"Antywyprawka" 3.0 - pierwszy dzień zjazdów /Hrgn/
Wtorek, 10 listopada 2015
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 80.40 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Pierwsza moja impreza z forum podrozerowerowe.info.
Zgodnie z ideą Antywyprawek, na początku był chaos ;) a później improwizacja. ;)
Przyjeżdżając pod Ślężę w poniedziałek po 21 okazało się, że jestem pierwszy. :)
Wysiadłem z pociągu w Malczycach, trasa przez Środę Śl., Kostomłoty, Mietków (tamże rekonesans Zalewu po ciemku) i do Sobótki. Praktycznie cała ta trasa, aż do Przeł. Tąpadła w idealnym stanie, rzadko spotykam tak długie odcinki, dziwne uczucie. ;)
W Sobótce oczekiwałem na przyjazd niepodrabialnej i nieodżałowanej po odejściu z BS 'Jelony' oraz 'tranquilo' z Forum (ja jechałem głównie z wiatrem, Oni głównie pod wiatr /z Wrocławia/ ;p ).
Na podjeździe na Przełęcz Tąpadła (ok. 200m w pionie) ja i tranquilo porozbieraliśmy się do pojedynczych warstw (ja na krótki rękawek, także na zjazdach :) ). Ogólnie ciekawy ten listopad, temperatury w nocy praktycznie lipcowe...
Po północy dojechali do nas 'jacun' i 'podjazdy' (guru podjazdów, autor bazy podjazdów znanej szeroko jako 'genetyk').
Na szczęście właśnie spadł deszcz i nie udało się wzniecić ogniska. ;p
Nie wiem, do której siedzieliśmy. Wiem tylko, że nad ranem wyglądało to mniej więcej tak: ;))

Zgodnie z ideą Antywyprawek, na początku był chaos ;) a później improwizacja. ;)
Przyjeżdżając pod Ślężę w poniedziałek po 21 okazało się, że jestem pierwszy. :)
Wysiadłem z pociągu w Malczycach, trasa przez Środę Śl., Kostomłoty, Mietków (tamże rekonesans Zalewu po ciemku) i do Sobótki. Praktycznie cała ta trasa, aż do Przeł. Tąpadła w idealnym stanie, rzadko spotykam tak długie odcinki, dziwne uczucie. ;)
W Sobótce oczekiwałem na przyjazd niepodrabialnej i nieodżałowanej po odejściu z BS 'Jelony' oraz 'tranquilo' z Forum (ja jechałem głównie z wiatrem, Oni głównie pod wiatr /z Wrocławia/ ;p ).
Na podjeździe na Przełęcz Tąpadła (ok. 200m w pionie) ja i tranquilo porozbieraliśmy się do pojedynczych warstw (ja na krótki rękawek, także na zjazdach :) ). Ogólnie ciekawy ten listopad, temperatury w nocy praktycznie lipcowe...
Po północy dojechali do nas 'jacun' i 'podjazdy' (guru podjazdów, autor bazy podjazdów znanej szeroko jako 'genetyk').
Na szczęście właśnie spadł deszcz i nie udało się wzniecić ogniska. ;p
Nie wiem, do której siedzieliśmy. Wiem tylko, że nad ranem wyglądało to mniej więcej tak: ;))

Olena ;)
Poniedziałek, 9 listopada 2015
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 10.70 | gruntow(n)e: | 0.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Tak to jakoś wyszło, że zajechałem na PKP, a tamże świeżo "wysiadnięta" dziewoja, z wielką walizą i niewielką znajomością języka polskiego, że o topografii okolic nie wspomnę... Spytała o drogę (mnie, ponieważ akurat nie bardzo miała kogo innego ;) ), lecz moje "odwadnianie się" po polsku nie bardzo miało sens, podobnie jak wywijanie w powietrzu płetwami. W końcu się ogarnąłem i po prostu ją zaprowadziłem (a walizę zawiezłem na ramie roweru), niekoniecznie najkrótszą drogą. ;p
Troszku czytam po rosyjsku (sam się nauczyłem cyrylicy), czasami słucham ruskiej mowy na y2b, więc myślałem, że i ukraiński zatrybię (nigdy nie miałem dotąd do czynienia z tym językiem), ale jednak nie bardzo... ale to nawet tym ciekawiej, bo były nieporozumienia, gestykulacje i inne interakcje. :)
Olena lubi jeździć rowerem (co na wschodzie jest rzadsze niż u nas) i lubi pływać, ale "ja nie morsZ". No ale podawać ręczniki by mogła... ;)
10,7 km jazdy plus 2 km wieczornego spaceru z rowerem, po parku, mostkach i takie tam ;p
Troszku czytam po rosyjsku (sam się nauczyłem cyrylicy), czasami słucham ruskiej mowy na y2b, więc myślałem, że i ukraiński zatrybię (nigdy nie miałem dotąd do czynienia z tym językiem), ale jednak nie bardzo... ale to nawet tym ciekawiej, bo były nieporozumienia, gestykulacje i inne interakcje. :)
Olena lubi jeździć rowerem (co na wschodzie jest rzadsze niż u nas) i lubi pływać, ale "ja nie morsZ". No ale podawać ręczniki by mogła... ;)
10,7 km jazdy plus 2 km wieczornego spaceru z rowerem, po parku, mostkach i takie tam ;p
Do kościoła i do 46kkm
Niedziela, 8 listopada 2015
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 20.37 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Wieczorem małe dokręcanie Krossem do 46.OOO km. Wciąż oryginalne m.in. hamulce :) ale do 100kkm raczej nie dociągnę. ;(
Niezwykłe barwy zachodu słońca dziś były, większość z nich nie ma nawet nazw. ;]
Dziś brak leśnych testów z uwagi na ZBYT KORZYSTNĄ pogodę. ;)
A w związku ze zbliżającym się sezonem trenażerów - coś w hołdzie dla nich ;)
Niezwykłe barwy zachodu słońca dziś były, większość z nich nie ma nawet nazw. ;]
Dziś brak leśnych testów z uwagi na ZBYT KORZYSTNĄ pogodę. ;)
A w związku ze zbliżającym się sezonem trenażerów - coś w hołdzie dla nich ;)
Tropikalna noc w listopadzie i spanie w mokrych liściach :)
Sobota, 7 listopada 2015
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 19.20 | gruntow(n)e: | 1.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Nigdy bym nie przypuszczał, że będę się zmagał z niemal tropikalnymi warunkami w listopadową noc. :)
Temp od 16* do 14* ok. godz. 20, szok!
W dodatku w domu miałem do 29*C (!), dramat! No co za kraj! ;)))
Jednocześnie były mgły i gigantyczna wilgotność, wszystko mokre i ociekające, toteż ubrałem się lekko, ale z folią.
Spanie (znów nieudane, ale godzina przeleżana) na mokrych pniach pokrytych grubą warstwą mokrych liści.
Miałem pewne obawy, jednak nieuzasadnione. Co więcej, liście zapewniły miękką wyściółkę, zastępując w tym względzie grube ubrania. Jedynie ze stopami był lekki problem, bo wilgoć przenikała szmacianą część "adidasów".
A za dnia pojechałem odebrać awizo - dokupiłem folie NCR i to aż 4 sztuki, więc wiedz, że coś się dzieje. ;))
Temp od 16* do 14* ok. godz. 20, szok!
W dodatku w domu miałem do 29*C (!), dramat! No co za kraj! ;)))
Jednocześnie były mgły i gigantyczna wilgotność, wszystko mokre i ociekające, toteż ubrałem się lekko, ale z folią.
Spanie (znów nieudane, ale godzina przeleżana) na mokrych pniach pokrytych grubą warstwą mokrych liści.
Miałem pewne obawy, jednak nieuzasadnione. Co więcej, liście zapewniły miękką wyściółkę, zastępując w tym względzie grube ubrania. Jedynie ze stopami był lekki problem, bo wilgoć przenikała szmacianą część "adidasów".
A za dnia pojechałem odebrać awizo - dokupiłem folie NCR i to aż 4 sztuki, więc wiedz, że coś się dzieje. ;))
Spanie w lesie bez niczego ;)
Piątek, 6 listopada 2015
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 13.14 | gruntow(n)e: | 1.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
W sensie że bez folii termicznej, ani tym bardziej bez bajerów typu namioty, śpiwory itp. fanaberie. ;))
O godz. 21 było niesamowite 12*C i to takie przed-deszczowe, z powietrzem miękkim, gęstym i niemalże puszystym. ;)
Znów nie udało się zasnąć (tym razem na ściętych drwach, najnowsza kolekcja jesień/zima 2015), ale było naprawdę cieplutko. Przyznam, że nie spodziewałem się takiej sytuacji w listopadzie..
PS. dziś wyjątkowo dużo zwierza: koty na wsi, lisy na rogatkach i sarny w lesie, ale na drodze. Wszystkie stwory były dziś wyjątkowo mało czujne i dawały się poedjechać z bliska, mimo świecenia w nie lampką. Czyżby widziały tak samo po ciemku jak i w świetle???
O godz. 21 było niesamowite 12*C i to takie przed-deszczowe, z powietrzem miękkim, gęstym i niemalże puszystym. ;)
Znów nie udało się zasnąć (tym razem na ściętych drwach, najnowsza kolekcja jesień/zima 2015), ale było naprawdę cieplutko. Przyznam, że nie spodziewałem się takiej sytuacji w listopadzie..
PS. dziś wyjątkowo dużo zwierza: koty na wsi, lisy na rogatkach i sarny w lesie, ale na drodze. Wszystkie stwory były dziś wyjątkowo mało czujne i dawały się poedjechać z bliska, mimo świecenia w nie lampką. Czyżby widziały tak samo po ciemku jak i w świetle???
Pogranicze PL-NRD (Przewóz, Gozdnica i okolica) /Hrgn/
Czwartek, 5 listopada 2015
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 96.83 | gruntow(n)e: | 1.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Pogoda szaleje, wczesnym popołudniem dochodziło do 17*C w cieniu i maks. do 20,8* w słońcu (5 listopad!).
W taką pogodę musiałem zrezygnować z 300 a nawet z 200. ;]
Zaiste, w dzień jechało się fatalnie, ledwo wyciągałem 23km/h :) a na skrzyżowaniach kontaktowałem z opóźnieniem i... szkoda gadać. ;)
Za to pod wieczór, odkąd zeszło poniżej 15*C - zupełnie inne rozmowa. Pod koniec zeszło nawet do 5*C, aż się zachciało drugą setkę robić. ;]
Gmina Iłowa - mistrzostwo, wszelakie leśne i polne domki mają świeżutkie i pachnące asfalty, choćby i półtora km w dzicz dla paru domków.
A po sąsiedzku gmina Gozdnica, niemal przygraniczna (samo miasteczko plus lasy) - niemalże bez zmian od 10 lat, marazm i apatia. Zaś 10 lat temu zasłynęła najwyższym euroentuzjazmem w referendum:95% na tak. Daje to pole do interpretacji...

Drogowskaz w Gozdnicy pokazujący drogę do Gozdnicy ;) © mors
Nareszcie coś drgnęło w temacie najpodlejszej drogi w okolicy: trasa z Gozdnicy do Ruszowa, którą wiódł kawałek MRDP, tak więc droga o znaczeniu strategicznym. ;)
Nowa nawierzchnia na dystansie 100m (szaleństwo!) plus remont poboczy, które wyglądają mniej więcej tak...

Fragment(y) trasy Gozdnica-Ruszów (część MRDP) © mors
Remontują tylko do granicy diecezji. ;) Większość trasy, ta w dolnośląskiem, wygląda jeszcze gorzej i póki co nie jest remontowana.
Ponadto nic się nie robi z Gozdnickimi brukami (wielkiego kalibru), choćby jaką równoległą DDR... to też w ramach MRDP. ;]
Lasy wokół G. to jakoby ostoja wilka. ;) W zeszłym roku polowałem tam na Wilka w ramach MRDP, tym razem zapolował na mnie agresywny wilczur - wściekły na maksa, leciał prosto na mnie i zatrzymał się na rowie graniczącym "jego" posesję, 1,5 m ode mnie...oj, skoczyło ciśnienie...
No i graniczna gmina Przewóz.
W parafii Lipna:

Centrum Lipnej. W tym miejscu operator już wita "Witamy w Niemczech, blabla..." - 3 km od granicy! © mors
No i o zachodzie słońca (dla uśpienia czujności!) gwóźdź programu - forsowanie Nysy łużyckiej ;)

Biało-czerwony najeźdźca :) © mors
Odtąd nie niepokojony już więcej słoneczną aktywnością mogłem bezstresowo wracać do Moroswnii. ;]
PS. w drodze powrotnej złapała mnie 5 min. MŻAWKA Z CZYSTEGO NIEBA :O
Ale największe cuda termiczne działy się ostatnio w Tatrach i Karkonoszach - posypały się listopadowe rekordy wszech czasów:
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/115428,poranki-mrozne-a-popoludnia-cieple-padaja-rekordy
(31* dobowej amplitudy w Czarnym Dunajcu, +11* o poranku na Śnieżce i jednocześnie -4* w Jeleniej Górze i inne ekstrema).
W taką pogodę musiałem zrezygnować z 300 a nawet z 200. ;]
Zaiste, w dzień jechało się fatalnie, ledwo wyciągałem 23km/h :) a na skrzyżowaniach kontaktowałem z opóźnieniem i... szkoda gadać. ;)
Za to pod wieczór, odkąd zeszło poniżej 15*C - zupełnie inne rozmowa. Pod koniec zeszło nawet do 5*C, aż się zachciało drugą setkę robić. ;]
Gmina Iłowa - mistrzostwo, wszelakie leśne i polne domki mają świeżutkie i pachnące asfalty, choćby i półtora km w dzicz dla paru domków.
A po sąsiedzku gmina Gozdnica, niemal przygraniczna (samo miasteczko plus lasy) - niemalże bez zmian od 10 lat, marazm i apatia. Zaś 10 lat temu zasłynęła najwyższym euroentuzjazmem w referendum:95% na tak. Daje to pole do interpretacji...

Drogowskaz w Gozdnicy pokazujący drogę do Gozdnicy ;) © mors
Nareszcie coś drgnęło w temacie najpodlejszej drogi w okolicy: trasa z Gozdnicy do Ruszowa, którą wiódł kawałek MRDP, tak więc droga o znaczeniu strategicznym. ;)
Nowa nawierzchnia na dystansie 100m (szaleństwo!) plus remont poboczy, które wyglądają mniej więcej tak...

Fragment(y) trasy Gozdnica-Ruszów (część MRDP) © mors
Remontują tylko do granicy diecezji. ;) Większość trasy, ta w dolnośląskiem, wygląda jeszcze gorzej i póki co nie jest remontowana.
Ponadto nic się nie robi z Gozdnickimi brukami (wielkiego kalibru), choćby jaką równoległą DDR... to też w ramach MRDP. ;]
Lasy wokół G. to jakoby ostoja wilka. ;) W zeszłym roku polowałem tam na Wilka w ramach MRDP, tym razem zapolował na mnie agresywny wilczur - wściekły na maksa, leciał prosto na mnie i zatrzymał się na rowie graniczącym "jego" posesję, 1,5 m ode mnie...oj, skoczyło ciśnienie...
No i graniczna gmina Przewóz.
W parafii Lipna:

Centrum Lipnej. W tym miejscu operator już wita "Witamy w Niemczech, blabla..." - 3 km od granicy! © mors
No i o zachodzie słońca (dla uśpienia czujności!) gwóźdź programu - forsowanie Nysy łużyckiej ;)

Biało-czerwony najeźdźca :) © mors
Odtąd nie niepokojony już więcej słoneczną aktywnością mogłem bezstresowo wracać do Moroswnii. ;]
PS. w drodze powrotnej złapała mnie 5 min. MŻAWKA Z CZYSTEGO NIEBA :O
Ale największe cuda termiczne działy się ostatnio w Tatrach i Karkonoszach - posypały się listopadowe rekordy wszech czasów:
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/115428,poranki-mrozne-a-popoludnia-cieple-padaja-rekordy
(31* dobowej amplitudy w Czarnym Dunajcu, +11* o poranku na Śnieżce i jednocześnie -4* w Jeleniej Górze i inne ekstrema).
Miasto i blioteka(rka) ;) /Hrgn/
Środa, 4 listopada 2015
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 13.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Pszczółka i Przczułka (Szprotawa i nowe siodło /Huragan/ )
Wtorek, 3 listopada 2015
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 37.02 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | 01:43 | śr. km/h: | 21.57 |
Pszczółka i Przczułka. Nie mam słów. ;]
![Pszczółka i Przczułka. Szprotawa (lubuskie). Bez komentarza. ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,595709,20151104,pszczolka-i-przczulka-szprotawa-lubuskie-bez-komentarza.jpg)
Pszczółka i Przczułka. Szprotawa (lubuskie). Bez komentarza. ;] © mors
Po Szprotawie tu i tamże. Zrobiłem pewien zakup z jutrzejszej promocji (po dzisiejszej cenie ;] ). Się nie czyta ulotek uważnie...
A tak w ogóle to Huragan dostał nowe siodło, w miarę normalne jak na niego. ;]

Nowe siodło do Huragana (długodystansowe, z oryginalną podsiodłówką) © mors

Nowe siodło do Huragana (długodystansowe, z oryginalną podsiodłówką) © mors
Miałem dylemat, bo teraz rower jest jeszcze (trochę) cięższy, no ale zbliża się sezon długich dystansów... ;)
Poza tym nie jest już tak idiotycznie zadarte do góry jak poprzednie, będzie mi łatwiej, zarówno siedzieć jak i znosić docinki na BS. ;)
PS. poprzednie siodło mimo raptem 8,4kkm tak się zastało, że ukręciłem 2 imbusy przy jego odkręcaniu i zmarnowałem chyba godzinę czasu. ;]
![Pszczółka i Przczułka. Szprotawa (lubuskie). Bez komentarza. ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,595709,20151104,pszczolka-i-przczulka-szprotawa-lubuskie-bez-komentarza.jpg)
Pszczółka i Przczułka. Szprotawa (lubuskie). Bez komentarza. ;] © mors
Po Szprotawie tu i tamże. Zrobiłem pewien zakup z jutrzejszej promocji (po dzisiejszej cenie ;] ). Się nie czyta ulotek uważnie...
A tak w ogóle to Huragan dostał nowe siodło, w miarę normalne jak na niego. ;]

Nowe siodło do Huragana (długodystansowe, z oryginalną podsiodłówką) © mors

Nowe siodło do Huragana (długodystansowe, z oryginalną podsiodłówką) © mors
Miałem dylemat, bo teraz rower jest jeszcze (trochę) cięższy, no ale zbliża się sezon długich dystansów... ;)
Poza tym nie jest już tak idiotycznie zadarte do góry jak poprzednie, będzie mi łatwiej, zarówno siedzieć jak i znosić docinki na BS. ;)
PS. poprzednie siodło mimo raptem 8,4kkm tak się zastało, że ukręciłem 2 imbusy przy jego odkręcaniu i zmarnowałem chyba godzinę czasu. ;]
Pokrzywy prosto z "krzaka", spanie na kamieniu i inne przyjemności
Poniedziałek, 2 listopada 2015
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 26.12 | gruntow(n)e: | 0.80 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Stara, ruska prawda, że mróz krzepi (i konserwuje - spytajcie dowolnego mamuta).
Im chłodniej (wieczorami), tym lepiej mi się jedzie a co najciekawsze, tym lepiej mi się leżakuje na kamieniu.
Co prawda wciąż nie mogę zapaść w KAMIENNY sen, ale jest milusio. I cieplusio, mimo że NCR nie wystarcza na całe cielsko.
Wyjątkiem są stopy, które dziś już trochę marudziły. Chyba przeproszę się z zimowymi butami. ;p
Wyjazd przed godz.21. W Morsownii 0,8*C, później cmentarz i miasto, tamże nagle 3,8*C O_O
W lesie ok. 2,5 a po godzinie leżakowania na kamieniu wręcz się rozgrzałem. O-O Myślałem, że się ociepliło, a tymczasem spadło, do 0,8 na plusie (i -0,2 w Morsowniii). Dobra nasza! ;) Perspektywy na Zimę są bardzo obiecujące, zwłaszcza, że mam wciąż wiele pomysłów i patentów do przetestowania... :)
Po południu zbierałem (i zjadałem) dzikie róże. Jak było słońce to na letniaka, a już pół godziny później nawet na długie rękawki było zimno, niesamowite. :O
W różanych zaroślach było pełno rozmaitego ziela i dostałem "fazy" na testowanie wszystkiego co się da. :) Głównie pokrzyw prosto z "krzaka" (herbatki są dla dziewczynek ;)) ;p ). Trochę coś jak w kawale o miodzie i prawdziwych mężczyznach. ;))
Nie wszystkie ziela mi posłużyły i ostatecznie eksperymenty zakończyłem akcją pod kryptonimem WC, heh. ;] ;p
Z tego wszystkiego wyjazd w południe (w pełnym słońcu) do miasta, spraw i ludzi był najnudniejszy i najbardziej "bezbarwny". A to wyglądać jakoś trzeba, a to zachowywać się jakoś trzeba... męczarnia... ;]
Im chłodniej (wieczorami), tym lepiej mi się jedzie a co najciekawsze, tym lepiej mi się leżakuje na kamieniu.
Co prawda wciąż nie mogę zapaść w KAMIENNY sen, ale jest milusio. I cieplusio, mimo że NCR nie wystarcza na całe cielsko.
Wyjątkiem są stopy, które dziś już trochę marudziły. Chyba przeproszę się z zimowymi butami. ;p
Wyjazd przed godz.21. W Morsownii 0,8*C, później cmentarz i miasto, tamże nagle 3,8*C O_O
W lesie ok. 2,5 a po godzinie leżakowania na kamieniu wręcz się rozgrzałem. O-O Myślałem, że się ociepliło, a tymczasem spadło, do 0,8 na plusie (i -0,2 w Morsowniii). Dobra nasza! ;) Perspektywy na Zimę są bardzo obiecujące, zwłaszcza, że mam wciąż wiele pomysłów i patentów do przetestowania... :)
Po południu zbierałem (i zjadałem) dzikie róże. Jak było słońce to na letniaka, a już pół godziny później nawet na długie rękawki było zimno, niesamowite. :O
W różanych zaroślach było pełno rozmaitego ziela i dostałem "fazy" na testowanie wszystkiego co się da. :) Głównie pokrzyw prosto z "krzaka" (herbatki są dla dziewczynek ;)) ;p ). Trochę coś jak w kawale o miodzie i prawdziwych mężczyznach. ;))
Nie wszystkie ziela mi posłużyły i ostatecznie eksperymenty zakończyłem akcją pod kryptonimem WC, heh. ;] ;p
Z tego wszystkiego wyjazd w południe (w pełnym słońcu) do miasta, spraw i ludzi był najnudniejszy i najbardziej "bezbarwny". A to wyglądać jakoś trzeba, a to zachowywać się jakoś trzeba... męczarnia... ;]
Spanie na polanie - kolejne wyzwanie: bez butów :)
Sobota, 31 października 2015
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 16.27 | gruntow(n)e: | 0.60 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Znów na głazie. Liczyłem na kamienny sen ;) ale znów nie udało się zasnąć.
Poprzednie trzy podejścia były ok. godz. 17 w temp. ok. 9*C - wiadomo, że to nie o to chodziło, to była tylko "rozgrzewka".
Dziś poziom dalej: ok. godz. 21, przy 4,5*C (skądinąd strasznie ciepło jak na koniec października i bezchmurne niebo).
Ubrałem się jak na -5. Oczywiście w moim rozumieniu. ;)
Była kominiarka, były grube skarpety, rajtuzy, zimowe rękawice i ciepły swet(e)r, choć jednocześnie nie odpuściłem letniej wiatrówce i adidaskom z najniższej półki.
Z resztą obuwie było bez znaczenia bo i tak je zdjąłem. :)
Pomimo niższej temp. niż ostatnimi dniami komfort cieplny okazał się doskonały, jedyne co mi zmarzło to jedna stopa, która się wybebeszyła spod folii. Chyba miała prawo. ;) Przynajmniej nie dostała szoku, jak później weszła w wyziębionego buta. ;)
Co do folii - wczoraj owinąłem się podwójną warstwą, ale nie całe cielsko, dziś pojedynczą, ale cały (bez twarzy).
Nieźle trzyma ta folia, mimo że jest strasznie cienka, jak jaki jedwab czy cóś.
Ciekawe, do jakiej temp. można zejść, jakby obwinąć się dokładniej i kilkoma warstwami... ;)
A popołudniu wyskok na miasto - przy +16*C O_O oczywiście na krótkie spodenki. Dziwnie się czułem wśród ludzi w kurtkach i czapkach. ;]
Ogólne samopoczucie dziś dużo lepsze niż ostatnio. Być może to przez połączenie ciekawych mikstur: herbaty z pokrzyw, jednej z ostatnich już w tym roku (jak zwykle zrywana gołymi rękoma :) ) oraz "eliksiru" z pigw (pigiew?) - tak gęsty i intensywny, że aż czuć jak "kopie". :)
Z niecierpliwością wyczekuję powrotu mrozów. :)
Poprzednie trzy podejścia były ok. godz. 17 w temp. ok. 9*C - wiadomo, że to nie o to chodziło, to była tylko "rozgrzewka".
Dziś poziom dalej: ok. godz. 21, przy 4,5*C (skądinąd strasznie ciepło jak na koniec października i bezchmurne niebo).
Ubrałem się jak na -5. Oczywiście w moim rozumieniu. ;)
Była kominiarka, były grube skarpety, rajtuzy, zimowe rękawice i ciepły swet(e)r, choć jednocześnie nie odpuściłem letniej wiatrówce i adidaskom z najniższej półki.
Z resztą obuwie było bez znaczenia bo i tak je zdjąłem. :)
Pomimo niższej temp. niż ostatnimi dniami komfort cieplny okazał się doskonały, jedyne co mi zmarzło to jedna stopa, która się wybebeszyła spod folii. Chyba miała prawo. ;) Przynajmniej nie dostała szoku, jak później weszła w wyziębionego buta. ;)
Co do folii - wczoraj owinąłem się podwójną warstwą, ale nie całe cielsko, dziś pojedynczą, ale cały (bez twarzy).
Nieźle trzyma ta folia, mimo że jest strasznie cienka, jak jaki jedwab czy cóś.
Ciekawe, do jakiej temp. można zejść, jakby obwinąć się dokładniej i kilkoma warstwami... ;)
A popołudniu wyskok na miasto - przy +16*C O_O oczywiście na krótkie spodenki. Dziwnie się czułem wśród ludzi w kurtkach i czapkach. ;]
Ogólne samopoczucie dziś dużo lepsze niż ostatnio. Być może to przez połączenie ciekawych mikstur: herbaty z pokrzyw, jednej z ostatnich już w tym roku (jak zwykle zrywana gołymi rękoma :) ) oraz "eliksiru" z pigw (pigiew?) - tak gęsty i intensywny, że aż czuć jak "kopie". :)
Z niecierpliwością wyczekuję powrotu mrozów. :)

















