thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Karkonosze i mono

Dystans całkowity:148.80 km (w terenie 14.80 km; 9.95%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:2985 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:9.30 km
Więcej statystyk

NAJTRUDNIEJSZY PODJAZD PO NAJTRUDNIEJSZYM PODJEŹDZIE, czyli Przełęcz Karkonoska na monocyklu (cz. 2)

Piątek, 19 lipca 2013
kilosy:0.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho
Odrodzenie pod Odrodzeniem

Padłem na ławce na łące koło Schroniska i leżałem w letargu jakieś pół godziny... rześki, północny wiaterek i góra 20*C dobrze mi zrobiły. ;)

.
Postanowiłem urozmaicić nogom wysiłek i polazłem połazić szlakiem pieszym, oczywiście beztrosko zostawiając monocykl jak najbardziej na widoku. W sumie to nawet chciałbym, żeby ktoś spróbował nim zjechać - byłoby jednego złodzieja mniej. ;)

Pomimo skatowania się, rozprężone i uwolnione nogi niosły mnie po półmetrowych niekiedy głazach jak jakiegoś płetwiastonogiego Apolla. ;)
Zaskakujące, wyprzedzałem prawie wszystkich i to bez takiej intencji.
No i dotarłem sobie w umiłowaną krainę granicy lasu (z braku w pobliżu północnej granicy może być i "górna", to prawie to samo). :)
Uwielbiam wymęczone, niepozorne, karłowate, rachityczne i zmutowane drzewka, zwłaszcza te pojedyncze sztuki wybijające się ponad ogół...





.
Rekordowy zjazd zjechany.... bez hamulców

Tzn. bez tradycyjnie rozumianych hamulców, choć są i takie monocykle (MUni - Mountain UNicycle). Ale takim, to nie sztuka...
Jedynym hamulcem jest tu "ostre koło", czyli spowalnianie nogami samoczynnie obracających się pedałów (na sztywno połączonych z kołem).
Tak więc im stromszy zjazd, tym ciężej... dodatkowo, nie warto przekraczać prędkości 12-14 km/h bo jak się straci kontrolę to pedała "poucinają" nogi...
Dwukołowcy na zjeździe sobie odpoczywają, a ja zafundowałem sobie kolejną masakrę. Bałem się, że nie wyhamuję albo że nabawię się zakwasów na parę tygodni (po zjeździe z "głupiego" Morskiego Oka przez trzy dni nie mogłem chodzić po schodach!), albowiem pracują tu te mięśnie nóg, które na co dzień nie pracują.
Jednak kilkudniowy trening po Karkonoszach zrobił swoje i tragedii nie było.
Swoje zrobił także własnej "konstrukcji" hamulec...

/to czarne na widełkach to opiłki startej opony, miałem je nawet w butach (opiłki, nie widełki) /
Pomagał sporo, a jeszcze więcej hałasował. ;)
Ale nie używałem go nazbyt wiele - na wypłaszczeniach (~10%) spowalniał za bardzo, a na zwyrodniałych ściankach chciałem sprawdzić siebie i sprzęt.
No i, o dziwo, da się zatrzymać nawet na 27% i to jeszcze z rezerwą bezpieczeństwa.
Jest na youtubach filmik, jak monocyklowy wymiatacz zjeżdża z 33%, ino że na hamulcu ręcznym. A komentatorzy go podziwiają, jak on to zrobił...
Zjazd poszedł o wiele lżej niż podjazd, trochę dzięki butelce, ale głównie dlatego, że na zjeździe muldy już zbytnio nie przeszkadzają.
Zrobiłem tylko trzy przerwy na zjeździe - dwie na małe "wywiady" z piechurami, a trzecią... na duży wywiad z pieszą turystką. Ale dużo starszą ode mnie. ;p
Zabawne, że rok wcześniej podjeżdżając i zjeżdżając Gubałówkę (maks. 16%) sądziłem, że jestem już blisko granic możliwości. ;D
Teraz, po zaliczeniu w obie strony 27% twierdzę, że jeszcze nie tak blisko. ;D;D
A już całkiem zabawna jest relacja (na bikestatsach) pewnego zawodnika, który podjeżdżał Karkonoską na normalnym, średniej klasy MTB i twierdził, że "dokonał rzeczy niemożliwej" (podjazd), oraz że "najgorsze przed nim" (odnośnie zjazdu).
Wzruszające wprost. Albo to może tylko ja się na tych rowerach nie znam...
A co do monocyklowego masakrowania szosowców, jakby nie było na szosie (asfaltowej drodze), to obrazowo porównując trochę tak, jak gdyby rowerem szosowym narobić wstydu BMX-om w skateparku. Abstrakcja...

Plany, epilog

W planach mam machnięcie nastromszego i zarazem najwyższego podjazdu Czech - Modre Sedlo. 1509m to byłaby moja życiówka, natomiast maks. 24% tamże, i to po gładkim, to byłaby praktycznie formalność. ;)
Ponadto Stóg Izerski - bodaj jedyny konkurencyjny podjazd dla Karkonoskiej (krótszy, mniejsze maksima, ale większe średnie nachylenie).
No i oczywiście ulica Szkolna w Karpaczu (30%).

W autobusie i na dojeździe do bazy czułem, że żyję wyłącznie na endorfinach. I faktycznie, zasnąłem w trakcie lotu na łóżko (zazwyczaj zasypiam 1-2 godziny).
Spałem bodajże 13 godz. i kolejne kilka się rozbudzałem. Pytanie, czy to bardziej świadczy o stopniu trudności, czy raczej o mojej kondycji. ;]

Napisy końcowe

Legendą tego podjazdu są słynne "w branży" napisy na asfalcie. Np.:
Pozostawię to bez komentarza... ;)
Pozostawię to bez komentarza... ;) © mors

Doprawdy nie wiem, jak mogłem nie położyć obok monocykla... pewnie akurat NADCHODZIŁ jakiś szosowiec. ;D
.
Uznałem za stosowne popełnić kilka własnych napisków (stąd wspomniany korektor biurowy).
Fajnie by było, jakby ktoś z czytających je odnalazł, aczkolwiek są malutkie, bo ja to taki raczej skromny jestem (czemu każdy, kto to słyszy, wybucha śmiechem...). ;p
Pamiątka po pierwszym upadku
Pamiątka po pierwszym upadku © mors
Zostały na dole, w Przesiece ;)
Zostały na dole, w Przesiece ;) © mors
A to w punkcie, gdzie jest 27%
A to w punkcie, gdzie jest 27% © mors
Nowy napis na końcówce podjazdu
Nowy napis na końcówce podjazdu © mors
.
Dziękuję za uwagę. ;)

"Magiczny Jagniątków" na 1 kole

Czwartek, 18 lipca 2013
kilosy:7.00gruntow(n)e:2.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo

Zdecydowanie najniższa średnia w życiu - 7 km dziergane przez 5 (pięć) godzin! xD

Wychodzi 1,4 km/h, oczywiście brutto. ;)

Główną przyczyną było zatrucie pokarmowe (?) co w połączeniu z gorącem zmasakrowało mnie po kilkuset metrach, dlatego traskę nakreśliłem taką krótką. Pozornie...

Pomimo niemocy i rozbicia, podjazdów bynajmniej nie unikałem, choć wiele z nich musiałem robić w kilku odcinkach przedzielanych długimi "zgonami"...

Fotorelacja tym razem od tyłu a i to niekonsekwentnie. ;p

Fenomenalna chałupa, skryta na końcu jednego z zaułków... *-*


"Magiczny Jagniątków" - i domek jak z bajki © mors

Bajeczny podjazd do domku z bajki
Bajeczny podjazd do domku z bajki © mors


"Magiczny Jagniątków"... coś jest na rzeczy. ;) © mors

Ciekawy Garbus w Jagniątkowie
Ciekawy Garbus w Jagniątkowie © mors

Pierwsza Winnica Karkonoska - praktyczne zastosowanie tamtejszego mikroklimatu
Pierwsza Winnica Karkonoska - praktyczne zastosowanie tamtejszego mikroklimatu © mors

Kolejny śmiały podjazd w Jagniątkowie. Początek chodnika, za znakiem drogowym, ma formę schodów... (patrz także: nachylenie pierwszego odcinka barierki)
Kolejny śmiały podjazd w Jagniątkowie. Początek chodnika, za znakiem drogowym, ma formę schodów... (patrz także: nachylenie pierwszego odcinka barierki) © mors

Takich malutkich znaczków pojawiło się tego roku kilka na szczególnie stromych podjazdach Karkonoszy ;p
Takich malutkich znaczków pojawiło się tego roku kilka na szczególnie stromych podjazdach Karkonoszy ;p © mors

<a href="http://photo.bikestats.eu/zdjecie,450489,dziewiecsil-w-jagniatkowie.html" title="Dziewięćsił (?) w Jagniątkowie"><img alt="Dziewięćsił (?) w Jagniątkowie" width="450" height="600" src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,450489,20131223,dziewiecsil-w-jagniatkowie.jpg"/></a><br/><span>Dziewięćsił (?) w Jagniątkowie © mors</span>

Coś pięknego:

Potok Sopot (nie skacz!):

U podnóża potwora - początek czarnego szlaku na Petrovkę wygląda bardzo niewinnie, ale szybko się to przeradza w jeden z najtrudniejszych szlaków rowerowych w Polsce: 30% po telewizorach - poddałem się bez walki...Na szlaku ER-2:Szlak ER-2 trawersujący Karkonosze ponad Jagniątkowem prezentuje się tak:Niebieski szlak łączący górę Jagniątkowa z międzynarodowym rowerowym szlakiem ER-2. Tego odcinka oczywiście nie podjechałem. ;pKotlinka na pierwszym planie skrywa Jagniątków, a ta naw oddali - Jelenią Górę właściwą:Intrygujące coś w górnym Jagniątkowie (agro-igloo?):Wspaniały podjazd! Ale powodzenia zimą...Kolejne wspaniałości:Kupili mnie tą tabliczką. ;)Dziękuję za uwagę. ;p

Mono na Okraju, mors jak w raju ;) (Karkonosze i mono, cz. 4/2013)

Środa, 17 lipca 2013
kilosy:15.50gruntow(n)e:0.40
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Karkonosze i mono
Jedno koło, dwie konkretne bikerki i Przełęcz Okraj - pierwsza moja przełęczowa fascynacja, na której nie byłem 14 lat (walor sentymentalny).
Raj, nie Okraj. ;)

Merytorycznie sama jazda średnia, bo start z Przełęczy Kowarskiej (727m), więc tylko 319m podjazdu (i zjazdu - na ostrym kole!) a do tego zbyt MAŁE nachylenie - tam gdzie było łagodnie, One mi odjeżdżały na 50-100m (trochę dziwnie, ni w te ni we wte ;p) a tam gdzie się trochę stromiło (max 14%), to szanse się zrównywały.
Poza tym za ciepło, średnio 24*. ;p

Za to towarzysko - życiówka. ;)
Alouette, zwana dalej "a." ;) dała się zwerbować na wieść, że Lea dała się zwerbować.
Czy jakoś tak. ;)
Najważniejsze, że kierowca PKS wpasował się praktycznie idealnie z Ich przybyciem na Przełęcz Kowarską. ;)

A. musiała szybko wracać, więc poza pozowaniem do zdjęć i niedługą rozmową zdążyła tylko przysposobić sobie przełęczowego kota. ;)
Z Leą zaś zwiedziliśmy Malą Upę (po stronie CZECHOSŁOWACKIEJ), pojeździliśmy ;) na mono (polecam epickie, 100% naturalne i przeurocze filmiki z Leą na mono) i ogólnie tematów nie brakowało nam ani na chwilę.
Oprócz chęci opanowania jazdy na mono rzekła była, że i morsować by rada, czym już do reszty zyskuje status kobiety idealnej. :))
Generalnie z Nią to można przysłowiowe "konie kraść". A i żyrafy pewnie też. ;))

Ja wracam asfaltem, Lea szlakami, zapewne 2-3 razy szybciej (ostre koło vs. wolnobieg). Zjazd zajął mi 54 min. brutto, z przerwami na zdjęcia i... dokręcanie pedałów - od nauki jazdy "przód-tył"' odkręciły się prawie do końca - byłaby niezła niespodzianka na zjeździe... o_O
Na dole jeszcze miałem czas na skosztowanie tzw. Drogi Głodu - szutrowa i całkiem lekkostrawna.

Ciekawostki:
- mało kto wie, że pod P. Kowarską przebiega najdłuższy tunel kolejowy w Polsce
- Profil podjazdu
- przez cały podjazd wydawało mi się, że nachylenie jest o dobre parę % mniejsze niż było... później zrozumiałem, że to Ich wzrost zakłócał mi perspektywę i orientację :)
- przejechałem przez 25 lat ponad 38kkm i dopiero tego dnia pierwszy raz w życiu "karnąłem się" rowerem z amortyzatorem (Leo-wym, na Okraju)...

Zdjęcia:

/zajumane od Lei/

Ostatnie metry podjazdu - próbuję przyjąć aerodynamiczną postawę ;)

/od Lei/

Z A.:

/od Le-y/

Z Leą: :))

/Leowe, ręką A./

Dałbym to na główną, to by było 5x tyle wejść ;)
Alouette i kot z Przełęczy Okraj © mors


Specjalistka od kotów i zwierząt wszelakich © mors


"PRO" vs. prawdziwe wymiatarki ;) © mors


Tempo emeryta, blade nogi... ikona pozerstwa...
Lea i Alouette mimo spowalniającego mono-Morsa doganiają "CCC" © mors


Lea i Alouette na Przełęczy Kowarskiej (727m) © mors


Lea na przełęczy pozdrawia...kogo? Chyba Ojczyznę ;)) © mors


Nauka na najwyższym poziomie ;) 1046 - bardzo możliwe, że to rekord Polski. I to żeby tylko © mors


Lea uczy się jeździć na mono :) © mors

/MALA UPA(rciucha). ;))

Mono i serpentyny pod Przełęczą Okraj © mors


Zjazd na mono z Przełęczy Okraj © mors


I na deser rzeczone filmiki :)
część 1
&feature=youtu.be
część 2
&feature=youtu.be

Niezapomniana wycieczka. :)

Chojnik i Jagniątków na 1 kole...

Wtorek, 16 lipca 2013
kilosy:13.00gruntow(n)e:2.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo
Przyznam, że przejazd z Cieplic do Podgórzyna na 24" monocyklu był kontrowersyjny nawet dla mnie (wąsko, duży ruch turystyczny plus lokalsi...). Parę razy mnie strąbili (za co??), ale dopóki nie dostanę mandatu to powiedzmy że jest spoko. ;)
Na serpentynie z Podgórzyna do Zachełmia dałem się zaskoczyć nachyleniu albo mnie coś przymuliło, bo wyprzedziła mnie Pani "w sile wieku" na trekingu, czym się trochę zdemotywowałem. ;p Strasznie mocna była, pewnie ktoś z BS. ;) Poza tym całą winę zwaliłem na słońce, chociaż upału raczej nie było. ;p
Przed Zachełmiem zjazd na Chojnik...
Niezły początek ;) © mors

Dojazd do Żelaznego Mostku gdzie odpuściłem sobie żółty szlak na szczyt (za stromy i kamienisty, prawdopodobnie) i postanowiłem "odkryć" gdzie wiedzie nieoznakowana droga trawersująca zbocze w miarę poziomo...
Droga po chwili stała się tylko ścieżką (skądinąd zgodnie z mapami...), a i ten status z czasem zaczęła tracić... za to zaczęło przybywać "telewizorów"...
Czary-mary pod Chojnikiem ;p © mors

Takie tam kamyki na trawersie w poprzek Chojnika ;) © mors


Przez powalone pnie przenosiłem, ale prawie wszystkie zwykłe kamienie udało się przejechać. Ba! popełniłem nawet niezły filmik z tego trawersu... ale się usunął. W sensie, że ja go, niechcący. Z lekka szkoda... ;]

Walka o każdy kamień ciągnie się w nieskończoność... w końcu wpadam na czerwony szlak, jakieś 200m od szczytu, ale nie mogę podjechać, mimo wielu prób. Nastromienie umiarkowane, nawierzchnia (terenowa) w miarę dobra, powinienem to podjechać, ale jakoś nie mogłem ruszyć z miejsca...
Wstyd, bo ludzie paczą. ;p "Pognałem" więc w dół, pocieszając się, że to była zbyt mainstreamowa gór(k)a. ;)
Dość szybko cywilizowany szlak mi się znudził i znów się uwikłałem w jakieś partyzanckie ścieżki.
Im niżej tym mniej telewizorów, ale za to miejscami nachylenie było od czapy. ;)
Zjazd monocyklem z Chojnika. Dawało rady aż do momentów zablokowania koła © mors

Zjazd z Chojnika, tu: spokojny ;) © mors

Śmieci pod Chojnikiem ;) © mors

Stamtąd przyjechałem :) (nieświadomy zakazu) © mors


Niewyhamowanie oznacza, przypomnijmy, rozpędzenie korb i pedałów do prędkości kruszącej piszczele no i oczywiście glebę. Dawało się wyhamować tak długo, dopóki opona trzymała przyczepność... a gdy jej zabrakło, to zdążyłem tylko zeskoczyć z roweru po czym skocznie i wesoło zaczęliśmy sobie spadać w dół. Rower skakał i odbijał się każdą swoją częścią, a ja raczej tylko nogami, ale za to w każdej możliwej pozycji i w kilku pozornie niemożliwych. ;)
Zakończenie było epickie, bo wylądowałem pionowo na nogach łapiąc w powietrzu pionowo wybity monocykl. O_O
20/20 punktów za styl, szkoda, że nikt nie nagrywał...
Na pociechę podobny filmik z Sieci, ino dużo bardziej płasko: ;p


Później lekki objazd Sobieszowa, bo nigdy tam nie byłem, i podjazd na Jagniątków. Asfaltowy, ale trochę przydługi, a nastromienie takie ni w te ni we wte. ;)
Życie pod zamkiem © mors

Za to osada (kiedyś samodzielna wieś, obecnie formalnie wcielona do Jeleniej Góry) bardzo przyjemna, większość domów ozdobna, ład i porządek, ogólnie klimat turystycznego kurorciku, rzadkość na pograniczu. ;)
Kościół w Jagniątkowie. Ładnie tu © mors

Znaki zodiaku na kościele?!? © mors

Większość J. omijam, ale wrócę tam parę dni później.
Tymczasem wbijam się wyższej. Kończy się asfalt i znęcam się po szutrze, walcząc o każdą piędź ziemi. ;) Na mijanych ludziach nie robi to najmniejszego wrażenia, pewnie co chwilę tam jadą monocykle. ;)
Trudna dla monocykli droga ponad Jagniątkowem (zbocza Sośnika) - skrót na Michałowice © mors

Muzeum w dawnej letniej rezydencji wybitnego polakożercy © mors

Odtąd znów wraca asfalt, ale jaki...
Makabryczny podjazd na Grzybowiec © mors

Jest ciężko, bo stromo i nierówno jednocześnie, a w dodatku słońce wciąż dokazuje, mimo 700m i w pół do szóstej po południu.
Garaż w lesie, pośrodku niczego (podjazd na Grzybowiec) © mors

Ostatnie metry podjazdu na Grzybowiec © mors

Już witał się z gąską... ;) © mors

Obiekt na szczycie, tutaj prawie nie widoczny, jest wręcz fenomenalny.
Rezydencja w stylu posępnej, niedostępnej, odizolowanej acz luksusowej twierdzy, najkrócej pisząc. Jest (była?) na sprzedaż, za 8mln (przecena z 16!), czyli tylko brać. ;)
Warto wygooglować sobie coś więcej. Także dlatego, że mało kto tam się zapuszcza, co łatwo stwierdzić po zupełnym braku śmieci po drodze. ;)
Tamże:
Ostoja puchacza wokół szczytu Grzybowca © mors


Później już tylko zjazd do górnego Jagniątkowa, na przystanek MZK (formalnie to wciąż Jelenia G. więc bilet do odległego centrum jest w ramach jednej strefy, no i za takie rowery nie żądają dopłat :) ), gdzie w ramach oczekiwania podziwiam nieco niedocenianą chałupę pewnego noblisty...
Słynny Dom, a raczej rezydencja, G. Hauptmanna © mors

Najważniejsze jest bogate wnętrze ;) © mors

tudzież, naprzeciwko:
Współczesna reinterpretacja © mors

Wysokości: Cieplice (360)-prawieChojnik (ok.550)-Sobieszów(350)-prawie twierdza na prawie szczycie Grzybowca(ok. 700)-przystanek MZK (ok. 580).
Razem 870m (zjazdy na ostrym kole liczę tak jak podjazdy), a z drobnicą i zaułkami pewnie ok. 900 m. Przy czym odcinki terenowe należałoby mnożyć x5 (dystans i przewyższenie)...
Było bardziej niż zacnie: i sielanka, i hardcor i "odkrywczość". Innowacyjnie prawdopodobnie też, bo raczej nikt tych tras na mono nie rzeźbił (google nic o tym nie wie).

A tymczasem najlepszy odcinek wciąż przed nami! :)

Przymulanie po Cieplicach (Karkonosze i mono, cz. 2a/2013)

Poniedziałek, 15 lipca 2013
kilosy:4.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo
Ani pogoda ani ja nie sprostaliśmy zapowiedziom. ;)
Pogoda zamulała chmurami a ja zamulałem i chyba się zatrułem, więc wczesnym popołudniem pozwiedzałem tylko Cieplice, w bezpiecznej odległości od bazy. ;)
Ciekawostka w centrum Cieplic © mors

Na poczcie wysłałem pamiątkową kartkę komu trzeba... ;)
Podoba mi się klimat poczty w Cieplicach © mors

Obczaiłem fajne motywy:
Fajny motyw ;p © mors

i kościół z widokiem na Karki:
Kościół na osiedlu XX-lecia w Cieplicach © mors

tudzież poćwiczyłem całkiem niezłe podjazdy (na zdjęciu wyglądają oczywiście na złe, ale tak nie jest. Ponadto widać wspomniany wcześniej kościół i jego tło. ;p)
Cieplickie osiedle XX-lecia z ładnymi widokami i podjazdami © mors


Później będzie już tylko lepiej! ;p

Balaton i Pałac na Wodzie, czyli Karkonosze i mono, cz. 2b/2013)

Poniedziałek, 15 lipca 2013
kilosy:16.00gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo
To jeszcze nie to, jeszcze pitu-pitu, ale przynajmniej w końcu mnie "odetkało", dotleniło, rozruszało i rozgibotało. ;)
I zawsze jakiś tam trening, bo 16km, w tym 2 w terenie i część po górkach, to wcale nie tak mało, jak na mono.
No i co kawałek widoki na Karki. :)
Trasa: z Cieplic przez cmentarz i skałki do Staniszowa, po drodze osiedle "niczyje", i takaż ulica (jak na foto), trochę ostrych szutrów (na miejskiej oponie...) a nawet dzikich polnych dróg (niewiele jest ciszy i zupełnych odludzi w Kotlinie Jeleniogórskiej), dalej Staniszów z jego nielichym pałacem, po drodze opuszczona jakaś baza z klasycznym, amerykańskim autobusem szkolnym i rajdowym Seicento (ale o co chodzi?), no i mamy Staw Balaton (chyba nikt się po tytule nie nabrał, że ten węgierski ;) ). Dalej przytulny jeleniogórski przysiółek Czarne i próby odnalezienia szlaku do Cieplic. Próby zakończone fiaskiem, piaskiem, zaroślami i komarami.
Później obrzeżami Jeleniej G. właściwej (m.in. dłuuuga ścieżka koło działek szczodrze wysadzana tłuczonym szkłem - na miejskiej oponie ;) ).
Jakieś zapyziałe jeleniogórskie osiedla, do których turyści nigdy nie zaglądają, a już na pewno nie na mono (jak zawsze, radochę miały tylko dzieci i żule ;p ) i żmudny powrót pofalowanym chodnikiem do Cieplic.

Złapałem "cug" i po tej wycieczce będzie już tylko lepiej. ;p

Widok z mojego okna... znów w suterenie (ale tanio) © mors

Cieplicki cmentarz © mors

Cieplicki cmentarz © mors

Nienazwane skałki na rogatkach pozornie płaskich Cieplic © mors

Skałki za Cieplickim cmentarzem © mors

Osiedle "niczyje" (na wschód od Cieplic), za to z widokami © mors

Ulica bez domów, bez nawierzchni i poza miejscowościami (J.G. Cieplice - Staniszów), ale za to już z nazwą :) © mors

"Dolny Śląsk krainą kontrastów" - sporo w tym prawdy (Pałac w Staniszowie) © mors

Pałac na Wodzie (nie dosłownie ;) ) w Staniszowie © mors

Staw Balaton. :) /pomiędzy Jelenią Górą-Czarne a Staniszowem © mors

Futurystyczny kościół w spokojnym, jeleniogórskim przysiółku Czarne © mors

Pamiątkowy tramwaj pod jeleniogórskim MZK © mors

Potrącił mnie samochód, i to na mono (nowość!), czyli Karkonosze i mono, cz. 1/2013

Niedziela, 14 lipca 2013
kilosy:11.50gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Karkonosze i mono
Tego jeszcze nie było, wypadek samochodowo-monocyklowy, jestem pionierem, męczennikiem za ideę itd. :)
Wtargnięcie z podporządkowanej (100% jego winy) na rogatkach Jeleniej Góry (przysiółek Goduszyn, notabene opodal przysiółek ŁAPIGUZ :D ), facet 50-55 lat, w czerwonej Tigrze w I budzie, tablice SM (Mysłowice). Poleciałem na maskę, a że maska jest tam bardzo nisko, więc spada się na ziemie dość fajnie - jakby co, to polecam Wam niskie przody sportowych samochodów.
Najważniejsze, że mono całe. :) W sumie to nie wiem za bardzo, czemu nikomu nic się nie stało...
Foto zastępcze /z internetu/:

Plan sytuacyjny i oprawca:
Miejsce kolizji: skrzyżowanie z drogą wewnętrzną (wyjazd ze stadniny). Na drugim planie tablica "Jelenia Góra" (wjazd od strony Rybnicy © mors

Samochód winowajcy. Widać, ile wjechał na drogę zanim się zatrzymał © mors


Na początek idealnie płaska część wycieczki, poźniej będzie tylko lepiej...
Park Zdrojowy w jeleniogórskich Cieplicach © mors

Poranek w Żarach:
Stojak rowerowy w Żarach ;p © mors

Jeleniogórski przysiółek Goduszyn:
Niebezpieczny tunel w Jeleniej Górze - Goduszynie © mors

Cały czas coś jedzie, nie idzie się przebić, ale przynajmniej jest na co patrzeć ;)
Skrzyżowanie (pod Goduszynem) drogi Rybnica-Cieplice z międzynarodową drogą E65 - nie do przejścia ;) © mors

Kościół polskokatolicki pw. MB Nieustającej Pomocy w jelenigórskich cieplicach (brak 2 flag ;) ) © mors

W centrum Cieplic (byłe miasto, dziś dzielnica Jeleniej Góry)... :) © mors


Wybór Cieplic jest bardzo dobry z punktu widzenia mono (dla pieszych pewnie też): nieduża dzielnica sporego miasta, jej centrum ma charakter kurortu (uzdrowisko), wszystkie sklepy (w tym rowerowy) są na miejscu, blisko siebie, oraz dobra sieć połączeń autobusowych - większość autobusów jadących w góry zatrzymuje się w Cieplicach. Na obrzeżach osiedla nagle lądujemy na polach lub w lesie, co kawałek widać góry, także w centrum Cieplic, no i nie ma takiego gwaru i tłumów jak w centrum Jeleniej. Zarazem blisko jest do głównych jeleniogórskich dworców (PKP i PKS).
Jako że to była niedziela, to do kościoła pojechałem - oczywiście na mono. :)