Rezerwat Krokusów w Górzyńcu i Dolina Małej Kamiennej /Kross/
Poniedziałek, 1 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 44.97 | gruntow(n)e: | 6.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
No i w końcu pojechałem do tego rezerwatu krokusów.
Prima aprilis! :D
Tzn. naprawdę pojechałem, ale znów nie dojechałem. ;]
Od początku źle mi się jechało, choć niby z wiatrem. Po zjechaniu w las i teren, było tylko gorzej - wiatr centralnie w plecy, a ja zdychałem (fakt, że ciągnął się podjazd, trochę błota i kamieni, sporo świeżego, nieubitego gruzu). Specjalnie czekałem na odpowiedni wiatr, a tu taka porażka...
W Górzyńcu ciekawie wygląda trasa kolejowa - pociągi latają po serpentynie, wysoko wokół głowy, z każdej strony, niczym muchy. :>
No i stopniowo zagłębiamy się w Dolinę Małej Kamiennej, w której nie ma praktycznie nic z cywilizacji - tylko Górzyniec na początku i kolejowe serpentyny w środku. Góry, las i dzicz, która się wzmaga wraz z nabieraniem wysokości. Aż dziw, że się taka spora dolina ostała przed ludźmi.
Jedyny przybytek po drodze to stacja uzdatniania wody (nie ma jej nawet na dokładnej mapie - przypadek?):
No i wzmiankowany już kiedyś mostek dla odważnych, obok mostu kolejowego:
Mostek dla pdważnych w czeluściach Doliny Małej Kamiennej © Morsowy
To wrośnięte w drzewo to resztki po poręczy...
Dowlokłem się do Piaskowego(??) Mostu w sercu Doliny i odpuściłem temat, bo znów nie wziąłem mapy, a nie miałem aż tyle czasu, by błąkać się po zboczach Doliny na oślep, jak ostatnio. ;]
Znak w czeluściach Doliny Małej Kamiennej - podaje tylko datę, nic więcej :) © Morsowy
Tamże, pośrodku niczego, najpierw przejechało DaewooJanusz Lanos ;) a za nim.. ciężarówka pełna drwa O_O Już za mało im nizin? Drogi oczyszczać, a nie góry! ;p
Droga powrotna cała pod wiatr - miała w założeniu wyhamowywać mnie na zjeździe (545m na moście, 345 w moim igloo), ale różnie mu to wychodziło. ;] Z pewnością świetnie mu wychodziło przewiewanie mnie na wylot - w głowie miałem istny przeciąg ;) a i resztę przewiało momentalnie. Stromo niby nie było, ale na co szybszych odcinkach nie pomagało nawet łapanie miękkich poboczy i jazda zygzakiem - rozbujałem się pod 40km/h - po błocie i kamieniach, na moim zabytku! :(
Były momenty, że miałem chwile antyhamulcowego zwątpienia :) ale koniec końców całość zjechałem bez hamowania i bez sprowadzania. :)
Ciekawe, jaka jest największa wysokość w PL, z jakiej da się zjechać bezhamulcowo? :>:>
Wycieczka niewiele odkrywcza, za to mocno frustrująca - całą trasę (40 km, bo reszta to użytkowo po mieście) męczyłem się niesamowicie. Główny podejrzany to ten wschodni wiatr - one mają jakieś szczególne właściwości. ;]
Prima aprilis! :D
Tzn. naprawdę pojechałem, ale znów nie dojechałem. ;]
Od początku źle mi się jechało, choć niby z wiatrem. Po zjechaniu w las i teren, było tylko gorzej - wiatr centralnie w plecy, a ja zdychałem (fakt, że ciągnął się podjazd, trochę błota i kamieni, sporo świeżego, nieubitego gruzu). Specjalnie czekałem na odpowiedni wiatr, a tu taka porażka...
W Górzyńcu ciekawie wygląda trasa kolejowa - pociągi latają po serpentynie, wysoko wokół głowy, z każdej strony, niczym muchy. :>
No i stopniowo zagłębiamy się w Dolinę Małej Kamiennej, w której nie ma praktycznie nic z cywilizacji - tylko Górzyniec na początku i kolejowe serpentyny w środku. Góry, las i dzicz, która się wzmaga wraz z nabieraniem wysokości. Aż dziw, że się taka spora dolina ostała przed ludźmi.
Jedyny przybytek po drodze to stacja uzdatniania wody (nie ma jej nawet na dokładnej mapie - przypadek?):
No i wzmiankowany już kiedyś mostek dla odważnych, obok mostu kolejowego:
Mostek dla pdważnych w czeluściach Doliny Małej Kamiennej © Morsowy
To wrośnięte w drzewo to resztki po poręczy...
Dowlokłem się do Piaskowego(??) Mostu w sercu Doliny i odpuściłem temat, bo znów nie wziąłem mapy, a nie miałem aż tyle czasu, by błąkać się po zboczach Doliny na oślep, jak ostatnio. ;]
Znak w czeluściach Doliny Małej Kamiennej - podaje tylko datę, nic więcej :) © Morsowy
Tamże, pośrodku niczego, najpierw przejechało Daewoo
Droga powrotna cała pod wiatr - miała w założeniu wyhamowywać mnie na zjeździe (545m na moście, 345 w moim igloo), ale różnie mu to wychodziło. ;] Z pewnością świetnie mu wychodziło przewiewanie mnie na wylot - w głowie miałem istny przeciąg ;) a i resztę przewiało momentalnie. Stromo niby nie było, ale na co szybszych odcinkach nie pomagało nawet łapanie miękkich poboczy i jazda zygzakiem - rozbujałem się pod 40km/h - po błocie i kamieniach, na moim zabytku! :(
Były momenty, że miałem chwile antyhamulcowego zwątpienia :) ale koniec końców całość zjechałem bez hamowania i bez sprowadzania. :)
Ciekawe, jaka jest największa wysokość w PL, z jakiej da się zjechać bezhamulcowo? :>:>
Wycieczka niewiele odkrywcza, za to mocno frustrująca - całą trasę (40 km, bo reszta to użytkowo po mieście) męczyłem się niesamowicie. Główny podejrzany to ten wschodni wiatr - one mają jakieś szczególne właściwości. ;]
Komentarze
Olej już te krokusy, od maja jakoś rzepak kwitnie 8-) :p
A mapy w telefonach nic nie odbiegają od tych tradycyjnych - może "nie mają duszy" ale wgraj se coś i ogarniesz ;) Lapec - 06:03 środa, 3 kwietnia 2019 | linkuj
A mapy w telefonach nic nie odbiegają od tych tradycyjnych - może "nie mają duszy" ale wgraj se coś i ogarniesz ;) Lapec - 06:03 środa, 3 kwietnia 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!