Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2014
Dystans całkowity: | 1006.39 km (w terenie 14.30 km; 1.42%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 43.76 km |
Więcej statystyk |
Po wioskach i do kościoła. 37kkm na Krossowym pękło. :)
Niedziela, 12 stycznia 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 37.50 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nareszcie się ochłodziło (+2 do 3) i przy silnym wietrze znów można było spokojnie pooddychać. ;)
Kropka nad "i" (księżyc) © mors
PS. odkryłem wczoraj pewną oczywistość - że jak zasznurować mocno "adidasy", to wiater już w nich nie hula - cały czas jeździłem w ustawieniu letnim, czyli w luźno zasznurowanych. :]
PS. przeoczyłbym kolejny jubileusz: poczciwiec Kross przekroczył 37kkm! Na oryginalnej, nigdy nierozdziewiczonej, 15 letniej tylnej dętce i równie oryginalnych klockach hamulcowych. I tylko z jedną awarią, więc chyba też nieźle.
Kropka nad "i" (księżyc) © mors
PS. odkryłem wczoraj pewną oczywistość - że jak zasznurować mocno "adidasy", to wiater już w nich nie hula - cały czas jeździłem w ustawieniu letnim, czyli w luźno zasznurowanych. :]
PS. przeoczyłbym kolejny jubileusz: poczciwiec Kross przekroczył 37kkm! Na oryginalnej, nigdy nierozdziewiczonej, 15 letniej tylnej dętce i równie oryginalnych klockach hamulcowych. I tylko z jedną awarią, więc chyba też nieźle.
Wsi spokojna...
Sobota, 11 stycznia 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 50.00 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Spokojnie, bo w nocy, ale wiater taki, że aż mi się głowa zmęczyła, pomimo opatulenia i wyspania do oporu. Właściwie to tylko w głowę byłem zmęczony po powrocie. ;)
Przynajmniej w końcu wpis bez zdjęć. ;p A do sfocenia na pewno kwalifikowały się dwa puszyste liski grasujące po wsiach i wielki bałwan zrobiony z bel ze słomy (obleczonych białą folią).
Ostatnio, przez lekturę blogów na BS, dostaję obsesji, czy mi dętka nie strzeli. ;p A powinna, bo to już prawie 37kkm...
Motyw dnia to rolnik orzący traktórem - w środku zimy. W kwietniu pewnie zaczną się żniwa. ;)
Przynajmniej w końcu wpis bez zdjęć. ;p A do sfocenia na pewno kwalifikowały się dwa puszyste liski grasujące po wsiach i wielki bałwan zrobiony z bel ze słomy (obleczonych białą folią).
Ostatnio, przez lekturę blogów na BS, dostaję obsesji, czy mi dętka nie strzeli. ;p A powinna, bo to już prawie 37kkm...
Motyw dnia to rolnik orzący traktórem - w środku zimy. W kwietniu pewnie zaczną się żniwa. ;)
Wielkie Koło w malutkim przysiółku
Piątek, 10 stycznia 2014
Kategoria 36" Kolisko
kilosy: | 10.59 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najwyższy czas się trochę poodmóżdżać, zwłaszcza że to koniec tygodnia roboczego.
Objazd obrzeżami miasta i wizyta w malutki przysiółku:
36" bydlak i przysiółek z 9 domami © mors
a tak to wyglądało półtora roku temu...
Marysin. 9 domów w polu i zero asfaltu! © mors
Bardzo silny dziś wiater nieźle dawał popalić (pionowa pozycja i wyeksponowanie się na 215 nad ziemią). A przy nagłych podmuchach boczniaka jeszcze gorzej, ale bez gleby, choć na granicy zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. ;)
Mijałem też swojego własnego szefa, ale nie mogłem mu kiwnąć głową... bo terenówki są zbyt niskie... ;]
AVS: 13,2
V.Maks.: 18,4
Tempo przejazdu spokojno-średnie.
Niespokojnie było tylko balansując na wietrze i przecinając co większe skrzyżowania (jazda nie do końca przepisowa, no ale... duży może więcej. :D ).
;p
Objazd obrzeżami miasta i wizyta w malutki przysiółku:
36" bydlak i przysiółek z 9 domami © mors
a tak to wyglądało półtora roku temu...
Marysin. 9 domów w polu i zero asfaltu! © mors
Bardzo silny dziś wiater nieźle dawał popalić (pionowa pozycja i wyeksponowanie się na 215 nad ziemią). A przy nagłych podmuchach boczniaka jeszcze gorzej, ale bez gleby, choć na granicy zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. ;)
Mijałem też swojego własnego szefa, ale nie mogłem mu kiwnąć głową... bo terenówki są zbyt niskie... ;]
AVS: 13,2
V.Maks.: 18,4
Tempo przejazdu spokojno-średnie.
Niespokojnie było tylko balansując na wietrze i przecinając co większe skrzyżowania (jazda nie do końca przepisowa, no ale... duży może więcej. :D ).
;p
Koci Mikołaj ;) (km okołopracowo z 9-10.I)
Czwartek, 9 stycznia 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 24.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Moje koty dostały od kogoś (z BS), zwanego dalej Mikołajem ;) wielką, świąteczną paczkę.O-O
Żyrafokot (?!) © mors
Sprawdza pocztę ;) © mors
A później Młody (większość karm była dobrana specjalistycznie pod niego):
Zapoznanie z nową "myszą" © mors
Co by tu wybrać © mors
Wspólny posiłek ;) © mors
Zakończenie ;) © mors
W imieniu kotów i własnym publicznie dziękujemy Mikołajowi, na wszelki wypadek zachowując Jego anonimowość. ;)
Żyrafokot (?!) © mors
Sprawdza pocztę ;) © mors
A później Młody (większość karm była dobrana specjalistycznie pod niego):
Zapoznanie z nową "myszą" © mors
Co by tu wybrać © mors
Wspólny posiłek ;) © mors
Zakończenie ;) © mors
W imieniu kotów i własnym publicznie dziękujemy Mikołajowi, na wszelki wypadek zachowując Jego anonimowość. ;)
Zwykły dzień i niezwykłe wideo-wspomnienia ;)
Środa, 8 stycznia 2014
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono
kilosy: | 17.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nareszcie wrzucono na BS i y2b filmiki z moim wjazdem na Przełęcz Okraj (1 046 m) i zarazem przekroczenie granicy PL-CZ:
Następnie uznałem, że taki wjazd przodem jest nie dość oryginalny...
Teraz już lepiej. ;)
Trochę się gibotałem, ale to ze stresu przed samochodami i kamerą. ;p
Jak kto przegapił, to relacja była chociażby tutaj. ;)
A dziś zwykły dzień... no może oprócz pięknego lisa mijanego w nocy na terenie wsi..
A kilometraż... bez komentarza. ;p
Następnie uznałem, że taki wjazd przodem jest nie dość oryginalny...
Teraz już lepiej. ;)
Trochę się gibotałem, ale to ze stresu przed samochodami i kamerą. ;p
Jak kto przegapił, to relacja była chociażby tutaj. ;)
A dziś zwykły dzień... no może oprócz pięknego lisa mijanego w nocy na terenie wsi..
A kilometraż... bez komentarza. ;p
Przedłużanie agonii ;)
Wtorek, 7 stycznia 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 23.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wszystko mi odebrali: śnieg, lód, mróz, przeręble, maks. dystans miesięczny i powoli zarzynają mnie w top 10. ;) Już nawet wyleciałem z top 1 kobiet. ;)
Ale głupio całkiem odpuścić, póki wciąż jeszcze snuję się w rankingu.
A jak już mnie wygryzą, to może przynajmniej pouzupełniam stare wpisy - te najcenniejsze zostawiałem zawsze na później. ;]
Aktualny maks. dyst. stycznia to ok. 150% zeszłorocznego, co najlepiej opisuje tę "zimę". ;)
Albo teraz: środek zimy, środek nocy, pogodnie, więc powinno być kilka-kilkanaście stopni na minusie, a jest... 6 na plusie!
Bez komentarza...
Ale głupio całkiem odpuścić, póki wciąż jeszcze snuję się w rankingu.
A jak już mnie wygryzą, to może przynajmniej pouzupełniam stare wpisy - te najcenniejsze zostawiałem zawsze na później. ;]
Aktualny maks. dyst. stycznia to ok. 150% zeszłorocznego, co najlepiej opisuje tę "zimę". ;)
Albo teraz: środek zimy, środek nocy, pogodnie, więc powinno być kilka-kilkanaście stopni na minusie, a jest... 6 na plusie!
Bez komentarza...
Objazd wiosek. Pierwsze pińcet kilosków) :)
Poniedziałek, 6 stycznia 2014
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 64.00 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jako piąty przekroczyłem 500 km. Jak na mnie nieźle, bo 6 stycznia - i to jeszcze w sporej części wymęczone "zabytkowym" góralem...
Ale co dobre, szybko się kończy - po dwóch tygodniach wracam do pracy i się zacznie ostre zniżkowanie w rankingach...
Jakkolwiek możliwa jest jeszcze jakaś większa niespodzianka. ;)
Dziś objazd wioch, z głównym celem - Witoszynem Górnym, bo nie byłem tam z 10 lat, a to wystarczający powód.
Kościół poewangelicki w Witoszynie... stylowe drzwi ;) © mors
Kościół w Witoszynie - co i jak ;) © mors
Rzadka wersja Żuka © mors
Na szczycie Witoszyna Górnego niespodziewanie wychynęły Karkonosze (ok. 90 km w linii prostej) © mors
W rzeczywistości było nawet widać śniegi na szczytach. No ale to już prawie 200m npm, nie ma to tamto. ;)
Fajny "ciapek" w Witoszynie © mors
Góralem po autostradzie... :D © mors
Tylko kawałek, dla jaj. ;)
Śmiechowa sprawa: zjazd na autostradę, którego niby nie ma, ale jest, i zakazy (a co z Policją i pogotowiem? :D ) które są, ale tak naprawdę to ich nie ma, tudzież wiecznie otwarte bramy :D © mors
No i o.
A wieczorem do kościoła. ;p
A w nocy dokrętka, bo się skapłem, że brakuje mi jeszcze 4 km do 500. ;p
Jeszcze w 2012 zrobiłbym z tego 3 osobne wpisy (i w taki sposób wyszły mi wtedy 643 wycieczki :) ), ale to już nie te lata. ;)
Znów +8, brak wyzwań...
Ale co dobre, szybko się kończy - po dwóch tygodniach wracam do pracy i się zacznie ostre zniżkowanie w rankingach...
Jakkolwiek możliwa jest jeszcze jakaś większa niespodzianka. ;)
Dziś objazd wioch, z głównym celem - Witoszynem Górnym, bo nie byłem tam z 10 lat, a to wystarczający powód.
Kościół poewangelicki w Witoszynie... stylowe drzwi ;) © mors
Kościół w Witoszynie - co i jak ;) © mors
Rzadka wersja Żuka © mors
Na szczycie Witoszyna Górnego niespodziewanie wychynęły Karkonosze (ok. 90 km w linii prostej) © mors
W rzeczywistości było nawet widać śniegi na szczytach. No ale to już prawie 200m npm, nie ma to tamto. ;)
Fajny "ciapek" w Witoszynie © mors
Góralem po autostradzie... :D © mors
Tylko kawałek, dla jaj. ;)
Śmiechowa sprawa: zjazd na autostradę, którego niby nie ma, ale jest, i zakazy (a co z Policją i pogotowiem? :D ) które są, ale tak naprawdę to ich nie ma, tudzież wiecznie otwarte bramy :D © mors
No i o.
A wieczorem do kościoła. ;p
A w nocy dokrętka, bo się skapłem, że brakuje mi jeszcze 4 km do 500. ;p
Jeszcze w 2012 zrobiłbym z tego 3 osobne wpisy (i w taki sposób wyszły mi wtedy 643 wycieczki :) ), ale to już nie te lata. ;)
Znów +8, brak wyzwań...
Tu i tam ze zgrzytającym pedałem ;p
Niedziela, 5 stycznia 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 29.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Daję fory etatowym wymiataczom, bo coś średnio sobie radzą. ;)
I pogoda demotywująca, odczuwam wiosenne spowolnienie, brak jakichkolwiek wyzwań śniegowo-mrozowych. ;p
Pitu-pitu po wioskach, praktycznie 100% trasy po małych a wrednych muldach - cały czas podskakiwanie albo jazda na stojaka...
A wieczorem do kościoła, w deszczu...
Wczoraj przerwałem wycieczkę po 4,5 km bo wpadł kamyk w oś pedała... płukanka wd-40 powiedzmy że dała efekty (jakieś okruchy pozostały), ale dziś... 10km od domu, do drugiego pedałka nawpadywało jeszcze więcej (szlaki? grysu?)... wracałem ze łzami w oczach. ;)
Dziś średnia długość wycieczki w tym roku zeszła mi poniżej 100 km - jeszcze chyba nigdy nie utrzymywałem tak długo takiej średniej...
I w końcu wyleciałem z pudła w top 10... ale wciąż "kontroluję sytuację" w top 10 kobiet. ;D
No dobra, zdjątko będzie. ;)
Kunie dla Almette ;) © mors
I pogoda demotywująca, odczuwam wiosenne spowolnienie, brak jakichkolwiek wyzwań śniegowo-mrozowych. ;p
Pitu-pitu po wioskach, praktycznie 100% trasy po małych a wrednych muldach - cały czas podskakiwanie albo jazda na stojaka...
A wieczorem do kościoła, w deszczu...
Wczoraj przerwałem wycieczkę po 4,5 km bo wpadł kamyk w oś pedała... płukanka wd-40 powiedzmy że dała efekty (jakieś okruchy pozostały), ale dziś... 10km od domu, do drugiego pedałka nawpadywało jeszcze więcej (szlaki? grysu?)... wracałem ze łzami w oczach. ;)
Dziś średnia długość wycieczki w tym roku zeszła mi poniżej 100 km - jeszcze chyba nigdy nie utrzymywałem tak długo takiej średniej...
I w końcu wyleciałem z pudła w top 10... ale wciąż "kontroluję sytuację" w top 10 kobiet. ;D
No dobra, zdjątko będzie. ;)
Kunie dla Almette ;) © mors
Początek końca wymiatania... /Hrgn/
Sobota, 4 stycznia 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 28.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niby 400 przekroczone, niby dopiero 4 styczeń, ale już się "za mnie wzięli" i spychają z pudła, aż miło.
2-3 dni i zmiotą mnie z top 10... i znów mi pozostanie top 10 kobiet. ;))
Cały dzień nie polazłem na rower, bo ołowiane chmury... polazłem dopiero w nocy... jak zaczęło padać. :]
Popadało niewiele, a w zamian zaczęło ostro wiać. Jadąc pod wiatr to nie dziwota, że ciężko, ale najlepszy był powrót: lekko z górki, ostry wiatr w plecy... a Huragan zwalnia! Tym już nie mogłem obwiniać samego siebie mimo szczerych chęci ;) no i pomiar potwierdził najgorsze podejrzenia: 1,0 atm w tylnej oponie. :) Jeszcze się łudzę, że to przez ostatnie dni jeździłem na takim ciśnieniu i to dlatego szybko się męczyłem, ale najpewniej powietrze uchodzi od dziś... a myślałem już, że mnie takie motywy nie dotyczą. ;)
Skądinąd w Krossie jednak wciąż nie dotyczą, pomimo nalatanych 36,7 kkm. ;p
Przebieg dzisiejszy do bani, ale te ciepło (+8) studzi mój zapał. ;)
2-3 dni i zmiotą mnie z top 10... i znów mi pozostanie top 10 kobiet. ;))
Cały dzień nie polazłem na rower, bo ołowiane chmury... polazłem dopiero w nocy... jak zaczęło padać. :]
Popadało niewiele, a w zamian zaczęło ostro wiać. Jadąc pod wiatr to nie dziwota, że ciężko, ale najlepszy był powrót: lekko z górki, ostry wiatr w plecy... a Huragan zwalnia! Tym już nie mogłem obwiniać samego siebie mimo szczerych chęci ;) no i pomiar potwierdził najgorsze podejrzenia: 1,0 atm w tylnej oponie. :) Jeszcze się łudzę, że to przez ostatnie dni jeździłem na takim ciśnieniu i to dlatego szybko się męczyłem, ale najpewniej powietrze uchodzi od dziś... a myślałem już, że mnie takie motywy nie dotyczą. ;)
Skądinąd w Krossie jednak wciąż nie dotyczą, pomimo nalatanych 36,7 kkm. ;p
Przebieg dzisiejszy do bani, ale te ciepło (+8) studzi mój zapał. ;)
Przerwana wycieczka
Sobota, 4 stycznia 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 4.50 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
4,5 rowerem + 2,5 z buta - dobrze, że tak blisko (a po drodze z nudów zbierałem puszki, więc jeszcze se dorobiłem ;) ).
Co się stało - kamyczek. Wpadł w oś pedała Krossa trąc tak potwornie, że nie miałem serca jechać dalej. Nie wiem jeszcze, jak go wydobędę, bo pedałko nierozbieralne (i bez łożysk...) a wymieniać go nie zamierzam, bo mi szkoda (36,7kkm nalatane - od nowości).
Współcześnie bardzo mało jeżdżę w terenie, za młodu dużo więcej, ale jakoś nigdy takiej hecy nie miałem.
Na szczęście mam jeszcze parę rowerów w odwodzie, chociaż fakt, że przez ten głupi kamyk dałem się wypchnąć z top 1.
Nareszcie. ;)
PS. 8 na plusie pomimo chmur...
Co się stało - kamyczek. Wpadł w oś pedała Krossa trąc tak potwornie, że nie miałem serca jechać dalej. Nie wiem jeszcze, jak go wydobędę, bo pedałko nierozbieralne (i bez łożysk...) a wymieniać go nie zamierzam, bo mi szkoda (36,7kkm nalatane - od nowości).
Współcześnie bardzo mało jeżdżę w terenie, za młodu dużo więcej, ale jakoś nigdy takiej hecy nie miałem.
Na szczęście mam jeszcze parę rowerów w odwodzie, chociaż fakt, że przez ten głupi kamyk dałem się wypchnąć z top 1.
Nareszcie. ;)
PS. 8 na plusie pomimo chmur...