Tak fajnie, że aż głupio pisać ;) /Kross/
Sobota, 18 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 28.33 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Głupio - w kontekście tych wszystkich tragedii i dramatów. :>
A było epicko - idealna pogoda, rower przywrócony do idealnego stanu (już z "nową", choć 20-letnią, oponą) i sporo niezłych motywów:
Podgórzyn:

Staw w Podgórzynie tym widokiem słynie ;) © mors
Ciemna strona Podgórzyna ;pp

j.w. ;p

/ i to jeszcze tuż przy zjeździe na PrzeMęcz Karkonoską, grrr ;p /
Najlepsza była koza druga od lewej - ona nie nachyla się po trawę...

... ona atakowała tę kurę przed sobą! :O Wystarczyło zrobić zdjęcie 1 sekundę później - byłby hit na stronę główną i na powitałkę. ;]
2) Sobieszów - znalezisko praktycznie w centrum dzielni :O



2x mijałem policję i 2x straSZ miejską - akurat jak nie było podjazdów i miałem maskę (komin). ;]
Chociaż żulernia u mnie łazi bez i jakoś żyją - dosłownie i w przenośni. ;)
A było epicko - idealna pogoda, rower przywrócony do idealnego stanu (już z "nową", choć 20-letnią, oponą) i sporo niezłych motywów:
Podgórzyn:

Staw w Podgórzynie tym widokiem słynie ;) © mors
Ciemna strona Podgórzyna ;pp

j.w. ;p

/ i to jeszcze tuż przy zjeździe na PrzeMęcz Karkonoską, grrr ;p /
Najlepsza była koza druga od lewej - ona nie nachyla się po trawę...

... ona atakowała tę kurę przed sobą! :O Wystarczyło zrobić zdjęcie 1 sekundę później - byłby hit na stronę główną i na powitałkę. ;]
2) Sobieszów - znalezisko praktycznie w centrum dzielni :O



2x mijałem policję i 2x straSZ miejską - akurat jak nie było podjazdów i miałem maskę (komin). ;]
Chociaż żulernia u mnie łazi bez i jakoś żyją - dosłownie i w przenośni. ;)
Wymiana przednich gum z okazji 247. miesięcznicy Krossa :)
Sobota, 18 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 6.13 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Opona kwalifikowała się do wymiany od dobrych paru miesięcy (paru kkm) :D bo przez nierównomierne zużycie telepało rowerem nawet na gładkim. :/
No ale musiałem ją dojechać do końca :) Wycelowałem w przebieg 63 300 km i jednocześnie w 247. miesięcznicę roweru. :)

Koniec nastąpił po 20 latach :) © mors


Wymieniłem Dębiczkę z VIII.2000 na Dębicę z... I.2000 :D W dodatku mocno zużytą :) ale i tak jeszcze dobre kilka kkm zrobi. ;p
Ponadto i przy okazji, wymieniłem także przednią dętkę, mimo że nie miała ani jednej łatki (!) ale delikatnie już zaczęła popuszczać powietrze przez przetarcia, których się dorobiłem na zjazdach z gór na ciśnieniach rzędu 0,5 atm (sic!). :)
Dętka nalatała 22 279 km, co jak na moje standardy to i tak niedużo - przypomnę, że mój rekord to 38 265 km na jednej dętce. :))
Opona ze mną też nalatała 22 279 km, z tym że założyłem ją już jako używaną. :) Zapewne, tak jak pierwsza guma oryginalna (fabryczna), zrobiła ponad 25 kkm.
Oczywiście nie obyło się bez kłopotów - z zakontrowaniem piasty (albo luzy na kole, albo utrudniony obrót koła). ;]
No ale musiałem ją dojechać do końca :) Wycelowałem w przebieg 63 300 km i jednocześnie w 247. miesięcznicę roweru. :)

Koniec nastąpił po 20 latach :) © mors


Wymieniłem Dębiczkę z VIII.2000 na Dębicę z... I.2000 :D W dodatku mocno zużytą :) ale i tak jeszcze dobre kilka kkm zrobi. ;p
Ponadto i przy okazji, wymieniłem także przednią dętkę, mimo że nie miała ani jednej łatki (!) ale delikatnie już zaczęła popuszczać powietrze przez przetarcia, których się dorobiłem na zjazdach z gór na ciśnieniach rzędu 0,5 atm (sic!). :)
Dętka nalatała 22 279 km, co jak na moje standardy to i tak niedużo - przypomnę, że mój rekord to 38 265 km na jednej dętce. :))
Opona ze mną też nalatała 22 279 km, z tym że założyłem ją już jako używaną. :) Zapewne, tak jak pierwsza guma oryginalna (fabryczna), zrobiła ponad 25 kkm.
Oczywiście nie obyło się bez kłopotów - z zakontrowaniem piasty (albo luzy na kole, albo utrudniony obrót koła). ;]
Chleb, woda i dobra pogoda /źródełko pod Przeł. Kowarską/ /Kr/
Piątek, 17 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 55.72 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |

Państwo się już znacie ;)) w tle resztki śniegu na Kowarskim Grzbiecie :( © mors
Dobra pogoda, tzn. chłodny wiaterek, dzięki któremu przeżyłem. Oczywiście pod Przeł. Kowarską napierałem z otwartą "przyłbicą" - raz, że nie było kogo "zarażać", dwa - że sam bym się wykończył. ;]
Niektórzy się dziwią, jaka jest opłacalność jazdy w góry po wodę (MINERALNĄ!):
- jak można jechać po nic, to po coś tym bardziej ;>
- opłaca się nawet samochodziarzom - dziś były przede mną 3 rzęchy, każdy szarpał po kilkanaście pojemników ;]

/Fabryka gór ;)) /

/oddam pośmiertnie ;) /

Szef kuchni poleca ;))
Zjazd z 580 m do domu na 340 m oczywiście bezhamulcowy,, nawet na serpentynach - jak zawsze :) możliwe, że nawet z samej Przeł. Kowarskiej (727 m) dałoby się tak zjechać. :))
Na dłuższej prostej 57,7 km/h pod wiatr :) i to na oponie w stanie agonalnym - właśnie wyczekuję pierwszych nitek na czole opony. :)
Wgl to dziś się zabrałem za regulację przerzutki po ostatniej przygodzie z odkręconym plastikowym kółeczkiem, no i coś jest nie teges: wytopiłem 3 godziny (!), usmarowałem się po samą antenkę na bereciku, hehe ;)) a i tak nie do końca się to udało wyregulować. :((
Za komplet nowych kółeczek wraz z tulejkami wybuliłem 20 zł :/ a i tak nie dostałem tego, czego najbardziej potrzebowałem, tzn. zgubionej w trasie śrubki do kółeczka. Sprzedawca, nie mogąc mi jej dobrać, ostatecznie DAŁ MI ZA DARMO ^-^ kompletną przerzutkę Shimano Altus z demontażu :O oczywiście użyłem nie tylko jej śrubki, ale i kółeczek - trochę zjechane, ale za to darmowe. :> Ale to chyba nie przez nie te problemy z regulacją.. ;>

"Jeśli nie czujesz się konfidentem..." xDD
49 km w piątek za wodą plus 6 km w czwartek za chlebem ;)
Mas(akr)eczka ;) /Hrgn, 15-16.IV.2020/
Czwartek, 16 kwietnia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 26.37 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |

Dobra maska nie jest zła © mors
Zdjęcie jak najbardziej moje, ale historyczne - chyba jestem już za stary na taką jazdę :>
Jeździłem w zwykłej maseczce tudzież w szalokominiarce. A raczej w SZAŁOkominiarce - bo szło oszaleć z gorąca! ;p A jeździłem tylko po płaskim - nie chcę myśleć, co by było na srogich podjazdach, albo co będzie, jeśli nakaz utrzyma się do lata... o_O

Na Śnieżkę nie mogę już patrzeć ;)) no ale czego się nie robi dla ceprów... ;))

/gdzieś tam jest moja firma - już prawie miesiąc zamknięta :> /
Prawie wszystko zamknięte, a tymczasem wciąż otwarte są... saloniki Lotto xD chyba największy absurd tych obostrzeń...
Na szczęście otwarty jest jeden sklep/warsztat rowerowy. W gorące popołudnie była pod nim kolejka godna małej Biedronki ;))
W niektórych miastach karzą samochodziarzy nawet za mycie blachosmorodów i zmianę opon na letnie, a w Jeleniej - róbta, co chceta. ;))
Po dłuższych negocjacjach (pozdro dla czekających w kolejce ;p ) sprzedawca ustalił, jakich potrzebuję kółeczek do przerzutki, ale się mylił. xD No chyba, że te co miałem założone, to były niewłaściwe - ale raczej nie. ;p Ciąg dalszy perypetii - w przyszłym wpisie dotyczącym Krossa. ;)
Szybciej z ładunkiem i wiatrem w twarz, niż na pusto i z huraganem ;) w plecy :D /Hrgn/
Wtorek, 14 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 45.75 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
O 5 nad ranem, gdy szedłem spać :) byłem świadkiem małej śnieżycy w Jeleniej - milusio. :))
Gdy wstałem o 14:58 (lol) śladu już nie było, więc pojechałem w góry (do źródełka), ale dojechawszy po 18-stej całe podnóże też już było wytopione. :/ Aczkolwiek było blisko - widać śnieg poniżej Przeł. Kowarskiej:

Jednak te 230 m w pionie (od mojego igloo do źródełka) robi robotę - trasę 19 km z pustym plecakiem i z huraganem ;) w plecy robiłem 1 godz. 4 min. i to jeszcze okrutnie się zgrzawszy (mimo porozpinania wszystkiego i podwinięcia nogawek przy +6 :) ) a powrót z balastem i pod wiatr - w 0:56 :>
Druga sprawa, że wiatr wieczorny zanikał. :) A trzecia sprawa, że moje siły na każdym podjeździe też zanikały :) na szczęście 95% drogi powrotnej to zjazd, ewent. po płaskim. ;]

Śnieżka, widok spod Kowar © mors
Maks. na zjeździe: 53,4 km/h - z huraganem w twarz. :) W sensie, że z takim wiatrem, nie że z własnym rowerem w twarz. ;)
Za wodą 2x19 km, reszta za chlebem ;) po mieście.
Podjazdy łącznie: 396 m.

Gdy wstałem o 14:58 (lol) śladu już nie było, więc pojechałem w góry (do źródełka), ale dojechawszy po 18-stej całe podnóże też już było wytopione. :/ Aczkolwiek było blisko - widać śnieg poniżej Przeł. Kowarskiej:

Jednak te 230 m w pionie (od mojego igloo do źródełka) robi robotę - trasę 19 km z pustym plecakiem i z huraganem ;) w plecy robiłem 1 godz. 4 min. i to jeszcze okrutnie się zgrzawszy (mimo porozpinania wszystkiego i podwinięcia nogawek przy +6 :) ) a powrót z balastem i pod wiatr - w 0:56 :>
Druga sprawa, że wiatr wieczorny zanikał. :) A trzecia sprawa, że moje siły na każdym podjeździe też zanikały :) na szczęście 95% drogi powrotnej to zjazd, ewent. po płaskim. ;]

Śnieżka, widok spod Kowar © mors
Maks. na zjeździe: 53,4 km/h - z huraganem w twarz. :) W sensie, że z takim wiatrem, nie że z własnym rowerem w twarz. ;)
Za wodą 2x19 km, reszta za chlebem ;) po mieście.
Podjazdy łącznie: 396 m.

Ofiary koroniastego i akcja z CBŚ (??) /Hrgn 4, 10 i 13.IV.2020/
Poniedziałek, 13 kwietnia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 21.62 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Akcja CBŚ-iu
W Poniedziałek Wielkanocny tylko mała przejażdżka wokół komina (większość dnia było mokro). Kilometr od mojego domu :)

Takie tam kilometr od domu :) © mors
Ja cyk! a tu głos za plecami mnie zaczepia i zaczyna się co najmniej dziwna rozmowa...
Jakiś koleś po cywilnemu twierdzi, że jest z CBŚ-iu, machnął mi nawet "blachą" i przepytuje a co, a jak, czy nie widzieliśmy się 2 tygodnie temu na granicy, czemu nie zachowuję kwarantanny po powrocie z zagramanicy (???), czy mam przy sobie trawę (chyba Ty! - takoż wyglądał...) i inne takie.
Im bardziej wszystkiemu zaprzeczałem, tym bardziej się upierał, że mnie poznaje. xD Miałem na końcu języka, że on natomiast jest sobowtórem pobliskiego narkomana-wariata (serio!). ;;]
Zaczął mnie straszyć zawinięciem na dołek, na przemian z taktyką "Koleżeńskiej rozmowy", jak to sam określił. :>
Czasami przechodził "na Ty", więc jak ja raz przeszedłem (koleś sporo młodszy ode mnie...), to zaczął znów machać blachą "ej, ej, nie jesteśmy na Ty!" xD
Później sobie wkręcił, że jestem w takim razie bratem owego dilera i że mam wszystko mu o nim wyśpiewać. Szkoda tylko, że mój brat wygląda w 100% inaczej ode mnie i w tej diecezji ;) nie był od jakichś 20 lat. ;]
Ogólnie często gubił wątek i pytał po 3x o to samo (no chyba, że to taka taktyka...)
"Szkoda szczępić ryja", jak mawiał Klasyk, bo o rowerze i jeździe nic nie było. Skracając - wytopiłem pół godziny na najdziwniejszej rozmowie w życiu i mnie "puścił". O_O
Cicha ofiara koroniastego
Znów przypał. ;] Pamiętacie J., tego co wprowadza na każdą większą górkę, a jego "sportowo-wyczynowy" rower elektryczny przewalił na podjeździe z moim 20-letnim Krossem na jeszcze starszych Dębicach? :D
Ogólnie mieliśmy jednak sporo wspólnych zajawek - góry, rowery (rozłącznie ;) ), sprzątanie po pato-turystach (wywoził samochodem wspólny urobek!), parę szemranych ;) interesów itd.
Jednak mega poróżnił nas koroniasty - za chłodny, racjonalny sceptycyzm wobec jego ekstremalnych teorii spiskowych najpierw zostałem posądzony, o "wyprany mózg" przez TVP (nie mając telewizora..) jak i RÓWNIEŻ Gazetę Wyborczą (no to już potwarz całkowita! ;pp). Na nic moje wyjaśnienia. :)
Kolejne moje nieśmiałe polemiki z kompletnie odjechanymi teoriami zakończyły definitywnie naszą znajomość i współpracę - fragment jego SMS-a "pożegnalnego":
"Kim ty wogole jestes??? I z kad przybywasz???"
Żebyśmy mieli jasność: nie chodziło tu o miejscowość. O kraj raczej też nie... xDD

Prawdziwy dramat...
... ma miejsce w jeleniogórskim Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym: połowa pracowników i pensjonariuszy ma koroniastego, a większość zdrowych pracowników spanikowała i zwiała na L4 i urlopy, zostawiając 30 obłożnie chorych z 3 opiekunkami (plus sprzątaczka).
https://legnica.gosc.pl/doc/6253700.Zakazenia-pacj...
Sprawę podjęły różne media, nawet załapałem się na nagranie jednej ze stacji TV, przejeżdżając tamże na rowerze. ;)
W ośrodku brakuje wszystkiego: pieniądzów (nr konta: 30 1600 1156 1847 4540 1000 0018 - poszło! (sic!) ), sprzętów, a teraz jeszcze ludzi...
"Jeżeli jest ktoś, kto na tę chwilę może nie ma dzieci, małżonków, oraz kto nie boi się przyjść i dać się zamknąć na kilka, kilkanaście dni a może i nawet na kilka tygodni, i pomóc w karmieniu, proszę o taką pomoc."
Zaraz, zaraz - to o mnie... o_O
W Poniedziałek Wielkanocny tylko mała przejażdżka wokół komina (większość dnia było mokro). Kilometr od mojego domu :)

Takie tam kilometr od domu :) © mors
Ja cyk! a tu głos za plecami mnie zaczepia i zaczyna się co najmniej dziwna rozmowa...
Jakiś koleś po cywilnemu twierdzi, że jest z CBŚ-iu, machnął mi nawet "blachą" i przepytuje a co, a jak, czy nie widzieliśmy się 2 tygodnie temu na granicy, czemu nie zachowuję kwarantanny po powrocie z zagramanicy (???), czy mam przy sobie trawę (chyba Ty! - takoż wyglądał...) i inne takie.
Im bardziej wszystkiemu zaprzeczałem, tym bardziej się upierał, że mnie poznaje. xD Miałem na końcu języka, że on natomiast jest sobowtórem pobliskiego narkomana-wariata (serio!). ;;]
Zaczął mnie straszyć zawinięciem na dołek, na przemian z taktyką "Koleżeńskiej rozmowy", jak to sam określił. :>
Czasami przechodził "na Ty", więc jak ja raz przeszedłem (koleś sporo młodszy ode mnie...), to zaczął znów machać blachą "ej, ej, nie jesteśmy na Ty!" xD
Później sobie wkręcił, że jestem w takim razie bratem owego dilera i że mam wszystko mu o nim wyśpiewać. Szkoda tylko, że mój brat wygląda w 100% inaczej ode mnie i w tej diecezji ;) nie był od jakichś 20 lat. ;]
Ogólnie często gubił wątek i pytał po 3x o to samo (no chyba, że to taka taktyka...)
"Szkoda szczępić ryja", jak mawiał Klasyk, bo o rowerze i jeździe nic nie było. Skracając - wytopiłem pół godziny na najdziwniejszej rozmowie w życiu i mnie "puścił". O_O
Cicha ofiara koroniastego
Znów przypał. ;] Pamiętacie J., tego co wprowadza na każdą większą górkę, a jego "sportowo-wyczynowy" rower elektryczny przewalił na podjeździe z moim 20-letnim Krossem na jeszcze starszych Dębicach? :D
Ogólnie mieliśmy jednak sporo wspólnych zajawek - góry, rowery (rozłącznie ;) ), sprzątanie po pato-turystach (wywoził samochodem wspólny urobek!), parę szemranych ;) interesów itd.
Jednak mega poróżnił nas koroniasty - za chłodny, racjonalny sceptycyzm wobec jego ekstremalnych teorii spiskowych najpierw zostałem posądzony, o "wyprany mózg" przez TVP (nie mając telewizora..) jak i RÓWNIEŻ Gazetę Wyborczą (no to już potwarz całkowita! ;pp). Na nic moje wyjaśnienia. :)
Kolejne moje nieśmiałe polemiki z kompletnie odjechanymi teoriami zakończyły definitywnie naszą znajomość i współpracę - fragment jego SMS-a "pożegnalnego":
"Kim ty wogole jestes??? I z kad przybywasz???"
Żebyśmy mieli jasność: nie chodziło tu o miejscowość. O kraj raczej też nie... xDD

Prawdziwy dramat...
... ma miejsce w jeleniogórskim Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym: połowa pracowników i pensjonariuszy ma koroniastego, a większość zdrowych pracowników spanikowała i zwiała na L4 i urlopy, zostawiając 30 obłożnie chorych z 3 opiekunkami (plus sprzątaczka).
https://legnica.gosc.pl/doc/6253700.Zakazenia-pacj...
Sprawę podjęły różne media, nawet załapałem się na nagranie jednej ze stacji TV, przejeżdżając tamże na rowerze. ;)
W ośrodku brakuje wszystkiego: pieniądzów (nr konta: 30 1600 1156 1847 4540 1000 0018 - poszło! (sic!) ), sprzętów, a teraz jeszcze ludzi...
"Jeżeli jest ktoś, kto na tę chwilę może nie ma dzieci, małżonków, oraz kto nie boi się przyjść i dać się zamknąć na kilka, kilkanaście dni a może i nawet na kilka tygodni, i pomóc w karmieniu, proszę o taką pomoc."
Zaraz, zaraz - to o mnie... o_O
Białe Święta ;) i nietypowa awaria roweru :O /Kross/
Niedziela, 12 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 25.62 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W prawdziwych górach Wielkanoc chyba zawsze jest biała - i prawidłowo! ;p

Znów abstrakcyjnie pusto - pusta droga na Karpacz w ciepły, słoneczny i długi weekend Świąteczny, to abstrakcja do potęgi trzeciej. A jednak!
Podobnież z ośrodkami turystycznymi - "Osada Śnieżka" w Łomnicy...

... i cisza. Cisza, która się wzmaga. ;))
Tamże:

Też tamże ;) widok na górki "mniej prawdziwe", ale za to jakie kształtne. ;))

Mnogo rowerzystów - więcej jak samochodów :O ale tylko jeden emerytowany rower ;p

Złota emerytura (rower ponad 20-letni) © mors
Było epicko: słońce (aż zanadto ;p ), błękit nieba, śniegu biel, góry, pałace i olśniewające chromy mojego Krossa. ;p "wesołe jest życie staruszka" - pomyślałem, a tu raptem niespełna 10 km później - sru!


... zostałem na lodzie. ;))
Od pewnego już czasu zauważyłem duży luz na tym kółeczku, ale myślałem, że to "tylko" jego oś się wyrobiła, a to się najwyraźniej odkręcało (dziwne, nietypowe...). Być może to przez te moje smarowanie (prawie) wszystkiego, co się da? Dotychczasowe 2 awarie (odkręcanie się kierownicy) też o to podejrzewam. ;>
Awaria-stats:
32.020,55 (ponad 13 lat) - pierwsza awaria - odkręciła się kierownica;
52.102 km (7.II.2017 - ponad 17 lat) - pierwszy kapeć na Dębicy! Opona równo 20-letnia, a dętka prawie 3-letnia (13.708,50);
57.838 km (5.X.2018 - ponad 19 lat) - znów odkręciła się kierownica;
63.238 km (12.IV.2020 - ponad 20 lat) - odkręciło się kółeczko tylnej przerzutki..
Niesamowite jest to, że wszystkie awarie przydarzały się blisko domu, serwisu, lub dobrych ludzi :O a ileż to się przejechało nocek po odludziach (typu Bory Dolnośląskie...) o_O
Tym razem okoliczności były tak luksusowe, że każdemu można życzyć takiej awarii ;)) mianowicie: w słońcu, ale pod wieczór, czyli nie za ciepłym (to najważniejsze! ;p ), bez wiatru, bez presji czasu, na pustej, płaskiej, prostej drodze, przy niskiej prędkości i to jeszcze zaledwie 0,9 km od domu :OO I jeszcze powrót z górki, żeby nie było za trudno. ;]
Do końca wycieczki zabrakło 5 km (właśnie zaczynałem, nomen-omen, dokrętkę..), kiedy to miałem osiągnąć przebieg zaplanowany do wymiany opony, i teraz nie wiem, co robić? Przecież nie będę robił w kronice serwisowej wpisu co 5 km. ;]
Na granicy prawa... i Karkonoszy ;)) /Kross/
Sobota, 11 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 42.90 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |

Takie tam na mieście (byłym wojewódzkim!) :)
Nie do wiary, co się dzieje w kraju - mandaty za mycie samochodu, za zmianę opon na letnie, a nawet za "ustawowe" wyprowadzenie pieska. :O
Tymczasem w moich rejonach rowerów jeździ więcej niż latem :OOO ludzie chodzą po 3-4 w kupie, a nawet przesiadują po parkach i bulwarach. O_O Policja i straSZ miejska jeżdżą jak najbardziej, ale nic się nie dzieje, no może oprócz tego, że trochę jednak cukier mi skacze. ;))
Raz, raptem 100 m za mną, straSZnik miejski przez megafon zaczął coś nadawać - cytuję z pamięci:
- DU, DU, DU! BU, BU, BU, BU! DU, DU, DU!
xD
Niczego nie zrozumiałem, pojechałem w bok, a oni w drugi bok, uff... ;p
Widoków nowych nie było, ale poznęcać się nad ceprami zawsze można ;))

Takie tam na DK3 ;)) © mors

W Sobieszowie...

Chojnik i Śnieżka...
Bohaterem odcinka jednomyślnie ;) została Karyna (metrykalnie Karyna, mentalnie bardziej Grażyna ;)) ), która opalała się... na dachu samochodu. xD
Ot, takie malutka, zapyziała posesja w Sobieszowie, której podwórko w całości zapełniały dwa samochody plus walające się śmieci - innego miejsca nie miała, a na dachu dużego vana to i dyskrecja większa - nie każdy zauważy. ;)
W sumie to szanuję, bo było tylko 15*C (w cieniu) :) w dodatku nadwozie jasnopopielate, czyli też chłodne. ;) A Karynka tylko w kusym topie i w majtkach bieliźnianych xD ;p
Wracając do igloo napatoczyłem się przed kamerę podczas nagrywania reportażu wiodącej stacji telewizyjnej. xD Szkoda, że nie jechałem akurat na mono - trafiłbym do legend internetu w kategorii "bohater II planu". ;)
Dam linka jak znajdę nagranie w sieci i przejdzie ono moją autocenzurę. ;))
53,8 km/h pod wiatr o chlebie (z gór) i wodzie (też z gór) /Kross/
Piątek, 10 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 47.49 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Kisnę, zaprawdę kisnę z Januszy i Grażyn stojących w długich kolejkach do sklepów - ja nawet dziś, w przedświątecznym szaleństwie, nie czekałem ANI SEKUNDY :D
Dziś pogoda stabilna przez cały dzień: w miarę pogodnie i w miarę rześko (15*C). ;p Tak więc kopsnąłem się do źródełka po wodę, zaś chleb kupiłem w Jeleniej, ale też górski, bo robiony w Szklar. Por. (nomen omen "Piekarnia Górska"). Idealny zestaw na Wielki Piątek. :)
Po drodze minąłem aż 4 radiowozy (średnio dziennie bywały 2) i nic. Ci z Kowar to już mnie chyba nawet kojarzą :> i co? I nico. ;]
A na Zabobrzu ponoć jakieś łapanki robią. :D
Spotkałem parę klasycznych ciapków (Ursusów) w akcji u stóp gór, ale na zdjęcie załapał się tylko kuń:

Śnieżka otoczona zwierzakami, jak się dobrze rozejrzeć ;) © mors
Mega pozytywne zaskoczenie: na trasie J. Góra - Karpacz jest zjazd na asfaltową DDRkę, który to zjazd był wiecznie zawalony piaskiem, tłuczniem, żwirem itp. syfem. I oto dziś jakiś szosowiec podjechał tamże z miotłą (na kolarce wiózł!) i wszyćko elegancko pozamiatał. :O Szanuję! Moja szkoła! ;)
Aleja ta sama co wczoraj, ino w dużo lepszą pogodę:

Kolejna "łysa góra" :>

A tam 3 osoby w kupie :>
hehe ;]
Tym razem dedykacja dla naszego specjalisty od poziomek ;)

W tle Szrenica, więc zacnie. ;)
Pierwszy raz nie sprowadzałem Krossa od źródełka :D tylko zjechałem i tak jak podejrzewałem - wielki Jęzor Teściowej (oficjalna nazwa serpentyny!) da się pokonać bezhamulcowo. :)))
A poniżej - dłuższa prosta 6% w dół do Kotliny. Tamże, po raz pierwszy od wielu miesięcy (!) zapiąłem duży blat z przodu :D i po kilku obrotach korbą na liczniku miałem 53,8 km/h... na starym góralu, z zajechanymi i niedopompowanymi oponami, a do tego.. POD WIATR!!! :D
Sumaryczna prędkość wiatru w twarz: 70+ :)
Dziś pogoda stabilna przez cały dzień: w miarę pogodnie i w miarę rześko (15*C). ;p Tak więc kopsnąłem się do źródełka po wodę, zaś chleb kupiłem w Jeleniej, ale też górski, bo robiony w Szklar. Por. (nomen omen "Piekarnia Górska"). Idealny zestaw na Wielki Piątek. :)
Po drodze minąłem aż 4 radiowozy (średnio dziennie bywały 2) i nic. Ci z Kowar to już mnie chyba nawet kojarzą :> i co? I nico. ;]
A na Zabobrzu ponoć jakieś łapanki robią. :D
Spotkałem parę klasycznych ciapków (Ursusów) w akcji u stóp gór, ale na zdjęcie załapał się tylko kuń:

Śnieżka otoczona zwierzakami, jak się dobrze rozejrzeć ;) © mors
Mega pozytywne zaskoczenie: na trasie J. Góra - Karpacz jest zjazd na asfaltową DDRkę, który to zjazd był wiecznie zawalony piaskiem, tłuczniem, żwirem itp. syfem. I oto dziś jakiś szosowiec podjechał tamże z miotłą (na kolarce wiózł!) i wszyćko elegancko pozamiatał. :O Szanuję! Moja szkoła! ;)
Aleja ta sama co wczoraj, ino w dużo lepszą pogodę:

Kolejna "łysa góra" :>

A tam 3 osoby w kupie :>
hehe ;]
Tym razem dedykacja dla naszego specjalisty od poziomek ;)

W tle Szrenica, więc zacnie. ;)
Pierwszy raz nie sprowadzałem Krossa od źródełka :D tylko zjechałem i tak jak podejrzewałem - wielki Jęzor Teściowej (oficjalna nazwa serpentyny!) da się pokonać bezhamulcowo. :)))
A poniżej - dłuższa prosta 6% w dół do Kotliny. Tamże, po raz pierwszy od wielu miesięcy (!) zapiąłem duży blat z przodu :D i po kilku obrotach korbą na liczniku miałem 53,8 km/h... na starym góralu, z zajechanymi i niedopompowanymi oponami, a do tego.. POD WIATR!!! :D
Sumaryczna prędkość wiatru w twarz: 70+ :)
Wycof 1 km od celu xD /Kross/
Czwartek, 9 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 51.03 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem pogoda była typowo górska: wyjeżdżasz w słońcu a po niespełna godzinie czarne niebo. o_O
Całą drogę myślałem, że zdążę, ale gdy poczułem na łydach wodny pył a w nozdrzach dużą wilgoć - poddałem się. A byłem już praktycznie na przełomie Kotliny i Karków, ok. 1 km od celu, którym było radoczynne źródło, jak zwykle ostatnio. :/
A już całkiem się wnerwiłem, jak dojeżdżając do Jeleniej zobaczyłem rozpogodzenie a nawet ucichł wiatr, który ciemiężył mnie przez całą drogę powrotną. ;ppp
Chcecie alei?? To co powiecie na taką aleję??? ;p

Pasma bieli dla każdego ;) © mors
/wywaliło mi konto "Morsowy" na PBS za to udało mi się zalogować na stare "mors", choć to przez tę niemożność zakładałem drugie konto :D /
Pogoda mnie przeraża: zima bez zimy, za to była w pierwszych dniach wiosny. A już teraz - za gorąco. ;p Zwłaszcza jak się jedzie z wiatrem albo pod górkę (o poważnych podjazdach nie ma już mowy). ;p
Wyjeżdżałem - za gorąco. W trakcie dojazdu - za duszno. Przed celem: za wilgotno. Na powrocie - sztorm w twarz. ;]
Byłem ubrany całkowicie na letniaka i trochę mnie strzaskało, ale za to czołowy wiatr nie spowalniał zanadto...
W sklepie/serwisie rowerowym w Jeleniej kartki na drzwiach "Zamknięte do odwołania" oraz "#zostańwdomu" - co za czasy... o_O
Dedykacja dla dwojga Skowronków ;)

Przykład, jak bardzo obecny kryzys uderza w miejscowości stricte turystyczne: w Świeradowie-Zdroju działalność zawiesiło 390 z 440 firm! O_O Miasteczko już jest na skraju bankructwa...
Całą drogę myślałem, że zdążę, ale gdy poczułem na łydach wodny pył a w nozdrzach dużą wilgoć - poddałem się. A byłem już praktycznie na przełomie Kotliny i Karków, ok. 1 km od celu, którym było radoczynne źródło, jak zwykle ostatnio. :/
A już całkiem się wnerwiłem, jak dojeżdżając do Jeleniej zobaczyłem rozpogodzenie a nawet ucichł wiatr, który ciemiężył mnie przez całą drogę powrotną. ;ppp
Chcecie alei?? To co powiecie na taką aleję??? ;p

Pasma bieli dla każdego ;) © mors
/wywaliło mi konto "Morsowy" na PBS za to udało mi się zalogować na stare "mors", choć to przez tę niemożność zakładałem drugie konto :D /
Pogoda mnie przeraża: zima bez zimy, za to była w pierwszych dniach wiosny. A już teraz - za gorąco. ;p Zwłaszcza jak się jedzie z wiatrem albo pod górkę (o poważnych podjazdach nie ma już mowy). ;p
Wyjeżdżałem - za gorąco. W trakcie dojazdu - za duszno. Przed celem: za wilgotno. Na powrocie - sztorm w twarz. ;]
Byłem ubrany całkowicie na letniaka i trochę mnie strzaskało, ale za to czołowy wiatr nie spowalniał zanadto...
W sklepie/serwisie rowerowym w Jeleniej kartki na drzwiach "Zamknięte do odwołania" oraz "#zostańwdomu" - co za czasy... o_O
Dedykacja dla dwojga Skowronków ;)

Przykład, jak bardzo obecny kryzys uderza w miejscowości stricte turystyczne: w Świeradowie-Zdroju działalność zawiesiło 390 z 440 firm! O_O Miasteczko już jest na skraju bankructwa...