1250 mrozokilometrów po Borach Dolnośląskich
Sobota, 17 grudnia 2016
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 249.63 | gruntow(n)e: | 1.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Takie tam na mrozie... ;) do -8*C :)
Średnio powiedzmy -5, czyli 1250 mrozokilometrów (rekord życiowy :) ).
Prawie 200 km na mrozie, ok. 170 po ciemachu.
Oczywiście stylem "na Morsa" ;) czyli bez ciepłego jedzenia i picia, w letnich adidasach, bez kurtki (tylko bluza), no i oczywiście bez bajerów typu dętki, narzędzia czy łatki w spreju. No i bez map i GPSów. :)
20h brutto. ;] Od 13:30 w piątek (przy +4,5) do 9:30 w sobotę (-2,2 - zdążyłem przed odwilżą! :) ).
No i na starym góralu (z rwącą się oponą). Szosowcy mogą, a nawet powinni, przemnożyć ten dystans x 1,5. ;p

Nikt nie pytał o to Mielno. ;p Oczywiście to nie to nad morzem, z pomnikiem morsa na deptaku. ;) To Mielno koło Żar, a prawie cała wycieczka to pętanie się po Borach Dolnośląskich, od niemieckiej granicy po Przedgórze Sudeckie. Pojechałbym całkiem w góry, ale to by się wiązało z ryzykiem użycia hamulców - tak, tak: przez całe 250 km ani razu nie użyłem hamulców. Ani przez ostatnie 500 km. :))
Jazda po Borach ma ten plus, że tam prawie nikt nie mieszka, a więc i nie jeździ, zwłaszcza w nocy (minąłem 50x tyle saren co samochodów), co oznacza bezpieczeństwo, spokój i jazdę bez świateł (tylko w świetle księżyca).
A oto ta wspominana często opona:

W takim stanie już od 13kkm :) © mors

Na takiej oponie na 250 kilometrową wycieczkę po lesie :) © mors
Moje zaufanie do tych opon jest bezgraniczne i nigdy, od 17 lat, tego nie żałowałem.
Zdjęcie z wycieczki tylko jedno, bo za dnia (w pt i sb) byłem w swoich okolicach, a na obczyźnie - po ciemku. Przynajmniej rower się załapał. szkoda, że bez szronu. ;)

Archaiczne drogowskazy © mors
Parę słów o mrozie, bo co tu się wyprawiało, to przechodzi ludzkie pojęcie. ;) Ostatnio już nie wiem, czy to moje odczucia są tak zmienne, czy wilgotność, czy co... bywały okresy, że przy -6 w ogóle nie czułem chłodu, nawet na zjazdach czy dłuższych postojach, A były i takie okresy, że nawet przy głupich -2 nie szło się dogrzać żadnym sposobem. :O
Taki dystans bez map i GPS, wszystko z głowy. :) Ale nie dziwota, zaledwie 2 nowe osady wpadły, reszta dobrze znana.
Ciekawostka: trafiło mi się być pierwszym klientem nowo otwartego sklepu cukierniczego w Iłowej. Dostałem... wiązankę kwiatów ;] Oczywiście nie przyjąłem (rower, odległość). ;p
Średnio powiedzmy -5, czyli 1250 mrozokilometrów (rekord życiowy :) ).
Prawie 200 km na mrozie, ok. 170 po ciemachu.
Oczywiście stylem "na Morsa" ;) czyli bez ciepłego jedzenia i picia, w letnich adidasach, bez kurtki (tylko bluza), no i oczywiście bez bajerów typu dętki, narzędzia czy łatki w spreju. No i bez map i GPSów. :)
20h brutto. ;] Od 13:30 w piątek (przy +4,5) do 9:30 w sobotę (-2,2 - zdążyłem przed odwilżą! :) ).
No i na starym góralu (z rwącą się oponą). Szosowcy mogą, a nawet powinni, przemnożyć ten dystans x 1,5. ;p

Nikt nie pytał o to Mielno. ;p Oczywiście to nie to nad morzem, z pomnikiem morsa na deptaku. ;) To Mielno koło Żar, a prawie cała wycieczka to pętanie się po Borach Dolnośląskich, od niemieckiej granicy po Przedgórze Sudeckie. Pojechałbym całkiem w góry, ale to by się wiązało z ryzykiem użycia hamulców - tak, tak: przez całe 250 km ani razu nie użyłem hamulców. Ani przez ostatnie 500 km. :))
Jazda po Borach ma ten plus, że tam prawie nikt nie mieszka, a więc i nie jeździ, zwłaszcza w nocy (minąłem 50x tyle saren co samochodów), co oznacza bezpieczeństwo, spokój i jazdę bez świateł (tylko w świetle księżyca).
A oto ta wspominana często opona:

W takim stanie już od 13kkm :) © mors

Na takiej oponie na 250 kilometrową wycieczkę po lesie :) © mors
Moje zaufanie do tych opon jest bezgraniczne i nigdy, od 17 lat, tego nie żałowałem.
Zdjęcie z wycieczki tylko jedno, bo za dnia (w pt i sb) byłem w swoich okolicach, a na obczyźnie - po ciemku. Przynajmniej rower się załapał. szkoda, że bez szronu. ;)

Archaiczne drogowskazy © mors
Parę słów o mrozie, bo co tu się wyprawiało, to przechodzi ludzkie pojęcie. ;) Ostatnio już nie wiem, czy to moje odczucia są tak zmienne, czy wilgotność, czy co... bywały okresy, że przy -6 w ogóle nie czułem chłodu, nawet na zjazdach czy dłuższych postojach, A były i takie okresy, że nawet przy głupich -2 nie szło się dogrzać żadnym sposobem. :O
Taki dystans bez map i GPS, wszystko z głowy. :) Ale nie dziwota, zaledwie 2 nowe osady wpadły, reszta dobrze znana.
Ciekawostka: trafiło mi się być pierwszym klientem nowo otwartego sklepu cukierniczego w Iłowej. Dostałem... wiązankę kwiatów ;] Oczywiście nie przyjąłem (rower, odległość). ;p
bądź gotowy dziś do drogi...
Piątek, 16 grudnia 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 24.64 | gruntow(n)e: | 1.90 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Komary wciąż jeszcze latajo...
Jak zwykle po naoliwieniu łańcucha coś mnie pokusiło na przeprawy po błocie. Fenomen jakiś...
Jutro może będzie ciekawiej...
Jak zwykle po naoliwieniu łańcucha coś mnie pokusiło na przeprawy po błocie. Fenomen jakiś...
Jutro może będzie ciekawiej...
Małomice i okolice oraz degermanizacja Bavarii ;)
Środa, 14 grudnia 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 43.29 | gruntow(n)e: | 0.40 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Jednak przeginałem z tym ciśnieniem w Huraganie - dość powiedzieć, że wróciwszy po długiej przerwie na górala, pierwszym moim wrażeniem było oczywiście "co on taki dziwny?" ;) a drugim: "co on taki szybki?" - tak, tak, moja "kolarka" jest wolniejsza od starego, ciężkiego górala. :]
W okolicy Małomic odkryłem kolejne dwa znaki na betonowych słupach oraz lisa, który zupełnie mnie się nie bał, w przeciwieństwie do mnie (najprawdopodobniej wściekły o_O). Zdjęć brak, bo o zmroku/w nocy.
Od ostatnich 250 km na góralu nie miałem ani jednego hamowania. :) A odkąd je zliczam (od 1250 km) były dwa. Tylko i aż. ;)
Tymczasem łociec kupili Pani Matce używaną damkę, oczywiście nie pytając mnie o rady. ;p A teraz Morsie, weź to jakoś ogarnij... ;p
Trzy wieczory zmarnowane, ale zrobiłem wszystko, oprócz tylnego światła i przedniej przerzutki. :/
Od siebie w gratisie dodałem oczywiście degermanizację. ;)

W okolicy Małomic odkryłem kolejne dwa znaki na betonowych słupach oraz lisa, który zupełnie mnie się nie bał, w przeciwieństwie do mnie (najprawdopodobniej wściekły o_O). Zdjęć brak, bo o zmroku/w nocy.
Od ostatnich 250 km na góralu nie miałem ani jednego hamowania. :) A odkąd je zliczam (od 1250 km) były dwa. Tylko i aż. ;)
Tymczasem łociec kupili Pani Matce używaną damkę, oczywiście nie pytając mnie o rady. ;p A teraz Morsie, weź to jakoś ogarnij... ;p
Trzy wieczory zmarnowane, ale zrobiłem wszystko, oprócz tylnego światła i przedniej przerzutki. :/
Od siebie w gratisie dodałem oczywiście degermanizację. ;)

12-13.XII.2016 /Hrgn/
Środa, 14 grudnia 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 44.83 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Najczęściej zamiast hamowania wystarcza, że przez chwilę przestanę pedałować - takie są moje rowery i moje prędkości. :) Ale jednak czasem trafi się jakiś większy zjazd z wiatrem w plecy i wtedy sprawy się komplikują. :)
Tym razem zrobiłem nawet focię - szybki zjazd i skręt w wiejską drogę, która zaskoczyła ilością błota. Jak widać, wpakowałem się w najgorsze, ale nie ugiąłem się. :)

Dobrze, że w mojej okolicy nie ma przepaści. ;))
Tym razem zrobiłem nawet focię - szybki zjazd i skręt w wiejską drogę, która zaskoczyła ilością błota. Jak widać, wpakowałem się w najgorsze, ale nie ugiąłem się. :)

Dobrze, że w mojej okolicy nie ma przepaści. ;))
Iłowa i wrakowe żniwa ;) /Hrgn/
Sobota, 10 grudnia 2016
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 66.74 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
W planach na ten weekend miałem mróz i 200+, tymczasem w niedzielę lało a w sobotę grzało: o 14stej w słońcu podchodziło pod 14*C! Na szczęście silny wiatr łagodził sytuację. ;) Co ciekawe, o zachodzie słońca wciąż trzymało 11-12*, a już w nocy nadszedł front niżowy, dzięki czemu prawie nie spadło - zatrzymało się na 10*C. W grudniu! o_O
Ale jednak się przemogłem. ;) Pod wiatr średnio 19km/h jeszcze można zrozumieć, za to z wiatrem średnio 21km/h (na Huraganie) to już niezła parodia jazdy. ;] No ale z tyłu miałem 2,5 atm a z przodu nie wiem, ale duuuużo mniej - nie dla przyczepności, a dla przedłużenia agonii opony, która środek ma całkiem zdarty, ale jadąc na takim ciśnieniu bardziej pracują boki opon. :)
Czas na foto:

Ciekawy wrak Skody Octavii (1959-1971) © mors

Buszując czasem nawet po prywatnych posesjach © mors
Wóz wyróżnia się wśród KDLów eleganckim, kremowym wnętrzem, a ten konkretny egzemplarz - zaskakującymi kolami i podwoziem...
Wśród rozlicznych zalet półrocza zimowego należy docenić fakt, że racji braku badyli (liści) widać o wiele więcej. W samej tylko małej Iłowej odkryłem oprócz ww. aż dwa podwórza ukwiecone wrakami. Niestety zdjęć brak, bo były daleko od szosy. ;)
Na jednym był saab 96 i fajne Kredensy (pozdro dla kumatych ;) ) a na drugim Kredens, NSU Prinz i wisienka na torcie: Citroen BL-11 z lat okołowojennych (służbowy wóz m.in. UBecji).
Reszta foto:

Centrum Iłowej (niekoniecznie miarodajne ;) ) © mors

Iłowa, wyjazd na Kowalice - bruk i do tego jeszcze drzewa ;) © mors

Droga na Kowalice - bruk i do tego drzewa ;) © mors
Remont tego odcinka miał się skończyć 30.XI.:

DW 296 pod Iłową wciąż w remoncie © mors

DW 296 pod Iłową wciąż w remoncie © mors
Już pod osłoną nocy, 15 km od granicy PL-D, zaatakował mnie front.
Tym razem tylko atmosferyczny. ;))
Zawróciłem i korzystałem z gwałtownego wiatru w plecy - dość powiedzieć, że momentami podchodziłem pod 30 km/h. ;D
Ale jednak się przemogłem. ;) Pod wiatr średnio 19km/h jeszcze można zrozumieć, za to z wiatrem średnio 21km/h (na Huraganie) to już niezła parodia jazdy. ;] No ale z tyłu miałem 2,5 atm a z przodu nie wiem, ale duuuużo mniej - nie dla przyczepności, a dla przedłużenia agonii opony, która środek ma całkiem zdarty, ale jadąc na takim ciśnieniu bardziej pracują boki opon. :)
Czas na foto:

Ciekawy wrak Skody Octavii (1959-1971) © mors

Buszując czasem nawet po prywatnych posesjach © mors
Wóz wyróżnia się wśród KDLów eleganckim, kremowym wnętrzem, a ten konkretny egzemplarz - zaskakującymi kolami i podwoziem...
Wśród rozlicznych zalet półrocza zimowego należy docenić fakt, że racji braku badyli (liści) widać o wiele więcej. W samej tylko małej Iłowej odkryłem oprócz ww. aż dwa podwórza ukwiecone wrakami. Niestety zdjęć brak, bo były daleko od szosy. ;)
Na jednym był saab 96 i fajne Kredensy (pozdro dla kumatych ;) ) a na drugim Kredens, NSU Prinz i wisienka na torcie: Citroen BL-11 z lat okołowojennych (służbowy wóz m.in. UBecji).
Reszta foto:

Centrum Iłowej (niekoniecznie miarodajne ;) ) © mors

Iłowa, wyjazd na Kowalice - bruk i do tego jeszcze drzewa ;) © mors

Droga na Kowalice - bruk i do tego drzewa ;) © mors
Remont tego odcinka miał się skończyć 30.XI.:

DW 296 pod Iłową wciąż w remoncie © mors

DW 296 pod Iłową wciąż w remoncie © mors
Już pod osłoną nocy, 15 km od granicy PL-D, zaatakował mnie front.
Tym razem tylko atmosferyczny. ;))
Zawróciłem i korzystałem z gwałtownego wiatru w plecy - dość powiedzieć, że momentami podchodziłem pod 30 km/h. ;D
8-9.XII.2016 /Hrgn/
Piątek, 9 grudnia 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 25.18 | gruntow(n)e: | 0.40 |
| czasokres: | śr. km/h: |
To był tydzień pod znakiem Małego Konfidenta i Tępej Dzidy. :) Spałem codziennie po 2-4 godziny, prawdopodobnie z nerwów, choć pewności brak. O dziwo, w miarę się wysypiałem, prawdopodobnie przez adrenalinę generowaną przez ww. ;]
I jeszcze jeden ciekawy przypadek: taki jeden ujawnił się ze swoją przynależnością do, za przeproszeniem, .Nowoczesnej, jednocześnie próbując mnie zwerbować <lol>. Odparłem, że wybacz, ale honor mi nie pozwala bo moje, jak i zresztą Twoje poglądy polityczno-gospodarcze są odległe od programu tej partii, na co ów: pie%$#ol program! Jak tak będziesz podchodził, to nigdy do czegoś nie nie dojdziesz!
Szkoda, że nie rozmawialiśmy "U Sowy". ;)) Kwintesencja .Nienormalnej, tudzież większości innych partii...
I jeszcze jeden ciekawy przypadek: taki jeden ujawnił się ze swoją przynależnością do, za przeproszeniem, .Nowoczesnej, jednocześnie próbując mnie zwerbować <lol>. Odparłem, że wybacz, ale honor mi nie pozwala bo moje, jak i zresztą Twoje poglądy polityczno-gospodarcze są odległe od programu tej partii, na co ów: pie%$#ol program! Jak tak będziesz podchodził, to nigdy do czegoś nie nie dojdziesz!
Szkoda, że nie rozmawialiśmy "U Sowy". ;)) Kwintesencja .Nienormalnej, tudzież większości innych partii...
5-7.XII.2016 /Hrgn/
Środa, 7 grudnia 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 34.30 | gruntow(n)e: | 0.40 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Ledwo co przymrozi, to znów odwilż, a najgorsza przed nami, ma być blisko 10*C. :/
Jedyną pociechą i inspiracją jest mi dorzynanie przedniej opony w Huraganie, w której już 1.000 km temu objawiły się pierwsze nitki z kordu. Ciekawe, ile jeszcze wytrzyma? :)
Jedyną pociechą i inspiracją jest mi dorzynanie przedniej opony w Huraganie, w której już 1.000 km temu objawiły się pierwsze nitki z kordu. Ciekawe, ile jeszcze wytrzyma? :)
Denaturat w służbie rowerzysty-abstynenta, czyli kolejne techniki renowacji zabytkowego ZZR-a
Niedziela, 4 grudnia 2016
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 0.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Prace wykończeniowe, jak sama nazwa wskazuje, są wykańczające. Zwłaszcza psychicznie. ;]
Wciąż jeszcze wykańczam przednie koło oraz wziąłem się nareszcie za tylne. Zakamarki wokół szprych i past robiłem dotąd z pasją...
.... z szewską pasją. ;)
Piaskowanie zakamarków jest niezbyt wykonalne, na szczęście "odkryłem" (sam, bo dramatyczne relacje na BS nie wiążą się raczej z konstruktywnymi poradami czytelników ;p ) denaturat...

Kilkudziesięcioletni syf potraktowany denaturatem. Palce lizać! ;) © mors
Rewelacja, choć gwoli ścisłości, to wszystkie metalowe części ZZR potraktowałem zaraz po zakupie (4 lata temu) CX-80 (antysystemowa alternatywa dla WD-40), dzięki czemu teraz wszystkie śruby i nakrętki odkręcają się bez problemu, zaś bez mała półwieczny syf, rdza i "patyna" mocno się "wzruszyły". Wystarczy tylko pędzel z denaturatem (po 2-3 razy każde miejsce) i jest miodzio. :) Chyba tylko szprych nie zbryzgałem te 4 lata temu i to z nimi teraz jest największy problem. :/
Działałem praktycznie po omacku, ale chyba jednak dobrze to rozplanowałem.
Postępy przyspieszyły, a i oparami uwzdryngolić się przy okazji można. ;) Jeszcze parę takich r-evita-lizacji i grozi mi alkoholizm. ;)
PS. żeby nie było, że dramatyzowałem z trudnością wypiaskowania tych kół: w międzyczasie "machnąłem" piaskiem kilkunastoletnie koło do mieszczucha (obręcz alu, szprychy stal nierdzewna) - była "patyna", ale tak lekka, że w parę minut opitoliłem całe koło na połysk i to bez wysiłku. ZUPEŁNIE nieporównywalne z walką z czterdziestoparoletnim syfem!
Wciąż jeszcze wykańczam przednie koło oraz wziąłem się nareszcie za tylne. Zakamarki wokół szprych i past robiłem dotąd z pasją...
.... z szewską pasją. ;)
Piaskowanie zakamarków jest niezbyt wykonalne, na szczęście "odkryłem" (sam, bo dramatyczne relacje na BS nie wiążą się raczej z konstruktywnymi poradami czytelników ;p ) denaturat...

Kilkudziesięcioletni syf potraktowany denaturatem. Palce lizać! ;) © mors
Rewelacja, choć gwoli ścisłości, to wszystkie metalowe części ZZR potraktowałem zaraz po zakupie (4 lata temu) CX-80 (antysystemowa alternatywa dla WD-40), dzięki czemu teraz wszystkie śruby i nakrętki odkręcają się bez problemu, zaś bez mała półwieczny syf, rdza i "patyna" mocno się "wzruszyły". Wystarczy tylko pędzel z denaturatem (po 2-3 razy każde miejsce) i jest miodzio. :) Chyba tylko szprych nie zbryzgałem te 4 lata temu i to z nimi teraz jest największy problem. :/
Działałem praktycznie po omacku, ale chyba jednak dobrze to rozplanowałem.
Postępy przyspieszyły, a i oparami uwzdryngolić się przy okazji można. ;) Jeszcze parę takich r-evita-lizacji i grozi mi alkoholizm. ;)
PS. żeby nie było, że dramatyzowałem z trudnością wypiaskowania tych kół: w międzyczasie "machnąłem" piaskiem kilkunastoletnie koło do mieszczucha (obręcz alu, szprychy stal nierdzewna) - była "patyna", ale tak lekka, że w parę minut opitoliłem całe koło na połysk i to bez wysiłku. ZUPEŁNIE nieporównywalne z walką z czterdziestoparoletnim syfem!
1-3.XII.2016 /Hrgn/
Sobota, 3 grudnia 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 32.63 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Już się bałem, że nie znajdę nic kontrowersyjnego, tak było nudno. ;)
Bo że pogoda szaleje to w te, to we wte, to banał, każden to wie...
Ale przypomniały mi się opony od Huragana: wąskie (37) i dojechane, które w śr/czw trafiły na pierwszy w tym roku śnieg w Morsownii. Otóż testowałem w ustronnych miejscach ich bezpieczeństwo, i nawet usiłując wpaść w poślizg (poprzez nagłe, mocne skręty) - nie dało się! Fakt, że śniegu było malutko, ale druga połowa tajemnicy to bardzo niskie ciśnienie, ok. 2.5 atm.
A jak ludzie jeżdżą na 9-10 i zabijają się na zakrętach po byle mżawce to nikt jakoś nie gardłuje, że to niebezpieczne i nieodpowiedzialne... ;p
Bo że pogoda szaleje to w te, to we wte, to banał, każden to wie...
Ale przypomniały mi się opony od Huragana: wąskie (37) i dojechane, które w śr/czw trafiły na pierwszy w tym roku śnieg w Morsownii. Otóż testowałem w ustronnych miejscach ich bezpieczeństwo, i nawet usiłując wpaść w poślizg (poprzez nagłe, mocne skręty) - nie dało się! Fakt, że śniegu było malutko, ale druga połowa tajemnicy to bardzo niskie ciśnienie, ok. 2.5 atm.
A jak ludzie jeżdżą na 9-10 i zabijają się na zakrętach po byle mżawce to nikt jakoś nie gardłuje, że to niebezpieczne i nieodpowiedzialne... ;p
28-30.XI.2016 /Hrgn/
Środa, 30 listopada 2016
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 44.05 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Ostatnie godziny listopada zaskoczyły miłym akcentem - spadł pierwszy (!) śnieg w Morsownii. I mimo że było +2*C i chlapa, to i tak się cieszyłem. Mógłbym choćby i w tej chlapie jechać całą noc, ale niestety - przedłużyli mi umowę i w czwartek znów do pracy. ;)
Jeszcze ciekawostka z poniedziałku: wyprzedza mnie samochód, 40-50 km/h (na terenie Morsownii) i zaraz po wyprzedzeniu mnie coś wypada mu z podwozia. Szare i katurlające się po asfalcie przez parę metrów. Gdy się zatrzymało, okazało się, że to był szczur. O_O Wstał na nogi i jak gdyby nigdy nic sobie pobiegł dalej już sam. ;]
Jeszcze ciekawostka z poniedziałku: wyprzedza mnie samochód, 40-50 km/h (na terenie Morsownii) i zaraz po wyprzedzeniu mnie coś wypada mu z podwozia. Szare i katurlające się po asfalcie przez parę metrów. Gdy się zatrzymało, okazało się, że to był szczur. O_O Wstał na nogi i jak gdyby nigdy nic sobie pobiegł dalej już sam. ;]

















