Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Era Land RoWera ;) (10-18.XI., Kross)
Środa, 18 listopada 2020
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 37.30 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam (po małej przerwie ;) )
Nawet fajnie to wyszło - tak estetycznie, jak i co do gry słów. W dodatku jest to marka samochodów terenowych, więc wszystko pasuje. ;)
Jedne z ostatnich przejazdów Krossidłem w tymże roku, bo w mróz, słotę i po soli jeździć zabytkiem nie będę. ;p
W niedzielę (15.XI) tradycyjnie, PRAWIE dojechałem do Szklar. Por. ;]
Wpadło parę widoczków oraz... 30 puszek! Cała sakwa! Rekordowy urobek - toż to ponad... 1 złotówka. xDD
Co ciekawe, w jednym miejscu, w trawie, znalazłem aż 19 puszek po energetyku pewnego wiodącego producenta, opodal tych ruin:
Kogoś chyba rozsadzała energia. ;))
/Piastów - ostatnia parafia przed górami właściwymi. Tuż obok jest kawalerka na sprzedaż... ^-^/
Kolorowy listopad...
Poza tym - śmieciowe przejazdy po bułki. :/
Nawet fajnie to wyszło - tak estetycznie, jak i co do gry słów. W dodatku jest to marka samochodów terenowych, więc wszystko pasuje. ;)
Jedne z ostatnich przejazdów Krossidłem w tymże roku, bo w mróz, słotę i po soli jeździć zabytkiem nie będę. ;p
W niedzielę (15.XI) tradycyjnie, PRAWIE dojechałem do Szklar. Por. ;]
Wpadło parę widoczków oraz... 30 puszek! Cała sakwa! Rekordowy urobek - toż to ponad... 1 złotówka. xDD
Co ciekawe, w jednym miejscu, w trawie, znalazłem aż 19 puszek po energetyku pewnego wiodącego producenta, opodal tych ruin:
Kogoś chyba rozsadzała energia. ;))
/Piastów - ostatnia parafia przed górami właściwymi. Tuż obok jest kawalerka na sprzedaż... ^-^/
Kolorowy listopad...
Poza tym - śmieciowe przejazdy po bułki. :/
Majka W., szlabany i inne takie. Przejazdy Krossa jak krew z nosa. ;)
Poniedziałek, 9 listopada 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 103.40 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
No cóż, zbiorówka od 1 do 9 listopada. :>
1.XI - wyjątkowe Święto - z pustymi cmentarzami, miastami, trasami i górami. Na wycieczkę - w sam raz. ;) Gorzej, że byłem po nocnej zmianie i musiałem odespać. :/
Klasyka gatunku...
Szwendałem się po nowym osiedlu willowym w Cieplicach, na ostatnich wzgórzach przed górami właściwymi... i niechcący wylądowałem na tyłach przybytku "Panorama Park" - tego od Majki W. :O
Rzeczonej nie spotkałem... pewnie akurat kręciła na trenażerze ;ppp
Widok na owej dzielni:
4.XI - Piechowice i okolice, po pracy. Jak zwykle PRAWIE dojechałem do Szklar. Por. ;]
Tutaj ostatnia prosta (i płaska) na kolei przed Szklarską. Za zakrętem już tylko same serpentyny...
Pomyślałem, że to fajne miejsce na foto... a tu akurat zamknęli oba szlabany. xDD Trochę ciśnienie skoczyło... ^-^
6.XI - tego dnia po raz drugi spotkałem na zakupach Majkę. Oczywiście nie chodzi mi o tę kotkę, u której POMIESZKUJE KĄTEM niejaki Lapec. ;))) Akurat tak wyszło, że się tasowaliśmy w alejkach zakupowych. Dyskretnie zerkałem... ^-^
Tradycyjnie już to tylko ja przyjechałem rowerem, w dodatku Krossem...
Widoczek z tegoż dnia:
8.XI - tym razem dojechałem do Szklar. Por. ^-^
Takiej nie znacie i w żadnym przewodniku nie poznacie:
Relikty wiejskiej Szklarskiej, ulica - nomen omen - Wiejska. :)
PS. Jest 15:21 a tu już dawno po zachodzie słońca - niesamowite...
Troszku powspinałem się w górę Dolnej i nawiedziłem terenowy trawers, który doprowadził mnie do jakichś dziwnych ruin, na samym skraju osady:
No i widoczek na bliskie Karki ^-^
I jeszcze coś z drogi dojazdowej - bułgarski TIR stał przy DK3 niemal u stóp Karkonoszy trollując nasze góry ;ppp
Trzeba przyznać, że dają radę...
1.XI - wyjątkowe Święto - z pustymi cmentarzami, miastami, trasami i górami. Na wycieczkę - w sam raz. ;) Gorzej, że byłem po nocnej zmianie i musiałem odespać. :/
Klasyka gatunku...
Szwendałem się po nowym osiedlu willowym w Cieplicach, na ostatnich wzgórzach przed górami właściwymi... i niechcący wylądowałem na tyłach przybytku "Panorama Park" - tego od Majki W. :O
Rzeczonej nie spotkałem... pewnie akurat kręciła na trenażerze ;ppp
Widok na owej dzielni:
4.XI - Piechowice i okolice, po pracy. Jak zwykle PRAWIE dojechałem do Szklar. Por. ;]
Tutaj ostatnia prosta (i płaska) na kolei przed Szklarską. Za zakrętem już tylko same serpentyny...
Pomyślałem, że to fajne miejsce na foto... a tu akurat zamknęli oba szlabany. xDD Trochę ciśnienie skoczyło... ^-^
6.XI - tego dnia po raz drugi spotkałem na zakupach Majkę. Oczywiście nie chodzi mi o tę kotkę, u której POMIESZKUJE KĄTEM niejaki Lapec. ;))) Akurat tak wyszło, że się tasowaliśmy w alejkach zakupowych. Dyskretnie zerkałem... ^-^
Tradycyjnie już to tylko ja przyjechałem rowerem, w dodatku Krossem...
Widoczek z tegoż dnia:
8.XI - tym razem dojechałem do Szklar. Por. ^-^
Takiej nie znacie i w żadnym przewodniku nie poznacie:
Relikty wiejskiej Szklarskiej, ulica - nomen omen - Wiejska. :)
PS. Jest 15:21 a tu już dawno po zachodzie słońca - niesamowite...
Troszku powspinałem się w górę Dolnej i nawiedziłem terenowy trawers, który doprowadził mnie do jakichś dziwnych ruin, na samym skraju osady:
No i widoczek na bliskie Karki ^-^
I jeszcze coś z drogi dojazdowej - bułgarski TIR stał przy DK3 niemal u stóp Karkonoszy trollując nasze góry ;ppp
Trzeba przyznać, że dają radę...
Zakończenie sezonu palżingowego 25 października :) plus zakończenie tegoż miesiąca /Kross/
Sobota, 31 października 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 62.80 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ostatecznie to jeszcze nieprzesądzone z tym zakończeniem. :)
25 października było 16* w cieniu, czyli rześko, ale w słońcu powyżej 20*, czyli w zacisznych zakątkach bajorka było całkiem-całkiem. ;]
W tygodniu parę przejazdów po bułki, a w sobotę, 31.X., to "nawet" PRAWIE dojechałem do Szklar. Por. ;]
Takie tam na mieście (Jelenia Góra):
Takie tam na DK3:
Janusz odcinka /wychodząc ze sklepu/:
- o ku#wa! Ale się pięknie wypogodziło!
xD
Miesiąc kończę najniższym wynikiem od bardzo dawna... :O :/
25 października było 16* w cieniu, czyli rześko, ale w słońcu powyżej 20*, czyli w zacisznych zakątkach bajorka było całkiem-całkiem. ;]
W tygodniu parę przejazdów po bułki, a w sobotę, 31.X., to "nawet" PRAWIE dojechałem do Szklar. Por. ;]
Takie tam na mieście (Jelenia Góra):
Takie tam na DK3:
Janusz odcinka /wychodząc ze sklepu/:
- o ku#wa! Ale się pięknie wypogodziło!
xD
Miesiąc kończę najniższym wynikiem od bardzo dawna... :O :/
Tydzień DPD na Huraganie z lekką kontuzją
Sobota, 24 października 2020
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 28.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
To był fatalny tydzień. Albo to ja jestem taki fatalny...? :>
Cosik mi się naderwało nad kolanem, jakieś wiązadło czy inne żyjątko ;) i cały tydzień pomykałem Huraganem, bo ostre koło monocykla wiązało się z ostrym bólem kolana. ;)
Trochę rozchodziłem, trochę smarowałem mazidełkami i chyba przeszło, no i wracamy do zabawy. ;)
W sobotę rano przed wycieczką jeszcze wyjazd na Eko-targ na dawnym bazarku "Flora", który to, po ok. roku od zamknięcia wygląda fatalnie:
Ale "już" się za niego wzięli i ma być zupełnie inny świat, choć głównie badyle (skwery, parki, te sprawy ;p ).
Upiornie od lat, ale jeden widoczek zza płotu jest tam rozczulający dla mego serca i oczu:
I to jeszcze na Żuku! Sam bym tego lepiej nie wymyślił. :D:D
Cosik mi się naderwało nad kolanem, jakieś wiązadło czy inne żyjątko ;) i cały tydzień pomykałem Huraganem, bo ostre koło monocykla wiązało się z ostrym bólem kolana. ;)
Trochę rozchodziłem, trochę smarowałem mazidełkami i chyba przeszło, no i wracamy do zabawy. ;)
W sobotę rano przed wycieczką jeszcze wyjazd na Eko-targ na dawnym bazarku "Flora", który to, po ok. roku od zamknięcia wygląda fatalnie:
Ale "już" się za niego wzięli i ma być zupełnie inny świat, choć głównie badyle (skwery, parki, te sprawy ;p ).
Upiornie od lat, ale jeden widoczek zza płotu jest tam rozczulający dla mego serca i oczu:
I to jeszcze na Żuku! Sam bym tego lepiej nie wymyślił. :D:D
Kompletnie a-turystyczne strony Karpacza istnieją ;) /Hrgn/
Sobota, 24 października 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 56.45 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Turystyka dogorywa, zanim na dobre się podniosła... ale dla mnie to dobrze, bo w Karpaczu i w Szklarskiej będzie duuuużo luźniej. :)
W pierwszym dniu ogólnokrajowej czerwonej strefy jeszcze trochę ceprów się plątało, dlatego mój program przewidywał wyłącznie a-turystyczne zakątki Karpacza ;]
1) wioskowy sklepik - z jabłonkami, z ozdobami własnej roboty... i prawie bez towaru. A z tego co było, to 3/4 to alko xD plus inksze napoje... Dodajmy, że część towaru leży bezpośrednio na glebie, to już mamy wiochę pełną gębą (bodajże trzeci taki sklep w życiu widziałem).
2) komis rzeczy używanych (jakaś rupieciarnia raczej ;p) i to jeszcze koło karpaczańskiego blokowiska (sic!), z którego, żeby było jeszcze bardziej nieturystycznie, praktycznie nie widać gór (północny stok, badyle ;p ). Był tylko jeden rower, ale nie na Dębicach, więc pojechałem dalej, pff ;p
3) nawiedziłem nową (dla mnie) ul. Poznańską - gwoździem programu było 14% nachylenie po kiepskim bruku, więc było milusio. ;] Huragan oczywiście wciągnął to nosem (wentylem?). ;p
4) kawałek poniżej Karpacza zrobiłem zakupy techniczne (mazidełko do śrub, coby się nie zapiekały). ;] No co, było -10% na wszystko, to musiałem brać (i wspinać się później ze zbędnym balastem po Karpaczu xD). Oraz obaliłem lodzika, w związku z niedostateczną ilością śniegu w Karkonoszach.
Nawiasem to zabawnie wyglądają farby "Śnieżka" i słodycze firmy o takiej samej nazwie u stóp góry Śnieżka. :D
Dojazd przez Mysłakowice, powrót przez Sosnówkę, Podgórzyn i Sobieszów. W Sosnówce trafił się nielichy spektakl słońca i gór... *-*
Foty chronologicznie. ;p
/WITAM! ;) /
Pięknie pocelowałem. :) Szkoda, że to nie Łysa Polana/Moskie Oko ;)
W górach są uchowały się jeszcze strefy żółte ;)
Szanuję w opór: w kurorcie, gdzie ziemia kosztuje fortunę, ktoś woli mieć poletko z widokiem na Śnieżkę, zamiast z widokiem na betonowe ściany sąsiednich budynków. Dewelopery oddali by za to poletko pewnie nawet własną matkę xDD i machnęli ze 4 osiedla pato-apartementowców. :/ A ktoś woli mieć maly sad jabłonek koło wiejskiej chatki. *-*
A to już widoki spod Sosnówki :O
Dziękuję za uwagę. ;p
W pierwszym dniu ogólnokrajowej czerwonej strefy jeszcze trochę ceprów się plątało, dlatego mój program przewidywał wyłącznie a-turystyczne zakątki Karpacza ;]
1) wioskowy sklepik - z jabłonkami, z ozdobami własnej roboty... i prawie bez towaru. A z tego co było, to 3/4 to alko xD plus inksze napoje... Dodajmy, że część towaru leży bezpośrednio na glebie, to już mamy wiochę pełną gębą (bodajże trzeci taki sklep w życiu widziałem).
2) komis rzeczy używanych (jakaś rupieciarnia raczej ;p) i to jeszcze koło karpaczańskiego blokowiska (sic!), z którego, żeby było jeszcze bardziej nieturystycznie, praktycznie nie widać gór (północny stok, badyle ;p ). Był tylko jeden rower, ale nie na Dębicach, więc pojechałem dalej, pff ;p
3) nawiedziłem nową (dla mnie) ul. Poznańską - gwoździem programu było 14% nachylenie po kiepskim bruku, więc było milusio. ;] Huragan oczywiście wciągnął to nosem (wentylem?). ;p
4) kawałek poniżej Karpacza zrobiłem zakupy techniczne (mazidełko do śrub, coby się nie zapiekały). ;] No co, było -10% na wszystko, to musiałem brać (i wspinać się później ze zbędnym balastem po Karpaczu xD). Oraz obaliłem lodzika, w związku z niedostateczną ilością śniegu w Karkonoszach.
Nawiasem to zabawnie wyglądają farby "Śnieżka" i słodycze firmy o takiej samej nazwie u stóp góry Śnieżka. :D
Dojazd przez Mysłakowice, powrót przez Sosnówkę, Podgórzyn i Sobieszów. W Sosnówce trafił się nielichy spektakl słońca i gór... *-*
Foty chronologicznie. ;p
/WITAM! ;) /
Pięknie pocelowałem. :) Szkoda, że to nie Łysa Polana/Moskie Oko ;)
W górach są uchowały się jeszcze strefy żółte ;)
Szanuję w opór: w kurorcie, gdzie ziemia kosztuje fortunę, ktoś woli mieć poletko z widokiem na Śnieżkę, zamiast z widokiem na betonowe ściany sąsiednich budynków. Dewelopery oddali by za to poletko pewnie nawet własną matkę xDD i machnęli ze 4 osiedla pato-apartementowców. :/ A ktoś woli mieć maly sad jabłonek koło wiejskiej chatki. *-*
A to już widoki spod Sosnówki :O
Dziękuję za uwagę. ;p
Pierwsze śniegi i ostatnie "rzepaki" :) /Hrgn/
Niedziela, 18 października 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 23.95 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Takie tam w Piastowie, pod Zimną Przełęczą (sic!):
Śnieżek, po kilku dniach od opadów, wciąż jeszcze zalega powyżej ~1250m (tuż ponad Przeł. Karkonoską:
Janusze rolnictwa nazywają to rzepakiem xD
Pozdrawiam ozięble! ;p ;))
Śnieżek, po kilku dniach od opadów, wciąż jeszcze zalega powyżej ~1250m (tuż ponad Przeł. Karkonoską:
Janusze rolnictwa nazywają to rzepakiem xD
Pozdrawiam ozięble! ;p ;))
Czasami bywało naprawdę ciężko... deszczowe i nocne DPD na Wielkim Kole, odciny 50-53 (153-156)
Sobota, 17 października 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 31.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Kręciłbym! ;p
Codziennie (conocnie?) wyjazd w nocy i powrót w nocy, prawie codziennie w deszczu, prawie codziennie ktoś włazi lub coś wjeżdża pod
Dość powiedzieć, że 2 razy zaliczyłem glebę. Raz - terenowym skrótem, w kałuży, w niemal zupełnej ciemności - to jeszcze można "wybaczyć". Ale drugi raz był na chodniku, niemal pod domem. o_O
Szczęście w nieszczęściu, że nie na ruchliwych skrzyżowaniach - a TIRów i przeg(ł)ubowców na niektórych odcinkach mnogo.. :>
Tylko jeden dzień (noc), w największy deszcz, wymiękłem i pojechałem autobusem ;p 3 zł x2, brrrr! ;pp
Ale i tak jeździłem każdego dnia tygodnia, bo popołudniami jeżdżę sobie na mono "po bułki" - to tu, to tamże. ;]
Takie tam powodziowo-rowerowe:
https://www.nj24.pl/article/woda-zniszczyla-sciezk...
W mojej najbliższej okolicy było mało spektakularnie, więc bez zdjęć. ;p
Akcja poszukiwawcza zaginionej loszki (!) /Hrgn/
Sobota, 17 października 2020
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 33.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pewnego dnia u sOMsiadki "bawiły" jej córka i wnuczka. Oraz króliczek tej ostatniej, ale do czasu - bo tak jakoś wyszło, że akurat wykorkował. :>
Naraz wielkie zamieszanie, krzyki, rwetes i trzaskające drzwi - paCZę przez okno, a młoda wybiegła w szoku z domu i poleciała "w Długą". ;>
Jak się później okazało, szok był ciężki, bo wyleciała bez kurtki, komórki i wgl (7*C, późne popołudnie, duża wilgotność i perspektywa ulewy). Wyleciała i nie wróciła. A ja zostałem poproszony (przez tą sama sąsiadkę, która mnie wyzywała i straszyła oprychami za kulturalne zwracanie uwagi, że na korytarzu się nie pali papierosów, nie trzaska drzwiami i zamyka drzwi od wc-kuchni itd. ;> ) - poproszony, cobym wskakiwał na rower i szukał uciekinierki. :>
Wahałem się ze względów "politycznych", a i sprawa nie wydawała mi się poważna ("zaraz jej przejdzie, zmarznie, to i wróci"), ale ostatecznie pojechałem.
Na dobry początek odkryłem nową wycinkę nad rzeką. ^-^
A już po 1,5 km odkryłem małą uciekinierkę :O Tak bardzo wątpiłem w sukces tej akcji, że najpierw ją minąłem, a dopiero po 100 m o niej pomyślałem. xDD
Odtąd śledziłem ją z bezpiecznej odległości, coby nie spłoszyć "zwierzyny", z telefonem w ręku, nawigując pobieżającą czem prędzej matkę tejże. ;]
Mała snuła się po łąkach, zaroślach i mokradłach opodal rzeki, co nie ułatwiało przebijania się z rowerem (Huraganem), a jeszcze gorzej było wyjaśnić swoją lokalizację rzeczonej Pani Matce, która nie ogarnia nawet nazw ulic na swojej dzielnicy, a co dopiero nawigować ją w terenie. xD
Mała szła w kierunku gór, więc nawet mi się ta akcja podobała ;D aczkolwiek zaczynało się ściemniać, a i deszczowe chmury były coraz straszniejsze - klimat tworzył się niczym w małym horrorku. :>
Ostatecznie jednak niewiasty dzięki mnie się zeszły, nastąpiły wielkie szlochy i takie tam. ;]
Upewniwszy się, że wracają skąd przyszły, pojechałem do domu, wszak na ramę przecież żadnej nie wezmę. ;p
Po dłuższym czasie loszki wróciły, ale akcja była dopiero w połowie. xD
Mała cały czas ryczała, co chwilę wołając:
- Milusiaaaaaa!!! beeeeeeeeeeee!
Na co Pani Matka za każdym razem miała przygotowane takie oto wsparcie psychologiczne...
- Nie ma jej! Kur#@! Zamknij się!
xDDDD
Ogólnie długo by strzępić klawiaturę o tych niewiastach, ale już mi ich trochę jednak szkoda. ;]
Dla mnie to była tylko przygoda detektywistyczno-rowerowa, jedyna taka pewnie w całym życiu. No bo jednak stan psychiczny małej pozwalał domniemywać, że gdyby nie ja, to skończyłaby kiepsko, albo jeszcze gorzej... :> Szukałem nieraz psów i kotów, ale tutaj było znacznie grubiej...
A za zużyty czas wciśnięto mi (na siłę!) prawie cały poczet królów polskich ;)) więc ostatecznie nie narzekam. ;))
Gdy o 21szej wychodziłem do pracy, mała dopiero zasypiała.
A teraz, na koniec, najlepsze: zgadywać, ile "mała" ma lat? ;>
.
.
.
.
Żebyście nie zerkali na dół strony przed zgadnięciem to dospamuję, że wpis zawiera śmieciowe przejazdy z bodajże 7 dni od początku miesiąca aż do daty wpisu i że sporo padało, czasem się nie chciało, czasem przysypiało (mając na 6 rano) i ogólnie słabe to było. Natomiast mała ma lat trzydzieści. Zatkało, co? :)
Jasne i ciemne strony Kowar ;) /Kross/
Poniedziałek, 12 października 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 53.10 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jestem hard-kowarem ;) bo pojechałem pojeździć po Kowarach. Opiszę to tak: na 3 postoje tylko raz ktoś mnie nie poprosił o złotówkę. xD
Pierwszy raz obczaiłem tenże pałacyk - fajnepatopłaskorzeźby:
Jedyna taka Biedra ;p
Pusto, bo niedziela. Miejscami tylko szwendali się Romowie i inne patusy. ;p
Udało się przeżyć, i to bezhamulcowo. :]
A to już Wojków - jasna strona Kowar istnieje;)
/co Wy wiecie o narzędziach tortur?? Ja tym rowerem jeżdżę 21 roków! ;] /
Na góry znów zabrakło czasu, ale na wysokości ~500m to już zawsze 1*C chłodniej niż w Jeleniej i ok. 2* mniej jak na nizinach. ;p Co ciekawe, pomimo 10-12* mijałem parę osób na letniaka. xD
Jeszcze coś po drodze - ciekawy "gruz" odkryty w Mysłakowicach:
Vieśwagen WARIA(n)T - żart słowny niebezpodstawny, bo to chyba najbardziej absurdalne kombi w historii - jako pochodna klasycznego VW Garbusa ma silnik z tyłu, który drastycznie zmniejsza funkcjonalność (bagażnik) nadwozia kombi. ;] I do tego jeszcze tylko jedna para drzwi, komedia jakaś normalnie. ;]
38,1 km w niedzielę do Kowar plus 15 km z nieudanej wycieczki w poniedziałek, kiedy to mżawka, wiatr i czarne chmury wypłoszyły mnie 3 km od gór. ;]
Pierwszy raz obczaiłem tenże pałacyk - fajne
Jedyna taka Biedra ;p
Pusto, bo niedziela. Miejscami tylko szwendali się Romowie i inne patusy. ;p
Udało się przeżyć, i to bezhamulcowo. :]
A to już Wojków - jasna strona Kowar istnieje;)
/co Wy wiecie o narzędziach tortur?? Ja tym rowerem jeżdżę 21 roków! ;] /
Na góry znów zabrakło czasu, ale na wysokości ~500m to już zawsze 1*C chłodniej niż w Jeleniej i ok. 2* mniej jak na nizinach. ;p Co ciekawe, pomimo 10-12* mijałem parę osób na letniaka. xD
Jeszcze coś po drodze - ciekawy "gruz" odkryty w Mysłakowicach:
Vieśwagen WARIA(n)T - żart słowny niebezpodstawny, bo to chyba najbardziej absurdalne kombi w historii - jako pochodna klasycznego VW Garbusa ma silnik z tyłu, który drastycznie zmniejsza funkcjonalność (bagażnik) nadwozia kombi. ;] I do tego jeszcze tylko jedna para drzwi, komedia jakaś normalnie. ;]
38,1 km w niedzielę do Kowar plus 15 km z nieudanej wycieczki w poniedziałek, kiedy to mżawka, wiatr i czarne chmury wypłoszyły mnie 3 km od gór. ;]
Heroiczny wypad w góry (Szklar. Por. po pracy) /Kross/
Czwartek, 8 października 2020
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 35.80 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
4 h spania, pobudka o 5 nad ranem, 8 h pracy tak intensywnej, że nie było nawet kiedy zjeść (!)... ale że pogoda się poprawiła, to pojechałem w górki. Na dobitkę - pod wiatr. ;]
Dojazd (17,8 km) w ponad półtorej godziny :D za to powrót (w dół i z wiatrem, 15 km) - w 30 min. i to prawie bez pedałowania. :>
Co ciekawe, atak senności (a jeszcze bardziej ból oczu) miałem w drodze powrotnej, gdy głównie się toczyłem luzem. :>
Dla zobrazowania:
gdzie:
ten z prawej - to ja ;)
ten z lewej - wygodniccy siedzący w domu ;p
W Szklarskiej byłem tylko Dolnej, a i to tylko w dolnej Dolnej. ;) Niezwykle lubię ten zakątek, mimo że to ciemna strona Szklarskiej (północne stoki). Niesamowite, że ktoś kupił (po paru latach) ten przybytek poniżej - nawet po wykarczowaniu wszechobecnych badyli dociera tam niewiele słońca. Za to teraz łatwiej docierają głazy. xDD
Widać było na ścianach wilgoć bijącą od wzgórza i badyli (aktualnie zbite tynki). Do tego brak słońca i widoków - nawet ja bym nie chciał tamże mieszkać... o_O
A to najniżej położony budynek w Szklarskiej - sam dół Dolnej, a tu pionowe ściany skalne.
Za to w najwyższej dzielnicy (Jakuszyce, 400 metrów wyżej!) - jest praktycznie płasko. :D
Nominacje na przypały odcinka. :)
W kategorii Grażyna/Karyna: w Piechowicach jakaś loszka szła w krótkiej kiecce (przy 12*C ;> ) demonstrując swoje brązowo-czarne, przepalone wręcz nogi, co było porażające w połączeniu z jej bladą twarzą. xDD
Janusz odcinka: znów Piechowice (to taka mała Rosja ;] ) władował się TIRowozem na łąkę i tak się zakopał, że nawet traktór nie był w stanie go wyciągnąć, choć ciągali się w dół zbocza. Tymczasem asfalt był w przeciwnym kierunku... xDD
I jeszcze foto z dojazdu, na terenie Jeleniej Góry, na skraju Cieplic i Śródmieścia (w pewnym sensie - środek miasta..):
Patologiczne (hałdy rupieci i to od strony ulicy) śródmiejskie mini-gospodarstwo rolne wciąż aktywne. ^-^
Toż to nawet w mojej rodzinnej wiosce było nie do pomyślenia. xD
Wpis zawiera śmieciowe 3 km po bułki we wtorek.
Dojazd (17,8 km) w ponad półtorej godziny :D za to powrót (w dół i z wiatrem, 15 km) - w 30 min. i to prawie bez pedałowania. :>
Co ciekawe, atak senności (a jeszcze bardziej ból oczu) miałem w drodze powrotnej, gdy głównie się toczyłem luzem. :>
Dla zobrazowania:
gdzie:
ten z prawej - to ja ;)
ten z lewej - wygodniccy siedzący w domu ;p
W Szklarskiej byłem tylko Dolnej, a i to tylko w dolnej Dolnej. ;) Niezwykle lubię ten zakątek, mimo że to ciemna strona Szklarskiej (północne stoki). Niesamowite, że ktoś kupił (po paru latach) ten przybytek poniżej - nawet po wykarczowaniu wszechobecnych badyli dociera tam niewiele słońca. Za to teraz łatwiej docierają głazy. xDD
Widać było na ścianach wilgoć bijącą od wzgórza i badyli (aktualnie zbite tynki). Do tego brak słońca i widoków - nawet ja bym nie chciał tamże mieszkać... o_O
A to najniżej położony budynek w Szklarskiej - sam dół Dolnej, a tu pionowe ściany skalne.
Za to w najwyższej dzielnicy (Jakuszyce, 400 metrów wyżej!) - jest praktycznie płasko. :D
Nominacje na przypały odcinka. :)
W kategorii Grażyna/Karyna: w Piechowicach jakaś loszka szła w krótkiej kiecce (przy 12*C ;> ) demonstrując swoje brązowo-czarne, przepalone wręcz nogi, co było porażające w połączeniu z jej bladą twarzą. xDD
Janusz odcinka: znów Piechowice (to taka mała Rosja ;] ) władował się TIRowozem na łąkę i tak się zakopał, że nawet traktór nie był w stanie go wyciągnąć, choć ciągali się w dół zbocza. Tymczasem asfalt był w przeciwnym kierunku... xDD
I jeszcze foto z dojazdu, na terenie Jeleniej Góry, na skraju Cieplic i Śródmieścia (w pewnym sensie - środek miasta..):
Patologiczne (hałdy rupieci i to od strony ulicy) śródmiejskie mini-gospodarstwo rolne wciąż aktywne. ^-^
Toż to nawet w mojej rodzinnej wiosce było nie do pomyślenia. xD
Wpis zawiera śmieciowe 3 km po bułki we wtorek.