Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Ciemność, bezsenność, wilgotność, wietrzność, szarość
Środa, 21 października 2015
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho
kilosy: | 52.82 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Start o 04:15 w deszczu, ale było zupełnie ciepło (7-8*C). Później, o świcie, zamiast deszczu pojawił się wiater i odczuwalna temperatura spadła z kilkunastu do kilku, choć na liczniku cały czas było te 7 z ułamkami. A na koniec był i deszcz i wiater. ;]
Do tego szaruga, że oko wykol, skwapliwie spowijająca zapyziałe wiochy. Niezły klimat, niezła jazda, tylko z lekka senna... w sumie w takich klimatach to i przespana grzecznie noc na niewiele by pomogła. ;))
PS. ciekawostka: jak zgadywałem tak i też się stało - budzik w komórce zadzwonił mi równo pod chałupą Rafała z "Rolnik szuka żony", heh.
Do tego szaruga, że oko wykol, skwapliwie spowijająca zapyziałe wiochy. Niezły klimat, niezła jazda, tylko z lekka senna... w sumie w takich klimatach to i przespana grzecznie noc na niewiele by pomogła. ;))
PS. ciekawostka: jak zgadywałem tak i też się stało - budzik w komórce zadzwonił mi równo pod chałupą Rafała z "Rolnik szuka żony", heh.
Z trąbką po mieście (i poligonie) /36"/
Niedziela, 18 października 2015
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 12.79 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Fajnie tak pozdrawiać znajomych i nieznajomych też:

(krzyk) ;) © mors
/bez zdjęć z poligonu bo wcięło mi blutufa /
PS. wśród ludzi oczywiście bez maski. ;p

(krzyk) ;) © mors
/bez zdjęć z poligonu bo wcięło mi blutufa /
PS. wśród ludzi oczywiście bez maski. ;p
Błota, pola, lasy i posępne przysiółki w posępnej szarudze
Sobota, 17 października 2015
Kategoria Nielicho, Biednie, brudno i odludno
kilosy: | 40.58 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem Dębice były w 100% uzasadnione. ;)
Najpierw dojazd do najbardziej zapyziałych przysiółków, później objazd ich opłotkami, a jak już wieczerzało, wbiłem się w nieznany sobie las, tak na oślep, na "odkrywcę", zobaczyć, gdzie się skończy. ;]
A skończył się w ciemności, hehe. ;p
Trudno zrozumieć tę termikę, ale w nocy było o wiele cieplej niźli w dzień, choć na termometrze minimalnie zimniej. Owszem, za dnia wiało, ale lekko, za to fenomenalnie przenikliwie. Jak to możliwe?
Co nie mniej po południu widziałem MTBowca w krótkich spodenkach i wiejskie dzieci, bawiące się w krótkich rękawkach. o_O
Aura tak szara, że nie było sensu robić zdjęć...
PS. średnia w lesie 8km/h ;] (dużo błota i piachu).
Najpierw dojazd do najbardziej zapyziałych przysiółków, później objazd ich opłotkami, a jak już wieczerzało, wbiłem się w nieznany sobie las, tak na oślep, na "odkrywcę", zobaczyć, gdzie się skończy. ;]
A skończył się w ciemności, hehe. ;p
Trudno zrozumieć tę termikę, ale w nocy było o wiele cieplej niźli w dzień, choć na termometrze minimalnie zimniej. Owszem, za dnia wiało, ale lekko, za to fenomenalnie przenikliwie. Jak to możliwe?
Co nie mniej po południu widziałem MTBowca w krótkich spodenkach i wiejskie dzieci, bawiące się w krótkich rękawkach. o_O
Aura tak szara, że nie było sensu robić zdjęć...
PS. średnia w lesie 8km/h ;] (dużo błota i piachu).
Słonik dostał trąbkę. Użytkowo na 36" kole.
Piątek, 16 października 2015
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 6.70 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nooo, tera to jest stylowo i przepisowo jednocześnie:

Słonik doczekał się trąbki © mors
Nie szło tego przykręcić oryginalnymi mocowaniami, więc poszła w ruch taśma klejąca (której szukałem godzinę w domu by ostatecznie pojechać ją kupić, oczywiście na rzeczonym sprzęcie).
Taśma stylowa nie jest, ale jak się siedzi i jedzie to nie widać. ;p
Za to jak się trąbnie, to słychać, oj słychać... :)
Będzie można lepiej pozdrawiać pozdrawiających jak również przestrzegać niesfornych pieszych na DDR - przyda się, bo ta krajzega jest o wiele cichsza od konwencjonalnych rowerków.
I od razu pierwsza trasa z trąbką - na drugi koniec parafii, gdzie czekała na mnie, swego rodzaju, paczka żywnościowa z Anglii. Już widzę te komentarze Eranis. ;]
W drodze powrotnej jedną ręką dzierżyłem pakunek a drugą dusiłem gruchę (przy trąbce). ;]

Słonik doczekał się trąbki © mors
Nie szło tego przykręcić oryginalnymi mocowaniami, więc poszła w ruch taśma klejąca (której szukałem godzinę w domu by ostatecznie pojechać ją kupić, oczywiście na rzeczonym sprzęcie).
Taśma stylowa nie jest, ale jak się siedzi i jedzie to nie widać. ;p
Za to jak się trąbnie, to słychać, oj słychać... :)
Będzie można lepiej pozdrawiać pozdrawiających jak również przestrzegać niesfornych pieszych na DDR - przyda się, bo ta krajzega jest o wiele cichsza od konwencjonalnych rowerków.
I od razu pierwsza trasa z trąbką - na drugi koniec parafii, gdzie czekała na mnie, swego rodzaju, paczka żywnościowa z Anglii. Już widzę te komentarze Eranis. ;]
W drodze powrotnej jedną ręką dzierżyłem pakunek a drugą dusiłem gruchę (przy trąbce). ;]
Mroźna, wietrzna nocka, czyli "rozgrzewka" przed sezonem zimowym
Niedziela, 11 października 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 137.33 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zapowiadali w nocy nie mniej niż +1 i wschodni wiatr do 40km/h... wiater się zgadzał, ale temp. nad ranem spadła do -5,6*C hehe... odczuwalna pewnie -10 jak nie lepiej, no i przyznam, że trochę dało mi to w kość. ;]
Start o północy, jeszcze lekko na plusie, jeszcze było cieplutko (cały czas, aż do 7 rano, pod wiatr!). :) Ostatnie 3 godzinki nocy na granicy hipotermii. Pomimo konkretnego tempa ze trzy razy mną zatelepało, ale to dobrze, bo przynajmniej człowiek czuje, że żyje. :))
Tym razem postanowiłem połączyć kuchnię "xtnt" (guarana) i "Gustava" (wafle ryżowe). Efekt?
Przed wyjazdem nawaliłem się czekolady, jak zawsze (moja "kuchnia"). No i jak zwykle szybko zacząłem zamulać, ziewać, pocierać ślepia... po przejściu na dietę ww. wyraźnie przyspieszyłem a senność znikła praktycznie do zera do samego końca wycieczki (10:40). Nie bolały ani oczy, ani, co zaskakujące, "siedzenie", z czym ostatnio było kiepsko, i to pomimo nielekkich odcinków terenowych i bardzo wielu odcinków po bruku w dodatku mimo spodni bez wkładki. O_O
Ogólnie wycieczka bardzo udana, chociaż nad ranem miałem chwile zwątpienia (aż strach się powtarzać, bo wielu osobom to się nie podoba (sic!) ale jak zwykle jechałem w chińskich adidaskach i cieniutkiej, letniej wiatrówce no i oczywiście bez ciepłego jadła i napitku. :))
Nadmienię, że wyjazd po całodziennym przepracowaniu soboty (remonty, ogrody, sprzątanie). Tak mniej więcej wyglądają moje soboty, więc te nocne i zimowe szarże to poniekąd konieczność... ale i tak raz po raz ktoś (ultrasi) mi dowala, że mało jeżdżę, inni ("zwykli cywile") zaś, jakoby "za dużo". Czyż to nie piękne? ;)
PS. jak się jedzie tym moim starym góralem najlepiej chyba przemówi fakt, że w drodze powrotnej, jadąc z wiatrem do 50km/h w plecy i z górki rzędu 2% rower i tak wyraźnie się zatrzymywał o_O (wszystko jest sprawne, nic nie ociera itp.).
Oto i foto:
O 5:40 w nocy w niedzielę - akurat tabuny hutników zdążały do pracy...

Ciekłe powietrze po lodowatej nocy - tego było mi trzeba! ;) (Huta miedzi w Żukowicach kolo Głogowa) © mors
Te wszystkie okołohutnicze obiekty hałasują w całych malutkich Żukowicach najwyraźniej 24/365 O_O
W Żukowicach zwrócił moją uwagę także urząd gminy - pierwsze w życiu widzę, by był to budynek na samym skraju miejscowości.
.

Z serii "krzyż na rondzie" :) (przysiółek Dzików, gm. Gaworzyce, w tle koniec świata ;) ) © mors
Więcej zdjęć nie ma, szkoda było płetw, które i bez focenia przemarzały. ;]
Nowo nawiedzone parafie (wszystko w okolicy Głogowa): Nielubia, Żukowice (gminna), Wierzchowice, Gaworzyce (gminna) i Dzików. Każda dokładnie spenetrowana i każda warta odwiedzin.
Start o północy, jeszcze lekko na plusie, jeszcze było cieplutko (cały czas, aż do 7 rano, pod wiatr!). :) Ostatnie 3 godzinki nocy na granicy hipotermii. Pomimo konkretnego tempa ze trzy razy mną zatelepało, ale to dobrze, bo przynajmniej człowiek czuje, że żyje. :))
Tym razem postanowiłem połączyć kuchnię "xtnt" (guarana) i "Gustava" (wafle ryżowe). Efekt?
Przed wyjazdem nawaliłem się czekolady, jak zawsze (moja "kuchnia"). No i jak zwykle szybko zacząłem zamulać, ziewać, pocierać ślepia... po przejściu na dietę ww. wyraźnie przyspieszyłem a senność znikła praktycznie do zera do samego końca wycieczki (10:40). Nie bolały ani oczy, ani, co zaskakujące, "siedzenie", z czym ostatnio było kiepsko, i to pomimo nielekkich odcinków terenowych i bardzo wielu odcinków po bruku w dodatku mimo spodni bez wkładki. O_O
Ogólnie wycieczka bardzo udana, chociaż nad ranem miałem chwile zwątpienia (aż strach się powtarzać, bo wielu osobom to się nie podoba (sic!) ale jak zwykle jechałem w chińskich adidaskach i cieniutkiej, letniej wiatrówce no i oczywiście bez ciepłego jadła i napitku. :))
Nadmienię, że wyjazd po całodziennym przepracowaniu soboty (remonty, ogrody, sprzątanie). Tak mniej więcej wyglądają moje soboty, więc te nocne i zimowe szarże to poniekąd konieczność... ale i tak raz po raz ktoś (ultrasi) mi dowala, że mało jeżdżę, inni ("zwykli cywile") zaś, jakoby "za dużo". Czyż to nie piękne? ;)
PS. jak się jedzie tym moim starym góralem najlepiej chyba przemówi fakt, że w drodze powrotnej, jadąc z wiatrem do 50km/h w plecy i z górki rzędu 2% rower i tak wyraźnie się zatrzymywał o_O (wszystko jest sprawne, nic nie ociera itp.).
Oto i foto:
O 5:40 w nocy w niedzielę - akurat tabuny hutników zdążały do pracy...

Ciekłe powietrze po lodowatej nocy - tego było mi trzeba! ;) (Huta miedzi w Żukowicach kolo Głogowa) © mors
Te wszystkie okołohutnicze obiekty hałasują w całych malutkich Żukowicach najwyraźniej 24/365 O_O
W Żukowicach zwrócił moją uwagę także urząd gminy - pierwsze w życiu widzę, by był to budynek na samym skraju miejscowości.
.

Z serii "krzyż na rondzie" :) (przysiółek Dzików, gm. Gaworzyce, w tle koniec świata ;) ) © mors
Więcej zdjęć nie ma, szkoda było płetw, które i bez focenia przemarzały. ;]
Nowo nawiedzone parafie (wszystko w okolicy Głogowa): Nielubia, Żukowice (gminna), Wierzchowice, Gaworzyce (gminna) i Dzików. Każda dokładnie spenetrowana i każda warta odwiedzin.
Siny Staw (Kunice Żarskie) - ekspedycja poszukiwawcza ;)
Niedziela, 4 października 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 46.33 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Mimo przebijania się polem, lasem a i po torach czasem, jeziorko nie odnalezione, pomimo wspierania się elektroniczną mapą w telefonie (po raz pierwszy w życiu, chyba zaczynam doganiać XXI w. ;D ). A tymczasem w domu leży sobie ultra-dokładna mapa papierowa (1:25 000), na której widać każdy pieniek. ;) Widać także tamże, że ominąłem jeszcze kilka innych jeziorek - można wręcz powiedzieć, że omijałem je jak tylko mogłem. ;]
No ale z papierowej mapy "trudniej" jest odpalić filmiki na youtube, tak wiec jest remis, 1:1. ;)
Kolorowy październik (dojazd do lasu):

Pieski, długo samotnie wędrowały przez pola zanim tu doszły:

Większe "sukcesy" dało plątanie się po Żarach...

Oczywiście to nie mogło się obyć bez dedykacji ;) © mors
Jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało... Kijanki zamknęły Żabkę :))

To było na cygańskiej dzielnicy, akurat jak szamotałem się z telefonem to nadeszła grupa cwaniackich wyrostków... czasami warto mieć tani rower i telefon. ;))
No ale z papierowej mapy "trudniej" jest odpalić filmiki na youtube, tak wiec jest remis, 1:1. ;)
Kolorowy październik (dojazd do lasu):

Pieski, długo samotnie wędrowały przez pola zanim tu doszły:

Większe "sukcesy" dało plątanie się po Żarach...

Oczywiście to nie mogło się obyć bez dedykacji ;) © mors
Jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało... Kijanki zamknęły Żabkę :))

To było na cygańskiej dzielnicy, akurat jak szamotałem się z telefonem to nadeszła grupa cwaniackich wyrostków... czasami warto mieć tani rower i telefon. ;))
Penetracja Kożuchowa, Nowej Soli i okolic oraz tęgie "lanie" od emerytów ;)
Sobota, 3 października 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 96.89 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Na "dobry" początek trasy pojawili się i wyprzedzili mnie sromotnie starsi Panowie trzej:

Starsi Panowie Cyborgowie trzej (średnia 28km/h pod przodo-boczny wiatr) © mors
Furkoczące nogawki i kufajki sugerowały że nie ścigali się profesjonalnie, a bagaże i zapasowa opona (pierwsze widzę taki motyw!) sugerowały długie dystanse...
Wyprzedzając zaprosili mnie na koło (wstyd, z racji różnicy wieku), ale co gorsza, nie bardzo mogłem się za nimi utrzymać na tym swoim starym czołgu ;]
Na podjazdach prawie nie zwalniali (to akurat lubię), ale dawali do pieca cały czas, także na zjazdach i na wybojach (tego nie lubię). Ogólnie nie wiedziałem, co się dzieje. ;] Chyba przejdę na szachy...
Po 20km odpuściłem jak niepyszny (sformułowanie - pychotka), bo stało się najgorsze, co mogło... przegrzałem się. ;D
Pół godziny stygłem ;] po czym potoczyłem się swoim tempem i stylem - tytułowa penetracja słabo znanych mi okolic.

Koniec ulicy w stawie © mors

Kolejna odludna parafia © mors

Truskawka - mutant © mors
W Kożuchowie jak zwykle apatia, a w Nowej Soli - zwiedzanie "cudu gospodarczego" (kilka lat temu miasto w ruinie, dziś - lubuski lider gospodarczy). Wyremontowano już niemal wszystko, co się tylko dało...

Przystanek pod szpitalem w Nowej Soli © mors
...ale znalazło się jeszcze parę gustownych reliktów minionych czasów...

Pawilon w tle to "Polska Chata" - świetnie się komponowało z Żukiem (i to w rzadkiej wersji), ale się prześwietliło © mors
(jedne drzwi z lewej i dwoje z prawej, fajna sprawa ;) ).

Starsi Panowie Cyborgowie trzej (średnia 28km/h pod przodo-boczny wiatr) © mors
Furkoczące nogawki i kufajki sugerowały że nie ścigali się profesjonalnie, a bagaże i zapasowa opona (pierwsze widzę taki motyw!) sugerowały długie dystanse...
Wyprzedzając zaprosili mnie na koło (wstyd, z racji różnicy wieku), ale co gorsza, nie bardzo mogłem się za nimi utrzymać na tym swoim starym czołgu ;]
Na podjazdach prawie nie zwalniali (to akurat lubię), ale dawali do pieca cały czas, także na zjazdach i na wybojach (tego nie lubię). Ogólnie nie wiedziałem, co się dzieje. ;] Chyba przejdę na szachy...
Po 20km odpuściłem jak niepyszny (sformułowanie - pychotka), bo stało się najgorsze, co mogło... przegrzałem się. ;D
Pół godziny stygłem ;] po czym potoczyłem się swoim tempem i stylem - tytułowa penetracja słabo znanych mi okolic.

Koniec ulicy w stawie © mors

Kolejna odludna parafia © mors

Truskawka - mutant © mors
W Kożuchowie jak zwykle apatia, a w Nowej Soli - zwiedzanie "cudu gospodarczego" (kilka lat temu miasto w ruinie, dziś - lubuski lider gospodarczy). Wyremontowano już niemal wszystko, co się tylko dało...

Przystanek pod szpitalem w Nowej Soli © mors
...ale znalazło się jeszcze parę gustownych reliktów minionych czasów...

Pawilon w tle to "Polska Chata" - świetnie się komponowało z Żukiem (i to w rzadkiej wersji), ale się prześwietliło © mors
(jedne drzwi z lewej i dwoje z prawej, fajna sprawa ;) ).
Święto Pierwszego Przymrozku! ;) Z Gustavem lecim kawałek na Szczecin, powrót kolarką przez las) /Hrgn/
Niedziela, 27 września 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 78.41 | gruntow(n)e: | 8.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Rano gryfna niespodzianka: tylko +2*C, o wschodzie słońca, więc natychmiast poleciałem (w krótkich gatkach) na ogród coby sprawdzić, czy to szkli się rosa czy szron :) no i trochę szronu miejscami się znalazło, mniam, mniam! Brawo Panie wrześniu! ;)
/a już parę godzin później było +24*C w słońcu, masakra.../
Trochę odwlekaliśmy wyjazd (o 9 zamiast o 7), dzięki czemu spokojnie można już było jechać z otwartą przyłubicą i w spodenkach typu 2/3. :) Choć nie wszyscy tak jechali. ;)

Wrzesień jeszcze, a Gustav wyrychtowany jak na zimę ;) © mors
Ogólnie ledwo nadążałem, mimo że to tylko krótki odcinek. ;p Ale był i taki paradoks: ;)

Uroki drogi w Bogaczowie - żółw czeka na zająca (a ściślej to przełajowy Huragan na prawdziwą kolarkę) © mors
Po 30-kilku km pożegnaliśmy się rzewnie ;) i zawróciłem, bo zaczęło być pod wiatr a nie chciałem spowalniać Mistrza. ;p
Powrót po mojemu, czyli powoli, rozglądając się na boki, ze zdjęciami...

Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki ;) © mors

Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki © mors

Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki © mors
Następnie, jak zwykle na "kolarce", wzięło mnie na leśne skróty...

Leśna droga pod Nowogrodem Bobrzańskim © mors

Między Nowogrodem Bobrzańskim a Drągowiną © mors

Tajemniczy obiekt między Nowogrodem Bobrzańskim a Drągowiną © mors
Właściwie to zabłądziłem tamże, ale było warto. ;)
PS. wersja Gustava:
http://gustav.bikestats.pl/1393116,SentimentalTour-Na-Szczecin.html
/a już parę godzin później było +24*C w słońcu, masakra.../
Trochę odwlekaliśmy wyjazd (o 9 zamiast o 7), dzięki czemu spokojnie można już było jechać z otwartą przyłubicą i w spodenkach typu 2/3. :) Choć nie wszyscy tak jechali. ;)

Wrzesień jeszcze, a Gustav wyrychtowany jak na zimę ;) © mors
Ogólnie ledwo nadążałem, mimo że to tylko krótki odcinek. ;p Ale był i taki paradoks: ;)

Uroki drogi w Bogaczowie - żółw czeka na zająca (a ściślej to przełajowy Huragan na prawdziwą kolarkę) © mors
Po 30-kilku km pożegnaliśmy się rzewnie ;) i zawróciłem, bo zaczęło być pod wiatr a nie chciałem spowalniać Mistrza. ;p
Powrót po mojemu, czyli powoli, rozglądając się na boki, ze zdjęciami...

Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki ;) © mors

Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki © mors

Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki © mors
Następnie, jak zwykle na "kolarce", wzięło mnie na leśne skróty...

Leśna droga pod Nowogrodem Bobrzańskim © mors

Między Nowogrodem Bobrzańskim a Drągowiną © mors

Tajemniczy obiekt między Nowogrodem Bobrzańskim a Drągowiną © mors
Właściwie to zabłądziłem tamże, ale było warto. ;)
PS. wersja Gustava:
http://gustav.bikestats.pl/1393116,SentimentalTour-Na-Szczecin.html
Kreple, żymły i kołoczki, czyli wizyta gryfnego cyborga Gustava ;)
Sobota, 26 września 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 24.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ultra-gryfny-terminator zaszczycił tym razem moje włości, ot, takie tam 354 km prawie w całości pod wiatr... W kontekście niedawnej 1200 to przejażdżka. ;)
Się spiknęliśmy i oto co z tego wyszło...
- mój kot ostatnio odkrył w sobie zajawkę na zabawianie gości ;D -poniżej Gustawovy aparat... ;]

Widzieli kiedy, żeby kot z własnej inicjatywy robił sobie selfie? :D © mors

Upolował aparat :D © mors
Gustav szybciej cisnął po 350km pod wiatr niż ja po kilkunastu kilometrach, masakra ;]

.... ale monocykli nie opanował ;) i w sumie dobrze, bo i w tym też by mnie zmasakrował ;p

Gustav, kot i Żyrafa © mors

Kot i Słoń © mors
/więcej zdjęć na aparacie Gustava, o ile przeżył ;D (aparat, nie Gustav, hehe). Wpis dodaję jednak już teraz, bo ten "pierun" jeszcze ma przez tydzień tak se jeździć po kraju ;] /
W przypadku Seby/Gustava rozmowy są ciekawe nie tylko w treści, ale i w formie - nigdy dotąd nie miałem okazji do słuchania na żywo ślonskiej godki. Wielce ciekawe doświadczenie!
PS. paradoksy językowe:
koło (pl) = koło (śl)
rower (pl) = koło (śl)
monocykl (pl) = ? (śl) = koło (u mnie w domu) ;]
Wersja Gustava:
http://gustav.bikestats.pl/1392909,SentimentalTour-No-to-jedziem.html
Się spiknęliśmy i oto co z tego wyszło...
- mój kot ostatnio odkrył w sobie zajawkę na zabawianie gości ;D -poniżej Gustawovy aparat... ;]

Widzieli kiedy, żeby kot z własnej inicjatywy robił sobie selfie? :D © mors

Upolował aparat :D © mors
Gustav szybciej cisnął po 350km pod wiatr niż ja po kilkunastu kilometrach, masakra ;]

.... ale monocykli nie opanował ;) i w sumie dobrze, bo i w tym też by mnie zmasakrował ;p

Gustav, kot i Żyrafa © mors

Kot i Słoń © mors
/więcej zdjęć na aparacie Gustava, o ile przeżył ;D (aparat, nie Gustav, hehe). Wpis dodaję jednak już teraz, bo ten "pierun" jeszcze ma przez tydzień tak se jeździć po kraju ;] /
W przypadku Seby/Gustava rozmowy są ciekawe nie tylko w treści, ale i w formie - nigdy dotąd nie miałem okazji do słuchania na żywo ślonskiej godki. Wielce ciekawe doświadczenie!
PS. paradoksy językowe:
koło (pl) = koło (śl)
rower (pl) = koło (śl)
monocykl (pl) = ? (śl) = koło (u mnie w domu) ;]
Wersja Gustava:
http://gustav.bikestats.pl/1392909,SentimentalTour-No-to-jedziem.html
ora et labora (16-20.IX.2015) i 16. urodziny Krossa
Niedziela, 20 września 2015
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 44.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
16 lat niemal codziennej jazdy, w każdych warunkach i w przeróżnych zastosowaniach...
Z grubsza licząc to będzie około 5 000 "wycieczek".
"Urodziny" były w piątek, przy 44.955,5 km - zabrakło motywacji i samodyscypliny by dokręcić.
Zabawne są moje zapiski z 1999 r., gdzie oprócz spisywania przebiegu (od pierwszego dnia!) pokusiłem się o oszacowanie, kiedy osiągnę tak kosmiczny przebieg jak 25.000 ;) i wyszło mi, że w 2023 r. ;D;D dalszych wyliczeń brak, bo z tego co pamiętam to uznałem, że i ja i rower będziemy już zbyt starzy. ;D;D
Pocztówka z tygodnia...

hehe ;)
Z grubsza licząc to będzie około 5 000 "wycieczek".
"Urodziny" były w piątek, przy 44.955,5 km - zabrakło motywacji i samodyscypliny by dokręcić.
Zabawne są moje zapiski z 1999 r., gdzie oprócz spisywania przebiegu (od pierwszego dnia!) pokusiłem się o oszacowanie, kiedy osiągnę tak kosmiczny przebieg jak 25.000 ;) i wyszło mi, że w 2023 r. ;D;D dalszych wyliczeń brak, bo z tego co pamiętam to uznałem, że i ja i rower będziemy już zbyt starzy. ;D;D
Pocztówka z tygodnia...

hehe ;)