Wpisy archiwalne w kategorii
36" Kolisko
Dystans całkowity: | 2302.43 km (w terenie 57.66 km; 2.50%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 20.30 km/h |
Suma podjazdów: | 2352 m |
Liczba aktywności: | 217 |
Średnio na aktywność: | 10.61 km |
Więcej statystyk |
Sprzedałem monocykl (!) /36er w czerwcu 2019/
Niedziela, 16 czerwca 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 21.80 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |

/źródełko: muzyczneradio.pl/
Spokojnie, nie sprzedałem Wielkiego Koła, tylko to malutkie, 20".
Miałem je około roku czasu a użyłem 1 raz, na trasie ok. 4,5 km. xD
Wbrew pozorom to był dobry interes, bo kupiłem za 40 (po wielkich targach z 50), a sprzedałem za 60 bez targowania się. :D
Tak więc stopa zwrotu to świetne 50% w rok - nic, tylko handlować używanymi monocyklami. ;D;D xD
Sprzedać musiałem, bo do jazdy był dla mnie o wiele za mały. W założeniu miał wymiatać po górach swoją lekkością i niskim "przełożeniem", ale na wybojach to sam byłem wymiatany z jego siodełka. ;))
W takich okolicznościach nie było mowy o sentymencie (to pierwszy rower w życiu, jaki opyliłłem na wolnym rynku), w przeciwieństwie do nieodżałowanego pogorzelca 24-calowego, z chromowaną całą ramą i najwyższym (MOko) oraz najtrudniejszym (Przeł. Kark.) polskim podjeździe na koncie... ://
Na Wielkim Kole popylałem w czerwcu w 2 niedziele: raz na ulicę Księżycową (niecały kilometr od gór) a raz - nietypowo - na północ, prawie zdobywając Wzgórze Krzywoustego (stromo i terenowo).
Pierwsza wycieczka spotkała się z dużym poklaskiem, a druga z żadnym. ;]
A tu archiwalne nagranie z parady rowerów - od 2:02 widać, jak ogarniam kolejnych fanów. ;pp
1200 rowerów dwukołowych i 1 jednokołowy :) (parada rowerów w JG) /36er/
Sobota, 1 czerwca 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 15.36 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
W sobotę zerwałem się o 7 nad ranem i... poszedłem do kościoła. :D Bo była moja kolej sprzątania. ;p Przy okazji poznałem kolejne "koleżanki" 50+ z mojej ulicy. ;)
Później cyk! na rynek, gdzie rozdawano okolicznościowe, darmowe :) koszulki przed paradą. Tamże spotkałem i w końcu poznałem Nahtaha i Dudysię. :) Gwoli ścisłości, to Nahatah mnie rozpoznał - dzięki Huraganowi. :))
W kolejce czas mijał szybko na rowerowych opo-wieściach. Po zgarnięciu trofeów przyszedł czas na próbę osiodłania "poziomki" i tu zaskoczenie - to było trudniejsze, niż na XIX-wiecznym bicyklu z 52" kołem!! Bicykl to przynajmniej miał trochę wspólnego z dużym monocyklem. ;) Właściwie to wcale nie pojeździłem - tak mi kierownica latała, a brukowany rynek nie pomagał. :/

foto: Dudysia
By odreagować taką porażkę wróciłem do domu po Wielkie Koło i na tymże sprzęcie przejechałem Paradę właściwą - na jedynym monocyklu wśród 1200 konwencjonalnych rowerów (plus jedna poziomka ;) ).
W tak dużym tłumie poznałem zaskakująco dużo starych znajomych i poznałem jeszcze więcej nowych. Na dłuższą metę to było męczące - ciągłe odpowiedzi na te same pytania - jaki rozmiar koła, czy ciężko się nauczyć, i czy to wymaga dobrej równowagi (nie no, skądże.. xD).
I podobnie jak tydzień temu na paradzie rowerów retro, tak i tym razem całkowicie zawiodły mnie media, które wolały zwykłe rowery. ;p Fajne są te ich reportaże, takie nie za ciekawe, hehe... ;)))
Znalazłem się tylko na jednym zdjęciu (i to nawet indywidualnym!) ale po szczegóły odsyłam do mojej specjalistki ds. (czarnego) PR-u ;pp
Jazda za łatwa nie była, co prawda średnia prędkość to 9 km/h, ale na zjazdach byłem mocno stratny - mocno się wierzgałem, mimo dokuczającego słońca, a i tak wyprzedzali mnie wszyscy. No ale były też podjazdy - na najlepszym, bodajże 8% (ul. Nowowiejska), obciążenie na mono było optymalne, a dla wielu rowerów (z przerzutkami!) okazało się zbyt srogie - niektórzy nawet wprowadzali. :OO
Szkoda, że było tylko kilkaset metrów tego podjazdu, bo nie zdążyłem wyprzedzić wszystkich. :D ;pp
Koniec parady tradycyjnie na wyścigu MTB Maja Trophy. Co ciekawe, uczestnicy byli z krańców świata typu RPA i Australia. A nagrody były rzędu 20-30 euro. ;D;D;D Świetny interes. ;)
Gwiazdą oczywiście była Maja Włoszczowska, którą mijałem kilka razy, ale miała wywalone na moje mono ;p chyba nawet go unikała ;D bo miała czas na wszystkich i na wszystko, tylko nie na Wielkie Koło, pfff! ;p Już jej nie lubię. ;ppp
A Państwa Nahtahów (i nie tylko) zapraszam za rok - będzie to jubileuszowa, 20-sta parada i zapowiadane jest więcej atrakcji. :)
Później cyk! na rynek, gdzie rozdawano okolicznościowe, darmowe :) koszulki przed paradą. Tamże spotkałem i w końcu poznałem Nahtaha i Dudysię. :) Gwoli ścisłości, to Nahatah mnie rozpoznał - dzięki Huraganowi. :))
W kolejce czas mijał szybko na rowerowych opo-wieściach. Po zgarnięciu trofeów przyszedł czas na próbę osiodłania "poziomki" i tu zaskoczenie - to było trudniejsze, niż na XIX-wiecznym bicyklu z 52" kołem!! Bicykl to przynajmniej miał trochę wspólnego z dużym monocyklem. ;) Właściwie to wcale nie pojeździłem - tak mi kierownica latała, a brukowany rynek nie pomagał. :/

foto: Dudysia
By odreagować taką porażkę wróciłem do domu po Wielkie Koło i na tymże sprzęcie przejechałem Paradę właściwą - na jedynym monocyklu wśród 1200 konwencjonalnych rowerów (plus jedna poziomka ;) ).
W tak dużym tłumie poznałem zaskakująco dużo starych znajomych i poznałem jeszcze więcej nowych. Na dłuższą metę to było męczące - ciągłe odpowiedzi na te same pytania - jaki rozmiar koła, czy ciężko się nauczyć, i czy to wymaga dobrej równowagi (nie no, skądże.. xD).
I podobnie jak tydzień temu na paradzie rowerów retro, tak i tym razem całkowicie zawiodły mnie media, które wolały zwykłe rowery. ;p Fajne są te ich reportaże, takie nie za ciekawe, hehe... ;)))
Znalazłem się tylko na jednym zdjęciu (i to nawet indywidualnym!) ale po szczegóły odsyłam do mojej specjalistki ds. (czarnego) PR-u ;pp
Jazda za łatwa nie była, co prawda średnia prędkość to 9 km/h, ale na zjazdach byłem mocno stratny - mocno się wierzgałem, mimo dokuczającego słońca, a i tak wyprzedzali mnie wszyscy. No ale były też podjazdy - na najlepszym, bodajże 8% (ul. Nowowiejska), obciążenie na mono było optymalne, a dla wielu rowerów (z przerzutkami!) okazało się zbyt srogie - niektórzy nawet wprowadzali. :OO
Szkoda, że było tylko kilkaset metrów tego podjazdu, bo nie zdążyłem wyprzedzić wszystkich. :D ;pp
Koniec parady tradycyjnie na wyścigu MTB Maja Trophy. Co ciekawe, uczestnicy byli z krańców świata typu RPA i Australia. A nagrody były rzędu 20-30 euro. ;D;D;D Świetny interes. ;)
Gwiazdą oczywiście była Maja Włoszczowska, którą mijałem kilka razy, ale miała wywalone na moje mono ;p chyba nawet go unikała ;D bo miała czas na wszystkich i na wszystko, tylko nie na Wielkie Koło, pfff! ;p Już jej nie lubię. ;ppp
A Państwa Nahtahów (i nie tylko) zapraszam za rok - będzie to jubileuszowa, 20-sta parada i zapowiadane jest więcej atrakcji. :)
Rozmiar ma znaczenie, czyli XI. Parada Rowerów Retro w Jeleniej Górze /Wielkie Koło/
Niedziela, 26 maja 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 19.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Miałem wątpliwości "moralne", czy jechać na paradę retro rowerów na... 7-letnim monocyklu. ;> Ale zachęciła mnie wizja darmowego żarełka. :) ;p I jeszcze szansa na wygranie nagród!
No i nawet mnie zakwalifikowano - na 7-letnim sprzęcie. ;)
Oprócz mnie było 50 osób retro - nie wszyscy mieli stare rowery, ale wszyscy byli ubrani retro. Wszyscy, oprócz mnie. ;]
Był tylko jeden rower niezwykły konstrukcyjnie - w dodatku przyćmiewający moje mono. ;ppp

Peter skradł mi szoł :p © Morsowy

Takie tam na mieście... © Morsowy
Nawet jedna
Z tym, że Peter (Czech) na mono jeździć nie umie (kiedyś próbował), a ja na jego sprzęcie... dowiecie się wkrótce (to będzie naprawdę hit!!). ;pp
Ogólnie Peter ze swoimi 52 calami zawstydzał moje "skromne" 36. ;p Nieliczni zwracali uwagę, że ja mam tylko jedno koło xD większość, zwłaszcza kobiety, zwracały bardziej uwagę na rozmiar sprzętu - jednak rozmiar ma dla nich znaczenie! ;ppp





Start był z Rynku - więc dojechać musiałem przez ścisłe centrum - pierwszy raz się na to odważyłem, ale w niedzielny poranek jest to znośne, a nawet trafiła mi się "zielona fala". :O
Później zbiorowy przejazd aż do Cieplic. Na pagórkach miałem przerąbane, bo o ile na podjazdach nawet lekko wyprzedzałem ogół, to na zjazdach, gdzie zabytkowe rowery toczyły się grawitacyjnie ok. 30 km/h, to ja - chyba jedyny ostrokołowiec - wierzgałem się w trupa, by wyciągać 25 (na oko). ;p
Dodatkowo, żeby nie było mi za łatwo, plątały mi się pod
Ogólnie sporo ludzi przyplątało się tam zupełnie na krzywy ryj i bez jakiegokolwiek wyczucia tematu - w bluzeczkach z Lidla sprzed 3 sezonów i to jeszcze na paroletnich "makrokeszach" w stanie agonalnym. o_O
Organizacyjna strona też była cokolwiek dziwna - brak jakiejkolwiek obstawy policji, jazda na czerwonym świetle na krzywy ryj, tudzież przeciwnie - zatrzymywanie się na zielonym (by zaczekać na maruderów). o_O
Kolejnym minusem był brak "Nahtaha". ;))
Z plusów to na pewno klimat imprezy, choć nie mój xDD tzn. rowery jak najbardziej w moim guście, ale to była impreza de facto towarzyska, z grajkami i tańcami w duchu epoki na Cieplickim deptaku. Technikalia mało kogo tam obchodziły...
Główny plus to darmowe żarełko - załapałem się! ;p i losowanie nagród - nie załapałem się! :( A było około 30 nagród na 51 uczestników ;] pewnie nawet jakby było 50 nagród, to bym się nie załapał. :D
Poznałem też sporo ciekawych ludzi, z Petrem na czele. Peter bywa tu co roku i po polsku gada nieźle i jeszcze więcej rozumie. :O
Było też trochę przypałów, jak np. zawodnik pojaśniający (!) mi, że wsiąść na mono to coś jak wsiąść na konia.
Nosz kułła! Widzieliście kiedyś konia na jednej nodze, gibającej się w każdą stronę?? o_O
Mało tego! Petrowi "wytłumaczył", że jazda na jego rowerze jest bardzo niebezpieczna, bo najmniejszy krawężnik i kierowca leci do przodu! O_O 52 cale i mały krawężnik - czujecie te proporcje? W dodatku przy środku ciężkości za osią wielkiego koła - a przecież to w monocyklu ten środek jest równo nad osią. No ale monocykl to tylko taki jakby koń. xD
No skąd się tacy biorą??? Chyba to był ostatni wyborca Rycha Swetru. ;]
Jubileusz półtora kkm na Wielkim Kole i kolejna demolka Systemu :)
Niedziela, 5 maja 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 10.80 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dziś pękło 1500 km na Wielkim Kole, a sumując wszystkie moje monocykle, to niedługo będą 3 kkm. To wcale niemało. ;p
Ponadto 1500 km oznacza ponad 500 000 pełnych obrotów korbą (i Wielkim Kołem), a doliczając małe monocykle to już mam grubo ponad 1 000 000 pełnych obrotów napędowo-balansowych na sumieniu. ;>
W dzisiejszym odcinku pojechałem na cieplicką giełdę, w dodatku jeżdżąc po niej, wśród ciżby i gawiedzi. :))

Kimacik lat 80tych - ostatni taki handlarz na cieplickiej giełdzie © Morsowy
/w klatkach pod kogutem są żywe kury../
Czasem nawet ktoś zlazł mi z drogi, ale większość - podobnie jak gdy idę pieszo chodnikami czy sklepami - miała na mnie wywalone. o_O
Dziwne choćby z perspektywy samego instynktu przetrwania - przecież mogłem ich przejechać, a co niższych to na nawet przelecieć. xD
Było też wiele zagajeń i nagabywań, co na dłuższą metę jest upierdliwe. ;p
Co ciekawe, udało mi się wyszarpać w tej poniemieckiej masie badziewia klasyczną Dębicę, rocznik 2004, ale prawie nówka, w dodatku w nietypowym rozmiarze 26x 1 3/8 (37-590), tj. w rozmiarze Huragana. :)) Model nazywa się "Specjal", tak więc żarty na bok. ;p ;)
Co ciekawe, opon w tym rozmiarze znalazłem w sklepach w całej Jeleniej równo 1 sztukę (na 7 sklepów). O_O
W drodze powrotnej jechałem przez miasto z plecakiem, zaś w jednej ręce opona, a w drugiej spożywana bułka - szoł mast goł on. ;ppp
Ponadto 1500 km oznacza ponad 500 000 pełnych obrotów korbą (i Wielkim Kołem), a doliczając małe monocykle to już mam grubo ponad 1 000 000 pełnych obrotów napędowo-balansowych na sumieniu. ;>
W dzisiejszym odcinku pojechałem na cieplicką giełdę, w dodatku jeżdżąc po niej, wśród ciżby i gawiedzi. :))

Kimacik lat 80tych - ostatni taki handlarz na cieplickiej giełdzie © Morsowy
/w klatkach pod kogutem są żywe kury../
Czasem nawet ktoś zlazł mi z drogi, ale większość - podobnie jak gdy idę pieszo chodnikami czy sklepami - miała na mnie wywalone. o_O
Dziwne choćby z perspektywy samego instynktu przetrwania - przecież mogłem ich przejechać, a co niższych to na nawet przelecieć. xD
Było też wiele zagajeń i nagabywań, co na dłuższą metę jest upierdliwe. ;p
Co ciekawe, udało mi się wyszarpać w tej poniemieckiej masie badziewia klasyczną Dębicę, rocznik 2004, ale prawie nówka, w dodatku w nietypowym rozmiarze 26x 1 3/8 (37-590), tj. w rozmiarze Huragana. :)) Model nazywa się "Specjal", tak więc żarty na bok. ;p ;)
Co ciekawe, opon w tym rozmiarze znalazłem w sklepach w całej Jeleniej równo 1 sztukę (na 7 sklepów). O_O
W drodze powrotnej jechałem przez miasto z plecakiem, zaś w jednej ręce opona, a w drugiej spożywana bułka - szoł mast goł on. ;ppp
Mniejsza o tytuł :) /36er/
Niedziela, 28 kwietnia 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 12.87 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
Takie tam po mieście...

Takie tam w Jeleniej Górze... © Morsowy
trasa do budowanego ronda na DK3 (Goduszyn), z powrotem częściowo polnymi drogami.
Po drodze mijała mnie policja jak gdakałem przez telefon podczas jazdy na mono i nic nie zareagowali. A powinni, najlepiej bijąc brawa. ;D;D

Takie tam w Jeleniej Górze... © Morsowy
trasa do budowanego ronda na DK3 (Goduszyn), z powrotem częściowo polnymi drogami.
Po drodze mijała mnie policja jak gdakałem przez telefon podczas jazdy na mono i nic nie zareagowali. A powinni, najlepiej bijąc brawa. ;D;D
Wielkanocne Wielkie Koło
Niedziela, 21 kwietnia 2019
Kategoria 36" Kolisko, Nielicho
kilosy: | 8.78 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem odkryłem (po pół roku xD) że na pobliskiej myjni jest kompresor i to jeszcze darmowy. :O


A na długiej, prostej i płaskiej DDR jakaś Grażyna odkryła, że idzie ze mną na tor kolizyjny praktycznie w ostatniej sekundzie - cóż, mam na tym rowerze raptem 220 cm wzrostu, można przeoczyć...


A na długiej, prostej i płaskiej DDR jakaś Grażyna odkryła, że idzie ze mną na tor kolizyjny praktycznie w ostatniej sekundzie - cóż, mam na tym rowerze raptem 220 cm wzrostu, można przeoczyć...
Wielkie lajkowanie Wielkiego Koła ;)
Niedziela, 14 kwietnia 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam ;)

Skrajności (rozmiary kół: 12" vs. 36") © Morsowy
Tym razem było wyjątkowo dużo lajkujących ludzi po drodze (a co to będzie w sezonie turystycznym?) - aż mi żaden pejsbuk nie jest potrzebny. ;)) Aż 3 samochody się zatrzymały żeby pogadać ;) sporo pieszych... i 0 rowerzystów, dość ciekawe statystyki.. ;)
Jechało się łatwo, lekko i przyjemnie, ino że znów bez licznika, bo nie dostałem odpowiedniej baterii (ale teraz już ją mam! ;p), więc przebieg na oko/na mapę. ;p

Skrajności (rozmiary kół: 12" vs. 36") © Morsowy
Tym razem było wyjątkowo dużo lajkujących ludzi po drodze (a co to będzie w sezonie turystycznym?) - aż mi żaden pejsbuk nie jest potrzebny. ;)) Aż 3 samochody się zatrzymały żeby pogadać ;) sporo pieszych... i 0 rowerzystów, dość ciekawe statystyki.. ;)
Jechało się łatwo, lekko i przyjemnie, ino że znów bez licznika, bo nie dostałem odpowiedniej baterii (ale teraz już ją mam! ;p), więc przebieg na oko/na mapę. ;p
36:29 dla Wielkiego Koła ;)
Niedziela, 7 kwietnia 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 9.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Luka prawna ;) © Morsowy
Klasycznie wyjazd w niedzielę, bo tylko wtedy ruch jest znośny i spokojny, a ludzie wyluzowani przeważają nad frustratami. ;)
Po drodze zgadałem się z lokalnym maniakiem rowerów, ciekawa rozmowa, m.in. o rowerach retro - dowiedziałem się m.in., że pod koniec maja w Jeleniej są parady rowerów retro. Na Wielkim Kole powinni mnie wpuścić... ;)
A tak się prezentuje ROWEREK 29" przy Wielkim Kole:

36" vs. 29" :) © Morsowy
jak BMX ;)
Powietrze mi schodzi, po chyba 3 tygodniach bez jazdy zeszło ze standardowych 2,1 do 1,0 atm (i na takim jechałem ;] ).
Licznik padł, dystans na oko. :/
Zwyczajny-niezwyczajny /36er/
Niedziela, 24 lutego 2019
Kategoria 36" Kolisko, Nielicho
kilosy: | 15.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

/napis w dymku oczywiście przerobiłem, ale ten po anglikańsku naprawdę tam jest - no i nieźle pasował ;)) /
Dziś "zwykła jazda" na niezwykłym rowerze, do zwykłego osiedla (Orle) w niezwykłej okolicy (3 km do gór).
Jeździć na mono będę chyba tylko w niedziele i święta, bo tylko wtedy po świecie chodzi mniej hejterów niż ludzi ciekawych świata.
Dziś znów się przejechałem i znów się sprawdziło - komcie leciały lepsze jak na niniejszym blogu za jego najlepszych czasów świetności. ;)
Przykłady:
Seba 20-25 lat:
- ej, młody(!), jedno koło zgubiłeś!
Seba ok. 40stki:
- przepraszam bardzo, jak się taki rower (!) nazywa?
- monocykl!
- o, dziękuję ślicznie
O_O
Janusz na rowerze:
- czy coś się stało?
- nie, czemu?
- aaa, bo z daleka myślałem, że się rower popsuł...
No i standardowe, od Sebixów i Januszy ostatniego sortu:
- o ku#wa!
- ja pie#dole!
W płaskich Cieplicach trafiłem na taki soczysty rodzynek - udało się to zjechać, choć miałem gips w oczach. ;]

Dodatkowy bonus - odkrycie betonowego znaku i to w centrum miasta. Dotychczas wszystkie odkryte były na odludziach.
Nowa stacja kolejowa na wykończeniu (Jelenia Góra

Pociąg do gór. Dwuznaczność zamierzona. ;)

Mijają właśnie 3 tygodnie potężnej odwilży... :)

A, jeszcze jedno - dwie mijane siksy dostały ataku głupawki. :D ;p
Spotkanie mamutów /36er w Wojcieszycach/
Niedziela, 17 lutego 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 19.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

To ja, jak najbardziej, ino 5 lat temu. Niektórzy świadkowie...

Parę dni temu minęła 5. (!?!) rocznica pamiętnej imprezy w Krainie Wygasłych Wulkanów, gdzie była blogerka z BS i zarazem Królowa Karkonoskiej spraszała na swoje urodziny oprócz rodziny także parę fajnych ludzi z BS oraz mnie. ;)) Kiedyś, kurła, to było, tacy młodzi i szaleni... ;)
Tymczasem w minioną niedzielę ponownie wybudziłem z zimowego snu swojego mamuta i pojechaliśmy do Wojcieszyc, do... mamuta:

:D
Powspominaliśmy stare, dobre czasy zlodowaceń, gdy w tym miejscu zalegał lodowiec a Śnieżka dopiero się wyrzynała. ;]
Po czym wróciliśmy do igloo...

Jako że to niedziela, ludzie mają czas i są wyluzowani, to pozdrowień i komentarzy wpadło 3x więcej, niż wpadnie pod tym wpisem. ;]]
No i wypełniły się dni i przekroczyłem inspirujące mnie 1425 km na tym kole, w ponad 5 lat. ;]
I do teraz nikt się nie skapnął, o co chodzi, choć zagajałem wiele razy ;p otóż taki dystans oznacza równe PÓŁ MILIONA pełnych obrotów korbą (przy ostrym kole i braku przerzutek można się doliczyć co do jednego). ;]
Oczywiście to tylko półmetek, szampana otworzę jak pęknie milion. Pierwszy milion. ;)