Wpisy archiwalne w kategorii
Odkrywczo
Dystans całkowity: | 17830.95 km (w terenie 548.65 km; 3.08%) |
Czas w ruchu: | 34:58 |
Średnia prędkość: | 20.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 15714 m |
Liczba aktywności: | 299 |
Średnio na aktywność: | 59.64 km i 4h 59m |
Więcej statystyk |
Czarny Szlak wokół Szklarskiej Poręby, cz.1 /Kross/
Niedziela, 31 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 41.92 | gruntow(n)e: | 1.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Na dobry początek odcin od dzielnicy Dolna, poprzez Orlą Skałę do Wodospadu Szklarki.
Stromy, północny stok, praktycznie bez dojazdu, ale na sprzedaż (przetarg od 170 kafli plus VAT) © Morsowy
Orla Skała © Morsowy
Samotny domek skryty za Orlą Skałą © Morsowy
Na czarnym szlaku dookoła Szklarskiej Poręby © Morsowy
Początek szlaku zdziczały, trzeba było się orientować po pasie śmieci ;) ale od Orlej Skały było już całkiem czysto.
Przejezdność i urozmaicenie bardzo duże - jak to w Szklarskiej. ;) Najpierw bardzo stromo, w rejonie O.S. całkiem płasko, a końcówka zejście po kamieniach i korzeniach.
Do samego Wodospadu nie dotarłem - to będzie kolejny etap. Tym razem pojechałem DK 3 do dzielnicy Średnia. Tamże zapomniana uliczka - 3 stare, drewniane chałupy na skalistej skarpie a dalej - nic. ;]
Szklarska, jakiej nie znacie - ulica Brzozowa... © Morsowy
Jest tam także taki szalony podjazd - a raczej zjazd, bo na legalu można jechać tylko w dół:
Szalony zjazd w Szklarskiej. Podjeżdżając go, szarpałem łańcuch, jak Reksio na widok komornika © Morsowy
/w tle widać wspomniane stare chatki/
Jest tak stromo, że koło buksuje na pojedynczym kamyczku!
Dużym nieporozumieniem było wyekwipowanie roweru (tuż przed przeprowadzką w góry!) w wolnobieg bez "megarendża". :/
W sumie zjazdy na tym rowerze to też trochę nieporozumienie - na zużytych już oponach wrażenia z jazdy są jak na traktorze, a prędkości chociażby na zjeździe ze Szklarskiej do Kotliny potrafią przekraczać 50km/h - na serpentynach precyzji zupełnie brak, więc jadę całym swoim pasem... na szczęście samochody zwykle nie złoszczą się, bo jadą podobnym tempem... ;]
PS. krokusy odpuściłem, bo zrobiły się srogie chmury. Na szczęście uciekałem w dół, co jest bardzo skuteczne. ;))
No i kończę marzec rekordowym jak na mnie dystansem blisko 900 km, a i komciów (200+) było powyżej normy ;p ). No cóż - dotąd, w lubuskim, zawsze w marcu miałem doła, ze już po zimie - a teraz? kilometry śniegu widzę praktycznie codziennie. :)))
Stromy, północny stok, praktycznie bez dojazdu, ale na sprzedaż (przetarg od 170 kafli plus VAT) © Morsowy
Orla Skała © Morsowy
Samotny domek skryty za Orlą Skałą © Morsowy
Na czarnym szlaku dookoła Szklarskiej Poręby © Morsowy
Początek szlaku zdziczały, trzeba było się orientować po pasie śmieci ;) ale od Orlej Skały było już całkiem czysto.
Przejezdność i urozmaicenie bardzo duże - jak to w Szklarskiej. ;) Najpierw bardzo stromo, w rejonie O.S. całkiem płasko, a końcówka zejście po kamieniach i korzeniach.
Do samego Wodospadu nie dotarłem - to będzie kolejny etap. Tym razem pojechałem DK 3 do dzielnicy Średnia. Tamże zapomniana uliczka - 3 stare, drewniane chałupy na skalistej skarpie a dalej - nic. ;]
Szklarska, jakiej nie znacie - ulica Brzozowa... © Morsowy
Jest tam także taki szalony podjazd - a raczej zjazd, bo na legalu można jechać tylko w dół:
Szalony zjazd w Szklarskiej. Podjeżdżając go, szarpałem łańcuch, jak Reksio na widok komornika © Morsowy
/w tle widać wspomniane stare chatki/
Jest tak stromo, że koło buksuje na pojedynczym kamyczku!
Dużym nieporozumieniem było wyekwipowanie roweru (tuż przed przeprowadzką w góry!) w wolnobieg bez "megarendża". :/
W sumie zjazdy na tym rowerze to też trochę nieporozumienie - na zużytych już oponach wrażenia z jazdy są jak na traktorze, a prędkości chociażby na zjeździe ze Szklarskiej do Kotliny potrafią przekraczać 50km/h - na serpentynach precyzji zupełnie brak, więc jadę całym swoim pasem... na szczęście samochody zwykle nie złoszczą się, bo jadą podobnym tempem... ;]
PS. krokusy odpuściłem, bo zrobiły się srogie chmury. Na szczęście uciekałem w dół, co jest bardzo skuteczne. ;))
No i kończę marzec rekordowym jak na mnie dystansem blisko 900 km, a i komciów (200+) było powyżej normy ;p ). No cóż - dotąd, w lubuskim, zawsze w marcu miałem doła, ze już po zimie - a teraz? kilometry śniegu widzę praktycznie codziennie. :)))
Czerwony Dworek, Śnieżka, białe kunie i te klimaty /Kross/
Sobota, 30 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 30.21 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Trasa niby niedługa (pieńki z ogrodu same się nie wykarczowały...) i niby zwykła po Kotlinie (JG-Łomnica-Miłków-Sosnówka-Staniszów-JG), ale przy takiej pogodzie i śniegu na horyzoncie cieszy każdy metr, choćby nawet płaski.
Właściwy konik we właściwym miejscu ;) © Morsowy
Jedyną nowością było dziś nawiedzenie Czerwonego Dworku i przyległego doń przysiółka. Fajny był, taki cichy, spokojny i "nieodkryty" - rzadkość u stóp Karkonoszy.
Dojazd tamże:
Piękno pod Śnieżką ;) © Morsowy
Czerwony Dworek:
Bardzo ciekawy patent na ominięcie terytorium wroga czyt. somsiada ;))...Wchodziłbym i schodziłbym. ;))
Było tak sucho i ciepło, że co chwilę chciało się pić. A jak się dużo pije to gdzie się kończy?
Jak już jesteśmy na literkach "Mon" to mam dedykację :D
;pp
Zanim dyżurni białorycerze zaczną kruszyć swoje kopie to nadmienię, że też kiedyś dostałem dedykację "w tym duchu" ;pp
Jest i dedykacja właściwa. Nawet pasuje do dedykantki - też wyróżnia się wysokością. :)
Tymczasem w Jeleniej Górze...
Wyjątkowo fajne krowy, takie uspołecznione. Żeby było śmieszniej, dookoła jest osiedle nowych domków jednorodzinnych. xD
Jak zawsze cieszy oko i serce nowa kadra:
Zaiste, tyle wiochy co w Jeleniej nie było w mojej Starej Morsownii - tego zapachu już dawno nie wąchałem... pozdro dla ich sąsiadów. :D
Powrót...
15 na plusie a w Sosnówce zadymiarze wciąż nie odpuszczają... :( © Morsowy
Właściwy konik we właściwym miejscu ;) © Morsowy
Jedyną nowością było dziś nawiedzenie Czerwonego Dworku i przyległego doń przysiółka. Fajny był, taki cichy, spokojny i "nieodkryty" - rzadkość u stóp Karkonoszy.
Dojazd tamże:
Piękno pod Śnieżką ;) © Morsowy
Czerwony Dworek:
Bardzo ciekawy patent na ominięcie terytorium wroga czyt. somsiada ;))...Wchodziłbym i schodziłbym. ;))
Było tak sucho i ciepło, że co chwilę chciało się pić. A jak się dużo pije to gdzie się kończy?
Jak już jesteśmy na literkach "Mon" to mam dedykację :D
;pp
Zanim dyżurni białorycerze zaczną kruszyć swoje kopie to nadmienię, że też kiedyś dostałem dedykację "w tym duchu" ;pp
Jest i dedykacja właściwa. Nawet pasuje do dedykantki - też wyróżnia się wysokością. :)
Tymczasem w Jeleniej Górze...
Wyjątkowo fajne krowy, takie uspołecznione. Żeby było śmieszniej, dookoła jest osiedle nowych domków jednorodzinnych. xD
Jak zawsze cieszy oko i serce nowa kadra:
Zaiste, tyle wiochy co w Jeleniej nie było w mojej Starej Morsownii - tego zapachu już dawno nie wąchałem... pozdro dla ich sąsiadów. :D
Powrót...
15 na plusie a w Sosnówce zadymiarze wciąż nie odpuszczają... :( © Morsowy
Ekspedycja poszukiwawcza na zboczu Wysokiego Grzbietu (Górzyniec- Zakręt Śmierci) /Hrgn/
Sobota, 23 marca 2019
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 42.91 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tylne koło jest praktycznie w powietrzu. Do tego rozrzedzonym ;] © Morsowy
Tym razem było takie ostre słońce, że pojechałem się chować w lasy i wzwyż. Nic tak nie spala skóry jak słońce w górach - na nizinach spiekłem się na czerwono chyba raz w życiu, a w górach kilka razy. ;]
Aczkolwiek tak czyste dziś powietrze sprzyjało robieniu panoramicznych zdjęć..
Moją inspiracją był dziś rezerwat krokusów za Górzyńcem. Dojechałem do kolejowej serpentyny w środku lasu i zacząłem kombinować jak konik morski pod górkę...
Na kolejowej serpentynie w głębi gór - - pociąg atakuje Szklarską Porębę © Morsowy
Kładka dla odważnych :) © Morsowy
Później było tylko gorzej, ale przecież się nie cofnę ;)
Jak ominąć? © Morsowy
Błoto,, woda, wykroty. Metr po metrze... © Morsowy
Na najgorszym odcinku przez godzinę pokonałem... 1,5 km. :) No i 300 m w pionie...
Powalony olbrzym wysooko w górach.. © Morsowy
Trud się opłacił - kraina śniegu pomimo prawie 20* na plusie :D:D:D © Morsowy
Skałka Teściowej, © Morsowy
Widoczek na Zakręcie Śmierci :) © Morsowy
Prawie całość od Górzyńca do Zakrętu prowadziłem a wręcz wnosiłem. A że na krótkie spodenki byłem, to na nogach mam puzzle od krzaków. ;]
Mało tego - na górze (Zakręt Śmierci jest na 775 m) stwierdziłem prawie zupełny brak powietrza w tylnym kole. ;]
To by wyjaśniało, dlaczego nieliczne przejezdne odcinki jechałem w trupa 6 km/h. ;]
Powietrza było tak mało, że na zjeździe do centrum Szklarskiej nawet nie osiągnąłem 50 km/h. A i tak było dużo hamowania... o_O
Na odcinkach poniżej 40 km/h dało się nawet podziwiać okolice - to niesamowite, że po prawie 2 miesiącach odwilży w górnych dzielnicach Szklarskiej wciąż jest sporo śniegu! Czyż to nie piękne? Tak powinno być wszędzie. ;]
W centrum Szklarskiej, na Orlenie, okazało się, ze dętka nie jest przebita, natomiast puścił wentyl - tego jeszcze nie miałem.
Sam z siebie trzymał tak do 1 atm xD na szczęście miałem plastikowy kapturek na wentyl, który pozwolił dotoczyć się te niecałe 20 km do chałupy...
No i jeszcze foto na dole, blisko Jeleniej...
Tymczasem w Kotlinie: błekit, biel i zieleń - doskonałość © Morsowy
Uwierzycie, że z Jeleniej wyprowadza się kilkaset osób rocznie? o_O
Pomimo takiej heroicznej partyzantki na zboczach Wysokiego Grzbietu rzeczonych krokusów nie odnalazłem. O_O
Szklarska Poręba i Kotlina Jeleniogórska jakich nie znacie ;) /Kr/
Niedziela, 17 marca 2019
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 40.60 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pierwszą połowę dnia tak mnie wkurzano, że aż musiałem odreagować w sielskich zakątkach Szklarskiej.
Ale najpierw przebiłem się terenowo z os. Orle (JG) do Pałacu Pakoszów (Piechowice) przez najbardziej dziką część Kotliny - zadrzewione połacie w rejonie rzeki Kamiennej z lekkimi akcentami pól i łąk. Było tak lubusko, że nawet w lubuskim mało gdzie tak jest. ;D;D
Nawet teren był bardziej płaski niż średnia lubuska - a to wszystko około 2 km od Karkonoszy, niesamowite.
Ba, nawet trafiła się "ambona" myśliwska..
Generalnie jest to teren zalewowy, dlatego taki dziki i niezagospodarowany:
Tego dnia Szklarska mnie zmiażdżyła jeszcze zanim do niej dojechałem :D mianowicie srogi podjazd do Dolnej był w całości z halnym w twarz :D przez co musiałem ostro fedrować na najniższym przełożeniu (28:28) - po asfalcie! :O
Szklarskiej chyba nic nie przebije - cenię ją najbardziej, bo jest najbardziej urozmaicona. Generalnie niby górski kurort i komercha, ale sielskich zakątków jest tam wiele i na nich zawsze się skupiam.
Turystyka w Szklarskiej rozwinęła się, tak jak wszędzie, dopiero w XIX w., a wcześniej, przez kilkaset lat(!) była to osada (a raczej grupa osad) górniczo-hutniczych (wydobycie kamieni szlachetnych i hutnictwo szkła).
Ale były to także osady rolnicze, o czym się szerzej nie mówi, ale jest to dość ciekawe, jak na takie górskie położenie.
I nie mówię tu tylko o wypasie owiec - to zbyt oczywiste. Otóż na pierwszych zdjęciach z początków XX w. widać wiele pól uprawnych, niemal aż pod sam Zakręt Śmierci! Już krótko po II WŚ widać (na serwisie fotopolska) szybki ich zanik - część zabudowano, a reszta zarosła lasami. ;)
Tymczasem wciąż jeszcze uchowało się kilka reliktów górskiego rolnictwa, zresztą zobaczcie sami...
Jak dal mnie to totalna miazga! :D Taki kontrast! Tyle sielskości i śniegu jednocześnie! © Morsowy
(a na polance po prawej zachował się relikt śniegu - półtora miesiąca odwilży!!)
Jest ten widok o tyle rozbrajający, że przecież do Szklarskiej wiedzie droga wśród olbrzymich, pionowych skał, to se człek myśli, cóż to będzie dalej (wyżej), a tu taka niespodzianka...
Ławeczka z wiodkiem na Śnieżne Kotły :O Siedziałbym do końca życia.... © Morsowy
Takie tam na dzielni...
Pensjonat Orla Skała na szczycie Orej Skały © Morsowy
I kolejne relikty rolnictwa, połączone z innowacyjną hodowlą...
Takiej Szklarskiej nie zobaczycie w folderach reklamowych: pod skałkami pasa się alpaki(!), jest i traktorek, no i rudera z wisienką na torcie, czyli anteną satelitarną ;) © Morsowy
Jeszcze rok temu widziałem tam traktorowy wrak - było bardziej spójnie. ;))
I jeszcze większa miazga:
Tego nie pokażą Wam w folderach - historyczna Lipa Sądowa i równie rachityczny relikt wiejskiego budownictwa © Morsowy
Takie archaizmy w modnym kurorcie - kto by pomyślał? Na pewno nie 99% turystów, dla których Szklarska = wyciąg na Szrenicę i sklepy w centrum...
Owa lipa, nie dość, że wielce historyczna, to jeszcze wielce kontrastowa, bo na drugim (górnym) końcu miasta, tj. w Jakuszycach (około 400m wyżej) mamy już tylko karłowate sosny oraz najniższe w Polsce naturalne stanowisko kosodrzewiny - różnica w klimacie jest gigantyczna!
Za tym poletkiem, koło niebieskiego szlaku na Chybotek...
Już wiem, dlaczego Szklarska Poręba tak się nazywa ;) (wyrąbany las plus butelki po alko i to nawet w okolicach Chybotka... © Morsowy
Do Chybotka nie dojechałem, bo się popsuła pogoda, a ja na letniaka (w Kotlinie było +18 i słońce, a Janusze i Grażyny okutani jak na 1,8* xD). Powrót (zejście) do krajowej Trójki z buta xD, ale czasu nie marnowałem, bo przynajmniej sprzątałem śmieci :( plus czaskałem dalsze foty (ok. 60 tego dnia ;]):
Zapomniany, na uboczu - najstarszy (1650) kościół w Szklarskiej, już tylko jako cmentarny © Morsowy
Nietypowe "płyty" nagrobne przy kościele cmentarnym w Szklarskiej P. Dolnej © Morsowy
Wiosna atakuje nawet w przykościelnym zagłębieniu, które jest tak cieniste, że jeszcze ma śnieg :O © Morsowy
Na "Trójce" jak zwykle zjazd z wiatrem w plecy i grawitacyjnie (bez pedałowania) jazda 50+ km/h. Spokojnie można było kręcić życiówkę nawet na takim starym traktorze, który już przy 50 jest przygodą samą w sobie xD
Ale najpierw przebiłem się terenowo z os. Orle (JG) do Pałacu Pakoszów (Piechowice) przez najbardziej dziką część Kotliny - zadrzewione połacie w rejonie rzeki Kamiennej z lekkimi akcentami pól i łąk. Było tak lubusko, że nawet w lubuskim mało gdzie tak jest. ;D;D
Nawet teren był bardziej płaski niż średnia lubuska - a to wszystko około 2 km od Karkonoszy, niesamowite.
Ba, nawet trafiła się "ambona" myśliwska..
Generalnie jest to teren zalewowy, dlatego taki dziki i niezagospodarowany:
Tego dnia Szklarska mnie zmiażdżyła jeszcze zanim do niej dojechałem :D mianowicie srogi podjazd do Dolnej był w całości z halnym w twarz :D przez co musiałem ostro fedrować na najniższym przełożeniu (28:28) - po asfalcie! :O
Szklarskiej chyba nic nie przebije - cenię ją najbardziej, bo jest najbardziej urozmaicona. Generalnie niby górski kurort i komercha, ale sielskich zakątków jest tam wiele i na nich zawsze się skupiam.
Turystyka w Szklarskiej rozwinęła się, tak jak wszędzie, dopiero w XIX w., a wcześniej, przez kilkaset lat(!) była to osada (a raczej grupa osad) górniczo-hutniczych (wydobycie kamieni szlachetnych i hutnictwo szkła).
Ale były to także osady rolnicze, o czym się szerzej nie mówi, ale jest to dość ciekawe, jak na takie górskie położenie.
I nie mówię tu tylko o wypasie owiec - to zbyt oczywiste. Otóż na pierwszych zdjęciach z początków XX w. widać wiele pól uprawnych, niemal aż pod sam Zakręt Śmierci! Już krótko po II WŚ widać (na serwisie fotopolska) szybki ich zanik - część zabudowano, a reszta zarosła lasami. ;)
Tymczasem wciąż jeszcze uchowało się kilka reliktów górskiego rolnictwa, zresztą zobaczcie sami...
Jak dal mnie to totalna miazga! :D Taki kontrast! Tyle sielskości i śniegu jednocześnie! © Morsowy
(a na polance po prawej zachował się relikt śniegu - półtora miesiąca odwilży!!)
Jest ten widok o tyle rozbrajający, że przecież do Szklarskiej wiedzie droga wśród olbrzymich, pionowych skał, to se człek myśli, cóż to będzie dalej (wyżej), a tu taka niespodzianka...
Ławeczka z wiodkiem na Śnieżne Kotły :O Siedziałbym do końca życia.... © Morsowy
Takie tam na dzielni...
Pensjonat Orla Skała na szczycie Orej Skały © Morsowy
I kolejne relikty rolnictwa, połączone z innowacyjną hodowlą...
Takiej Szklarskiej nie zobaczycie w folderach reklamowych: pod skałkami pasa się alpaki(!), jest i traktorek, no i rudera z wisienką na torcie, czyli anteną satelitarną ;) © Morsowy
Jeszcze rok temu widziałem tam traktorowy wrak - było bardziej spójnie. ;))
I jeszcze większa miazga:
Tego nie pokażą Wam w folderach - historyczna Lipa Sądowa i równie rachityczny relikt wiejskiego budownictwa © Morsowy
Takie archaizmy w modnym kurorcie - kto by pomyślał? Na pewno nie 99% turystów, dla których Szklarska = wyciąg na Szrenicę i sklepy w centrum...
Owa lipa, nie dość, że wielce historyczna, to jeszcze wielce kontrastowa, bo na drugim (górnym) końcu miasta, tj. w Jakuszycach (około 400m wyżej) mamy już tylko karłowate sosny oraz najniższe w Polsce naturalne stanowisko kosodrzewiny - różnica w klimacie jest gigantyczna!
Za tym poletkiem, koło niebieskiego szlaku na Chybotek...
Już wiem, dlaczego Szklarska Poręba tak się nazywa ;) (wyrąbany las plus butelki po alko i to nawet w okolicach Chybotka... © Morsowy
Do Chybotka nie dojechałem, bo się popsuła pogoda, a ja na letniaka (w Kotlinie było +18 i słońce, a Janusze i Grażyny okutani jak na 1,8* xD). Powrót (zejście) do krajowej Trójki z buta xD, ale czasu nie marnowałem, bo przynajmniej sprzątałem śmieci :( plus czaskałem dalsze foty (ok. 60 tego dnia ;]):
Zapomniany, na uboczu - najstarszy (1650) kościół w Szklarskiej, już tylko jako cmentarny © Morsowy
Nietypowe "płyty" nagrobne przy kościele cmentarnym w Szklarskiej P. Dolnej © Morsowy
Wiosna atakuje nawet w przykościelnym zagłębieniu, które jest tak cieniste, że jeszcze ma śnieg :O © Morsowy
Na "Trójce" jak zwykle zjazd z wiatrem w plecy i grawitacyjnie (bez pedałowania) jazda 50+ km/h. Spokojnie można było kręcić życiówkę nawet na takim starym traktorze, który już przy 50 jest przygodą samą w sobie xD
Między Górzyńcem i Szkl. Por. Dol. /Kr/
Czwartek, 7 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 41.26 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam ;p
Spotkanie na szczycie © Morsowy
Wiało tak nieziemsko, że do Gorzyńca (18 km) dojechałem chyba z 18stoma przystankami (że niby na zdjęcia ;) ) a na niektórych podjazdach musiałem mielić na młynku - i to na krajowej 3 - pozdro dla zablokowanych TIRów. ;))
A w drodze powrotnej zrobiło się pochmurno i przeddeszczowo, wskutek czego "halny" ucichł i wracałem bez wiatru. ;]
Foto po drodze:
Takie tam na mieście... © Morsowy
Kącik sympatyków Drogi Mlecznej...
Droga Mleczna i jakaś obca cywilizacja... © Morsowy
Zawstydzam NASA i ujawniam, co znajduje się na końcu Drogi Mlecznej :) otóż odpowiedź brzmi "krajowa Trójka" xD
Ale bez wjazdu na nią, bo jeszcze jest chodnik, ddr i pas zieleni. ;]
Na końcu DM są także widoki na inny świat:
Na końcu Drogi Mlecznej są nieziemskie widoki zakłócone przez konstelację Biedonki © Morsowy
Co mieszkańców najwyżej nastraja do zakupów, a bynajmniej nie inspiruje do potrzeby piękna... :/
Tymczasem w Górzyńcu:
Pociąg w Górzyńcu (ze Szklarskiej do Piechowic) © Morsowy
Las za Górzyńcem © Morsowy
Widok na Michałowice (w oddali) © Morsowy
Czy ktoś mi kiedyś wytłumaczy, dlaczego kiedyś powszechnie budowano się na północnych stokach gór? Zimą bez słońca, w dodatku mroźniej i śnieżniej - czyżby tacy entuzjaści zimy?
Pojeździłem także po górkach w kierunku O.W. Horyzont i Szklarskiej - miejscami było grubo, przynajmniej jak na mnie i mój sprzęt. ;p
Rower stary, ale jary - po ściance wysadzanej telewizorami ;) © Morsowy
Wszystko wjechane mimo braku "mega range" (najniższy bieg to 28:28).
Nagroda za trud była godna:
Szczyty piękna ;p © Morsowy
Z tego szlaku w dół oczywiście sprowadzałem, aż do DK3 ;p a tak poza tym całość przejechana, oczywiście bez hamowania. Wiem, wiem, jestem hardcorem. ;))
Tymczasem pod "Społem" w Cieplicach...
Pod Społemem składak produkcji czechosłowackiej, z ciekawą kierownicą ;) © Morsowy
Za tę kierę - szanuję. ;]
Spotkanie na szczycie © Morsowy
Wiało tak nieziemsko, że do Gorzyńca (18 km) dojechałem chyba z 18stoma przystankami (że niby na zdjęcia ;) ) a na niektórych podjazdach musiałem mielić na młynku - i to na krajowej 3 - pozdro dla zablokowanych TIRów. ;))
A w drodze powrotnej zrobiło się pochmurno i przeddeszczowo, wskutek czego "halny" ucichł i wracałem bez wiatru. ;]
Foto po drodze:
Takie tam na mieście... © Morsowy
Kącik sympatyków Drogi Mlecznej...
Droga Mleczna i jakaś obca cywilizacja... © Morsowy
Zawstydzam NASA i ujawniam, co znajduje się na końcu Drogi Mlecznej :) otóż odpowiedź brzmi "krajowa Trójka" xD
Ale bez wjazdu na nią, bo jeszcze jest chodnik, ddr i pas zieleni. ;]
Na końcu DM są także widoki na inny świat:
Na końcu Drogi Mlecznej są nieziemskie widoki zakłócone przez konstelację Biedonki © Morsowy
Co mieszkańców najwyżej nastraja do zakupów, a bynajmniej nie inspiruje do potrzeby piękna... :/
Tymczasem w Górzyńcu:
Pociąg w Górzyńcu (ze Szklarskiej do Piechowic) © Morsowy
Las za Górzyńcem © Morsowy
Widok na Michałowice (w oddali) © Morsowy
Czy ktoś mi kiedyś wytłumaczy, dlaczego kiedyś powszechnie budowano się na północnych stokach gór? Zimą bez słońca, w dodatku mroźniej i śnieżniej - czyżby tacy entuzjaści zimy?
Pojeździłem także po górkach w kierunku O.W. Horyzont i Szklarskiej - miejscami było grubo, przynajmniej jak na mnie i mój sprzęt. ;p
Rower stary, ale jary - po ściance wysadzanej telewizorami ;) © Morsowy
Wszystko wjechane mimo braku "mega range" (najniższy bieg to 28:28).
Nagroda za trud była godna:
Szczyty piękna ;p © Morsowy
Z tego szlaku w dół oczywiście sprowadzałem, aż do DK3 ;p a tak poza tym całość przejechana, oczywiście bez hamowania. Wiem, wiem, jestem hardcorem. ;))
Tymczasem pod "Społem" w Cieplicach...
Pod Społemem składak produkcji czechosłowackiej, z ciekawą kierownicą ;) © Morsowy
Za tę kierę - szanuję. ;]
Górzyniec bez zahamowań i sprzątanie Stróżnej Skały /Kross/
Środa, 6 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 49.29 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nigdy w życiu nie byłem w Górzyńcu, ale pojechałem tamże, wbrew swoim zasadom, od razu na Krossie, bez rozpoznania terenu na Huraganie. A jest to osada (dzielnica Piechowic) podgórsko-kotliniasta, więc emocji było co nie miara - były momenty, że już trzymałem dłonie na hamulcach, a nawet raz aż mi drgnął palec ;D;D ale się obeszło. :DD
Dzielnica bardzo przyjemna i malownicza - cisza, spokój, ino potok szemrze, całość ciasno opatulona z 2-3 stron górami, do tego sporo sielskich akcentów typu drobne rolnictwo czy stare domy przysłupowe - polecam.
Wiodk na Górzyniec © Morsowy
Pętla MZK w Górzyńcu. W tle, po lewej, zamek Chojnik © Morsowy
Później było mi jeszcze mało wrażeń i chciałem nawiedzić pobliską Szklarską Porębę, ale daleko (wysoko) nie ujechałem - wiał "halny" z południa, a na podjazdy z halnym w twarz i zjazdy z podwojoną prędkością, to ja się nie piszę. Duży wysiłek, duże ryzyko na zjazdach, a na zdjęciach i tak nie będzie tego widać. ;p
"Sorry, Grażyna, ja w to nie wchodzę!" (była taka reklama radiowa :) )
Na pociechę zaliczyłem tylko Sz.P. Dolną, a raczej te dziwne "ziemie niczyje" między Sz.P.Dolną a Piechowicami. Tamże znajduje się Stróżna Skała, gdzie w XVI w. zbuntowani chłopi w ramach protestu blokowali wjazd do Sz.P.D. przez... 2 lata! :O
Nasi z Samoobrony mogliby im buty (gumowce) czyścić. ;))
Stróżna Skała przy wjeździe do Szklarskiej Poręby © Morsowy
Stróżne Skały między Piechowicami a Szklarską Porębą Dolną © Morsowy
Tymczasem prawie pińcet lat później współcześni chłopi w tej okolicy tak śmiecą, że niedługo historia zatoczy koło i wjazd do Sz.P.D. znów będzie zablokowany, ale przez śmieci. o_O
Na ten przykład jakiś Janusz wyrzucił tam opony, nawet z traktora (?!?!), a jakaś Grażyna wyciepała tam blaszkę i foremkę do ciast :O plus wiele śmieci typowych, jak wszędzie. :((
Śmiecenie takich pięknych miejsc boli mnie niemalże fizycznie, tym bardziej, że kawałek dalej stoi otwarty wielki kubeł na śmieci - no po prostu dramat, rozpacz i beznadzieja. :(((
Jak zwykle trochę posprzątałem (to, co najgorsze, czyli tłuczone szkło), ale sam ze wszystkim nie dam rady... ;>
Do wpisu dociepałem śmieciowe 6 km z poniedziałku, kiedy to trafiłem na zamieć piaskową (mniejsza o oczy, twarz i napęd - moje chromy!! ;p ), oraz śmieciowe 6 km z wtorku, gdzie załapałem się na deszcz (moje chromy.. ;p).
Dzielnica bardzo przyjemna i malownicza - cisza, spokój, ino potok szemrze, całość ciasno opatulona z 2-3 stron górami, do tego sporo sielskich akcentów typu drobne rolnictwo czy stare domy przysłupowe - polecam.
Wiodk na Górzyniec © Morsowy
Pętla MZK w Górzyńcu. W tle, po lewej, zamek Chojnik © Morsowy
Później było mi jeszcze mało wrażeń i chciałem nawiedzić pobliską Szklarską Porębę, ale daleko (wysoko) nie ujechałem - wiał "halny" z południa, a na podjazdy z halnym w twarz i zjazdy z podwojoną prędkością, to ja się nie piszę. Duży wysiłek, duże ryzyko na zjazdach, a na zdjęciach i tak nie będzie tego widać. ;p
"Sorry, Grażyna, ja w to nie wchodzę!" (była taka reklama radiowa :) )
Na pociechę zaliczyłem tylko Sz.P. Dolną, a raczej te dziwne "ziemie niczyje" między Sz.P.Dolną a Piechowicami. Tamże znajduje się Stróżna Skała, gdzie w XVI w. zbuntowani chłopi w ramach protestu blokowali wjazd do Sz.P.D. przez... 2 lata! :O
Nasi z Samoobrony mogliby im buty (gumowce) czyścić. ;))
Stróżna Skała przy wjeździe do Szklarskiej Poręby © Morsowy
Stróżne Skały między Piechowicami a Szklarską Porębą Dolną © Morsowy
Tymczasem prawie pińcet lat później współcześni chłopi w tej okolicy tak śmiecą, że niedługo historia zatoczy koło i wjazd do Sz.P.D. znów będzie zablokowany, ale przez śmieci. o_O
Na ten przykład jakiś Janusz wyrzucił tam opony, nawet z traktora (?!?!), a jakaś Grażyna wyciepała tam blaszkę i foremkę do ciast :O plus wiele śmieci typowych, jak wszędzie. :((
Śmiecenie takich pięknych miejsc boli mnie niemalże fizycznie, tym bardziej, że kawałek dalej stoi otwarty wielki kubeł na śmieci - no po prostu dramat, rozpacz i beznadzieja. :(((
Jak zwykle trochę posprzątałem (to, co najgorsze, czyli tłuczone szkło), ale sam ze wszystkim nie dam rady... ;>
Do wpisu dociepałem śmieciowe 6 km z poniedziałku, kiedy to trafiłem na zamieć piaskową (mniejsza o oczy, twarz i napęd - moje chromy!! ;p ), oraz śmieciowe 6 km z wtorku, gdzie załapałem się na deszcz (moje chromy.. ;p).
Sosnówka x2, pieseł-słodziak i Pogańska Dolina /Hrgn/
Niedziela, 3 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 76.26 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
.WITAM! ;)
Słodziak! :) © Morsowy
W sobotę pętla przez Podgórzyn, Sosnówkę i Staniszów.
W Staniszowie, pod górą Witosza, zakolegowałem się z takim przytulasem :)
Pieszczoch w Staniszowie :) © Morsowy
Problemy się zaczęły, gdy chciałem odjechać - pieseł pomykał ze mną. o_O
Na szczęście zrobiło się mocno z górki, to mu odskoczyłem, bo inaczej to nie wiem, co by było. ;)
A w Sosnówce, bezpośrednio u stóp Karkonoszy, wynajdywałem sielskie zakątki i wyszło nieźle, pomimo szarówki. ;)
Stary Tarpan i ciapek w Sosnówce © Morsowy
Nad wycinkami w nizinnych lasach gospodarczych nie dramatyzuję, ale górskie lasy, to zupełnie co innego - a tną ostatnio coraz bardziej...
Wycinka nawet w karkonoszach (tu: między Sosnówką a Staniszowem) © Morsowy
W niedzielę trasa: Podgórzyn - Sosnówka - Pogańska Dolina - Sosnówka - Cieplice - Staniszów - Cieplice - Centrum JG.
Do centrum Staniszowa nie wjeżdżałem, żeby nie wracać z piesełem. ;))
Widok na Sosnówkę. Zaskakująco duży dąb dosłownie o metry od Karkonoszy © Morsowy
Tajemnicze ruiny w Pogańskiej Dolinie © Morsowy
Pogańska Dolina zaśmiecona jak diabli :/ © Morsowy
Na północnej ścianie Karkonoszy, w cieniu i resztkach śniegu © Morsowy
W Marczycach:
Gustowny, wczesny Honker :) © Morsowy
Piękny :))
Traktór w środku miasta (tzn. między Śródmieściem a Cieplicami) © Morsowy
Mają nawet miejski kombajn. :))
Słodziak! :) © Morsowy
W sobotę pętla przez Podgórzyn, Sosnówkę i Staniszów.
W Staniszowie, pod górą Witosza, zakolegowałem się z takim przytulasem :)
Pieszczoch w Staniszowie :) © Morsowy
Problemy się zaczęły, gdy chciałem odjechać - pieseł pomykał ze mną. o_O
Na szczęście zrobiło się mocno z górki, to mu odskoczyłem, bo inaczej to nie wiem, co by było. ;)
A w Sosnówce, bezpośrednio u stóp Karkonoszy, wynajdywałem sielskie zakątki i wyszło nieźle, pomimo szarówki. ;)
Stary Tarpan i ciapek w Sosnówce © Morsowy
Nad wycinkami w nizinnych lasach gospodarczych nie dramatyzuję, ale górskie lasy, to zupełnie co innego - a tną ostatnio coraz bardziej...
Wycinka nawet w karkonoszach (tu: między Sosnówką a Staniszowem) © Morsowy
W niedzielę trasa: Podgórzyn - Sosnówka - Pogańska Dolina - Sosnówka - Cieplice - Staniszów - Cieplice - Centrum JG.
Do centrum Staniszowa nie wjeżdżałem, żeby nie wracać z piesełem. ;))
Widok na Sosnówkę. Zaskakująco duży dąb dosłownie o metry od Karkonoszy © Morsowy
Tajemnicze ruiny w Pogańskiej Dolinie © Morsowy
Pogańska Dolina zaśmiecona jak diabli :/ © Morsowy
Na północnej ścianie Karkonoszy, w cieniu i resztkach śniegu © Morsowy
W Marczycach:
Gustowny, wczesny Honker :) © Morsowy
Piękny :))
Traktór w środku miasta (tzn. między Śródmieściem a Cieplicami) © Morsowy
Mają nawet miejski kombajn. :))
Się kąpie w wodospadzie i co z tego wynika :) /Hrgn/
Czwartek, 28 lutego 2019
Kategoria Morsowo i przeręblowo, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 100.80 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ten dzień wygospodarowałem sobie w całości na góry i go nie zmarnowałem. :)
Witam ozięble! ;)) © Morsowy
Wodospad Podgórnej © Morsowy
Temperatura dziś w Przesiece dochodziła do 10*, ale na szczęście przy samym wodospadzie był mikroklimat: słońce nie dociera, a od wody bije lodowata bryza, więc na oko temp. wynosiła tu 3-5*, a temp. wody ciut powyżej 0*.
Powyżej tego wodospadu są wyłącznie góry, więc była to prawdopodobnie najczystsza woda w jakiej się kiedykolwiek kąpałem. :)
No i efekty: ponad 100 km w poziomie, około 1000 m w pionie, kilkadziesiąt zdjęć, bezlik wrażeń i endorfin.
Czy są pytania? ;p
Jednego się spodziewam, więc uprzedzając: dotąd nie morsowałem w górach, bo od 2 miesięcy leczyłem stopę (otarcie z zakażeniem).
Po zażyciu kąpieli zaatakowałem Przełęcz Karkonoską (do 700 m n.p.m., dalej niet, bo lód i głęboki śnieg), później powrót do centrum Jeleniej, w domu tylko zmiana skarpetek, obalenie kefiru i wyjazd do Szklarskiej Poręby (przez Piechowice), praktycznie do końca (dzielnica Huta, powyżej Górnej), później powrót DK3 do centrum Jeleniej (Cieplice, przez Wojcieszyce), no i "do kompletu" wyjazd do Karpacza (przez Podgórzyn i Sosnówkę, a powrót przez Miłków i Łomnicę).
Machnąłbym sobie jeszcze drugą stówkę, ale była już noc a bez widoczków nie mam inspiracji. ;p
Witam ozięble! ;)) © Morsowy
Wodospad Podgórnej © Morsowy
Temperatura dziś w Przesiece dochodziła do 10*, ale na szczęście przy samym wodospadzie był mikroklimat: słońce nie dociera, a od wody bije lodowata bryza, więc na oko temp. wynosiła tu 3-5*, a temp. wody ciut powyżej 0*.
Powyżej tego wodospadu są wyłącznie góry, więc była to prawdopodobnie najczystsza woda w jakiej się kiedykolwiek kąpałem. :)
No i efekty: ponad 100 km w poziomie, około 1000 m w pionie, kilkadziesiąt zdjęć, bezlik wrażeń i endorfin.
Czy są pytania? ;p
Jednego się spodziewam, więc uprzedzając: dotąd nie morsowałem w górach, bo od 2 miesięcy leczyłem stopę (otarcie z zakażeniem).
Po zażyciu kąpieli zaatakowałem Przełęcz Karkonoską (do 700 m n.p.m., dalej niet, bo lód i głęboki śnieg), później powrót do centrum Jeleniej, w domu tylko zmiana skarpetek, obalenie kefiru i wyjazd do Szklarskiej Poręby (przez Piechowice), praktycznie do końca (dzielnica Huta, powyżej Górnej), później powrót DK3 do centrum Jeleniej (Cieplice, przez Wojcieszyce), no i "do kompletu" wyjazd do Karpacza (przez Podgórzyn i Sosnówkę, a powrót przez Miłków i Łomnicę).
Machnąłbym sobie jeszcze drugą stówkę, ale była już noc a bez widoczków nie mam inspiracji. ;p
Kolejny atak na Przeł. Karkonoską skończył się podobnie, jak wszystkie pozostałe zimowe ataki. ;]
Aczkolwiek spotkałem ciekawego zawodnika, taki coś pomiędzy naszym J57 a Y55. :) Ale bardziej J57, bo pochodził z Wlkp. i - tak samo jak ja - rzucił wszystko i przeprowadził się do Jeleniej góry specjalnie dla gór. :>
Otóż ten zawodnik w 2007 r. wjechał Karkonoską... 104 razy. :D
A pierwszy raz w tym roku już ma za sobą, po śniegu i lodzie (oczywiście na MTB, 27.II). :O Szczena mi opadła do samej Kotliny :) no ale w zanadrzu miałem swoją historię zdobycia Karkonoskiej na mono, przez co jemu szczenna opadła aż do Wielkopolski. ;p
Wybór fotek:
Suszenie skarpetek pod sklepem w Przesiece po kąpieli w wodospadzie :) © Morsowy
Przełaje niskopodłogowcem na pętli w górnej Przesiece © Morsowy
A za kierownicą była niewiasta typu K78. ;]
konik MORSki ;) pod OW CHybotek w Przesiece © Morsowy
Wesoła ferajna, nieprawdaż? :)
Srogie wyciny na podjeździe na Przeł. Karkonoska - tutaj był ładny, równy asfalt... © Morsowy
Opitolili miejscami podjazd na Przeł. Karkonoską - latem będzie masakra © Morsowy
Tamże poległem (~700m). ;p
Część II - Szklarska Poręba. Wbrew nazwie, powyżej dzielnicy Górna jest jeszcze kilka dzielnic. ;]
Oto Huta, na skraju miasteczka - dalej tylko dziki las a za lasem Jakuszyce i koniec kraju (i świata przy okazji).
Stylowe przedszkole na końcu świata (dalej jest już tylko las i Jakuszyce) - trwa rozbudowa © Morsowy
Stary, drewniany dom na skarju Szklarskiej - i to całkiem duży © Morsowy
Drewniany retro-drogowskaz w Szklarskiej Porębie © Morsowy
Takie waruny po 25 dniach odwilży :) - wyjazd w kierunku Jakuszyc © Morsowy
Tak to można żyć. :))
Część III - Karpacz "do kompletu":
Nawet w Karpaczu są ciche, sielskie zakątki © Morsowy
Końcówka powrotu już w nocy, ale miałem przy sobie lampki - cały dzień musiałem je wozić po górach dla 15 minut jazdy po ciemku. :/ ;p
Piechowice - Michałowice przez skalny tunel i nie tylko ;) /Kr/
Poniedziałek, 25 lutego 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 33.40 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
W centrum Piechowic, koło Huty, z tychże ruin ma powstać...
Dziś przyszedł czas na słynny tunel. Robi robotę. ;)
Zwróćta uwagę, że sople są zarówno na ścianach jak i na drodze - nieźle się wystraszyłem, jak spadły koło mnie. A "dobry pechowiec" to i w głowę może wyłapać...
Niestety, zdjęcia od drugiej strony się prześwietliły - wszystkie cztery. O_O
Znajdź sarenkę:
Małe stadko sarenek zagubiło się między wstęgami serpentyny - czarno je widzę, bo droga ma barierki na całej długości, wstęgi są bardzo długie a miejscami na tych cypelkach lasu jest bardzo stromo i wąsko. :/
No i cyk! Michałowice (z dedykacją dla Michussa ;)) ). Zaledwie przekroczyłem 500+ (m n.p.m.) a tu śnieżek. :)) W 22. dniu odwilży. :>
Powrót z tamże zaplanowałem alternatywnie: nie asfaltem (z powrotem, bądź przez Jagniątków, a bezpośrednio na północ, prostopadle do zbocza, bo na mapach widnieje tam "ulica Wczasowa". A oto co widnieje w rzeczywistości:
Takie tam po mieście. ;)) Sporo błota, niezła stromizna, a w połowie zbocza, w środku lasu, pojedynczy przbytek skądinąd gustowny i ciekawy. Szkoda tylko, że wyległa z niego sfora małych potworków ;)) i napierała resztę trasy z wrzaskami i piskami tuż za mną, grrr. ;p
Ale się uparłem i całość, do Piechowic, zlazłem na piechotę. ;] A całą resztę trasy przejechałem tradycyjnie i zgodnie z planem - bez hamowania. ;]
Misja Księżycowa oraz Mistrzostwa PL w rzeźbie w śniegu /Szkl. Por., Hrgn/
Sobota, 23 lutego 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 61.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Znów Szklarska (nigdy za wiele), ale tym razem na Huraganie, bo w planach było całe centrum, a ceprów w weekend tyle, że bez hamulców nie podchodź. ;]
Może najpierw "Misja Księżycowa" - na starej mapie z 1949 r.:
https://fotopolska.eu/919856,foto.html?galeria_zdj...
odkryłem, że zaraz po wojnie istniała taka ulica w Szklarskiej, ale współcześnie na mapach jej nie ma, takoż w internetach - musiałem to zbadać, z dedykacją dla Roberta1973, który w Jeleniej chce zakończyć misję zbierania ulic Księżycowych. Myślę, że w Szklarskiej będzie dużo bardziej godnie i odświętnie. ;)
Po mojemu to może być ten dukcik:
Następnie było krążenie po mieście:
- tak stromo, że nawet buty się ślizgały (na żwirku - po chropowatym betonie!) :O
- jeszcze 50 lat temu wioska, później miasteczko, a ostatnio deweloperzy szaleją, molochów na pęczki. :/
Stare legendy głoszą, że za tymi dźwigami i Biedrą kiedyś była panorama Karkonoszy. ;>
- po 20 dniach odwilży został już tylko ostatni metr śniegu i znów można będzie jeździć ;))
No i tytułowe mistrzostwa :) od wielu lat (a raczej zim ;) ) się na nie wybierałem, no ale miałem 120 km w jedną mańkę, więc zawsze nie wychodziło. A teraz godzinka na rowerze i cyk!
Rzeźbiłbym ;p
Lodowy tron! :D Chyba pół godziny czekałem na moment, aż nikt nie będzie na nim siedział... ;p
Miś jest głodny, miś jest zły... ;))
Rzeźby w śniegu zabawne, w lodzie piękne, ale i tak najpiękniejsze były naturalne formacje lodowe na skałach na wjeździe do miasteczka:
Najbardziej zaskoczyła mnie... liczba "pepików" w Szklarskiej (pomijam oczywiście drogę tranzytową) - a przecież nasi Janusze turystyki tak masowo jadą do Czech, bo "tam wszystko jest lepiej" ;p Podejrzewam, że Czesi jadą do nas, bo u siebie mają taki nadmiar Polaków, że w Polsce sobie odpoczną. ;]
Miszcz! :D
Do dystansu dociepałem 16 śmieciowych kilometrów z ostatnich dni, w których m.in. kupiłem laptopa za 399 - nówka z salonu. ;] W dodatku z polskiej firmy - Kiano ;ppp
W mijającym tygodniu Hrgn złapał 3 kapcie na przestrzeni 3 km ;D;D Czyli średnio 1/km, a więc 59 600 razy częściej niż mój stary Kross na Dębicach. :D
Pierwszy kapeć, pod samym domem, na chodniku, od szkła z butelki wódki po żulach. Oczywiście jak to zobaczyłem, to pozamiatałem. Jak widać - zamiotłem o jedno szkiełko za mało. Taka gorzka ironia losu - sprzątający abstynent cierpi przez śmiecących żuli. :(((
Guma okazała się słaba i pod łatką rozerwanie postępowało i następnego dnia znów był kapeć, bez przebiegu. Tym razem musiałem wymienić dętkę, by po powrocie z miasta, po 3 km... przebić ponownie dętkę w tym samym miejscu!
Taka to karma...