Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2014
Dystans całkowity: | 1006.39 km (w terenie 14.30 km; 1.42%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 43.76 km |
Więcej statystyk |
Niepotrzebny wpis i wycieczka ;))
Piątek, 3 stycznia 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 57.00 | gruntow(n)e: | 1.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Okazuje się, że jechałem dziś niepotrzebnie, bo nawet bez tego wpisu wciąż jestem top 1 ;))
Jaja nie z tej ziemi, pasuję do tego rankingu, wśród samych rowerowych gladiatorów, niczym wół do karety.
Albo niczym mors do rydwanu. ;)
Już specjalnie dosiadłem "zabytkowego" górala, żeby się spowolnić, i dalej nic. ;)
Najpierw pojechałem na zakupy i do pracy (na urlopie...), czyli mors z ludzką twarzą. ;)
W pracy właściwie jedyne co załatwiłem, to że podlałem kwiaty. ;D
Po południu wycieczka właściwa, na szczęście szybko zapadła noc i zdążyłem zrobić tylko jedno, śmieciowe zdjęcie (uważam, że każda większa wycieczka powinna mieć zdjęcia...tu dygresja: plaga wpisywania na BS miesięcznych zbiorówek bez treści to jeszcze nic, w porównaniu z jegomościem, co przed chwilą dodał pod jedną datą... cały 2013 rok. Tak po prostu: tytuł i przebieg ponad 2kkm. Piszę to, bo chyba kiedyś tamten wpis usuną...).
Droga do Wilkowiska... albo Wilkowisk - zdania są tu podzielone ;) © mors
Droga rozpaczliwie płaska, a parę kilometrów dalej... najwyższy szczyt lubuskiego (227m npm i ok. 90m wysokości względnej).
A pomiędzy jednym a drugim sklep, z najsympatyczniejszą sprzedawczynią jaką widziałem, która pamiętała mnie i tematy naszych rozmów, mimo że widzieliśmy się tylko raz w życiu, równo 1 rok i 1 dzień temu. :)
W wieku mojej Pani Matki, uprzedzając pytania ;p
A podjazd... kiedyś wydawał się 3x dłuższy, a teraz... ale to i tak zawsze lepiej niż mieszkać w Wa-wie i mieć co najwyżej Agrykolkę do dyspozycji. ;)
A w części trzeciej wyskok przewietrzyć się - niby widziałem, że jest +8*C (prawie o północy, i to przy dość pogodnym niebie!) ale ubrałem się za ciepło i się przegrzałem. Kolejny już raz tej "zimy"...
PS. 1. stycznia 2014 przebiłem cały swój styczeń 2011, a dziś, 3. stycznia - cały styczeń 2012 r. ;]
PS. 2: no i nie obyło się bez hamowania pierwszego w tym roku, na 334 kilometrze. I to jeszcze zabłoconymi obręczami... niedobrze. ;p
Jaja nie z tej ziemi, pasuję do tego rankingu, wśród samych rowerowych gladiatorów, niczym wół do karety.
Albo niczym mors do rydwanu. ;)
Już specjalnie dosiadłem "zabytkowego" górala, żeby się spowolnić, i dalej nic. ;)
Najpierw pojechałem na zakupy i do pracy (na urlopie...), czyli mors z ludzką twarzą. ;)
W pracy właściwie jedyne co załatwiłem, to że podlałem kwiaty. ;D
Po południu wycieczka właściwa, na szczęście szybko zapadła noc i zdążyłem zrobić tylko jedno, śmieciowe zdjęcie (uważam, że każda większa wycieczka powinna mieć zdjęcia...tu dygresja: plaga wpisywania na BS miesięcznych zbiorówek bez treści to jeszcze nic, w porównaniu z jegomościem, co przed chwilą dodał pod jedną datą... cały 2013 rok. Tak po prostu: tytuł i przebieg ponad 2kkm. Piszę to, bo chyba kiedyś tamten wpis usuną...).
Droga do Wilkowiska... albo Wilkowisk - zdania są tu podzielone ;) © mors
Droga rozpaczliwie płaska, a parę kilometrów dalej... najwyższy szczyt lubuskiego (227m npm i ok. 90m wysokości względnej).
A pomiędzy jednym a drugim sklep, z najsympatyczniejszą sprzedawczynią jaką widziałem, która pamiętała mnie i tematy naszych rozmów, mimo że widzieliśmy się tylko raz w życiu, równo 1 rok i 1 dzień temu. :)
W wieku mojej Pani Matki, uprzedzając pytania ;p
A podjazd... kiedyś wydawał się 3x dłuższy, a teraz... ale to i tak zawsze lepiej niż mieszkać w Wa-wie i mieć co najwyżej Agrykolkę do dyspozycji. ;)
A w części trzeciej wyskok przewietrzyć się - niby widziałem, że jest +8*C (prawie o północy, i to przy dość pogodnym niebie!) ale ubrałem się za ciepło i się przegrzałem. Kolejny już raz tej "zimy"...
PS. 1. stycznia 2014 przebiłem cały swój styczeń 2011, a dziś, 3. stycznia - cały styczeń 2012 r. ;]
PS. 2: no i nie obyło się bez hamowania pierwszego w tym roku, na 334 kilometrze. I to jeszcze zabłoconymi obręczami... niedobrze. ;p
Znów się trochę pojeździło... ;) (Lubsko i okolice - Hrgn)
Czwartek, 2 stycznia 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 114.80 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ale posucha na tym BS... ;) Nawet bez dzisiejszego wpisu wciąż jestem top 1, a teraz...
...i to jeszcze ja, taki anemik, na stalowej, chińskiej pseudo-kolarce...
Pętla przez Żary, Lubsko i Nowogród Bobrz., główny cel to wycieczka do najbliższego miasta, którego wciąż jeszcze nie odwiedziłem (Lubsko - 40 km) tudzież trochę po okolicach jego.
Taka tam mała, zwykła wioska pod Lubskiem...
Chatka i jeszcze skromniejsza doń bramka... (Chełm Żarski, koło Lubska) © mors
Lubsko ;p © mors
Żary - oaza przedsiębiorczości w południowym lubuskim © mors
/duża strefa przemysłowa, a to na zdjęciu to nawet kapitał lokalny/
Morfeusz po 11 godzinach odsypiania wczorajszej nocy raczył się ode mnie odkolegować, nogi tak dziś jak i wczoraj prawie nieodczuwalne, wydolność i zapał już gorzej, a najgorzej moje wątłe ramionka ;p nie wytrzymują długich jazd w tak nienaturalnej pozycji. :/
Koniecznie muszę założyć turystyczną kierownicę do Huragana...
Przyznam się, że wycieczka miała 98,6 km, co postawiło mnie w trudnej sytuacji, albowiem rekord dnia wynosił 113... sztucznie dokręcać to trochę wstyd, ale z drugiej strony szkoda mi było marnować reputacji. ;))
Jeśli ktoś przegapił ;)
Dokręciłem... a z powodu makabrycznie wysokiej temperatury w nocy (+5) założyłem kalesony i... krótkie spodenki :) i to był całkiem dobry wybór. Zwłaszcza, że nikt mnie nie widział. ;)
Ciekawostki z wycieczki:
Samochód na niemieckich tablicach "GU(spacja)BIN(liczba)" jadący, a jakże - w stronę Gubina. :)
Wieczorem spadł deszcz - po całym dniu, a nawet kilku tygodniach pogodnego nieba. Niezła niespodzianka... ale plus tego taki, że miałem pretekst poleniuchować na przystanku i niezgorzej się odmulić. ;)
...i to jeszcze ja, taki anemik, na stalowej, chińskiej pseudo-kolarce...
Pętla przez Żary, Lubsko i Nowogród Bobrz., główny cel to wycieczka do najbliższego miasta, którego wciąż jeszcze nie odwiedziłem (Lubsko - 40 km) tudzież trochę po okolicach jego.
Taka tam mała, zwykła wioska pod Lubskiem...
Chatka i jeszcze skromniejsza doń bramka... (Chełm Żarski, koło Lubska) © mors
Lubsko ;p © mors
Żary - oaza przedsiębiorczości w południowym lubuskim © mors
/duża strefa przemysłowa, a to na zdjęciu to nawet kapitał lokalny/
Morfeusz po 11 godzinach odsypiania wczorajszej nocy raczył się ode mnie odkolegować, nogi tak dziś jak i wczoraj prawie nieodczuwalne, wydolność i zapał już gorzej, a najgorzej moje wątłe ramionka ;p nie wytrzymują długich jazd w tak nienaturalnej pozycji. :/
Koniecznie muszę założyć turystyczną kierownicę do Huragana...
Przyznam się, że wycieczka miała 98,6 km, co postawiło mnie w trudnej sytuacji, albowiem rekord dnia wynosił 113... sztucznie dokręcać to trochę wstyd, ale z drugiej strony szkoda mi było marnować reputacji. ;))
Jeśli ktoś przegapił ;)
Dokręciłem... a z powodu makabrycznie wysokiej temperatury w nocy (+5) założyłem kalesony i... krótkie spodenki :) i to był całkiem dobry wybór. Zwłaszcza, że nikt mnie nie widział. ;)
Ciekawostki z wycieczki:
Samochód na niemieckich tablicach "GU(spacja)BIN(liczba)" jadący, a jakże - w stronę Gubina. :)
Wieczorem spadł deszcz - po całym dniu, a nawet kilku tygodniach pogodnego nieba. Niezła niespodzianka... ale plus tego taki, że miałem pretekst poleniuchować na przystanku i niezgorzej się odmulić. ;)
Sylwestrowa szarża na Wielkopolskę /Hrgn/
Środa, 1 stycznia 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 207.00 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Od 00:20 do 16:25, temp. od -3 do +5 a najlepsze były nocne, marznące mgły, skrajnie gęste, mokre i natarczywe - przenikały bez problemu zarówno buty (oczywiście wciąż letnie "adidasy" jak i resztę ubrań, bez względu na ich ilość i właściwości, zmrażając do szpiku - rewelacja. ;)
Nie pomagało nawet dreptanie w miejscu i trzymanie rąk pod kurtką (skądinąd letnią wiatrówką :) ).
Nad ranem dokuczał zaś śpik, w południe słońce, a po południu to już w ogóle. ;)
Słoniki na miarę możliwości Radwanic (ni to wieś, ni miasto) © mors
Nie chłód... a mróz! ;p © mors
Ledwo noc minęła i Wielkopolska osiągnięta (a z powrotem wymęczona...) © mors
Zryty pomnik w Głogowie © mors
Udaję, że cisnę ;p © mors
Nawet nie wiedziałem, że niespełna 50 km ode mnie jest jakaś cerkiew...
Cerkiew św. Dymitra w Buczynie © mors
Nie widać tego na zdjęciu, ale ta złota kopuła w ostrym słońcu aż oślepia.
I jeszcze takie, tamże:
Pięknie archaiczna koparka w Buczynie © mors
Dodam jeszcze, że ponad 50% trasy robiłem pierwszy raz w życiu (nie znałem ani rowerowo, ani jakkolwiek), tym nie mniej nie brałem żadnej mapy i dało radę. ;p
Zaliczone 5 nowych gmin, że o parafiach nie wspomnę. ;)
No i dokręciłem jeszcze do kościoła, 6 km, tylko nie wiem, jak to liczyć - razem czy osobno...
Żeby nie robić osobnego wpisu, pojechałem Huraganem - w wyjściowym stroju - cokolwiek osobliwe, no ale ciemno i nikt nie widział. ;)
Całe 201 km wycieczki bałem się posylwestrowych szkieł, a przejechałem po nich dopiero przed chwilą, 2 km od domu. ;]
I to samo co z Krossem - nic sobie z tego nie robi (na BS często widać kolarki przebite przez ledwo widzialny okruch szkła...).
Nie pomagało nawet dreptanie w miejscu i trzymanie rąk pod kurtką (skądinąd letnią wiatrówką :) ).
Nad ranem dokuczał zaś śpik, w południe słońce, a po południu to już w ogóle. ;)
Słoniki na miarę możliwości Radwanic (ni to wieś, ni miasto) © mors
Nie chłód... a mróz! ;p © mors
Ledwo noc minęła i Wielkopolska osiągnięta (a z powrotem wymęczona...) © mors
Zryty pomnik w Głogowie © mors
Udaję, że cisnę ;p © mors
Nawet nie wiedziałem, że niespełna 50 km ode mnie jest jakaś cerkiew...
Cerkiew św. Dymitra w Buczynie © mors
Nie widać tego na zdjęciu, ale ta złota kopuła w ostrym słońcu aż oślepia.
I jeszcze takie, tamże:
Pięknie archaiczna koparka w Buczynie © mors
Dodam jeszcze, że ponad 50% trasy robiłem pierwszy raz w życiu (nie znałem ani rowerowo, ani jakkolwiek), tym nie mniej nie brałem żadnej mapy i dało radę. ;p
Zaliczone 5 nowych gmin, że o parafiach nie wspomnę. ;)
No i dokręciłem jeszcze do kościoła, 6 km, tylko nie wiem, jak to liczyć - razem czy osobno...
Żeby nie robić osobnego wpisu, pojechałem Huraganem - w wyjściowym stroju - cokolwiek osobliwe, no ale ciemno i nikt nie widział. ;)
Całe 201 km wycieczki bałem się posylwestrowych szkieł, a przejechałem po nich dopiero przed chwilą, 2 km od domu. ;]
I to samo co z Krossem - nic sobie z tego nie robi (na BS często widać kolarki przebite przez ledwo widzialny okruch szkła...).