Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Przeł. Karkonoska w nocy i wschód słońca na grzbiecie Karkonoszy /Hrgn/
Środa, 24 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 57.34 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam ;)

Karkonosze o wschodzie :) © Morsowy
Przełęcz Karkonoska jest moją inspiracją, chcę ją wjechać na 100 sposobów, to był 4. wjazd... i chyba do 10 pomysłów nawet nie dobrnę.. Pomożecie? ;p
1) na monocyklu;
2) z 'halnym" w twarz;
3) po nocnej zmianie;
4) w nocy.
Tym razem podjeżdżałem w chłodzie, ale z perspektywą wracania w upale - jak się ubrać? Jak żyć?
Wystartowałem z Jeleniej o 2:10, a ze stacji benzynowej w Podgórzynie o 2:52. Na Przełęczy byłem o 4:18 (11,6 km w 1 godz. i 26 min. ;] ).
Na dole było 16*C a u góry 14* (AŻ 14!). Do Przesieki jechałem w bluzie z długim rękawem, a powyżej Przesieki - z gołą klatą ;p no i w sandałach (bez skarpet!). O ile na wypłaszczeniach było w stopy i w klatę nieco chłodno (zwłaszcza, że chwilami zrywał się wiatr), o tyle w końcówkach ścian 20%+ i tak się przegrzewałem i pociłem (!). Tyle tylko, że jak zwykle podjeżdżam przy ok. 20*C, to leje się ze mnie jak ze świni, a tym razem lało się ze mnie tylko jak ze świnki morskiej. ;))
Na Przełęczy świetny widok na rozświetloną Jelenią Górę w półmroku i we mgłach, ale zdjęcia nie wyszły - zbyt ciemno.
Dopiero od Odrodzenia zaczęły wychodzić:

A później rower na plecy i cyk! po kamieniach na wschód, czerwonym szlakiem, na spotkanie ze słońcem:

W sumie mogłem zostawić rower pod schroniskiem, bo wokół żywej duszy, a tylko mnie spowalniał i męczył. Ale dobrnąłem do 1350m, pod szczyt Małego Szyszaka (1435):

Na górze niebo i powietrze krystaliczne, a w Kotlinie mgły rozliczne:



/a to tylko marna namiastka rzeczywistości.. /
Widok na Przeł. Kark. w świetle poranka:

i na CZ ;p

Spacer po grzbiecie Karkonoszy zajął mi aż 2 godz. a po nim - tradycyjnie: sprowadzanie roweru w dół. ;p
Co ciekawe, minąłem po drodze podjeżdżającego łebka, który zagadnął do mnie:
"o, miło wiedzieć, że ktoś jeszcze też tutaj sprowadza rower" :D:D i co, łyso Wam? ;p
Do Drogi Sudeckiej z buta, tamże spuszczenie powietrza do 1,3 atm i zjazd przez Borowice, czyli opcja łagodna, co oznaczało do 51 km/h (na miękkich gumach!) i prawie bez hamowania. :)
Całą trasę ułatwiały mi znośne temperatury, senność już w połowie podjazdu przegrała z adrenaliną, natomiast całą drogę doskwierał mi narastający zastrzał w palcu prawej ręki - skóra nabrzmiała do bólu i wciąż nabrzmiewa - żadne domowe i ludowe metody nie działają. :(((
Powiadają, że na PK wjeżdża 1 samochód dziennie (do Odrodzenia) - mnie minęło aż 5 O_O
A oto najcięższy przypadek - zakopcił mi całą drogę, już lepiej, jakby go wprowadzali. ;)
Dystans uwzględnia śmieciowe przejazdy z 23 i 24 lipca.

Karkonosze o wschodzie :) © Morsowy
Przełęcz Karkonoska jest moją inspiracją, chcę ją wjechać na 100 sposobów, to był 4. wjazd... i chyba do 10 pomysłów nawet nie dobrnę.. Pomożecie? ;p
1) na monocyklu;
2) z 'halnym" w twarz;
3) po nocnej zmianie;
4) w nocy.
Tym razem podjeżdżałem w chłodzie, ale z perspektywą wracania w upale - jak się ubrać? Jak żyć?
Wystartowałem z Jeleniej o 2:10, a ze stacji benzynowej w Podgórzynie o 2:52. Na Przełęczy byłem o 4:18 (11,6 km w 1 godz. i 26 min. ;] ).
Na dole było 16*C a u góry 14* (AŻ 14!). Do Przesieki jechałem w bluzie z długim rękawem, a powyżej Przesieki - z gołą klatą ;p no i w sandałach (bez skarpet!). O ile na wypłaszczeniach było w stopy i w klatę nieco chłodno (zwłaszcza, że chwilami zrywał się wiatr), o tyle w końcówkach ścian 20%+ i tak się przegrzewałem i pociłem (!). Tyle tylko, że jak zwykle podjeżdżam przy ok. 20*C, to leje się ze mnie jak ze świni, a tym razem lało się ze mnie tylko jak ze świnki morskiej. ;))
Na Przełęczy świetny widok na rozświetloną Jelenią Górę w półmroku i we mgłach, ale zdjęcia nie wyszły - zbyt ciemno.
Dopiero od Odrodzenia zaczęły wychodzić:

A później rower na plecy i cyk! po kamieniach na wschód, czerwonym szlakiem, na spotkanie ze słońcem:

W sumie mogłem zostawić rower pod schroniskiem, bo wokół żywej duszy, a tylko mnie spowalniał i męczył. Ale dobrnąłem do 1350m, pod szczyt Małego Szyszaka (1435):

Na górze niebo i powietrze krystaliczne, a w Kotlinie mgły rozliczne:



/a to tylko marna namiastka rzeczywistości.. /
Widok na Przeł. Kark. w świetle poranka:

i na CZ ;p

Spacer po grzbiecie Karkonoszy zajął mi aż 2 godz. a po nim - tradycyjnie: sprowadzanie roweru w dół. ;p
Co ciekawe, minąłem po drodze podjeżdżającego łebka, który zagadnął do mnie:
"o, miło wiedzieć, że ktoś jeszcze też tutaj sprowadza rower" :D:D i co, łyso Wam? ;p
Do Drogi Sudeckiej z buta, tamże spuszczenie powietrza do 1,3 atm i zjazd przez Borowice, czyli opcja łagodna, co oznaczało do 51 km/h (na miękkich gumach!) i prawie bez hamowania. :)
Całą trasę ułatwiały mi znośne temperatury, senność już w połowie podjazdu przegrała z adrenaliną, natomiast całą drogę doskwierał mi narastający zastrzał w palcu prawej ręki - skóra nabrzmiała do bólu i wciąż nabrzmiewa - żadne domowe i ludowe metody nie działają. :(((
Powiadają, że na PK wjeżdża 1 samochód dziennie (do Odrodzenia) - mnie minęło aż 5 O_O
A oto najcięższy przypadek - zakopcił mi całą drogę, już lepiej, jakby go wprowadzali. ;)
Dystans uwzględnia śmieciowe przejazdy z 23 i 24 lipca.
Szklarska Poręba i kolejne sielskie zakątki rozwalające skalę ;) /Hrgn/
Poniedziałek, 22 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 67.30 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Przypominam tylko, że zdjęcia (i to jeszcze z telefonu za 249 zł ;p) nie oddają nawet 1/10 prawdziwego piękna i szczegółów...

Szklar. Por. ul. Wiejska - panorama Karkonoszy a po prawej Orla Skała © Morsowy
Tradycyjnie podjazd ul. Piastowską wyszedł pod wiatr i wypruł mnie prawie jak Karkonoska, choć dużo krótszy i trochę łagodniejszy..
Tym razem nawiedziłem "ulicę" Zieloną, czyli kolejny konkretny podjazd, ale za to w całości po szutrach i tłuczniach. Żeby nie było za łatwo, to na jej końcu wbiłem się w teren i przełajami przebiłem się (w całości na kołach ;pp ) do "ulicy" Ludowej - też szutrowa, ale za to ma mniej badyli a więcej widoczków ^-^

Gustowny domek pod Śnieżnymi Kotłami *-* © Morsowy
Przegrzałem się, ale było warto...

Panorama na "ulicy" Ludowej *-* © Morsowy

Szkl. Por., ul. Wiejska - jak sobie jeszcze wyobrażę, że tu niedawno musiał kosić siano jakiś traktorek... ^-^ © Morsowy
Po drodze zakręciłem się jeszcze po Piechowicach - niesamowite w tym miasteczku jest to, że momentalnie (300-400m?) przenosimy się z płaskiego miasteczka, a nawet z postindustrialnych ruin - w góry:

Grota skalna tuż za zabudowaniami Piechowic © Morsowy
Dystans zawiera także 28,87 km śmieciowych kilometrów z dni 17-21.07.

Szklar. Por. ul. Wiejska - panorama Karkonoszy a po prawej Orla Skała © Morsowy
Tradycyjnie podjazd ul. Piastowską wyszedł pod wiatr i wypruł mnie prawie jak Karkonoska, choć dużo krótszy i trochę łagodniejszy..
Tym razem nawiedziłem "ulicę" Zieloną, czyli kolejny konkretny podjazd, ale za to w całości po szutrach i tłuczniach. Żeby nie było za łatwo, to na jej końcu wbiłem się w teren i przełajami przebiłem się (w całości na kołach ;pp ) do "ulicy" Ludowej - też szutrowa, ale za to ma mniej badyli a więcej widoczków ^-^

Gustowny domek pod Śnieżnymi Kotłami *-* © Morsowy
Przegrzałem się, ale było warto...

Panorama na "ulicy" Ludowej *-* © Morsowy

Szkl. Por., ul. Wiejska - jak sobie jeszcze wyobrażę, że tu niedawno musiał kosić siano jakiś traktorek... ^-^ © Morsowy
Po drodze zakręciłem się jeszcze po Piechowicach - niesamowite w tym miasteczku jest to, że momentalnie (300-400m?) przenosimy się z płaskiego miasteczka, a nawet z postindustrialnych ruin - w góry:

Grota skalna tuż za zabudowaniami Piechowic © Morsowy
Dystans zawiera także 28,87 km śmieciowych kilometrów z dni 17-21.07.
Wielkie Koło i spalanie małej oponki ;)
Niedziela, 21 lipca 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 12.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jako że powoli dochodzę do 40stki to uznałem, że muszę... więcej jeździć monocyklami. :) Bo oponka na brzuchu rośnie, może milimetr rocznie, ale jednak. ;p A nic tak nie gimnastykuje brzucha, jak jazda na mono. No może jeszcze beka z bike-walkerów. ;)) ;p
Niedzielne popołudnie wyszło nader pozytywnie - zero hejterów i masa miłych akcentów (niektórzy aż zatrzymują samochody na środku drogi). Dojechałem aż na deptak w Cieplicach, bo cepry tam się gnieżdżą i poza deptak nie wyłażą. ;p W tłumie jak to w tłumie: więcej fejmu ;)) ale i problemów - ganiające zygzakiem pędraki to spore wyzwanie dla Koliska, niczym slalom parostatkiem wśród raf koralowych. Z tym, że rafy nie biegają zygzakiem. ;)
Zdjęć brak i dobrze, bo i tak nie cieszyły się uznaniem. ;p
Anegdotka:
Jakiś Janusz mnie zagaja:
- a jak Ty się na tym utrzymujesz??
- a samo tak jakoś jedzie ;)
- achaaa...
xD
Niedzielne popołudnie wyszło nader pozytywnie - zero hejterów i masa miłych akcentów (niektórzy aż zatrzymują samochody na środku drogi). Dojechałem aż na deptak w Cieplicach, bo cepry tam się gnieżdżą i poza deptak nie wyłażą. ;p W tłumie jak to w tłumie: więcej fejmu ;)) ale i problemów - ganiające zygzakiem pędraki to spore wyzwanie dla Koliska, niczym slalom parostatkiem wśród raf koralowych. Z tym, że rafy nie biegają zygzakiem. ;)
Zdjęć brak i dobrze, bo i tak nie cieszyły się uznaniem. ;p
Anegdotka:
Jakiś Janusz mnie zagaja:
- a jak Ty się na tym utrzymujesz??
- a samo tak jakoś jedzie ;)
- achaaa...
xD
Senny (!) Karpacz "na śpiocha" /Hrgn/
Wtorek, 16 lipca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 45.41 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Miłków z widokiem na Śnieżkę © Morsowy
No i znów pobudka o 5 nad ranem, po ok. 3 h snu (plus 1 h drzemki za dnia ;p) - leniuchowałbym całe popołudnie, ale przekonała mnie doskonała - jak na środek lata - pogoda: nie za ciepło (~20*C), nie za mokro, a i nawet nie tak całkiem pochmurno. Tego nie można zmarnować. ;p
Ledwo powłóczyłem nogami na płaskim, ale pojechałem do Karpacza. :) Powiem Wam, że mi ostatnio już jest wszystko jedno, czy jadę po płaskim, czy pod górę. :D
Jak ja lubię te gadanie, że Karpacz, Zakopane i Gubałówka w sezonie to tłumy i komercha - jakby to tylko z deptaków się te miejsca składały...
Proszę bardzo - oto Karpacz w środku sezonu:

Widok z mostu na ul. Mostowej © Morsowy

ulica Mostowa w Karpaczu - senna nawet w szczycie sezonu letniego.. © Morsowy
Pałac Margot - też na uboczu kurortu:

A to nawet nie są peryferia Karpacza, a wręcz środek (międzydzielnicowy):

Sprytny turysta wypocznie nawet w środku Karpacza:

Jak najbardziej da się zrelaksować i wypocząć! ;p
W Walii mają podjazd 36% *-*
https://www.youtube.com/watch?v=trDbyQbfHKc
koleś to wjechał na 39:23 - niewyobrażalne... O_O
Ekstremalny podjazd w Przesiece (nowość) /Hrgn/
Poniedziałek, 15 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 35.40 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |

Sklepik w Dolinie Czerwienia i jego najczęstszy bywalec :) © Morsowy
/obiecywany łapciowi górski sklepik w Podgórzynie - za nim jest zbocze góry, a przed nim tylko wąska droga i górski potok :) /
W tym tygodniu, wyjątkowo, miałem na I zmianę - dramat! Codziennie na zgonie, ale jednak codziennie jeździłem i to nawet nielicho. A nawet odkrywczo ;) po prostu tak piękna pogoda (chłodno, ale bez deszczu) może w środku lata się nie powtórzyć i należy ją doceniać i wykorzystywać. ;>
Do Przesieki dojechałem w miarę sprawnie, ale jak "odkryłem" tę ścianę na ul. Słonecznej, to autentycznie mi nogi zmiękły. xD

Zabójczy podjazd w Przesiece - a przypominam, że zdjęcia mocno wypłaszczają.. :) © Morsowy
Zaatakuję ten podjazd kiedyś "na świeżo", żeby być miarodajnym, ale na moje zaspane oko wychodziło w porywach dobre 30%!
Dość powiedzieć, że ten najbardziej stromy odcinek jest zamknięty dla ruchu, za wyjątkiem mieszkańców (1 dom! - jak oni jeszcze żyją??). Jak sobie przypomnę górskie-przesieckie zimy, to bym zamknął tą drogę nawet dla mieszkańców - dla ich dobra. ;]
Powyżej jest niewiele mniejsze nachylenie, za to nawierzchnia jest w o wiele gorszym stanie o_O

Zrujnowany, acz wciąż uroczy odcinek ul. Słonecznej w Przesiece © Morsowy
Dość dobre jest też ujęcie tej drogi na serwisie fotopolska.eu:
https://fotopolska.eu/115039,obiekt.html?map_z=17&...
a to nie jest najstromszy odcinek. ;]
W okolicy nie brakuje klimatycznych domków (i podjazdów):

Piękny dom i jeszcze lepszy adres :) © Morsowy
A na dole, w Kotlinie - też fajnie wyszło: ciapek u stóp gór zasnuwanych ciemnymi chmurami (zdążyłem zwiać w samą porę):

Podgórzyn Dolny :) © Morsowy
Dedykuję sobie samemu. ;] ;p
PS. daty w aparacie mam źle ustawione. ;p
Jak jesteśmy przy Przesiece, to mała wrzutka z ichniej internetowej księgi miłośników P. - "nazywam się..." ;))
http://www.przesieka.pl/milosnicy/monikapapst.html
Chyba raczej miłośniczka Petru. ;))
Infrastrukturalnie i lokalnie /Hrgn, 12-14.VII.2019/
Niedziela, 14 lipca 2019
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 36.36 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Albo padało, albo straszyło - szkoda weekendu. :/ Przynajmniej z wpisami podgonię. ;)
Ukończono rondo na DK3/Goduszyn/Lubańska - co ciekawe, wybudowano je w zawrotnym tempie: od marca do lipca br., tj. w 4 zamiast 8 planowanych miesięcy (!). Można? ;)
W dodatku obiekt jest niebrzydki - są kwiaty i inne badyle, no i ta panorama... ^-^

Nowe, malownicze rondo na DK33 (wyloty na Szklarską Porębę, Goduszyn, Cieplice i Jelenią Górę właściwą ;) © Morsowy
*DK3
A na DDR w strefie przemysłowej - niespodzianka: korekta zakrętów (z dedykacją dla 'Barklu' ;) )

Zrobili też mijankę drzew (wielkie topole widoczne przy drodze). Tzn. mijanka była, ale teraz będzie po drugiej stronie tych drzew ;] prędzej zrobią estakadę nad tymi badylami, niż je zetną. ;pp
Skromny wpis, to ubogacam: już wiem, kogo przypomina mi moja najlepsza (bo za obie wizyty wzięła 0,00 PLN :D ) dentystka na świecie - z dedykacją dla Michussa i innych melomanów ;D;D
Nie wiem, czy też śpiewa, ale jeździ rowerem, więc szanować. ;pp
Ukończono rondo na DK3/Goduszyn/Lubańska - co ciekawe, wybudowano je w zawrotnym tempie: od marca do lipca br., tj. w 4 zamiast 8 planowanych miesięcy (!). Można? ;)
W dodatku obiekt jest niebrzydki - są kwiaty i inne badyle, no i ta panorama... ^-^

Nowe, malownicze rondo na DK33 (wyloty na Szklarską Porębę, Goduszyn, Cieplice i Jelenią Górę właściwą ;) © Morsowy
*DK3
A na DDR w strefie przemysłowej - niespodzianka: korekta zakrętów (z dedykacją dla 'Barklu' ;) )

Zrobili też mijankę drzew (wielkie topole widoczne przy drodze). Tzn. mijanka była, ale teraz będzie po drugiej stronie tych drzew ;] prędzej zrobią estakadę nad tymi badylami, niż je zetną. ;pp
Skromny wpis, to ubogacam: już wiem, kogo przypomina mi moja najlepsza (bo za obie wizyty wzięła 0,00 PLN :D ) dentystka na świecie - z dedykacją dla Michussa i innych melomanów ;D;D
Nie wiem, czy też śpiewa, ale jeździ rowerem, więc szanować. ;pp
Podjazdy, badyle i krasnale, czyli Sosnówka Górna /Hrgn/
Czwartek, 11 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 38.78 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zaniedbywałem ten zakątek, a szkoda, bo klimatyczny, na swój sposób: serpentyny na północnych zboczach, sporo gustownych domków i mnóstwo badyli, że świata nie widać. Fajnie tak: nie za słonecznie, nie za widno, nie za płasko... ;) Latem jak latem, ale zimą? o_O
Jako ze serpentyny są dla słabych ;) to pojechałem na przełaj, ul. Na Skrócie, która bezpośrednio wiedzie w górę, prostopadle do góry. Coś jak na Przeł. Kark, tylko dużo gorzej :) bo choć odcinek niedługi, ale jeszcze bardziej stromy (przednie koło uczy się latać) a do tego tylko początek i koniec jest w asfalcie, a najbardziej stromy środek to szutry i tłuczeń - tylne koło połowę przejechało w miejscu! Było zabójczo trudno, miejska opona Huragana bez elementów porzecznych (ani nawet ukośnych) nie pomagała, ale daliśmy radę bez zatrzymania i wprowadzania. ;p

Całe 3 domy są przy tej ulicy. ;]
Legenda PRL-u - charakterystyczny "Okrąglak" w Sosnówce. Ponoć mają w końcu coś z nim zrobić...

Hotel "Krasnoludek" - klimatyczny:

Stylowy hotel Krasnoludek w Sosnówce Górnej © Morsowy
Mieszkaj głęboko w górach na końcu świata (a już na pewno na końcu dróg) i używaj zwykłej osobówki z niskim spojlerem...

Tutaj to już nawet Huragana musiałem wprowadzać ;)) a było warto, bo za horyzontem jest samotna chałupa - jeszcze bardziej na końcu świata, poziom: Bieszczady ;) dosłownie pośrodku niczego *-*

Samotna chata w głębi gór i lasu - pośrodku niczego :) © Morsowy
Zimą musi być tu grubo...
Dystans z dni 9-11.VII
Jako ze serpentyny są dla słabych ;) to pojechałem na przełaj, ul. Na Skrócie, która bezpośrednio wiedzie w górę, prostopadle do góry. Coś jak na Przeł. Kark, tylko dużo gorzej :) bo choć odcinek niedługi, ale jeszcze bardziej stromy (przednie koło uczy się latać) a do tego tylko początek i koniec jest w asfalcie, a najbardziej stromy środek to szutry i tłuczeń - tylne koło połowę przejechało w miejscu! Było zabójczo trudno, miejska opona Huragana bez elementów porzecznych (ani nawet ukośnych) nie pomagała, ale daliśmy radę bez zatrzymania i wprowadzania. ;p

Całe 3 domy są przy tej ulicy. ;]
Legenda PRL-u - charakterystyczny "Okrąglak" w Sosnówce. Ponoć mają w końcu coś z nim zrobić...

Hotel "Krasnoludek" - klimatyczny:

Stylowy hotel Krasnoludek w Sosnówce Górnej © Morsowy
Mieszkaj głęboko w górach na końcu świata (a już na pewno na końcu dróg) i używaj zwykłej osobówki z niskim spojlerem...

Tutaj to już nawet Huragana musiałem wprowadzać ;)) a było warto, bo za horyzontem jest samotna chałupa - jeszcze bardziej na końcu świata, poziom: Bieszczady ;) dosłownie pośrodku niczego *-*

Samotna chata w głębi gór i lasu - pośrodku niczego :) © Morsowy
Zimą musi być tu grubo...
Dystans z dni 9-11.VII
Bezhamulcowy zjazd z 780m do Kotliny, czyli kolejne innowacje spod Przeł. Kark. ;) /Kross/
Czwartek, 11 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 36.04 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Gwoli ścisłości, to prawie bezhamulcowy prawie spod Przeł. Kark... no ale po kolei:
Siekę sobie spokojnie przez Przesiekę, a tu nagle zza pleców głos w megafonie:
- ZĄBEK WYŻEJ!!!
xDDD
I wyprzedza mnie dwóch łebków (ich szczęście, że akurat nie jechałem Huraganem ;ppp):
a po chwili jedzie trener ;]
/OSIR Tarnowo Podgórne, czyli spod Poznania tu przyjechali dla dwóch łebków ;) /
Minuty bym w takim reżimie nie wytrzymał... o_O
Dojechali tylko do szlabanu na końcu Przesieki i nazad, pff! ;pp
Za szlabanem zaczyna się prawdziwa zabawa i na pierwszej ścianie 20%+ już przyłapałem pierwszego bike-walkera na gorącym uczynku. :)
Dostał rózgą po nogach, a później ja od niego, gdy sprowadzałem, hehe - rozmarzyłem się. :D
Ogólnie mijałem sporo zawodników na treningach MTB, głównie w lasach nad Przesieką - bo w ten weekend miały być kolejne zawody rowerowe. Jeździć nad Przesieką i nie wjeżdżać na Przeł. Kark. - niepojęte. ;p
Jechałem tym razem Krossem, żeby wzmocnić doznania - Huragan już mi nie zapewnia krytycznie wysokiego wysiłku. :)
Co innego stalowy góral, na 20-letnich, nierówno zajechanych oponach i to jeszcze w pełnym słońcu, które wylazło tego popołudnia akurat tylko na czas podjazdu. ;] Dzięki temu szybko zrozumiałem ruskie porzekadło, że pół litra to nie jest picie - choć w moim przypadku był to chłodnik w butelce, no ale pół litra zawsze = pół litra. ;]
Plan był przebiegły - na końcu pierwszej ściany skręcić na Drogę Sudecką nietypowo, bo na zachód. Że niby eksploracja zapomnianej (opuszczonej i nigdy niedokończonej drogi), a między bLogiem a prawdą, to chciałem stopniować trudność no i nie chciałem się przegrzać. Wyszło średnio, bo brukowana droga szybko zmieniła się w zniszczony przełaj, więc trudność była wysoka no i się przegrzałem. ;]
Na szczęście uratowały mnie powalone drzewa i zatrzymałem się (na ok. 780m) bez ujmy na honorze. ;p
A później zatrzymałem się na hałdach syfu - pozdro dla drwali...

Widok ze skrzyżowania Drogi Sudeckiej (tu kończy się asfalt na niej) z podjazdem na przeł. Kark.:

Reliktowy odcinek podjazdu na Przeł. Kark. z czasów przedasfaltowych - dobre 30% i to po kamieniach i ziemi! © Morsowy
Na lewo DS i cywilizowany zjazd do Borowic i Podgórzyna, na prawo nieukończony odcinek DS a na wprost - podjazd na przeł. Kark. (aktualnie wjeżdża się łagodniej i po asfalcie (trawers z lewej).
Tu wypadałoby wspomnieć o genezie powstania Drogi Sudeckiej:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Droga_Sudecka_(Podgó...
blisko 1000 osób musiało umrzeć, bym ja kilkadziesiąt lat później mógł sobie zjechać tędy bezhamulcowo (alternatywna droga przez Przesiekę, to same serpentyny - średnio wykonalne ;) ). DS wiedzie naokoło, dzięki czemu ma mniejsze nachylenie a także ma mniej ostrych zakrętów. Sposób był tylko jeden: spuścić sobie powietrze. :) Z tyłu miałem 0,8 atm. a z przodu 0,4 :D:D
Wrażenia z jazdy zabójcze - jak poduszkowiec: wszystkie dziury pokonane gładko, nawet powyżej 30km/h. Mało tego - często, dla zwiększenia siły hamującej, zjeżdżałem na pobocza - i co by na nch nie było, to jechało się gładko. :)
Problemy były tylko na najostrzejszych zakrętach, gdzie siła odśrodkowa ściągała mi opony z obręczy! o_O
No i najgorsze: przy cmentarzyku ofiar budowy DS jest koniec drogi publicznej, a zakazowi wjazdu towarzyszą barierki przez całą szerokość drogi - tu nic nie wykombinowałem i musiałem dość mocno hamować(!). Hamowań z przyczyn naturalnych: zero :)
I tak aż do samego dołu Podgórzyna - co daje różnicę wysokości ponad 430 m! :)) Całkiem możliwe, że większego przewyższenia bezhamulcowego w PL nie da się już osiągnąć... :))
A tymczasem na samym dole podjazdu, na parkingu, stały 3 fury wyższej klasy z bagażnikami rowerowymi... myślicie, że turyści atakujący przeł. Kark? Nie wiem, co tam atakowali, ale wszystkie 3 wozy były na tablicach miasta Jelenia Góra, czyli bite 2 km od granicy miasta, i ok. 12 od centrum Jeleniej... o_O
Siekę sobie spokojnie przez Przesiekę, a tu nagle zza pleców głos w megafonie:
- ZĄBEK WYŻEJ!!!
xDDD
I wyprzedza mnie dwóch łebków (ich szczęście, że akurat nie jechałem Huraganem ;ppp):


Minuty bym w takim reżimie nie wytrzymał... o_O
Dojechali tylko do szlabanu na końcu Przesieki i nazad, pff! ;pp
Za szlabanem zaczyna się prawdziwa zabawa i na pierwszej ścianie 20%+ już przyłapałem pierwszego bike-walkera na gorącym uczynku. :)
Dostał rózgą po nogach, a później ja od niego, gdy sprowadzałem, hehe - rozmarzyłem się. :D
Ogólnie mijałem sporo zawodników na treningach MTB, głównie w lasach nad Przesieką - bo w ten weekend miały być kolejne zawody rowerowe. Jeździć nad Przesieką i nie wjeżdżać na Przeł. Kark. - niepojęte. ;p
Jechałem tym razem Krossem, żeby wzmocnić doznania - Huragan już mi nie zapewnia krytycznie wysokiego wysiłku. :)
Co innego stalowy góral, na 20-letnich, nierówno zajechanych oponach i to jeszcze w pełnym słońcu, które wylazło tego popołudnia akurat tylko na czas podjazdu. ;] Dzięki temu szybko zrozumiałem ruskie porzekadło, że pół litra to nie jest picie - choć w moim przypadku był to chłodnik w butelce, no ale pół litra zawsze = pół litra. ;]
Plan był przebiegły - na końcu pierwszej ściany skręcić na Drogę Sudecką nietypowo, bo na zachód. Że niby eksploracja zapomnianej (opuszczonej i nigdy niedokończonej drogi), a między bLogiem a prawdą, to chciałem stopniować trudność no i nie chciałem się przegrzać. Wyszło średnio, bo brukowana droga szybko zmieniła się w zniszczony przełaj, więc trudność była wysoka no i się przegrzałem. ;]
Na szczęście uratowały mnie powalone drzewa i zatrzymałem się (na ok. 780m) bez ujmy na honorze. ;p
A później zatrzymałem się na hałdach syfu - pozdro dla drwali...

Widok ze skrzyżowania Drogi Sudeckiej (tu kończy się asfalt na niej) z podjazdem na przeł. Kark.:

Reliktowy odcinek podjazdu na Przeł. Kark. z czasów przedasfaltowych - dobre 30% i to po kamieniach i ziemi! © Morsowy
Na lewo DS i cywilizowany zjazd do Borowic i Podgórzyna, na prawo nieukończony odcinek DS a na wprost - podjazd na przeł. Kark. (aktualnie wjeżdża się łagodniej i po asfalcie (trawers z lewej).
Tu wypadałoby wspomnieć o genezie powstania Drogi Sudeckiej:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Droga_Sudecka_(Podgó...
blisko 1000 osób musiało umrzeć, bym ja kilkadziesiąt lat później mógł sobie zjechać tędy bezhamulcowo (alternatywna droga przez Przesiekę, to same serpentyny - średnio wykonalne ;) ). DS wiedzie naokoło, dzięki czemu ma mniejsze nachylenie a także ma mniej ostrych zakrętów. Sposób był tylko jeden: spuścić sobie powietrze. :) Z tyłu miałem 0,8 atm. a z przodu 0,4 :D:D
Wrażenia z jazdy zabójcze - jak poduszkowiec: wszystkie dziury pokonane gładko, nawet powyżej 30km/h. Mało tego - często, dla zwiększenia siły hamującej, zjeżdżałem na pobocza - i co by na nch nie było, to jechało się gładko. :)
Problemy były tylko na najostrzejszych zakrętach, gdzie siła odśrodkowa ściągała mi opony z obręczy! o_O
No i najgorsze: przy cmentarzyku ofiar budowy DS jest koniec drogi publicznej, a zakazowi wjazdu towarzyszą barierki przez całą szerokość drogi - tu nic nie wykombinowałem i musiałem dość mocno hamować(!). Hamowań z przyczyn naturalnych: zero :)
I tak aż do samego dołu Podgórzyna - co daje różnicę wysokości ponad 430 m! :)) Całkiem możliwe, że większego przewyższenia bezhamulcowego w PL nie da się już osiągnąć... :))
A tymczasem na samym dole podjazdu, na parkingu, stały 3 fury wyższej klasy z bagażnikami rowerowymi... myślicie, że turyści atakujący przeł. Kark? Nie wiem, co tam atakowali, ale wszystkie 3 wozy były na tablicach miasta Jelenia Góra, czyli bite 2 km od granicy miasta, i ok. 12 od centrum Jeleniej... o_O
Droga donikąd /Sosnówka, Kross/
Środa, 10 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 54.47 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W poniedziałek urwał mi się film: nic nie mam w pamięci telefonu ani we własnej. ;] Ani w notatkach - tylko przebieg (25,14).
W środę pojechałem (29,33 km) Krossem do Sosnówki, mimo że płaskiego tam prawie nie ma. Już taki ze mnie hardcor. ;))
Tamże wbiłem się w uliczkę gładką i równą, a więc prawie nową, ale po kilku domkach zaczęło się nic. A po chwili zaczęły się góry i jeszcze bardziej nic (tylko badyle). Po pewnym czasie, w połowie stoku, asfalt się skończył, a im dalej brnąłem w chaszcze, tym bardziej go tam nie było. ;)
Po zarośnięciu i zasyfieniu drogi też widać, że ruch tam jest nie za wysoki. ;) Niezły przekręt. ;]

Ciekawiej było w drodze powrotnej - wyjazd z Sosnówki na północ (kierunek Staniszów i Jelenia G.):

Na dole Sosnówka i żniwa, na górze ostatnie resztki śniegu (10.VII !) © Morsowy
Połowa Sosnówki jest na dole, a druga połowa jest skryta w lasach na tych północnych zboczach - nieźle się konspirują...
We wspomnianym Staniszowie jest słynnypic na wodę Pałac na Wodzie - naciągane, ale za to z widokiem na Śnieżkę. ;)

I znów przeżyłem bez hamulcowo. ;)
Mało kontrowersji, to dorzucam ciekawostki: oto z czym Gógiel kojarzy marketingowo Łapcia - notabene zawodnika z Katowic. ;]

Na deser "Tatiana Kamazistka" :> Девушка меняет сальник на КАМАЗе - średnia wieku na BSie jest tak wysoka, że prawie każdy zrozumie. ;)
Aż jej Sub-ka dałem. ;) A niektórzy to nawet roweru boją się rozkręcić. ;p
W środę pojechałem (29,33 km) Krossem do Sosnówki, mimo że płaskiego tam prawie nie ma. Już taki ze mnie hardcor. ;))
Tamże wbiłem się w uliczkę gładką i równą, a więc prawie nową, ale po kilku domkach zaczęło się nic. A po chwili zaczęły się góry i jeszcze bardziej nic (tylko badyle). Po pewnym czasie, w połowie stoku, asfalt się skończył, a im dalej brnąłem w chaszcze, tym bardziej go tam nie było. ;)
Po zarośnięciu i zasyfieniu drogi też widać, że ruch tam jest nie za wysoki. ;) Niezły przekręt. ;]

Ciekawiej było w drodze powrotnej - wyjazd z Sosnówki na północ (kierunek Staniszów i Jelenia G.):

Na dole Sosnówka i żniwa, na górze ostatnie resztki śniegu (10.VII !) © Morsowy
Połowa Sosnówki jest na dole, a druga połowa jest skryta w lasach na tych północnych zboczach - nieźle się konspirują...
We wspomnianym Staniszowie jest słynny

I znów przeżyłem bez hamulcowo. ;)
Mało kontrowersji, to dorzucam ciekawostki: oto z czym Gógiel kojarzy marketingowo Łapcia - notabene zawodnika z Katowic. ;]

Na deser "Tatiana Kamazistka" :> Девушка меняет сальник на КАМАЗе - średnia wieku na BSie jest tak wysoka, że prawie każdy zrozumie. ;)
Aż jej Sub-ka dałem. ;) A niektórzy to nawet roweru boją się rozkręcić. ;p
"Aquapark Morsów" i okolice (1-8.VII.2019 /Hrgn/)
Poniedziałek, 8 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 63.20 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ogólnie to zbierałem siły przed sobotą (PK i K78 ;p). :) Jedynie w czwartek machnąłem sobie pseudo-trening do "Aquaparku Morsów" powyżej Przesieki. Tak stoi na oficjalnej mapie Przesieki, a jeszcze tam nie byłem!
Żeby nie było za łatwo i za nudno, to cały podjazd przez Podgórzyn przejechałem w terenie, ulicą Widokową (parę domków, a później kolejno: łąki, lasy, skały). Widokowo średnio - bo na północnych zboczach nie ma szans na dobre widoki. Za to cicho, pusto i nowo:

Do cywilizacji wróciłem koło sklepiku blisko granicy Podgórzyna i Przesieki. Widokowo nadawał się na dedykację dla Łapcia, ale raptem ~450 m wysokości to chyba trochę za słabo. ;)
Zamiast tego - ulica (??) Żulińskiego (!). Nawet nie wiem, w której parafii, bo leży na granicy:

To jest całość tej ulicy :) jeden dom na skarpie i mostek nie do przejechania nawet rowerem (duży uskok). o_O
Później Dolina Czerwienia i kawałek za (nad) Przesieką mamy ów Aquapark. Słabo trochę, ale za to wjazd za darmo. ;p

Aquapark Morsów w Przesiece © Morsowy

Nawet ładnie wyszło... © Morsowy

Kolejna niecka - jak darmo, to wchodzę! © Morsowy
Tamże pływały sobie samotnie Grażyna ok. 50tki i jej matka chyba, ok. 70tki. Kontrast termiczny wody i powietrza był tak duży, że aż szkity mi wykręcało, a te niewiasty długo siedziały zanurzone po szyję i na luziku sobie wyszły, nie wycierając się zbytnio. :O Co lepsze, wcale nie były "fokami". Tzn. potencjalnie były, tylko jeszcze o tym nie wiedziały. :)
PS. ledwo kawałek odszedłem, to Grażyna przebrała się niczym niezasłonięta. A mogłem się nie odwracać za siebie... xD
Później malownicza trasa i cyk - nie mniej malownicze Zachełmie:
Tak, to ja się bawię!

Nie mają własnego kościoła (jak żyć?), ale za to jaka kapliczka!

Jak na północny stok to widoki wporzo:

Były nawet relikty górskiego rolnictwa. ;)

Taki widok to rzadkość - prawie wszystko zasłaniają badyle. ;pp
Dystanse użytkowe od 1 do 5 lipca, plus trening 4 lipca, plus rozjazd ;) 7 i 8 lipca. Wjazd na Przeł. Kark. jest oczywiście osobno wpisany i liczony. Już nawet w papierowych notatkach ledwo się łapię, bo jeszcze Krossem w te dni też jeździłem. ;]
Przekroczyłem 5kkm w tym roku. Nareszcie...
30 czerwca jeszcze były rekordowe upały a już 3 dni później w Jakuszycach wystąpił nad ranem przymrozek (-1,3*C)!!! *-* Zamieszkałbym ;p
https://24jgora.pl/artykul/anomalia-pogodowa-w-jakuszycach/709251
Żeby nie było za łatwo i za nudno, to cały podjazd przez Podgórzyn przejechałem w terenie, ulicą Widokową (parę domków, a później kolejno: łąki, lasy, skały). Widokowo średnio - bo na północnych zboczach nie ma szans na dobre widoki. Za to cicho, pusto i nowo:

Do cywilizacji wróciłem koło sklepiku blisko granicy Podgórzyna i Przesieki. Widokowo nadawał się na dedykację dla Łapcia, ale raptem ~450 m wysokości to chyba trochę za słabo. ;)
Zamiast tego - ulica (??) Żulińskiego (!). Nawet nie wiem, w której parafii, bo leży na granicy:

To jest całość tej ulicy :) jeden dom na skarpie i mostek nie do przejechania nawet rowerem (duży uskok). o_O
Później Dolina Czerwienia i kawałek za (nad) Przesieką mamy ów Aquapark. Słabo trochę, ale za to wjazd za darmo. ;p

Aquapark Morsów w Przesiece © Morsowy

Nawet ładnie wyszło... © Morsowy

Kolejna niecka - jak darmo, to wchodzę! © Morsowy
Tamże pływały sobie samotnie Grażyna ok. 50tki i jej matka chyba, ok. 70tki. Kontrast termiczny wody i powietrza był tak duży, że aż szkity mi wykręcało, a te niewiasty długo siedziały zanurzone po szyję i na luziku sobie wyszły, nie wycierając się zbytnio. :O Co lepsze, wcale nie były "fokami". Tzn. potencjalnie były, tylko jeszcze o tym nie wiedziały. :)
PS. ledwo kawałek odszedłem, to Grażyna przebrała się niczym niezasłonięta. A mogłem się nie odwracać za siebie... xD
Później malownicza trasa i cyk - nie mniej malownicze Zachełmie:
Tak, to ja się bawię!

Nie mają własnego kościoła (jak żyć?), ale za to jaka kapliczka!

Jak na północny stok to widoki wporzo:

Były nawet relikty górskiego rolnictwa. ;)

Taki widok to rzadkość - prawie wszystko zasłaniają badyle. ;pp
Dystanse użytkowe od 1 do 5 lipca, plus trening 4 lipca, plus rozjazd ;) 7 i 8 lipca. Wjazd na Przeł. Kark. jest oczywiście osobno wpisany i liczony. Już nawet w papierowych notatkach ledwo się łapię, bo jeszcze Krossem w te dni też jeździłem. ;]
Przekroczyłem 5kkm w tym roku. Nareszcie...
30 czerwca jeszcze były rekordowe upały a już 3 dni później w Jakuszycach wystąpił nad ranem przymrozek (-1,3*C)!!! *-* Zamieszkałbym ;p
https://24jgora.pl/artykul/anomalia-pogodowa-w-jakuszycach/709251