thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Mono

Dystans całkowity:3134.17 km (w terenie 424.29 km; 13.54%)
Czas w ruchu:21:32
Średnia prędkość:0.49 km/h
Maksymalna prędkość:81.80 km/h
Suma podjazdów:5323 m
Liczba aktywności:551
Średnio na aktywność:5.69 km i 4h 18m
Więcej statystyk

Tatrzańskie Kuźnice i podgubałowskie okolice - na jednym kole (Tatry i mono, sezon IV, odc. 8 z 8)

Wtorek, 22 lipca 2014
kilosy:11.00gruntow(n)e:0.10
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo
Dzień, którego miało nie być, tzn. bynajmniej nie w Tatrach, ale tak wyszło.
Za to nie wyszło tego dnia słońce - padało bez końca, z przerwą na oberwanie chmury. ;]

Tym razem spałem, za przeproszeniem, w centrum Zakopca, w suterenie, w okolicy bardziej płaskiej niż moje własne, bez żadnych widoków, ale za to frajersko drogo. Tak wyszło. ;p

Na dobry początek rejon Krokwi i COŚ (Centralny Ośrodek Sportu):
Podjeżdżałbym
Podjeżdżałbym © mors

Stylowy busik nie pasujący bardzo...

... oraz stylowy inaczej busik pasujący bardzo:


W rejonie COŚu mnogo trenujących sportsmenów. I sportsmenek. ;p Trochę pościgałem się tamże z biegaczkami przełajowemi. ;p Oczywiście ja na mono. ;p

Wżynające się w skraj Tatr boisko COŚu gwarantuje mecze na najwyższym poziomie. Przynajmniej tym nad poziomem morza.

.
Jeszcze bardziej mnie nurtuje pomysł niektórych ludzi, by mieszkać w cieniu Tatr, w ciemnym lesie, na północnym stoku, i to jeszcze bynajmniej nie w ciszy, a w hałaśliwej okolicy Krokwi i COŚu:



Też chodziłem z taką miną - ta koza mnie tylko naśladowała. ;D

Na wylocie z Zakopca właściwego do Kuźnic trafiam na ciekawego zawodnika. Albo idiotę - trudno ustalić.
Stał sobie w tymże lodowatem potoku tak długo, że nie miałem cierpliwości by go przeczekać. :O


I oto w strugach deszczu dojeżdżam do Kuźnic. Warto pogooglować, kto jeszcze nie zna.
W skrócie pisząc, to dawna górniczo-hutnicza osada (choć formalnie to niestety dzielnica Zakopca), w której wciąż mieszkają mieszkańcy (potomkowie pierwotnych mieszkańców ?) - praktycznie jedyne cywilne osiedle w głębi Tatr i Tatrzańskiego Parku Nar., do tego na godziwej wysokości ~1012 m. Ciekawe miejsce do życia - trudne, surowe warunki topograficzno-pogodowe i zarazem... plaga turystów, bo to dolna stacja wyciągu na Kasprowy, plus liczne sklepiki, busiki, a czasem nawet piechurzy...


Tamże:
Najprawdopodobniej najwyżej położony park (sztuczny) w PL - Kuźnice, ok. 1000 m
Najprawdopodobniej najwyżej położony park (sztuczny) w PL - Kuźnice, ok. 1000 m © mors

Zwracają uwagę drzewa - niektóre nawet liściaste, ale z powyłamywanymi konarami - wymęczone niezliczonymi halnymi. Aż mi żal ich udręk. ;)

Nie wbijałem się w prawdziwe góry głównie z racji fatalnej pogody, co nie mniej szczypty adrenaliny nie zabrakło:
Trasa jak najbardziej przejechana na jednym kole. Po kilku godzinach na deszczu i tak byłem cały mokry, więc nie miałem nic do stracenia ;)
Trasa jak najbardziej przejechana na jednym kole. Po kilku godzinach na deszczu i tak byłem cały mokry, więc nie miałem nic do stracenia ;) © mors
Powrót busem ;p albowiem tak zaczęło lać, że nie widziałem nawet przedniego koła. ;)
A z centrum Zakopca - jazda w drugą stronę, ponawiedzać kolejne "zapomniane" zaułki na zboczach Gubałówki - albowiem w taką pogodę lepiej się oddalić o Tatr właściwych (Państwo Rodzice w owym czasie schodzili z Kasprowego - 5 godzin....).




Szklane Domy, jak w lekturze szkolnej ;)

i stopniowo w dzicz (Przysiółki Kotelnica i Ciągłówka)...


Nigdy nie kumam, jak takie skądinąd piękne podjazdy ogarnia się po lodzie albo w metrowych zaspach...
.
Widoki okolic. Końcówki osad często nie mają nawet utwardzonej nawierzchni, no i gdy parę tygodni później w jednym z poniższych domów wybuchł pożar, to wozy straży pożarnej nie zdołały tamże dojechać po stromym błocie, pomimo oczywiście terenowych podwozi  i napędów samochodów - a to było tylko lato. Czyż to nie piękne?




Pod jednym z takich domostw zagaduje mnie góral, z tych autentycznych:
- o, to tera jest taka moda na takie rowery?
- jak to moda? - pyta zaniepokojony Mors.
- a bo już trzeciego takiego dzisiaj widzę!
- hm, niech zgadnę: pierwszy był w centrum a drugi w Kuźnicach?
- anoo... uh, heh (i inne takie dźwięki).

/To ilustracja uniwersalna - każden ma tendencję do robienia zasad z pojedynczego przypadku, i jak widać - zazwyczaj pochopnie, nawet jeśli byłby on pozornie potrójny/

Powrót oczywiście w deszczu, a jakże...

KORONA NAJWYŻSZYCH POLSKICH PODJAZDÓW NA MONOCYKLU - zdobyta! Butorowy Wierch (1160) plus Gubałówka i okolice (Tatry i mono, cz. IV.7)

Poniedziałek, 21 lipca 2014
kilosy:17.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
Ponoć trzy drogi wiodąc na 1155m zajmują III miejsce co do wysokości w Polsce.
Jedną z nich jest droga do wyciągu pod samym szczytem Butorowego Wierchu.
Ostatnie 5m (w pionie) nie wiedzie już żadna droga, jest tylko ścieżka a później dzika trawa, co oczywiście nie ułatwia podjeżdżania na jednym kole. Tym nie mniej zaszczytowałem...
Butorowy zdobyty ;p
Butorowy zdobyty ;p © mors
Jedziemy dalej
Jedziemy dalej © mors
Monocykl na szczycie Butorowego Wierchu (1160 m npm)
Monocykl na szczycie Butorowego Wierchu (1160 m npm) © mors
Wyżej już się nie da...
A po przeciwnej stronie szczytu - cisza, spokój, żadnych ludzi, a przez szczelinę lasu majaczy "zaginiona cywilizacja" - najwyższej położone prywatne domy w Polsce, o których już pisałem:

OBŁĘDNIE! Strefa wolna od turystów i od upałów. :) Już prawie zbierałem patyki na swój szałas. ;)

Tak więc jest komplecik: miejsce III (Butorowy - 1160), miejsce II (Przeł. Karkonoska/Schronisko Odrodzenie - 1198/1236) oraz miejsce I (droga na Morskie Oko - 1410) wszystkie swego czasu "odfajkowałem", oczywiście na tym samym mono. :))

Dalsza trasa również obfitowała w przeliczne wspaniałości, starczyłoby na 5 wpisów, toteż tylko w telegraficznym skrócie...
Niszczejący, opuszczony, słynny kompleks wypoczynkowy Salamandra, na zboczu Gubałówki, gdzie działki są niezwykle cenne zaś widoki - bezcenne:




Można włazić bez przeszkód. nawet załapałem się na jedną z ostatnich ulotek tegoż przybytku...

Tymczasem na zapomnianych, północnych zboczach Gubałówki...
Wszystkie domy tamże mnie rozbrajały - mieszkać tak wysoko (powyżej 1000m), na odludziu i to jeszcze na zacienionym zboczu, bez dobrego widoku na Tatry, a czasami zupełnie bez...

Masochista jakiś ;)
.


.
Najprawdopodobniej najwyżej położony zakład produkcyjny w PL (Nowe Bystre, ok. 1050 m). Widok mono spowodował (nie)małe, pozytywne zamieszanie wśród ludzi pracy. ;)

A tu przypadła mi do gustu nazwa. 2 lata wybierałem się tamże...

.
Wracamy do mainstreamu...

Co ja pacze?

Zszokował mnie orzech WŁOSKI na 1120 m npm. A w Izerach na tej wysokości ledwo rosną karłowate świerki...
Lepiej by było, jakbym przejął się tymi chmurami... a jeszcze 2 godz. wcześniej dostałem udaru słonecznego na podjeździe (masakrując bicyklistę ;p ). Ale "pognałem" dalej...
Zakątki słonecznej strony Gubałówki:



tamże (ciekawe, ile on narobił w życiu podjazdów...):

Następnie "pognałem" głównym grzbietem dalej i dalej... przez Furmanową, Wierch Grapa (koniec asfaltu tamże) i dalej, w terenie... sam nie wiedząc, gdzie i jak to się skończy. :)
Aż w końcu trafiłem na pokusę, by (próbować) zjechać w dół...




"taki tyci podjazd"... x3 :)))

W porywach chyba do 45 stopni kątowych = 100% (tg).  :) Oczywiście nie zjechałem - problemem było nawet to zejść...

.
Samotne chatki na bezludnym zboczu... *-*


Koniec trasy na podwórku, mniam. ;)
.
Tymczasem coraz bliżej cywilizacji, są płyty i nachylenia już łagodnieją ;)))

Pierwsi ludzie na dole (mechanicy w warsztacie) nie dawali mi wiary, że to można zjechać na jednym kole. ;]
.
Na dole "w końcu" uczciwie lunęło... Jeszcze tylko słit focie...

cojapacze?!

... i reszta dnia spędzona na koczowaniu po przystankach, sklepach, barach w stanie pełnego przemoczenia i niezgorszego wyziębienia. :)
Dziękuję za uwagę. ;)

Poprawiny (Tatry i mono, sezon 4, odc. 6z 8)

Niedziela, 20 lipca 2014
kilosy:3.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Tatry i mono
Upały, duchoty, burze tudzież okoliczności natury cywilizacyjnej nie pozwoliły tym razem poszaleć.Toteż tylko mały objazd malutkich uliczek Kościelska (nowe odkrycie - ul. Sywarne) - jak zawsze malowniczo no i podjazdy dopisały.

PS. wyjątkowo dużo "wywiadów" było tego dnia - ponad 1 na kilometr (no i jak tu jeździć?), a ponadto goniło mnie dziś parę dzieciaków powiedzmy 7-12 lat drących mordy na pół parafii:
- Jaki hardcor! Jaki hardcor!

Starsi ludzie czasami wołają brawo! jeno że zawsze jak jadę po gładkim i płaskim. A jak po stromych ścianach i/lub w terenie, to wtedy nigdy nikt nic komentuje. ;]

Tatry i mono - sezon 4, odc. 3 (deszczowa masakra)

Czwartek, 17 lipca 2014
kilosy:7.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Tatry i mono
Cały dzień wytopiony i 7 km nalatane... "kuzorium", nawet jak na monocykl. :/
No ale obranej taktyki trzymałem się twardo - pogodne poranki cierpliwie przeczekuję w bazie i wyruszam przed południem, jak zaczyna siąpić.Gdy oddalę się od bazy i innych zadaszeń, to zaczyna lać na pełen kurek - ściana deszczu, że nawet kierownicy nie było widać. ;) A przy prędkości rzędu 10km/h każden daszek jest odległy o lata świetlne. A raczej lata deszczowe.
I tak pół dnia: 5 minut jazdy na sucho, 5 na mokro, godzina czekania na okienko pogodowe i od nowa...
Padało prawie każdego dnia tego pobytu, ale owego dnia to już naprawdę, do porzygu. ;]
Przynajmniej miałem motyw by zabunkrować się na poczcie i wysłać pocztówki komu trzeba. 
A "pochwalę się", że z pięciu osób, które obiecywały mi "rewanż", otrzymałem aż dwie (pocztówki, nie osoby).... :p
Al(ouett)e za to jakie fajne!
Pocztówka z Dolomitów  - w tym przypadku tył nawet ciekawszy od przodu ;)
Pocztówka z Dolomitów - w tym przypadku tył nawet ciekawszy od przodu ;) © mors

/przejazdy tylko wewnątrz Kościeliska, i to bez żadnych ścian 20%+ ani masakr na bicyklistach ;) / :(

TATRZAŃSKA MASAKRA ROWEREM JEDNOKOŁOWYM. :) Gliczarowska legenda przedefiniowana. ;) (sezon 4, odc. 2)

Środa, 16 lipca 2014
kilosy:15.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Tatry i mono, Odkrywczo, Nielicho, Mono
Zacznę może od wyjaśnień, że w tych wszystkich relacjach z górskich "masakr" (slang z youtube, należy go czytać z uśmiechem i przymrużeniem oka) na monocyklu chodzi zasadniczo o ukazanie wciąż zaskakującego mnie (i czasem kogoś postronnego) potencjału monocykli. Dlatego też są one dość emocjonalne.
A tłumaczę się, bo pojawiają się rozmaite, mało przyjemne głosy niezrozumienia, jakobym to się przechwalał. 
Pokazuję przede wszystkim ciekawostkę, paradoks, niczym z bajek o wyścigu żółwia i zająca, albo tych o brzydkim kaczątku.
Co do siebie, to trudno przecież, żebym nie pisał w 1 os. l. poj. ;p Ale jestem przekonany, że praktycznie każdy po 3 latach treningu na jednokołowcach uskuteczniałby takie wycieczki i to w większości przypadków łatwiej i szybciej.
No ale mniejsza o większość. ;)

Gliczarów Dolny -> Gliczarów Górny. Taki tam podjazd międzyparafialny, prawdopodobnie najbardziej stroma "zwykła" droga w Polsce (tzn. przelotowa i dostępna bez żadnych ograniczeń, chociaż autobusu przeg(ł)ubowego ze 180 pasażerami tudzież 44 tonowego TIRa tamże sobie nie wyobrażam nawet latem...
Maks. nachylenie 23/24%, czyli coś około 400% tego co legenda warszawskich "podjazdów" (Agrykola). Dla mnie w sam raz. ;)
W zeszłym roku podpuszczali mnie na Gliczarów rozmaici Górale (etniczni, nie rowerzyści), lecz wtedy jeszcze trząsłem portkami. ;)
Jednak po wymęczeniu Przeł. Karkonoskiej (stromiej, dłużej i nierówniej) wszelkie obawy prysły i pozostało tylko liczyć na obecność bike-walkerów. ;]
No i byli. :D
Jedyny "koks" jaki tam podjeżdżał, wręcz z lekkością, mijał mnie akurat gdy zjeżdżałem. Na szczęście, bo by mi popsuł statystyki masakr. ;)
Zjazd "bez hamulca" - bez niespodzianek - nie było lekko, ale do granicy możliwości jeszcze sporo brakowało. Prawdopodobnie da się przekroczyć 30%...
Pomyśleć, że 2 lata temu 15% zjazdy i podjazdy uważałem za krytycznie strome, na granicy bezpieczeństwa i w dodatku okupione były bólem i zakwasami...
Jeszcze nawet nie zjechałem do końca, a już zacząłem fetować zaliczenie podjazdu. ;)
Budowanie naciąganej legendy... w dodatku krypto-reklama hotelu leżącego w dwie parafie dalej :/
Budowanie naciąganej legendy... w dodatku krypto-reklama hotelu leżącego w dwie parafie dalej :/ © mors
Okazuje się jednak, że pierwszy na rowerze jednokołowym był tamże, i to zaledwie 2 tygodnie wcześniej... Czesław Lang ;))

/źródło: Tygodnik Podhalański/

W G. Dolnym dojechałem do szkoły, gdzie zjazd złagodniał. Życie jest za krótkie na jazdę po płaskim. ;)
Górniak ma charakter letniska, Dolniak zaś ma o wiele dłuższą historię i jest zdecydowanie mniej turystyczny, ale i zdecydowanie bardziej "autentyczny" (tak domy jak i mieszkańcy):
Domek w Gliczarowie Dolnym... ciekawy widok z tego okna od strony ulicy
Domek w Gliczarowie Dolnym... ciekawy widok z tego okna od strony ulicy © mors
No i zawracamy i zaczynamy Podjazd...
Dorysowałbym coś ;)
Dorysowałbym coś ;) © mors
Pod nowo postawionym pomnikiem umęczonego rowerzysty, zgarnia mnie ekipa old-boyów na MTB, gadki, fotki, filmik, który się nie nagrał no i pożegnali się i odjechali... a po chwili to jednak ja się żegnałem. :D
Selfie życia: jadę na jednym kole po 24% ściance, masakruję bicyklistów i jeszcze bezczelnie im strzelam upokarzające focię ;D
Selfie życia: jadę na jednym kole po 24% ściance, masakruję bicyklistów i jeszcze bezczelnie im strzelam upokarzające focię ;D © mors
Panowie pochodzili z pogórza, cokolwiek wytrenowani, no i te przerzutki, kierownice i inne niby przydatne bajery... ;)
Po wjechaniu na górę rozlokowałem się w dogodnych do obserwacji miejscach, coby zapolować na spacerowiczów z rowerami.
No i jak na zawołanie, normalnie co półtorej minuty :D
Bike-walking, podręcznikowy przypadek
Bike-walking, podręcznikowy przypadek © mors
NADCHODZI młode pokolenie :D
NADCHODZI młode pokolenie :D © mors
Jeden jeszcze jedzie, ale wyraźnie widać, że nie wie, co się dzieje. :D

A ten był najlepszy:
Mój ulubieniec - wprowadza nawet na wypłaszczeniu :D
Mój ulubieniec - wprowadza nawet na wypłaszczeniu :D © mors

Tym razem mam, nareszcie, filmiki z podjazdu. Sam byłem strasznie ciekaw tego widoku.
Najpierw jednak zobaczmy, jak do tematu PODCHODZĄ (sic!) zawodnicy na TdPA:
Niektórzy, delikatnie pisząc, minęli się z powołaniem. :D

.... a tak się bawimy bez przerzutek, kierownicy i innych (nie)zbędnych bajerów... :D
W przeciwieństwie do ogółu monocyklistów nie używam rąk do trzymania siodła (prawdopodobnie chodzi im o stabilizację wzdłużną, skręcanie i rwanie na podjazdach). Nie uznaję takich ułatwień, jak minimalizm to minimalizm...
Dało się podjechać (jeszcze) szybciej, ale to już bym musiał walczyć o równowagę, a przede wszystkim za bardzo bym się zgrzał, a to nie wchodzi w grę. ;) No więc tak tylko na spokojnie. ;)

Zmasakrowałem jeszcze kilku piechurowerzystów...doprawdy, pasowali tamże jak mors do tropików. Z tą jednak różnicą, że ja się tam absolutnie nie wybieram...

Na koniec rozjazd po Górnym:
Chyba
Chyba "kocham spacery" ;)) © mors
Maszyna konna wciąż w użyciu (Gliczarów 2014)
Maszyna konna wciąż w użyciu (Gliczarów 2014) © mors
Nawiasem pisząc, zjazd na prawo prowadzi do przysiółka "Zimni" (oczywiście nawiedziłem) a za nimi jest przysiółek... "Cipkowie" (!).
Najpierw jest stromo a później już tylko gorzej ;)
Najpierw jest stromo a później już tylko gorzej ;) © mors
Szlakiem pieszych pielgrzymek rowerzystów ;))
Szlakiem pieszych pielgrzymek rowerzystów ;)) © mors
W Gliczarowie Grn., z dedykacją. ;)
W Gliczarowie Grn., z dedykacją. ;) © mors
Nie wiem, o co tu chodzi, ale jest kolejna dedykacja ;)
Nie wiem, o co tu chodzi, ale jest kolejna dedykacja ;) © mors

G. Górny sięga w porywach do 1000m npm (więcej, niż nie jeden szczyt w Sudetach czy Bieszczadach...) no i tutaj już da się oddychać nawet latem. Toteż oddychałem. ;)
W tle Poronin, Zakopane, Gubałówka, Tatry
W tle Poronin, Zakopane, Gubałówka, Tatry © mors
Troszeczkę tam pada (Kuźnice lub okolice)... niebawem także nade mną. ;]
Troszeczkę tam pada (Kuźnice lub okolice)... niebawem także nade mną. ;] © mors
Wjazd do Bukowiny Tatrzańskiej. Ciekawa architektura a w tle lipcowe śniegi :)
Wjazd do Bukowiny Tatrzańskiej. Ciekawa architektura a w tle lipcowe śniegi :) © mors
A to już w Zakopcu i to opodal, za przeproszeniem, Krupówek:
Muzeum Misiów w Zakopcu - oczywiście z dedykacją ;)
Muzeum Misiów w Zakopcu - oczywiście z dedykacją ;) © mors

Ogólnie satysfakcja 124%. ;)

Niepowtarzalna Pająkówka na mono - szosowo, terenowo, przeprawowo... (Tatry i mono, odc. 1b, sezon IV)

Wtorek, 15 lipca 2014
kilosy:4.00gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
Absolutnie ścisła czołówka najpiękniejszych (z zamieszkanych) zakątków naszego kraju - nareszcie, w czwartym sezonie w Tatrach,  została nawiedzona, oczywiście równie ekstremalnym rowerkiem. :)

Gubałówkę, rozumianą jako płaski grzbiet którym pociągnięto ulico-deptak z milionem straganów zna niemal każdy.
Dla "turystów" samochodowych, wyciągowych i wszelkich mało ambitnych lanserów to miejsce doskonałe, zaś dla turystów "prawdziwych" to miejsce odpychające i przerażające - dokładnie z tych samych przyczyn, które przyciągają grupę pierwszą...

Otóż z obiema połowami społeczeństwa nie zgadzam się fundamentalnie. :)

Oczywiście, tłumy na deptaku mnie przerażają, a wyciągiem bym nie pojechał nawet gdyby za to płacili. :) Ale na litość morską ;) - tam jest wiele ustronnych zakątków, bez ruchu turystycznego i straganów, za to z wybitną panoramą Tatr i karkołomnymi zjazdami-podjazdami po stronie południowej, tudzież dzikie, surowe piękno na zboczach północnych, a całe okolice grzbietu Gubałówki (i Butorowego) to najwyżej zamieszkane miejsca w Polsce - ok. 100 metrów WYŻEJ NIŻ NAJWYŻEJ położona miejscowość w Polsce (parafia Ząb - nie ma to jak medialne fakty). Nie wiem, dlaczego nikogo to nie wzrusza, ale mnie wzrusza. Raz, że rekord i że wszystko w dole a dwa, że nawet latem jest tam czym oddychać a temperatura nigdy nie przekracza 30*C w cieniu. ^ - ^

Paradoksalnie, dojazd do domków i działek, wartych przy takiej lokalizacji fortunę, jest bardzo partyzancki nawet latem...
Pająkówka (Gubałówka) - bez komentarza :)
Pająkówka (Gubałówka) - bez komentarza :) © mors
Pająkówka - niczym domki pająków na ścianie, pod samym sufitem
Pająkówka - niczym domki pająków na ścianie, pod samym sufitem © mors
Główna droga Pająkówki po deszczach - stromizna, kamienie, glina jak lód i... monocykl, bez hamulca i na szosowej oponie
Główna droga Pająkówki po deszczach - stromizna, kamienie, glina jak lód i... monocykl, bez hamulca i na szosowej oponie © mors
Widoczki tak obłędne, że trudno ustać na nogach. Tym nie mniej się jechało...
A jednak się kręci!
A jednak się kręci! © mors
Na MUni to każden jeden... ;)

Miotało mną jak szatan miotłą, ale to głównie przez mokre i bardzo śliskie kamyki i glinę.
Gleby były, a jakże, ale TYLKO trzy
Gleby były, a jakże, ale TYLKO trzy © mors
Poharatane zbocze Gubałówki
Poharatane zbocze Gubałówki © mors
Widok od dołu też godziwy. Samo zjechanie tego było wyzwaniem
Widok od dołu też godziwy. Samo zjechanie tego było wyzwaniem © mors
Podjeżdżać - przyznaję - nawet nie próbowałem. Tymczasem droga się skończyła, a ja dalej próbowałem zjeżdżać - po mokrej trawie, po błocie, po korzeniach, z uślizgami wzdłużnymi, z uślizgami poprzecznymi... przekładając na MTB to prawie coś jakby zjeżdżać zboczem Śnieżki po głazach. ;)
Nielicho, jednakże do wymiataczy MUni dzielą mnie lata świetlne - takie drzewka nie powinny mnie zatrzymywać... 
Ostateczny koniec trasy
Ostateczny koniec trasy © mors
... a ja nawet nie podejmowałem walki. :/

Później było już tylko gorzej (i ciemniej). Były odcinki, że buty mi się ślizgały, a później nie było już niczego, a jeszcze później pojawił się podjazd, częściowo wyłożony gruzem i betonowymi płytami tak stromy, że ślizgały się po nim koła samochodów terenowych tudzież moje obuwie. o_O
W końcu jednak, już w zupełnych ciemnościach, osiągnąłem górne zabudowania dolnej części Gubałówki, z komitetem powitalnym w postaci ujadających psów (wilków? ;) ). Wtedy to przypomniałem sobie reportaże o agresywnych, bezpańskich psach na zboczach Gubałówki...
... ale nic złego mnie nie spotkało. 

Po dotarciu do względnej cywilizacji spotkała mnie za to, po raz trzeci tego samego dnia, starsza pani (góralka), która kolejny raz zaczęła mnie straszyć, gdzie i kiedy jest niebezpiecznie. Streszczając te przestrogi, to wszędzie i zawsze. :)))
Troszku polemizowałem, ale raczej nie było sensu. ;) Jeszcze tylko mały trening po równym:
Taki tam podjazd w osiedlu Czajki (lewą stroną spokojnie, środkiem niespokojnie a prawą stroną tylko w dół)
Taki tam podjazd w osiedlu Czajki (lewą stroną spokojnie, środkiem niespokojnie a prawą stroną tylko w dół) © mors
- i grzecznie do domku. ;)

PS. w drodze na szczyt uznałem, że podjeżdżanie po raz czwarty monocyklem na Gubałówkę po asfalcie jest już trochę zbyt oczywiste, więc (częściowo) podjeżdżałem sobie tyłem. :)))


Dziękuję za uwagę. ;)

Zakopane-Kościelisko na jednym kole (Tatry i mono, odc. 1a, sezon IV)

Wtorek, 15 lipca 2014
kilosy:7.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
W Zakopcu pojawiam się o 6:30 - bardzo fajnie, bo jeszcze pusto, "nocleg" w pociągu "za darmo", niebo jeszcze czyste i przejrzyste (rzadkość...) no i chłodek.... a nawet przyznam się, że zmarzłem ;p ...a już 2 godziny później się przegrzewałem (na podjazdach i z pełnym plecakiem, który miota mną jak... ;) ).
.
Druga co do wysokości stacja kolejowa w Polsce(835m, zaraz po Jakuszycach) z bezkonkurencyjnymi widokami:
Jedyny taki dworzec
Jedyny taki dworzec © mors
Widok samego dworca zdecydowanie słabszy... (ponoć nawet są pieniądze na remont... ale PKP i miasto nie mogą się dogadać...)
Koniec torów (835m n.p.m.)
Koniec torów (835m n.p.m.) © mors
Dojazd oczywiście połączony ze zwiedzaniem. Intrygujący na mapach "Pomnik Ognia" nieco rozczarowuje ;)
Pomnik
Pomnik "Ognia" (cokolwiek zmylające) © mors
ale miał też miłe akcenty ;)
PapieRZ Sąp i PapieRZ HURAGAN ;)
PapieRZ Sąp i PapieRZ HURAGAN ;) © mors
dalej...
Niesamowita, baśniowa architektura
Niesamowita, baśniowa architektura © mors
dalej... oczywiście nawiedziłem Sanktuarium na Krzeptówkach ;p
Z widokiem na niewidoczny na zdjeciu krzyż na Giewoncie
Z widokiem na niewidoczny na zdjeciu krzyż na Giewoncie © mors
dalej... wyprzedziła mnie rowerzystka-sobowtór Lei *-* i też tak konkretnie cisnęła (i nawet mnie zagadnęła). ;p
Głupio trochę, ale podjazd poniżej 10% to nie podjazd. ;p
dalej... zjazd do Kościeliska *-*
Mieszkałbym! (Butorowy Wierch i Palenica Kościeliska -dwie najwyższe zamieszkane góry w Polsce)
Mieszkałbym! (Butorowy Wierch i Palenica Kościeliska -dwie najwyższe zamieszkane góry w Polsce) © mors
Mieszkać na stromym zboczu, około 1100 m npm i do tego z widokiem na Tatry - aż mi się ślepia szklą. ;]
Po drodze nie odpuszczałem żadnej bocznej uliczce (takie są najstromsze!), choć z plecakiem, na ostrym kole i w ostrym słońcu to było makabrycznie uciążliwe...
No i baza, której szczególną zaletą jest Pani Gospodyni "Efka" - tzw. żywe złoto *-*  :))) aczkolwiek przez większość mego pobytu akurat jej tamże nie było. :((( ;p

Powrót do 24" mono - przyspieszony kurs reedukacyjny

Niedziela, 13 lipca 2014
kilosy:0.50gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono
Prawie rok nie jeździłem na 24" kole a już za trzy dni miałem jechać z tymże w Tatry...
Oj, niełatwo się było przeskalować z 36" - pierwsze dwa ruszenia ledwom jechał, po kilkunastu minutach manewrów było już całkiem nieźle, a parę dni później znów niszczyłem system, jak za starych, dobrych czasów. ;)
/dystans szacunkowy, same manewry 12-13.VII.)/.

Sprint na 36" kole

Piątek, 11 lipca 2014
kilosy:7.95gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono
Taki niby-trening przed wyjazdem w Tatry.
Prędkość maks.: 21,6
Prędkość średnia: 15,4 (w tym treningi zawracania na wąskiej drodze).
Można by spokojnie podciągnąć do ~17, a to już prawie tyle, ile wyciąga mój stary góral i sporo więcej, niż emeryci na Ukrainach,,,

PS. przy 20*C było chwilami za gorąco.

Słoniem po mieście

Niedziela, 6 lipca 2014
kilosy:12.24gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono
Pomimo 26*C upału... stawałem na lodzika w co drugim sklepie - oczywiście tylko w tych, w których mają klimę.
Rowerek oczywiście jak najbardziej pozostawał niezapinany. :)
Takie tam motywy...
Taki tam motyw
Taki tam motyw © mors
Ponad 70 lat po wojnie
Ponad 70 lat po wojnie © mors
Dobrze, że nie dosięgałem, bo degermanizowałbym. ;)