Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Wodospad Kropelka plus Szklarska Poręba /Hrgn/
Piątek, 22 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 50.66 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |

Pozdrowienia z Jeleniej. ;)
Znów nie dojechałem do rezerwatu krokusów, ale jestem już coraz bliżej. ;)
Wodospad Kropelka za Piechowickim Górzyńcem to popularne miejsce gniazdowania morsów. W sumie wyboru dużego nie mają, bo tu wszystkie rzeki płytkie...
I choć jest to twór sztuczny, to oby wszystkie sztuczności tak wyglądały. ;)

Wodospad Kropelka © Morsowy

Mała Kamienna - okolice Wodospadu Kropelka © Morsowy

Wyspa na Małej Kamiennej i sosna żyjąca w rzece © Morsowy
Oczywiście nie kąpałem się, bo woda była jak zupa ;)) a w powietrzu 18* w cieniu, chociaż nad samym wodospadem mikroklimat: głęboki cień i tylko 11,5 - można było odpocząć od słońca. ;p
Tradycyjnie pozbierałem śmieci - mało ich było, więc zebrałem stosunkowo dużo. :)
A później jeszcze tylko mała wizyta w Szklarskiej:

Szklarska Poręba - powitałka w dzielnicy Siedmiogród © Morsowy
A w centrum skapnąłem się, że podjeżdżałem na prawie kapciu (2,1 atm).
Jakaś Grażyna na widok mojego wjazdu do centrum miasteczka skomentowała do drugiej niewiasty: no-no, tutaj rowerem dojechać...
Padłem - po krajówce, gdzie chyba nawet 5% nie ma. ;] Chociaż może komentarz ten dotyczył konkretnie mojego roweru i problemów z dętką - wtedy to faktycznie, miała rację. ;]
PS. w Piechowicach chyba znalazłem niejakiego Hermesa - pewnie uciekł od pańci. ;))

Karpacz x2, hamowanie x0 :) /Kross/
Czwartek, 21 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 48.08 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |


Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem... © Morsowy
Spełniło się moje małe marzenie - zdobyłem Karpacz bezhamulcowo do tego na moim ulubionym, historycznym już rowerze. ;]
I to zdobyłem nawet z 2 stron - powyżej Western City...

Wjazd do Karpacza od strony Ściegien © Morsowy
.. i od strony Księżej Góry:

Wjazd do Karpacza od strony Księżej Góry © Morsowy
I tu i tamże nawet trochę podjechałem w górę, załapując się na 500+ (oczywiście metrów npm ;) ) i później musiałem odwalać niezłą manianę, coby się wyrobić na dole zjazdów (>40 km/h), na skrzyżowaniach bez pierwszeństwa... :> Ale dopiąłem swego i było warto...
Pogoda i widoczność była dziś taka, ze aż zwątpiłem, czy aby na pewno bardziej lubię Szklarską. W Karpaczu poza sezonem i weekendami naprawdę potrafi być pięknie a nawet spokojnie...
Zresztą - oblukajcie sami:

Sam na sam z Królową © Morsowy

To też jest Karpacz. Nawet jurki były ;) © Morsowy
*kurki, a nie "jurki" ;]

Mysłakowice - tak ładnie a do tego pusto i cicho (ślepa uliczka) © Morsowy

Wszystko jest na sprzedaż... ;) © Morsowy
I dwa najlepsze na koniec...

I to jeszcze biały... © Morsowy

Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem... © Morsowy
Dziękuję za uwagę. ;)
New Salt City i o współpracy z policją ;) /Hrgn/
Środa, 20 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 125.60 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Gdzieś w Borach Dolnośląskich...

Tak wyszło, że musiałem być rano w Nowej Soli.
Pociągów niet, ale w końcu, po latach, dotarło do mnie, że rower mogę wozić też autobusami. ;]
Ino drogo za pośpiechy. ;p
To już drugi raz w tym roku byłem w swojej starej diecezji ;) a nawet przejeżdżałem przez swój dekanat ;)) ale bokiem.
Sporo się pozmieniało - przybyło domów, ubyło lasów ;)) a nawet machnęli aż 3 nowe ronda w Nowej Soli.
Jak to możliwe, że przez godzinę w tym mieście nie widziałem ani jednego patola, za to całkiem sporo rowerzystów?? :O czyli zupełnie odwrotnie niż w Jeleniej Górze... :((((
Zabawny paradoks, że jedyne góry, jakie tego dnia przejechałem, to "Góry Kocie" koło Kożuchowa (w lubuskim). ;]
Najsroższy podjazd tamże:
http://www.altimetr.pl/podjazd-cisow.html
rozśmieszył mnie niemal do łez :D maks. 9,2% i szczyt na 171 m, czyli o ponad 170 metrów niżej, niż dno Kotliny Jeleniogórskiej, nie mówiąc już o podjazdach, jakie czekały na mnie na Pogórzu Karkonoskim. xD
To coś jak z najwyższym szczytem pasma Gór Świętokrzyskich, który jest ponad 200 metrów niżej, niż płaskie centrum Zakopanego, które górą nazwać nie w sposób. ;]
Większość trasy z wiatrem przodo-bocznym, choć miał być tyło-boczny. Do tego jazda na śpiocha, z plecakiem i w jeansach - trochę mnie to wymęczyło, a na koniec, po całym dniu - deser w postaci wzgórz Pogórza. ;]
Po drodze jeszcze miałem kilka telefonów z policji w sprawie karty, w tym mistrzowski:
"ustaliliśmy adres Żabki, w której dokonywano transakcji, ale nagrania już mają pokasowane"
- szkoda tylko, że to ja ten adres ustaliłem i im powiedziałem, i to 2 dni wcześniej...
Fajnie działają, tak nie za szybko, nie za skutecznie... xDDD
Przez ten wiater i te nic nie wnoszące telefony nie zdążyłem na autobus w Lwówku Śląskim a później na pociąg w Gryfowie, skądinąd też Śl. ;) W Lwówku to nawet zabłądziłem, ale za to cóż odkryłem!

W Lwówku Śl. wciąż pokutuje komunalna Nysa, niewiarygodne!! © Morsowy
Jestem w ciężkim szoku, wszak nawet Żuka trudno już spotkać w firmach, nawet na głębokiej prowincji! A Nysy są przecież starsze - najmłodsze mają 25 lat - przy kilkuletnim okresie używalności. :OOO
Bardzo możliwe, że to jedyna i ostatnia służbowa Nysa w Polsce! Jak ktoś ma inne dane, to wpisujcie miasta. ;>
Dalej Lwówek:

Klasyczny amerykański ciągnik siodłowy... przerobiony na skrzyniowego :O © Morsowy
Niesamowite... ;)
Był jeszcze jeden bajer w tym miasteczku (bez foto, bo już za szarówki): wrak Autosana H9 robiący za altanę na zboczu stromej skarpy. xD Kiedyś tam wrócę specjalnie dla niego. ;]
W Gryfowie też się w sumie pogubiłem (fajny układ miasta, taki nie za przejrzysty... ;)) ), ale to dobrze, bo miałem półtorej godziny do wytopienia, a na wracanie po ciemku krajówką, do tego bardzo pagórkowatą, chyba jestem już za stary. ;]
Między tymi dwoma mieścinami poraziła mnie na wysokim wzgórzu panorama karkonosko-izerska w czerwonej łunie po zachodzie słońca, do tego w towarzystwie kuni i w pobliżu ruin zamku (Podksale). Coś nie do opisania po prostu... O_O
Najśmieszniejsze, że w Nowej Soli niczego nie załatwiłem, za wyjątkiem jednego zdjęcia ;))

Coś dziwnie im to wyszło ;) © Morsowy
Zmarnowałem tylko pieniążki i czas - bo nawet na okienko nie zasłużyłem, bo R1973 był uprzejmy tego dnia zrobić 2x tyle kilometrów. ;]
PS. Przejazd klasycznie: bez dętek, łatek, pompek... ;]

Tak wyszło, że musiałem być rano w Nowej Soli.
Pociągów niet, ale w końcu, po latach, dotarło do mnie, że rower mogę wozić też autobusami. ;]
Ino drogo za pośpiechy. ;p
To już drugi raz w tym roku byłem w swojej starej diecezji ;) a nawet przejeżdżałem przez swój dekanat ;)) ale bokiem.
Sporo się pozmieniało - przybyło domów, ubyło lasów ;)) a nawet machnęli aż 3 nowe ronda w Nowej Soli.
Jak to możliwe, że przez godzinę w tym mieście nie widziałem ani jednego patola, za to całkiem sporo rowerzystów?? :O czyli zupełnie odwrotnie niż w Jeleniej Górze... :((((
Zabawny paradoks, że jedyne góry, jakie tego dnia przejechałem, to "Góry Kocie" koło Kożuchowa (w lubuskim). ;]
Najsroższy podjazd tamże:
http://www.altimetr.pl/podjazd-cisow.html
rozśmieszył mnie niemal do łez :D maks. 9,2% i szczyt na 171 m, czyli o ponad 170 metrów niżej, niż dno Kotliny Jeleniogórskiej, nie mówiąc już o podjazdach, jakie czekały na mnie na Pogórzu Karkonoskim. xD
To coś jak z najwyższym szczytem pasma Gór Świętokrzyskich, który jest ponad 200 metrów niżej, niż płaskie centrum Zakopanego, które górą nazwać nie w sposób. ;]
Większość trasy z wiatrem przodo-bocznym, choć miał być tyło-boczny. Do tego jazda na śpiocha, z plecakiem i w jeansach - trochę mnie to wymęczyło, a na koniec, po całym dniu - deser w postaci wzgórz Pogórza. ;]
Po drodze jeszcze miałem kilka telefonów z policji w sprawie karty, w tym mistrzowski:
"ustaliliśmy adres Żabki, w której dokonywano transakcji, ale nagrania już mają pokasowane"
- szkoda tylko, że to ja ten adres ustaliłem i im powiedziałem, i to 2 dni wcześniej...
Fajnie działają, tak nie za szybko, nie za skutecznie... xDDD
Przez ten wiater i te nic nie wnoszące telefony nie zdążyłem na autobus w Lwówku Śląskim a później na pociąg w Gryfowie, skądinąd też Śl. ;) W Lwówku to nawet zabłądziłem, ale za to cóż odkryłem!

W Lwówku Śl. wciąż pokutuje komunalna Nysa, niewiarygodne!! © Morsowy
Jestem w ciężkim szoku, wszak nawet Żuka trudno już spotkać w firmach, nawet na głębokiej prowincji! A Nysy są przecież starsze - najmłodsze mają 25 lat - przy kilkuletnim okresie używalności. :OOO
Bardzo możliwe, że to jedyna i ostatnia służbowa Nysa w Polsce! Jak ktoś ma inne dane, to wpisujcie miasta. ;>
Dalej Lwówek:

Klasyczny amerykański ciągnik siodłowy... przerobiony na skrzyniowego :O © Morsowy
Niesamowite... ;)
Był jeszcze jeden bajer w tym miasteczku (bez foto, bo już za szarówki): wrak Autosana H9 robiący za altanę na zboczu stromej skarpy. xD Kiedyś tam wrócę specjalnie dla niego. ;]
W Gryfowie też się w sumie pogubiłem (fajny układ miasta, taki nie za przejrzysty... ;)) ), ale to dobrze, bo miałem półtorej godziny do wytopienia, a na wracanie po ciemku krajówką, do tego bardzo pagórkowatą, chyba jestem już za stary. ;]
Między tymi dwoma mieścinami poraziła mnie na wysokim wzgórzu panorama karkonosko-izerska w czerwonej łunie po zachodzie słońca, do tego w towarzystwie kuni i w pobliżu ruin zamku (Podksale). Coś nie do opisania po prostu... O_O
Najśmieszniejsze, że w Nowej Soli niczego nie załatwiłem, za wyjątkiem jednego zdjęcia ;))

Coś dziwnie im to wyszło ;) © Morsowy
Zmarnowałem tylko pieniążki i czas - bo nawet na okienko nie zasłużyłem, bo R1973 był uprzejmy tego dnia zrobić 2x tyle kilometrów. ;]
PS. Przejazd klasycznie: bez dętek, łatek, pompek... ;]
To i owo (Sosnówka) terenowo /Kr/
Wtorek, 19 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 27.05 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
W poniedziałek mój Kross miał 19,5 "urodziny" (58,87 kkm), które przegapiłem. ;p Ale we wtorek zabrałem go na godną wycieczkę - o dziwo, da się przejechać bezhamulcowo taką nielichą pętlę: J.G.-Podgórzyn-Sosnówka-Staniszów-J.G.
Ale bezhamulcowo można ją zrobić tylko w tym kierunku (nie odwrotnie!) i tylko przy zachodnim wietrze. ;]
A tak się bałem, że czekają mnie same mini-jazdy po dnie Kotliny. ;]
W Sosnówce kopsnąłem się na chwilę do Czerwonej Doliny (początek Karkonoszy właściwych), gdzie popełniłem taki oto podjazd terenowy (zdjęcie górne):

Widok na Sosnówkę odpołudnia (na górze) i od północy (na dole) © Morsowy
Fajny był, taki nie za płaski, nie za gładki i nie za asfaltowy. ;))
W dodatku mój stary, ciężki traktor nie ma aktualnie "megarendża", więc pod koniec miałem tętno 665 ;p i powyżej +10*C na takie podjazdy się nie piszę. :D
Na szczęście było nie za ciepło (+6) i nie za słonecznie (północne zbocze). Co więcej - wg prognoz deszczu miało nie być... no i nie było, za to spadł śnieg :D sam śnieg bez deszczu, przy +6*! :O
Tym razem sprowadzałem w dół (oczywiście z wypiętym licznikiem), bo chciałem pozbierać śmieci... ale następnym razem to zjadę. ;p
PS. tak się szarpałem na podjeździe, że aż dostałem skrętu kiszek. :OOO
Ale bezhamulcowo można ją zrobić tylko w tym kierunku (nie odwrotnie!) i tylko przy zachodnim wietrze. ;]
A tak się bałem, że czekają mnie same mini-jazdy po dnie Kotliny. ;]
W Sosnówce kopsnąłem się na chwilę do Czerwonej Doliny (początek Karkonoszy właściwych), gdzie popełniłem taki oto podjazd terenowy (zdjęcie górne):

Widok na Sosnówkę odpołudnia (na górze) i od północy (na dole) © Morsowy
Fajny był, taki nie za płaski, nie za gładki i nie za asfaltowy. ;))
W dodatku mój stary, ciężki traktor nie ma aktualnie "megarendża", więc pod koniec miałem tętno 665 ;p i powyżej +10*C na takie podjazdy się nie piszę. :D
Na szczęście było nie za ciepło (+6) i nie za słonecznie (północne zbocze). Co więcej - wg prognoz deszczu miało nie być... no i nie było, za to spadł śnieg :D sam śnieg bez deszczu, przy +6*! :O
Tym razem sprowadzałem w dół (oczywiście z wypiętym licznikiem), bo chciałem pozbierać śmieci... ale następnym razem to zjadę. ;p
PS. tak się szarpałem na podjeździe, że aż dostałem skrętu kiszek. :OOO
Szklarska Poręba i Kotlina Jeleniogórska jakich nie znacie ;) /Kr/
Niedziela, 17 marca 2019
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 40.60 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pierwszą połowę dnia tak mnie wkurzano, że aż musiałem odreagować w sielskich zakątkach Szklarskiej.
Ale najpierw przebiłem się terenowo z os. Orle (JG) do Pałacu Pakoszów (Piechowice) przez najbardziej dziką część Kotliny - zadrzewione połacie w rejonie rzeki Kamiennej z lekkimi akcentami pól i łąk. Było tak lubusko, że nawet w lubuskim mało gdzie tak jest. ;D;D
Nawet teren był bardziej płaski niż średnia lubuska - a to wszystko około 2 km od Karkonoszy, niesamowite.
Ba, nawet trafiła się "ambona" myśliwska..
Generalnie jest to teren zalewowy, dlatego taki dziki i niezagospodarowany:



Tego dnia Szklarska mnie zmiażdżyła jeszcze zanim do niej dojechałem :D mianowicie srogi podjazd do Dolnej był w całości z halnym w twarz :D przez co musiałem ostro fedrować na najniższym przełożeniu (28:28) - po asfalcie! :O
Szklarskiej chyba nic nie przebije - cenię ją najbardziej, bo jest najbardziej urozmaicona. Generalnie niby górski kurort i komercha, ale sielskich zakątków jest tam wiele i na nich zawsze się skupiam.
Turystyka w Szklarskiej rozwinęła się, tak jak wszędzie, dopiero w XIX w., a wcześniej, przez kilkaset lat(!) była to osada (a raczej grupa osad) górniczo-hutniczych (wydobycie kamieni szlachetnych i hutnictwo szkła).
Ale były to także osady rolnicze, o czym się szerzej nie mówi, ale jest to dość ciekawe, jak na takie górskie położenie.
I nie mówię tu tylko o wypasie owiec - to zbyt oczywiste. Otóż na pierwszych zdjęciach z początków XX w. widać wiele pól uprawnych, niemal aż pod sam Zakręt Śmierci! Już krótko po II WŚ widać (na serwisie fotopolska) szybki ich zanik - część zabudowano, a reszta zarosła lasami. ;)
Tymczasem wciąż jeszcze uchowało się kilka reliktów górskiego rolnictwa, zresztą zobaczcie sami...

Jak dal mnie to totalna miazga! :D Taki kontrast! Tyle sielskości i śniegu jednocześnie! © Morsowy
(a na polance po prawej zachował się relikt śniegu - półtora miesiąca odwilży!!)
Jest ten widok o tyle rozbrajający, że przecież do Szklarskiej wiedzie droga wśród olbrzymich, pionowych skał, to se człek myśli, cóż to będzie dalej (wyżej), a tu taka niespodzianka...

Ławeczka z wiodkiem na Śnieżne Kotły :O Siedziałbym do końca życia.... © Morsowy
Takie tam na dzielni...

Pensjonat Orla Skała na szczycie Orej Skały © Morsowy
I kolejne relikty rolnictwa, połączone z innowacyjną hodowlą...

Takiej Szklarskiej nie zobaczycie w folderach reklamowych: pod skałkami pasa się alpaki(!), jest i traktorek, no i rudera z wisienką na torcie, czyli anteną satelitarną ;) © Morsowy
Jeszcze rok temu widziałem tam traktorowy wrak - było bardziej spójnie. ;))
I jeszcze większa miazga:

Tego nie pokażą Wam w folderach - historyczna Lipa Sądowa i równie rachityczny relikt wiejskiego budownictwa © Morsowy
Takie archaizmy w modnym kurorcie - kto by pomyślał? Na pewno nie 99% turystów, dla których Szklarska = wyciąg na Szrenicę i sklepy w centrum...
Owa lipa, nie dość, że wielce historyczna, to jeszcze wielce kontrastowa, bo na drugim (górnym) końcu miasta, tj. w Jakuszycach (około 400m wyżej) mamy już tylko karłowate sosny oraz najniższe w Polsce naturalne stanowisko kosodrzewiny - różnica w klimacie jest gigantyczna!
Za tym poletkiem, koło niebieskiego szlaku na Chybotek...

Już wiem, dlaczego Szklarska Poręba tak się nazywa ;) (wyrąbany las plus butelki po alko i to nawet w okolicach Chybotka... © Morsowy
Do Chybotka nie dojechałem, bo się popsuła pogoda, a ja na letniaka (w Kotlinie było +18 i słońce, a Janusze i Grażyny okutani jak na 1,8* xD). Powrót (zejście) do krajowej Trójki z buta xD, ale czasu nie marnowałem, bo przynajmniej sprzątałem śmieci :( plus czaskałem dalsze foty (ok. 60 tego dnia ;]):

Zapomniany, na uboczu - najstarszy (1650) kościół w Szklarskiej, już tylko jako cmentarny © Morsowy

Nietypowe "płyty" nagrobne przy kościele cmentarnym w Szklarskiej P. Dolnej © Morsowy

Wiosna atakuje nawet w przykościelnym zagłębieniu, które jest tak cieniste, że jeszcze ma śnieg :O © Morsowy
Na "Trójce" jak zwykle zjazd z wiatrem w plecy i grawitacyjnie (bez pedałowania) jazda 50+ km/h. Spokojnie można było kręcić życiówkę nawet na takim starym traktorze, który już przy 50 jest przygodą samą w sobie xD
Ale najpierw przebiłem się terenowo z os. Orle (JG) do Pałacu Pakoszów (Piechowice) przez najbardziej dziką część Kotliny - zadrzewione połacie w rejonie rzeki Kamiennej z lekkimi akcentami pól i łąk. Było tak lubusko, że nawet w lubuskim mało gdzie tak jest. ;D;D
Nawet teren był bardziej płaski niż średnia lubuska - a to wszystko około 2 km od Karkonoszy, niesamowite.
Ba, nawet trafiła się "ambona" myśliwska..
Generalnie jest to teren zalewowy, dlatego taki dziki i niezagospodarowany:



Tego dnia Szklarska mnie zmiażdżyła jeszcze zanim do niej dojechałem :D mianowicie srogi podjazd do Dolnej był w całości z halnym w twarz :D przez co musiałem ostro fedrować na najniższym przełożeniu (28:28) - po asfalcie! :O
Szklarskiej chyba nic nie przebije - cenię ją najbardziej, bo jest najbardziej urozmaicona. Generalnie niby górski kurort i komercha, ale sielskich zakątków jest tam wiele i na nich zawsze się skupiam.
Turystyka w Szklarskiej rozwinęła się, tak jak wszędzie, dopiero w XIX w., a wcześniej, przez kilkaset lat(!) była to osada (a raczej grupa osad) górniczo-hutniczych (wydobycie kamieni szlachetnych i hutnictwo szkła).
Ale były to także osady rolnicze, o czym się szerzej nie mówi, ale jest to dość ciekawe, jak na takie górskie położenie.
I nie mówię tu tylko o wypasie owiec - to zbyt oczywiste. Otóż na pierwszych zdjęciach z początków XX w. widać wiele pól uprawnych, niemal aż pod sam Zakręt Śmierci! Już krótko po II WŚ widać (na serwisie fotopolska) szybki ich zanik - część zabudowano, a reszta zarosła lasami. ;)
Tymczasem wciąż jeszcze uchowało się kilka reliktów górskiego rolnictwa, zresztą zobaczcie sami...

Jak dal mnie to totalna miazga! :D Taki kontrast! Tyle sielskości i śniegu jednocześnie! © Morsowy
(a na polance po prawej zachował się relikt śniegu - półtora miesiąca odwilży!!)
Jest ten widok o tyle rozbrajający, że przecież do Szklarskiej wiedzie droga wśród olbrzymich, pionowych skał, to se człek myśli, cóż to będzie dalej (wyżej), a tu taka niespodzianka...

Ławeczka z wiodkiem na Śnieżne Kotły :O Siedziałbym do końca życia.... © Morsowy
Takie tam na dzielni...

Pensjonat Orla Skała na szczycie Orej Skały © Morsowy
I kolejne relikty rolnictwa, połączone z innowacyjną hodowlą...

Takiej Szklarskiej nie zobaczycie w folderach reklamowych: pod skałkami pasa się alpaki(!), jest i traktorek, no i rudera z wisienką na torcie, czyli anteną satelitarną ;) © Morsowy
Jeszcze rok temu widziałem tam traktorowy wrak - było bardziej spójnie. ;))
I jeszcze większa miazga:

Tego nie pokażą Wam w folderach - historyczna Lipa Sądowa i równie rachityczny relikt wiejskiego budownictwa © Morsowy
Takie archaizmy w modnym kurorcie - kto by pomyślał? Na pewno nie 99% turystów, dla których Szklarska = wyciąg na Szrenicę i sklepy w centrum...
Owa lipa, nie dość, że wielce historyczna, to jeszcze wielce kontrastowa, bo na drugim (górnym) końcu miasta, tj. w Jakuszycach (około 400m wyżej) mamy już tylko karłowate sosny oraz najniższe w Polsce naturalne stanowisko kosodrzewiny - różnica w klimacie jest gigantyczna!
Za tym poletkiem, koło niebieskiego szlaku na Chybotek...

Już wiem, dlaczego Szklarska Poręba tak się nazywa ;) (wyrąbany las plus butelki po alko i to nawet w okolicach Chybotka... © Morsowy
Do Chybotka nie dojechałem, bo się popsuła pogoda, a ja na letniaka (w Kotlinie było +18 i słońce, a Janusze i Grażyny okutani jak na 1,8* xD). Powrót (zejście) do krajowej Trójki z buta xD, ale czasu nie marnowałem, bo przynajmniej sprzątałem śmieci :( plus czaskałem dalsze foty (ok. 60 tego dnia ;]):

Zapomniany, na uboczu - najstarszy (1650) kościół w Szklarskiej, już tylko jako cmentarny © Morsowy

Nietypowe "płyty" nagrobne przy kościele cmentarnym w Szklarskiej P. Dolnej © Morsowy

Wiosna atakuje nawet w przykościelnym zagłębieniu, które jest tak cieniste, że jeszcze ma śnieg :O © Morsowy
Na "Trójce" jak zwykle zjazd z wiatrem w plecy i grawitacyjnie (bez pedałowania) jazda 50+ km/h. Spokojnie można było kręcić życiówkę nawet na takim starym traktorze, który już przy 50 jest przygodą samą w sobie xD
Sprzątanie i nagranie pod Szklarsko Porębo ;) /Hrgn/
Środa, 13 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 36.90 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Tak, tak, to sem ja. ;p Odnalazłem się na archiwalnym nagraniu i powiem Wam, że gdy fedrowałem ten podjazd to czułem po kościach, że jestem jutubowany. ;D;D
Cały materiał:
Zawsze to jakaś telewizja. ;))
Dziś znów skoczyłem do Szklarskiej, ale tylko na chwilę i tylko na rogatki miasta, między Sz.P. Dolną a końcówką Piechowic.

Zachód słońca o godzinę wcześniej niż na płaskim... © Morsowy
Zaniedbanie tego zapomnianego ("niczyjego"), acz pięknego zakątka, nie daje mi spokoju - oto wybór "najciekawszych" śmieci...
(nawiasem: to mój pierwszy "film ze zdjęć")
Tym razem akcja miała kryptonim "Grażyna", tj. sprzątnąłem zestaw blach do ciasta plus parasolka o_O. A duży i pusty śmietnik jest raptem 50 m dalej... :/
Z drobnicą sobie poradzę, ale z tą oponą od traktóra jeszcze nie mam pomysłu. ;>
Na pociechę pooglądałem sobie resztki śniegu z bliska (tak długo trzyma, mimo wysokości niewiele ponad 400m) oraz potężne ilości śniegu z daleka (Śnieżne Kotły i spółka). ;]
PS. w Jeleniej odnalazłem ciekawego starocia:

Zabytkowa Simca w Jeleniej Górze, rzadka rzecz © Morsowy
Ktoś znał taki wehikuł? ;>
"Dość dyktatury kobiet!" ;) (8-10.III.2019 /Hrgn/)
Niedziela, 10 marca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 38.21 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam...
W piątek (16 km) wyjechałem w słońcu, a wracałem w ulewie, która wyprzedziła prognozy o około godzinę. ;] Ale jak już wróciłem, to deszcz się skończył. :) Ale miałem już dość. ;p
W sobotę 2x3 km, rano i w południe w okienkach pogodowych, wszystko na skraju opadów.
W niedzielę bardzo się zdziwiłem, bo Termy Cieplickie honorują Dzień Chopa :O i proponują takie same zniżki (30%!) jak 8.III na Dzień Kobiet. Szok i niedowierzanie.
No i miałem się już nawet na to skusić, wszak marzec to raczej nie pogoda na pływanie na dziko ;)) a taniej nie będzie, ale w ostatniej chwili się skapnąłem, że w taki dzień to będzie tam zatrzęsienie Januszy, Sebixów i Brajanków i na parytety nie ma szans. ;pp ;)
Pojechałem jeno na cieplicką giełdę, mijając Termy z bezpiecznej odległości. No i faktycznie, już o 10 nad ranem parking był zawalony blachosmrodami, a chodniki - Januszami i Sebixami. ;) ;p
Na giełdzie ostro rowery są teraz hitem sezonu, jako że już niedługo pierwsi śmiałkowie rozpoczną sezon. ;))

Najważniejsze, żeby pojazd był dziwny :) © Morsowy
Szanuję. ;p

Na cieplickiej giełdzie co kawałek rowery © Morsowy
Niestety, wszystko to szwabski chłam, żadnych Rometów ni Dębic. ;pp
Aczkolwiek był jeden rarytas - rower, na oko, z lat około II WŚ w stanie jedynie słusznym, tj. oryginalnym i kompletnym, jeno do odświeżenia. O_O
Restaurowałbym jak nieodżałowanego ZZR Maratona swego czasu...
Roweru obczaić nie zdążyłem, bo akurat kupił go jakiś koneser. Bardzo osobliwie prezentował się taki sprzęt na zwykłym, współczesnym bagażniku rowerowym, w dodatku przytroczonym do fury wartej pół bańki (10 lat temu). :)
Tymczasem na mojej dzielni... budują niemiecki sklep #-#
Tzn. próbują budować... ;]

Huragan przeszedł nad budową niemieckiego sklepu na mojej dzielni ;)) © Morsowy

Huragan tu szalał ;)) © Morsowy
W piątek (16 km) wyjechałem w słońcu, a wracałem w ulewie, która wyprzedziła prognozy o około godzinę. ;] Ale jak już wróciłem, to deszcz się skończył. :) Ale miałem już dość. ;p
W sobotę 2x3 km, rano i w południe w okienkach pogodowych, wszystko na skraju opadów.
W niedzielę bardzo się zdziwiłem, bo Termy Cieplickie honorują Dzień Chopa :O i proponują takie same zniżki (30%!) jak 8.III na Dzień Kobiet. Szok i niedowierzanie.
No i miałem się już nawet na to skusić, wszak marzec to raczej nie pogoda na pływanie na dziko ;)) a taniej nie będzie, ale w ostatniej chwili się skapnąłem, że w taki dzień to będzie tam zatrzęsienie Januszy, Sebixów i Brajanków i na parytety nie ma szans. ;pp ;)
Pojechałem jeno na cieplicką giełdę, mijając Termy z bezpiecznej odległości. No i faktycznie, już o 10 nad ranem parking był zawalony blachosmrodami, a chodniki - Januszami i Sebixami. ;) ;p
Na giełdzie ostro rowery są teraz hitem sezonu, jako że już niedługo pierwsi śmiałkowie rozpoczną sezon. ;))

Najważniejsze, żeby pojazd był dziwny :) © Morsowy
Szanuję. ;p

Na cieplickiej giełdzie co kawałek rowery © Morsowy
Niestety, wszystko to szwabski chłam, żadnych Rometów ni Dębic. ;pp
Aczkolwiek był jeden rarytas - rower, na oko, z lat około II WŚ w stanie jedynie słusznym, tj. oryginalnym i kompletnym, jeno do odświeżenia. O_O
Restaurowałbym jak nieodżałowanego ZZR Maratona swego czasu...
Roweru obczaić nie zdążyłem, bo akurat kupił go jakiś koneser. Bardzo osobliwie prezentował się taki sprzęt na zwykłym, współczesnym bagażniku rowerowym, w dodatku przytroczonym do fury wartej pół bańki (10 lat temu). :)
Tymczasem na mojej dzielni... budują niemiecki sklep #-#
Tzn. próbują budować... ;]

Huragan przeszedł nad budową niemieckiego sklepu na mojej dzielni ;)) © Morsowy

Huragan tu szalał ;)) © Morsowy
Między Górzyńcem i Szkl. Por. Dol. /Kr/
Czwartek, 7 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 41.26 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam ;p

Spotkanie na szczycie © Morsowy
Wiało tak nieziemsko, że do Gorzyńca (18 km) dojechałem chyba z 18stoma przystankami (że niby na zdjęcia ;) ) a na niektórych podjazdach musiałem mielić na młynku - i to na krajowej 3 - pozdro dla zablokowanych TIRów. ;))
A w drodze powrotnej zrobiło się pochmurno i przeddeszczowo, wskutek czego "halny" ucichł i wracałem bez wiatru. ;]
Foto po drodze:

Takie tam na mieście... © Morsowy
Kącik sympatyków Drogi Mlecznej...

Droga Mleczna i jakaś obca cywilizacja... © Morsowy
Zawstydzam NASA i ujawniam, co znajduje się na końcu Drogi Mlecznej :) otóż odpowiedź brzmi "krajowa Trójka" xD
Ale bez wjazdu na nią, bo jeszcze jest chodnik, ddr i pas zieleni. ;]
Na końcu DM są także widoki na inny świat:

Na końcu Drogi Mlecznej są nieziemskie widoki zakłócone przez konstelację Biedonki © Morsowy
Co mieszkańców najwyżej nastraja do zakupów, a bynajmniej nie inspiruje do potrzeby piękna... :/
Tymczasem w Górzyńcu:

Pociąg w Górzyńcu (ze Szklarskiej do Piechowic) © Morsowy

Las za Górzyńcem © Morsowy

Widok na Michałowice (w oddali) © Morsowy
Czy ktoś mi kiedyś wytłumaczy, dlaczego kiedyś powszechnie budowano się na północnych stokach gór? Zimą bez słońca, w dodatku mroźniej i śnieżniej - czyżby tacy entuzjaści zimy?
Pojeździłem także po górkach w kierunku O.W. Horyzont i Szklarskiej - miejscami było grubo, przynajmniej jak na mnie i mój sprzęt. ;p

Rower stary, ale jary - po ściance wysadzanej telewizorami ;) © Morsowy
Wszystko wjechane mimo braku "mega range" (najniższy bieg to 28:28).
Nagroda za trud była godna:

Szczyty piękna ;p © Morsowy
Z tego szlaku w dół oczywiście sprowadzałem, aż do DK3 ;p a tak poza tym całość przejechana, oczywiście bez hamowania. Wiem, wiem, jestem hardcorem. ;))
Tymczasem pod "Społem" w Cieplicach...

Pod Społemem składak produkcji czechosłowackiej, z ciekawą kierownicą ;) © Morsowy
Za tę kierę - szanuję. ;]

Spotkanie na szczycie © Morsowy
Wiało tak nieziemsko, że do Gorzyńca (18 km) dojechałem chyba z 18stoma przystankami (że niby na zdjęcia ;) ) a na niektórych podjazdach musiałem mielić na młynku - i to na krajowej 3 - pozdro dla zablokowanych TIRów. ;))
A w drodze powrotnej zrobiło się pochmurno i przeddeszczowo, wskutek czego "halny" ucichł i wracałem bez wiatru. ;]
Foto po drodze:

Takie tam na mieście... © Morsowy
Kącik sympatyków Drogi Mlecznej...

Droga Mleczna i jakaś obca cywilizacja... © Morsowy
Zawstydzam NASA i ujawniam, co znajduje się na końcu Drogi Mlecznej :) otóż odpowiedź brzmi "krajowa Trójka" xD
Ale bez wjazdu na nią, bo jeszcze jest chodnik, ddr i pas zieleni. ;]
Na końcu DM są także widoki na inny świat:

Na końcu Drogi Mlecznej są nieziemskie widoki zakłócone przez konstelację Biedonki © Morsowy
Co mieszkańców najwyżej nastraja do zakupów, a bynajmniej nie inspiruje do potrzeby piękna... :/
Tymczasem w Górzyńcu:

Pociąg w Górzyńcu (ze Szklarskiej do Piechowic) © Morsowy

Las za Górzyńcem © Morsowy

Widok na Michałowice (w oddali) © Morsowy
Czy ktoś mi kiedyś wytłumaczy, dlaczego kiedyś powszechnie budowano się na północnych stokach gór? Zimą bez słońca, w dodatku mroźniej i śnieżniej - czyżby tacy entuzjaści zimy?
Pojeździłem także po górkach w kierunku O.W. Horyzont i Szklarskiej - miejscami było grubo, przynajmniej jak na mnie i mój sprzęt. ;p

Rower stary, ale jary - po ściance wysadzanej telewizorami ;) © Morsowy
Wszystko wjechane mimo braku "mega range" (najniższy bieg to 28:28).
Nagroda za trud była godna:

Szczyty piękna ;p © Morsowy
Z tego szlaku w dół oczywiście sprowadzałem, aż do DK3 ;p a tak poza tym całość przejechana, oczywiście bez hamowania. Wiem, wiem, jestem hardcorem. ;))
Tymczasem pod "Społem" w Cieplicach...

Pod Społemem składak produkcji czechosłowackiej, z ciekawą kierownicą ;) © Morsowy
Za tę kierę - szanuję. ;]
Stara kamienica - Stara Kamienica - stara kamienica ;) /Hrgn/
Środa, 6 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 34.01 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Czyli mówiąc po ludzku - musiałem pojechać z domu do parafii Stara Kamienica i z powrotem. ;]

Centrum Starej Kamienicy, pod przedszkolem ;) © Morsowy
Pogoda bardzo energetyczna - słońce, błękit, klarowne powietrze i epickie widoczki na wioskach wśród wzgórz jak i na Karkonosze właściwe. Jedyny problem - drogi nie do pokonania bezhamulcowo - i tylko dlatego pojechałem Huraganem. ;p
Jednak zdjęć panoramicznych dziś nie będzie ;p bo wziąłem tylko komórkę.

II WŚ zakończyła się tu dopiero w 1948 ;))) © Morsowy

Ciekawe, co tam uprawiają... © Morsowy

Tym razem Honker prawie nówka w rzadkiej wersji © Morsowy

6. marca 2019 a Jelenia Góra już kwitnie! © Morsowy

Mleczna Droga... © Morsowy
Górzyniec bez zahamowań i sprzątanie Stróżnej Skały /Kross/
Środa, 6 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 49.29 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nigdy w życiu nie byłem w Górzyńcu, ale pojechałem tamże, wbrew swoim zasadom, od razu na Krossie, bez rozpoznania terenu na Huraganie. A jest to osada (dzielnica Piechowic) podgórsko-kotliniasta, więc emocji było co nie miara - były momenty, że już trzymałem dłonie na hamulcach, a nawet raz aż mi drgnął palec ;D;D ale się obeszło. :DD
Dzielnica bardzo przyjemna i malownicza - cisza, spokój, ino potok szemrze, całość ciasno opatulona z 2-3 stron górami, do tego sporo sielskich akcentów typu drobne rolnictwo czy stare domy przysłupowe - polecam.

Wiodk na Górzyniec © Morsowy

Pętla MZK w Górzyńcu. W tle, po lewej, zamek Chojnik © Morsowy
Później było mi jeszcze mało wrażeń i chciałem nawiedzić pobliską Szklarską Porębę, ale daleko (wysoko) nie ujechałem - wiał "halny" z południa, a na podjazdy z halnym w twarz i zjazdy z podwojoną prędkością, to ja się nie piszę. Duży wysiłek, duże ryzyko na zjazdach, a na zdjęciach i tak nie będzie tego widać. ;p
"Sorry, Grażyna, ja w to nie wchodzę!" (była taka reklama radiowa :) )
Na pociechę zaliczyłem tylko Sz.P. Dolną, a raczej te dziwne "ziemie niczyje" między Sz.P.Dolną a Piechowicami. Tamże znajduje się Stróżna Skała, gdzie w XVI w. zbuntowani chłopi w ramach protestu blokowali wjazd do Sz.P.D. przez... 2 lata! :O
Nasi z Samoobrony mogliby im buty (gumowce) czyścić. ;))

Stróżna Skała przy wjeździe do Szklarskiej Poręby © Morsowy

Stróżne Skały między Piechowicami a Szklarską Porębą Dolną © Morsowy
Tymczasem prawie pińcet lat później współcześni chłopi w tej okolicy tak śmiecą, że niedługo historia zatoczy koło i wjazd do Sz.P.D. znów będzie zablokowany, ale przez śmieci. o_O
Na ten przykład jakiś Janusz wyrzucił tam opony, nawet z traktora (?!?!), a jakaś Grażyna wyciepała tam blaszkę i foremkę do ciast :O plus wiele śmieci typowych, jak wszędzie. :((
Śmiecenie takich pięknych miejsc boli mnie niemalże fizycznie, tym bardziej, że kawałek dalej stoi otwarty wielki kubeł na śmieci - no po prostu dramat, rozpacz i beznadzieja. :(((
Jak zwykle trochę posprzątałem (to, co najgorsze, czyli tłuczone szkło), ale sam ze wszystkim nie dam rady... ;>
Do wpisu dociepałem śmieciowe 6 km z poniedziałku, kiedy to trafiłem na zamieć piaskową (mniejsza o oczy, twarz i napęd - moje chromy!! ;p ), oraz śmieciowe 6 km z wtorku, gdzie załapałem się na deszcz (moje chromy.. ;p).
Dzielnica bardzo przyjemna i malownicza - cisza, spokój, ino potok szemrze, całość ciasno opatulona z 2-3 stron górami, do tego sporo sielskich akcentów typu drobne rolnictwo czy stare domy przysłupowe - polecam.

Wiodk na Górzyniec © Morsowy

Pętla MZK w Górzyńcu. W tle, po lewej, zamek Chojnik © Morsowy
Później było mi jeszcze mało wrażeń i chciałem nawiedzić pobliską Szklarską Porębę, ale daleko (wysoko) nie ujechałem - wiał "halny" z południa, a na podjazdy z halnym w twarz i zjazdy z podwojoną prędkością, to ja się nie piszę. Duży wysiłek, duże ryzyko na zjazdach, a na zdjęciach i tak nie będzie tego widać. ;p
"Sorry, Grażyna, ja w to nie wchodzę!" (była taka reklama radiowa :) )
Na pociechę zaliczyłem tylko Sz.P. Dolną, a raczej te dziwne "ziemie niczyje" między Sz.P.Dolną a Piechowicami. Tamże znajduje się Stróżna Skała, gdzie w XVI w. zbuntowani chłopi w ramach protestu blokowali wjazd do Sz.P.D. przez... 2 lata! :O
Nasi z Samoobrony mogliby im buty (gumowce) czyścić. ;))

Stróżna Skała przy wjeździe do Szklarskiej Poręby © Morsowy

Stróżne Skały między Piechowicami a Szklarską Porębą Dolną © Morsowy
Tymczasem prawie pińcet lat później współcześni chłopi w tej okolicy tak śmiecą, że niedługo historia zatoczy koło i wjazd do Sz.P.D. znów będzie zablokowany, ale przez śmieci. o_O
Na ten przykład jakiś Janusz wyrzucił tam opony, nawet z traktora (?!?!), a jakaś Grażyna wyciepała tam blaszkę i foremkę do ciast :O plus wiele śmieci typowych, jak wszędzie. :((
Śmiecenie takich pięknych miejsc boli mnie niemalże fizycznie, tym bardziej, że kawałek dalej stoi otwarty wielki kubeł na śmieci - no po prostu dramat, rozpacz i beznadzieja. :(((
Jak zwykle trochę posprzątałem (to, co najgorsze, czyli tłuczone szkło), ale sam ze wszystkim nie dam rady... ;>
Do wpisu dociepałem śmieciowe 6 km z poniedziałku, kiedy to trafiłem na zamieć piaskową (mniejsza o oczy, twarz i napęd - moje chromy!! ;p ), oraz śmieciowe 6 km z wtorku, gdzie załapałem się na deszcz (moje chromy.. ;p).