Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2020
Dystans całkowity: | 420.37 km (w terenie 7.10 km; 1.69%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 51.10 km/h |
Suma podjazdów: | 1561 m |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 20.02 km |
Więcej statystyk |
Przewiezłem lodówkę rowerem przez pół miasta :) /Kross/
Poniedziałek, 17 sierpnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 14.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
/jest potencjał... ;) /
Oczywiście nie była to lodówka pełnowymiarowa ;p
/"pojemno" ;] /
Moja pierwsza w życiu własna lodówka ^-^ nabyta drogą kupna ;) oczywiście po wyczekiwaniu do posezonowych obniżek ;p aż się doczekałem - ostatnia sztuka! :)
Przewóz jej wywoływał kontrowersje wśród mijanych osób niemal jak przejazd wielkim monocyklem. ;]
Dodatkowo dokupiłem 1 litr mleka (bez laktozy - też pierwszy raz w życiu, ale jak szaleć, to szaleć ;p) celem sprawdzenia, jak lodówka chłodzi sama z siebie (bez prądu), no i coby nie było mi za lekko. ;)
Po 2 godzinach w temp. 26-28* mleczko było chłodne niemal jak w sklepie. ^-^
Morsowisko i Michałowice z Morsem i Michussowiczem ;) /Hrgn/
Niedziela, 16 sierpnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 52.41 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
/jeden z wielu zwierzaków w sklepiku w Michałowicach/
Tym razem Michuss zabrał w Karkonosze rower. Fajnie, ale byłoby jeszcze fajniej, gdyby ten rower (skądinąd gravel!) nadawał się w góry xDD ;p
Na głównych górskich drogach (ok. 6%) jeszcze jakoś jechał, więc przeczołgałem go bocznymi drogami, po 10-13%:
W pełnym słońcu sam siebie też przeczołgałem, ale dla takich widoków było warto ^-^ ;p ;)
- tak kończy większość hejterów Huragana w praktyce. ;ppp
Poza tym klasyka:
- dom (pałac) noblisty w górnym Jagniątkowie:
- Michałowice i nowo urządzony plac widokowy (ławki, nasadzenia, lunety):
- pełen zwierząt sklepik w Michałowicach i popas tamże (->powitałka);
- zjazd do Kotliny przez tunel pod Michałowicami i nazad do Michałowic:
- znów Michałowice i znów popas:
- zjazd do Kotliny (Sobieszów), przejazd do Podgórzyna, tamże "górski tramwaj" (ziewa) i atak na Przesiekę i wodospad Podgórnej, zwany także Morsowiskiem (na oficjalnej mapie!) ^-^
Zawsze nawiedzałem ten wodospad od jesieni do wiosny i zawsze było albo pusto, albo parę morsów (głównie w sylwestrową noc). Tak też reklamowałem wszystkim ten wodospad - jako darmowy, ogólnodostępny (poniżej Kark. Park. Nar.) a jednak odludny... pierwy raz byłem tam latem, w gorący dzień i niesamowicie się zdziwiłem - w Morsowisku zalęgło się mnogo foczek! ;p
Gdzieś tam jest ponoć Michuss i jakiś wodospad ;pp
Oczywiście do wody rzuciłem się pierwszy, ale żadnej pamiątki z tego nie mam (Michuss, to niewybaczalne ;ppp ).
A jeszcze bardziej od foczek zaskoczył (i załamał) mnie widok letnich pseudo-morsów, którzy - absurdalnym wzorem zimowych kąpieli pseudo-morsów - stali w wodzie w rękami za/nad głową xDDD
Jakoś na całym świecie nikt tak nie morsuje, a nasi odkryli cudowną metodę na morsowanie tak na 2/3 xDDD
I to nie tylko zimą, ale i latem, przy temp. wody dobre 20* (zaskakująco dużo, jak na góry). No wymiękam po prostu...
Powrót. Czasami faktycznie trzeba z buta - Michuss pewnie bardzo się ucieszył. ;)) ;p
Będąc w środku Przesieki mogliśmy machnąć pozostałe 98% podjazdu na Przeł. Kark. (liczę procenty trudności, nie odległości), ale trudno, poczekam, jak M. przyjedzie w góry z rowerem nadającym się w góry. xDDD ;p ;)
Maks.: 51,1 km/h, podjazdy: 823 m.
Szlakiem klimatyzowanych sklepów ;)) /Hrgn, 9-15.VIII.2020/
Sobota, 15 sierpnia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 60.80 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
tamże...
/to też moje ;)) ;p /
Takie tam na mieście...
hehe ;]
Jazda jak w tytule, plus do kościoła w niedzielę ;p (daleko, bo zaspałem i nie zdążyłem do pobliskich ;]) no i od środy powrót do pracy po urlopie...
:D
Wokół Kotliny, a nawet po jej bandzie ;) /Kross/
Wtorek, 11 sierpnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 60.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pomimo szalejących upałów (prawie 30* w cieniu - i tak doceniam i szanuję, że jest tu cały czas chłodniej niż na nizinach o 2-3-a nawet 4 stopnie ^-^) pojechałem na aż 10 godzinną wycieczkę. Czysty masochizm. ;p
Najpierw bajorko, ale woda za ciepła. Ciekawostka - trafiła się loszka 40+ topless. I nawet nie chowała się po krzakach ani nie leżała, tylko stała. Po powrocie znad morza wrażenie zerowe ;)) ale fakt, że tylko nad morzem widziałem takie a(tra)kcje. ;>
Później kluczenie odludnymi parafiami typu Bobrów i Głębock, gdzie na agro-farmie pojawiła się sarenka:
Kozy oczywiście wyluzowane, a sarenka aż się trzęsła ze strachu. :/
Rondo pod Karpaczem udało mi się przeżyć bezhamulcowo ^-^ (zjazd plus duży ruch), a sprowadzałem tylko ze Szklar. Por. Doln. (14% przez kilkaset metrów a na dole "ustąp pierwszeństwa" xDDD). ;p
Jak całą trasę po Kotlinie w pełnym słońcu jakoś sobie radziłem (pijąc dużo i jadąc wolno), tak pod Szklarską mnie zniszczyło - mimo cienistych lasów i pionowych skał. ;p
Przy czym trzeba zaznaczyć, że z bajorka wiozłem sporo białych kamieni do ogrodu (przez kilkadziesiąt km xD), po drodze zbierałem puszki (łącznie 12 szt.) i jeszcze w Piecho zrobiłem zakupy. I z takimi pełnymi sakwami pojechałem walczyć z ostrym cieniem Karkonoszy (i Izerów). ;]
W Szklarskiej pozytywnie zaskoczył mnie widok wieloletnich ruin, na których postawiłem już krzyżyk, a które jednak zaczęły być remontowane. :O
W tym jeden dom (dawna piekarnia) tak wciśnięty pod strome, północne zbocze wzgórza i do tego jeszcze obrośnięty badylami, że nawet latem, nawet w południe, praktycznie zupełnie nie docierało tam słońce! :O Do tego zły stan techniczny, a jednak ktoś to kupił. :O Nawet ja nie jestem takim hardcorem. ;>
Szanuję w opór! ;)
Formalnie jest tu szlak, a nawet miejska ulica xD
Po mojej wizycie tych badyli włażących na drogę już nie ma. ^-^ ;pp
Powrót do domu mega miły, bo znalazłem na DK3 monetę 1 zł. :) ;p
O tu leżała:
Dystans niestety na oko (i na mapę), bo licznik padł. Szkoda, że na tak długiej trasie, ale szczęście w nieszczęściu, że zamieniam go na bezprzewodowy, co da mi większe możliwości montażu bez kalania chromów na kierownicy. ;p
Najpierw bajorko, ale woda za ciepła. Ciekawostka - trafiła się loszka 40+ topless. I nawet nie chowała się po krzakach ani nie leżała, tylko stała. Po powrocie znad morza wrażenie zerowe ;)) ale fakt, że tylko nad morzem widziałem takie a(tra)kcje. ;>
Później kluczenie odludnymi parafiami typu Bobrów i Głębock, gdzie na agro-farmie pojawiła się sarenka:
Kozy oczywiście wyluzowane, a sarenka aż się trzęsła ze strachu. :/
Rondo pod Karpaczem udało mi się przeżyć bezhamulcowo ^-^ (zjazd plus duży ruch), a sprowadzałem tylko ze Szklar. Por. Doln. (14% przez kilkaset metrów a na dole "ustąp pierwszeństwa" xDDD). ;p
Jak całą trasę po Kotlinie w pełnym słońcu jakoś sobie radziłem (pijąc dużo i jadąc wolno), tak pod Szklarską mnie zniszczyło - mimo cienistych lasów i pionowych skał. ;p
Przy czym trzeba zaznaczyć, że z bajorka wiozłem sporo białych kamieni do ogrodu (przez kilkadziesiąt km xD), po drodze zbierałem puszki (łącznie 12 szt.) i jeszcze w Piecho zrobiłem zakupy. I z takimi pełnymi sakwami pojechałem walczyć z ostrym cieniem Karkonoszy (i Izerów). ;]
W Szklarskiej pozytywnie zaskoczył mnie widok wieloletnich ruin, na których postawiłem już krzyżyk, a które jednak zaczęły być remontowane. :O
W tym jeden dom (dawna piekarnia) tak wciśnięty pod strome, północne zbocze wzgórza i do tego jeszcze obrośnięty badylami, że nawet latem, nawet w południe, praktycznie zupełnie nie docierało tam słońce! :O Do tego zły stan techniczny, a jednak ktoś to kupił. :O Nawet ja nie jestem takim hardcorem. ;>
Szanuję w opór! ;)
Formalnie jest tu szlak, a nawet miejska ulica xD
Po mojej wizycie tych badyli włażących na drogę już nie ma. ^-^ ;pp
Powrót do domu mega miły, bo znalazłem na DK3 monetę 1 zł. :) ;p
O tu leżała:
Dystans niestety na oko (i na mapę), bo licznik padł. Szkoda, że na tak długiej trasie, ale szczęście w nieszczęściu, że zamieniam go na bezprzewodowy, co da mi większe możliwości montażu bez kalania chromów na kierownicy. ;p
Droga poWROtna (Wielkie Koło i morze, epilog)
Niedziela, 9 sierpnia 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 4.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
/co ciekawe, jest to sam... Justin Bieber. xD Myślał, że nauczy się jeździć na mono i będzie fajny ;D ;p ;) /
Ponad 4 godziny w środku nocy musiałem koczować na PKSie we Wro. :/ Próbowałem się zdrzemnąć, ale za duży był ruch (głównie Ukraińcy i inne patusy ;) ). Przed 6 nad ranem, głodny i spragniony (przecież nie przepłacę za zakupy w automacie! ;p ) wyjechałem na miasto, by wśród zgrzytu tramwajów znaleźć Żabkę czynną od 6 rano (w niedzielę!). Zjeździłem pół centrum, wiele torowisk, uciekałem przed tramwajami ;) aż wymarzony przybytek znalazłem. ;]
Niestety, o tej porze w niedzielę po mieście łażą same patusy, więc tym razem "sławy" starałem się unikać. ;)
A że za mało mi było wrażeń na skrzyżowaniach i torowiskach, to jeszcze pojeździłem wewnątrz dworców (PKS i PKP) - pozdro dla ochrony. ;D;D
Powrót do domu przez pół Jeleniej to przy tym była tylko formalność. ;]
Piękny przykład (świadectwo ;) ) odnośnie mikroklimatu Jeleniej Góry: wyjeżdżając z Wro o 7 nad ranem, termometr w autobusie wskazywał 21* - gdy słońce było jeszcze nisko, za budynkami.
Wjeżdżając do Jeleniej Dziury o 9 nad ranem, gdy słońce było już powyżej budynków, ten sam termometr w tym samym autobusie wskazywał... 21* :)) Jasna strona Jeleniej Góry istnieje! :))
"Dziewczyny, zróbcie Panu loda" - Wielkie Koło nad morzem, dzień 3/2020
Sobota, 8 sierpnia 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 4.50 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tak jak podejrzewałem, w sobotę tłumy nad morzem były jeszcze bardziej nieziemskie - mimo że był to rejon zasadniczo odludny, bo międzyparafialny. ;)
Cóż, entuzjaści zagranicznych mórz zrezygnowali i w tym roku podwoili liczbę
Pierwsi rozbili się jeszcze w chłodzie, grubo przed 6 nad ranem :O a tak około 9 czułem się już jak na budowie - zewsząd dookoła Janusze młotkowali paliki od parawanów. xDD
W sumie to się cieszyłem, że musiałem się zwijać na autobus wczesnym popołudniem.
Co ciekawe, "na mieście" snuło się trochę ludzi, pomimo fenomenalnej wręcz (jak na Bałtyk) pogody. Dziwne. ;>
Niestety, tak w piątek jak i w sobotę rozminąłem się z "lodowozem", rozdającym za darmo lody :O
Tym nie mniej darmowego loda "zarobiłem"...
Gdy zaczepił mnie kolejny delikwent, byłem już zmęczony (słońcem, jazdą, pływaniem i odwodnieniem) i chciałem mu zaproponować, żeby sobie poszedł ;) .. a to okazał się właściciel lodziarni, który obiecał mi loda za poopowiadanie mu co i jak. *-*
Było tak od razu! ^-^
Wchodzimy do jego przybytku, a on do swoich pracownic:
- Dziewczyny, zróbcie Panu loda!"
xDDD
Lodzik o tyle fajny, że gość miał drożej, niż konkurencja ^-^ czyli więcej zyskałem. ;))
Te 4 zł to już 2% kosztów tychże "wczasów". ;] Ciekawe, co by było, gdybym był monocyklistKą - pewnie z każdej wycieczki wychodziłbym na plus. ;]
Gość akurat miał mało czasu, ale chce się nauczyć jeździć i jesteśmy umówieni na przyszły rok. ^-^
Jeszcze tylko pożegnanie z morzem...
...i powrót autobusem - znów mitręga. ;]
Najpierw z kierowcą, który sapał, że jest komplet pasażerów, więc taki bagaż nie przejdzie. Choć ostatecznie jakoś przeszedł, ale zawsze można wnerwić klienta - gratuluję obsługi...
No a później pasażery ;] trafiłem na siedzenie na samym końcu, nad silnikiem i tłumikiem (z przodu autobusu cisza, a tam ryki i dudnienia ;] ). A wokół mnie najbardziej problemowe grupy (emeryci plus rodzinka) w całym autobusie. xD
Przez pół kraju mieli problem, kto z kim ma siedzieć, a z kim nie chce. Np. mała, choć już gruba Dżesika, jęczała wiele kilometrów,
Oj, długo by jeszcze opowiadać... ;] Ale część "po północy" będzie w kolejnym wpisie.
Nie uwierzycie, nawet gdy zobaczycie! (Wielkie Koło nad morzem, dzień 2/2020)
Piątek, 7 sierpnia 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 9.50 | gruntow(n)e: | 2.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jedyny pełny dzień na plaży, w całości w pełnym słońcu, toteż troszeczkę się spaliłem...
… i to mimo że sporo pływałem no i nie tak mało jeździłem (2x po bułki plus show po plaży).
Po plaży popylałem także wstecz, a to już była sztuka do sześcianu (z omijaniem biegających bąbelków i walką z falami wymywającymi mi grunt spod koła). Wyszło bardzo średnio - raptem 2 czy 3 razy przejechałem ok. 100 m wstecz. A każdy taki przejazd to wysiłek, prawie jak pół Przeł. Karkonoskiej. o_O
"Na mieście" aplauz był duży, ale na plaży słaby. Dobiła mnie jedna loszka zapytując, czy ja się dopiero uczę na tym jeździć. xDDD No normalnie trudno bardziej mi dowalić! ;ppp
Nie, kułła, mono samo jedzie, a skośny piasek i fale w niczym nie przeszkadzają! xDD
Poranek tym razem był zupełnie cichy :O
Tyle śmieci, że biedny traktorek ledwo jechał (pomimo 4x4):
Wieczorem, o zachodzie słońca, gdy zrobiło się już pusto, to dopiero się zaczęło...
Para z namiotu opodal zaczęła się bawić w sznurowanie (bynajmniej nie butów ;p ;) ), natomiast druga para uskuteczniała półprofesjonalną sesję foto +18 O_O ;p
Jako że miałem oryginalny i do tego największy sprzęt na plaży ;) to wpadłem na pomysł, że może przyda im się taki gadżet. :>
A oni chętnie przystali na to....
… i to mimo że sporo pływałem no i nie tak mało jeździłem (2x po bułki plus show po plaży).
Po plaży popylałem także wstecz, a to już była sztuka do sześcianu (z omijaniem biegających bąbelków i walką z falami wymywającymi mi grunt spod koła). Wyszło bardzo średnio - raptem 2 czy 3 razy przejechałem ok. 100 m wstecz. A każdy taki przejazd to wysiłek, prawie jak pół Przeł. Karkonoskiej. o_O
"Na mieście" aplauz był duży, ale na plaży słaby. Dobiła mnie jedna loszka zapytując, czy ja się dopiero uczę na tym jeździć. xDDD No normalnie trudno bardziej mi dowalić! ;ppp
Nie, kułła, mono samo jedzie, a skośny piasek i fale w niczym nie przeszkadzają! xDD
Poranek tym razem był zupełnie cichy :O
Tyle śmieci, że biedny traktorek ledwo jechał (pomimo 4x4):
Wieczorem, o zachodzie słońca, gdy zrobiło się już pusto, to dopiero się zaczęło...
Para z namiotu opodal zaczęła się bawić w sznurowanie (bynajmniej nie butów ;p ;) ), natomiast druga para uskuteczniała półprofesjonalną sesję foto +18 O_O ;p
Jako że miałem oryginalny i do tego największy sprzęt na plaży ;) to wpadłem na pomysł, że może przyda im się taki gadżet. :>
A oni chętnie przystali na to....
Rozkręcam się - Wielkie Koło koło Kołobrzegu :) (dzień 1/2020)
Czwartek, 6 sierpnia 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 7.50 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
,
Oprócz wielorybów nie przeoczcie damy w czarnej sukni (wieczorowej??) po lewej. xD
Po trudach nocnej jazdy autobusami (władowałem się w wycieczkę młodzieży, a najbardziej pijani jechali oczywiście najbliżej mnie xD), nastąpiły trudy przedzierania się do plaży, w tłumach tuptusiów, w pełnym słońcu i z przepełnionym plecakiem. Oczywiście podołałem, a na DDRce, ku uciesze gawiedzi, jeszcze wyprzedzałem zamulaczy i rowery 4-kołowe (gokarty). :)
Oczywiście po plaży też jeździłem, a jakże. A gawiedź nie dawała mi spokoju. ;] Tzn. zazwyczaj zagadują podpici albo patusy. :/
Każdego dnia musiałem 360 razy odpowiadać, jak się na tym jeździ, i wysłuchiwać banalnych tekstów, na czele z "a gdzie drugie koło?". :/
Rzadko reakcje są błyskotliwe czy choćby zabawne, ale jedna madka mnie rozbroiła, jak szybko i błyskotliwie wykorzystała moje nadjechanie do spacyfikowania swojego bąbelka:
- jak nie zaczniesz być grzeczny to ci zabiere ten twój rowerek... (tu nadjeżdżam ja).. i za karę będziesz jeździł takim, jak ten Pan!
;D;D
Trudno tu jednak mówić o karze (choć na początku to i owszem...), gdy non-stop ludzie lajkują takie wyczyny. Tak już obrastam w piórka, że niedługo chyba zmienię nick na 'pingwin'. :D
Najwięcej mam pożywki oczywiście, gdy w podziw wpadają liczne tamże niemce:
hehehe.
Pozdrawiam, Wasz pingwinek, hehehe ;]
PS. w następnym wpisie ostatecznie rozwalę system i tym razem nie żartuję! :)
Dobrze, że miałem ze sobą książkę (i to rowerową!), bo takie plażowanie całymi dniami to jest mega nudne jednak.
Wieczorem przyszedł czas na moją pierwszą w życiu samodzielną noc pod namiotem. ;>
Zaskoczył mnie, że w dzień było w nim strasznie gorąco... a w nocy dużo zimniej niż przypuszczałem. A ja oczywiście bez śpiwora. :D
Do tego pod wieczór rozszalał się wiatr, aż zacinało piachem i namiotem (musiałem przywiązać go do słupka), no więc nie mogłem zostawić mono na zewnątrz...
Tak, spałem z własnym monocyklem. xD
Nic się skubany nie posunął i musiałem spać w pozycji embrionalnej. A i tak wymarzłem (15* i wiatr na wylot). :> Dodając do tego huk fal, to rano się czułem, jakby łamano mnie kołem. ;))
Co ciekawe, nawet w środku nocy nie był zbyt ciemno wewnątrz... ale i na zewnątrz - od północy cały czas biła blada, ale złota łuna słoneczna - namiastka białej nocy! *-*
A budziłem się często, żeby nie przegapić momentu, w którym namiot mi się zwróci. ;D:D
Dystans z autobusu na plażę, po plaży ok. półtora kilometra, plus jeszcze wieczorny dojazd po zaopatrzenie.
Oprócz wielorybów nie przeoczcie damy w czarnej sukni (wieczorowej??) po lewej. xD
Po trudach nocnej jazdy autobusami (władowałem się w wycieczkę młodzieży, a najbardziej pijani jechali oczywiście najbliżej mnie xD), nastąpiły trudy przedzierania się do plaży, w tłumach tuptusiów, w pełnym słońcu i z przepełnionym plecakiem. Oczywiście podołałem, a na DDRce, ku uciesze gawiedzi, jeszcze wyprzedzałem zamulaczy i rowery 4-kołowe (gokarty). :)
Oczywiście po plaży też jeździłem, a jakże. A gawiedź nie dawała mi spokoju. ;] Tzn. zazwyczaj zagadują podpici albo patusy. :/
Każdego dnia musiałem 360 razy odpowiadać, jak się na tym jeździ, i wysłuchiwać banalnych tekstów, na czele z "a gdzie drugie koło?". :/
Rzadko reakcje są błyskotliwe czy choćby zabawne, ale jedna madka mnie rozbroiła, jak szybko i błyskotliwie wykorzystała moje nadjechanie do spacyfikowania swojego bąbelka:
- jak nie zaczniesz być grzeczny to ci zabiere ten twój rowerek... (tu nadjeżdżam ja).. i za karę będziesz jeździł takim, jak ten Pan!
;D;D
Trudno tu jednak mówić o karze (choć na początku to i owszem...), gdy non-stop ludzie lajkują takie wyczyny. Tak już obrastam w piórka, że niedługo chyba zmienię nick na 'pingwin'. :D
Najwięcej mam pożywki oczywiście, gdy w podziw wpadają liczne tamże niemce:
hehehe.
Pozdrawiam, Wasz pingwinek, hehehe ;]
PS. w następnym wpisie ostatecznie rozwalę system i tym razem nie żartuję! :)
Dobrze, że miałem ze sobą książkę (i to rowerową!), bo takie plażowanie całymi dniami to jest mega nudne jednak.
Wieczorem przyszedł czas na moją pierwszą w życiu samodzielną noc pod namiotem. ;>
Zaskoczył mnie, że w dzień było w nim strasznie gorąco... a w nocy dużo zimniej niż przypuszczałem. A ja oczywiście bez śpiwora. :D
Do tego pod wieczór rozszalał się wiatr, aż zacinało piachem i namiotem (musiałem przywiązać go do słupka), no więc nie mogłem zostawić mono na zewnątrz...
Tak, spałem z własnym monocyklem. xD
Nic się skubany nie posunął i musiałem spać w pozycji embrionalnej. A i tak wymarzłem (15* i wiatr na wylot). :> Dodając do tego huk fal, to rano się czułem, jakby łamano mnie kołem. ;))
Co ciekawe, nawet w środku nocy nie był zbyt ciemno wewnątrz... ale i na zewnątrz - od północy cały czas biła blada, ale złota łuna słoneczna - namiastka białej nocy! *-*
A budziłem się często, żeby nie przegapić momentu, w którym namiot mi się zwróci. ;D:D
Dystans z autobusu na plażę, po plaży ok. półtora kilometra, plus jeszcze wieczorny dojazd po zaopatrzenie.
Kółko 36" i MORSkie opowieści (prolog)
Środa, 5 sierpnia 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 5.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
(Pato)geneza ;)
Pomyślałem sobie, że skręconą stopę zrehabilituję sobie w chłodnej, słonej wodzie morskiej. ;>
Poza tym fajniej leżeć na plaży niż w domu. ;)
Najpierw dojazd na autobus przez prawie całe centrum miasta - na kole, z plecakiem tak pełnym, że się nie domykał. Tym nie mniej rowerek pomykał. ;)
W pierwszym autobusie, do Wro, kierowca był mega luzakiem, jarał się, czaskał zdjęcia a nawet próbował się "karnąć" - aż ledwo zdążył na własny autobus. ;)))
Natomiast kierowca drugiego autobusu (z Wro nad morze), choć tego samego przewoźnika, okazał się bucem i zaczął na mnie sapać, że nie czytam regulaminów, że rowerów nie zabiera, że nie ma miejsca (choć trochę było) i że to wgl nie jest bagaż. xDD
Bardziej bagaż, niż z niego kierowca. ;pp
Krwi mi napsuł, ale rowerek przewiózł - świetna obsługa. ;]
We Wro miałem 2 godziny do przesiadki, to z nudów jeździłem po tym ich głupim podziemnym dworcu (głupi głównie dlatego, że manewrujące autobusy kopcą w podziemnej hali). :/ Było koło północy, więc pusto, to nawet trochę poszalałem...
Masakra, na dworcu nie tylko, że Ukraińcy przeważali wśród pasażerów, to także reklamy i informacje były głównie po rusku/ukraińsku. o_O
Fajna to była odmiana, jeździć po idealnie gładkim - bezstresowo. Natomiast show zbytnio nie zrobiłem - tzn. jeszcze nie tym razem... (szykujcie popcorn!) :)
Pomyślałem sobie, że skręconą stopę zrehabilituję sobie w chłodnej, słonej wodzie morskiej. ;>
Poza tym fajniej leżeć na plaży niż w domu. ;)
Najpierw dojazd na autobus przez prawie całe centrum miasta - na kole, z plecakiem tak pełnym, że się nie domykał. Tym nie mniej rowerek pomykał. ;)
W pierwszym autobusie, do Wro, kierowca był mega luzakiem, jarał się, czaskał zdjęcia a nawet próbował się "karnąć" - aż ledwo zdążył na własny autobus. ;)))
Natomiast kierowca drugiego autobusu (z Wro nad morze), choć tego samego przewoźnika, okazał się bucem i zaczął na mnie sapać, że nie czytam regulaminów, że rowerów nie zabiera, że nie ma miejsca (choć trochę było) i że to wgl nie jest bagaż. xDD
Bardziej bagaż, niż z niego kierowca. ;pp
Krwi mi napsuł, ale rowerek przewiózł - świetna obsługa. ;]
We Wro miałem 2 godziny do przesiadki, to z nudów jeździłem po tym ich głupim podziemnym dworcu (głupi głównie dlatego, że manewrujące autobusy kopcą w podziemnej hali). :/ Było koło północy, więc pusto, to nawet trochę poszalałem...
Masakra, na dworcu nie tylko, że Ukraińcy przeważali wśród pasażerów, to także reklamy i informacje były głównie po rusku/ukraińsku. o_O
Fajna to była odmiana, jeździć po idealnie gładkim - bezstresowo. Natomiast show zbytnio nie zrobiłem - tzn. jeszcze nie tym razem... (szykujcie popcorn!) :)
To i owo przedwyjazdowo /Hrgn, 2-5.VIII.2020/
Środa, 5 sierpnia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 28.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W ostatnich dniach byłem zajęty głównie oszczędzaniem swojej zwichniętej płetwy. ;]
Fajny ten urlop, taki nie za aktywny... ;]
Ponadto dwa dni zmitrężyłem na dzwonienie w sprawie noclegu...
… i niczego nie wskórałem. xD
Odtąd zacząłem tułaczkę po sklepach za najtańszym namiotem... i dostałem coś za 32 ziko :O Nówka nieśmigany, do tego aż 2-osobowy (mniejszych nie było). Niezła cena, w relacji do kosztów noclegu. ;>
Gdyby tak jeszcze mieścił mnie się do plecaka... xD
No i nawet nie mogłem go dobrze przetestować (a to mój pierwszy namiot w życiu ;p ) ponieważ moje "mieszkanie" jest na to za małe. :D No trudno, będę odstawiać januszerkę na miejscu.. :>
Lokalizacji nie zdradzę, ale powiem tylko, że tym razem jadę na wysokości... ujemne. :D
Trzymajcie za mnie kciuki. A najlepiej portfele. ;D;D
Dwa słowa o jeździe z ostatnich dni: złapałem kapcia ;] (oczywiście nie na Dębicach ;pp ).
Fajny ten urlop, taki nie za aktywny... ;]
Ponadto dwa dni zmitrężyłem na dzwonienie w sprawie noclegu...
… i niczego nie wskórałem. xD
Odtąd zacząłem tułaczkę po sklepach za najtańszym namiotem... i dostałem coś za 32 ziko :O Nówka nieśmigany, do tego aż 2-osobowy (mniejszych nie było). Niezła cena, w relacji do kosztów noclegu. ;>
Gdyby tak jeszcze mieścił mnie się do plecaka... xD
No i nawet nie mogłem go dobrze przetestować (a to mój pierwszy namiot w życiu ;p ) ponieważ moje "mieszkanie" jest na to za małe. :D No trudno, będę odstawiać januszerkę na miejscu.. :>
Lokalizacji nie zdradzę, ale powiem tylko, że tym razem jadę na wysokości... ujemne. :D
Trzymajcie za mnie kciuki. A najlepiej portfele. ;D;D
Dwa słowa o jeździe z ostatnich dni: złapałem kapcia ;] (oczywiście nie na Dębicach ;pp ).