Lasy, wraczki i inne smaczki (okolice Iłowej)
Sobota, 15 listopada 2014
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 63.00 | gruntow(n)e: | 0.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Całość z duszą na ramieniu - przy narastającym akompaniamencie postukującej, pękniętej szprychy i stopniowo centrującego się koła, ale uparłem się jeszcze troszku dojeździć. ;p
Nawiedziłem parafie w okolicach Iłowej - niby takie tam wygnajewa, ale po ostatnich (przedwyborczych) remontach nieomalże wszystkie drogi w idealnym stanie - od wojewódzkich po malutkie uliczki z pojedynczymi domkami na wioskach (Czerna, Konin Żagański, Klików), co było bardzo pożądanym szczęściem w nieszczęściu dla mojego biednego koła.
Paradoksalnie, najgorszą drogą tamże jest... autostrada (sic!) - te słynne "betonowe schody" pamiętające jeszcze swojego ojca - Adolfa H. O_O
W lasach wszędy pełno listopadowych grzybów, listopadowych borówek i tokowyżch robali.
A na wioskach sporo wraczków i innych smaczków:

Jest klimat ;) © mors

Antyczny sprzęt © mors

Dedykacja dla większości może być niezrozumiała, ale za to jaka udana! © mors
/postać znana z innego serwisu rowerowego/
Odezwa do narodu tym zabawniejsza, że znajduje się na ubocznej, wiejskiej drodze, parę lokalsów na dzień i zero tranzytu. ;]
Asfaltowe dywaniki trochę "psują" klimat ale przynajmniej teraz wiem, w które zaułki mogę wjechać - nie zawsze było wiadomo, co jest drogą publiczną a co dojazdem na podwórze).
Swoją szosą zdumiewające, ile się ostatnio w rzeczonych okolicach pozmieniało: kilometry wiejskich asfaltów, wiejskie place zabaw, parkingi leśne z ławkami i wiatami co parę kilometrów - przez 20 lat zero inwestycji na wiochach, a w ostatnie parę lat kumulacja... jak już prawie wszyscy wyjechali... ;]
Małe "kuzorium":

Komfortowa droga donikąd - i to z linią zębatą przed polem :) © mors
A jeszcze inna ciekawostka: odkryłem stary cmentarz, oczywiście poniemiecki, którego nie ma na żadnej szczegółowej mapie.
Pomiędzy parafiami Kościelna Wieś (tu określenie "parafia" pasuje doskonale, z tym tylko mankamentem, że... tamże nie ma żadnego kościoła! ) a Klików, w środku dużego lasu, parę nagrobków wystaje z ziemi - część niedawno podniesiona do pionu - przez to je zauważyłem, ale większość już tak zarosła, że z ledwością widać wybrzuszenia na ziemi...
Dziwne, czemu i kogo chowano tak poza wsiami - trędowatych? ;)
Nie fociłem, bo od akuratnie 14stej zrobiła się taka ciemna szaruga, że nawet patrzeć nie było sensu. ;))
Nawiedziłem parafie w okolicach Iłowej - niby takie tam wygnajewa, ale po ostatnich (przedwyborczych) remontach nieomalże wszystkie drogi w idealnym stanie - od wojewódzkich po malutkie uliczki z pojedynczymi domkami na wioskach (Czerna, Konin Żagański, Klików), co było bardzo pożądanym szczęściem w nieszczęściu dla mojego biednego koła.
Paradoksalnie, najgorszą drogą tamże jest... autostrada (sic!) - te słynne "betonowe schody" pamiętające jeszcze swojego ojca - Adolfa H. O_O
W lasach wszędy pełno listopadowych grzybów, listopadowych borówek i tokowyżch robali.
A na wioskach sporo wraczków i innych smaczków:

Jest klimat ;) © mors

Antyczny sprzęt © mors

Dedykacja dla większości może być niezrozumiała, ale za to jaka udana! © mors
/postać znana z innego serwisu rowerowego/
Odezwa do narodu tym zabawniejsza, że znajduje się na ubocznej, wiejskiej drodze, parę lokalsów na dzień i zero tranzytu. ;]
Asfaltowe dywaniki trochę "psują" klimat ale przynajmniej teraz wiem, w które zaułki mogę wjechać - nie zawsze było wiadomo, co jest drogą publiczną a co dojazdem na podwórze).
Swoją szosą zdumiewające, ile się ostatnio w rzeczonych okolicach pozmieniało: kilometry wiejskich asfaltów, wiejskie place zabaw, parkingi leśne z ławkami i wiatami co parę kilometrów - przez 20 lat zero inwestycji na wiochach, a w ostatnie parę lat kumulacja... jak już prawie wszyscy wyjechali... ;]
Małe "kuzorium":

Komfortowa droga donikąd - i to z linią zębatą przed polem :) © mors
A jeszcze inna ciekawostka: odkryłem stary cmentarz, oczywiście poniemiecki, którego nie ma na żadnej szczegółowej mapie.
Pomiędzy parafiami Kościelna Wieś (tu określenie "parafia" pasuje doskonale, z tym tylko mankamentem, że... tamże nie ma żadnego kościoła! ) a Klików, w środku dużego lasu, parę nagrobków wystaje z ziemi - część niedawno podniesiona do pionu - przez to je zauważyłem, ale większość już tak zarosła, że z ledwością widać wybrzuszenia na ziemi...
Dziwne, czemu i kogo chowano tak poza wsiami - trędowatych? ;)
Nie fociłem, bo od akuratnie 14stej zrobiła się taka ciemna szaruga, że nawet patrzeć nie było sensu. ;))
dpd 12-14.XI.2014 i pierwsza pęknięta szprycha (~40,85 kkm)
Piątek, 14 listopada 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 21.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Lenistwo jednak nie popłaca - po odebraniu roweru z serwisu w zamian za jeden problem naprawiony (stery) zyskałem 3 (TRZY) nowe: licznik zaprzestał działać, obręcz jest wyraźnie przerysowana czymś metalowym tudzież pękła jedna szprycha - pierwsza po 40.850 km z tym że jak widać z tego "zbiegu okoliczności" - bynajmniej nie sama z siebie. No ale przecież teraz niczego już nie udowodnię... :/ Co oni z tymże rowerkiem wyprawiali??? o_O
A tymczasem kolejny już tydzień lato ATAKUJE i wciąż jeżdżę w sandałach w wieczory i w poranki, a w południe chodzę w samych letnich koszulach. :)
A jak już jesteśmy przy ciepłych krajach... ;)))

Czarnoskóry mors. ;)) /źródło: "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" K. Nowak/
A tak na poważnie, to naprawdę istnieją czarnoskóre morsy i to w Afryce (zimą na wyżynach RPA okolice zera o poranku to normalka).
A tymczasem kolejny już tydzień lato ATAKUJE i wciąż jeżdżę w sandałach w wieczory i w poranki, a w południe chodzę w samych letnich koszulach. :)
A jak już jesteśmy przy ciepłych krajach... ;)))

Czarnoskóry mors. ;)) /źródło: "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" K. Nowak/
A tak na poważnie, to naprawdę istnieją czarnoskóre morsy i to w Afryce (zimą na wyżynach RPA okolice zera o poranku to normalka).
Listopadowy, turystyczny ćwierćtysiąc /Hrgn/
Wtorek, 11 listopada 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 251.95 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
21h brutto (od wczoraj, od 18stej), heh...
Było ciekawie, ino strasznie ciepło. ;) W nocy średnio 7-8*C, a w dzień ok. 15 z przebłyskami słońca.
Nawiedzone miasta: New Salt City ;) Bytom Odrzański (nowość), Głogów, Polkowice, Lubin (nowość), Legnica (opłotkami ;p ), Bolesławiec, Szprotawa, plus mnóstwo wioch, przysiółków i zaułków - wszystko zwiedzane z wysoką szczegółowością. A później takie czasy brutto wychodzą... ;]
Rudno (koło Nowej Soli) - pierwszy raz widziałem drogi (osiedlowe) z nasadzeniami (dla spowolnienia ruchu). Na zdjęciach z Zachodu widziałem to już 20 lat temu. ;)
Bytom Odrzański - myślałem, że to zapyziała mieścina, a tu spora niespodzianka, szczególnie molo: znaki pokazywały kierunek do przeprawy przez Odrę, myślałem że do promu, a tu nagle molo. Zjeżdżam z nadbrzeża, molo też pochyłe a równe, drewniane podłoże nadaje aksamitne przyspieszenie... a tu nagle koniec trasy: barierka a za nią Odra. Mimo to do ostatniej chwili zastanawiałem się, co by tu teraz zrobić ;D

Rozpęd na spadzistym nadbrzeżu, rozpęd na takmż molo © mors

I tk kończą niepohamowane Huragany - za barierką jest Odra © mors
(to było dziś - data sama się przestawia :O )
Nawet nie wiedziałem po paru latach używania aparatu, jakie on robi nocne zdjęcia ;] myślałem, że będzie gorzej, chociaż ruchomych obiektów w nocy zupełnie nie ogarniał (np. ponadgabarytowe przewozy w Głogowie).
W Głogowie tak się pogubiłem, że nie mogłem się odnaleźć nawet osiągnąwszy skrzyżowanie głównych dróg. ;]
W Polkowicach, w centrum miasta błąkał się jeżyk (w listopadzie?) - dzięki mojej "pomocy" stanął nad półmetrową krawędzią z betonem na dole ;p bałem się, że skoczy ;p ale jakoś wynegocjowałem (wystarczyło niepokoić go od dołu, by poszedł z powrotem w górę). Nieopodal był mały park/ogród i bym go tamże przeniósł, gdyby nie szemrane typy nudzące się tamże. :/
A motyw byłby świetny, bo na jednym murku ktoś napisał sprejem dużymi literami "BOŻENA" (sic!) więc zmarnowała się super dedykacja. ;))

Jeżyku, nie skacz! © mors
/tu już nagle 11. wrzesień się zrobił O_O )
Lubin - pierwsze spotkanie z tym miastem. Zaskoczył nowoczesnością, uporządkowaniem i olbrzymią obfitością wypasionych, asfaltowych ddr-ów.
Dużo jeżdżenia po przysiółkach i zaułkach, ale i dla przeciwwagi - po krajowej "3", która zwłaszcza między Polkowicami a Lubinem jest "prawie-że" ekspresówką, ale zakazów dla rowerów ni ma. ;p
A jak miałem przesyt TIRów, to odbijałem na wiochy. A jak przesyt wioch - to znów do TIRów i tak w kółko. ;)
Biedrzychowa - kilkanaście domków w lesie... ale sąsiadujących z ekspresówką. Odseparowali się od tejże ciekawie: znakiem "droga wewnętrzna" (?) od samego początku wsi oraz sygnalizacją świetlną (nie)wpuszczającą do wioski i drugą, która wpuszczała, ale nie wypuszczała (cały czas czerwone :D ) na zatoczkę autobusową.
Śmiałek, który by jednak sforsował te utrudnienia srodze pożałować może nawiedzenia rzeczonej "parafii" - środek nocy, cisza spokój... a tu nagle biegnie centralnie do mnie wilczur formatu XXXL, hyhy..
Zrobiło się cieplutko jak latem ;) ale po obszernych wyjaśnieniach puścił mnie tylko obwąchawszy szczegółowo.
A wracając z końca wiochy - znów odprawa osobista - autentycznie zagradzał mi drogę swym potężnym cielskiem. o_O
Z TIRami niech se lepiej tak pogada. ;p
Nad ranem, w okolicach Legnicy, nieźle przysypiałem, toteż nikomu nie zawracałem głowy swoją śniętą osobą. ;)
Foto przez sen:

Chyba najlepszy wiatrak jaki widziałem odobiście (Jerzmaonwice) © mors
Aktualnie tamże jest restauracja itp. Niestety, zdjęcia od przodu (chyba) nie da się pyknąć.
Później jechało się już tylko lepiej i lepiej :O i nawet zaplątanie się w podbolesławieckich wioskach nie zbiło mnie z pantałyku czy czego tam. ;p
A zaplątałem się co niemiara: wioski z jednej strony rewelacyjne co do dróg - wszędzie nowe asfaltowe dywaniki, praktycznie każda polna droga, dojazdy do pojedynczych posesji, wybiegi dla psów, ścieżki kotów, dojazdy do mysich dziur... ;))
A z drugiej strony w tym gąszczu "skrzyżowań" - prawie wcale nie ma drogowskazów! Dzięki czemu znów wylądowałem w Bolesławcu, nadrabiając dobre kilkanaście km... ale i przekraczając barierę 250 (na siłę bym nie dokręcał). ;p
Wypiłem nietypowo dużo, bo aż 1,6 litra (na 21 godz....) - no ale popołudniowe 15*C i słońce dawało się we znaki (długie rękawki i krótkie spodenki). Coś tam nawet jadłem ;) no i praktycznie się nie zmęczyłem, co jak na mnie jest sporym zaskoczeniem (chociaż jak się jedzie w nocy - bez wiatru, a wraca w dzień - z wiatrem to i nie dziwota), ale jak porównuję siebie do czołowych wymiataczy to płacz i zgrzytanie zębów. ;/
Było ciekawie, ino strasznie ciepło. ;) W nocy średnio 7-8*C, a w dzień ok. 15 z przebłyskami słońca.
Nawiedzone miasta: New Salt City ;) Bytom Odrzański (nowość), Głogów, Polkowice, Lubin (nowość), Legnica (opłotkami ;p ), Bolesławiec, Szprotawa, plus mnóstwo wioch, przysiółków i zaułków - wszystko zwiedzane z wysoką szczegółowością. A później takie czasy brutto wychodzą... ;]
Rudno (koło Nowej Soli) - pierwszy raz widziałem drogi (osiedlowe) z nasadzeniami (dla spowolnienia ruchu). Na zdjęciach z Zachodu widziałem to już 20 lat temu. ;)
Bytom Odrzański - myślałem, że to zapyziała mieścina, a tu spora niespodzianka, szczególnie molo: znaki pokazywały kierunek do przeprawy przez Odrę, myślałem że do promu, a tu nagle molo. Zjeżdżam z nadbrzeża, molo też pochyłe a równe, drewniane podłoże nadaje aksamitne przyspieszenie... a tu nagle koniec trasy: barierka a za nią Odra. Mimo to do ostatniej chwili zastanawiałem się, co by tu teraz zrobić ;D

Rozpęd na spadzistym nadbrzeżu, rozpęd na takmż molo © mors

I tk kończą niepohamowane Huragany - za barierką jest Odra © mors
(to było dziś - data sama się przestawia :O )
Nawet nie wiedziałem po paru latach używania aparatu, jakie on robi nocne zdjęcia ;] myślałem, że będzie gorzej, chociaż ruchomych obiektów w nocy zupełnie nie ogarniał (np. ponadgabarytowe przewozy w Głogowie).
W Głogowie tak się pogubiłem, że nie mogłem się odnaleźć nawet osiągnąwszy skrzyżowanie głównych dróg. ;]
W Polkowicach, w centrum miasta błąkał się jeżyk (w listopadzie?) - dzięki mojej "pomocy" stanął nad półmetrową krawędzią z betonem na dole ;p bałem się, że skoczy ;p ale jakoś wynegocjowałem (wystarczyło niepokoić go od dołu, by poszedł z powrotem w górę). Nieopodal był mały park/ogród i bym go tamże przeniósł, gdyby nie szemrane typy nudzące się tamże. :/
A motyw byłby świetny, bo na jednym murku ktoś napisał sprejem dużymi literami "BOŻENA" (sic!) więc zmarnowała się super dedykacja. ;))

Jeżyku, nie skacz! © mors
/tu już nagle 11. wrzesień się zrobił O_O )
Lubin - pierwsze spotkanie z tym miastem. Zaskoczył nowoczesnością, uporządkowaniem i olbrzymią obfitością wypasionych, asfaltowych ddr-ów.
Dużo jeżdżenia po przysiółkach i zaułkach, ale i dla przeciwwagi - po krajowej "3", która zwłaszcza między Polkowicami a Lubinem jest "prawie-że" ekspresówką, ale zakazów dla rowerów ni ma. ;p
A jak miałem przesyt TIRów, to odbijałem na wiochy. A jak przesyt wioch - to znów do TIRów i tak w kółko. ;)
Biedrzychowa - kilkanaście domków w lesie... ale sąsiadujących z ekspresówką. Odseparowali się od tejże ciekawie: znakiem "droga wewnętrzna" (?) od samego początku wsi oraz sygnalizacją świetlną (nie)wpuszczającą do wioski i drugą, która wpuszczała, ale nie wypuszczała (cały czas czerwone :D ) na zatoczkę autobusową.
Śmiałek, który by jednak sforsował te utrudnienia srodze pożałować może nawiedzenia rzeczonej "parafii" - środek nocy, cisza spokój... a tu nagle biegnie centralnie do mnie wilczur formatu XXXL, hyhy..
Zrobiło się cieplutko jak latem ;) ale po obszernych wyjaśnieniach puścił mnie tylko obwąchawszy szczegółowo.
A wracając z końca wiochy - znów odprawa osobista - autentycznie zagradzał mi drogę swym potężnym cielskiem. o_O
Z TIRami niech se lepiej tak pogada. ;p
Nad ranem, w okolicach Legnicy, nieźle przysypiałem, toteż nikomu nie zawracałem głowy swoją śniętą osobą. ;)
Foto przez sen:

Chyba najlepszy wiatrak jaki widziałem odobiście (Jerzmaonwice) © mors
Aktualnie tamże jest restauracja itp. Niestety, zdjęcia od przodu (chyba) nie da się pyknąć.
Później jechało się już tylko lepiej i lepiej :O i nawet zaplątanie się w podbolesławieckich wioskach nie zbiło mnie z pantałyku czy czego tam. ;p
A zaplątałem się co niemiara: wioski z jednej strony rewelacyjne co do dróg - wszędzie nowe asfaltowe dywaniki, praktycznie każda polna droga, dojazdy do pojedynczych posesji, wybiegi dla psów, ścieżki kotów, dojazdy do mysich dziur... ;))
A z drugiej strony w tym gąszczu "skrzyżowań" - prawie wcale nie ma drogowskazów! Dzięki czemu znów wylądowałem w Bolesławcu, nadrabiając dobre kilkanaście km... ale i przekraczając barierę 250 (na siłę bym nie dokręcał). ;p
Wypiłem nietypowo dużo, bo aż 1,6 litra (na 21 godz....) - no ale popołudniowe 15*C i słońce dawało się we znaki (długie rękawki i krótkie spodenki). Coś tam nawet jadłem ;) no i praktycznie się nie zmęczyłem, co jak na mnie jest sporym zaskoczeniem (chociaż jak się jedzie w nocy - bez wiatru, a wraca w dzień - z wiatrem
Wieczorne Bory Dlnśl. plus miasto za dnia
Sobota, 8 listopada 2014
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 56.00 | gruntow(n)e: | 1.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Wieczór nadspodziewanie zimny, miałem to, co chciałem. ;)
Moja wierzba mandżurska jeszcze o żadnej jesieni nie słyszała (i chyba jest ślepa, bo dąb stojący za nią już pożółkł:

Prześpi chyba całą jesień © mors
Złapane na mieście:
![Samochód marki TATA I MAMA ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,528815,20141109,samochod-marki-tata-i-mama.jpg)
Samochód marki TATA I MAMA ;] © mors
Moja wierzba mandżurska jeszcze o żadnej jesieni nie słyszała (i chyba jest ślepa, bo dąb stojący za nią już pożółkł:

Prześpi chyba całą jesień © mors
Złapane na mieście:
![Samochód marki TATA I MAMA ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,528815,20141109,samochod-marki-tata-i-mama.jpg)
Samochód marki TATA I MAMA ;] © mors
(dpd 4-7.XI.2014) 32+23
Piątek, 7 listopada 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 55.00 | gruntow(n)e: | 3.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Niezaciekawy to był tydzień... szkoda klikać...
A w piątek, po południu stwierdziłem niezwykle przeszywające powietrze, do tego szaruga i wilgotność - chłodziło mimo czapki i rękawic i to niby przy 10*C (?!?).
Tak więc postanowiłem dokręcić (23 km ), by poczuć to lepiej. ;)
Nowe pola i lasy okazały się nawet ciekawe, z podjazdami masakrującymi masakrycznie zajechany napęd. ;]

Graficzna ilustracja minionego tygodnia ;) © mors
PS. a w tygodniu dopuściłem się jednego hamowania - trochę jednak szkoda było małego dziecka na przejściu. ;))
Niestety, straciłem rachubę, które to hamowanie na Krossie, pewnie 12-15 w tym roku :) (zahamowań na Huraganie to już w ogóle nie liczę).
A w piątek, po południu stwierdziłem niezwykle przeszywające powietrze, do tego szaruga i wilgotność - chłodziło mimo czapki i rękawic i to niby przy 10*C (?!?).
Tak więc postanowiłem dokręcić (23 km ), by poczuć to lepiej. ;)
Nowe pola i lasy okazały się nawet ciekawe, z podjazdami masakrującymi masakrycznie zajechany napęd. ;]

Graficzna ilustracja minionego tygodnia ;) © mors
PS. a w tygodniu dopuściłem się jednego hamowania - trochę jednak szkoda było małego dziecka na przejściu. ;))
Niestety, straciłem rachubę, które to hamowanie na Krossie, pewnie 12-15 w tym roku :) (zahamowań na Huraganie to już w ogóle nie liczę).
wymiana sterów, czyli dpd na dwóch rowerach - jednocześnie /Hrgn/
Poniedziałek, 3 listopada 2014
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 7.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Dojazd Huraganem, a po pracy odbiór Krossa z serwisu - wymiana sterów.
Stery nalatały 40.796 km od nowości i było już z nimi kiepsko - od dłuższego już czasu kierownicą miotało jak miotłą. A teraz prowadzi się jak nowy, co oczywiście jest motywujące.
Z serwisu jazda na 4 kołach (ręka na Krossie, reszta na Hrgn), co w centrum jest słabym pomysłem, ale na szczęście 99% trasy było opłotkami.
Tu wspomnienie mojego maks. dystansu na 2 rowerach jednocześnie: 15 km, i to bardzo wąską a ruchliwą krajówką, to było coś. ;)
Było to ok. 10 lat temu: zawodnik, który nie jeździł od przysłowiowej I Komunii, zaproponował swego czasu, że się ze mną kopsnie, i że dystans bez znaczenia...
Na początek zapodał 30km/h... i odcięło go po 1,5 km :D a po 40km (z planowanych 55) odcięło go na poważnie - kontynuował karetką pogotowia, z resztą w przeciwnym do naszej parafii kierunku. ;] To były czasy. ;)
A tymczasem niektórzy zawstydzają mnie pomysłami:
muszę go zawstydzić i zbudować lodowy monocykl. ;)
Stery nalatały 40.796 km od nowości i było już z nimi kiepsko - od dłuższego już czasu kierownicą miotało jak miotłą. A teraz prowadzi się jak nowy, co oczywiście jest motywujące.
Z serwisu jazda na 4 kołach (ręka na Krossie, reszta na Hrgn), co w centrum jest słabym pomysłem, ale na szczęście 99% trasy było opłotkami.
Tu wspomnienie mojego maks. dystansu na 2 rowerach jednocześnie: 15 km, i to bardzo wąską a ruchliwą krajówką, to było coś. ;)
Było to ok. 10 lat temu: zawodnik, który nie jeździł od przysłowiowej I Komunii, zaproponował swego czasu, że się ze mną kopsnie, i że dystans bez znaczenia...
Na początek zapodał 30km/h... i odcięło go po 1,5 km :D a po 40km (z planowanych 55) odcięło go na poważnie - kontynuował karetką pogotowia, z resztą w przeciwnym do naszej parafii kierunku. ;] To były czasy. ;)
A tymczasem niektórzy zawstydzają mnie pomysłami:
muszę go zawstydzić i zbudować lodowy monocykl. ;)
Do "Wariatkowa" - i z powrotem ;)) (Cibórz plus Gryżyński Park Krajobrazowy) /Hrgn/
Niedziela, 2 listopada 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 113.34 | gruntow(n)e: | 5.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Start o 3 w nocy, zupełnie bez spania, bo mi tu co poniektórzy spamują po nocach. ;))
Tak wczesny start ma na celu uniknięcie oglądania dobrze znanych sobie terenów (udało się w sam raz) i skorzystanie z rześkości, nim znów w południe ZAATAKJUE LATO. ;p Przy czym to drugie udało się aż z nawiązką ;p -wg prognoz miało być nie mniej jak 7*C i bez mgieł, a było 2-4*C i sporo mgieł, co przy lekkim przyodziewku (m.in. pojedyncze skarpety, bynajmniej nie zimowe i oczywiście "adidasy" za 39pln :D )nieźle dawało w kość. ;p
Ciekawa był inwersja w rejonie Krosna Odrzańskiego - na górze pradoliny Odry już świeciło słońce, zanikły mgły i 5,5*C (sucho i cieplutko), bardzo stromy (jak na niziny) zjazd do doliny już dał nieźle popalić, a w w dolinie ciemno, mgliście i 2,5*C (mokro i rześko ;) ).
Wiele dróg i uliczek w rejonie Krosna atakuje zbocza doliny bezkompromisowo, podjazdy i widoczki były nadspodziewanie przyjemne, a niekiedy także zabawne. ;)

Zwariowany podjazd ;)) © mors

Nie taka podła ;) © mors

Zielony listopad (dojazd do podłej Góry) © mors
.
Okolice wysoce zacofane, co ma także i pozytywne przejawy:

Wyjątkowo stara chałupa w lubuskiej skali (Podła Góra) © mors

Nietypowo stara chałupa - zwracają uwagę m.in. "krzywe" okna (Podła Góra) © mors

Klimatyczny zaułek (Międzylesie) © mors

Ładnie i ciekawie (Międzylesie) © mors
.
Aż w końcu dotarłem. Być może z dedykacją dla kogoś... ;D;D

Bez komentarza ;) © mors
Mówili, że jakbym przyjechał na mono to by mnie przyjęli poza kolejnością. ;))
Cibórz- lokalny (lubuski) synonim "wariatkowa", ale i także ciekawa osada - bardzo młoda, bo utworzona w latach 30 XX w. jako koszary, dzięki czemu posiada bardzo usystematyzowany układ ulic. Osada leży nad jeziorem w malowniczym dołku, a cała jest skryta w gęstym lesie. W dodatku, poza koszarowcami jest też kilka eleganckich, pół-drewnianych domków też z epoki (letniskowych?) - i nic poza tym, żadnego "zwykłego" budynku. Ciekawie.
Jeszcze ciekawsi są mieszkańcy - nie wiem, jaka część nich to "pensjonariusze", delikatnie mówiąc ;) ale chyba prawie wszyscy - niesamowity klimat - twarze, rozmowy - zupełnie z innej bajki...

Zupełnie niespotykany obiekt w skali lubuskiego (Cibórz) © mors

Przystanek w "wariatkowie" (Cibórz) © mors
No i o.
.
Aż nie do wiary, ze w sąsiedniej diecezji (wlkp.) było mgliście i mokro - w lubuskim od rana ostra lampa i zero chmur (w cieniu do 18*C, w słońcu do 25 niemalże) - zdążyłem się przegrzać zanim się wyletniłem. ;]
Tradycyjnie też dałem się uwikłać na Huraganie w jakieś nieludzkie drogi, zwłaszcza odcinek Sycowice-Nietkowice - niby oficjalna, ale dramatyczna: sałatka z drobno posiekanych 1/3 asfaltu, 1/3 szutru i 1/3 ostrego tłucznia i tak dobre 5km, a ja tradycyjnie bez łatek i dętek. ;] No i tradycyjnie mi się upiekło. ;p
A w pociągu szokujące 27*C i mała niespodzianka:

Kilka lat wożenia rowerów pociągami i pierwszy raz trafiłem na wieszaki rowerowe © mors
Ponadto było jeszcze kilka ładnych jeziorek, ale woda wciąż zupa ;p dziękuję bardzo. ;)
Wycieczka ciekawa i przyjemna, ale nieprzespana noc mocno mnie spowalniała, w życiu się nie przyznam jaką miałem średnią. ;]
Tak wczesny start ma na celu uniknięcie oglądania dobrze znanych sobie terenów (udało się w sam raz) i skorzystanie z rześkości, nim znów w południe ZAATAKJUE LATO. ;p Przy czym to drugie udało się aż z nawiązką ;p -wg prognoz miało być nie mniej jak 7*C i bez mgieł, a było 2-4*C i sporo mgieł, co przy lekkim przyodziewku (m.in. pojedyncze skarpety, bynajmniej nie zimowe i oczywiście "adidasy" za 39pln :D )nieźle dawało w kość. ;p
Ciekawa był inwersja w rejonie Krosna Odrzańskiego - na górze pradoliny Odry już świeciło słońce, zanikły mgły i 5,5*C (sucho i cieplutko), bardzo stromy (jak na niziny) zjazd do doliny już dał nieźle popalić, a w w dolinie ciemno, mgliście i 2,5*C (mokro i rześko ;) ).
Wiele dróg i uliczek w rejonie Krosna atakuje zbocza doliny bezkompromisowo, podjazdy i widoczki były nadspodziewanie przyjemne, a niekiedy także zabawne. ;)

Zwariowany podjazd ;)) © mors

Nie taka podła ;) © mors

Zielony listopad (dojazd do podłej Góry) © mors
.
Okolice wysoce zacofane, co ma także i pozytywne przejawy:

Wyjątkowo stara chałupa w lubuskiej skali (Podła Góra) © mors

Nietypowo stara chałupa - zwracają uwagę m.in. "krzywe" okna (Podła Góra) © mors

Klimatyczny zaułek (Międzylesie) © mors

Ładnie i ciekawie (Międzylesie) © mors
.
Aż w końcu dotarłem. Być może z dedykacją dla kogoś... ;D;D

Bez komentarza ;) © mors
Mówili, że jakbym przyjechał na mono to by mnie przyjęli poza kolejnością. ;))
Cibórz- lokalny (lubuski) synonim "wariatkowa", ale i także ciekawa osada - bardzo młoda, bo utworzona w latach 30 XX w. jako koszary, dzięki czemu posiada bardzo usystematyzowany układ ulic. Osada leży nad jeziorem w malowniczym dołku, a cała jest skryta w gęstym lesie. W dodatku, poza koszarowcami jest też kilka eleganckich, pół-drewnianych domków też z epoki (letniskowych?) - i nic poza tym, żadnego "zwykłego" budynku. Ciekawie.
Jeszcze ciekawsi są mieszkańcy - nie wiem, jaka część nich to "pensjonariusze", delikatnie mówiąc ;) ale chyba prawie wszyscy - niesamowity klimat - twarze, rozmowy - zupełnie z innej bajki...

Zupełnie niespotykany obiekt w skali lubuskiego (Cibórz) © mors

Przystanek w "wariatkowie" (Cibórz) © mors
No i o.
.
Aż nie do wiary, ze w sąsiedniej diecezji (wlkp.) było mgliście i mokro - w lubuskim od rana ostra lampa i zero chmur (w cieniu do 18*C, w słońcu do 25 niemalże) - zdążyłem się przegrzać zanim się wyletniłem. ;]
Tradycyjnie też dałem się uwikłać na Huraganie w jakieś nieludzkie drogi, zwłaszcza odcinek Sycowice-Nietkowice - niby oficjalna, ale dramatyczna: sałatka z drobno posiekanych 1/3 asfaltu, 1/3 szutru i 1/3 ostrego tłucznia i tak dobre 5km, a ja tradycyjnie bez łatek i dętek. ;] No i tradycyjnie mi się upiekło. ;p
A w pociągu szokujące 27*C i mała niespodzianka:

Kilka lat wożenia rowerów pociągami i pierwszy raz trafiłem na wieszaki rowerowe © mors
Ponadto było jeszcze kilka ładnych jeziorek, ale woda wciąż zupa ;p dziękuję bardzo. ;)
Wycieczka ciekawa i przyjemna, ale nieprzespana noc mocno mnie spowalniała, w życiu się nie przyznam jaką miałem średnią. ;]
No i kolejny ATAK LATA... /cmentarz, Hrgn/
Sobota, 1 listopada 2014
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 22.40 | gruntow(n)e: | 0.30 |
| czasokres: | śr. km/h: |
MASAKRA
W południe na cmentarzu "myślałem, że nie wydoję" (jak mawiał złotousty Malysz): 17*C w cieniu, totalnie czyste niebo i zupełnie wyjątkowe jak na listopad, PALĄCE słońce!
2/3 ludzi w futrach i kożuchach ;D;D;D a ja tylko w sweterku, ale i tak bym wykorkował gdyby nie krzaczek z cieniem.
Cmentarz w południe na piechotę (0,9km x2) a na drugi cmentarz rowerem, ale dopiero po zachodzie słońca...
PS. nie popylałem na Huraganie od półtora miesiąca (od Książa ;p ) a tu niespodzianka - jechałem z niedokręconym tylnym kołem, aż się uskosowało :O ciekawe tylko, od jak dawna...
W południe na cmentarzu "myślałem, że nie wydoję" (jak mawiał złotousty Malysz): 17*C w cieniu, totalnie czyste niebo i zupełnie wyjątkowe jak na listopad, PALĄCE słońce!
2/3 ludzi w futrach i kożuchach ;D;D;D a ja tylko w sweterku, ale i tak bym wykorkował gdyby nie krzaczek z cieniem.
Cmentarz w południe na piechotę (0,9km x2) a na drugi cmentarz rowerem, ale dopiero po zachodzie słońca...
PS. nie popylałem na Huraganie od półtora miesiąca (od Książa ;p ) a tu niespodzianka - jechałem z niedokręconym tylnym kołem, aż się uskosowało :O ciekawe tylko, od jak dawna...
trzydniowy tydzień dpd (27. - 31.X.2014)
Piątek, 31 października 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 32.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Wtorek i środa wyjęte z (rowerowego) życiorysu :/ -podróż służbowa do B-szczy. A że to rodzinne miasto takiej jednej, to szukałem jakiej dedykacji całe wieczory i poranki, ale nic się nie nawinęło. :/
To chociaż pyknąłem dedykację samemu sobie. ;)

Błękitne niebo, biała trawa, żółte mirabelki(?) - końcówka października w Bydgoszczy © mors
Wszystkie dojazdy do pracy jaki i ten mroźny poranek - wciąż w sandałach. :) I jest rześko, ale nie zanadto. :)
Poza tym dziś w południe stałem na dworze prawie godzinę w letniej koszuli na krótki rękawek i było w sam raz. :)
PS. z braku samochodu służbowego w pracy sugerowali mi, bym się kopsnął rowerem (350km x2) :D pomysł nawet niegłupi ;) ale lepiej Zimą i bez laptopa. ;)
To chociaż pyknąłem dedykację samemu sobie. ;)

Błękitne niebo, biała trawa, żółte mirabelki(?) - końcówka października w Bydgoszczy © mors
Wszystkie dojazdy do pracy jaki i ten mroźny poranek - wciąż w sandałach. :) I jest rześko, ale nie zanadto. :)
Poza tym dziś w południe stałem na dworze prawie godzinę w letniej koszuli na krótki rękawek i było w sam raz. :)
PS. z braku samochodu służbowego w pracy sugerowali mi, bym się kopsnął rowerem (350km x2) :D pomysł nawet niegłupi ;) ale lepiej Zimą i bez laptopa. ;)
Puszcza Rzepińska (Bytnica i okolica)
Niedziela, 26 października 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 87.03 | gruntow(n)e: | 5.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Udało się wstać o 4 nad ranem i wyjechać chwilę później, co jest moim osobistym sukcesem, nawet jeśli była to tak naprawdę 5 (przesunięcie czasu).
Natomiast porażką były temperatury (od 7 do 5 w nocy i ok. 14 w cieniu w dzień - plus czyste niebo) - dużo powyżej prognoz. ;p
Zafundowałem sobie przejazd w obie strony pociągiem - drogi interes, ale za to nie marnowałem czasu na dojazdy po znanych sobie okolicach.

Co można robić czekając na pociąg? © mors

Czekając na pociąg można sobie umyć nogę ;) © mors

"Ty, daj se może w końcu siana!" © mors

Dni otwartych drzwi ;) © mors
.
Głównie penetrowałem południową część Puszczy Rzepińskiej, ze szczegółami (przysiółki przysiółków, zaułki zaułków itd.) no i ta staranność została sowicie wynagrodzona:

Oryginalny, przedwojenny Fiat - znalezisko z dedykacją dla mnie samego ;p © mors

Nigdy nie mogę się przyzwyczaić do kościołów bez wież (tu: Szklarka Radnicka) © mors
.
Kiedyś to się stawiało blaszane albo betonowe pudła, a tak niewiele trzeba...

Centrum obsługi pasażerów MZK - z tyłu jeszcze ciekawsze malowidła (bez zdjęć, bo pod słońce) © mors

Mafijne porachunki ;) © mors

Mafia, kobiety.... i emeryckie Tico?? :O © mors
/pozostałe 20 zdjęć może kiedyś.../
Natomiast porażką były temperatury (od 7 do 5 w nocy i ok. 14 w cieniu w dzień - plus czyste niebo) - dużo powyżej prognoz. ;p
Zafundowałem sobie przejazd w obie strony pociągiem - drogi interes, ale za to nie marnowałem czasu na dojazdy po znanych sobie okolicach.

Co można robić czekając na pociąg? © mors

Czekając na pociąg można sobie umyć nogę ;) © mors

"Ty, daj se może w końcu siana!" © mors

Dni otwartych drzwi ;) © mors
.
Głównie penetrowałem południową część Puszczy Rzepińskiej, ze szczegółami (przysiółki przysiółków, zaułki zaułków itd.) no i ta staranność została sowicie wynagrodzona:

Oryginalny, przedwojenny Fiat - znalezisko z dedykacją dla mnie samego ;p © mors

Nigdy nie mogę się przyzwyczaić do kościołów bez wież (tu: Szklarka Radnicka) © mors
.
Kiedyś to się stawiało blaszane albo betonowe pudła, a tak niewiele trzeba...

Centrum obsługi pasażerów MZK - z tyłu jeszcze ciekawsze malowidła (bez zdjęć, bo pod słońce) © mors

Mafijne porachunki ;) © mors

Mafia, kobiety.... i emeryckie Tico?? :O © mors
/pozostałe 20 zdjęć może kiedyś.../

















