Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Ja wiedziałem, że tak będzie ;) /Karki, korki i Hrgn/
Sobota, 8 lutego 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 31.18 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W sobotę obudziłem się o 14:43 nad ranem. :) Nic śmiesznego, zważywszy na pracę do 6 rano a później spanie z wieloma przerwami (pozdro dla sąsiadek CZaskających drzwiami...).
Już 18 minut później startowałem na rowerze, więc trochę czasu nadgoniłem. ;)
Ale coś mi odwaliło i pojechałem DK3, na której był niemal ciągły sznur ceprowozów jadących do Szklar. Por. - to było do przewidzenia w słoneczną sobotę i ferie. :/
Jak słońce to i widoki - ja wiedziałem, że tak będzie... i wziąłem łaskawie aparat. ;]
Chojnik, Śnieżka...
a ten kompleks fabryk na dole, w Piechowicach, to "Centrum Drewna" - widoczne po prawej. Zapewne drewna karkonoskiego... :/
Smog taki, że nie widać, czy Śnieżne Kotły są faktycznie śnieżne...
Dym pod kotłami - zupełnie jak w piekle. ;) ;p
/Nie przeoczcie: tuż nad Kotłami wylatuje zza nich samolocik - widok był to zacny, ino popsuty aparatem :( /
Do Szklar. Por. nie dojechałem, bo bym nie wrócił za widnego. :/
Takie tam na Orlenie w Jeleniej (granica Cieplic i Sobieszowa)..
i - opodal - pierwsza jeleniogórska "elektryczna" tablica (pierwsza widziana przez mnie jak i w ogóle pierwsza w mieście):
Kiedy elektromobilność i ogólnie - zeroemisyjność, będą standardem i normalnością? Raczej tego nie dożyję, a smog może być spokojny. ;))
Już 18 minut później startowałem na rowerze, więc trochę czasu nadgoniłem. ;)
Ale coś mi odwaliło i pojechałem DK3, na której był niemal ciągły sznur ceprowozów jadących do Szklar. Por. - to było do przewidzenia w słoneczną sobotę i ferie. :/
Jak słońce to i widoki - ja wiedziałem, że tak będzie... i wziąłem łaskawie aparat. ;]
Chojnik, Śnieżka...
a ten kompleks fabryk na dole, w Piechowicach, to "Centrum Drewna" - widoczne po prawej. Zapewne drewna karkonoskiego... :/
Smog taki, że nie widać, czy Śnieżne Kotły są faktycznie śnieżne...
Dym pod kotłami - zupełnie jak w piekle. ;) ;p
/Nie przeoczcie: tuż nad Kotłami wylatuje zza nich samolocik - widok był to zacny, ino popsuty aparatem :( /
Do Szklar. Por. nie dojechałem, bo bym nie wrócił za widnego. :/
Takie tam na Orlenie w Jeleniej (granica Cieplic i Sobieszowa)..
i - opodal - pierwsza jeleniogórska "elektryczna" tablica (pierwsza widziana przez mnie jak i w ogóle pierwsza w mieście):
Kiedy elektromobilność i ogólnie - zeroemisyjność, będą standardem i normalnością? Raczej tego nie dożyję, a smog może być spokojny. ;))
Przełęcz (727m) i Rozdroże Kowarskie (787) - czyli Mors na tropach śniegu /Hrgn/
Niedziela, 2 lutego 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 50.68 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Podobnie jak tydzień temu - wycieczka po darmową wodę źródlaną ;p połączona z poszukiwaniem śniegu - tym razem był o wiele wyżej...
Tak smutno wyglądała Przełęcz Kowarska:
Przełęcz Kowarska (727) teraz i rok temu... © Morsowy
Bez tego igloo to prawdziwy demotywator. :(
Aczkolwiek tuż powyżej Przełęczy majaczyły pierwsze "relikty" śniegu, a im wyżej, tym było lepiej. :))
Na Rozdrożu (787), przy zjeździe na Przeł. Okraj dotarłem do wyraźnej granicy:
Fajnie się to zgrało ze znakiem. ;))
Tak pocieszony mogłem się "cofnąć w dół" do źródełka, okupowanego przez Januszy i Grażyny ;)
Po drodze podziwiając panoramę Kowar właściwych:
... oraz przysiółka Kowary Podgórze - po co mieszkać na płaskim i nasłonecznionym, skoro da się wyżej i w cieniu. ;))
Pewnie spodoba Wam się ta alejka ;p
Aleja wierzbowa - chyba jedyna taka u stóp Karkonoszy. A "za plecami" też nielicho, bo pałacyk zaadaptowany na szpital, a nawet 2 pałacyki i 2 szpitale (Bukowiec).
W Kostrzycy tytułowy witacz i inne rzeźby:
Czego tu nie ma - powitałki, cudaki, Korea Płn. a w tle jeszcze Karkonosze. ;]
Jest też łyżka dziegciu ;)
I jeszcze panoramka przed powrotem do Jeleniej
PS. na podjeździe na Przełęcz, choć to marne kilka % (maks. 7) nieźle się przegrzałem - na dole 8,3*C a u góry 5,9 - masakra. ;p
Jechałem porozpinany aż do podkoszulka i z podwiniętymi nogawkami. ;p
Prędko. maks. 48,18 (bez pedałowania i to przy sporym wietrze czołowym!), podjazdy: 574 m.
Ekspedycja poszukiwawcza do śniegu i źródeł radoczynnych /Kross/
Niedziela, 26 stycznia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 39.40 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
/Kostrzyca, 2 czy 3 kilometry od gór.../
Cała Kotlina zupełnie bezśnieżna, za to pełna smogu, że aż palce lizać. ;) Natomiast praktycznie równo z osiągnięciem Karkonoszy, na północnych ich stokach pojawił się tegoroczny wielki-nieobecny: śnieżek! *-*
Smog nad Kowarami i ogólnie nad całą Kotliną Jeleniog. :( © Morsowy
Przepiękna jest ta wyrazista granica śniegu i bez-śniegu. *-* I nawet udało się (symbolicznie) wpaść w poślizg, ale to już musiałem się mocno postarać. ;)
Biały kUń na białym śniegu w bezśnieżną zimę! O_O
Do tego niespodzianka -
Po zrobieniu tego słabego zdjęcia padła mi bateria w fonie - kolejny raz pada po wjechaniu w góry - ale tym razem nie była to kwestia mrozu ani wilgoci, hmm…. A szkoda, bo akurat wtedy kuń i
Parę minut po serpentynach i cyk! źródełko, o którym już pisałem kilkukrotnie. Jakkolwiek nielekko się jedzie z 5-litrową butlą wody na plecach, to jednak wspierało mnie poczucie zaoszczędzonych pieniążków. :))
Powrót w dół prosto na przełaj - krócej niż slalom po serpentynach a przy okazji ciekawiej.
Ostatnie 100 metrów przełajów było płaskie, toteż je przejechałem - wiec wiem, co to MTB w terenie, dziffko! ;))
Powrót nie taki ciężki, bo prawie cały czas z górki. Ale był przykry akcent - w okolicy Kostrzycy głupiutki koteł wbiegł na pełnej łapie (?) na drogę i oczywiście "utrafił" w blachosmroda, tuż przy mnie. o_O Dostał "strzała", aż się okręcił parę razy w miejscu i pobiegł dalej, a po chwili się skapnął, że go okręciło w drugą stronę, czyli tam, skąd wybiegł. ;] Tak więc znów susa na ulicę i znów pod samochody - tym razem unikając poprawin o włos. o_O Jeśli nawet on by to przeżył, to moje słabe serce już raczej nie. ;]
Pogoda do bani ;p nie da się podjeżdżać byle górki w kurtałce, nawet mimo cienia od północnych stoków - jechałem porozpinany do podkoszulka - wśród śniegu. :))
Znów gwoździe koło wulkanizacji... /Kross/
Sobota, 25 stycznia 2020
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 13.07 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Kolejny raz w życiu zbierałem z drogi gwoździe/wkręty z okolic wulkanizacji (Poznańska/Sobieskiego) - przypadek?!?
Fajne gwoździe, takie podrdzewiałe, nie za lśniące, żeby w oczy nie raziły. ;)
Oczywiście pozbierałem je pro publico bono - przecież nie dla swoich Dębic, pff! ;pp
Przejazd po bułki plus na Orlen do kompresora. Oczywiście mam swoją pompkę w domu, ale pompki nie są wieczne... ;)
Fajne gwoździe, takie podrdzewiałe, nie za lśniące, żeby w oczy nie raziły. ;)
Oczywiście pozbierałem je pro publico bono - przecież nie dla swoich Dębic, pff! ;pp
Przejazd po bułki plus na Orlen do kompresora. Oczywiście mam swoją pompkę w domu, ale pompki nie są wieczne... ;)
Degrengolada Huragana (drastyczne foto! :) /dpd, 20-24.I.2020/
Piątek, 24 stycznia 2020
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 25.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam...
Jedyna taka kiera... :) © Morsowy
Tylko jedna linka wyłazi z kiery - niemal czysta forma. ;))
Manetki przeniesłem na ramę, przy czym ta poniżej to tylko atrapa służąca do mocowania manetki po drugiej stronie ramy.
Tak, tak, nie mam przedniej przerzutki i od ponad roku biegi na korbie zmieniam ręcznie (tzn. badylami). :))
Rowerek ma raptem niespełna 9 lat i 26 kkm nalotu i jest w dużo gorszym stanie, niźli mój Kross, co przekroczył już 20 lat i 62kkm.
Ot, chińska robota... plus moje rękodzieło. ;]]]
Tyle czasu niezmiennie na jednym hamulcu (także po górach!) - i to jakim hamulcu! :D
Podobnież od dobrych paru lat jeżdżę z rozwalonym pedałkiem i rozwaloną sakwą, która najpierw przejeździła dobrych kilka lat na Krossie. ;] Natomiast pedałko kupiłem dobre parę lat temu na rowerowym szrocie. :)
Jeszcze zapomniałem sfocić siodełka - ma raptem 2,5 roku, a jest całe porwane/popękane. A wcale nie było z tych najtańszych! grrr...
W minionym tygodniu miałem taką zamułę, że jeździłem wyłącznie dpd i na więcej nie miałem ani siły, ani czasu, bo codziennie wstawałem o 13stej a i to zazwyczaj dzięki budzikowi. xD
Jeszcze anegdotka z pracy: pracuję trochę z nowym Sebixem, to się go pytam pierwszego dnia, jak ma na imię...
- yyy… aaaa… ymmm... Sebastian.
xDDD
Aż mi się przypomniała historyjka sprzed lat, ze Starej Morsownii, gdy wioskowy "Jasiu", zapytany jak ma na imię, odpowiedział, że nie wie. A dopytywany, jak na niego wołają, odpowiedział:
- "chodź tu!"
;D;D;D;D
Jedyna taka kiera... :) © Morsowy
Tylko jedna linka wyłazi z kiery - niemal czysta forma. ;))
Manetki przeniesłem na ramę, przy czym ta poniżej to tylko atrapa służąca do mocowania manetki po drugiej stronie ramy.
Tak, tak, nie mam przedniej przerzutki i od ponad roku biegi na korbie zmieniam ręcznie (tzn. badylami). :))
Rowerek ma raptem niespełna 9 lat i 26 kkm nalotu i jest w dużo gorszym stanie, niźli mój Kross, co przekroczył już 20 lat i 62kkm.
Ot, chińska robota... plus moje rękodzieło. ;]]]
Tyle czasu niezmiennie na jednym hamulcu (także po górach!) - i to jakim hamulcu! :D
Podobnież od dobrych paru lat jeżdżę z rozwalonym pedałkiem i rozwaloną sakwą, która najpierw przejeździła dobrych kilka lat na Krossie. ;] Natomiast pedałko kupiłem dobre parę lat temu na rowerowym szrocie. :)
Jeszcze zapomniałem sfocić siodełka - ma raptem 2,5 roku, a jest całe porwane/popękane. A wcale nie było z tych najtańszych! grrr...
W minionym tygodniu miałem taką zamułę, że jeździłem wyłącznie dpd i na więcej nie miałem ani siły, ani czasu, bo codziennie wstawałem o 13stej a i to zazwyczaj dzięki budzikowi. xD
Jeszcze anegdotka z pracy: pracuję trochę z nowym Sebixem, to się go pytam pierwszego dnia, jak ma na imię...
- yyy… aaaa… ymmm... Sebastian.
xDDD
Aż mi się przypomniała historyjka sprzed lat, ze Starej Morsownii, gdy wioskowy "Jasiu", zapytany jak ma na imię, odpowiedział, że nie wie. A dopytywany, jak na niego wołają, odpowiedział:
- "chodź tu!"
;D;D;D;D
Bujając w niskich obłokach (400m+) /Hrgn/
Niedziela, 19 stycznia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 11.04 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Straszyło deszczem, więc daleko nie jechałem, a straszyło jak nigdy, bo chmury były wyjątkowo nisko - te wzgórza mają poniżej 500 m:
Dojechałem do Goduszyna i na otarciełez mżawki postanowiłem "odkryć sobie" jakiś nowy zaułek. No i nawet odkryłem, a na jego KOŃcu kuń żarł gruz. ;))
Wycieczka dosłownie wokół komina - poniżej obrazek z centrum "stolca" Karkonoszy...
… smog tu większy niż na wzgórzach, i nie dziwota, jak dym po kilkudziesięciu metrach zlewa się z chmurami. Za to mżawka w Kotlinie była mniejsza. ;) Jak to mówią: z mżawki pod rynnę. Oraz: z dużej chmury mżawka i smog. ;]
W chmurce było +1*C i 200% wilgotności, ale zupełnie nie poczułem zimna. :)
A na wylotówce od strony Szklar. Por. samochody przyjeżdżały ośnieżone - nawet w tak ciepłą zimę tam sięgają śniegi. Czyż to nie piękne?? ;p
Dojechałem do Goduszyna i na otarcie
Wycieczka dosłownie wokół komina - poniżej obrazek z centrum "stolca" Karkonoszy...
… smog tu większy niż na wzgórzach, i nie dziwota, jak dym po kilkudziesięciu metrach zlewa się z chmurami. Za to mżawka w Kotlinie była mniejsza. ;) Jak to mówią: z mżawki pod rynnę. Oraz: z dużej chmury mżawka i smog. ;]
W chmurce było +1*C i 200% wilgotności, ale zupełnie nie poczułem zimna. :)
A na wylotówce od strony Szklar. Por. samochody przyjeżdżały ośnieżone - nawet w tak ciepłą zimę tam sięgają śniegi. Czyż to nie piękne?? ;p
Rozmaite zaułki Staniszowa i akcja "każda puszka w Twoim plecaku" /Hrgn/
Poniedziałek, 13 stycznia 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 22.87 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jak większość miejscowości, tak i Staniszów leży prawie w całości po północnej stronie wzgórza. xD Po jasnej stronie owej górki jest słońce i panorama Karkonoszy, no ale po co to komu? ;))
Co nie mniej, ciekawych zakątków tamże nie brakuje:
Łączymy style, mieszamy gatunki...
W powietrzu:
Na niewielkim skrawku parafii leżącym na południowych stokach pobudowała się "bogacizna". ;) Niestety, chmury i wszechobecne badyle dobiły widoki:
Co ciekawe, sporo "bogacizny" buduje się także na północnych stokach, niekiedy wręcz pod skarpami. xDD
Z własnej, nieprzymuszonej woli, niesamowite...
Zebrałem 28 puszek (cały mały plecak), co daje blisko 1,5 zeta. ;p Nie ma co się śmiać - wystarczy niespełna pół miliona takich plecaków i można mieć fajny domek w górach, a i na dobry rower jeszcze wystarczy. ;pp
Podjazdy: 206 m, puszki: 28 szt., maks. nachylenie na środkowym blacie (nie chciało mi się zrzucać na młynek): 11%, maks. prędk. 40,91, średn. prędk.: 14,4 ;D;D
Wycieczka na 20 km + 3 km po bułki i darmowe WC ;p
Co nie mniej, ciekawych zakątków tamże nie brakuje:
Łączymy style, mieszamy gatunki...
W powietrzu:
Na niewielkim skrawku parafii leżącym na południowych stokach pobudowała się "bogacizna". ;) Niestety, chmury i wszechobecne badyle dobiły widoki:
Co ciekawe, sporo "bogacizny" buduje się także na północnych stokach, niekiedy wręcz pod skarpami. xDD
Z własnej, nieprzymuszonej woli, niesamowite...
Zebrałem 28 puszek (cały mały plecak), co daje blisko 1,5 zeta. ;p Nie ma co się śmiać - wystarczy niespełna pół miliona takich plecaków i można mieć fajny domek w górach, a i na dobry rower jeszcze wystarczy. ;pp
Podjazdy: 206 m, puszki: 28 szt., maks. nachylenie na środkowym blacie (nie chciało mi się zrzucać na młynek): 11%, maks. prędk. 40,91, średn. prędk.: 14,4 ;D;D
Wycieczka na 20 km + 3 km po bułki i darmowe WC ;p
Sosnówka i "niewidzialne" Marczyce /Hrgn/
Niedziela, 12 stycznia 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 32.38 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Już na początku trasy, jeszcze w Jeleniej, udało się nieźle utrafić:
Czy też czujesz ten pociąg do gór? ;) © Morsowy
Śniegu nawet w górnych partiach Karkonoszy mało.. Nie wiem, co bym zrobił bez tych Śnieżnych Kotłów. ;))
I znów w środku zimy można jeździć nie martwiąc się o sól i syf na drogach. Jasna strona bezśnieżnej zimy istnieje. ;)
/z całego Podgórzyna widać tylko kościół :) /
Chociaż z tym syfem to było różnie - jak zwykle, gdy wypucuję rower do ostatniej śrubki. ;]
Marczyce, ul. Książęca (sic!)
Jasne strony tej wioski też istnieją (np. dzisiejsza powitałka), ale prawie nikt nawet nie wie o jej istnieniu, choć leży 1 km od gór - sęk w tym, że leży po drugiej stronie głównej drogi. I nie dziwota, gdy po tamtej stronie drogi widoki są takie...
W Sosnówce (wiosce, nie w zbiorniku) udało mi się wyniuchać nieodkryty jeszcze (przeze mnie ;) ) zaułek. Tamże:
Mieszkałbym! I oddawałbym się ascezie. :))
Jak to często bywa, bieda sąsiaduje z bogactwem:
...a na wszystkim trzyma łapę koteł... ^-^
Powrót klasycznie, przez Staniszów (takie tam 108 m w pionie). ;) Oczywiście bezhamulcowo. ;p
(niezbyt) Zimna Przełęcz, za to z dobrymi panoramami /Hrgn/
Sobota, 11 stycznia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 37.64 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niemało silnej woli wymagało wyruszenie w mżawce/kapuśniaczku (syf na drogach, syfiaste morale, syfiasta przejrzystość, syfiaste widoki)... ale w niedalekiej przyszłości sobie podziękowałem. ;))
Idealnie wykorzystane okno pogodowe © Morsowy
Oto po półgodzinnej mitrędze rozpogodziło się i to nietypowo, bo od strony gór, do których właśnie dojeżdżałem. *-*
Tym razem miałem smaka na coś nowego i nawiedziłem Zimną Przełęcz (525 m). Pierwszy i jedyny raz byłem tamże parę lat temu, jeszcze za cepra ;)) w dodatku latem, gdy badyle zasłaniały prawie wszystko. ;p
Nawet tamże, w rejonie Zimnej Przełęczy, na wysokości 500+, w środku zimy (!) i to jeszcze po zachodzie słońca i tak było na plusie (+1,5 stopnia CIEPŁA) i zero śladów śniegu - zima stulecia...
Zrobiłem małą pętelkę po parafii Kromnów - fajnie było: cicho, pusto, płaskowyżowo, trochę sielsko, a trochę patolsko. ;]
Rolnictwa "małotraktorkowego" ;) więcej niż w Starej Morsownii, choć położone o 400 m wyżej. :O
Zjazd serpentynami, ale niezbyt ciasnymi - na rzadko której musiałem hamować. ;p Prędkości od 35 do 48 przez ładnych parę kilometrów (po krętym i mokrym... :>).
Powrót przez Piechowice właściwe, gdzie najpierw wpakowałem się w zamknięty przejazd kolejowy, a później się zgubiłem (w miasteczku wielkości dużej wioski). xD
Ale najlepsze na koniec - a najlepszy był początek. ;] Podjazd przez Piastów i Latoniów - przysiółki Piechowic: wszędy pełno wraków, widoków, a nieraz jednego i drugiego na raz:
Samych Maluchów w tej dawnej wsi doliczyłem się aż pięciu. A co drugi, to gorszy, klimaty jak w latach 90tych. ;)
Oczywiście widoki psuły badyle, ale jak się dobrze poszuka...
Pod rowerem - Piastów, na środkowym planie - Piechowice właściwe, dalej Chojnik, Śnieżka i te sprawy. :)
Po prawo - Śnieżne Kotły (pod słońce).
/po lewo: kolarka na kolarce (może Maja? ;) ) - pierwszy(!) raz widzę taki zestaw tej niezimowej przecież zimy...
Podjazdy: 301 m, prędk. maks.: 48,01 ( na serpentynach :) ).
Idealnie wykorzystane okno pogodowe © Morsowy
Oto po półgodzinnej mitrędze rozpogodziło się i to nietypowo, bo od strony gór, do których właśnie dojeżdżałem. *-*
Tym razem miałem smaka na coś nowego i nawiedziłem Zimną Przełęcz (525 m). Pierwszy i jedyny raz byłem tamże parę lat temu, jeszcze za cepra ;)) w dodatku latem, gdy badyle zasłaniały prawie wszystko. ;p
Nawet tamże, w rejonie Zimnej Przełęczy, na wysokości 500+, w środku zimy (!) i to jeszcze po zachodzie słońca i tak było na plusie (+1,5 stopnia CIEPŁA) i zero śladów śniegu - zima stulecia...
Zrobiłem małą pętelkę po parafii Kromnów - fajnie było: cicho, pusto, płaskowyżowo, trochę sielsko, a trochę patolsko. ;]
Rolnictwa "małotraktorkowego" ;) więcej niż w Starej Morsownii, choć położone o 400 m wyżej. :O
Zjazd serpentynami, ale niezbyt ciasnymi - na rzadko której musiałem hamować. ;p Prędkości od 35 do 48 przez ładnych parę kilometrów (po krętym i mokrym... :>).
Powrót przez Piechowice właściwe, gdzie najpierw wpakowałem się w zamknięty przejazd kolejowy, a później się zgubiłem (w miasteczku wielkości dużej wioski). xD
Ale najlepsze na koniec - a najlepszy był początek. ;] Podjazd przez Piastów i Latoniów - przysiółki Piechowic: wszędy pełno wraków, widoków, a nieraz jednego i drugiego na raz:
Samych Maluchów w tej dawnej wsi doliczyłem się aż pięciu. A co drugi, to gorszy, klimaty jak w latach 90tych. ;)
Oczywiście widoki psuły badyle, ale jak się dobrze poszuka...
Pod rowerem - Piastów, na środkowym planie - Piechowice właściwe, dalej Chojnik, Śnieżka i te sprawy. :)
Po prawo - Śnieżne Kotły (pod słońce).
/po lewo: kolarka na kolarce (może Maja? ;) ) - pierwszy(!) raz widzę taki zestaw tej niezimowej przecież zimy...
Podjazdy: 301 m, prędk. maks.: 48,01 ( na serpentynach :) ).
Czerwona Dolina, ul. Czerwona Dolina :) (atak na ścianę wschodnią) /Hrgn/
Poniedziałek, 6 stycznia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 30.02 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niedawno ustaliłem, że "ściana" zachodnia (ul. Górska) miała do 18% (daje radę ;) ), a widoczna po lewej ul. Czerwona Dolina prowadzi "ścianą" wschodnią, na której okazuje się, że maks. to "zaledwie" 14%. Był za to bonus w postaci częściowego oblodzenia (powyżej 10% koło zaczynało się ślizgać) tudzież śniegu w górnej części Doliny - to ostatnio najlepsza nagroda za wyjeżdżanie nieco powyżej podnóża gór. ;]
Pływałbym!
Na horyzoncie widać jasną stronę świata - ale niektórzy wolą żyć w półmroku. :> Nawet solidna wycinka niewiele tu pomaga ;))
Jest klimacik! Żadnych khym ;) SUVów! ;)
Oczywiście, jak to na północnych stokach, trwała górska "noc polarna" - dla porównania świat w tej samej parafii, ale po jej jasnej stronie (akurat naszły chmury, ale i tak widać różnicę):
Maks. popylanie: 46,51 km/h (oczywiście najbardziej strome odcinki sprowadzałem na piechotę :D ), podjazdy: 373 m.
Pływałbym!
Na horyzoncie widać jasną stronę świata - ale niektórzy wolą żyć w półmroku. :> Nawet solidna wycinka niewiele tu pomaga ;))
Jest klimacik! Żadnych khym ;) SUVów! ;)
Oczywiście, jak to na północnych stokach, trwała górska "noc polarna" - dla porównania świat w tej samej parafii, ale po jej jasnej stronie (akurat naszły chmury, ale i tak widać różnicę):
Maks. popylanie: 46,51 km/h (oczywiście najbardziej strome odcinki sprowadzałem na piechotę :D ), podjazdy: 373 m.