10-12.III.2017 /Hrgn/
Niedziela, 12 marca 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 50.95 | gruntow(n)e: | 0.10 |
| czasokres: | śr. km/h: |
W pt i sb odpowiednio 4 i 3,2 km ;D na ostro się kręci.. ;)
W sb widziałem już pierwszą kosiarkę (mini-traktorek) w akcji - 11 MARCA?? :O
W ndz wycieczka szlakiem wyciętych drzew (DK12 i 27) - poniżej oczekiwań. ;p
Za to znalazłem gustowny chlapacz od Warczyburga, a dzięki mojej słynnej torbie typu "futerał na kontrabas" dałem radę go przywieźć do domu. ;p
W sb widziałem już pierwszą kosiarkę (mini-traktorek) w akcji - 11 MARCA?? :O
W ndz wycieczka szlakiem wyciętych drzew (DK12 i 27) - poniżej oczekiwań. ;p
Za to znalazłem gustowny chlapacz od Warczyburga, a dzięki mojej słynnej torbie typu "futerał na kontrabas" dałem radę go przywieźć do domu. ;p
Upalanie 36" gumy w terenie ;)
Sobota, 11 marca 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
| kilosy: | 12.53 | gruntow(n)e: | 0.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Małe koła (26") w terenie to jakieś wielkie nieporozumienie. 29 to też jeszcze słabo. ;p
Na 36" mono bez biegów nie wszystko się podjedzie, ale za to zjazdy to bajka - nawet po liściach, pod którymi czyhają różnorakie niespodzianki.Zjeżdża się przyjemniej, niż na konwencjonalnym MTB - mniej trzęsie a pozycja na rowerze - zawsze pionowa. A nawet jeśli już trzęsie - to zawsze tylko jeden raz na każdym wyboju :)

Takie tam zjazdy na jednym kole © mors

Tyle podjechane na 36" kole © mors
Na 36" mono bez biegów nie wszystko się podjedzie, ale za to zjazdy to bajka - nawet po liściach, pod którymi czyhają różnorakie niespodzianki.Zjeżdża się przyjemniej, niż na konwencjonalnym MTB - mniej trzęsie a pozycja na rowerze - zawsze pionowa. A nawet jeśli już trzęsie - to zawsze tylko jeden raz na każdym wyboju :)

Takie tam zjazdy na jednym kole © mors

Tyle podjechane na 36" kole © mors
6,7 i 9.III.2017 /Hrgn/
Czwartek, 9 marca 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 21.02 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem wpis zupełnie bez treści. ;)
Po przerwie, acz z nawiązką ;)
Środa, 8 marca 2017
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 25.99 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Myślę, że warto było czekać 3 dni na kolejny wpis. ;)
![Rozszalały obrońca mono ;) Widać, że za taki sprzęt mógłby zabić ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,666289,20170308,rozszalaly-obronca-mono-widac-ze-za-taki-sprzet-moglby-zabic.jpg)
Rozszalały obrońca mono ;) Widać, że za taki sprzęt mógłby zabić ;] © mors
aż żem mało co nie wcisnął hamulca z wrażenia :) trzecie obce mono widziane w życiu, w tym drugie przypadkowo. Fajna scenka wyszła, "Reksio" bronił monocykla niczym Kijowski faktur. ;)
Trochu zazdroszczę tego lekkiego, plastikowego koła - wjeżdżałbym na 30%. ;>
takie tam po drodze...

O co chodzi ;) © mors
a tutaj dopełniłem zadość corocznej tradycji 8 marca (i nie mam tu na myśli żadnego postkomunistycznego święta ;) )

Doroczna tradycja - i znów bez zmian (tym razem tylko zdjęcie z drogi, bo na podwórku był "Posejdon" © mors
w poprzednich latach wysprzątane było tam np. tak:
(8.3.2013):

i co roku tak samo, tylko ze śniegiem różnie. ;)
Dziś rozpocząłem 17stą pracę w życiu - wliczając wszystko, nawet jednodniówki. ;]
Nie mam już SSmanów (niemców), ale wciąż sąBanderowcy Ukraińcy. Dziwne i absurdalne w małym i biednym miasteczku...
Plusy nowej pracy to zaledwie 2 km dojazdu i zaledwie 3 spokojne skrzyżowania - nareszcie będzie można dojeżdżać na mono! :D
![Rozszalały obrońca mono ;) Widać, że za taki sprzęt mógłby zabić ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,666289,20170308,rozszalaly-obronca-mono-widac-ze-za-taki-sprzet-moglby-zabic.jpg)
Rozszalały obrońca mono ;) Widać, że za taki sprzęt mógłby zabić ;] © mors
aż żem mało co nie wcisnął hamulca z wrażenia :) trzecie obce mono widziane w życiu, w tym drugie przypadkowo. Fajna scenka wyszła, "Reksio" bronił monocykla niczym Kijowski faktur. ;)
Trochu zazdroszczę tego lekkiego, plastikowego koła - wjeżdżałbym na 30%. ;>
takie tam po drodze...

O co chodzi ;) © mors
a tutaj dopełniłem zadość corocznej tradycji 8 marca (i nie mam tu na myśli żadnego postkomunistycznego święta ;) )

Doroczna tradycja - i znów bez zmian (tym razem tylko zdjęcie z drogi, bo na podwórku był "Posejdon" © mors
w poprzednich latach wysprzątane było tam np. tak:
(8.3.2013):

i co roku tak samo, tylko ze śniegiem różnie. ;)
Dziś rozpocząłem 17stą pracę w życiu - wliczając wszystko, nawet jednodniówki. ;]
Nie mam już SSmanów (niemców), ale wciąż są
Plusy nowej pracy to zaledwie 2 km dojazdu i zaledwie 3 spokojne skrzyżowania - nareszcie będzie można dojeżdżać na mono! :D
5-6.III.2017 plus archiwalny film - trawers góry Chojnik na monocyklu
Poniedziałek, 6 marca 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 15.94 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Żeby odwrócić uwagę od tak nikczemnego dystansu wykopałem coś z archiwów (dotąd jeszcze nie publikowane):
tylko tyle bo nie było komu nagrywać ;p
tylko tyle bo nie było komu nagrywać ;p
Szoł mast goł on, czyli powrót na 36" koło
Sobota, 4 marca 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono
| kilosy: | 14.25 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Pogoda w sobotę tak dopiekała (do 18* w cieniu, w słońcu wolę nie wiedzieć, a to przecież jeszcze Zima...), że na drogi wyległo całkiem sporo "śmiałków" rozpoczynających "już" swój sezon rowerowy...
Mogłem zrobić tylko jedno, by pojeździć, ale jednocześnie nie czuć się jak cząstka mainstreamu ;p

Pozostałe foty też w trakcie jazdy. Tak wygląda świat z wysokości 2,18 m (nie do wiary, że istnieją wyżsi ludzie...):



Tę górkę podjechałem na luziku, ale przy zjeżdżaniu nadpaliły mi się uda, odzwyczajone od ostrokołowego hamowania:

i inne takie.
Podczas jazdy często popijałem pićko, boszoł mast goł on bo tak jest najzdrowiej. ;))
Mogłem zrobić tylko jedno, by pojeździć, ale jednocześnie nie czuć się jak cząstka mainstreamu ;p

Pozostałe foty też w trakcie jazdy. Tak wygląda świat z wysokości 2,18 m (nie do wiary, że istnieją wyżsi ludzie...):



Tę górkę podjechałem na luziku, ale przy zjeżdżaniu nadpaliły mi się uda, odzwyczajone od ostrokołowego hamowania:

i inne takie.
Podczas jazdy często popijałem pićko, bo
krótkie spodenki 3/2017 ;) /Hrgn/
Piątek, 3 marca 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 22.99 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Przy 10*C i silnym wietrze. Było w miarę ciepło. ;p
Zamiast drzew wycinają u mnie przydrożne krzaki, i to tarninę. :/ Teraz brum-brum będą elegancko, już bez żadnych przeszkód lądować w głębokim rowie. Sprytne? ;)
Zamiast drzew wycinają u mnie przydrożne krzaki, i to tarninę. :/ Teraz brum-brum będą elegancko, już bez żadnych przeszkód lądować w głębokim rowie. Sprytne? ;)
1-2.III.2017 /Hrgn/ gradobicie i walka z zabytkowym wolnobiegiem
Czwartek, 2 marca 2017
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 19.91 | gruntow(n)e: | 1.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Troszku odpoczywałem od dystansów i BSów. ;) Chociaż dziś "wycelowałem" w najgorszą pogodę w ciągu dnia - ulewa (wstępne namaczanie...) a później ostre gradobicie - w szczerym polu. :) A jaki dziś był wiater, to każden wie - myślałem, że mi "wypiaskuje" całą ramę roweru plus moją mordę. ;] Było grubo, choć trochę za ciepło (+5), to trochę psuło pełnię klimatu. :)
Oczywiście nawet w sytuacji jazdy w wichurze z oczami szeroko zamkniętymi z powodu ostrych krawędzi gradzin - nawet wtedy nnie brakowało gadzin wyprzedzających "na gazetę". Masakra...
A co do piaskowania - dziś mija 5. rocznica odkąd zakupiłem ZZR Maratona. Główną zmianą przez ten czas jest to, że na początku miał "ponad 40 lat" a teraz ma "prawie 50". ;D
Nie no, trochę się pozmieniało. Może do 50tki zdążę (nie powiedziałem czyjej 50tki... ;) ).
Aktualnie utknąłem na temacie wolnobiegu - po tylu latach (!) się zapiekł i wymaga rozebrania, ino nie wiem jak..

W trakcie renowacji (info dla atechnicznych: odnowione to to, co jest srebrne :) ) © mors

Zabytkowy wolnobieg ZZR. Na tym pierścieniu częściowo odnowionym stoi napisane: "ZZR MADE IN POLAND" - porównanie czytelności © mors

Bez mała 50-letni wolnobieg ZZR. Prawie wcale nie zużyty, ale zastany - tylko jak go rozebrać? © mors
Czyszczenie tak starego brudu nie jest takie proste,zwłaszcza w zakamarkach (szprychy, wewnątrz osi) - on jest wręcz skamieniały. O_O
Technologia powala :) No ale jak to produkowali, to lidera .Nowoczesnej jeszcze nie było na świecie. ;) Ogólnie, cała ta renowacja to tak żeby zrobić .N na złość. ;p
Oczywiście nawet w sytuacji jazdy w wichurze z oczami szeroko zamkniętymi z powodu ostrych krawędzi gradzin - nawet wtedy nnie brakowało gadzin wyprzedzających "na gazetę". Masakra...
A co do piaskowania - dziś mija 5. rocznica odkąd zakupiłem ZZR Maratona. Główną zmianą przez ten czas jest to, że na początku miał "ponad 40 lat" a teraz ma "prawie 50". ;D
Nie no, trochę się pozmieniało. Może do 50tki zdążę (nie powiedziałem czyjej 50tki... ;) ).
Aktualnie utknąłem na temacie wolnobiegu - po tylu latach (!) się zapiekł i wymaga rozebrania, ino nie wiem jak..

W trakcie renowacji (info dla atechnicznych: odnowione to to, co jest srebrne :) ) © mors

Zabytkowy wolnobieg ZZR. Na tym pierścieniu częściowo odnowionym stoi napisane: "ZZR MADE IN POLAND" - porównanie czytelności © mors

Bez mała 50-letni wolnobieg ZZR. Prawie wcale nie zużyty, ale zastany - tylko jak go rozebrać? © mors
Czyszczenie tak starego brudu nie jest takie proste,zwłaszcza w zakamarkach (szprychy, wewnątrz osi) - on jest wręcz skamieniały. O_O
Technologia powala :) No ale jak to produkowali, to lidera .Nowoczesnej jeszcze nie było na świecie. ;) Ogólnie, cała ta renowacja to tak żeby zrobić .N na złość. ;p
Poszukiwania ulicy Księżycowej i dokręcanie na ostatnią chwilę /Hrgn/
Wtorek, 28 lutego 2017
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
| kilosy: | 105.29 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Oczywiście jak co roku zapomniałem, że luty jest taki krótki. A jak mawiali starożytni studenci "nihil est quod movet sicut faciens horam" (nic tak nie motywuje, jak robota na ostatnią chwilę). ;D
Toteż wyjechałem pod Zieloną Górę, gdzie w parafii Słone jakoby jest ul. Księżycowa. Plan był prosty: ja będę szukał Robertowi1973 Księżycowe, a On mi - Zimne. Ja znajdę ze 2-3, a On pewnie ze setkę. ;D
Niestety, nie było jej ani na papierowych mapach, ani na cyfrowych, ani na planszy w centrum wsi, ani w terenie. Pewnie to któryś z dojazdów do pojedynczej posesji, bo i takowe miewają tam swoje nazwy.
Znalazłem za to nie lada grat(kę) - z dedykacją dla siebie ;)

Cenne znalezisko - wóz z tablicami z pierwszego roku (1976) wydawania tego typu tablic © mors
a w pobliskiej Świdnicy sfociłem dedykację dla Kota. ;)

Akademia KOT - z dedykacją ;) © mors
/taka jakość bo już zapadał zmrok :/ )
Sama jazda też była ciekawa: "do" - z silnym wiatrem w plery. Choć i tak nie byłem w stanie dogonić traktóra. :( ;p
W okolicach Zielonej G. mnóstwo epickich podjazdów ( http://www.altimetr.pl/wzgorza-zielonogorskie.html ), na największym (Buchałów - Świdnica) nie mając młynka szarpałem łańcuchem jak Reksio... swoim łańcuchem. ;))
W dzień wiatr się wyszumiał niczym Rychu Swetru na Maderze, a w drodze powrotnej, już w nocy, wiater zamilkł jak Rychu w lutym br. ;)
Co więcej, zaczęło się robić coraz cieplej. Nominalnie zatrzymało się na +6, a odczuwalnie rosło i rosło... i nawet jak usłyszałem grzmoty, to wciąż myślałem, że to tylko Jankesy na poligonach, aż w końcu zaczęło się błyskać i nie były to zdjęcia do Google Earth. ;)
Pierwsza wiosenna burza w tym roku załapała się jeszcze na luty :O - i korzystając z tej okazji chciałbym wszystkim entuzjastom wiosny życzyć codziennych (wio)sennych burz i skoków ciśnienia. ;ppppp
Przeszło bokiem, uszło mi na sucho, ale zdążyłem już skrócić trasę, a szkoda, bo jechało się tak przyjemnie, że aż włączyła mi się faza nocnego ultrasa i chciałem jeździć, aż odpadną koła. ;D;D
Toteż wyjechałem pod Zieloną Górę, gdzie w parafii Słone jakoby jest ul. Księżycowa. Plan był prosty: ja będę szukał Robertowi1973 Księżycowe, a On mi - Zimne. Ja znajdę ze 2-3, a On pewnie ze setkę. ;D
Niestety, nie było jej ani na papierowych mapach, ani na cyfrowych, ani na planszy w centrum wsi, ani w terenie. Pewnie to któryś z dojazdów do pojedynczej posesji, bo i takowe miewają tam swoje nazwy.
Znalazłem za to nie lada grat(kę) - z dedykacją dla siebie ;)

Cenne znalezisko - wóz z tablicami z pierwszego roku (1976) wydawania tego typu tablic © mors
a w pobliskiej Świdnicy sfociłem dedykację dla Kota. ;)

Akademia KOT - z dedykacją ;) © mors
/taka jakość bo już zapadał zmrok :/ )
Sama jazda też była ciekawa: "do" - z silnym wiatrem w plery. Choć i tak nie byłem w stanie dogonić traktóra. :( ;p
W okolicach Zielonej G. mnóstwo epickich podjazdów ( http://www.altimetr.pl/wzgorza-zielonogorskie.html ), na największym (Buchałów - Świdnica) nie mając młynka szarpałem łańcuchem jak Reksio... swoim łańcuchem. ;))
W dzień wiatr się wyszumiał niczym Rychu Swetru na Maderze, a w drodze powrotnej, już w nocy, wiater zamilkł jak Rychu w lutym br. ;)
Co więcej, zaczęło się robić coraz cieplej. Nominalnie zatrzymało się na +6, a odczuwalnie rosło i rosło... i nawet jak usłyszałem grzmoty, to wciąż myślałem, że to tylko Jankesy na poligonach, aż w końcu zaczęło się błyskać i nie były to zdjęcia do Google Earth. ;)
Pierwsza wiosenna burza w tym roku załapała się jeszcze na luty :O - i korzystając z tej okazji chciałbym wszystkim entuzjastom wiosny życzyć codziennych (wio)sennych burz i skoków ciśnienia. ;ppppp
Przeszło bokiem, uszło mi na sucho, ale zdążyłem już skrócić trasę, a szkoda, bo jechało się tak przyjemnie, że aż włączyła mi się faza nocnego ultrasa i chciałem jeździć, aż odpadną koła. ;D;D
krótkiespodenki/2/II/2017 (eksploracje mimo kolejnego ataku wiosny)
Poniedziałek, 27 lutego 2017
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 54.34 | gruntow(n)e: | 1.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Totalna masakra, do +17 w słońcu! O_O Do pracy normalnie, po pracy zmiana na krótkie spodenki. Znów się gapili i znów łazili w czapkach i zimowych kufajkach! o_O
Wiater wiał, kwiaty wschodzili, ptaszki ćwierkali, robale latali - tragedia! ;p
Mimo tego wzięło mnie na szukanie tajemniczych zakątków w swoim dobrze znanym rewirze i o dziwo zakończyło się to sukcesem. To poniżej to miasto :) (prasłowiańska Iława, dzielnica Szprotawy):




A później niektórzy mi wmawiają, że mam płaskie okolice. ;p
W Iławie byłem wiele razy, głównie przy pamiątkowym głazie (miejsce spotkania Bolka Chrobrego z Ottonem 3.0)... bo tam prawie nic więcej nie ma. :)
Tym razem spenetrowałem każdą piędź ziemi :) nawiedziłem m.in. malutki, urokliwy i rachityczny romański kościółek tamże.
Jeden z najstarszych w okolicy (I poł. XIII w.) a już murowany - co dowodzi, że ta malutka osada musiała ongiś być chędogim grodziskiem. Zapewne także obronnym, bo nadgranicznym.
Kościółek ów nie dawał mi spokoju, miałem silne deja vu. Dumałem, dumałem aż wydumałem: byłem tamże z śp. Babcią, ok. 1988 r. - mając ok. 6 lat! O_O
Za osadą wije się Bóbr, w jego dolinie bagienny las, a na zboczach starorzecza - owe dwa domki, zupełnie na odludziu. :O <3
Jedna z ciekawszych okolic w rejonie Borów Dlnśl. Wcześniej nie widziałem, bo zasłaniały badyle. ;))
Poza tym pobawiłem się w błocie - Kross i Dębice nieźle dały radę tam, gdzie samochód (sOpel Combo) palił gumy, szorował brzuszkiem i pluł krwią. ;) ;p
Minus zabawy - przegrzałem się. ;p
Takie tam, nowe perspektywy: :)

Padł kolejny ładny rekord: 1500 km+ bez hamowania :) i to mimo jazdy w obcym terenie po pagórkach - serce w gardle a dusza na ramieniu. ;p
Wiater wiał, kwiaty wschodzili, ptaszki ćwierkali, robale latali - tragedia! ;p
Mimo tego wzięło mnie na szukanie tajemniczych zakątków w swoim dobrze znanym rewirze i o dziwo zakończyło się to sukcesem. To poniżej to miasto :) (prasłowiańska Iława, dzielnica Szprotawy):




A później niektórzy mi wmawiają, że mam płaskie okolice. ;p
W Iławie byłem wiele razy, głównie przy pamiątkowym głazie (miejsce spotkania Bolka Chrobrego z Ottonem 3.0)... bo tam prawie nic więcej nie ma. :)
Tym razem spenetrowałem każdą piędź ziemi :) nawiedziłem m.in. malutki, urokliwy i rachityczny romański kościółek tamże.
Jeden z najstarszych w okolicy (I poł. XIII w.) a już murowany - co dowodzi, że ta malutka osada musiała ongiś być chędogim grodziskiem. Zapewne także obronnym, bo nadgranicznym.
Kościółek ów nie dawał mi spokoju, miałem silne deja vu. Dumałem, dumałem aż wydumałem: byłem tamże z śp. Babcią, ok. 1988 r. - mając ok. 6 lat! O_O
Za osadą wije się Bóbr, w jego dolinie bagienny las, a na zboczach starorzecza - owe dwa domki, zupełnie na odludziu. :O <3
Jedna z ciekawszych okolic w rejonie Borów Dlnśl. Wcześniej nie widziałem, bo zasłaniały badyle. ;))
Poza tym pobawiłem się w błocie - Kross i Dębice nieźle dały radę tam, gdzie samochód (sOpel Combo) palił gumy, szorował brzuszkiem i pluł krwią. ;) ;p
Minus zabawy - przegrzałem się. ;p
Takie tam, nowe perspektywy: :)

Padł kolejny ładny rekord: 1500 km+ bez hamowania :) i to mimo jazdy w obcym terenie po pagórkach - serce w gardle a dusza na ramieniu. ;p

















