Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Niekończący się upał /Hrgn/
Sobota, 4 lipca 2015
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 9.60 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Specjalnie wziąłem Huragana, bo to zawsze odrobinę mniejszy wysiłek...
Wyjazd o 20stej, właśnie spadło do 30*C... ledwo przeżyłem 5 km i zawróciłem. ;]
Idę leżeć dalej.

Wyjazd o 20stej, właśnie spadło do 30*C... ledwo przeżyłem 5 km i zawróciłem. ;]
Idę leżeć dalej.
ora et labora et biblioteka(rka ;) ) /dpd 1-3.VII.15/
Piątek, 3 lipca 2015
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 25.00 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wypożyczyłem coś w sam raz na upały, tj. "Syberia. Zimowa Odyseja" R. Koperskiego (cała Syberia wzdłuż, w środku zimy i to jeszcze połowa trasy w jej północnej części, nieźle).
Jak widać poniżej, forsy mam jak lodu ;) no i miałem gest i im zasponsorowałem tę "wycieczkę". ;)))

Ponadto byłem na cmentarzu w poszukiwaniu staropolskich imion...


Jak widać poniżej, forsy mam jak lodu ;) no i miałem gest i im zasponsorowałem tę "wycieczkę". ;)))

Ponadto byłem na cmentarzu w poszukiwaniu staropolskich imion...


ora et labora et las ;) (22-28.VI.2015)
Niedziela, 28 czerwca 2015
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 51.00 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
W niedzielę coś mnie naszło na użycie Krossa zgodnie z przeznaczeniem. Czasami tak mam. ;)

Czasami używam go zgodnie z przeznaczeniem ;) © mors
Takie tereny, takim starym sprzętem, po wielodniowych opadach, pykałem z lekkością, co mnie dość zaskoczyło.
Bród fajny, ale brud niefajny. ;)
Byłem na basenie z taką jedną, ćwiczyliśmy wygibasy ;p jest nawet relacja video:

Czasami używam go zgodnie z przeznaczeniem ;) © mors
Takie tereny, takim starym sprzętem, po wielodniowych opadach, pykałem z lekkością, co mnie dość zaskoczyło.
Bród fajny, ale brud niefajny. ;)
Byłem na basenie z taką jedną, ćwiczyliśmy wygibasy ;p jest nawet relacja video:
225% życiówki (na Żyrafie)
Sobota, 27 czerwca 2015
Kategoria Mono, Nielicho, Żyrafiątko
kilosy: | 4.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Plus rekord dystansu non-stop, bez zatrzymywania się, w (nomen-omen) wysokości 1,5 km. Prawie się zajechałem.
Kilkanaście głosów za, kilka mijanych osób wstrzymało się od głosu i zero głosów przeciw. To o wiele lepiej niż na niskim mono. I lepiej niż na bikestatsach. ;p

Takie tam zdjęcie z wycieczki rowerowej © mors

Autopodpucha pod komendą policji © mors

Zlot rowerów zombie © mors

Majster ;) © mors
.
Była jedna gleba, na przejściu dla pieszych... pod komendą policji. ;] Nawet tak bardzo nie bolało...
Z dodatkowych atrakcji to mokre, "nisko" wiszące gałęzie drzew i jazda wąsko, wiejsko drogo z samochodami plątającymi się podkołami kołem.
Przykładowa perspektywa:

Samochody jak zabawki - typowy widok z Żyrafy © mors
Kiedyś kogoś przelecę i będzie...
info dla nadmiernych optymistów: te 4,5 km to "niezupełnie" to samo co 4,5 km na dwukołowcach, naprawdę.
Kilkanaście głosów za, kilka mijanych osób wstrzymało się od głosu i zero głosów przeciw. To o wiele lepiej niż na niskim mono. I lepiej niż na bikestatsach. ;p

Takie tam zdjęcie z wycieczki rowerowej © mors

Autopodpucha pod komendą policji © mors

Zlot rowerów zombie © mors

Majster ;) © mors
.
Była jedna gleba, na przejściu dla pieszych... pod komendą policji. ;] Nawet tak bardzo nie bolało...
Z dodatkowych atrakcji to mokre, "nisko" wiszące gałęzie drzew i jazda wąsko, wiejsko drogo z samochodami plątającymi się pod
Przykładowa perspektywa:

Samochody jak zabawki - typowy widok z Żyrafy © mors
Kiedyś kogoś przelecę i będzie...
info dla nadmiernych optymistów: te 4,5 km to "niezupełnie" to samo co 4,5 km na dwukołowcach, naprawdę.
Życiówka na Żyrafie
Niedziela, 21 czerwca 2015
Kategoria Mono, Nielicho, Żyrafiątko
kilosy: | 2.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niektóre przydrożne drzewa trzeba by poprzycinać...
PS. przekroczyłem niniejszym 10 km na Żyrafie. W niespełna 3 lata. ;]
PS. przekroczyłem niniejszym 10 km na Żyrafie. W niespełna 3 lata. ;]
44kkm (ora et labora 15-21.VI.2015)
Niedziela, 21 czerwca 2015
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 63.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Pokrzywy przestał parzyć, zrywam je gołemi rękami, nie wiem, o co chodzi.
Pechowy tydzień, albowiem musiałem raz ostro hamować ;p otóż TIR mnie przyblokował, chyba zwiedzał rondo - fakt, że było co zwiedzać. ;)
http://demotywatory.pl/uploads/438.jpg
W zadośćuczynieniu rowerowi usunąłem mu luzy w przednim kole... po 2 mięsiącach myślenia o tym. :D
Ów zaś "odwdzięczył" się metalicznym pobrzdękiwaniem z nie wiadomo skąd O_O cóż, 44kkm właśnie wpadło i coraz częściej zaczyna się coś dziać, po latach błogiego spokoju.

44.OOO km © mors
Hektary rumianku, tak "waliło", że nie było czuć blachosmrodów na krajówce. ;]
Z dedykacją. ;)

kolejny widoczek, dość nietypowy jak na moje okolice (w tle domy z bali, nad brzegiem Bobru, a na siódmym planie Karkonosze z odległości ok. 105 km):

A w sobotę były chmury typu "postarmagedon". :) Ponadto był debil, który wyprzedził mnie na pustej trasie w odległości rzędu POŁOWY Długości Plancka. ;)
Żyrafa - reaktywacja
Piątek, 19 czerwca 2015
Kategoria Mono, Nielicho, Żyrafiątko
kilosy: | 0.70 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najlepszym sposobem na krótkie okienka pogodowe zdecydowanie jest Żyrafa, albowiem nie ma tak nagłych nawałnic, żeby się nie zdążyło tych kilkuset metrów do chałupy wrócić. ;]
A ujechać się można jak najbardziej - co 100-200 m przerwa (zadyszka, przegrzanie, że o emocjach nie wspomnę, m.in. dzięki krzywemu kołu, ramu i siodełku).
Sam nie wiem, jak to się stało, ale prawie rok czasu nie jeździłem na Ż. O_O
Umyłem bestię, napoiłem...

Żyrafa u wodopoju © mors
... i w drogę. ;)
Jak znam optymistów, to pewnie większość myśli, że to tak jak na każdym mono - "wsiadasz i jedziesz"... ;]
Nie ma tak łatwo ;p nawet jeśli nalatało się 1100 km(!) na mono 24" i 300 km na mono 36" - różni je absolutnie wszystko...

20" Żyrafa i 36" Słoń © mors
Niespodziewanie, już w trzeciej próbie udało się "normalnie" pojechać, także w lekkim terenie i po drodze publicznej (z samochodami, po wąskiej, wiejskiej drodze).
Wielu ludzi ignoruje mono 24" a i 36" nierzadko. W przypadku Żyrafy jednak wszyscy miękną - kobiety, dzieci i starcy, psy, koty, stonogi... Dziś zagadnął mnie wiejski żul oraz dwie małolaty. ;p
A samochodziarze omijali mnie jak trędowatego. ;D
PS. jazda późnym wieczorem (mały ruch i mała temperatura) a i tak się przegrzewałem - przy 12*C. ;]
PS. 2: wszystko fajnie, emocji co nie miara, ale jedno twarde lądowanie i kręgosłup tera boli, bez względu na pozycję. ;(
A ujechać się można jak najbardziej - co 100-200 m przerwa (zadyszka, przegrzanie, że o emocjach nie wspomnę, m.in. dzięki krzywemu kołu, ramu i siodełku).
Sam nie wiem, jak to się stało, ale prawie rok czasu nie jeździłem na Ż. O_O
Umyłem bestię, napoiłem...

Żyrafa u wodopoju © mors
... i w drogę. ;)
Jak znam optymistów, to pewnie większość myśli, że to tak jak na każdym mono - "wsiadasz i jedziesz"... ;]
Nie ma tak łatwo ;p nawet jeśli nalatało się 1100 km(!) na mono 24" i 300 km na mono 36" - różni je absolutnie wszystko...

20" Żyrafa i 36" Słoń © mors
Niespodziewanie, już w trzeciej próbie udało się "normalnie" pojechać, także w lekkim terenie i po drodze publicznej (z samochodami, po wąskiej, wiejskiej drodze).
Wielu ludzi ignoruje mono 24" a i 36" nierzadko. W przypadku Żyrafy jednak wszyscy miękną - kobiety, dzieci i starcy, psy, koty, stonogi... Dziś zagadnął mnie wiejski żul oraz dwie małolaty. ;p
A samochodziarze omijali mnie jak trędowatego. ;D
PS. jazda późnym wieczorem (mały ruch i mała temperatura) a i tak się przegrzewałem - przy 12*C. ;]
PS. 2: wszystko fajnie, emocji co nie miara, ale jedno twarde lądowanie i kręgosłup tera boli, bez względu na pozycję. ;(
Skrajem cywilizacji (Studnice i okolice)
Niedziela, 14 czerwca 2015
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 49.06 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pomimo letniej pogody postanowiłem pojeździć. :)
O, jakże dziwnie wygląda świat latem - gdy się jeździ 2x tyle Zimą co latem (latem to głównie d-p-d), to każde miejsce kojarzy się z odmrożeniami, śnieżycami, pluchą i zaspami. :))
Przysiółek Studnice - 8 domów wśród pól i lasów, jeszcze 3 lata temu wyglądał tak:

Główna arteria Studnic © mors
O zgrozo, w międzyczasie doprowadzono "już" tam asfalt. "Na szczęście" jest on tak badziewny, że nie bardzo widać różnicę.

/palucha proszę wybaczyć - wszak obecność kota wymusza natychmiastowe działania/
2012:

Studnice- teren zabudowany ;D © mors
2015:

.
2012 (koniec asfaltu w środku pola):

Koniec luksusów... © mors

Jedyna droga do Studnic © mors
2015:

.
2015. Koniec zabudowanego, można jechać 90km/h. Do lasu.

O dziwo, ktoś się tam buduje...

.
Później parafia Chotków. Skrzyżowania, kilkadziesiąt domów... czułem się jak w aglomeracji.
A w tamtejszym sklepie czuło się klimat późnego Gomułki (zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz). Za to ceny jak za późnej Kopacz x 150%.

Wiejski sklep - postkomuch ;) © mors
.
W Chotkowie udało mi się odkryć przytulny zakątek - droga szutrowa, wąska, zakrzewiona, ciekawe chałupy. Jedna z ostatnich nieznanych ziem w moim dekanacie. ;)

Wiejska kładka © mors
I na koniec dedykacja (z innej parafii). Nawet branża zbliżona, chociaż bardziej pasowałoby na koksowniku. ;)))

PS. było do 33*C, ale dałem radę, stosując dwa patenty:
- prędkość 15km/h na płaskim i 10 na byle podjazdach :)
- buty rozmiaru 45 (o półtora za duże).
O, jakże dziwnie wygląda świat latem - gdy się jeździ 2x tyle Zimą co latem (latem to głównie d-p-d), to każde miejsce kojarzy się z odmrożeniami, śnieżycami, pluchą i zaspami. :))
Przysiółek Studnice - 8 domów wśród pól i lasów, jeszcze 3 lata temu wyglądał tak:

Główna arteria Studnic © mors
O zgrozo, w międzyczasie doprowadzono "już" tam asfalt. "Na szczęście" jest on tak badziewny, że nie bardzo widać różnicę.

/palucha proszę wybaczyć - wszak obecność kota wymusza natychmiastowe działania/
2012:

Studnice- teren zabudowany ;D © mors
2015:

.
2012 (koniec asfaltu w środku pola):

Koniec luksusów... © mors

Jedyna droga do Studnic © mors
2015:

.
2015. Koniec zabudowanego, można jechać 90km/h. Do lasu.

O dziwo, ktoś się tam buduje...

.
Później parafia Chotków. Skrzyżowania, kilkadziesiąt domów... czułem się jak w aglomeracji.
A w tamtejszym sklepie czuło się klimat późnego Gomułki (zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz). Za to ceny jak za późnej Kopacz x 150%.

Wiejski sklep - postkomuch ;) © mors
.
W Chotkowie udało mi się odkryć przytulny zakątek - droga szutrowa, wąska, zakrzewiona, ciekawe chałupy. Jedna z ostatnich nieznanych ziem w moim dekanacie. ;)

Wiejska kładka © mors
I na koniec dedykacja (z innej parafii). Nawet branża zbliżona, chociaż bardziej pasowałoby na koksowniku. ;)))

PS. było do 33*C, ale dałem radę, stosując dwa patenty:
- prędkość 15km/h na płaskim i 10 na byle podjazdach :)
- buty rozmiaru 45 (o półtora za duże).
Zamek Kliczków o wschodzie słońca
Sobota, 6 czerwca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 127.20 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wyjechałem o 2 w nocy by zdążyć przed upałami, ale nie zdążyłem. ;]
Parafrazując klasyka (M. Twain) - najzimniejsza wycieczka tego roku była w najgorętszym jak dotąd dniu. ;]
Otóż: temp. minimalna (o 4 rano, po wschodzie słońca): +7,5 O_O
Temp. w południe: 28 w cieniu, 36 w słońcu. Prawie 30*C różnicy! Ciekawe, jaki jest rekord dobowej amplitudy w tym kraju...
Miałem spodenki "2/3" i podkoszulek z lekką bluzą, dzięki czemu dobre 4 godziny jechałem zmarznięty a drugie 4 - przegrzany. Jak na pustyni jakiej. ;]
Pod koniec oczywiście było więcej leżenia w cieniu niż jazdy. ;]
Zamek, jaki jest, każdy wie...

Budzący się Zamek Kliczków - dnia 06-06 o godzinie 06:06 (zupełnie niechcący) © mors
/wokół mnogo limuzyn, Merol na Merolu ;) /
... dlatego mnie bardziej zainteresował plebs ;) a dokładniej to ich przybytki - gdy byłem tam pierwszy raz, 15 lat temu (z resztą na tym samym rowerze), obiekty przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy. A dziś wszystko odpicowane i błyszczy jak w folderze:


.
Lipa Anna, 250 lat. Musiała całkiem niedawno obumrzeć...



.
Nawiedziłem także pobliską, gminną, Osiecznicę - wyjątkowo dostatnia i schludna parafia, każdy by się nabrał, że to NRD gdyby nie napisy. ;]
W dodatku kończą się tam przepastne, lecz płaskie, sztuczne i nudne Bory Dolnośląskie, a zaczynają smaczki - wąwozy, pierwsze skałki, uczciwe podjazdy, dzikie, naturalne "badyle" itp. klimaty.


.
Gdy 15 lat temu nawiedzałem te okolice, był to mój pierwszy "poważny" wypad - trasę tę zapamiętałem jako strasznie długą a podjazdy (okraszone paroma nastrojowymi świerkami) - jako początek gór. ;D;D Dziś miałem z tego "niezłą bekę". ;)
Nawiedziłem także Bolesławiec, ale tym razem sprytnie - zamiast szarpania się po centrum tudzież na dróżce wojewódzkiej (wespół z TIRami) - kopsnąłem się opłotkami Bolca, zaliczając legendarny wiadukt kolejowy na Bobrze, po czym zupełnie pustymi i malowniczymi drogami na północ (przez Bolesławice).

A ostatnie 2 godziny - taniec z TIRami, jazda pod wiatr i do tego smażenie się prawie jak w piekle. ;]

.
i jeszcze na koniec "wiocha.pl" ;)
Mamy najazd, nie mamy kanału, ale mamy ciężarówkę - co zrobić?

Parafrazując klasyka (M. Twain) - najzimniejsza wycieczka tego roku była w najgorętszym jak dotąd dniu. ;]
Otóż: temp. minimalna (o 4 rano, po wschodzie słońca): +7,5 O_O
Temp. w południe: 28 w cieniu, 36 w słońcu. Prawie 30*C różnicy! Ciekawe, jaki jest rekord dobowej amplitudy w tym kraju...
Miałem spodenki "2/3" i podkoszulek z lekką bluzą, dzięki czemu dobre 4 godziny jechałem zmarznięty a drugie 4 - przegrzany. Jak na pustyni jakiej. ;]
Pod koniec oczywiście było więcej leżenia w cieniu niż jazdy. ;]
Zamek, jaki jest, każdy wie...

Budzący się Zamek Kliczków - dnia 06-06 o godzinie 06:06 (zupełnie niechcący) © mors
/wokół mnogo limuzyn, Merol na Merolu ;) /
... dlatego mnie bardziej zainteresował plebs ;) a dokładniej to ich przybytki - gdy byłem tam pierwszy raz, 15 lat temu (z resztą na tym samym rowerze), obiekty przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy. A dziś wszystko odpicowane i błyszczy jak w folderze:


.
Lipa Anna, 250 lat. Musiała całkiem niedawno obumrzeć...



.
Nawiedziłem także pobliską, gminną, Osiecznicę - wyjątkowo dostatnia i schludna parafia, każdy by się nabrał, że to NRD gdyby nie napisy. ;]
W dodatku kończą się tam przepastne, lecz płaskie, sztuczne i nudne Bory Dolnośląskie, a zaczynają smaczki - wąwozy, pierwsze skałki, uczciwe podjazdy, dzikie, naturalne "badyle" itp. klimaty.


.
Gdy 15 lat temu nawiedzałem te okolice, był to mój pierwszy "poważny" wypad - trasę tę zapamiętałem jako strasznie długą a podjazdy (okraszone paroma nastrojowymi świerkami) - jako początek gór. ;D;D Dziś miałem z tego "niezłą bekę". ;)
Nawiedziłem także Bolesławiec, ale tym razem sprytnie - zamiast szarpania się po centrum tudzież na dróżce wojewódzkiej (wespół z TIRami) - kopsnąłem się opłotkami Bolca, zaliczając legendarny wiadukt kolejowy na Bobrze, po czym zupełnie pustymi i malowniczymi drogami na północ (przez Bolesławice).

A ostatnie 2 godziny - taniec z TIRami, jazda pod wiatr i do tego smażenie się prawie jak w piekle. ;]

.
i jeszcze na koniec "wiocha.pl" ;)
Mamy najazd, nie mamy kanału, ale mamy ciężarówkę - co zrobić?

"Starsza Pani" i Nowa Sól /Hrgn/
Czwartek, 4 czerwca 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 110.26 | gruntow(n)e: | 0.05 |
czasokres: | śr. km/h: |
Kolejna randka rundka ze Starszą. ;)
Wyjechałem Jej na przeciw, ok. 50 km, pomimo upału, takie poświęcenie! Analogicznie jak Ona wyjeżdżając po mnie w styczniu...
Po drodze obczajałem Nową Sól, by móc później oprowadzać tamże rzeczoną.
Poniżej nowosolski port rzeczny i wycieczka samych młodych Ukrainek/Rosjanek. O_O "Starsza" poczeka. ;p ;)

Spotkanie wypadło prawie pod granicą lubuskiego, gdzie niezwłocznie zapoznałem Starszą z lokalną kuchnią. ;))

Przez żołądek... ;)) © mors
Pół dnia dojazdów, pół dnia rozjazdów, reszta nasza. ;D Tak więc pomimo bardzo długiego dnia niewiele zadziałaliśmy. ;)
Mimo napiętego czasu "pół godziny" zmarnowaliśmy na ustawianie i przestawianie rowerów. ;D No ale "szczęśliwi czasu nie liczą". ;))
Na popasie posypały się w obie strony rozliczne upominki. Starsza jak zawsze dba o moje chłodzenie, tudzież o mój rozwój intelektualny xD

Masakra.
Jedna układanka ma aż 9 elementów a druga niby tylko 5, ale elementy mają nieregularne kształty a podpowiedź w ramce różni się od obrazku na klockach. ;/
Za to cukierki uratowały mi życie. ;)
Po wszystkich uroczystościach pomknęliśmy do Stanów a dokładniej do New salt City ;)




.
W NSC nawiedziliśmy Park Krasnali, zbudowany "w hołdzie" dla krasnali, które uratowały NSC od zagłady (ekonomicznej) - w szczytowym okresie było tamże ok. 400 wytwórni takowych figurek ogrodowych - największe zagłębie w kraju, a może i we wszechświecie. :)
W PK są m.in. największe krasnale ogrodowe we (wszech)świecie:

(a tutaj Wieczna Zmarzlina siedzi na śniegu - zawsze wożę ze sobą ;p )

...że o kocie - mutancie nie wspomnę (oczywiście z dedykacją :) ):

a tutaj Starsza ogarnia ciepły (sic!) posiłek, w przybytku o dziwnej nazwie ;))
Nawet mnie poczęstowała, ale zapomniałem, że zapiekanki jak sama nazwa wskazuje są gorące, więc mało nie dostałem zawału. ;)

a tu sami swoi :) Minki Starszej tamże wymiatały, ale niestety... non possumus :)

.
Niestety, przegapiliśmy lodziarnię o wdzięcznej nazwie "Lodzik", no ale powoli jednak zaczęliśmy odliczać czas. ;)
(...)
Pozostałe motywy z okolic NSC:
- zmasakrowała mnie ta kompozycja...



.
Poniżej jedyny w Polsce i w ogóle rzadki most podnoszony w całości do góry:


Jedyny w Polsce most zwodzony w całości do góry (kanał Odry w Nowej Soli). Most z 1927 i nieco młodsza "Starsza Pani" ;) © mors
.
Powrót do domu pełen przemyśleń. ;)
Wyjechałem Jej na przeciw, ok. 50 km, pomimo upału, takie poświęcenie! Analogicznie jak Ona wyjeżdżając po mnie w styczniu...
Po drodze obczajałem Nową Sól, by móc później oprowadzać tamże rzeczoną.
Poniżej nowosolski port rzeczny i wycieczka samych młodych Ukrainek/Rosjanek. O_O "Starsza" poczeka. ;p ;)

Spotkanie wypadło prawie pod granicą lubuskiego, gdzie niezwłocznie zapoznałem Starszą z lokalną kuchnią. ;))

Przez żołądek... ;)) © mors
Pół dnia dojazdów, pół dnia rozjazdów, reszta nasza. ;D Tak więc pomimo bardzo długiego dnia niewiele zadziałaliśmy. ;)
Mimo napiętego czasu "pół godziny" zmarnowaliśmy na ustawianie i przestawianie rowerów. ;D No ale "szczęśliwi czasu nie liczą". ;))
Na popasie posypały się w obie strony rozliczne upominki. Starsza jak zawsze dba o moje chłodzenie, tudzież o mój rozwój intelektualny xD

Masakra.
Jedna układanka ma aż 9 elementów a druga niby tylko 5, ale elementy mają nieregularne kształty a podpowiedź w ramce różni się od obrazku na klockach. ;/
Za to cukierki uratowały mi życie. ;)
Po wszystkich uroczystościach pomknęliśmy do Stanów a dokładniej do New salt City ;)


.
W NSC nawiedziliśmy Park Krasnali, zbudowany "w hołdzie" dla krasnali, które uratowały NSC od zagłady (ekonomicznej) - w szczytowym okresie było tamże ok. 400 wytwórni takowych figurek ogrodowych - największe zagłębie w kraju, a może i we wszechświecie. :)
W PK są m.in. największe krasnale ogrodowe we (wszech)świecie:

(a tutaj Wieczna Zmarzlina siedzi na śniegu - zawsze wożę ze sobą ;p )
...że o kocie - mutancie nie wspomnę (oczywiście z dedykacją :) ):

a tutaj Starsza ogarnia ciepły (sic!) posiłek, w przybytku o dziwnej nazwie ;))
Nawet mnie poczęstowała, ale zapomniałem, że zapiekanki jak sama nazwa wskazuje są gorące, więc mało nie dostałem zawału. ;)

a tu sami swoi :) Minki Starszej tamże wymiatały, ale niestety... non possumus :)

.
Niestety, przegapiliśmy lodziarnię o wdzięcznej nazwie "Lodzik", no ale powoli jednak zaczęliśmy odliczać czas. ;)
(...)
Pozostałe motywy z okolic NSC:
- zmasakrowała mnie ta kompozycja...



.
Poniżej jedyny w Polsce i w ogóle rzadki most podnoszony w całości do góry:


Jedyny w Polsce most zwodzony w całości do góry (kanał Odry w Nowej Soli). Most z 1927 i nieco młodsza "Starsza Pani" ;) © mors
.
Powrót do domu pełen przemyśleń. ;)