Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Tygodniowa rutyna i sobotnie "imprezy" /Hrgn, 2-7.IX.19/
Sobota, 7 września 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 67.00 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
31 km w tygodniu i 36 w sobotę, z tym, że w sobotę prawie całość w deszczu. Ale motywacja była, bo były aż dwie imprezy (ja i imprezy to taki oksymoron, jak gdyby T. albo L. jednego dnia byli na dwóch mszach xD).
Pierwsza porażkowa - pod Chojnikiem, główny organizator to Kark. Park. Nar. Ot, parę namiotów bez żadnych darmówek (pfff!) za to ze setka samochodów z Januszami i Brajankami. ;)) Odjechałem szybciej, niż przyjechałem. ;p
A druga to impreza firmowa - tym bardziej nie moje klimaty, no ale było darmowe jadło i napitek, więc się pofatygowałem.
Jadło jadłem nawet mięsne - bo darmo. Ale alko, to nawet za dopłatą nie wypiję ;pp ale frajerem nie jestem i swój przydział wymieniłem z kolegami na napoje bezalkoholowe - aż je ledwo do domu dowiezłem. ;]
I jeszcze przy okazji zaskarbiłem sobie wdzięczność nowopoznanego gościa, mieszkającego w Podgórzynie i to jeszcze bliziutko początku podjazdu na Przeł. Kark. Drzwi mam otwarte 24/7 a nawet są perspektywy na zakup części jego chałupy za rozsądne pieniądze. :O Cenny kontakt. :)
A jeszcze w piątek była na rynku w mieście nowa impreza "Wyprodukowano pod Śnieżką" w tym "Bitwa na smaki", gdzie jurorami byli zarówno profesjonaliści, jak i widzowie - czytaj: darmowe degustacje!
… ale się rozczarowałem, bo porcje były małe i ogólnie mało ich było, a zamiast degustatorów - ciżba nosaczy, a nawet chyba krzyżówek nosaczy i orangutanów - bo niektórzy mieli ręce normalnie po półtora metra i raz zdobytego miejsca nie oddawali, za to tymi długimi rękami podawali żarełko na tyły obstawione przez swoje Grażynki i Brajanki. Normalnie taka januszerka, że ledwo co ich zakiwałem. ;D;D;D
Pierwsza porażkowa - pod Chojnikiem, główny organizator to Kark. Park. Nar. Ot, parę namiotów bez żadnych darmówek (pfff!) za to ze setka samochodów z Januszami i Brajankami. ;)) Odjechałem szybciej, niż przyjechałem. ;p
A druga to impreza firmowa - tym bardziej nie moje klimaty, no ale było darmowe jadło i napitek, więc się pofatygowałem.
Jadło jadłem nawet mięsne - bo darmo. Ale alko, to nawet za dopłatą nie wypiję ;pp ale frajerem nie jestem i swój przydział wymieniłem z kolegami na napoje bezalkoholowe - aż je ledwo do domu dowiezłem. ;]
I jeszcze przy okazji zaskarbiłem sobie wdzięczność nowopoznanego gościa, mieszkającego w Podgórzynie i to jeszcze bliziutko początku podjazdu na Przeł. Kark. Drzwi mam otwarte 24/7 a nawet są perspektywy na zakup części jego chałupy za rozsądne pieniądze. :O Cenny kontakt. :)
A jeszcze w piątek była na rynku w mieście nowa impreza "Wyprodukowano pod Śnieżką" w tym "Bitwa na smaki", gdzie jurorami byli zarówno profesjonaliści, jak i widzowie - czytaj: darmowe degustacje!
… ale się rozczarowałem, bo porcje były małe i ogólnie mało ich było, a zamiast degustatorów - ciżba nosaczy, a nawet chyba krzyżówek nosaczy i orangutanów - bo niektórzy mieli ręce normalnie po półtora metra i raz zdobytego miejsca nie oddawali, za to tymi długimi rękami podawali żarełko na tyły obstawione przez swoje Grażynki i Brajanki. Normalnie taka januszerka, że ledwo co ich zakiwałem. ;D;D;D
Przyjemne pożegnanie (upalnego) lata w Szklar. Por. /Hrgn/
Niedziela, 1 września 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 32.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zaczęło się kiepsko - postanowiłem zaszaleć i pojechać do Jakuszyc pociągiem (z rowerem), ale pociąg był przepełniony rowerami, co mnie zaskoczyło - cepry jadO w góry w ostatni dzień wakacji?? Już w Jel. G. Zachodniej było ciasno, a na każdej kolejnej stacyjce dosiadało się jeszcze po kilka rowerów oraz ludzi. xDD
W dodatku zrobiła się kolejka do klopa ;pp co popsuło moje plany. ;))
Przejechałem aż 10 km (3 stacje) gdy pojawił się kanar - a że była akurat kolejna stacja (Piechowice Dln.) to wysiadłem jeszcze bardziej ochoczo, niż wsiadałem. Jak na jazdę za darmo to warunki nie były znowu takie złe. ;)
Planowałem uciec w góry przed upałami, co jest pomysłem dobrym, o ile ucieka się, zanim upał nastąpi. Stało się jednak inaczej. ;]
Dobrnąłem w potokach potu do Szklarskiej, gdzie było prawie znośnie termicznie i - jak zwykle - piknie. Oczywiście nie piszę tu o cepro-centrum. ;p
Wpadło kolejnych parę nowych sielskich zakątków z epickimi widoczkami:
Pociąg wjeżdża w Śnieżne Kotły ;>
a tu - w Szkl. Por. Średnią (w tle Szrenica):
Buddyjski ośrodek na końcu świata - koniec "ulicy" Podsudeckiej, ostatni przybytek idąc w kierunku Zakrętu Śmierci...
Opodal jest, za przeproszeniem, Ski&Sun - bodaj najwyższy budynek w Szklar. Por. wybudowany w jednym z najwyższych punktów miasta - również tuż pod Zakrętem Śmierci...
W sztucznym wąwozie (przekopie wśród skał):
Aż nadszedł czas i zaliczyłem świetną, mini-imprezę miejską w Szklar. Por. Dolnej (zupełnie lokalną, bez ceprów), gdzie pod pretekstem Babiego Lata (a więc, de facto - pożegnania lata właściwego) było darmowe jadło i napitek. :))
Woda z cytryną i miętą w upały bardzo się przydaje, a domowe ciacha - przydają się zawsze. ;] Jedynie pizza, choć robiona na bieżąco i z ciekawymi dodatkami, nie była przydatna - bo ciepła. ;p Oczywiście Janusze wcinali, aż im się wąsy trzęsły. ;))
Nażarłem się, cuksy do kieszeni i tyle mnie widzieli. xD
Później szybciutko (choć pod górę...) do Szk. P. Średniej - tamże msza polowa i jeszcze szybciej do domu - nie tylko dlatego, że z górki, ale i przez załamanie pogody - będąc już w Kotlinie (raptem z 15 minut zjazdu) podziwiałem wielkie chmury nad górami wraz ze spektakularnym oberwaniem chmury - notabene: tylko nad Szklarską Porębą! Znów mi uszło na sucho. Ufff. :)
Po powrocie do igloo załamanie dotarło nad Jelenią, no i odtąd upałów ani widu, ani słychu. :)))
Zamek Karpniki i parafia Karpniki ogólnie też warta zachodu ;) /Kross/
Sobota, 31 sierpnia 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 81.74 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Miało być grubo, ale najpierw przespałem plan A, tj. "Uphill Race Śnieżka" :/ a później spóźniłem się na plan B, czyli pociąg ;]
Można to opisać wzorem A+B=xD, hehe
Wyszło może niezbyt spektakularnie, ale całkiem uroczo. I prawie bezhamulcowo, mimo że Rudawy przez pół dnia jadły mi z ręki. :) Nawet to dobrze, że dystans nie wyszedł duży (59km, reszta to mikrowycieczki od pn do pt), bo upał dochodził prawie do 30* w cieniu i parę razy byłem na skraju wytrzymałości. ;p
Masakra...
Tak wyglądają w środku!
Relikty rolnictwa, polskiej motoryzacji (Polonez) no i epoki lodowcowej (góry). ;)
No i słynny Pałac Karpniki, który zauroczył m.in. Aiko pomimo zimowej pluchy. ;) Linkuję, bo to ciekawe i bardzo nietypowe małżeństwo. :O
W tej fosie pływały oswojone karpie z grzbietami nad wodą. :O A z turystów 2/3 to niemce. ;p
Wojanów, nad Bobrem:
Na koniec pojechałem nad bajorko, ochłodzić się. Tamże Sebixy rywalizowali na głośność zestawów audio swoich pełnoletnich rzęchów, a Karyny przymierały z nudów proporcjonalnie do odległości do najbliższej galerii handlowej. ;]
Najlepszy był jeden Seba, który wymyślił, że zabawnie będzie, jak przegazuje swoim starym dieslem z rurą wydechową skierowaną na swoją rodzinę na kocyku. o_O
Wytrzymałem 15 min. i byłem bardziej wykończony, niż jazdą w pełnym słońcu. xD
Można to opisać wzorem A+B=xD, hehe
Wyszło może niezbyt spektakularnie, ale całkiem uroczo. I prawie bezhamulcowo, mimo że Rudawy przez pół dnia jadły mi z ręki. :) Nawet to dobrze, że dystans nie wyszedł duży (59km, reszta to mikrowycieczki od pn do pt), bo upał dochodził prawie do 30* w cieniu i parę razy byłem na skraju wytrzymałości. ;p
Masakra...
Tak wyglądają w środku!
Relikty rolnictwa, polskiej motoryzacji (Polonez) no i epoki lodowcowej (góry). ;)
No i słynny Pałac Karpniki, który zauroczył m.in. Aiko pomimo zimowej pluchy. ;) Linkuję, bo to ciekawe i bardzo nietypowe małżeństwo. :O
W tej fosie pływały oswojone karpie z grzbietami nad wodą. :O A z turystów 2/3 to niemce. ;p
Wojanów, nad Bobrem:
Na koniec pojechałem nad bajorko, ochłodzić się. Tamże Sebixy rywalizowali na głośność zestawów audio swoich pełnoletnich rzęchów, a Karyny przymierały z nudów proporcjonalnie do odległości do najbliższej galerii handlowej. ;]
Najlepszy był jeden Seba, który wymyślił, że zabawnie będzie, jak przegazuje swoim starym dieslem z rurą wydechową skierowaną na swoją rodzinę na kocyku. o_O
Wytrzymałem 15 min. i byłem bardziej wykończony, niż jazdą w pełnym słońcu. xD
JP 100% (Jest Podjazd 100-procentowy) /Kross/
Niedziela, 25 sierpnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 19.60 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Miało być spokojnie i zwyczajnie, a wyszło jak zwykle. ;))
Taka sytuacja:
Podjazd, a nawet kilka podjazdów asfaltowych po ok. 100% każdy :> Oczywiście liczone z tg/ctg (wyjaśnienie dla humanistów: to takie funkcje trygonometryczne).
Jest to jakiś dziwny wał ziemny, ni z gruchy, ni z pietruchy wyrastający wśród pagórków między Jelenią G. a Staniszowem. Zupełnie nie wiem, o co tu chodzi - po co ten wał i po co ten asfalt. To jest jedyny asfalt, którego nawet nie próbowałem podjeżdżać - bez szans na sukces, a nawet na bezpieczne zatrzymanie się w miejscu, z uwagi na duże zapiaszczenie.
Nie ma co porównywać do Przeł. Kark. i Harrachova. :) @Gizmo - pakuj się na pociąg do Jeleniej. ;)
Ciekawostka: w jednej z dziur w asfalcie znalazłem zdrowego maślaka. ;]
PS. 61kkm na Krossie złamane. ;)
Taka sytuacja:
Podjazd, a nawet kilka podjazdów asfaltowych po ok. 100% każdy :> Oczywiście liczone z tg/ctg (wyjaśnienie dla humanistów: to takie funkcje trygonometryczne).
Jest to jakiś dziwny wał ziemny, ni z gruchy, ni z pietruchy wyrastający wśród pagórków między Jelenią G. a Staniszowem. Zupełnie nie wiem, o co tu chodzi - po co ten wał i po co ten asfalt. To jest jedyny asfalt, którego nawet nie próbowałem podjeżdżać - bez szans na sukces, a nawet na bezpieczne zatrzymanie się w miejscu, z uwagi na duże zapiaszczenie.
Nie ma co porównywać do Przeł. Kark. i Harrachova. :) @Gizmo - pakuj się na pociąg do Jeleniej. ;)
Ciekawostka: w jednej z dziur w asfalcie znalazłem zdrowego maślaka. ;]
PS. 61kkm na Krossie złamane. ;)
Śladami uczestników GMRDP /Kross/
Sobota, 24 sierpnia 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 48.87 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem GMRDP przejeżdżał mi prawie koło domu :) niestety, startowali ze Świeradowa, więc wszyscy byli jeszcze na świeżo. ;)
Chociaż rozkładali siły na tyle równomiernie, że byłem w stanie na podjazdach ich dogonić na swoim starym góralu, alebyło za gorąco ja nie z takich. ;))
Byłem po nocce, więc podjechałem tylko do Podgórzyna - po lewej widoczny zjazd na podjazd ;) na Przeł. Kark., którą to niestety pominięto. :(( ;)
Coś mało osób z BSa... przynajmniej ja znałem tylko 2 osoby osobiście plus 3 przez internety. Lidera BS rozpoznałem bez czytania numeru startowego a i On mnie rozpoznał :) ;p
Sprawca całego "zamieszania" - Daniel Ś.:
Podjazdowy ultras, kiedyś bardzo aktywny na BSach (wujekg, ten pomarańczowy):
a na lewo od radiowozu - mistrz II planu (w kapeluszu).
No właśnie, radiowóz - to nie była obstawa GMRDP, a wręcz zawada - obstawiali inny, krótkometrażowy wyścig kolarski. Wyszło zabawnie, bo zawodnicy z obu imprez często się tasowali i nieliczni kibice byli mocno zdezorientowani. ;]
A tu ktoś będzie miał życiową pamiątkę ;D (wrzucam przez wzgląd na dmuchanego cudaka po prawej (machał dmuchanymi rękami i reklamował wycieczki helikopterowe - nowość) no i "Lake Hill" - z dedykacją dla pewnego antyrozwojowca. ;)
Było duszno i gorąco, więc zwiałem nad wodę. Cypel prawie niczym Święty Nos na Bajkale ;)
Cypel prawie jak na Bajkale ;) © Morsowy
To nie była pogoda na jazdę rowerem po górach. ;))
Chociaż rozkładali siły na tyle równomiernie, że byłem w stanie na podjazdach ich dogonić na swoim starym góralu, ale
Byłem po nocce, więc podjechałem tylko do Podgórzyna - po lewej widoczny zjazd na podjazd ;) na Przeł. Kark., którą to niestety pominięto. :(( ;)
Coś mało osób z BSa... przynajmniej ja znałem tylko 2 osoby osobiście plus 3 przez internety. Lidera BS rozpoznałem bez czytania numeru startowego a i On mnie rozpoznał :) ;p
Sprawca całego "zamieszania" - Daniel Ś.:
Podjazdowy ultras, kiedyś bardzo aktywny na BSach (wujekg, ten pomarańczowy):
a na lewo od radiowozu - mistrz II planu (w kapeluszu).
No właśnie, radiowóz - to nie była obstawa GMRDP, a wręcz zawada - obstawiali inny, krótkometrażowy wyścig kolarski. Wyszło zabawnie, bo zawodnicy z obu imprez często się tasowali i nieliczni kibice byli mocno zdezorientowani. ;]
A tu ktoś będzie miał życiową pamiątkę ;D (wrzucam przez wzgląd na dmuchanego cudaka po prawej (machał dmuchanymi rękami i reklamował wycieczki helikopterowe - nowość) no i "Lake Hill" - z dedykacją dla pewnego antyrozwojowca. ;)
Było duszno i gorąco, więc zwiałem nad wodę. Cypel prawie niczym Święty Nos na Bajkale ;)
Cypel prawie jak na Bajkale ;) © Morsowy
To nie była pogoda na jazdę rowerem po górach. ;))
Gruzy powszednie ;) /22-23.08.2019, Kross/
Piątek, 23 sierpnia 2019
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 32.11 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
100 kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, widzę je coraz mniejsze, a do celu pozostało 39 046 km. ;>
Takie tam po mieście, głównie użytkowo, ale grunt, że bezhamulcowo. ;]
Kamikadze...
Kendowska podróbka Dębicy GT600 ;p Gdyby były takie pomarańczowo-czarne... hmmm
Ta dziura zabita dechami (sic!) to też Jelenia Góra...
Takie tam po mieście, głównie użytkowo, ale grunt, że bezhamulcowo. ;]
Kamikadze...
Kendowska podróbka Dębicy GT600 ;p Gdyby były takie pomarańczowo-czarne... hmmm
Ta dziura zabita dechami (sic!) to też Jelenia Góra...
Bo(b)rowy Jar, Koniec Świata i dalej :) czyli Perła Zachodu /Hrgn/
Piątek, 23 sierpnia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 42.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W piątek PRAWIE dogadałem się z jednym uczestnikiem GMRDP w temacie ciekawego wyprowadzenia go z dworca w Jeleniej w kierunku Świeradowa (start GMRDP). Proponowałem mu przejazd Bo(b)rowym Jarem, a że się nie spotkaliśmy, to zaproponowałem tę trasę sobie samemu. ;]
To niesamowite, jak z płaskiego Zabobrza momentalnie przenosimy się w długi na 4 km wąwóz, dnem którego płynie Bóbr (wypływa z Kotliny). I jak momentalnie z upalnej patelni zanurzamy się w chłodzie - bo szlak wiedzie dołem stromego, północnego zbocza - zero słońca przez 4 km i dużo chłodu od rzeki.
Widoki - najpierw miazga, a później jest już tylko bardziej. :) Ino badyle prawie wszystko zasłaniają. ;pp Sugeruję odwiedzać wiosną lub jesienią..
Po stronie szlaku mijamy elektrownię w ciekawej lokalizacji z ciekawym wyjazdem:
.. a po drugiej stronie rzeki (i jaru) jest Koniec Świata (sic! - tak stoi napisane na różnych mapach). Miła okolica. :)
A dalej ;) legendarna Perła - na żywo wymiata dużo bardziej:
Popsułem kolejny licznik - tym razem w Huraganie, ale jednocześnie naprawiłem ten w Krossie. xD
Dociepałem dystanse użytkowe z tygodnia, w którym to zajmowałem się głównie zmianą pracy. Teraz (odwrotnie niż dotąd) widzę mało miasta a dużo gór. :)) Dobra zmiana. ;))
To niesamowite, jak z płaskiego Zabobrza momentalnie przenosimy się w długi na 4 km wąwóz, dnem którego płynie Bóbr (wypływa z Kotliny). I jak momentalnie z upalnej patelni zanurzamy się w chłodzie - bo szlak wiedzie dołem stromego, północnego zbocza - zero słońca przez 4 km i dużo chłodu od rzeki.
Widoki - najpierw miazga, a później jest już tylko bardziej. :) Ino badyle prawie wszystko zasłaniają. ;pp Sugeruję odwiedzać wiosną lub jesienią..
Po stronie szlaku mijamy elektrownię w ciekawej lokalizacji z ciekawym wyjazdem:
.. a po drugiej stronie rzeki (i jaru) jest Koniec Świata (sic! - tak stoi napisane na różnych mapach). Miła okolica. :)
A dalej ;) legendarna Perła - na żywo wymiata dużo bardziej:
Popsułem kolejny licznik - tym razem w Huraganie, ale jednocześnie naprawiłem ten w Krossie. xD
Dociepałem dystanse użytkowe z tygodnia, w którym to zajmowałem się głównie zmianą pracy. Teraz (odwrotnie niż dotąd) widzę mało miasta a dużo gór. :)) Dobra zmiana. ;))
Wielkie Koło i pierwsze starcie z policją...
Wtorek, 20 sierpnia 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 11.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Z doświadczeń innych monocyklistów wiedziałem, że to kiedyś nastąpi... I tak długo mi się farciło - 7 (?!) lat i prawie 2750 km na monocyklach, zjechane Karkonosze, Tatry, Kraków, Zakopiec, południowe lubuskie, Zielona Góra, Jelenia Góra...
Paradoksalnie, to właśnie w Jeleniej, jako zwykły turysta, sam zaczepiłem w 2013 r. policję (drogówkę) z prośbą o interpretację legalności - i była dość pozytywna. xD
Co innego dzisiaj... :> Znalazł się "stróż prawa", który obronił Jelenią przed tak niebezpiecznym pojazdem (przez 7 lat na mono żadnego wypadku nie spowodowałem, za to mnie raz stuknięto (przy 3 km/h, ale zawsze ;p ).
"Pan Władza" odpalił "bomby", dogonił mnie ;) i był zbulwersowany oraz bardzo stanowczo twierdził, że to nie jest rower ;ppp oczywiście polemizowałem podobnie jak na BSie ;p ale nadaremno... Jedynie argument, że jest pierwszym policjantem, który się dowala ;) o mono, choć trochę zbił go z pantałyku i puścił mnie bez mandatu, acz z pouczeniem, że "nigdy więcej po ulicach!"
No i mam problem... Jak mnie znów dorwie ten sam, to już będzie recydywa ;) czyli pewnie mandat o_O
A akurat miałem testować pierwsze w życiu nagrywanie trasy :> no i coś tam nawet się nagrało (statystyki, ale trochę od czapy, zwłaszcza wysokości):
...coś tam skasowało (ślad, ale to jeszcze większa parodia, bo wychodziło z niego, że cały czas jechałem zygzakiem o amplitudzie kilku metrów xDD) - przynajmniej nie zrobię sobie autodenuncjacji. ;D;D
We wtorek wpadło prawie 5 km (co mnie podkusiło jechać w dzień roboczy??) za to w świąteczny czwartek (ponad 6 km) to był inny świat - żadnej policji mimo jazdy po centrum, dużo fejmu i mało prześmiewców. ;p
;pp
Weekend w Krakowie /Hrgn/
Niedziela, 18 sierpnia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 51.80 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Oj, ciężko się jedzie po tym miasteczku, zabić się chwilami można...
;ppp
Niespodziewany weekend w Krakowie - w sobotę udało się parę godzin wygospodarować na rower.
A co można zrobić najlepszego w dużym mieście? Moim zdaniem: wyjechać z niego. :)
Na okolicznych wzgórzach było nawet widać Tatry. *-*
Na przedmieściach też było godnie:
Natomiast w centrum odnalazłem bratniąduszę kierownicę *-*
Zatkao kakao?; pp
W sobotę po tym grodzie zrobiłem 42 km, reszta to dojazdy z tygodnia.
Dojazd (w piątek) był nawet ciekawy, bo we Wrocku wbiła się ekipa kurierów rowerowych, zdążających na Mistrzostwa Polski Kurierów (w Krakowie). W tym dwie kurierki. O_O
/wyżej wymienieni wpadli na to, że to jest rok 1999 a nie 2099, i że to jest relikt komputera, który nie podołał wyzwaniu zmiany wieku (rok 2k) ;] /
Za to powrót w niedzielę to była masakra. Tłok do Wrocka jeszcze nie był taki uciążliwy, bo w wagonie rowerowym dominowały loszki. ;pp We Wrocku odpięli od ciufci 3 wagony i - choć pasażerów ubyło - to jednak przy 2 wagonach na rowery zabrakło już miejsca i zostałem "na lodzie" xD Nie chcąc czekać prawie do północy na następne IC musiałem kupić nowy bilet o_O na pociąg lokalny, gdzie im bliżej Jeleniej, tym więcej było patoli, staruszków. A wąskie gardła obstawione oczywiście przez spaślaków. xDD
Natomiast ci nieliczni młodzi i zdrowi... okupowali miejsca dla rowerów. ;D:D Szło oszaleć. ;pp
;ppp
Niespodziewany weekend w Krakowie - w sobotę udało się parę godzin wygospodarować na rower.
A co można zrobić najlepszego w dużym mieście? Moim zdaniem: wyjechać z niego. :)
Na okolicznych wzgórzach było nawet widać Tatry. *-*
Na przedmieściach też było godnie:
Natomiast w centrum odnalazłem bratnią
Zatkao kakao?; pp
W sobotę po tym grodzie zrobiłem 42 km, reszta to dojazdy z tygodnia.
Dojazd (w piątek) był nawet ciekawy, bo we Wrocku wbiła się ekipa kurierów rowerowych, zdążających na Mistrzostwa Polski Kurierów (w Krakowie). W tym dwie kurierki. O_O
/wyżej wymienieni wpadli na to, że to jest rok 1999 a nie 2099, i że to jest relikt komputera, który nie podołał wyzwaniu zmiany wieku (rok 2k) ;] /
Za to powrót w niedzielę to była masakra. Tłok do Wrocka jeszcze nie był taki uciążliwy, bo w wagonie rowerowym dominowały loszki. ;pp We Wrocku odpięli od ciufci 3 wagony i - choć pasażerów ubyło - to jednak przy 2 wagonach na rowery zabrakło już miejsca i zostałem "na lodzie" xD Nie chcąc czekać prawie do północy na następne IC musiałem kupić nowy bilet o_O na pociąg lokalny, gdzie im bliżej Jeleniej, tym więcej było patoli, staruszków. A wąskie gardła obstawione oczywiście przez spaślaków. xDD
Natomiast ci nieliczni młodzi i zdrowi... okupowali miejsca dla rowerów. ;D:D Szło oszaleć. ;pp
Dolina Pałaców i Ogrodów. I jeżyn. ;) /Kross/
Środa, 14 sierpnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 45.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Po ostatnich 30% jestem już tak spełniony podjazdowo :) że aż zacząłem jeździć po płaskim. ;]
Przynajmniej nabiję kilometrów Krossowi, wszak już niedługo niemały, bo 20. jubileusz wspólnego pożycia. ;p
We wtorek odkryłem blisko Jeleniej fenomenalne jeżyny leśne, obfite i obłędne w smaku - szarpałem je chyba z godzinę. :)
Lokalizacji nie podam, bo kręci się tu ostatnio taki jeden intruz :) z Poznania i jeszcze gotów mi je wrąbać. :)
Aczkolwiek zapodam podpowiedzi z dojazdu - ciekawe, czy zgadnie. ;>
A w środę bujałem się między tytułowymi pałacami, co chwilę przeplatanymi widokami na Karkonosze. :)
Jest ich tyle, że na ich widok ziewam, jak Lubuszanin w lesie. ;))
Zabawne, że miejscami te pałace aż niemal ze sobą sąsiadują (Łomnica i Wojanów). Chociaż mnie najbardziej rozbraja, że jest tam zupełnie płasko - choć tak blisko gór.
Tym razem "odkryłem" kolejny obiekt - w Bobrowie, u samych stóp Gór(ek) Sokolich:
Fajny, taki z lekka mroczny i zapomniany...
Powrót szlakiem tysiąca zaułków, czyli Łomnica i Mysłakowice:
a później już normalnie, Miłków, Sosnówka, Podgórzyn i te sprawy. ;)
Przynajmniej nabiję kilometrów Krossowi, wszak już niedługo niemały, bo 20. jubileusz wspólnego pożycia. ;p
We wtorek odkryłem blisko Jeleniej fenomenalne jeżyny leśne, obfite i obłędne w smaku - szarpałem je chyba z godzinę. :)
Lokalizacji nie podam, bo kręci się tu ostatnio taki jeden intruz :) z Poznania i jeszcze gotów mi je wrąbać. :)
Aczkolwiek zapodam podpowiedzi z dojazdu - ciekawe, czy zgadnie. ;>
A w środę bujałem się między tytułowymi pałacami, co chwilę przeplatanymi widokami na Karkonosze. :)
Jest ich tyle, że na ich widok ziewam, jak Lubuszanin w lesie. ;))
Zabawne, że miejscami te pałace aż niemal ze sobą sąsiadują (Łomnica i Wojanów). Chociaż mnie najbardziej rozbraja, że jest tam zupełnie płasko - choć tak blisko gór.
Tym razem "odkryłem" kolejny obiekt - w Bobrowie, u samych stóp Gór(ek) Sokolich:
Fajny, taki z lekka mroczny i zapomniany...
Powrót szlakiem tysiąca zaułków, czyli Łomnica i Mysłakowice:
a później już normalnie, Miłków, Sosnówka, Podgórzyn i te sprawy. ;)