thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Standardowo

Dystans całkowity:32507.53 km (w terenie 579.91 km; 1.78%)
Czas w ruchu:05:10
Średnia prędkość:22.01 km/h
Maksymalna prędkość:56.20 km/h
Suma podjazdów:12420 m
Liczba aktywności:1491
Średnio na aktywność:21.80 km i 1h 02m
Więcej statystyk

Najbardziej śnieżny kwiecień w życiu! :))) /DPD, 12-16.IV.2021, Hrgn/

Piątek, 16 kwietnia 2021
kilosy:25.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho
Pomimo dużych kłopotów w pracy, to był wspaniały, historyczny tydzień białego szaleństwa. :))
Jeszcze w niedzielę (11.IV) było +16 i sporo słońca, a już od poniedziałkowego wieczora powróciła Zima :))
Padało praktycznie codziennie! :D W pierwszych dniach prószyło przy ok. 2* na plusie, ale pod koniec tygodnia wyzerowało się w okolice 0*C :))) Każdego dnia było coraz śnieżniej! :))
Piątkowy poranek pod pracą, 16 kwietnia 2021r. ^-^


W Starej Morsownii w lubuskim, byłoby to nie do pomyślenia - chyba tylko raz w kwietniu sypnęło więcej, niż na 5 minut (13.IV.1996 - pamiętam, bo zrobiłem zdjęcie z datą ;] ).
Tutaj zaś 16.IV, po pięciu dniach walki, Zima zwyciężyła wiosnę Biedronia ;pppp

/kwiaciarnia na trasie do Karpacza w poprzednią niedzielę, w przededniu powrotu Zimy :) /

Trzymać ją tam za tymi kratami i nie wypuszczać! ;pp

Jak niechcący zostałem małym, karkonoskim Obajtkiem ;)) /Hrgn/

Sobota, 10 kwietnia 2021
kilosy:38.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Geneza:

Otoczenie prawie samych emerytów ma swoje plusy, bo wpada mi sporo dodatkowych "fuch" za różnorakie prace okołodomowe, a po zaskarbieniu sobie odpowiedniego zaufania, dostałem od dwojga sąsiadów klucze do ich drugich "posiadłości" (dwa osobne przypadki, zupełnie niezależne od siebie). :O
Jedną "posiadłość" widzę z własnego okna - za błotnistym podwórzem mieści się zapyziała kamienica, a w niej... całkiem nowoczesna i  elegancka kawalerka. :O Jednak z racji bliskości prace tamże nie mają związku z rowerowaniem. 

Natomiast druga posiadłość to cały dom, w stanie bliskim ruiny, położony na płn.-zach. mrocznych stokach jednej z podgórskich parafii. ;) Dodatkowo, co by nie padało tam za dużo światła, wokół domu jest mnóstwo badyli, z którymi to heroicznie wręcz walczę - i jeszcze mi za to płacą! ;D;D;D
Budynku nie pokażę, ale pokażę Wam tutejszego koteła z syndromem wiecznego niewygłaskania :)))))



Nie idzie nic robić, cały czas się łasi i mizia. xD Wgl nie boi się ludzi, właściwie to chyba tylko samochodów się boi. :O

Zapraszam do środka ;)






Macie szczęście, że po zdjęciach nie czuć zapachów. ;]
A obejście jest jeszcze gorsze xD więc roboty mam gdzieś tak do 2027 xD
A najlepszy to jest system pracy i płacy: dostaję konkretny piniądz za niekonkretnie wyznaczony zakres prac, jak i bez jakichkolwiek ram czasowych. xDD Jak tak dalej pójdzie (a raczej pojedzie - Huraganem) to w tym 2027 kupię tę ruderę świeżo po remoncie, za pieniądze zarobione na jej remoncie. ;)))

A przy okazji jeżdżę sobie po górkach i jeszcze zbieram puszki. ;))

Zbiorówka:
Wielki Piątek, 2.IV - 16 km (dojazdy z zawijasami po górkach)
Czw-pt, 8-9.IV - zwykłe D-P-D (oszczędność wpisów)
10.IV - 12 km (dojazd uproszczony, ale też po górkach ^-^)

Powielkanocne D-P-D na Wielkim Kole, odciny 81-82 (184-185)

Środa, 7 kwietnia 2021
kilosy:10.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Standardowo

/udany ten Brajanek, nawet ja tak drastycznie nie zaczynałem ;] /

Jazda jak jazda - niekończące się śnieżyce, a jak chwilowo nie śnieży, to ukazuje się panorama ośnieżonych Karkonoszy. Rutyna. ;))
O zgrozo, obsadzili "moją" dopracową DDR nowymi badylami ;ppp już teraz mają po dobre 3 metry, więc za parę lat widoczki pójdą się paść, grrr! ;p

Migawki z J@#*ej Góry ;) /DPD na Wielkim Kole, odcin 80 (183)

Piątek, 2 kwietnia 2021
kilosy:8.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
Wpis ni w 5 ni w 8, czyli cały kwiecień aż do Świąt. ;) Z tym, że miałem wolną nie tylko Sobotę, ale i Piątek. ;] A więc wpis z czwartku. Opisywać nie ma co - klasyczne rozwalanie Systemu, ot, co. Plus przedświąteczne zakupy na jednym kole. ;]

Fotek brak, natomiast proponuję przegląd sytuacji "na mieście":

kierowca MZK z koronką zasłabł podczas jazdy i jak to się skończyło...
/oczywiście internetowi mądrale na takich mają zawsze gotowy komentarz typu "i dobrze tak pijakowi!" - nie poznawszy szczegółów :/

- karkonoscy drwale nie tylko prują karkonoskie lasy, ale i dopiero co wybudowane single tracki o_O

/tego im nie wybaczę ;p /

Po-covidowo, dopracowo, jednokołowo, odciny 75-79 (178-182)

Środa, 31 marca 2021
kilosy:25.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono, 36" Kolisko
Do pracy wróciłem zaraz po przymusowej izolacji, tj. w sobotę, 27.III. Takoż i w niedzielę pracowałem, i tyle wyszło z moich rowerowych planów odreagowania izolacji. :/

Fatalne są te moje marce: kolejne anty-rekordy dystansów, covidy, a 4 lata temu pożar rodzinnego igloo...:

/w charakterze powitałki/
Co ja pacze
Co ja pacze © mors

Korytarz
Korytarz © mors

Trzyma się tylko na słowo
Trzyma się tylko na słowo © mors

Zabawki współczesne i te z dzieciństwa
Zabawki współczesne i te z dzieciństwa © mors

/"żegnam"/ :/

Covidowo - dopracowo xDD /DPD na Wielkim Kole, odciny 73-74 (176-177)

Wtorek, 16 marca 2021
kilosy:10.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono, 36" Kolisko
Patogeneza (sic!):

Od czwartku do soboty (11-13.III.) "bawiłem" w grodzie Kraka (bez roweru!). Po powrocie czułem się kiepsko - słabo, sennie, aczkolwiek kaszel i katar miałem minimalny - więc zbagatelizowałem...
Jednak niedzielę odpuściłem sobie rowerowo - to już 4 dni z rzędu. o_O
W poniedziałek i wtorek też było kiepsko, ale w pracy jakoś wymęczyłem po te 8h a i dojechać i wrócić zdołałem na monocyklu, co jest jakimś tam miernikiem zdrowia i kondycji - koordynację trzeba mieć ciut większą niż na zwykłym rowerze. ;)
Jako że przeżyłem pracę i przejechałem trasę, to zbagatelizowałem...

W środę rano telefon alarmowy od brata, u którego gościłem, że cała rodzina ma koronkę. o_O
I że bardzo mi są "wdzięczni".... :/
No teraz to dopiero zrobiło mi się gorąco, jak latem pod Przeł. Karkonoską. ;]

Po wielu rozterkach i dylematach zarejestrowałem się do prywatnego laboratorium - wybuliłem 150 zł (to był największy ból w tej chorobie ;] ), ale przynajmniej zero problemów a jedyne pytanie, jakie stawiają, to "gotówką czy kartą?" ;)

Wynik oczywiście dodatni - i to był jedyny plus tego dnia. xDDD
Chociaż nie xD bo akurat w dniu badania objawy mi już zanikały. ;]
No i kolejne dni bez roweru - tym razem 10, ustawowo.

Co ciekawe, badanie miałem dopiero wieczorem, a w systemie został mi ten dzień w całości wliczony do obowiązkowej izolacji.
Przed badaniem przezornie zrobiłem strategiczne zapasy ;)) 


...no i na badanie i z powrotem pojechałem rowerem (Hrgn) - też legalnie. 2x1,5 km, ale zawsze...
Jak ktoś ma uwagi - alternatywą był tylko autobus, no to chyba lepiej rowerem... ;>

Izolacja jak izolacja - dla mnie normalka. ;)) Fajnie było odpocząć od pracy. Szkoda tylko, że od rowerów też "odpoczywałem". :/
Jako że mieszkam sam, Sanepid poinformował MORS-a MOPS-a, ci zaś zadzwonili do mnie z ofertą dowozu żarcia... przez lokalny sklepik wysyłkowy. xD Po prostu podyktowali mi nr telefonu i poinformowali, że koszt dowozu to 6 zł. Obeszło się, pfff! ;p

W temacie kontroli, to miałem tylko jedną, a nawet mniej xD - raz zadzwonił do mnie pYlicjant, cobym podszedł do okna. Podchodzę, a tam żywego ducha. xD No tu mu mówię, że mam okno z drugiej strony budynku, na co on zareagował głęboką wiarą i se poszedł w swoją stronę. xD

Żeby nie było mi za dobrze, to do pracy ściągnęli mnie bez czekania na poniedziałek (skończyłem izolację w piątek), tylko "na świeżo" - w sobotę i niedzielę. xD Które to oczywiście miałem zaplanowane na odreagowanie tego rowerowego postu w siodle... :/


hehe ;)

Kolejny "rocznicowy" wór puszek i jedyny pięciopak D-P-D w marcu na Huraganie...

Sobota, 6 marca 2021
kilosy:26.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
W sobotę, 5.III. minęło 2,5 roku mojej jeleniogórskości (!) i tradycyjnie na tę okoliczność wywiezłem wór puszek na złom. Cóż, świętowanie adekwatne do miejsca zamieszkania. ;]
Tym razem naszarpałem aż 4,2 kg w zaledwie pół roku, przy normie 4 kg od pół do całego roku. 
Nareszcie zacząłem uwzględniać koniunkturę na amelinium na światowych rynkach i tym razem opyliłem swój surowiec "na górce". ;]
3,20zł/kg, czyli 12,60 zł mnie dali. :>
4 lata zbieractwa i można nawet stówkę przytulić. ;p ;]

Co do jeżdżenia, to był dramat (dystansowy), a jeszcze większy miał dopiero nadejść...

Prawie bez fejmu ;)) /DPD na Wielkim Kole, odciny 66-72 (169-175)/

Niedziela, 28 lutego 2021
kilosy:35.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo

/skubany, nawet podobny do mnie xD/

Niepotrzebnie się tyle szarpałem. ;p ;) A dziwny jest ten brak fejmu gdyż przez parę dni "zmieniłem zmianę" i same nowe gęby się przewijały, nikt nie znał Wielkiego Koła, a tylko 1 osoba z pracy się zainteresowała, plus parę "nowych" przechodniów po drodze. ;]

Zbiór lutowych wycieczek i D-P-D na Huraganie

Niedziela, 28 lutego 2021
kilosy:124.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Mało było tychże wycieczek, ale parę zdjęć wyszło godnych :>

Nareszcie nawiedziłem Sołtysią Górę (góra wewnątrz Kotliny i miasta, z genialnymi widokami,,, gdyby nie badyle ;pppp).

Pod Sołtysią:


podjeżdżamy - kolarką po śniegu! :))

/śnieżny konik MORSki!! :O /

Większość podjazdu z buta ;p natomiast większość zjazdu - na kołach. Po śniegu na niemal slickach - mijani spacerowicze pocierali sobie oczka ze zdziwienia. :)) Gdyby jeszcze wiedzieli, że ten Huragan zjeżdżał na jednym hamulcu... xD
Na szczycie - wieża widokowa, którą remontują w ramach Jeleniog. Budżetu Obywatelskiego - o dziwo, wygrało to, na co głosowałem, jak rzadko kiedy. ;]


Gdyby nie B.O. to pewnie stałaby i niszczała kolejne 75 lat (licząc od końca wojny), ech...
W skrytości ducha liczę, że spacyfikują więcej szczytowych badyli. ;p

Po drugiej stronie owej góry:


Dziwaczna okolica, odludna, a tu szkoła, poniżej pola uprawne, a wszystko to jak najbardziej na mieście. :)

Kolejna wycieczka - nad wodospad Podgórnej.
Dojazd:


Do Wodospadu dojechałem po całkowicie oblodzonym, nierównym szlaku w lesie, kędy cepry bały się iść z buta. :O Huragan podjechał to w całości, w dodatku bez najmniejszych problemów :OOO - no tym razem to nawet mnie samego zatkało. Że o ceprach nie wspomnę. ;]

No i wodospad - oczekiwania:


a rzeczywistość? Oczywiście pseudo-, a nawet pato-morsy (jeden jest w koszulce - żeby mu było cieplej???? xDDD)

/ciekawie wygląda zamarznięty wodospad przy jednoczesnym braku śniegu :> /



Odjechałem jak niepyszny. ;p
A największa ciekawostka spotkała mnie opodal, też w Przesiece:

- któren odgadnie, co to za "gruz"?? Ja nie dałem rady, co raz na rok mi się zdarza (odpowiedź już znam, ale tylko dzięki ufg.pl ;p ).

Dojechałem "do ściany" - Wielkie Koło w wielkim śniegu /DPD, odcin 65 (168)/

Poniedziałek, 8 lutego 2021
kilosy:9.00gruntow(n)e:5.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
Witam po drobnej przerwie, ale byłem odrobinę zarobiony ;))


Tego też szanuję!

Jeździłem co prawda w zwykłych ubraniach, ale za to w dużo większych śniegach, głównie po ciemku no i na całkowitym slicku. :) Światło i bieżnik są dla słabych. ;))

W sobotę, 6.II. - wieczorem po bułki. Gdy wracałem, akurat zaczynało prószyć...
W niedzielę - krótki rekonesans na trasie do pracy - jeszcze dało się przeżyć...
Poniedziałek, 8.II - dzień (a raczej noc), kiedy dojechałem do "ściany" - jakieś 15 cm śniegu i w miejscach niewydeptanych i niewyjeżdżonych to jeszcze trochę przypominało jazdę... ale oczywiście większość trasy było wydeptane i rozjeżdżone. xDD
Walczyłem, jak totalna opozycja z Dobrą Zmianą :D ;) ;p no ale parę odcinków musiałem jednak prowadzić, no i oczywiście kilka razy popełniłem "glebę". ;] Do pracy dojechałem cały mokry i na dobitkę spóźniony (6 min.). ;]