thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Standardowo

Dystans całkowity:32507.53 km (w terenie 579.91 km; 1.78%)
Czas w ruchu:05:10
Średnia prędkość:22.01 km/h
Maksymalna prędkość:56.20 km/h
Suma podjazdów:12420 m
Liczba aktywności:1491
Średnio na aktywność:21.80 km i 1h 02m
Więcej statystyk

Zakończenie rekordowo słabego stycznia (23-31.I.2021, Hrgn)

Niedziela, 31 stycznia 2021
kilosy:45.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo


Żeby było śmieszniej, na obrazku jest to ktoś z BS, a nawet z moich znajomych :D 
Zgadniecie, któren? ;>
Swoją (zaśnieżoną) drogą, to już 10 lat zim minęło... :O

W podobnych warunkach jeździłem prawie codziennie w styczniu br. Sama jazda nie była taka straszna (cały czas na kolarce - jedyny na mieście! :)) ) - gorzej, że prawie codziennie miałem do odśnieżania 2 posesje. :> Swoją i sąsiadów, oczywiście za $$$ ;)
Z tych i innych względów styczeń kończę ekstremalnie niskim wynikiem - poniżej 200 km! :OOO
Gdzie te czasy, gdy trzaskało się w zimowe miesiące po 1 000 + ? o_O

Ale za to forsy mam jak lodu. ;)))

Czemu moja pato-kolarka objeżdża na śniegu większość MTB-ków?? ;p /Hrgn, od 2 do 22.I.2021)

Piątek, 22 stycznia 2021
kilosy:139.00gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Oj, nie brakowało śniegu w tymże styczniu - w porywach bywało 25-30 cm, a później najgorsze - śnieg zlodowaciały, mokry i grząski jednocześnie. Na świeżym jeździłem z łatwością, na tym zleżałym - z trudnością, ale jednak. Codziennie (i conocnie) objeżdżałem chłopców-eMTeBowców, którzy co gorsze odciny prowadzili. ;ppp Raz nawet objechałem konkretnego fulla za kilka k PLN. xD
Czy ktoś może mi to wytłumaczyć? :) W szczególności liczę na hejterów Huragana. Bidulki, znów mają "pod górkę" - prawie jak pod Przeł. Karkonoską. ;ppp

Ogólnie z lokalsami jest dramat - 99,9% to takie MIĘKISZONY, że już na lekkim plusie i suchych drogach dramatyzują, że jeździć rowerem nie podobna, "bo zima". o_O No i stoją na przystankach i se marzną. xDDD
A w śniegu i większym mrozie to jeździ kilka osób na całe, 80-tysięczne miasto, ech...

Jakoś własnie od większych mrozów (a raczej średnich, bo co to jest -12 jako rekord tejże zimy?? pff!) - odtąd do mojej pracy zaczęła dojeżdżać jakaś loszka (jedyna zimą) - na zwykłym mieszczuchu ze zwykłymi oponami. :O Oprócz niej - same MTB (no i ja, na pato-kolarce ;[ ). Po nieodgarniętym śniegu oczywiście prowadzi (pff!), ale nawet przy -12 jechała w skarpetkach-piętówkach (z gołymi kostkami) :O
Pytanie, czy taka twarda, czy raczej taka gupia... ;>

3 tygodnie w jednym wpisie, bo ni ma o czym pisać - ani jednej wycieczki, same dpd plus po mieście :(
Na wycieczki najczęściej nie miałem siły i czasu (wycisk w pracy, 3 zmiany, a po pracy odśnieżanie 2 posesji, nierzadko i 2x dziennie).
A jak już było wolne i odespałem, to padał deszcz. ;]

Takie tam w centrum Jeleniej Dziury:

xD


xDD


Weź się dolicz... ;)

I jeszcze anegdotka z Sebixem mijanym przy wejściu do komendy policji:
- eej, ziomuś, gdzie tu jest komenda policji??
- xDDD

Użytkowo na skraj gór /Kross/

Środa, 30 grudnia 2020
kilosy:40.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho
Tradycyjnie już do Piechowic na zakupy w odległości ok. 20 m (metrów!) od stóp Karkonoszy. :)
Nie wiem jak mieszkańcy tego grajdołka, ale ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że tam zimą W OGÓLE  nie ma słońca - które przecież w te krótkie dni tak bardzo się ceni... o_O
A calutka Kotlina skąpana w słońcu no i o kilka stopni cieplejsza jednocześnie. Czy ktoś mi kiedyś wyjasni fenomen budowania się w głębokim cieniu gór??

Wyjazd na tyle standardowy, że nawet telefonu nie brałem - zdjęć niet. ;p
Natomiast mam niespodziankę - uzupełniłem zaległy (od lipca xD) wpis, i to nie byle jaki, bo z Karpacza:
http://mors.bikestats.pl/1874171,Rekonesans-w-Karp...
;p ;)

28 km do Piechowic i nazad plus 12 km użytkowych przejazdów Krossem po Jeleniej z całego grudnia - mało i rzadko, bo strach zostawiać taki super rower pod sklepami. ;pp

Wielopak z użerki Huraganem po Je^%*ej Górze ;) (7-29.XII.2020)

Wtorek, 29 grudnia 2020
kilosy:112.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
7-dniowy tydzień pracy, jazdy w deszczach i chlapie itp. przyjemności, na które tylko Huragana mi nie szkoda. Coby nie było zbyt łatwo i przyjemnie, to jeszcze pod koniec zgubiłem swój najcenniejszy w życiu licznik, wart 250 zł! :(((( Oczywiście nie płaciłem PLNami, tylko pkt-ami z zakładowych benefitów, ale i tak dramat... :/
Przypał odcinka:
Spotykam na schodach (drewnianych!) sąsiadkę z papierochem w japie, bluzgającą na jakiegoś niezidentyfikowanego palacza, który naśmiecił petami na tychże schodach....

Na mieście zaś największym przypałem jest remont jednej z głównych arterii, którą  czasami muszę przejeżdżać - gdy wiosną 2019 postawiono tablice informujące o remoncie/przebudowie, mającej potrwać do września 2020, pomyślałem, że grubo przesadzili - półtora roku na jakieś półtora kilometra??
Tymczasem 13 grudnia, pospawszy do południa ;)) zastałem taki stan:

/przynajmniej parę badyli wycięto ;p /


/budynek drugi po prawej to Urząd Miasta JG xD /

Aktualnie mówią już o czerwcu 2021. Ciekawe, co na to COVID? ;))


Na sam koniec roku zrobiłem jednakże Huraganowi miłą (ale i kontrowersyjną :) ) niespodziankę techniczną, ale to już temat na osobny wpis... :)

Wielkie Koło mimo niemałych trudności - dpd, odciny 61-64 (164-167)

Poniedziałek, 21 grudnia 2020
kilosy:21.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo


Dojazdy od 16 do 21.XII.2020. Nie było lekko, oj nie: wszystkie przejazdy po ciemku, często w gęstej mgle, czasem w silnym wietrze, a nawet przy lekkiej gołoledzi - tu już byłem z lekka os...markany ;)))
Ale dałem radę - żadnej gleby, choć trochę miotało.

Tym razem w drugą stronę (Góra Szybowcowa i Hrgn)

Sobota, 5 grudnia 2020
kilosy:27.20gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
W sobotę coś tam wiało ;) z południa, więc pchanie się w Karkonosze było bez sensu - podjazd pod wiatr to pół biedy, gorzej jak zjechać i się nie zabić (1 hamulec!). ;]
No to cyk, na północ i na tytułową górę.
Szczytu niet, bo nie zdążyłem, tym nie mniej świetnie się bawiłem na stromych uliczkach Jeżowa Sudeckiego. Wysokość mniejsza, ale widoki niewiele słabsze, natomiast stromizny - znacznie lepsze niż na głównej drodze na szczyt, pfff. ;p
Poniższa ulica (Ogrodowa) na sporym odcinku ma 14-17% (przeważała wartość 15). A że jechałem z wiatrem, to było dość lekko.

/panorama świetna, ale Karki tak słabo widoczne, że na słabym zdjęciu wręcz niewidoczne. Właśnie te chmury nad Karkami ostatecznie utwierdziły mnie w decyzji o wyjeździe na północ/

Mógłbym w takich okolicznościach podjeżdżać godzinami, ale droga nagle skończyła się wśród badyli, w połowie zbocza. Skądinąd badyle też ciekawe tamże rosły:




Oczywiście sprawadzałem to, co było powyżej 10%. :) Ale przy wietrze czołowym sprowadza się łatwiej. :) Widzicie, jaka chytra jest moja strategia? - w obie strony zyskuję na wietrze. :D

Wpis zawiera parę śmieciowych przejazdów dpd i po bułki.

Wielkie Koło w okowach mrozu - dpd, odciny 59-60 (162-163)

Środa, 2 grudnia 2020
kilosy:13.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo

/jasna strona Izraela istnieje... ;)) /


DPD we wtorek i środę.
Na mrozie ludzie nie rozglądają się zbytnio na boki, więc prawie nikt mnie nie widział, pfff. ;p ;)
Raz, że brak fejmu ;) a dwa, że mało dzwonka nie urwę, tak tuptusie łażą. ;] "Najlepsze" są Ukrainki w średnim wieku, które słysząc dzwonienie za plecami, zaczynają panikować "szto to?? szto to??" i rozbiegują się każda w inną stronę. xDDD
Bywa, że omijam ludzi "wskakując" na chwilę na ulicę, albo na skwery i trawniki...

Co ciekawe, ta wielka opona wydaje nietypowe dźwięki podczas jazdy po mokrym, a także po zmrożonym. A po suchym i ciepłym jest praktycznie bezdźwięczna (zupełny brak poprzecznych elementów bieżnika).

Zakończenie miesiąca rekordowego... in minus. :/ (Hrgn)

Poniedziałek, 30 listopada 2020
kilosy:9.36gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Szkoda SZCZępić klawiatury - 346 km przez cały miesiąc... to praktycznie tyle, co mój życiowy rekord jazdy na raz. xD
Na dobitkę - absurdalnie mała liczba komciów (25). ;p A bywały czasy, że 250 to było mało. :O

Z pozytywów to chyba tylko jedno: znalazłem monetę 2 euro! :D 
Macie jakieś pomysły? ;D;D

Wielki Pomykacz reaktywowany i ulepszony! /DPD na Wielkim Kole, odciny 54-58 (157-161)/

Piątek, 27 listopada 2020
kilosy:25.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono, 36" Kolisko


Po półtora miesiącu przerwy (!) ogarnąłem Wielkiego Pomykacza: wyczyściłem ośkę i łożyska (na ile się dało...) ze słonego, morskiego piasku i obficie wszystko nasmarowałem.
Łożysko już nie zgrzyta (prawie...) a przy okazji się skapłem, że jak mocowanie osi słabiej skręcę, to koło będzie się lżej obracało - i tak też się stało. ;]
Aż nie do wiary, że wpadłem na to po 8 latach (2 043 km) pomykania Wielkim Pomykaczem. ;]
Teraz Pomykacz tak pomyka, że na zjazdach ledwo za nim nadążam. xD

Bohater odcinka (oczywiście oprócz mnie :D ) to jakiś łepek z grupy mieszanej (nawet normalnej, jak na Jelenią Dziurę), no mój widok zawołał:
- o! to ten ziomek! uwielbiam go!
xDDD

Wieści z obozu pracy ;) /Hrgn, 10-21.XI.2020/

Sobota, 21 listopada 2020
kilosy:70.50gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Pracowałem także w sobotę (21.XI) a nawet w Święto, 11.XI. xDD
A plany oczywiście były...

Oczekiwania:


Rzeczywistość:

;)

Nie pomyślałem o przestawieniu budzika w telefonie na sobotę no i zaspałem. ;]
Było na 6 nad ranem (w sobotę!), a ja się obudziłem, jakimś cudem, o 7:02 xD 
I już 18 min. później rabotałem!
Plus był tego taki, że było już jasno i widziałem oszronioną Kotlinę i ośnieżone Karkonosze *-*
A po pracy, jako że sobie pospałem ;) to pojechałem w góry, co tradycyjnie skończyło się na etapie "prawie Szklar. Por." - na pełen sukces są już za krótkie dni a i czołowy wiatr na wielokilometrowym podjeździe w góry to trochę za dużo wrażeń jak na ten dzień. ;]
Przejechałem się głównie popatrzeć na śnieżek. W górach był, ale głównie w górnych partiach (zdjęcia z telefonu niewarte publikowania :/) a u podnóża gór śniegu nie było. Paradoksalnie, najwięcej śniegu w Kotlinie było... na mojej własnej posesji! :O Wytrzymał cały dzień (w listopadzie! na nizinach to nie do pomyślenia!) - i jestem bardzo z tego dumny. :)))