Mroźna, wietrzna nocka, czyli "rozgrzewka" przed sezonem zimowym
Niedziela, 11 października 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 137.33 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zapowiadali w nocy nie mniej niż +1 i wschodni wiatr do 40km/h... wiater się zgadzał, ale temp. nad ranem spadła do -5,6*C hehe... odczuwalna pewnie -10 jak nie lepiej, no i przyznam, że trochę dało mi to w kość. ;]
Start o północy, jeszcze lekko na plusie, jeszcze było cieplutko (cały czas, aż do 7 rano, pod wiatr!). :) Ostatnie 3 godzinki nocy na granicy hipotermii. Pomimo konkretnego tempa ze trzy razy mną zatelepało, ale to dobrze, bo przynajmniej człowiek czuje, że żyje. :))
Tym razem postanowiłem połączyć kuchnię "xtnt" (guarana) i "Gustava" (wafle ryżowe). Efekt?
Przed wyjazdem nawaliłem się czekolady, jak zawsze (moja "kuchnia"). No i jak zwykle szybko zacząłem zamulać, ziewać, pocierać ślepia... po przejściu na dietę ww. wyraźnie przyspieszyłem a senność znikła praktycznie do zera do samego końca wycieczki (10:40). Nie bolały ani oczy, ani, co zaskakujące, "siedzenie", z czym ostatnio było kiepsko, i to pomimo nielekkich odcinków terenowych i bardzo wielu odcinków po bruku w dodatku mimo spodni bez wkładki. O_O
Ogólnie wycieczka bardzo udana, chociaż nad ranem miałem chwile zwątpienia (aż strach się powtarzać, bo wielu osobom to się nie podoba (sic!) ale jak zwykle jechałem w chińskich adidaskach i cieniutkiej, letniej wiatrówce no i oczywiście bez ciepłego jadła i napitku. :))
Nadmienię, że wyjazd po całodziennym przepracowaniu soboty (remonty, ogrody, sprzątanie). Tak mniej więcej wyglądają moje soboty, więc te nocne i zimowe szarże to poniekąd konieczność... ale i tak raz po raz ktoś (ultrasi) mi dowala, że mało jeżdżę, inni ("zwykli cywile") zaś, jakoby "za dużo". Czyż to nie piękne? ;)
PS. jak się jedzie tym moim starym góralem najlepiej chyba przemówi fakt, że w drodze powrotnej, jadąc z wiatrem do 50km/h w plecy i z górki rzędu 2% rower i tak wyraźnie się zatrzymywał o_O (wszystko jest sprawne, nic nie ociera itp.).
Oto i foto:
O 5:40 w nocy w niedzielę - akurat tabuny hutników zdążały do pracy...
Ciekłe powietrze po lodowatej nocy - tego było mi trzeba! ;) (Huta miedzi w Żukowicach kolo Głogowa) © mors
Te wszystkie okołohutnicze obiekty hałasują w całych malutkich Żukowicach najwyraźniej 24/365 O_O
W Żukowicach zwrócił moją uwagę także urząd gminy - pierwsze w życiu widzę, by był to budynek na samym skraju miejscowości.
.
Z serii "krzyż na rondzie" :) (przysiółek Dzików, gm. Gaworzyce, w tle koniec świata ;) ) © mors
Więcej zdjęć nie ma, szkoda było płetw, które i bez focenia przemarzały. ;]
Nowo nawiedzone parafie (wszystko w okolicy Głogowa): Nielubia, Żukowice (gminna), Wierzchowice, Gaworzyce (gminna) i Dzików. Każda dokładnie spenetrowana i każda warta odwiedzin.
Start o północy, jeszcze lekko na plusie, jeszcze było cieplutko (cały czas, aż do 7 rano, pod wiatr!). :) Ostatnie 3 godzinki nocy na granicy hipotermii. Pomimo konkretnego tempa ze trzy razy mną zatelepało, ale to dobrze, bo przynajmniej człowiek czuje, że żyje. :))
Tym razem postanowiłem połączyć kuchnię "xtnt" (guarana) i "Gustava" (wafle ryżowe). Efekt?
Przed wyjazdem nawaliłem się czekolady, jak zawsze (moja "kuchnia"). No i jak zwykle szybko zacząłem zamulać, ziewać, pocierać ślepia... po przejściu na dietę ww. wyraźnie przyspieszyłem a senność znikła praktycznie do zera do samego końca wycieczki (10:40). Nie bolały ani oczy, ani, co zaskakujące, "siedzenie", z czym ostatnio było kiepsko, i to pomimo nielekkich odcinków terenowych i bardzo wielu odcinków po bruku w dodatku mimo spodni bez wkładki. O_O
Ogólnie wycieczka bardzo udana, chociaż nad ranem miałem chwile zwątpienia (aż strach się powtarzać, bo wielu osobom to się nie podoba (sic!) ale jak zwykle jechałem w chińskich adidaskach i cieniutkiej, letniej wiatrówce no i oczywiście bez ciepłego jadła i napitku. :))
Nadmienię, że wyjazd po całodziennym przepracowaniu soboty (remonty, ogrody, sprzątanie). Tak mniej więcej wyglądają moje soboty, więc te nocne i zimowe szarże to poniekąd konieczność... ale i tak raz po raz ktoś (ultrasi) mi dowala, że mało jeżdżę, inni ("zwykli cywile") zaś, jakoby "za dużo". Czyż to nie piękne? ;)
PS. jak się jedzie tym moim starym góralem najlepiej chyba przemówi fakt, że w drodze powrotnej, jadąc z wiatrem do 50km/h w plecy i z górki rzędu 2% rower i tak wyraźnie się zatrzymywał o_O (wszystko jest sprawne, nic nie ociera itp.).
Oto i foto:
O 5:40 w nocy w niedzielę - akurat tabuny hutników zdążały do pracy...
Ciekłe powietrze po lodowatej nocy - tego było mi trzeba! ;) (Huta miedzi w Żukowicach kolo Głogowa) © mors
Te wszystkie okołohutnicze obiekty hałasują w całych malutkich Żukowicach najwyraźniej 24/365 O_O
W Żukowicach zwrócił moją uwagę także urząd gminy - pierwsze w życiu widzę, by był to budynek na samym skraju miejscowości.
.
Z serii "krzyż na rondzie" :) (przysiółek Dzików, gm. Gaworzyce, w tle koniec świata ;) ) © mors
Więcej zdjęć nie ma, szkoda było płetw, które i bez focenia przemarzały. ;]
Nowo nawiedzone parafie (wszystko w okolicy Głogowa): Nielubia, Żukowice (gminna), Wierzchowice, Gaworzyce (gminna) i Dzików. Każda dokładnie spenetrowana i każda warta odwiedzin.
Komentarze
Mors Ty masz 30 lat już? tera pacze... ;> na żywo to miałem Cie za jakiegoś 25-latka ehehe
zmień ten tytuł na off topic i wszystkie wpisy bedo na miejscu gustav - 11:47 sobota, 24 października 2015 | linkuj
zmień ten tytuł na off topic i wszystkie wpisy bedo na miejscu gustav - 11:47 sobota, 24 października 2015 | linkuj
Wstrzymał bym się jeszcze z dopuszczeniem niezalogowanych... ;)
michuss - 13:02 piątek, 23 października 2015 | linkuj
Jaja sobie robicie? Nie pozwalam na przekroczenie 113 komentarzy!!!. Chcę zachować samotneliderowanie :-)))
MARECKY - 19:45 środa, 21 października 2015 | linkuj
@Barklu
Oczywiście, że jazda w której przemarzamy może być groźna dla organizmu. Przy naprawdę niskich temperaturach można poważnie uszkodzić płuca, oddychać trzeba przez kominiarkę czy inną osłonę twarzy. By bezpiecznie podróżować trzeba wiedzy i doświadczenia by stosować odpowiedni sprzęt, kluczowy do bezpiecznej jazdy na mrozie. Tylko problem z ekstremalnymi temperaturami jest taki, że ciężko jest przetestować sprzęt pod tym kątem, bo takie temperatury w Polsce są bardzo rzadkie. Dlatego wyjazd zimą za koło polarne - jest jednocześnie poligonem doświadczalnym, nie da się w 100% w Polsce do tego przygotować. Podczas pierwszego wyjazdu, po nocy koło -25''C - wysiadł mi wolnobieg, bo smar zakrzepł w środku i jechać się nie dało, wolnobieg przestał zazębiać. Tego w Polsce nie dało się wykryć, bo przy -10-15''C jeszcze dawał radę. Podobnie z butami/rękawicami, w pewnym momencie jest ryzyko złapania odmrożeń. W moim przypadku jeszcze była rezerwa, jakbym wysiadł tak że nie byłbym w stanie jechać, albo czułbym, że mogę odmrozić stopy czy dłonie - rozbiłbym namiot i ogrzał się w ciepłym śpiworze. Ale jazda zimą za kołem polarnym - jest już ekstremum, na które nie każdy się nadaje i niesie swój bagaż ryzyka, niesie ryzyko poważnej kontuzji czy odmrożeń.
Natomiast jazda w cienkiej kurteczce (o której nieraz Mors wspominał że jednak mu było zimno) podczas gdy możemy zabrać spokojnie odpowiednią do warunków - dla mnie jest zwykłą głupotą, wersją szkolnego popisywania się, że "ja jestem twardy bo bez czapki chodzę". wilk - 18:31 środa, 21 października 2015 | linkuj
Oczywiście, że jazda w której przemarzamy może być groźna dla organizmu. Przy naprawdę niskich temperaturach można poważnie uszkodzić płuca, oddychać trzeba przez kominiarkę czy inną osłonę twarzy. By bezpiecznie podróżować trzeba wiedzy i doświadczenia by stosować odpowiedni sprzęt, kluczowy do bezpiecznej jazdy na mrozie. Tylko problem z ekstremalnymi temperaturami jest taki, że ciężko jest przetestować sprzęt pod tym kątem, bo takie temperatury w Polsce są bardzo rzadkie. Dlatego wyjazd zimą za koło polarne - jest jednocześnie poligonem doświadczalnym, nie da się w 100% w Polsce do tego przygotować. Podczas pierwszego wyjazdu, po nocy koło -25''C - wysiadł mi wolnobieg, bo smar zakrzepł w środku i jechać się nie dało, wolnobieg przestał zazębiać. Tego w Polsce nie dało się wykryć, bo przy -10-15''C jeszcze dawał radę. Podobnie z butami/rękawicami, w pewnym momencie jest ryzyko złapania odmrożeń. W moim przypadku jeszcze była rezerwa, jakbym wysiadł tak że nie byłbym w stanie jechać, albo czułbym, że mogę odmrozić stopy czy dłonie - rozbiłbym namiot i ogrzał się w ciepłym śpiworze. Ale jazda zimą za kołem polarnym - jest już ekstremum, na które nie każdy się nadaje i niesie swój bagaż ryzyka, niesie ryzyko poważnej kontuzji czy odmrożeń.
Natomiast jazda w cienkiej kurteczce (o której nieraz Mors wspominał że jednak mu było zimno) podczas gdy możemy zabrać spokojnie odpowiednią do warunków - dla mnie jest zwykłą głupotą, wersją szkolnego popisywania się, że "ja jestem twardy bo bez czapki chodzę". wilk - 18:31 środa, 21 października 2015 | linkuj
EOT w Twoim kierunku, skoro każdą dobrą radę, którą dają Ci ludzie wiele bardziej doświadczeni zbywasz tekstem "swoje wiem", wstawiając mądrości od których ludzie z doświadczeniem za głowy się łapią. Jak widać nie bez powodu niemal zawsze jeździsz samotnie, jakoś nie ma wielu chętnych na jazdę z Tobą; podczas gdy ja mam masę rowerowych znajomych i z różnych imprez i z wypraw, z bikestats, z forum. Ale to pewnie czysty przypadek, a nie Twój charakter...
wilk - 18:24 środa, 21 października 2015 | linkuj
@Mors
Kończę z Tobą rozmowę - bo sensu to żadnego nie ma, z wiarą nie ma dyskusji; albo się ją ma, albo nie. Jak ktoś porównuje skalę ekstremalności dystansu ultra ponad 500km z ekstremalnością jazdy w lekkiej kurteczce, to nie ma o czym gadać. Każdy ma ekstremalność na miarę własnych możliwości, dla człowieka siedzącego codziennie przed TV będzie to dojście na piechotę z Łysej Polany do Morskiego Oka. Różnica jest taka - że niektóre moje wyjazdy są obiektywnie ekstremalne, natomiast o Twoich wyczynach jedynie Ty myślisz, że są ekstremalne - a to "lekka" różnica. I nie kompromituj się tekstami, że ja mam na Bikestats dwa zdjęcia na których się przechwalam, bo to już jest zwyczajnie słabe. Nie wrzucam bezpośrednio na blog zdjęć, bo uważam, że słabo się je w takiej formie ogląda, dlatego wrzucam w postaci albumów Picasy, zdjęcia osobno, tekst osobno i tych zdjęć są setki. A te dwa obrazki które tu mam - wrzuciłem przy okazji nietypowych wydarzeń, nie będę osobnego albumu na 1 obrazek tworzył, więc wstawiłem je na blog. Imponować nikomu już nie muszę - w światku rowerowym mam od wielu lat ugruntowaną opinię człowieka lubiącego rozmaite wyczyny, więc jeden więcej, jeden mniej - na opinię o mnie nie wpłynie. Dlatego robię po prostu to co lubię, a co ludzie o tym myślą - wiele mnie nie interesuje, do statystyk na Bikestats od ładnych paru lat nie przywiązuję żadnej wagi, w tym roku z kwietnia jeszcze wyprawy nie wpisałem, bo relacji nie skończyłem i nie wiem czy skończę w tym roku, a dystans by mnie przesunął mocno do przodu. Ale jak wspomniałem - wisi mi to, jeżdżę dla siebie, nie dla poklasku. wilk - 18:21 środa, 21 października 2015 | linkuj
Kończę z Tobą rozmowę - bo sensu to żadnego nie ma, z wiarą nie ma dyskusji; albo się ją ma, albo nie. Jak ktoś porównuje skalę ekstremalności dystansu ultra ponad 500km z ekstremalnością jazdy w lekkiej kurteczce, to nie ma o czym gadać. Każdy ma ekstremalność na miarę własnych możliwości, dla człowieka siedzącego codziennie przed TV będzie to dojście na piechotę z Łysej Polany do Morskiego Oka. Różnica jest taka - że niektóre moje wyjazdy są obiektywnie ekstremalne, natomiast o Twoich wyczynach jedynie Ty myślisz, że są ekstremalne - a to "lekka" różnica. I nie kompromituj się tekstami, że ja mam na Bikestats dwa zdjęcia na których się przechwalam, bo to już jest zwyczajnie słabe. Nie wrzucam bezpośrednio na blog zdjęć, bo uważam, że słabo się je w takiej formie ogląda, dlatego wrzucam w postaci albumów Picasy, zdjęcia osobno, tekst osobno i tych zdjęć są setki. A te dwa obrazki które tu mam - wrzuciłem przy okazji nietypowych wydarzeń, nie będę osobnego albumu na 1 obrazek tworzył, więc wstawiłem je na blog. Imponować nikomu już nie muszę - w światku rowerowym mam od wielu lat ugruntowaną opinię człowieka lubiącego rozmaite wyczyny, więc jeden więcej, jeden mniej - na opinię o mnie nie wpłynie. Dlatego robię po prostu to co lubię, a co ludzie o tym myślą - wiele mnie nie interesuje, do statystyk na Bikestats od ładnych paru lat nie przywiązuję żadnej wagi, w tym roku z kwietnia jeszcze wyprawy nie wpisałem, bo relacji nie skończyłem i nie wiem czy skończę w tym roku, a dystans by mnie przesunął mocno do przodu. Ale jak wspomniałem - wisi mi to, jeżdżę dla siebie, nie dla poklasku. wilk - 18:21 środa, 21 października 2015 | linkuj
Ale dyskusja rozgorzała...
A jak to jest z aspektem zdrowotnym takich przemarznięć - czy to w lekkiej kurtce przy 0, czy kilkanaście godzin w -27? Nie jest to czasem wyniszczanie organizmu, tak jak wszelkie ultramaratony pustynne itp? Coś, co hartuje psychikę, ale może zaszkodzić ciału? Bo wydaje mi się, że dużo zdrowsze jest przebywanie na powietrzu, także mroźnym, ale nieprzemarzanie. barklu - 17:12 środa, 21 października 2015 | linkuj
A jak to jest z aspektem zdrowotnym takich przemarznięć - czy to w lekkiej kurtce przy 0, czy kilkanaście godzin w -27? Nie jest to czasem wyniszczanie organizmu, tak jak wszelkie ultramaratony pustynne itp? Coś, co hartuje psychikę, ale może zaszkodzić ciału? Bo wydaje mi się, że dużo zdrowsze jest przebywanie na powietrzu, także mroźnym, ale nieprzemarzanie. barklu - 17:12 środa, 21 października 2015 | linkuj
Hartuje to przede wszystkim regularność i czas (liczony w godzinach i dniach) spędzany na zimnie, a nie parę minut w zimnej wodzie. I dlatego ja, który do morsowania się nie zbliżam - jestem zahartowany lepiej od Ciebie, bo każdej zimy spędzam 2-3 razy więcej od Ciebie czasu na powietrzu i robię trasy wymagające długich godzin na zimnie. I jak się robi naprawdę ciężko - to wtedy dopiero ta odporność wychodzi. W Finlandii miałem taką chwilę, że myślałem, że już do Rovaniemi nie dojadę, nocą przy -27''C, gdzie nic nie było dookoła, gdzie można w cieple odpocząć, gdzie najlepsze buty i rękawice zawodziły, na rowerze z 25kg bagażu, na trasie pełnej małych górek wysysających siły; ocierałem się o swoją granicę wytrzymałości - ale radę dałem. I dopiero to jest prawdziwym sprawdzianem odporności w prawdziwie wymagających warunkach, wtedy dopiero widać jak na zimę jesteś odporny. A nie kąpanie się w zimnej wodzie, co robią tysiące ludzi, wmawiając sobie, że dzięki paru minutom w zimnej wodzie są zahartowani. Bo to można porównać z rowerzystą, który pojeździ godzinę przy -20''C i myśli że jest twardy. Bo zahartowanie to dopiero widać po wielu godzinach na mrozie, gdy już od długiego czasu wszystko jest zamarznięte, gdy kurtka powoli zamienia się w blachę, a kominiarkę z trudem się z głowy zdejmuje - bo tak jest sztywna, gdy zawodzą buty i rękawice w których nasz pot już zdążył zamarznąć.
I starczy już tej rozmowy, masz trochę rozumu w głowie - to może skorzystasz z wielu rad które dostałeś w tym wątku, postępy zobaczysz bardzo szybko, bo zrobić przeskok z jazdy tempem poniżej 20km/h do jazdy tempem koło 25km/h jest łatwo, dopiero wyżej zaczynają się większe trudności. Ale jak wolisz zamiast prawdziwie trudnymi trasami imponować kapaniem się w zimnej wodzie, albo zamiast długością trasy na rowerze tym ile czasu gumy nie złapałeś - to zostaniesz przy swoim. wilk - 16:30 wtorek, 20 października 2015 | linkuj
I starczy już tej rozmowy, masz trochę rozumu w głowie - to może skorzystasz z wielu rad które dostałeś w tym wątku, postępy zobaczysz bardzo szybko, bo zrobić przeskok z jazdy tempem poniżej 20km/h do jazdy tempem koło 25km/h jest łatwo, dopiero wyżej zaczynają się większe trudności. Ale jak wolisz zamiast prawdziwie trudnymi trasami imponować kapaniem się w zimnej wodzie, albo zamiast długością trasy na rowerze tym ile czasu gumy nie złapałeś - to zostaniesz przy swoim. wilk - 16:30 wtorek, 20 października 2015 | linkuj
Nie porównuj tras ultramaratońskich czy pieszo-rowerowych wyjazdów (jak wejście na Rysy, tego dnia zrobiłem ponad 200km po górach, ruszałem z Krakowa z poziomu 200m) - z kąpielą w zimnej wodzie. Bo to zupełnie inna, dużo wyższa liga. Takie trasy na rowerze wymagają ogromnej wytrzymałości i silnej psychiki, kąpiel w zimnej wodzie nie wymaga nic trudnego poza chwilowym przełamaniem psychicznym.
Pod zimną wodą kąpałem się nieraz, jak na kempingach ciepłej wody nie było - zagadnienia z tego nie robię, aspekt wyprawy warty tyle uwagi co upierdliwe komary na biwaku. Jakbym musiał to bez problemu bym się wykąpał w zimnej wodzie, jak każdy zdrowy człowiek - bo to nic trudnego. Ale nie widzę w tym sensu, żadnej przyjemności mi to nie sprawia, więc i tego nie robię. Gadanie o tym jak to morsowanie hartuje między bajki można włożyć, znam parę osób co regularnie morsują i niektórym stopy łatwiej marzną niż mnie, który tego nie robię, to kwestia przede wszystkim krążenia, na co większego wpływu nie mamy. wilk - 16:30 wtorek, 20 października 2015 | linkuj
Pod zimną wodą kąpałem się nieraz, jak na kempingach ciepłej wody nie było - zagadnienia z tego nie robię, aspekt wyprawy warty tyle uwagi co upierdliwe komary na biwaku. Jakbym musiał to bez problemu bym się wykąpał w zimnej wodzie, jak każdy zdrowy człowiek - bo to nic trudnego. Ale nie widzę w tym sensu, żadnej przyjemności mi to nie sprawia, więc i tego nie robię. Gadanie o tym jak to morsowanie hartuje między bajki można włożyć, znam parę osób co regularnie morsują i niektórym stopy łatwiej marzną niż mnie, który tego nie robię, to kwestia przede wszystkim krążenia, na co większego wpływu nie mamy. wilk - 16:30 wtorek, 20 października 2015 | linkuj
Nawet dogryźć oryginalnie nie potrafisz, tylko wstawiasz te słabiutkie, od lat już oklepane teksty, taki styl pan Zagłoba zwykł był określać "jakoby martwe cielę ogonem ruszyło" ;))
Przed zimną wodą - nie mam żadnych kompleksów, tylko kąpiel w niej do niczego mi potrzebna nie jest. Nie mieszkam na wiosce, gdzie wodę trzeba grzać pół godziny, żeby się wykąpać, po prostu odkręcam kran i mam ciepłą. Jest dla mnie (jak dla niemal każdego człowieka) dużo wygodniejsza, więc po jakiego grzyba miałbym się męczyć z zimną wodą? Żeby pokazywać jaki to ja jestem "twardy"? Ja nie odczuwam potrzeby ludziom imponowania takimi "wyczynami", które można porównać do jedzenia na żywca robaków. Jak kogoś jedzenie robaków albo kąpiel w zimnej wodzie bawi - jego sprawa, każdy orze jak może.
Dorośnij Morsie! wilk - 13:16 wtorek, 20 października 2015 | linkuj
Przed zimną wodą - nie mam żadnych kompleksów, tylko kąpiel w niej do niczego mi potrzebna nie jest. Nie mieszkam na wiosce, gdzie wodę trzeba grzać pół godziny, żeby się wykąpać, po prostu odkręcam kran i mam ciepłą. Jest dla mnie (jak dla niemal każdego człowieka) dużo wygodniejsza, więc po jakiego grzyba miałbym się męczyć z zimną wodą? Żeby pokazywać jaki to ja jestem "twardy"? Ja nie odczuwam potrzeby ludziom imponowania takimi "wyczynami", które można porównać do jedzenia na żywca robaków. Jak kogoś jedzenie robaków albo kąpiel w zimnej wodzie bawi - jego sprawa, każdy orze jak może.
Dorośnij Morsie! wilk - 13:16 wtorek, 20 października 2015 | linkuj
Ja nie muszę na takie seanse chodzić - bo to nie ja mam kompleksy blokujące mnie podczas letniej jazdy. Ja jeżdżę w każdych warunkach - w lecie w upałach, a zimą przy mrozach dla Ciebie już za niskich. Ale Ty masz rozmaite blokady psychiczne utrudniające Ci taką jazdę, więc ręce które leczą - mogą Ci pomóc.
wilk - 09:35 wtorek, 20 października 2015 | linkuj
Zamiast te kiepskie kity wstawiać Morsie - przyznaj się lepiej, że po prostu jesteś chorobliwie wstydliwą osobą i masz stany lękowe, gdy musisz jeździć na krótko :)).
Tu jest na pewno pies pogrzebany, nasze Morsiątko jest delikatne jak panna na wydaniu. Może wybierz się do Kaszpirowskiego? Ewentualnie Harrego z Tybetu? ;)) wilk - 19:33 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
Tu jest na pewno pies pogrzebany, nasze Morsiątko jest delikatne jak panna na wydaniu. Może wybierz się do Kaszpirowskiego? Ewentualnie Harrego z Tybetu? ;)) wilk - 19:33 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
eee bez takich - dopiero mi się popcorn uprażył :/
Tak czytam i myślę Wilku, że mors by nie wytrzymał na takich biwakach jakie mieliśmy podczas wyprawki dla twardzieli. To chyba pogoda dla Niedziedzi a nie dla Morsów :P Waskii - 18:23 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
Tak czytam i myślę Wilku, że mors by nie wytrzymał na takich biwakach jakie mieliśmy podczas wyprawki dla twardzieli. To chyba pogoda dla Niedziedzi a nie dla Morsów :P Waskii - 18:23 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
@Mors
Najpierw poczytaj - później się wypowiadaj, bo kolejny raz mędrkujesz, a zwyczajnie Ci wiedzy brakuje. W Wikipedii czytamy:
"Duża warstwa podskórnego tłuszczu zapewnia im znakomitą pływalność." Pływanie dorosłych hipopotamów nie jest klasycznym pływaniem, po prostu szybkim poruszaniem się w wodzie.
I tak jest z połową Twoich wypowiedzi - gadasz i gadasz, tylko wiedzy i doświadczenia Ci brakuje. I w taki właśnie sposób wymyślasz wesołe teorie jak to, że rzekomo zimą łatwiej Ci robić długie dystanse niż latem, albo szajsowate opony wychwalasz pod niebiosa.
I dopóki nie przeniesiesz się ze świata Twoich wyobrażeń do realnego świata - większych postępów w jeździe na rowerze nie zrobisz. Bo żeby robić postępy - wydłużać dystanse czy zwiększać prędkość trzeba chcieć się uczyć czegoś nowego, a nie kurczowo się trzymać jednego wzorca i na siłę starać się być oryginalnym. Tak więc szkoda naszego na czasu na nawracanie Ciebie na cokolwiek, pisać tu można, żeby się trochę pośmiać; ale przekonać takich gości jak Ty do czegokolwiek to niewykonalne zadanie. wilk - 17:46 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
Najpierw poczytaj - później się wypowiadaj, bo kolejny raz mędrkujesz, a zwyczajnie Ci wiedzy brakuje. W Wikipedii czytamy:
"Duża warstwa podskórnego tłuszczu zapewnia im znakomitą pływalność." Pływanie dorosłych hipopotamów nie jest klasycznym pływaniem, po prostu szybkim poruszaniem się w wodzie.
I tak jest z połową Twoich wypowiedzi - gadasz i gadasz, tylko wiedzy i doświadczenia Ci brakuje. I w taki właśnie sposób wymyślasz wesołe teorie jak to, że rzekomo zimą łatwiej Ci robić długie dystanse niż latem, albo szajsowate opony wychwalasz pod niebiosa.
I dopóki nie przeniesiesz się ze świata Twoich wyobrażeń do realnego świata - większych postępów w jeździe na rowerze nie zrobisz. Bo żeby robić postępy - wydłużać dystanse czy zwiększać prędkość trzeba chcieć się uczyć czegoś nowego, a nie kurczowo się trzymać jednego wzorca i na siłę starać się być oryginalnym. Tak więc szkoda naszego na czasu na nawracanie Ciebie na cokolwiek, pisać tu można, żeby się trochę pośmiać; ale przekonać takich gości jak Ty do czegokolwiek to niewykonalne zadanie. wilk - 17:46 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
@xtnt
To tak nie działa. W naturze wszystko ma swój cel, o zwierzaku tłustym bez znaczącego powodu - to można mówić w przypadku zwierząt udomowionych, czyli spasionego kota, przekarmionego psa, zwierząt tuczonych na mięso. Ale wśród zwierząt żyjących dziko - wszystko ma znaczenie.
Hipopotamom spora warstwa tłuszczu pod skórą znacznie ułatwia pływanie, a nosorożce czy słonie żyjące dziko - wcale tłuste nie są, to po prostu wielkie zwierzęta. wilk - 15:39 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
To tak nie działa. W naturze wszystko ma swój cel, o zwierzaku tłustym bez znaczącego powodu - to można mówić w przypadku zwierząt udomowionych, czyli spasionego kota, przekarmionego psa, zwierząt tuczonych na mięso. Ale wśród zwierząt żyjących dziko - wszystko ma znaczenie.
Hipopotamom spora warstwa tłuszczu pod skórą znacznie ułatwia pływanie, a nosorożce czy słonie żyjące dziko - wcale tłuste nie są, to po prostu wielkie zwierzęta. wilk - 15:39 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
Ale tłusta nie jest też sarenka. Ani antylopa czy żyrafa. Nie ma tutaj żadnej reguły. :P
michuss - 12:53 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
Ze zwierzętami - to nie jest prawda. Zwierzęta posiadające najwięcej tłuszczu są mięsożerne - wszystkie rodzaje wielorybów. Większość żywią się planktonem i małymi rybami, niektóre gatunki także wielkimi rybami czy dużymi ośmiornicami - jak kaszaloty czy orki.
Duże ilości tłuszczu są dla tych zwierząt niezbędne do egzystowania w wodzie, w niskich temperaturach. wilk - 09:44 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
Duże ilości tłuszczu są dla tych zwierząt niezbędne do egzystowania w wodzie, w niskich temperaturach. wilk - 09:44 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj
Tylko widzisz Morsie - nie jesteś nadczłowiekiem, albo Mistrzem Jedi, co wytrzyma rok bez oddychania. Jesteś człowiekiem takim samym jak każdy z nas - i takie same jak wszystkich obowiązują Cię prawidła. Wszystko to o czym pisał Barklu dalej Cię obowiązuje i ten sam dystans zimą co latem będzie Cię kosztował dużo więcej energii - to jest czysta fizyka. Zimą mięśnie są mniej wydajne (dlatego lekkoatleci przy chłodnej pogodzie dresy zdejmują przed samym startem), znacznie więcej energii schodzi na ogrzanie organizmu - te zasady obowiązują wszystkich ludzi, nie jesteś tu żadnym wyjątkiem. i podobnie jest przy dużym upale, ponad 30 stopni - tam wydajność organizmu też bardzo spada. Ale w typowych warunkach letnich, w przedziale temperatur 20-25 wydajność ludzkiego organizmu jest największa, także Twojego organizmu.
A cała pozostała Twoja gadanina - jest tylko próbą tworzenia Twojej legendy. Można zimą lubić jeździć mniej lub bardziej, ale to że lubisz to bardziej, Twojej wydajności w niskich temperaturach w cudowny sposób nie podniesie. Twój organizm tak jak organizm każdego człowieka będzie najbardziej wydajny gdy jest wystarczająco ciepło (ale nie za ciepło). wilk - 20:34 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
A cała pozostała Twoja gadanina - jest tylko próbą tworzenia Twojej legendy. Można zimą lubić jeździć mniej lub bardziej, ale to że lubisz to bardziej, Twojej wydajności w niskich temperaturach w cudowny sposób nie podniesie. Twój organizm tak jak organizm każdego człowieka będzie najbardziej wydajny gdy jest wystarczająco ciepło (ale nie za ciepło). wilk - 20:34 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
Właśnie odkryłem plus całej tej dyskusji - edukację przyrodniczą :)
Szkoda, że David Attenborough (r.i.p.) już nie może tego czytać... :(
Pozdrawiam Was, Panowie :) Trollking - 20:03 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
Szkoda, że David Attenborough (r.i.p.) już nie może tego czytać... :(
Pozdrawiam Was, Panowie :) Trollking - 20:03 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
Jak najbardziej logiczne, myślę, że przynajmniej 99% rekordów dystansów rowerzystów pochodzi z lata/później wiosny. Dlatego polemizuję z Morsem, który twierdzi, że on tylko zimą może daleko jeździć, a na BBTour miałby szanse jakby był w styczniu, a nie sierpniu. I jak widać nawet on ma rekord z lata, więc całe to gadanie jak to mu się zimą łatwiej jeździ trzeba traktować w kategoriach humorystycznych, jak tego nawiedzonego gościa z Warszawy co latem siedzi w lodówce bo mu za gorąco ;))
wilk - 18:08 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
Nie jest czasem tak, że jadąc zimą zużywa się więcej energii niż latem? Po pierwsze, ogrzanie ciała, po drugie wszelkie opory - np. przez szersze ubranie. Stąd raczej logiczne, że rekord łatwiej pobić latem.
barklu - 16:42 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
Napisałem Ci wyraźnie, że zimą łatwiej jest niwelować różnicę w budowie ciała, poprzez odpowiedni ekwipunek i doświadczenie. Dlatego ja dzięki odpowiedniemu ekwipunkowi, większej wytrzymałości i mocniejszej od Ciebie psychice mogę granicę przesuwać dalej, pomimo że dobrej budowy na zimowe trasy nie mam.
Ale nie o tym jest rozmowa - wykazując, że Twój rekord pochodzi z lata i to koło 30 stopni czarno na białym udowodniłem, że latem jeździ Ci się całkiem dobrze, a całe Twoje gadanie o tym jak to upałów nie znosisz należy traktować w kategoriach humorystycznych. I tyle w temacie.
A w kontekście długich tras jak 500km czy BBTour - Twój problem nie leży w sprzęcie (choć szybki rower pomaga), ale przede wszystkim w psychice. Bo do długich tras trzeba przede wszystkim psychiki, to jest najważniejsze "wyposażenie" na trasie, a w tej mierze masz jeszcze dużo do nadrobienia. Tylko szukasz łatwych tłumaczeń dlaczego się na to nie nadajesz, dopóki tego nie zmienisz - dystanse ultra niestety pozostaną dla Ciebie niedostępne. wilk - 12:11 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
Ale nie o tym jest rozmowa - wykazując, że Twój rekord pochodzi z lata i to koło 30 stopni czarno na białym udowodniłem, że latem jeździ Ci się całkiem dobrze, a całe Twoje gadanie o tym jak to upałów nie znosisz należy traktować w kategoriach humorystycznych. I tyle w temacie.
A w kontekście długich tras jak 500km czy BBTour - Twój problem nie leży w sprzęcie (choć szybki rower pomaga), ale przede wszystkim w psychice. Bo do długich tras trzeba przede wszystkim psychiki, to jest najważniejsze "wyposażenie" na trasie, a w tej mierze masz jeszcze dużo do nadrobienia. Tylko szukasz łatwych tłumaczeń dlaczego się na to nie nadajesz, dopóki tego nie zmienisz - dystanse ultra niestety pozostaną dla Ciebie niedostępne. wilk - 12:11 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
O czym Ty do mnie gadasz? Tak usilnie starasz się mi dogadać, że gubisz w ogóle znaczenie tego co piszę ;)
Dlaczego nie piszę o przedszkolakach i roślinach? Ano dlatego, że nawiązuję do Twojego nicka, a ten nie jest przedszkolakiem lub rośliną - tylko zwierzęciem. Takie trudne do ogarnięcia?
A taka postura nie eliminuje z aktywności zimowej, natomiast powoduje, że jeden typ pogody jest dla osób szczupłych lepszy, inny gorszy. nie masz większego pojęcia o realiach i prawidłach rowerowych - bo i niewiele z ludźmi jeździsz, więc pare słów wyjaśnienia. W tym roku na wielu ultramaratonach trafiały się duże upały - i tam osoby mocno zbudowane i z większą wagą miały dodatkowe utrudnienie, osoby szczuplejsze znacznie lepiej znosiły upały. I to było widać nie na przykładzie pojedynczych osób - ale wielu. Osoby cięższe mają trudniej, co nie znaczy, że w upałach nie dadzą rady. I podobnie jest z zimową aktywnością - tu osoby szczuplejsze mają gorzej, natomiast cięższym jest łatwiej. Tyle że zimą te braki jest dużo łatwiej nadrobić przez odpowiednie wyposażenie i doświadczenie. wilk - 10:00 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
Dlaczego nie piszę o przedszkolakach i roślinach? Ano dlatego, że nawiązuję do Twojego nicka, a ten nie jest przedszkolakiem lub rośliną - tylko zwierzęciem. Takie trudne do ogarnięcia?
A taka postura nie eliminuje z aktywności zimowej, natomiast powoduje, że jeden typ pogody jest dla osób szczupłych lepszy, inny gorszy. nie masz większego pojęcia o realiach i prawidłach rowerowych - bo i niewiele z ludźmi jeździsz, więc pare słów wyjaśnienia. W tym roku na wielu ultramaratonach trafiały się duże upały - i tam osoby mocno zbudowane i z większą wagą miały dodatkowe utrudnienie, osoby szczuplejsze znacznie lepiej znosiły upały. I to było widać nie na przykładzie pojedynczych osób - ale wielu. Osoby cięższe mają trudniej, co nie znaczy, że w upałach nie dadzą rady. I podobnie jest z zimową aktywnością - tu osoby szczuplejsze mają gorzej, natomiast cięższym jest łatwiej. Tyle że zimą te braki jest dużo łatwiej nadrobić przez odpowiednie wyposażenie i doświadczenie. wilk - 10:00 niedziela, 18 października 2015 | linkuj
Rozmawiamy o przystosowaniu do zimy. A człowiek przy zwierzętach w tym zakresie - ma bardzo nikłe wyniki. Zwierzęta takie jak morsy żyją w dużo bardziej wymagających temperaturach. I wszystkie zwierzęta żyjące w arktycznych warunkach muszą mieć odpowiednią dawkę tłuszczu by móc w takich warunkach egzystować.
Jednym słowem - po tym widać najlepiej jaki jest najlepszy typ budowy na mrozy, a jaki na lato. Taki szczupaczek jak Ty Morsie - został przez naturę stworzony na lato, więc nie walcz dalej z naturą, bo jesteś jak sportowiec trenujący nie tę dyscyplinę w której ma szansę na sukcesy.
A swoją drogą - co to za nicka sobie wybrałeś z takimi parametrami? Taki Wilk do mnie pasuje jak ulał - szczupły, wytrzymały, a ofiarom nie popuszcza ;)). Ale jak taki sam szczupaczek jak ja wybiera sobie na patrona jedno z najtłuściejszych zwierzątek na Ziemi - to coś tu jest nie tak ;)) wilk - 20:28 sobota, 17 października 2015 | linkuj
Jednym słowem - po tym widać najlepiej jaki jest najlepszy typ budowy na mrozy, a jaki na lato. Taki szczupaczek jak Ty Morsie - został przez naturę stworzony na lato, więc nie walcz dalej z naturą, bo jesteś jak sportowiec trenujący nie tę dyscyplinę w której ma szansę na sukcesy.
A swoją drogą - co to za nicka sobie wybrałeś z takimi parametrami? Taki Wilk do mnie pasuje jak ulał - szczupły, wytrzymały, a ofiarom nie popuszcza ;)). Ale jak taki sam szczupaczek jak ja wybiera sobie na patrona jedno z najtłuściejszych zwierzątek na Ziemi - to coś tu jest nie tak ;)) wilk - 20:28 sobota, 17 października 2015 | linkuj
Czytamy ze zrozumieniem Morsie. Ja nie pisałem o morsach-ludziach, tylko o prawdziwych morsach, czyli zwierzętach od których to określenie zaczerpnięto. Widziałeś kiedyś chudego morsa? ;))
wilk - 14:12 sobota, 17 października 2015 | linkuj
Ale sam napisałeś, że miało być w planach ponad 400km (czyli życiówka) - tylko się nie udało, zima nie dla Ciebie Morsie; a latem byś to wciągnął nosem. Z taką budową ciała - jesteś stworzony na lato. Bo jak wygląda prawdziwy mors od którego nicka sobie pożyczyłeś? Gdzieś widział chudego morsa? Przecież to byłby obraz nędzy i rozpaczy, parę dni zimą - i taki mors by wykorkował. Prawdziwe morsy zawsze są tłuściutkie, bo taka budowa na zimę jest zbawienna. Tak więc jeszcze raz apeluję do Ciebie Morsie - nie walcz z Matką Naturą! :))
wilk - 10:52 sobota, 17 października 2015 | linkuj
Jak zrobisz - to pogadamy, na razie to przez 3 zimy nie zbliżyłeś się do tego wyniku. A czemu? Bo lato to Twój prawdziwy żywioł i ten talent powinieneś rozwijać. Ale zdaję sobie sprawę, że z nickiem Mors głupio tak w lecie szaleć - dlatego musiałeś w sztuczny sposób zablokować swój niekwestionowany talent do jazdy w upałach.
Dlatego apeluję do Ciebie Morsie - nie walcz już więcej ze sobą, Matka Natura stworzyła Cię na upały, nie zimę. Kto to widział, żeby taki chuderlak brał się za zimowe jazdy, wiadomo, że do tego to potrzeba dużo tłuszczu. Ale latem ten brak tłuszczu jest wręcz zbawienny. Gdybyś tego talentu w sobie nie tłamsił, to z Twoją odpornością na upały - przez te 3 lata 1000km miałbyś już na koncie. wilk - 00:00 sobota, 17 października 2015 | linkuj
Dlatego apeluję do Ciebie Morsie - nie walcz już więcej ze sobą, Matka Natura stworzyła Cię na upały, nie zimę. Kto to widział, żeby taki chuderlak brał się za zimowe jazdy, wiadomo, że do tego to potrzeba dużo tłuszczu. Ale latem ten brak tłuszczu jest wręcz zbawienny. Gdybyś tego talentu w sobie nie tłamsił, to z Twoją odpornością na upały - przez te 3 lata 1000km miałbyś już na koncie. wilk - 00:00 sobota, 17 października 2015 | linkuj
Nieważne czy próbowałeś czy nie - ważne, że Twój rekord pochodzi z lata. Czyli w tym lecie dajesz sobie doskonale radę, skoro najlepszy wynik uzyskałeś przy 30 stopniach. Czyli warunki na BBTour są dla Ciebie idealne - tak więc do roboty Morsie, dość tych kiepskich tłumaczeń.
wilk - 23:29 piątek, 16 października 2015 | linkuj
Nie odwracamy morsa ogonem drogi Morsie. Lato się kończy 23 września, więc Twój rekordowy dystans padł w kalendarzowym lecie - i jakbyś się tu nie gimnastykował to tego faktu nie zmienisz. Więc bajerów tu proszę nie odpowiadać, widać z tego wyraźnie, że najlepiej sobie radę dajesz właśnie w wysokich temperaturach, Twój absolutny rekord pochodzi z lata i to w dzień gdy temperatura dochodziła do 30 stopni jak sam napisałeś. Widać z tego wyraźnie, że to całe gadanie o tym jak lata nie lubisz - to pic na wodę i fotomontaż, wysokie temperatury to Twój żywioł, właśnie wtedy jesteś najmocniejszy ;))
wilk - 23:08 piątek, 16 października 2015 | linkuj
Ale przecież Twój rekord dystansu 335km pochodzi z ...lata drogi Morsie! Czyli jednak najmocniejszy jesteś właśnie latem, przytoczmy tu fragment Twojej relacji z tej trasy:
"w dzień bodajże 23* w cieniu, w słońcu pewnie koło 30, a w nocy 8-9, co na dłuższą metę jednak wymaga długich rękawków"
To właśnie idealnie takie warunki jakie trafiają się na większości "Bałtyków", więc można powiedzieć, że to warunki idealne dla Ciebie - ani za ciepło, ani za zimno. Termin też niemal ten sam jak Twój rekordowy, niecały miesiąc przesunięcia. Więc proszę tu morsa ogonem nie odwracać, nie wymiękać, nie szukać jak tu się można wykpić - tylko brać się do treningów. Jak przejeździsz solidnie zimę (a podobno to lubisz) - to latem będziesz nie do zatrzymania! ;)) wilk - 20:06 piątek, 16 października 2015 | linkuj
"w dzień bodajże 23* w cieniu, w słońcu pewnie koło 30, a w nocy 8-9, co na dłuższą metę jednak wymaga długich rękawków"
To właśnie idealnie takie warunki jakie trafiają się na większości "Bałtyków", więc można powiedzieć, że to warunki idealne dla Ciebie - ani za ciepło, ani za zimno. Termin też niemal ten sam jak Twój rekordowy, niecały miesiąc przesunięcia. Więc proszę tu morsa ogonem nie odwracać, nie wymiękać, nie szukać jak tu się można wykpić - tylko brać się do treningów. Jak przejeździsz solidnie zimę (a podobno to lubisz) - to latem będziesz nie do zatrzymania! ;)) wilk - 20:06 piątek, 16 października 2015 | linkuj
Morsie do dzieła! Jak wystartujesz na BBTour - to mogę Ci pożyczyć mój stary rower szosowy na wyścig. Dębic tam nie założysz, ale "troszkę" szybciej za to pojedziesz :))
wilk - 17:23 piątek, 16 października 2015 | linkuj
mors, właśnie mijają ostatnie chwile, by zapisać się na przyszłoroczny BBT. APELUJĘ do Ciebie! My już to zrobiliśmy, A TY???
:P ;) michuss - 12:52 piątek, 16 października 2015 | linkuj
:P ;) michuss - 12:52 piątek, 16 października 2015 | linkuj
Ale ile można o tych oponach przynudzać? A Ty przy każdej dłuższej trasie to podkreślasz jak to bez dętek jeździsz, ciągle żalisz się jaki to cienki jesteś; ja w swoich relacjach po prostu skupiam się na samej trasie.
A co BBT - jak tak będziesz myślał to nigdy tego nie przejedziesz :)). Z długim dystansem trzeba się brać za bary, a nie "bardzo wątpię". Masz idealną kolarską budowę, jesteś naturalnie szczupły - to są Twoje spore atuty, trzeba je rozwijać. Natomiast Twoją pietą achillesową jest brak wiary w siebie, jak uwierzysz - to zrobisz błyskawiczne postępy. Tutaj filmik specjalnie dla Ciebie :)) wilk - 20:36 czwartek, 15 października 2015 | linkuj
A co BBT - jak tak będziesz myślał to nigdy tego nie przejedziesz :)). Z długim dystansem trzeba się brać za bary, a nie "bardzo wątpię". Masz idealną kolarską budowę, jesteś naturalnie szczupły - to są Twoje spore atuty, trzeba je rozwijać. Natomiast Twoją pietą achillesową jest brak wiary w siebie, jak uwierzysz - to zrobisz błyskawiczne postępy. Tutaj filmik specjalnie dla Ciebie :)) wilk - 20:36 czwartek, 15 października 2015 | linkuj
To nie o to chodzi, jak komuś wiszą te wszystkie parametry - to nic nam do tego.
Ale sytuacja Morsa jest inna, on ciągle się przechwala tym, że "idzie pod prąd", że "ma pod górkę" - czyli jeździ na ciężkim rzęchu, jeździ w cieniutkich kurteczkach tam gdzie inni jadą ubrani na zimowo itd. I takie przechwalanie się jest irytujące, zauważam w tym formę zagrania "pod publiczkę". wilk - 15:51 czwartek, 15 października 2015 | linkuj
Ale sytuacja Morsa jest inna, on ciągle się przechwala tym, że "idzie pod prąd", że "ma pod górkę" - czyli jeździ na ciężkim rzęchu, jeździ w cieniutkich kurteczkach tam gdzie inni jadą ubrani na zimowo itd. I takie przechwalanie się jest irytujące, zauważam w tym formę zagrania "pod publiczkę". wilk - 15:51 czwartek, 15 października 2015 | linkuj
Na każdą rzecz można patrzyć z dwóch stron. Kto powiedział, że jazda szybsza i dalsza jest lepsza? Ja po trochę rozumiem Morsa, też jeżdżę na ciężkich oponach o wadzę 1 kg i są to opony Schwalbe, wcale nie tanie, na ciężkim rowerze, nie oszczędzam też na bagażu, jadę w zwykłych butach. Dzięki temu jadę wolno, tracę mnóstwo energii w porównaniu z szosowcami, ale czy to koniecznie jest wada? Jestem wstanie na takim rowerze jechać od świtu do zmroku, więc po co lżejszy rower, i opony? Przecież dzięki temu zużywam znacznie więcej energii na krótszym odcinku i krótszym czasie, a oto mi chodzi. Gdybym nie chciał się męczyć wybrałbym samochód. Gdybym chciał jechać szybciej i dalej to wybrałbym kolarkę, która w moim przypadku wcale nie była by droższa, Na szybkiej jeździe mi nie zależy, wręcz takiej nie lubię, na zjazdach jadę na hamulcach, trzydzieści kilka km to dla maksymalna prędkości, która sprawia mi radość. Na żadnych maratonach nie byłem i nie będę, bo jeżeli chcę pobić rekordy to wyłącznie swoje, porównywanie się z innymi mnie nie interesuję, bo każdy człowiek jest inny i ma inne możliwości. Przykładem jest tu nawet jazda Morsa z lekkim ubraniu, którym lubi się chwalić Dla mnie też nic dziwnego, sam znam rowerzystę, który jeździ np. bez czapki cały rok, bo ma taki organizm i nie jest mu zimno i nie jest wcale morsem. Mnie by natomiast uszy z zimna odpadły i co z tego wynika, że jestem gorszy czy lepszy? Taki jest mój punkt widzenia i tak jeżdżę i będę jeździł, dopóki nie zmienię zdania co może się zawsze zdarzyć. Inni lubią co innego więc jeżdżą inaczej i o czym tu dyskutować?
dornfeld - 13:02 czwartek, 15 października 2015 | linkuj
Jak wrócę do domu to zrobię popcorn, mnóstwo popcornu i usiądę do lektury. Prawdziwa, bikestatowa telenowela :D
rmk - 09:08 czwartek, 15 października 2015 | linkuj
1000km w 70h jest do zrobienia dla każdego zdrowego człowieka, nawet na oponach Dębicy ;)). Jedynie problemy zdrowotne mogą z tego wykluczyć. Robili to i ludzie z wielkim brzuchem, ważący po 120kg, których spotykając na ulicy nigdy by się o taki wyczyn nie posądziło, a GMRDP w tym roku ukończył 70-letni rowerzysta. Więc tym bardziej dałby radę człowiek o typowej kolarskiej budowie jak Ty. Tylko takie dystanse jedzie się przynajmniej w 50% głową nie nogami. I dlatego psychika odgrywa tu kluczowe znaczenie, nieraz przegrywają ludzie mocni, ale nieodporni na ból i niewygody czy brak snu; natomiast kończą trasę ci co jadą wolno, ale nie wymiękają. Wiara w siebie - to jest klucz na takich trasach. Jak się ma rekord na poziomie 200km - to 1000km wydaje się kosmosem, ale takie dystanse wymagają stopniowej adaptacji. I jak stopniowo będziemy to zwiększać - to po przejechaniu doby (czyli 400-500km) te 1000km w 3 doby przestanie być kosmosem. Do tego jazda w grupie a jazda solo to trochę inna zabawa, w sprawnej grupie średnie rosną o parę km/h przy tym samym wysiłku.
Tak więc jak uwierzysz w siebie w Morsie - to kiedyś BBTour na pewno skończysz. wilk - 23:47 środa, 14 października 2015 | linkuj
Tak więc jak uwierzysz w siebie w Morsie - to kiedyś BBTour na pewno skończysz. wilk - 23:47 środa, 14 października 2015 | linkuj
I znowu nic w temacie, więc podsumuję Cię w równie "merytorycznym" duchu co Twoje wypowiedzi, bo widać to najlepiej do Ciebie przemawia ;))
Twoje priorytety co do opon - to IMO kity, takie same jak to, że rzekomo statystyki nic Cię nie obchodzą, podobnie jak okienka - tylko jak wspominałem dziwnym "przypadkiem" robisz dłuższe trasy startując na początku miesiąca, albo o północy;)). Jesteś takim modelowym przedstawicielem internetowych gawędziarzy spod znaków "nie stać mnie, więc dorabiam ideologię". W ten gatunek idealnie wpisują się te Dębice, te próby wmawiania, że Schwalbe to szajs itd. A zamiast odstawiać taką szopkę można po prostu napisać, że kupujesz opony tylko z przedziału cenowego do 20-30zł i tyle w temacie. Ale Ty wolisz dorabiać do tego ideologię i próbować udowodnić, że opony za 20-30zł są lepsze od tych za 100-150z i jednocześnie w połowie wpisów dziwić się, że tak wolno jeździsz.
I jak to podkreślasz notorycznie - to nie dziw się, że ludzie, którzy umieją jeździć szybciej dają Ci dobre rady w temacie, starając się Ci pomóc w tym zakresie. Tylko żeby coś zmienić - trzeba być otwartym na nowe doznania, trzeba eksperymentować, a nie jak baba użalać się jaka to ze mnie powolna mameja ;))). Zamiast być jak mors na lądzie - powinieneś się starać być takim jak mors pod wodą! ;))
Zobacz sobie Wąskiego - jakie wielkie postępy zrobił w ciągu 2-3 lat. Kiedyś jeździł podobnie jak Ty, a teraz robi 1000km po górach, a 300km wciąga nosem. Tylko Wąski chętnie czerpie z wiedzy innych i wiele na tym zyskuje. Także i Mors może machać po 1000km - to zależy tylko od Ciebie. GMRDP ukończył gościu na przedpotopowej kolarce z wielką skrzynką na narzędzia na bagażniku zamiast sakw, żeby takie trasy jeździć wcale nie potrzeba wykładać tysięcy złotych na karbony, tylko pieniądze wydawać tak by najlepiej się przełożyły na efekty - a opony to taki zakup, gdzie przy niewielkich nakładach można sporo zyskać. I pomyśl ile smacznych rybek (czyli "nielichych" tras) by dzięki temu nasz Mors mógł zyskać! :))) wilk - 18:09 środa, 14 października 2015 | linkuj
Twoje priorytety co do opon - to IMO kity, takie same jak to, że rzekomo statystyki nic Cię nie obchodzą, podobnie jak okienka - tylko jak wspominałem dziwnym "przypadkiem" robisz dłuższe trasy startując na początku miesiąca, albo o północy;)). Jesteś takim modelowym przedstawicielem internetowych gawędziarzy spod znaków "nie stać mnie, więc dorabiam ideologię". W ten gatunek idealnie wpisują się te Dębice, te próby wmawiania, że Schwalbe to szajs itd. A zamiast odstawiać taką szopkę można po prostu napisać, że kupujesz opony tylko z przedziału cenowego do 20-30zł i tyle w temacie. Ale Ty wolisz dorabiać do tego ideologię i próbować udowodnić, że opony za 20-30zł są lepsze od tych za 100-150z i jednocześnie w połowie wpisów dziwić się, że tak wolno jeździsz.
I jak to podkreślasz notorycznie - to nie dziw się, że ludzie, którzy umieją jeździć szybciej dają Ci dobre rady w temacie, starając się Ci pomóc w tym zakresie. Tylko żeby coś zmienić - trzeba być otwartym na nowe doznania, trzeba eksperymentować, a nie jak baba użalać się jaka to ze mnie powolna mameja ;))). Zamiast być jak mors na lądzie - powinieneś się starać być takim jak mors pod wodą! ;))
Zobacz sobie Wąskiego - jakie wielkie postępy zrobił w ciągu 2-3 lat. Kiedyś jeździł podobnie jak Ty, a teraz robi 1000km po górach, a 300km wciąga nosem. Tylko Wąski chętnie czerpie z wiedzy innych i wiele na tym zyskuje. Także i Mors może machać po 1000km - to zależy tylko od Ciebie. GMRDP ukończył gościu na przedpotopowej kolarce z wielką skrzynką na narzędzia na bagażniku zamiast sakw, żeby takie trasy jeździć wcale nie potrzeba wykładać tysięcy złotych na karbony, tylko pieniądze wydawać tak by najlepiej się przełożyły na efekty - a opony to taki zakup, gdzie przy niewielkich nakładach można sporo zyskać. I pomyśl ile smacznych rybek (czyli "nielichych" tras) by dzięki temu nasz Mors mógł zyskać! :))) wilk - 18:09 środa, 14 października 2015 | linkuj
Takie dość typowe zachowanie dla człowieka który nie umie/nie chce dyskutować - czyli wycieczka osobista. Jak chcesz żeby poważnie traktować to co piszesz - odnoś się konkretnie do moich argumentów, a nie wstawiasz osobiste złośliwości w moim kierunku. Bo w ten sposób mi nie dogadasz (po mnie to spływa jak po kaczce) - a tylko pokazujesz swoją bezradność.
wilk - 16:02 środa, 14 października 2015 | linkuj
@Mors
Nie manipuluj, wiesz dobrze, że tekst "albo bardzo lekko albo długie życie" - dotyczył typowo wyczynowych opon, wyciąganie stąd wniosku na temat doskonałości Dębic - to zupełne nieporozumienie. Czym innym są opony bardzo lekkie nastawione na wyczyn, czym innym opony szosowe nastawione na długie życie. I taki model jak Durano Plus przebija Twoje klocki zdecydowanie, to model jednocześnie lekki (choć nie bardzo lekki) i bardzo odporny, o oporach toczenia jak opony szosowe, a nie marketowej klasy opony z terenowym bieżnikiem.
@Trollking
Ja nie prowadzę tu dyskusji o tuningu - tylko komentuję wpisy Morsa. A w jego wpisach i komentarzach notorycznie pojawiają się utyskiwania na prędkości jakie uzyskuje, że go wyprzedzają emeryci, że średnie 25km/h to kosmos. I nie inaczej jest w tym konkretnym wpisie, jak możesz sobie przeczytać sam utyskuje na to jak wolno się jeździ na tym jego rowerze. Czyli skoro to notorycznie porusza - to jednak ma to dla niego znaczenie. Dlatego całe jego teorie o doskonałych Dębicach - można między bajki włożyć. Używa ich tylko z jednego powodu - są bardzo tanie, na poziomie 20zl.
I taki tekst uczciwie to przyznający zamknąłby dyskusję, nie ma nic złego w tym że ktoś chce oszczędzić. Natomiast próby udowodniania przez Morsa, że są to świetne opony - można jedynie obrócić w żarty jak to w tej dyskusji robimy, bo na poważnie nie da się tego brać. wilk - 14:30 środa, 14 października 2015 | linkuj
Nie manipuluj, wiesz dobrze, że tekst "albo bardzo lekko albo długie życie" - dotyczył typowo wyczynowych opon, wyciąganie stąd wniosku na temat doskonałości Dębic - to zupełne nieporozumienie. Czym innym są opony bardzo lekkie nastawione na wyczyn, czym innym opony szosowe nastawione na długie życie. I taki model jak Durano Plus przebija Twoje klocki zdecydowanie, to model jednocześnie lekki (choć nie bardzo lekki) i bardzo odporny, o oporach toczenia jak opony szosowe, a nie marketowej klasy opony z terenowym bieżnikiem.
@Trollking
Ja nie prowadzę tu dyskusji o tuningu - tylko komentuję wpisy Morsa. A w jego wpisach i komentarzach notorycznie pojawiają się utyskiwania na prędkości jakie uzyskuje, że go wyprzedzają emeryci, że średnie 25km/h to kosmos. I nie inaczej jest w tym konkretnym wpisie, jak możesz sobie przeczytać sam utyskuje na to jak wolno się jeździ na tym jego rowerze. Czyli skoro to notorycznie porusza - to jednak ma to dla niego znaczenie. Dlatego całe jego teorie o doskonałych Dębicach - można między bajki włożyć. Używa ich tylko z jednego powodu - są bardzo tanie, na poziomie 20zl.
I taki tekst uczciwie to przyznający zamknąłby dyskusję, nie ma nic złego w tym że ktoś chce oszczędzić. Natomiast próby udowodniania przez Morsa, że są to świetne opony - można jedynie obrócić w żarty jak to w tej dyskusji robimy, bo na poważnie nie da się tego brać. wilk - 14:30 środa, 14 października 2015 | linkuj
ja pier**** Ty masz 344 komentarze we wrześniu
...to tak w ramach zakoloryzacji tejże dyskusji gustav - 21:56 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
...to tak w ramach zakoloryzacji tejże dyskusji gustav - 21:56 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
@ mors - to Ty jednak lubisz zmieniać dętki/opony? Myślałem, że nie i stąd te Dębice.
no i nikt mnie o niczym nie informuje, to był strzał w ciemno, żeby w żart obrócić tę Waszą dyskusję ale widać nie wyszło ;-)
ciężko nas pomylić więc ktoś musiał być na niezłej bombie :P Waskii - 20:52 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
no i nikt mnie o niczym nie informuje, to był strzał w ciemno, żeby w żart obrócić tę Waszą dyskusję ale widać nie wyszło ;-)
ciężko nas pomylić więc ktoś musiał być na niezłej bombie :P Waskii - 20:52 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
...się miałem nie odzywać, ale i tak mam skrzyknę zaspamowaną tematyką opon, więc co... wypowiem się :)
Co do szwalbów (tanich, tych z paskami (białe, potem czerwone - jeżdżę, a nie znam się na modelach, więc tu nie zaimponuję wiedzą) to zestaw nabyty wraz z moim mega szajsem, czyli Krossem Vento 1.0 wytrzymał cały pierwszy sezon (jakieś 13-14 kkm). Potem zmieniłem z rozsądku, bo dziury w poszyciu mnie niepokoiły. I tu mam mieszane uczucia - z przodu się trzyma, z tyłu zdechła po jakichś 6 kkm (wszyły bebechy). Teraz nabyłem coś taniego marki Vittoria Zfiro (czy jakoś tak) i mimo babola w postaci zakupu wypaczonego egzemplarza (wymienionego od ręki w sklepie) nie narzekam - dopiero bowiem po tygodniu okazało się, że jeżdżę w jakimś kolcem w oponie zanim przebiła się dętka. Póki co pozostałości po dziurze nie dają znać.
W crossie mam jakieś chińskie marki, które są pewnie gówniane, ale co z tego? Rower ma się kręcić, a nie być przedmiotem lansu za XXX stów.
Panowie, poczytajcie sobie całą dyskusję i zastanówcie się czy warto w opiniach na temat sprzętu rowerowego zniżać się do poziomu dżentelmenów z forum o tunningu samochodów.
Jak ktoś kiedyś napisał (krytykując nas): "nikt nie lubi rowerzystów. Nawet sami oni siebie nie lubią".
Wyluzujcie! :) Trollking - 20:17 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Co do szwalbów (tanich, tych z paskami (białe, potem czerwone - jeżdżę, a nie znam się na modelach, więc tu nie zaimponuję wiedzą) to zestaw nabyty wraz z moim mega szajsem, czyli Krossem Vento 1.0 wytrzymał cały pierwszy sezon (jakieś 13-14 kkm). Potem zmieniłem z rozsądku, bo dziury w poszyciu mnie niepokoiły. I tu mam mieszane uczucia - z przodu się trzyma, z tyłu zdechła po jakichś 6 kkm (wszyły bebechy). Teraz nabyłem coś taniego marki Vittoria Zfiro (czy jakoś tak) i mimo babola w postaci zakupu wypaczonego egzemplarza (wymienionego od ręki w sklepie) nie narzekam - dopiero bowiem po tygodniu okazało się, że jeżdżę w jakimś kolcem w oponie zanim przebiła się dętka. Póki co pozostałości po dziurze nie dają znać.
W crossie mam jakieś chińskie marki, które są pewnie gówniane, ale co z tego? Rower ma się kręcić, a nie być przedmiotem lansu za XXX stów.
Panowie, poczytajcie sobie całą dyskusję i zastanówcie się czy warto w opiniach na temat sprzętu rowerowego zniżać się do poziomu dżentelmenów z forum o tunningu samochodów.
Jak ktoś kiedyś napisał (krytykując nas): "nikt nie lubi rowerzystów. Nawet sami oni siebie nie lubią".
Wyluzujcie! :) Trollking - 20:17 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Dzięki Wilk. To nie dla mnie, kolega sobie chciał kupić. Ja mam Durano Plus 3 szt, które mi z pewnością wystarczą jeszcze na kilkanaście tysięcy i póki co jestem z nich bardzo zadowolony bo nie lubię zmieniać dętek tak jak mors i póki co robiłem to raz w życiu :)
Waskii - 19:59 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
To jest strzał w dziesiątkę, tu musi być pies pogrzebany!
Morsiątko zwyczajnie nie potrafi dętek zmieniać, stąd ma te zahamowania ;))
Takie opony jak te Spece - to są leciutkie opony szosowe nastawione na wyczyn. Czyli osiągi - bardzo małe opony toczenia, bardzo mała waga, świetna przyczepność. Jednym słowem opona na typowe wyścigi 100-200km, ale do codziennej jazdy nie bardzo. Takie opony długo nie żyją, a z racji wysokiej jakości gumy są drogie. Też nie ma co liczyć, że za długo pożyją i będą miały genialną odporność na przebicia. Albo bardzo lekko, albo długie życie i duża odporność. wilk - 19:02 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Morsiątko zwyczajnie nie potrafi dętek zmieniać, stąd ma te zahamowania ;))
Takie opony jak te Spece - to są leciutkie opony szosowe nastawione na wyczyn. Czyli osiągi - bardzo małe opony toczenia, bardzo mała waga, świetna przyczepność. Jednym słowem opona na typowe wyścigi 100-200km, ale do codziennej jazdy nie bardzo. Takie opony długo nie żyją, a z racji wysokiej jakości gumy są drogie. Też nie ma co liczyć, że za długo pożyją i będą miały genialną odporność na przebicia. Albo bardzo lekko, albo długie życie i duża odporność. wilk - 19:02 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Ja tylko może taką małą dygresję: mors chyba nie potrafi zmienić dętki na trasie i stąd ta asekuracja :D
A skoro już tak o oponach co powiecie na SPECIALIZED S-Works Turbo 700x24C ? Waskii - 18:42 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
A skoro już tak o oponach co powiecie na SPECIALIZED S-Works Turbo 700x24C ? Waskii - 18:42 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Tylko zdajesz sobie sprawę z tego, że opony parcieją? Dlatego robienie zapasu tego typu jest bez sensu, bo po 5-10 latach dostajesz niepełnowartościowy produkt.
A jakość kosztuje, opony za 200zł to zupełnie inna półka niż opony jak Twoje za 20zł. Tylko problem w tym, że Tobie wygodniej jest przywoływać te nieliczne złe doświadczenia ludzi z dobrymi oponami, a zamykasz oczy na o wiele większą liczbę doskonałych recenzji jakie mają. A w taki sposób to sobie wszystko można udowodnić i każdy produkt sprowadzić do parteru, bo zawsze znajdą się niezadowoleni użytkownicy.
A 3tys to wytrzymują jedynie bardzo lekkie szytki. przeciętna opona szosowa kosztująca w okolicach 100-120zł wytrzyma koło 7-10tys. A takie modele jak Schwalbe Durano Plus, czyli pancerniejsze opony szosowe wytrzymują i ponad 20tys, bardzo często bez żadnych przebić, a ważą 3 razy mniej od Twoich, nie wspominając o tym, że mają o niebo mniejsze opory toczenia. wilk - 18:29 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
A jakość kosztuje, opony za 200zł to zupełnie inna półka niż opony jak Twoje za 20zł. Tylko problem w tym, że Tobie wygodniej jest przywoływać te nieliczne złe doświadczenia ludzi z dobrymi oponami, a zamykasz oczy na o wiele większą liczbę doskonałych recenzji jakie mają. A w taki sposób to sobie wszystko można udowodnić i każdy produkt sprowadzić do parteru, bo zawsze znajdą się niezadowoleni użytkownicy.
A 3tys to wytrzymują jedynie bardzo lekkie szytki. przeciętna opona szosowa kosztująca w okolicach 100-120zł wytrzyma koło 7-10tys. A takie modele jak Schwalbe Durano Plus, czyli pancerniejsze opony szosowe wytrzymują i ponad 20tys, bardzo często bez żadnych przebić, a ważą 3 razy mniej od Twoich, nie wspominając o tym, że mają o niebo mniejsze opory toczenia. wilk - 18:29 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
na ''szfalbach'' zrobiłem ponad 20tyś, z czego te szosowe mają już prawie 15tyś - nie strzelają, bieżnik o dziwo w niezłym stanie, żadnej złapanej gumy... można? miały iść na wyrzucenie po mojej krajowej trasie, ale coś czuję, że któryś tysiąc na nich jeszcze zrobię ;]
Wilk dobrze Ci pisze - na siłę się ograniczasz, a potem piszesz na blogu czy komuś w komentarzach, że średnia 25 to kosmos wszystkich kosmosów :> gustav - 11:24 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Wilk dobrze Ci pisze - na siłę się ograniczasz, a potem piszesz na blogu czy komuś w komentarzach, że średnia 25 to kosmos wszystkich kosmosów :> gustav - 11:24 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Jeśli nieprzebijalność jest parametrem numer 1 - to podwójny z Ciebie frajer ;)) Są do rowerów opony pełne, z lanej gumy, których z oczywistych względów przebić się nie da, więc są bardziej odporne i trwałe od każdej klasycznej opony rowerowej. A ważą sporo mniej od tych Twoich Dębic, wariant szosowy ledwie 400g.
A psioczenie na Schwalbe w Twoim wydaniu - to zwykły brak wiedzy i doświadczeń. Takich ludzi jak Ty można wyleczyć tylko w jeden sposób - pożyczyć im dobry, lekki rower na tydzień. Dopiero to pozwoli im zrozumieć, że świat nie musi się kończyć na oponach klasy marketowej sprzed 10 lat i ile przez takie podejście tracą. Szczególnie w przypadku człowieka takiego jak Ty - bardzo łasego na statystyki czy okienka ;)) wilk - 21:32 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
A psioczenie na Schwalbe w Twoim wydaniu - to zwykły brak wiedzy i doświadczeń. Takich ludzi jak Ty można wyleczyć tylko w jeden sposób - pożyczyć im dobry, lekki rower na tydzień. Dopiero to pozwoli im zrozumieć, że świat nie musi się kończyć na oponach klasy marketowej sprzed 10 lat i ile przez takie podejście tracą. Szczególnie w przypadku człowieka takiego jak Ty - bardzo łasego na statystyki czy okienka ;)) wilk - 21:32 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
Muszę nadmienić, iż w Wielkopolsce są dwa Końce Świata (w jednym z nich mieszkam osobiście) ;)
starszapani - 16:46 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
O Żukowicach to nawet ciężko napisać, że to jakakolwiek miejscowość ;)
Koniec Świata jest w Wielkopolsce a nie w gminie Gaworzyce ;)) rmk - 11:15 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
Koniec Świata jest w Wielkopolsce a nie w gminie Gaworzyce ;)) rmk - 11:15 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
Z Tobą Morsie jest ten problem - że Ty po prostu nigdy nie używałeś lepszych opon, więc nie wiesz ile dają. Bo wszystko ze sobą jest sprzężone. Jak jeździsz na jakimś zupełnym szmelcu, na którym trudno przekroczyć 20km/h - to i nie masz motywacji żeby jeździć szybciej. Ale jak będziesz miał trochę szybszy rower z cienkimi oponami - to i automatycznie zaczynasz bardziej zwracać uwagę na szybkość, zaczynasz cisnąć bardziej, a wraz z szybkością rośnie też długość tras jakie jesteś w stanie pokonać. Wiem jak to było ze mną, też zaczynałem od jazdy typowo turystycznej, jadąc na pierwszy BBTour też chciałem jechać turystycznie - ale ściganie szybko wciąga, szczególnie jak widzisz, że robisz postępy. A szybszy rower można mieć niewielkim kosztem, tania szosówka to koszt poniżej 1000zł, a różnica w porównaniu do tego Twojego klocka będzie naprawdę spora, a na oponach możesz urwać najwięcej.
I wtedy zobaczyłbyś, że średnie koło 25km/h to nie jest jakiś oszałamiający kosmos. Tylko do takich zmian trzeba pewnej otwartości na nowe doznania, a nie klepać ciągle mantrę o tych dziadowskich oponach. Super wytrzymałe to mają być opony do traktora, nie roweru :)). Co z tego, że pożyją 30 czy 40tys zamiast 20tys i złapiesz na nich 0 gum zamiast 2-3? Ale frajda z jazdy przez te długie lata będzie inna. I nie bajeruj, że te parametry, okienka i inne tego typu sprawy Cię nie interesują - bo widać, że często na te okienka polujesz, robisz długą trasę na początku miesiąca, czy ruszasz o północy, żeby w południe mieć ponad 100km ;)). Nie ma w tym nic złego, nawet najbardziej zakamieniali turyści jadąc na BBTour ściągali swoje błotniki i próbowali pocisnąć ile się dało, każdy człowiek ma w mniejszą lub większą sportową żyłkę. wilk - 21:22 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
I wtedy zobaczyłbyś, że średnie koło 25km/h to nie jest jakiś oszałamiający kosmos. Tylko do takich zmian trzeba pewnej otwartości na nowe doznania, a nie klepać ciągle mantrę o tych dziadowskich oponach. Super wytrzymałe to mają być opony do traktora, nie roweru :)). Co z tego, że pożyją 30 czy 40tys zamiast 20tys i złapiesz na nich 0 gum zamiast 2-3? Ale frajda z jazdy przez te długie lata będzie inna. I nie bajeruj, że te parametry, okienka i inne tego typu sprawy Cię nie interesują - bo widać, że często na te okienka polujesz, robisz długą trasę na początku miesiąca, czy ruszasz o północy, żeby w południe mieć ponad 100km ;)). Nie ma w tym nic złego, nawet najbardziej zakamieniali turyści jadąc na BBTour ściągali swoje błotniki i próbowali pocisnąć ile się dało, każdy człowiek ma w mniejszą lub większą sportową żyłkę. wilk - 21:22 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Morsie , to nie jest odpowiedź.
Ja tylko chcę żebyś w zdrowiu dojechał do np. 58 ... lat ! Jurek57 - 20:01 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Ja tylko chcę żebyś w zdrowiu dojechał do np. 58 ... lat ! Jurek57 - 20:01 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
@Wilk, no właśnie - chodzi mi o to, że wcale nie trzeba mieć klockowatych opon by były nieprzebijalne, w Czołgu mam zwykłe maratony, na których da się jeździć w neutralnym terenie a jak się człowiek uprze to nawet po śniegu i lodzie, czego byłeś świadkiem a są tak samo nieprzebijalne. Też jeżdżę bez łatek i dętek po okolicy i wcale opony nie muszą ważyć kilograma.
mors może sobie jeździć w czym chce bo to jego sprawa ale to tylko moja dygresja, że wymagania jakie on ma do opony wcale nie muszą oznaczać, że ma ona ważyć kilogram (tylko 810g) i być klockowatą :D Waskii - 18:46 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
mors może sobie jeździć w czym chce bo to jego sprawa ale to tylko moja dygresja, że wymagania jakie on ma do opony wcale nie muszą oznaczać, że ma ona ważyć kilogram (tylko 810g) i być klockowatą :D Waskii - 18:46 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
na neutralny teren do mtb se kup schwalbe marathony - nie wiem jak, ale w 20cm śniegu wjechałem w nich na hołdę ;D a na asfalcie zajembiste.
...w cieniutkiej letniej wiatrówce... jprd gustav - 18:31 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
...w cieniutkiej letniej wiatrówce... jprd gustav - 18:31 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Opony same nie pojadą. Są ważne, ale nie ma co na nie psioczyć czy za bardzo chwalić. 500 gramów czy kilogram - może jest to istotne dla wyścigowców, ale jak widzę Mors traktuje jazdę bardziej zabawowo. I piszę tu z podobnym nastawieniem, a nie będąc jakimś advocatusem diaboli :)
Trollking - 18:17 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
A takie asfaltowe trasy nie lepiej Huraganem? Dębice lepiej zostawić w teren, tam byś mógł wyprzedzać ludzi na kolarkach ;)
barklu - 15:39 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Morsie ja rozumiem że można "na golasa" w okolicach zera jeździć i mieć z tego zadowolenie ... ? Człowiek to nie jaszczurka która może i w ciepłym i w zimnym.
Jurek57 - 14:55 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Tylko, że te Durano Plus to ważą koło 350g, a nie prawie kilogram jak Dębice Morsa. Tak więc o trochę innym pojęciu klockowatości tu jest mowa ;P
wilk - 14:49 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Ja też jeżdżę w nieprzebijalnych oponach i jakoś nie są klockowate. Tylko raz w życiu robiłem kapcia i to dętka była uszkodzona od strony obręczy a nie opony.
Dzięki za przypomnienie, że muszę sobie kupić zapasową oponę Durano Plus do Czarnuli.
xtnt - kupiłem quaranę w proszku tak jak "reklamowałeś" i przy najbliższej nocnej jeździe będę próbował czy to coś daje. :D Waskii - 13:25 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Dzięki za przypomnienie, że muszę sobie kupić zapasową oponę Durano Plus do Czarnuli.
xtnt - kupiłem quaranę w proszku tak jak "reklamowałeś" i przy najbliższej nocnej jeździe będę próbował czy to coś daje. :D Waskii - 13:25 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
No więc właśnie. Tak to z tymi oponami bywa. Albo lekkie, albo wytrzymałe. A jak jedno i drugie to drogie, niestety ;) Ostatnio popełniłem błąd, bo kupiłem sobie "z marszu" ciężkie i mało wytrzymałe. No, ale przynajmniej tanie :P
A zmarznięty mors to coś w co aż ciężko uwierzyć :P michuss - 12:07 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
A zmarznięty mors to coś w co aż ciężko uwierzyć :P michuss - 12:07 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Ale co Ci po tej trwałości - jak mają takie beznadziejne osiągi? Najlepsze i najdroższe opony wcale nie są trwałe, za to rower na nich sam jedzie ;)) Te parametry trzeba umieć dobrze wyważyć - tak by mieć szybkie opony przy jednocześnie sporej wytrzymałości. Bo wytrzymałość nie jest jedynym parametrem opony, nie ma się co rajcować, że się parę lat gumy nie złapało, bo używając takich opon musiałeś z Bikestats usunąć dane o średnich prędkościach, bo już obciach byłby za duży :)).
A ten gościu to Łukasz Chornikowski, prawdziwy mistrz mono - kończył na monocyklu nie tylko Tour de Pologne, ale i terenowe maratony MTB w górach, które przecież mają po kilkadziesiąt km terenem! Tak więc jeszcze dużo musisz potrenować Morsie ;)) wilk - 11:16 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
A ten gościu to Łukasz Chornikowski, prawdziwy mistrz mono - kończył na monocyklu nie tylko Tour de Pologne, ale i terenowe maratony MTB w górach, które przecież mają po kilkadziesiąt km terenem! Tak więc jeszcze dużo musisz potrenować Morsie ;)) wilk - 11:16 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Jak założysz normalne opony - to zaraz przyrost szybkości poczujesz, te Twoje klocki Dębicy które tak zachwalasz - tak właśnie działają, że nawet na zjazdach zwalniają ;))
No i co się dzieje z mono Morsie? Jechałem na Tour de Pologne Amatorów - a tam gościu całą trasę ukończył na mono, zaliczył 22% na Gliczarowie, a w sumie koło 900m w pionie i to ze średnią 15km/h, wyprzedził ponad 50 osób na zwykłych rowerach. Masakrują Cię w Twojej koronnej specjalności :)) wilk - 10:31 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
No i co się dzieje z mono Morsie? Jechałem na Tour de Pologne Amatorów - a tam gościu całą trasę ukończył na mono, zaliczył 22% na Gliczarowie, a w sumie koło 900m w pionie i to ze średnią 15km/h, wyprzedził ponad 50 osób na zwykłych rowerach. Masakrują Cię w Twojej koronnej specjalności :)) wilk - 10:31 niedziela, 11 października 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!