Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Jeleniogórskie anachronizmy, Piastów i Podgórzyn /Hrgn, 4-5.IV.2019/
Piątek, 5 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 66.82 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W piątek straszyło deszczem, a w czwartek straszyło wiatrem, toteż jazdy na Huraganie i głównie po mieście.
A działo się ;)

Stado kóz przekracza ul. Warszawską - peryferie dzielnicy Śródmieście w Jeleniej Górze :) © Morsowy

Stado kóz wraca z pastwiska - około 2 km od ścisłego centrum Jeleniej Góry © Morsowy
Mniej niż 1 km od mojej chałupy. :)) W lubuskim przez całe życie na wsi takich widoków nie miałem. :O
Niektórzy mają tu nawet samochody ;)

Wyjątkowo dojechany Maluch - w ciągłej eksplatacji © Morsowy

Żywy wrak - przed chwilą jeszcze jechał © Morsowy
A autobusy - proszę bardzo:

Jeden z 8 najstarszych, tj. z 1997 autobusów w MZK Jelenia Góra © Morsowy
Ale to jeszcze nic: do X.2018 służyło tutaj Volvo z 1988 r. - 30-letnie!! Ścisła krajowa czołówka!
Jeśli ktoś zna starsze przypadki - wpisujcie miasta. ;)
Mało tego - parę lat wcześniej 30-letni autobus Mercedes z jeleniogórskiego PKSu poszedł... nie, nie na złom, tylko do PKS Kamienna Góra, gdzie przesłużył jeszcze 5 lat! Jak w krajach III Świata... O_O
Ale Autosanów i Jelczy to się pozbyli szybko - skandal!
W czwartek wyskoczyłem do Piastowa (dawna wieś, współcześnie w granicach Piechowic). Zaledwie parę km od Karkonoszy a leży w takiej dolince, że prawie nikt tychże gór nie widzi. ;] Były konkretne podjazdy, na szczęście z wiatrem w plecy (specjalnie czekałem z tym Piastowem na wschodni wiatr ;p ) - a i zjechać się dało prawie bez hamowania. ;] Były też kolejne anachronizmy:

Piastów (dzielnica Piechowic) - tabliczka jak za Piasta Kołodzieja ;)) © Morsowy
Tudzież sporo wraków. Turystyka i turyści? A po co to komu? ;))
A w piątek nawiedziłem Podgórzyn. Przeł. Karkonoskiej nie atakowałem z braku czasu i pogody, ale zauważyłem, że rowerzyści rozpoczęli sezon na Karkonoską - było całkiem sporo narodu, w tym pierwsza (!) w tym roku niewiasta (ale jakaś konkretna, z predyspozycjami ;p ) tudzież zdarzali się ludzie "z przypadku", np. dwóch łebków, którym odcięło prąd po pierwszych kilkuset metrach podjazdu, daleko przed połową Podgórzyna ;D;D
A jeszcze anegdota z otwarcia sklepu (dostałem opaski odblaskowe, więc spoko):
mistrz ceremonii otwarcia zaprasza, kto chciałby być pierwszym klientem, bo jakoś nikt się nie ruszał...
Na to z tłumu wyrywa się jakaś Grażyna:
- ja! JA!!! JA!!!1111!!! kłi, kłi, kłiiiiii!!!
- bardzo proszę, a jak ma Pani na imię?
- Grażyna!
SKISŁEM! ;D;D
A działo się ;)

Stado kóz przekracza ul. Warszawską - peryferie dzielnicy Śródmieście w Jeleniej Górze :) © Morsowy

Stado kóz wraca z pastwiska - około 2 km od ścisłego centrum Jeleniej Góry © Morsowy
Mniej niż 1 km od mojej chałupy. :)) W lubuskim przez całe życie na wsi takich widoków nie miałem. :O
Niektórzy mają tu nawet samochody ;)

Wyjątkowo dojechany Maluch - w ciągłej eksplatacji © Morsowy

Żywy wrak - przed chwilą jeszcze jechał © Morsowy
A autobusy - proszę bardzo:

Jeden z 8 najstarszych, tj. z 1997 autobusów w MZK Jelenia Góra © Morsowy
Ale to jeszcze nic: do X.2018 służyło tutaj Volvo z 1988 r. - 30-letnie!! Ścisła krajowa czołówka!
Jeśli ktoś zna starsze przypadki - wpisujcie miasta. ;)
Mało tego - parę lat wcześniej 30-letni autobus Mercedes z jeleniogórskiego PKSu poszedł... nie, nie na złom, tylko do PKS Kamienna Góra, gdzie przesłużył jeszcze 5 lat! Jak w krajach III Świata... O_O
Ale Autosanów i Jelczy to się pozbyli szybko - skandal!
W czwartek wyskoczyłem do Piastowa (dawna wieś, współcześnie w granicach Piechowic). Zaledwie parę km od Karkonoszy a leży w takiej dolince, że prawie nikt tychże gór nie widzi. ;] Były konkretne podjazdy, na szczęście z wiatrem w plecy (specjalnie czekałem z tym Piastowem na wschodni wiatr ;p ) - a i zjechać się dało prawie bez hamowania. ;] Były też kolejne anachronizmy:

Piastów (dzielnica Piechowic) - tabliczka jak za Piasta Kołodzieja ;)) © Morsowy
Tudzież sporo wraków. Turystyka i turyści? A po co to komu? ;))
A w piątek nawiedziłem Podgórzyn. Przeł. Karkonoskiej nie atakowałem z braku czasu i pogody, ale zauważyłem, że rowerzyści rozpoczęli sezon na Karkonoską - było całkiem sporo narodu, w tym pierwsza (!) w tym roku niewiasta (ale jakaś konkretna, z predyspozycjami ;p ) tudzież zdarzali się ludzie "z przypadku", np. dwóch łebków, którym odcięło prąd po pierwszych kilkuset metrach podjazdu, daleko przed połową Podgórzyna ;D;D
A jeszcze anegdota z otwarcia sklepu (dostałem opaski odblaskowe, więc spoko):
mistrz ceremonii otwarcia zaprasza, kto chciałby być pierwszym klientem, bo jakoś nikt się nie ruszał...
Na to z tłumu wyrywa się jakaś Grażyna:
- ja! JA!!! JA!!!1111!!! kłi, kłi, kłiiiiii!!!
- bardzo proszę, a jak ma Pani na imię?
- Grażyna!
SKISŁEM! ;D;D
Czarny Szlak wokół Szklarskiej Poręby, cz. 2: Wodospad Szklarki - Stara Chata Walońska /Kross/
Środa, 3 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 46.19 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

W związku z niezwykłą "popularnoscią" wpisów szklarskoporębiańskich redukuję ilość wciepywanych zdjęć poniżej 1/4 (dotąd było ok. połowy).
Na wejściu do Kark. Parku Narodowego - niespodzianka: kasjer z budki sprawdzał mi meldunek i dowód - dziwne, bo większość wierzy na słowo. Ale byłem przygotowany i jestem 8 ziko do przodu. :) A nawet 10, bo chwilę później znalazłem w liściach, koło szlaku, dwuzłotówkę. :))
Od domu do samego Wodospadu dojechałem w całości na kołach...

Wodospad Szklarki tym razem zdobyty starym Krossem © Morsowy
później, choć szlak tytułowy jest oznaczony jako rowerowy - bywało bardzo różnie:

istny demotywator...



O dziwo, większość dało się przejechać, nawet to:

(przypominam, że w realu jest 2x bardziej stromo niż na zdjęciach, a subiektywnie to nawet 4x. :)
Stalowym, 20-letnim sztywniakiem bez "megarendża" - miła niespodzianka.
Paradoksalnie, było to dopiero drugie prawdziwe MTB w historii tego roweru, skądinąd będącego MTB. ;)
Wjazd do Szklarskiej - bardzo interesujący:

Były nawet relikty górskiego rolnictwa :)

a w tle mistrz drugiego planu - karkonoski Stonehenge. ;))
Ta okolica to mineralogiczna mekka - Stara Chata Walońska (wstęp wolny, ale akurat było zamknięte ;] ):

tamże wystawy ciekawych kamieni, oraz relikty tegorocznego śniegu

Ciekawostek jest tam bez liku, nie tylko dla mineraloga:

Rowerowa instalacja koło Starej Chaty Walońskiej © Morsowy

Zachować kamienną twarz... © Morsowy
I inne takie. ;p
Z tamże już tylko prosto (tzn. skośnie, bo stromo) do DK3 i do Kotliny...
W drodze powrotnej kupiłem w końcu dętkę do Huragana - bardzo ciężko dostać coś o średnicy 590 i brałem co jest: Continental za 20 zł! :( To mój pierwszy markowy komponent rowerowy w życiu. :)))
Ale, ale - gdy "już witałem się z gąską", zatrzymała mnie staruszka z prośbą, bym... odnalazł jej córkę xD
Bo poszła po paczkę i nie wraca, a komórki nie wzięła. ;] I że da mnie pieniąszki.. :>
Córcia starsza ode mnie ;] nawet nie ujechałem 0,5 km jak zobaczyłem, że już wraca, więc zawróciłem do staruszki z dobrą nowiną, i za ten 1 km zgarnąłem 10 zł. :) Gdyby tak się dało częściej, to bym jeździł więcej niż Robert 1973 ;D;D
Tak więc 8zł oszczędzone na kasie, 2 zł znalezione i 10 zarobione, czyli ta luksusowa dętka wyszła za darmo. :))
Tego nie zobaczycie w folderach - rolna Szklarska Poręba Dolna, część 2 z 2 /Kross/
Wtorek, 2 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 45.99 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jechało się tragicznie wręcz, nawet po płaskim nie miałem sił (oczywiście zwalałem winę na sprzęt, przetrenowanie ;) atak wiosny i plamy na słońcu ;) ) - ale mimo to znów pojechałem do Szklarskiej. xD
I to nie byle gdzie, w sensie stromości - ulice Piastowska i Waryńskiego (której jeszcze nie poznałem) to praktycznie cały czas kilkanaście %. Dla zdechłego - nic lepszego. ;]
Ale że podjazdy są moją inspiracją, to wraz ze wzrostem wysokości i poprawą widoczków, przybywało mi endorfin, co równoważyło trudy podjazdu i jechałem tak samo jak po płaskim.
Bo wolniej się nie da. xD
Główne hejterki powitałek dopięły swego i po zniknięciu powitałek same też znikły :D (najważniejsze, że postawiły na swoim? ;p) więc powitałki powracają ;pp

Ul. Waryńskiego jest zupełnie nieturystyczna, ale jak najbardziej ją polecam - widoczki miażdżą, a podjazdy w sumie też. ;]
Początek tej ulicy jest absurdalny - zabudowany stromy, północny stok (gór nie widać wcale, a słońca niewiele więcej!), choć kawałek dalej się wypłaszcza i są nieziemskie widoki. Nigdy tego nie zrozumiem..

Tylko parowozu zabrakło... © Morsowy

Widok na Szkl. Por. Dolną i Kotlinę Jeleniogórską w tle. Widać wyraźne odcięcie Kotliny od gór.

Widok na Jelenią, w tym moją dzielnicę, a na dole cmentarz w Sz.P.D., a po prawej Orla Skała.
Deweloperzy najwyraźniej też, i nawet w tej, pół-wiejskiej i zapomnianej przez mainstream dzielnicy, byli uprzejmi posadzić kolejnego kloca, a nawet trzy, przy okazji odbierając resztki słońca tym poniżej. ;]

A kuku! Śnieżne Kotły - atak znienacka ;) © Morsowy

Były sobie góry... © Morsowy
Kawałek dalej wiadukt kolejowy O_O

Jedyna taka linia kolejowa... © Morsowy
Tutaj nawet droga pod wiaduktem jest stroma - jeszcze tego nie widziałem:

Ale to wszystko, to jeszcze nic - najlepsze, że pod nasypem kolejowym, na wysokości 600+ znajduje się... gospodarstwo rolne! :D
Niezła abstrakcja, tym bardziej, że poletko, podobnie jak to pierwsze, koło Orlej Skały (nieco niżej) jest zupełnie płaskie (to też abstrakcyjny widok w tej dzielnicy) to jeszcze podobnie roztacza się z niego fenomenalny widok na karkonoskie creme de la creme, czyli Śnieżne Kotły! *-*
Orałbym, 6 razy dziennie! ;D;D

I kolejna niespodzianka - gospodarstwo rolne hen, wysoko w Szklarskiej Porębie :O © Morsowy
Nie przeoczcie babuszki! :)

Ciekawe, jak z opłacalnością takiego "biznesu" - taki areał nie opłaca się nawet na nizinach, a tutaj jeszcze w połączeniu z surowym klimatem i zmienną, górską pogodą...?? o_O
Kawałek dalej, u szczytu tej wyniosłości terenu, znajdują się... "Matysiaki" - z widokiem na połowę Karkonoszy! Ja chcę zostać szklarskoporębiańskim patolem!!!!
W dół schodziłem tylko 800 m (licząc w poziomie ;) ;p i było warto, bo przynajmniej nie ominąłem takiej oferty:


oraz paru potłuczonych butelek...
Zejście do DK3 ulicą Matejki i wspominaną niedawno Brzozową, która ma z dwóch stron znak zakazu wjazdu (nie ruchu ;]) - a przed czym ten zakaz ma chronić - ano się dowiedziałem, na szczęście nie jechawszy po ciemku. ;))

Powrót klasycznie, DK3 w dół i 40-50 km/h na budziku - w okolicach 40 to ostatnio już ziewam. :D:D
I to nie byle gdzie, w sensie stromości - ulice Piastowska i Waryńskiego (której jeszcze nie poznałem) to praktycznie cały czas kilkanaście %. Dla zdechłego - nic lepszego. ;]
Ale że podjazdy są moją inspiracją, to wraz ze wzrostem wysokości i poprawą widoczków, przybywało mi endorfin, co równoważyło trudy podjazdu i jechałem tak samo jak po płaskim.
Bo wolniej się nie da. xD
Główne hejterki powitałek dopięły swego i po zniknięciu powitałek same też znikły :D (najważniejsze, że postawiły na swoim? ;p) więc powitałki powracają ;pp

Ul. Waryńskiego jest zupełnie nieturystyczna, ale jak najbardziej ją polecam - widoczki miażdżą, a podjazdy w sumie też. ;]
Początek tej ulicy jest absurdalny - zabudowany stromy, północny stok (gór nie widać wcale, a słońca niewiele więcej!), choć kawałek dalej się wypłaszcza i są nieziemskie widoki. Nigdy tego nie zrozumiem..

Tylko parowozu zabrakło... © Morsowy

Widok na Szkl. Por. Dolną i Kotlinę Jeleniogórską w tle. Widać wyraźne odcięcie Kotliny od gór.

Widok na Jelenią, w tym moją dzielnicę, a na dole cmentarz w Sz.P.D., a po prawej Orla Skała.
Deweloperzy najwyraźniej też, i nawet w tej, pół-wiejskiej i zapomnianej przez mainstream dzielnicy, byli uprzejmi posadzić kolejnego kloca, a nawet trzy, przy okazji odbierając resztki słońca tym poniżej. ;]

A kuku! Śnieżne Kotły - atak znienacka ;) © Morsowy

Były sobie góry... © Morsowy
Kawałek dalej wiadukt kolejowy O_O

Jedyna taka linia kolejowa... © Morsowy
Tutaj nawet droga pod wiaduktem jest stroma - jeszcze tego nie widziałem:

Ale to wszystko, to jeszcze nic - najlepsze, że pod nasypem kolejowym, na wysokości 600+ znajduje się... gospodarstwo rolne! :D
Niezła abstrakcja, tym bardziej, że poletko, podobnie jak to pierwsze, koło Orlej Skały (nieco niżej) jest zupełnie płaskie (to też abstrakcyjny widok w tej dzielnicy) to jeszcze podobnie roztacza się z niego fenomenalny widok na karkonoskie creme de la creme, czyli Śnieżne Kotły! *-*
Orałbym, 6 razy dziennie! ;D;D

I kolejna niespodzianka - gospodarstwo rolne hen, wysoko w Szklarskiej Porębie :O © Morsowy
Nie przeoczcie babuszki! :)

Ciekawe, jak z opłacalnością takiego "biznesu" - taki areał nie opłaca się nawet na nizinach, a tutaj jeszcze w połączeniu z surowym klimatem i zmienną, górską pogodą...?? o_O
Kawałek dalej, u szczytu tej wyniosłości terenu, znajdują się... "Matysiaki" - z widokiem na połowę Karkonoszy! Ja chcę zostać szklarskoporębiańskim patolem!!!!
W dół schodziłem tylko 800 m (licząc w poziomie ;) ;p i było warto, bo przynajmniej nie ominąłem takiej oferty:


oraz paru potłuczonych butelek...
Zejście do DK3 ulicą Matejki i wspominaną niedawno Brzozową, która ma z dwóch stron znak zakazu wjazdu (nie ruchu ;]) - a przed czym ten zakaz ma chronić - ano się dowiedziałem, na szczęście nie jechawszy po ciemku. ;))

Powrót klasycznie, DK3 w dół i 40-50 km/h na budziku - w okolicach 40 to ostatnio już ziewam. :D:D
Rezerwat Krokusów w Górzyńcu i Dolina Małej Kamiennej /Kross/
Poniedziałek, 1 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 44.97 | gruntow(n)e: | 6.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
No i w końcu pojechałem do tego rezerwatu krokusów.
Prima aprilis! :D
Tzn. naprawdę pojechałem, ale znów nie dojechałem. ;]
Od początku źle mi się jechało, choć niby z wiatrem. Po zjechaniu w las i teren, było tylko gorzej - wiatr centralnie w plecy, a ja zdychałem (fakt, że ciągnął się podjazd, trochę błota i kamieni, sporo świeżego, nieubitego gruzu). Specjalnie czekałem na odpowiedni wiatr, a tu taka porażka...
W Górzyńcu ciekawie wygląda trasa kolejowa - pociągi latają po serpentynie, wysoko wokół głowy, z każdej strony, niczym muchy. :>

No i stopniowo zagłębiamy się w Dolinę Małej Kamiennej, w której nie ma praktycznie nic z cywilizacji - tylko Górzyniec na początku i kolejowe serpentyny w środku. Góry, las i dzicz, która się wzmaga wraz z nabieraniem wysokości. Aż dziw, że się taka spora dolina ostała przed ludźmi.
Jedyny przybytek po drodze to stacja uzdatniania wody (nie ma jej nawet na dokładnej mapie - przypadek?):

No i wzmiankowany już kiedyś mostek dla odważnych, obok mostu kolejowego:

Mostek dla pdważnych w czeluściach Doliny Małej Kamiennej © Morsowy
To wrośnięte w drzewo to resztki po poręczy...
Dowlokłem się do Piaskowego(??) Mostu w sercu Doliny i odpuściłem temat, bo znów nie wziąłem mapy, a nie miałem aż tyle czasu, by błąkać się po zboczach Doliny na oślep, jak ostatnio. ;]

Znak w czeluściach Doliny Małej Kamiennej - podaje tylko datę, nic więcej :) © Morsowy

Tamże, pośrodku niczego, najpierw przejechało DaewooJanusz Lanos ;) a za nim.. ciężarówka pełna drwa O_O Już za mało im nizin? Drogi oczyszczać, a nie góry! ;p
Droga powrotna cała pod wiatr - miała w założeniu wyhamowywać mnie na zjeździe (545m na moście, 345 w moim igloo), ale różnie mu to wychodziło. ;] Z pewnością świetnie mu wychodziło przewiewanie mnie na wylot - w głowie miałem istny przeciąg ;) a i resztę przewiało momentalnie. Stromo niby nie było, ale na co szybszych odcinkach nie pomagało nawet łapanie miękkich poboczy i jazda zygzakiem - rozbujałem się pod 40km/h - po błocie i kamieniach, na moim zabytku! :(
Były momenty, że miałem chwile antyhamulcowego zwątpienia :) ale koniec końców całość zjechałem bez hamowania i bez sprowadzania. :)
Ciekawe, jaka jest największa wysokość w PL, z jakiej da się zjechać bezhamulcowo? :>:>
Wycieczka niewiele odkrywcza, za to mocno frustrująca - całą trasę (40 km, bo reszta to użytkowo po mieście) męczyłem się niesamowicie. Główny podejrzany to ten wschodni wiatr - one mają jakieś szczególne właściwości. ;]
Prima aprilis! :D
Tzn. naprawdę pojechałem, ale znów nie dojechałem. ;]
Od początku źle mi się jechało, choć niby z wiatrem. Po zjechaniu w las i teren, było tylko gorzej - wiatr centralnie w plecy, a ja zdychałem (fakt, że ciągnął się podjazd, trochę błota i kamieni, sporo świeżego, nieubitego gruzu). Specjalnie czekałem na odpowiedni wiatr, a tu taka porażka...
W Górzyńcu ciekawie wygląda trasa kolejowa - pociągi latają po serpentynie, wysoko wokół głowy, z każdej strony, niczym muchy. :>

No i stopniowo zagłębiamy się w Dolinę Małej Kamiennej, w której nie ma praktycznie nic z cywilizacji - tylko Górzyniec na początku i kolejowe serpentyny w środku. Góry, las i dzicz, która się wzmaga wraz z nabieraniem wysokości. Aż dziw, że się taka spora dolina ostała przed ludźmi.
Jedyny przybytek po drodze to stacja uzdatniania wody (nie ma jej nawet na dokładnej mapie - przypadek?):

No i wzmiankowany już kiedyś mostek dla odważnych, obok mostu kolejowego:

Mostek dla pdważnych w czeluściach Doliny Małej Kamiennej © Morsowy
To wrośnięte w drzewo to resztki po poręczy...
Dowlokłem się do Piaskowego(??) Mostu w sercu Doliny i odpuściłem temat, bo znów nie wziąłem mapy, a nie miałem aż tyle czasu, by błąkać się po zboczach Doliny na oślep, jak ostatnio. ;]

Znak w czeluściach Doliny Małej Kamiennej - podaje tylko datę, nic więcej :) © Morsowy

Tamże, pośrodku niczego, najpierw przejechało Daewoo
Droga powrotna cała pod wiatr - miała w założeniu wyhamowywać mnie na zjeździe (545m na moście, 345 w moim igloo), ale różnie mu to wychodziło. ;] Z pewnością świetnie mu wychodziło przewiewanie mnie na wylot - w głowie miałem istny przeciąg ;) a i resztę przewiało momentalnie. Stromo niby nie było, ale na co szybszych odcinkach nie pomagało nawet łapanie miękkich poboczy i jazda zygzakiem - rozbujałem się pod 40km/h - po błocie i kamieniach, na moim zabytku! :(
Były momenty, że miałem chwile antyhamulcowego zwątpienia :) ale koniec końców całość zjechałem bez hamowania i bez sprowadzania. :)
Ciekawe, jaka jest największa wysokość w PL, z jakiej da się zjechać bezhamulcowo? :>:>
Wycieczka niewiele odkrywcza, za to mocno frustrująca - całą trasę (40 km, bo reszta to użytkowo po mieście) męczyłem się niesamowicie. Główny podejrzany to ten wschodni wiatr - one mają jakieś szczególne właściwości. ;]
Czarny Szlak wokół Szklarskiej Poręby, cz.1 /Kross/
Niedziela, 31 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 41.92 | gruntow(n)e: | 1.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Na dobry początek odcin od dzielnicy Dolna, poprzez Orlą Skałę do Wodospadu Szklarki.

Stromy, północny stok, praktycznie bez dojazdu, ale na sprzedaż (przetarg od 170 kafli plus VAT) © Morsowy

Orla Skała © Morsowy

Samotny domek skryty za Orlą Skałą © Morsowy

Na czarnym szlaku dookoła Szklarskiej Poręby © Morsowy
Początek szlaku zdziczały, trzeba było się orientować po pasie śmieci ;) ale od Orlej Skały było już całkiem czysto.
Przejezdność i urozmaicenie bardzo duże - jak to w Szklarskiej. ;) Najpierw bardzo stromo, w rejonie O.S. całkiem płasko, a końcówka zejście po kamieniach i korzeniach.
Do samego Wodospadu nie dotarłem - to będzie kolejny etap. Tym razem pojechałem DK 3 do dzielnicy Średnia. Tamże zapomniana uliczka - 3 stare, drewniane chałupy na skalistej skarpie a dalej - nic. ;]

Szklarska, jakiej nie znacie - ulica Brzozowa... © Morsowy
Jest tam także taki szalony podjazd - a raczej zjazd, bo na legalu można jechać tylko w dół:

Szalony zjazd w Szklarskiej. Podjeżdżając go, szarpałem łańcuch, jak Reksio na widok komornika © Morsowy
/w tle widać wspomniane stare chatki/
Jest tak stromo, że koło buksuje na pojedynczym kamyczku!
Dużym nieporozumieniem było wyekwipowanie roweru (tuż przed przeprowadzką w góry!) w wolnobieg bez "megarendża". :/
W sumie zjazdy na tym rowerze to też trochę nieporozumienie - na zużytych już oponach wrażenia z jazdy są jak na traktorze, a prędkości chociażby na zjeździe ze Szklarskiej do Kotliny potrafią przekraczać 50km/h - na serpentynach precyzji zupełnie brak, więc jadę całym swoim pasem... na szczęście samochody zwykle nie złoszczą się, bo jadą podobnym tempem... ;]
PS. krokusy odpuściłem, bo zrobiły się srogie chmury. Na szczęście uciekałem w dół, co jest bardzo skuteczne. ;))
No i kończę marzec rekordowym jak na mnie dystansem blisko 900 km, a i komciów (200+) było powyżej normy ;p ). No cóż - dotąd, w lubuskim, zawsze w marcu miałem doła, ze już po zimie - a teraz? kilometry śniegu widzę praktycznie codziennie. :)))

Stromy, północny stok, praktycznie bez dojazdu, ale na sprzedaż (przetarg od 170 kafli plus VAT) © Morsowy

Orla Skała © Morsowy

Samotny domek skryty za Orlą Skałą © Morsowy

Na czarnym szlaku dookoła Szklarskiej Poręby © Morsowy
Początek szlaku zdziczały, trzeba było się orientować po pasie śmieci ;) ale od Orlej Skały było już całkiem czysto.
Przejezdność i urozmaicenie bardzo duże - jak to w Szklarskiej. ;) Najpierw bardzo stromo, w rejonie O.S. całkiem płasko, a końcówka zejście po kamieniach i korzeniach.
Do samego Wodospadu nie dotarłem - to będzie kolejny etap. Tym razem pojechałem DK 3 do dzielnicy Średnia. Tamże zapomniana uliczka - 3 stare, drewniane chałupy na skalistej skarpie a dalej - nic. ;]

Szklarska, jakiej nie znacie - ulica Brzozowa... © Morsowy
Jest tam także taki szalony podjazd - a raczej zjazd, bo na legalu można jechać tylko w dół:

Szalony zjazd w Szklarskiej. Podjeżdżając go, szarpałem łańcuch, jak Reksio na widok komornika © Morsowy
/w tle widać wspomniane stare chatki/
Jest tak stromo, że koło buksuje na pojedynczym kamyczku!
Dużym nieporozumieniem było wyekwipowanie roweru (tuż przed przeprowadzką w góry!) w wolnobieg bez "megarendża". :/
W sumie zjazdy na tym rowerze to też trochę nieporozumienie - na zużytych już oponach wrażenia z jazdy są jak na traktorze, a prędkości chociażby na zjeździe ze Szklarskiej do Kotliny potrafią przekraczać 50km/h - na serpentynach precyzji zupełnie brak, więc jadę całym swoim pasem... na szczęście samochody zwykle nie złoszczą się, bo jadą podobnym tempem... ;]
PS. krokusy odpuściłem, bo zrobiły się srogie chmury. Na szczęście uciekałem w dół, co jest bardzo skuteczne. ;))
No i kończę marzec rekordowym jak na mnie dystansem blisko 900 km, a i komciów (200+) było powyżej normy ;p ). No cóż - dotąd, w lubuskim, zawsze w marcu miałem doła, ze już po zimie - a teraz? kilometry śniegu widzę praktycznie codziennie. :)))
Czerwony Dworek, Śnieżka, białe kunie i te klimaty /Kross/
Sobota, 30 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 30.21 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Trasa niby niedługa (pieńki z ogrodu same się nie wykarczowały...) i niby zwykła po Kotlinie (JG-Łomnica-Miłków-Sosnówka-Staniszów-JG), ale przy takiej pogodzie i śniegu na horyzoncie cieszy każdy metr, choćby nawet płaski.

Właściwy konik we właściwym miejscu ;) © Morsowy
Jedyną nowością było dziś nawiedzenie Czerwonego Dworku i przyległego doń przysiółka. Fajny był, taki cichy, spokojny i "nieodkryty" - rzadkość u stóp Karkonoszy.
Dojazd tamże:

Piękno pod Śnieżką ;) © Morsowy
Czerwony Dworek:

Bardzo ciekawy patent na ominięcie terytorium wroga czyt. somsiada ;))...Wchodziłbym i schodziłbym. ;))

Było tak sucho i ciepło, że co chwilę chciało się pić. A jak się dużo pije to gdzie się kończy?

Jak już jesteśmy na literkach "Mon" to mam dedykację :D

;pp
Zanim dyżurni białorycerze zaczną kruszyć swoje kopie to nadmienię, że też kiedyś dostałem dedykację "w tym duchu" ;pp
Jest i dedykacja właściwa. Nawet pasuje do dedykantki - też wyróżnia się wysokością. :)

Tymczasem w Jeleniej Górze...

Wyjątkowo fajne krowy, takie uspołecznione. Żeby było śmieszniej, dookoła jest osiedle nowych domków jednorodzinnych. xD
Jak zawsze cieszy oko i serce nowa kadra:

Zaiste, tyle wiochy co w Jeleniej nie było w mojej Starej Morsownii - tego zapachu już dawno nie wąchałem... pozdro dla ich sąsiadów. :D
Powrót...

15 na plusie a w Sosnówce zadymiarze wciąż nie odpuszczają... :( © Morsowy

Właściwy konik we właściwym miejscu ;) © Morsowy
Jedyną nowością było dziś nawiedzenie Czerwonego Dworku i przyległego doń przysiółka. Fajny był, taki cichy, spokojny i "nieodkryty" - rzadkość u stóp Karkonoszy.
Dojazd tamże:

Piękno pod Śnieżką ;) © Morsowy
Czerwony Dworek:

Bardzo ciekawy patent na ominięcie terytorium wroga czyt. somsiada ;))...Wchodziłbym i schodziłbym. ;))

Było tak sucho i ciepło, że co chwilę chciało się pić. A jak się dużo pije to gdzie się kończy?

Jak już jesteśmy na literkach "Mon" to mam dedykację :D

;pp
Zanim dyżurni białorycerze zaczną kruszyć swoje kopie to nadmienię, że też kiedyś dostałem dedykację "w tym duchu" ;pp
Jest i dedykacja właściwa. Nawet pasuje do dedykantki - też wyróżnia się wysokością. :)

Tymczasem w Jeleniej Górze...

Wyjątkowo fajne krowy, takie uspołecznione. Żeby było śmieszniej, dookoła jest osiedle nowych domków jednorodzinnych. xD
Jak zawsze cieszy oko i serce nowa kadra:

Zaiste, tyle wiochy co w Jeleniej nie było w mojej Starej Morsownii - tego zapachu już dawno nie wąchałem... pozdro dla ich sąsiadów. :D
Powrót...

15 na plusie a w Sosnówce zadymiarze wciąż nie odpuszczają... :( © Morsowy
Alpaki i sprzątanie (Szklar. Por. Dol.) /Kr/
Piątek, 29 marca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 37.30 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Moje uczucia do Szkl. Por. Dolnej są wciąż silne, jak za pierwszym razem (1 rok temu). :) ;p
Taka "nieodkryta", malownicza, urozmaicona.. przywitałem się z alpakami, które szanuję, bo pochodzą z Andów z zabójczych wysokości: 3500 - 5000m). W Szklarskiej żyją niemal najniżej, jak się da, czyli nawet nie na 500 m - niewyobrażalna wręcz różnica :O
Był i śnieżek - po 2 miesiącach odwilży, raptem 100 m powyżej Kotliny! :O

Tymczasem w Szklarskiej Porębie Dolnej... © Morsowy
W drodze powrotnej do DK3 tradycyjnie już prowadziłem z buta (nachylenie kilkunastoprocentowe) lecz czasu nie marnowałem, bo tradycyjnie zbierałem po drodze śmieci - wyszła cała sakwa szkieł i jeszcze wiele zostało. :((
Ośrodek Orla Skała na szczycie Orlej Skały - poniżej spalona, reliktowa karczma sądowa po rozebraniu:

"W nagrodę" mogłem się chociaż naoglądać Śnieżnych Kotłów z "bliska". ;)
Krajowa Trójka w tej okolicy nijak nie jest niwelowana na pagórkach - ostatni pagórek przed/za Karkonoszami:

Tutaj prawie nigdy nie mam Vmax poniżej 50km/h, no chyba że pod wiatr (nawet na zużytych Dębicach, i to bez pedałowania!).
Tymczasem w Kotlinie wesoło pyrkotają traktorki - nie tylko na miejskich polach, ale i np. na osiedlu:

/z pługiem po osiedlu edzie, żaden tam komunalny czy transportowy :) /
Na mojej dzielni...

Tym razem napisy autentyczne ;) © Morsowy
Na krokusy znów nie starczyło czasu. ;p
Taka "nieodkryta", malownicza, urozmaicona.. przywitałem się z alpakami, które szanuję, bo pochodzą z Andów z zabójczych wysokości: 3500 - 5000m). W Szklarskiej żyją niemal najniżej, jak się da, czyli nawet nie na 500 m - niewyobrażalna wręcz różnica :O
Był i śnieżek - po 2 miesiącach odwilży, raptem 100 m powyżej Kotliny! :O

Tymczasem w Szklarskiej Porębie Dolnej... © Morsowy
W drodze powrotnej do DK3 tradycyjnie już prowadziłem z buta (nachylenie kilkunastoprocentowe) lecz czasu nie marnowałem, bo tradycyjnie zbierałem po drodze śmieci - wyszła cała sakwa szkieł i jeszcze wiele zostało. :((
Ośrodek Orla Skała na szczycie Orlej Skały - poniżej spalona, reliktowa karczma sądowa po rozebraniu:

"W nagrodę" mogłem się chociaż naoglądać Śnieżnych Kotłów z "bliska". ;)
Krajowa Trójka w tej okolicy nijak nie jest niwelowana na pagórkach - ostatni pagórek przed/za Karkonoszami:

Tutaj prawie nigdy nie mam Vmax poniżej 50km/h, no chyba że pod wiatr (nawet na zużytych Dębicach, i to bez pedałowania!).
Tymczasem w Kotlinie wesoło pyrkotają traktorki - nie tylko na miejskich polach, ale i np. na osiedlu:

/z pługiem po osiedlu edzie, żaden tam komunalny czy transportowy :) /
Na mojej dzielni...

Tym razem napisy autentyczne ;) © Morsowy
Na krokusy znów nie starczyło czasu. ;p
Górzyniec i prawie krokusy ;) /Kross/
Środa, 27 marca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 62.79 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
100kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, dziś pękło 59 kkm, czyli do celu zostało niecałe 41%..
Tak wgl to witam ;)

Widok z Górzyńca na Michałowice © Morsowy
Zabawne, że zarówno Górzyniec jak i Michałowice to formalnie dzielnice Piechowic, przy czym Piechowice właściwe leżą na dnie kotliny, prawie na płaskim. Scalić to wszystko w jedno miasto to jeden z największych absurdów administracyjnych, jaki znam...
Znów prawie dojechałem do krokusów..

..prawie robi różnicę, to fakt. Chociaż w tej donicy by dali prawdziwe krokusy. ;>
Skądinąd ośrodka nie polecam, no chyba, że ktoś ma uczulenie na słońce, bo w całości jest osłonięty od słońca badylami.
Pobujałem się tylko po Górzyńcu, bo na kolejną ekspedycję przełajową zabrakło czasu, w dodatku zaczęło popadywać.
Nie dość, że zmokły mi chromy i narobił na nie jakiś robal ;p to jeszcze przewrócił mi się rower (pierwszy raz od pochromowania kiery) - szczęście w nieszczęściu, że na trawę, bo inaczej bym się pochlastał. ;p
I jeszcze 2x wjechałem w psie g.... ;pp
Na szczęście nie doszło do najgorszego - nie musiałem ani razu hamować. :) Choć bywało niewesoło. ;p
Widoki - no cóż, jak na taką szarugę to nawet...

Opuszczona chatka samotnie stojąca spory kawałek powyżej tej osady - mieszkałbym!

Trochę sielsko, trochę ekstremalnie - tak jak lubię. ;)

Jedyna taka stacyjka - nie dość, że Górzyniec jest na końcu świata, to ta stacyjka jest na końcu (górnym końcu) Górzyńca - powyżej doliczyłem się tylko 4 domów, w tym jednego zamieszkanego. :O
Kolejowo wyszło pechowo, bo nie udało mi się ustrzelić żadnego z 3 jadących pociągów, a widoki były spektakularne - tory tutaj wykręcają serpentyny wysoko po zboczach tych górek, piękna sprawa. *-*
Oprócz tego ponad 20 użytkowych kilometrów z wtorku i środy...
Jelenia Góra Zachodnia (moja dzielnia :> ). Jedna z 5, a już niedługo z 7 stacji w tym mieście. A znacznie większa Zielona Góra ma tylko dworzec główny i to wszystko. ;]


A to niespodzianka - jednak można rowery nazywać po polsku??

Kurła, nawet tanio, brać czy nie brać?? Polatało by się na 29" po górach tak trochę poważniej niż dotąd...
Jeden z 3 ostatnich Jelczy w MZK Jelenia Góra - 3 na 80 możliwych autobusów! o_O

Ten jest z 2006 r. więc dużo mu nie zostało...
O zgrozo, Autosana nie ma ani jednego, a w tut. PKSie już od dawna nie ma ani Jelczy, ani Autosanów O_O
Za to są poniemieckie szroty z lat 90tych. :/
A jeszcze z 10 lat temu to zachodnie wozy były wyjątkami...
Tak wgl to witam ;)

Widok z Górzyńca na Michałowice © Morsowy
Zabawne, że zarówno Górzyniec jak i Michałowice to formalnie dzielnice Piechowic, przy czym Piechowice właściwe leżą na dnie kotliny, prawie na płaskim. Scalić to wszystko w jedno miasto to jeden z największych absurdów administracyjnych, jaki znam...
Znów prawie dojechałem do krokusów..

..prawie robi różnicę, to fakt. Chociaż w tej donicy by dali prawdziwe krokusy. ;>
Skądinąd ośrodka nie polecam, no chyba, że ktoś ma uczulenie na słońce, bo w całości jest osłonięty od słońca badylami.
Pobujałem się tylko po Górzyńcu, bo na kolejną ekspedycję przełajową zabrakło czasu, w dodatku zaczęło popadywać.
Nie dość, że zmokły mi chromy i narobił na nie jakiś robal ;p to jeszcze przewrócił mi się rower (pierwszy raz od pochromowania kiery) - szczęście w nieszczęściu, że na trawę, bo inaczej bym się pochlastał. ;p
I jeszcze 2x wjechałem w psie g.... ;pp
Na szczęście nie doszło do najgorszego - nie musiałem ani razu hamować. :) Choć bywało niewesoło. ;p
Widoki - no cóż, jak na taką szarugę to nawet...

Opuszczona chatka samotnie stojąca spory kawałek powyżej tej osady - mieszkałbym!

Trochę sielsko, trochę ekstremalnie - tak jak lubię. ;)

Jedyna taka stacyjka - nie dość, że Górzyniec jest na końcu świata, to ta stacyjka jest na końcu (górnym końcu) Górzyńca - powyżej doliczyłem się tylko 4 domów, w tym jednego zamieszkanego. :O
Kolejowo wyszło pechowo, bo nie udało mi się ustrzelić żadnego z 3 jadących pociągów, a widoki były spektakularne - tory tutaj wykręcają serpentyny wysoko po zboczach tych górek, piękna sprawa. *-*
Oprócz tego ponad 20 użytkowych kilometrów z wtorku i środy...
Jelenia Góra Zachodnia (moja dzielnia :> ). Jedna z 5, a już niedługo z 7 stacji w tym mieście. A znacznie większa Zielona Góra ma tylko dworzec główny i to wszystko. ;]


A to niespodzianka - jednak można rowery nazywać po polsku??

Kurła, nawet tanio, brać czy nie brać?? Polatało by się na 29" po górach tak trochę poważniej niż dotąd...
Jeden z 3 ostatnich Jelczy w MZK Jelenia Góra - 3 na 80 możliwych autobusów! o_O

Ten jest z 2006 r. więc dużo mu nie zostało...
O zgrozo, Autosana nie ma ani jednego, a w tut. PKSie już od dawna nie ma ani Jelczy, ani Autosanów O_O
Za to są poniemieckie szroty z lat 90tych. :/
A jeszcze z 10 lat temu to zachodnie wozy były wyjątkami...
Posadziłem drzewa ;) (23-25.III.2019, Kross)
Poniedziałek, 25 marca 2019
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 41.55 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Jakiś Przeprawowy Janusz przeprawiał się przez pole, znikąd donikąd. ;]
Między innEmi byłem na giełdzie, gdzie znów było wszystko, oprócz tego, co chciałem. ;]
Nawet monocykl był, ale 20" (za mały).
Była też nocna wyprawa w zarośla po krzaki. Nie znalazłem tego, co chciałem, to naszarpałem w ciemno (dosłownie i w przenośni) - nie mam pojęcia, co to jest, i sam będę miał niespodziankę. ;]
Wyprawa po białe kamienie. :) Świetnie pasują do ogrodu. A że dużo się ich na rowerze nie przywiezie, to i jeżdżę na raty. Zawsze to jakaś motywacja. ;)
Najlepsze na koniec - naszarpałem sadzonki drzew (z terenów postindustrialnych, nie z lasu czy z parku ;p ) i posadziłem koło domu - pierwsze własne drzewa w życiu (w rodzinnym domu było tego sporo, ale nie liczę, bo nie były na moich zasadach ;) ).
Pozdrowienia dla tych, którzy tylko gardłują w temacie ochrony drzew, śmieci itp. ;)
Jako że pogoda brzydka, to i zdjęcia dziś brzydkie. To jest logiczne i uzasadnione. :)

Zaledwie 9 km od przepięknych gór... © Morsowy

Bangladesz? Nie, to giełda w Cieplicach, niespełna 5 km od przepięknych gór...
Niezwykle przykre kontrasty. Niektórzy (wielu!) to nawet przysłowiowy Eden by zasyfili. :(((

Ciekawe, czy to tak dla beki, czy na poważnie? ;]

Padłem, jak to zobaczyłem. ;D;D Dla niezorientowanych - inspiracja tych ujaranych marketingowców:
Ekspedycja poszukiwawcza na zboczu Wysokiego Grzbietu (Górzyniec- Zakręt Śmierci) /Hrgn/
Sobota, 23 marca 2019
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 42.91 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
![Tylne koło jest praktycznie w powietrzu. Do tego rozrzedzonym ;]](https://images.photo.bikestats.eu/images/photo/2019/03/24/748822.jpg)
Tylne koło jest praktycznie w powietrzu. Do tego rozrzedzonym ;] © Morsowy
Tym razem było takie ostre słońce, że pojechałem się chować w lasy i wzwyż. Nic tak nie spala skóry jak słońce w górach - na nizinach spiekłem się na czerwono chyba raz w życiu, a w górach kilka razy. ;]
Aczkolwiek tak czyste dziś powietrze sprzyjało robieniu panoramicznych zdjęć..
Moją inspiracją był dziś rezerwat krokusów za Górzyńcem. Dojechałem do kolejowej serpentyny w środku lasu i zacząłem kombinować jak konik morski pod górkę...

Na kolejowej serpentynie w głębi gór - - pociąg atakuje Szklarską Porębę © Morsowy

Kładka dla odważnych :) © Morsowy
Później było tylko gorzej, ale przecież się nie cofnę ;)

Jak ominąć? © Morsowy

Błoto,, woda, wykroty. Metr po metrze... © Morsowy
Na najgorszym odcinku przez godzinę pokonałem... 1,5 km. :) No i 300 m w pionie...

Powalony olbrzym wysooko w górach.. © Morsowy

Trud się opłacił - kraina śniegu pomimo prawie 20* na plusie :D:D:D © Morsowy

Skałka Teściowej, © Morsowy

Widoczek na Zakręcie Śmierci :) © Morsowy
Prawie całość od Górzyńca do Zakrętu prowadziłem a wręcz wnosiłem. A że na krótkie spodenki byłem, to na nogach mam puzzle od krzaków. ;]
Mało tego - na górze (Zakręt Śmierci jest na 775 m) stwierdziłem prawie zupełny brak powietrza w tylnym kole. ;]
To by wyjaśniało, dlaczego nieliczne przejezdne odcinki jechałem w trupa 6 km/h. ;]
Powietrza było tak mało, że na zjeździe do centrum Szklarskiej nawet nie osiągnąłem 50 km/h. A i tak było dużo hamowania... o_O
Na odcinkach poniżej 40 km/h dało się nawet podziwiać okolice - to niesamowite, że po prawie 2 miesiącach odwilży w górnych dzielnicach Szklarskiej wciąż jest sporo śniegu! Czyż to nie piękne? Tak powinno być wszędzie. ;]
W centrum Szklarskiej, na Orlenie, okazało się, ze dętka nie jest przebita, natomiast puścił wentyl - tego jeszcze nie miałem.
Sam z siebie trzymał tak do 1 atm xD na szczęście miałem plastikowy kapturek na wentyl, który pozwolił dotoczyć się te niecałe 20 km do chałupy...
No i jeszcze foto na dole, blisko Jeleniej...

Tymczasem w Kotlinie: błekit, biel i zieleń - doskonałość © Morsowy
Uwierzycie, że z Jeleniej wyprowadza się kilkaset osób rocznie? o_O
Pomimo takiej heroicznej partyzantki na zboczach Wysokiego Grzbietu rzeczonych krokusów nie odnalazłem. O_O