ora et labora 5-7, 9.IV.2016
Sobota, 9 kwietnia 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 25.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Pan z dźwigiem już się zbliża... ;)

/szrama od połowy wysokości do samej ziemi to ślad po piorunie/


Wyjaśnienie dla obrońców przyrody: ścięlimy bo musieli (spróchniały, a rósł zaledwie 6m od domu), ale i także wiele innych drzew posadzilimy, w przeciwieństwie do większości "internetowych" obrońców przyrody...
Wyjaśnienie dla ornitologów: żadnych gniazd tamże nie było;
Wyjaśnienie dla "życzliwych": wszystko na legalu. ;p
Wyjaśnienie dla mrówkojadów: wewnątrz spróchniałego pnia żyły miliony mrówek (nawet 5 czy 6 m nad ziemią :O ), teraz latają po podwórku - możecie se je pozbierać;
Wyjaśnienie dla dendrofilów: wiek ~120 lat, obwód na standardowej wysokości: 3,15m, spróchniały od wewnątrz, wysokość nieznana, ale bez większego znaczenia, bo 30 lat temu miał ścinany (spróchniały) czubek;
Wyjaśnienie dla drwali: sęk na sęku. Obalaliśmy piłą, ćwiartujemy siekierami - masakra...
Wyjaśnienie dla Flinstonów: myślę nad zrobieniem "samochodu Flinstonów".
Rowerowo okropny tydzień, w piątek zero roweru a w środę i czwartek miałem nieuniknione hamowania na mieście. ;p

/szrama od połowy wysokości do samej ziemi to ślad po piorunie/


Wyjaśnienie dla obrońców przyrody: ścięlimy bo musieli (spróchniały, a rósł zaledwie 6m od domu), ale i także wiele innych drzew posadzilimy, w przeciwieństwie do większości "internetowych" obrońców przyrody...
Wyjaśnienie dla ornitologów: żadnych gniazd tamże nie było;
Wyjaśnienie dla "życzliwych": wszystko na legalu. ;p
Wyjaśnienie dla mrówkojadów: wewnątrz spróchniałego pnia żyły miliony mrówek (nawet 5 czy 6 m nad ziemią :O ), teraz latają po podwórku - możecie se je pozbierać;
Wyjaśnienie dla dendrofilów: wiek ~120 lat, obwód na standardowej wysokości: 3,15m, spróchniały od wewnątrz, wysokość nieznana, ale bez większego znaczenia, bo 30 lat temu miał ścinany (spróchniały) czubek;
Wyjaśnienie dla drwali: sęk na sęku. Obalaliśmy piłą, ćwiartujemy siekierami - masakra...
Wyjaśnienie dla Flinstonów: myślę nad zrobieniem "samochodu Flinstonów".
Rowerowo okropny tydzień, w piątek zero roweru a w środę i czwartek miałem nieuniknione hamowania na mieście. ;p
Zamek na wulkanie (Grodziec) /Hrgn/
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 152.63 | gruntow(n)e: | 1.00 |
| czasokres: | 07:04 | śr. km/h: | 21.60 |
Pan kanar już się zbliża,
już łypie do mych drzwi,
wysiędę zanim dojdzie,
z radości portfel drży.
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
Nie jestem godzien siary,
bym na Twym blogu był,
oj kopsnij kaskę Morsie,
bo w pracy będzie dym!
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
No co tu wiele gadać, chciałem się szarpnąć na przejazd PKP, ale jak była możliwość jazdy za friko to go zredukowałem ze 100 km do 33. ;p
Pogoda zabójcza, +5 wczesnym ranem a już parę godzin później do 27 (w słońcu) - i jak tu się ubrać, jak się nie ma w zwyczaju wożenia zbędnych ciuchów... nawet kombinowałem startować na letniaka. xD
Pomimo konkretnych planów co do trasy i tak, jak zwykle, zacząłem kombinować na boki. ;p Poznałem np. nową wieś o nazwie Nowa Wieś ;] tudzież niejakie Lipiany, charakteryzujące się wybitną izolacją od reszty świata (od południa odcina je autostrada, a z pozostałych kierunków jest wielkie nic - tylko Bory Dlnśl., nawet bez jakichkolwiek dróg). Wiocha całkiem schludna, na wjeździe szyld głosi, że to "Wioska Smaków" a na co drugiej zagrodzie tego typu kulinarne sentencje - wybrałem najlepszą, z dedykacją dla BS-owych "Paprykarzy". ;))

Lipiany - kulinarne sentencje na co drugim obejściu © mors
Później kluczenie po gminie Warta Bolesławiecka - niesamowita gmina, polecam, bo niemal wszystkie drogi w idealnym stanie a obejścia schludne i dostatnie - jak oni to robią??
W końcu docieram do celu...

Poczwórna, 250-letnia lipa u podnóża Grodźca © mors
Okolice ledwo co pofalowane, a tu nagle konkretna górka z konkretnym, górskim podjazdem - do 18% (choć Strava ponoć widzi tam ponoć 32% - absurd totalny...). Na Huraganie bez młynka było w sam raz, szkoda tylko, że tak krótko. ;p
Innego zdania było na pewno dziewczę (ok. 20 l.) na MTB, które już u podnóża nie dawało rady - tam gdzie było ~3% ledwo jechała, przy ~5% miotało ją jak szatan ;) a przy ~8 już wprowadzała. o_O No bez kitu, to coś jakbym ja się wybrał na Saharę - i o 8 rano padł z przegrzania. ;]
Samego zamku za wiele nie pstrykałem - nie że nie wart, tylko że można (i warto) odnaleźć to w Sieci. Ja się skupiłem na okolicach...

Zamek Grodziec © mors

Grodziec - brama © mors

Grodziec - bardzo osobliwe rzeźby na dziedzińcu © mors

Zabudowania gospodarcze też z epoki © mors

Grodziec, ruiny, © mors

Grodziec, gustowne ruiny, © mors
Ze szczytu schodziłem szlakiem dla rowerowych freerider-owców - a nawet chwilami chciałem jechać. ;]

Wulkan Grodziec - widoczna gołoborze z zastygłej lawy © mors
Na zwykłym szlaku już głównie jechałem...
![Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,616424,20160421,na-huraganie-zaliczam-wiecej-terenu-niz-goralem.jpg)
Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;] © mors

Gałąź naziemna © mors
W dolnych partiach wulkanu...

W tej ruderze na końcu zabudowań mieszkają ludzie o_O © mors

Ruiny pod zamkiem Grodziec © mors
Tak się wałęsając nie zdążyłem zaliczyć drugiego celu, tzn. Złotoryi. I to pomimo starannie dobranej diety. ;)

Dieta rowerzysty ;) © mors
Wpis po ponad 2 tygodniach - tak jak lubię: część szczegółów zapomniana, czyli mniej pisania. ;p
już łypie do mych drzwi,
wysiędę zanim dojdzie,
z radości portfel drży.
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
Nie jestem godzien siary,
bym na Twym blogu był,
oj kopsnij kaskę Morsie,
bo w pracy będzie dym!
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
No co tu wiele gadać, chciałem się szarpnąć na przejazd PKP, ale jak była możliwość jazdy za friko to go zredukowałem ze 100 km do 33. ;p
Pogoda zabójcza, +5 wczesnym ranem a już parę godzin później do 27 (w słońcu) - i jak tu się ubrać, jak się nie ma w zwyczaju wożenia zbędnych ciuchów... nawet kombinowałem startować na letniaka. xD
Pomimo konkretnych planów co do trasy i tak, jak zwykle, zacząłem kombinować na boki. ;p Poznałem np. nową wieś o nazwie Nowa Wieś ;] tudzież niejakie Lipiany, charakteryzujące się wybitną izolacją od reszty świata (od południa odcina je autostrada, a z pozostałych kierunków jest wielkie nic - tylko Bory Dlnśl., nawet bez jakichkolwiek dróg). Wiocha całkiem schludna, na wjeździe szyld głosi, że to "Wioska Smaków" a na co drugiej zagrodzie tego typu kulinarne sentencje - wybrałem najlepszą, z dedykacją dla BS-owych "Paprykarzy". ;))

Lipiany - kulinarne sentencje na co drugim obejściu © mors
Później kluczenie po gminie Warta Bolesławiecka - niesamowita gmina, polecam, bo niemal wszystkie drogi w idealnym stanie a obejścia schludne i dostatnie - jak oni to robią??
W końcu docieram do celu...

Poczwórna, 250-letnia lipa u podnóża Grodźca © mors
Okolice ledwo co pofalowane, a tu nagle konkretna górka z konkretnym, górskim podjazdem - do 18% (choć Strava ponoć widzi tam ponoć 32% - absurd totalny...). Na Huraganie bez młynka było w sam raz, szkoda tylko, że tak krótko. ;p
Innego zdania było na pewno dziewczę (ok. 20 l.) na MTB, które już u podnóża nie dawało rady - tam gdzie było ~3% ledwo jechała, przy ~5% miotało ją jak szatan ;) a przy ~8 już wprowadzała. o_O No bez kitu, to coś jakbym ja się wybrał na Saharę - i o 8 rano padł z przegrzania. ;]
Samego zamku za wiele nie pstrykałem - nie że nie wart, tylko że można (i warto) odnaleźć to w Sieci. Ja się skupiłem na okolicach...

Zamek Grodziec © mors

Grodziec - brama © mors

Grodziec - bardzo osobliwe rzeźby na dziedzińcu © mors

Zabudowania gospodarcze też z epoki © mors

Grodziec, ruiny, © mors

Grodziec, gustowne ruiny, © mors
Ze szczytu schodziłem szlakiem dla rowerowych freerider-owców - a nawet chwilami chciałem jechać. ;]

Wulkan Grodziec - widoczna gołoborze z zastygłej lawy © mors
Na zwykłym szlaku już głównie jechałem...
![Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,616424,20160421,na-huraganie-zaliczam-wiecej-terenu-niz-goralem.jpg)
Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;] © mors

Gałąź naziemna © mors
W dolnych partiach wulkanu...

W tej ruderze na końcu zabudowań mieszkają ludzie o_O © mors

Ruiny pod zamkiem Grodziec © mors
Tak się wałęsając nie zdążyłem zaliczyć drugiego celu, tzn. Złotoryi. I to pomimo starannie dobranej diety. ;)

Dieta rowerzysty ;) © mors
Wpis po ponad 2 tygodniach - tak jak lubię: część szczegółów zapomniana, czyli mniej pisania. ;p
ora et labora 1-3.IV.2016
Niedziela, 3 kwietnia 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 47.80 | gruntow(n)e: | 2.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Z cyklu "Zamek w co drugiej wsi" (Chichy):

Żartownisie z GDKiA podawali, że remont tego wiaduktu zakończy się 31.III. Tymczasem 1.IV. wyglądał tak:

lekka obsuwa. ;) Info na www już zmienili, na... 30.XI. - z 1 miesiąca zrobiło się 9. :) Taka tam korekta. ;)
W niedzielę w słońcu powyżej 20* i istna rowerowa rewolucja, nie poznawałem własnych okolic - w życiu nie widziałem tylu rowerów na swojej prowincji O_O
Oczywiście wszystkie rowery lśniące i czyściutkie... ;)
Jeśli wziąć pod uwagę, że tej wiosny paliwo jest najtańsze od ładnych paru lat, to ten wysyp można wytłumaczyć chyba tylko tak, że robią na złość Waszczykowskiemu. ;]
Ja tam zupełnie się nie odnajdywałem: nie dość, że przesadnie ciepło, to jeszcze moje hobby z dnia na dzień stało się mainstreamowe. ;p Chyba muszę się przebranżowić na większy offf... np. na monocykle. ;p

Żartownisie z GDKiA podawali, że remont tego wiaduktu zakończy się 31.III. Tymczasem 1.IV. wyglądał tak:

lekka obsuwa. ;) Info na www już zmienili, na... 30.XI. - z 1 miesiąca zrobiło się 9. :) Taka tam korekta. ;)
W niedzielę w słońcu powyżej 20* i istna rowerowa rewolucja, nie poznawałem własnych okolic - w życiu nie widziałem tylu rowerów na swojej prowincji O_O
Oczywiście wszystkie rowery lśniące i czyściutkie... ;)
Jeśli wziąć pod uwagę, że tej wiosny paliwo jest najtańsze od ładnych paru lat, to ten wysyp można wytłumaczyć chyba tylko tak, że robią na złość Waszczykowskiemu. ;]
Ja tam zupełnie się nie odnajdywałem: nie dość, że przesadnie ciepło, to jeszcze moje hobby z dnia na dzień stało się mainstreamowe. ;p Chyba muszę się przebranżowić na większy offf... np. na monocykle. ;p
ora et labora 28-31.III.2016
Czwartek, 31 marca 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 30.30 | gruntow(n)e: | 0.30 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Ogólnie w marcu porażka, dystans żaden i do tego znów skopałem wykres. ;p
We wtorek była fenomenalna widoczność: nawet mój niskobudżetowy aparat uchwycił nie tylko Karkonosze, ale i zaśnieżoną trasę narciarską - z odległości ~103km! O_O

Tym bardziej zaskakujące, że przecież sporo chmur było.
A już w środę powietrze było tak zgniłe, że zdjęcia (z komórki) sięgały na 100, ale metrów... A trochę ich naczaskałem, siedziawszy podczas ulewy na przystanku... ;p
We wtorek była fenomenalna widoczność: nawet mój niskobudżetowy aparat uchwycił nie tylko Karkonosze, ale i zaśnieżoną trasę narciarską - z odległości ~103km! O_O

Tym bardziej zaskakujące, że przecież sporo chmur było.
A już w środę powietrze było tak zgniłe, że zdjęcia (z komórki) sięgały na 100, ale metrów... A trochę ich naczaskałem, siedziawszy podczas ulewy na przystanku... ;p
Zielona Góra i Zimna Wóda ;) /Hrgn/
Niedziela, 27 marca 2016
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 113.82 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem nietypowo jak na mnie, mało turystyki i przysiółków, za to większa prędkość.
Z tym że prędkość to głównie stan umysłu :) - wydawało mi się, że jadę szybko i lekko, a tu jak mnie nie wyprzedziło zgrupowanie szosowców, to myślałem, że mnie zdmuchną. :D Nawet jak próbowałem ich dojść, to nie dałem rady. ;p
Najbardziej dobija, że prawdopodobnie oni zimą nic nie jeździli, że dopiero zaczynają... ;]
Wyjazd do Zielonej powiedzmy na rekonesans w interesach. Rekonesans nieudany, reszta wycieczki i owszem, nawet mimo zmiany kierunku wiatru, dzięki czemu prawie w ogóle nie jechałem z wiatrem, no czasem tylko z tyło-bocznym. ;]
Zieloną da się lubić, bo ma proste, szerokie drogi z dobrymi nawierzchniami (można?) i w dodatku jest tam mnóstwo podjazdów wszelkiej maści. A jak podjazdy to i zjazdy, niestety. :))
Nienawidzę zjazdów na mieście, bo często kończą się obowiązkowym hamowaniem - tylko dlatego pojechałem Huraganem, by jakoś przeboleć ten fakt. ;p
Zjechanie całego tego miast wszerz i na ukos to prawie jak mały trening w górach, serio, serio. Kombinowałem na zjazdach jak konik morski pod górkę i wyszło nieźle - tylko jedno hamowanie, chyba z 30km/h. ;]
Przerwa na foto:
![W dodatku w parafii Zatonie ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,612368,20160330,w-dodatku-w-parafii-zatonie.jpg)
W dodatku w parafii Zatonie ;] © mors
Nie skusiłem się, pomimo 22*C (!) w palącym słońcu.
Akcja propagandowa dywersantów motoryzacji...

I to obok stacji benzynowej :) © mors
Zielona ogólnie jest schludna i ogarnięta, ale są tam dwa szczególne pojazdy...

Star Osinobus w lubuskiej policji AD 2016 © mors
tudzież nie sfocony, ale widziany (głęboko w tle bazy PKS) ostatni taki Mohikanin.
Ostatni w PKS ZG, bo drugiego, niemal bliźniaczego, z 1961 r. (sic!) zezłomowano (sic!) w 2011.
Ten jest z 1983, czyli jeszcze młody. ;) Do 1989 śmigał jako zwykły autobus, od 1989 przerobiono go na Pogotowie Techniczne - ciekawe, ile jeszcze tak pojeździ..
Wóz wciąż posiada czarne tablice z epoki, w dodatku państwowe (z literką na końcu) co podwaja ich archaiczność i na dokładkę z tył ma tablicę kwadratową, których jestem fanem. :)
Natomiast w skali kraju, jeszcze parę lat temu było takich całkiem sporo, ale ostatnio większość poszła na żyletki, a nieliczne do kolekcjonerów. Trudno to jednoznacznie ustalić, ale możliwe, że ten jest ostatnim takim w stałej i czynnej służbie... O_O
A jeśliby kogo brało na śmiechotki po tych pojazdach, to niechaj baczy, że podobny Osinobus stoi na sprzedajemy.pl za 15k pln, a identyczne Ogórki - za 25k i 55k (!) - i to mimo, że wyrejestrowane i w słabszym stanie!
A większość PKSów woli je pociąć i zezłomować... o_O
Z tym że prędkość to głównie stan umysłu :) - wydawało mi się, że jadę szybko i lekko, a tu jak mnie nie wyprzedziło zgrupowanie szosowców, to myślałem, że mnie zdmuchną. :D Nawet jak próbowałem ich dojść, to nie dałem rady. ;p
Najbardziej dobija, że prawdopodobnie oni zimą nic nie jeździli, że dopiero zaczynają... ;]
Wyjazd do Zielonej powiedzmy na rekonesans w interesach. Rekonesans nieudany, reszta wycieczki i owszem, nawet mimo zmiany kierunku wiatru, dzięki czemu prawie w ogóle nie jechałem z wiatrem, no czasem tylko z tyło-bocznym. ;]
Zieloną da się lubić, bo ma proste, szerokie drogi z dobrymi nawierzchniami (można?) i w dodatku jest tam mnóstwo podjazdów wszelkiej maści. A jak podjazdy to i zjazdy, niestety. :))
Nienawidzę zjazdów na mieście, bo często kończą się obowiązkowym hamowaniem - tylko dlatego pojechałem Huraganem, by jakoś przeboleć ten fakt. ;p
Zjechanie całego tego miast wszerz i na ukos to prawie jak mały trening w górach, serio, serio. Kombinowałem na zjazdach jak konik morski pod górkę i wyszło nieźle - tylko jedno hamowanie, chyba z 30km/h. ;]
Przerwa na foto:
![W dodatku w parafii Zatonie ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,612368,20160330,w-dodatku-w-parafii-zatonie.jpg)
W dodatku w parafii Zatonie ;] © mors
Nie skusiłem się, pomimo 22*C (!) w palącym słońcu.
Akcja propagandowa dywersantów motoryzacji...

I to obok stacji benzynowej :) © mors
Zielona ogólnie jest schludna i ogarnięta, ale są tam dwa szczególne pojazdy...

Star Osinobus w lubuskiej policji AD 2016 © mors
tudzież nie sfocony, ale widziany (głęboko w tle bazy PKS) ostatni taki Mohikanin.
Ostatni w PKS ZG, bo drugiego, niemal bliźniaczego, z 1961 r. (sic!) zezłomowano (sic!) w 2011.
Ten jest z 1983, czyli jeszcze młody. ;) Do 1989 śmigał jako zwykły autobus, od 1989 przerobiono go na Pogotowie Techniczne - ciekawe, ile jeszcze tak pojeździ..
Wóz wciąż posiada czarne tablice z epoki, w dodatku państwowe (z literką na końcu) co podwaja ich archaiczność i na dokładkę z tył ma tablicę kwadratową, których jestem fanem. :)
Natomiast w skali kraju, jeszcze parę lat temu było takich całkiem sporo, ale ostatnio większość poszła na żyletki, a nieliczne do kolekcjonerów. Trudno to jednoznacznie ustalić, ale możliwe, że ten jest ostatnim takim w stałej i czynnej służbie... O_O
A jeśliby kogo brało na śmiechotki po tych pojazdach, to niechaj baczy, że podobny Osinobus stoi na sprzedajemy.pl za 15k pln, a identyczne Ogórki - za 25k i 55k (!) - i to mimo, że wyrejestrowane i w słabszym stanie!
A większość PKSów woli je pociąć i zezłomować... o_O
ora et labora 24-27.III.2016
Niedziela, 27 marca 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 43.90 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Różne takie...
W niedzielę szarpnąłem się na rezurekcje, co przy przesunięciu czasu i moim nocnym trybie życia oznaczało 1,5 gpdz. snu...
Przed 6 rano było tylko +0,5*C (a w dzień niemal upalnie), a przy gruncie poniżej 0, z przyrodą oszronioną jak z obrazka...
Idealna pogoda i okoliczności na zakończenie sezonu kąpielowego, ale jednak pojechałem do kościoła - może w niebie czeka na mnie wieczny przerębel? ;D;D
Pod kościołem duże zaskoczenie - około 20 rowerów. W życiu tyle na raz nie widziałem ani pod kościołami, ani tym bardziej w okolicach 0*C.
Zdjęć z tygodnia nie publikuję. Szydło jest mą inspiracją. ;)))
W niedzielę szarpnąłem się na rezurekcje, co przy przesunięciu czasu i moim nocnym trybie życia oznaczało 1,5 gpdz. snu...
Przed 6 rano było tylko +0,5*C (a w dzień niemal upalnie), a przy gruncie poniżej 0, z przyrodą oszronioną jak z obrazka...
Idealna pogoda i okoliczności na zakończenie sezonu kąpielowego, ale jednak pojechałem do kościoła - może w niebie czeka na mnie wieczny przerębel? ;D;D
Pod kościołem duże zaskoczenie - około 20 rowerów. W życiu tyle na raz nie widziałem ani pod kościołami, ani tym bardziej w okolicach 0*C.
Zdjęć z tygodnia nie publikuję. Szydło jest mą inspiracją. ;)))
22-23.III.2016 ora et labora et Trojanówka - zadupie o zaostrzonym rygorze ;)
Środa, 23 marca 2016
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
| kilosy: | 58.86 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
W środę udało mi się "odkryć" chyba naprawdę ostatnią "zaginioną cywilizację" na terenie mojego powiatu. Niesamowita osada, teoretycznie to Trojanówka, przysiółek wsi Wichów (tej od 280-metrowego masztu ), ale tak naprawdę to leży toto wśród pól i lasów, z dala od wszystkiego, bez utwardzonej drogi i komunikacji publicznej i bez przejazdu nigdzie dalej. Odległości między domkami to 100-300 m, więc praktycznie nawet się nie widzą. ;] W świetle tego plan miejscowości jest wzruszający:

Najmniejszy plan miejscowości, jaki widziałem. Całość leży pośrodku niczego. :) © mors
W dodatku zawieszony ze 3 m nad ziemią (musiałem włazić na drzewo).
Humaniści pewnie nie zauważyli ;)) to podpowiem, że tam brakuje przynajmniej dwóch numerów - to dopiero mam teraz zagadkę!
Przypuszczam, że brakujące domy jeszcze nie zostały odkryte. ;) Ponoć Wielki Zderzacz hadronów sugeruje ślady ich istnienia. ;))
I jakkolwiek wiem, że w centralnej Polsce tego typu osadnictwo nie jest rzadkie, to na ziemiach zachodnich (poniemiecki ład i porządek co do planów zabudowy miejscowości) jest to wręcz ewenementem.
Zawsze mnie ciekawi, jak się w takich osadach żyje. Tylko pola i lasy. No i w miarę fajne pagórki - to przynajmniej o tyle lepiej, niż w centralnej PL. ;]
Nieco dalej trafiłem na pierwszą w tym roku chmarę robali - zanim się skapłem, to pierwszego połkłem. ;p
A nieco wcześniej nawiedziłem jeszcze taką dziwną postpegieerowską infrastrukturę...

Tajemnicze, postpegieerowskie instalacje © mors
Z całą pewnością to ostatnia tak "udana" wycieczka w strefie przydomowej.

Najmniejszy plan miejscowości, jaki widziałem. Całość leży pośrodku niczego. :) © mors
W dodatku zawieszony ze 3 m nad ziemią (musiałem włazić na drzewo).
Humaniści pewnie nie zauważyli ;)) to podpowiem, że tam brakuje przynajmniej dwóch numerów - to dopiero mam teraz zagadkę!
Przypuszczam, że brakujące domy jeszcze nie zostały odkryte. ;) Ponoć Wielki Zderzacz hadronów sugeruje ślady ich istnienia. ;))
I jakkolwiek wiem, że w centralnej Polsce tego typu osadnictwo nie jest rzadkie, to na ziemiach zachodnich (poniemiecki ład i porządek co do planów zabudowy miejscowości) jest to wręcz ewenementem.
Zawsze mnie ciekawi, jak się w takich osadach żyje. Tylko pola i lasy. No i w miarę fajne pagórki - to przynajmniej o tyle lepiej, niż w centralnej PL. ;]
Nieco dalej trafiłem na pierwszą w tym roku chmarę robali - zanim się skapłem, to pierwszego połkłem. ;p
A nieco wcześniej nawiedziłem jeszcze taką dziwną postpegieerowską infrastrukturę...

Tajemnicze, postpegieerowskie instalacje © mors
Z całą pewnością to ostatnia tak "udana" wycieczka w strefie przydomowej.
Polowanie na (z)mokolotywę /video/
Niedziela, 20 marca 2016
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 17.85 | gruntow(n)e: | 2.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Ufajdałem siebie i rower, trochu zmokłem, ale się udało (na styk):
Tutaj mokolotywka jedzie (brzydkim) tyłem do przodu, ale za to nie trzęsą mi się ręce. ;]
Przy przejeździe w drugą stronę było dokładnie odwrotnie... :/
Pytanie do kol. "Oelka": dlaczego tylko w końcówce drugiego filmu słychać "fu-fu-fu, fu-fu-fu..." ?
Na pierwszym filmie, gratis, macie widoczną "plażę" z moim słynnym "głowomorsowaniem". ;p
Ponadto rowerem do kościoła (po przebraniu się ;) ). ;p
Tutaj mokolotywka jedzie (brzydkim) tyłem do przodu, ale za to nie trzęsą mi się ręce. ;]
Przy przejeździe w drugą stronę było dokładnie odwrotnie... :/
Pytanie do kol. "Oelka": dlaczego tylko w końcówce drugiego filmu słychać "fu-fu-fu, fu-fu-fu..." ?
Na pierwszym filmie, gratis, macie widoczną "plażę" z moim słynnym "głowomorsowaniem". ;p
Ponadto rowerem do kościoła (po przebraniu się ;) ). ;p
ora et labora (18-19.III.2016) /Hrgn/
Sobota, 19 marca 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 29.58 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
W piętek przykra sytuacja - zajechano mi drogę i musiałem hamować, nie dało się nic wykombinować. :)
Szczęście w nieszczęściu, że akurat tak nietypowo wyszło, że jechałem na Huraganie a nie na Krossie. ;p
W sobotę jeździłem w nocy, żeby uniknąć nadmiernego ciepła. :)
Gorące wieści - mamy w Polsce jedyną w środkowej Europie Wieczną Zmarzlinę!
http://archeowiesci.pl/2010/08/07/mamy-w-polsce-wi...
Niestety daleko, bo na Suwalszczyźnie. Mieszkałbym i kopałbym kryjówki przed latem.
Szczęście w nieszczęściu, że akurat tak nietypowo wyszło, że jechałem na Huraganie a nie na Krossie. ;p
W sobotę jeździłem w nocy, żeby uniknąć nadmiernego ciepła. :)
Gorące wieści - mamy w Polsce jedyną w środkowej Europie Wieczną Zmarzlinę!
http://archeowiesci.pl/2010/08/07/mamy-w-polsce-wi...
Niestety daleko, bo na Suwalszczyźnie. Mieszkałbym i kopałbym kryjówki przed latem.
Przypowieść o Morsie i Michussie ;) /Hrgn/
Czwartek, 17 marca 2016
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 95.67 | gruntow(n)e: | 2.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Coś się zepsuło i muszę pisać wszystko od nowa....
Własnych pożytków zapomniawszy :) wyrwałem się w środku tygodnia ze szponów Systemu coby towarzyszyć pątnikowi Michussowi w międzydiecezjalnej trasie (Zielona Góra - Wrocław).
Nareszcie mogłem poznać M., a poza tym była to inspiracja do ruszenia się trochę dalej, z czym przy tak wiosennej pogodzie jest u mnie coraz ciężej. :)
Przed wyjściem przypomniałem sobie, że nieużywany (ponad 2 miesiące!) Huragan ma kapcia, tudzież zastany łańcuch...
Uwinąłem się poniżej pół godziny ;p i to nawet skutecznie. :O
Nawiasem: Kross na Dębicach: 0 kapci na 48kkm+, chiński Huragan na chińskich gumach: 2 kapcie na 9kkm+. Bez komenta...
Po drodze "pocieszałem się", że inni mają gorzej:

Tak opóźniony zacząłem renegocjować z M. miejsce spotkania z tym, że telefon rzeczonego odbiera SMSy, ale ich nie wysyła. :)
Słońce wali, a ja jadę w ciemno.. ;]
Na szczęście M. sięobjawił zjawił w jednostronnie umówionym miejscu :) chwilę po mnie.

Michuss frasobliwy ;) © mors
Po czym wymieniliśmy podarki (zestaw tradycyjny: złoto, kadzidło i mirra, hehe ;) ) oraz poglądy na tematy wszelakie, jak chociażby na zaistniałą poniżej sytuację:

Nasza wspólna inspiracja - jeden z ostatnich Mohikanów © mors
Tu odkryliśmy wspólnotę ducha ;) albowiem jednakowoż jesteśmy wrażliwi na takie motywy: klasyczny Polonez, czarne tablice, zwykły rowerek w bagażniku - takie klimaty to cała nasza młodość, która przemija równolegle wraz z zanikiem takich obrazków.
Dekadencyjny nastrój potęguje ogólnopaństwowe ujęcie tematu: wraz z ostatnim Polonezem i Maluchem zniknie wielki kawał polskiej tożsamości, już nigdy rzut oka na ulicę nie pozwoli rozpoznać kraju, wszystko rozpłynie się w nijakiej globalnej motoryzacji, jakiej próbki widać w tle Poloneza. Czy takiej chcemy Polski? :)
Dziś jeszcze użytkownicy Polonezów bywają wyśmiewani, ale bliski jest dzień, gdy powstaną z kolan! Chwała ostatnim kierowcom wyklętym! ;)
PS. alegoryczność zagadnienia potęguje fakt, że ten Poldek jedzie ślepą uliczką... poezja! :)
Tak podniosły nastrój zakłóciła ;)) nam Eranis dzwoniąc na ten dziwny telefon, który wydaje z siebie dźwięki, ale nie bardzo je odbiera (czyli odwrotnie jak z SMSami). :)
Pozdro dla Eranis - miło się monologowało. ;]
Jak to się teraz mówi "coś się zepsuło i nie było mnie (tzn. jej) słychać" - pozdro dla kumatych. ;))
Wtem Michuss zadumany robi kroków parę
widzi PeKaeS-a, patrzy niczym w marę
zawoławszy jeno "toż to Ha-Dziesiątka!"
zapozował kontent, gdyż Mors czaskał zdjątka. ;p

Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem, Michuss jest Michussem, a PKS - PKSem ;) © mors
Czas odjazdu, dość tej weny. ;p
M. wybrał sobie istną drogę krzyżową - najbardziej brukowane odcinki jakie mógł wybrać, mimo że opodal, równolegle, szła DK3 z szerokim poboczem. I to wybrał tak w pełni świadomy swych praw i obowiązków. ;]

Michuss w krainie bruków © mors
M. dawał konkretnie do pieca, moje szczęście, że jechałem zupełnie na lekko i w krótkich (2/3) spodenkach, skądinąd 5. raz w tym roku. :)
Pobocza częstokroć nawet takiego nie było, za to nie brakowało nam tematów i inspiracji, tak podczas jazdy jak i na popasie na Orlenowskim parkingu. Tematów oczywiście nie wyczerpaliśmy - tzw. "Rozmowy Niedokończone' - pozdr dla kumatych. ;))
Po 15stej żeśmy się rozjechali, jeden w drugą stronę, a drugi w pierwszą. ;p
Tzn. M. kontynuował bruki, ale z wiatrem, a ja dokładnie odwrotnie. ;]
Po drodze oczywiście obowiązkowy punkt...

Obowiązkowy punkt wycieczki - Dąb Chrobry © mors
i jeszcze takie coś - wciepuję, bo to bardzo rzadki wóz. ;p

(plus mistrz drugiego planu - progi przeżarte na amen)
Dojazd do Morsownii o zachodzie słońca, gdy zeszło do 9*C i dopiero zaczęło być chłodno. ;p
Mimo iż nie nawiedziłem ani jednej nowej parafii, wycieczka zdecydowanie udana - kto jeszcze nie zna M. niechaj szybko to nadrabia. ;p
Dzięki za wszycho i do zo. ;)
Własnych pożytków zapomniawszy :) wyrwałem się w środku tygodnia ze szponów Systemu coby towarzyszyć pątnikowi Michussowi w międzydiecezjalnej trasie (Zielona Góra - Wrocław).
Nareszcie mogłem poznać M., a poza tym była to inspiracja do ruszenia się trochę dalej, z czym przy tak wiosennej pogodzie jest u mnie coraz ciężej. :)
Przed wyjściem przypomniałem sobie, że nieużywany (ponad 2 miesiące!) Huragan ma kapcia, tudzież zastany łańcuch...
Uwinąłem się poniżej pół godziny ;p i to nawet skutecznie. :O
Nawiasem: Kross na Dębicach: 0 kapci na 48kkm+, chiński Huragan na chińskich gumach: 2 kapcie na 9kkm+. Bez komenta...
Po drodze "pocieszałem się", że inni mają gorzej:

Tak opóźniony zacząłem renegocjować z M. miejsce spotkania z tym, że telefon rzeczonego odbiera SMSy, ale ich nie wysyła. :)
Słońce wali, a ja jadę w ciemno.. ;]
Na szczęście M. się

Michuss frasobliwy ;) © mors
Po czym wymieniliśmy podarki (zestaw tradycyjny: złoto, kadzidło i mirra, hehe ;) ) oraz poglądy na tematy wszelakie, jak chociażby na zaistniałą poniżej sytuację:

Nasza wspólna inspiracja - jeden z ostatnich Mohikanów © mors
Tu odkryliśmy wspólnotę ducha ;) albowiem jednakowoż jesteśmy wrażliwi na takie motywy: klasyczny Polonez, czarne tablice, zwykły rowerek w bagażniku - takie klimaty to cała nasza młodość, która przemija równolegle wraz z zanikiem takich obrazków.
Dekadencyjny nastrój potęguje ogólnopaństwowe ujęcie tematu: wraz z ostatnim Polonezem i Maluchem zniknie wielki kawał polskiej tożsamości, już nigdy rzut oka na ulicę nie pozwoli rozpoznać kraju, wszystko rozpłynie się w nijakiej globalnej motoryzacji, jakiej próbki widać w tle Poloneza. Czy takiej chcemy Polski? :)
Dziś jeszcze użytkownicy Polonezów bywają wyśmiewani, ale bliski jest dzień, gdy powstaną z kolan! Chwała ostatnim kierowcom wyklętym! ;)
PS. alegoryczność zagadnienia potęguje fakt, że ten Poldek jedzie ślepą uliczką... poezja! :)
Tak podniosły nastrój zakłóciła ;)) nam Eranis dzwoniąc na ten dziwny telefon, który wydaje z siebie dźwięki, ale nie bardzo je odbiera (czyli odwrotnie jak z SMSami). :)
Pozdro dla Eranis - miło się monologowało. ;]
Jak to się teraz mówi "coś się zepsuło i nie było mnie (tzn. jej) słychać" - pozdro dla kumatych. ;))
Wtem Michuss zadumany robi kroków parę
widzi PeKaeS-a, patrzy niczym w marę
zawoławszy jeno "toż to Ha-Dziesiątka!"
zapozował kontent, gdyż Mors czaskał zdjątka. ;p

Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem, Michuss jest Michussem, a PKS - PKSem ;) © mors
Czas odjazdu, dość tej weny. ;p
M. wybrał sobie istną drogę krzyżową - najbardziej brukowane odcinki jakie mógł wybrać, mimo że opodal, równolegle, szła DK3 z szerokim poboczem. I to wybrał tak w pełni świadomy swych praw i obowiązków. ;]

Michuss w krainie bruków © mors
M. dawał konkretnie do pieca, moje szczęście, że jechałem zupełnie na lekko i w krótkich (2/3) spodenkach, skądinąd 5. raz w tym roku. :)
Pobocza częstokroć nawet takiego nie było, za to nie brakowało nam tematów i inspiracji, tak podczas jazdy jak i na popasie na Orlenowskim parkingu. Tematów oczywiście nie wyczerpaliśmy - tzw. "Rozmowy Niedokończone' - pozdr dla kumatych. ;))
Po 15stej żeśmy się rozjechali, jeden w drugą stronę, a drugi w pierwszą. ;p
Tzn. M. kontynuował bruki, ale z wiatrem, a ja dokładnie odwrotnie. ;]
Po drodze oczywiście obowiązkowy punkt...

Obowiązkowy punkt wycieczki - Dąb Chrobry © mors
i jeszcze takie coś - wciepuję, bo to bardzo rzadki wóz. ;p

(plus mistrz drugiego planu - progi przeżarte na amen)
Dojazd do Morsownii o zachodzie słońca, gdy zeszło do 9*C i dopiero zaczęło być chłodno. ;p
Mimo iż nie nawiedziłem ani jednej nowej parafii, wycieczka zdecydowanie udana - kto jeszcze nie zna M. niechaj szybko to nadrabia. ;p
Dzięki za wszycho i do zo. ;)

















