Akcja poszukiwawcza zaginionej loszki (!) /Hrgn/
Sobota, 17 października 2020
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 33.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pewnego dnia u sOMsiadki "bawiły" jej córka i wnuczka. Oraz króliczek tej ostatniej, ale do czasu - bo tak jakoś wyszło, że akurat wykorkował. :>
Naraz wielkie zamieszanie, krzyki, rwetes i trzaskające drzwi - paCZę przez okno, a młoda wybiegła w szoku z domu i poleciała "w Długą". ;>
Jak się później okazało, szok był ciężki, bo wyleciała bez kurtki, komórki i wgl (7*C, późne popołudnie, duża wilgotność i perspektywa ulewy). Wyleciała i nie wróciła. A ja zostałem poproszony (przez tą sama sąsiadkę, która mnie wyzywała i straszyła oprychami za kulturalne zwracanie uwagi, że na korytarzu się nie pali papierosów, nie trzaska drzwiami i zamyka drzwi od wc-kuchni itd. ;> ) - poproszony, cobym wskakiwał na rower i szukał uciekinierki. :>
Wahałem się ze względów "politycznych", a i sprawa nie wydawała mi się poważna ("zaraz jej przejdzie, zmarznie, to i wróci"), ale ostatecznie pojechałem.
Na dobry początek odkryłem nową wycinkę nad rzeką. ^-^
A już po 1,5 km odkryłem małą uciekinierkę :O Tak bardzo wątpiłem w sukces tej akcji, że najpierw ją minąłem, a dopiero po 100 m o niej pomyślałem. xDD
Odtąd śledziłem ją z bezpiecznej odległości, coby nie spłoszyć "zwierzyny", z telefonem w ręku, nawigując pobieżającą czem prędzej matkę tejże. ;]
Mała snuła się po łąkach, zaroślach i mokradłach opodal rzeki, co nie ułatwiało przebijania się z rowerem (Huraganem), a jeszcze gorzej było wyjaśnić swoją lokalizację rzeczonej Pani Matce, która nie ogarnia nawet nazw ulic na swojej dzielnicy, a co dopiero nawigować ją w terenie. xD
Mała szła w kierunku gór, więc nawet mi się ta akcja podobała ;D aczkolwiek zaczynało się ściemniać, a i deszczowe chmury były coraz straszniejsze - klimat tworzył się niczym w małym horrorku. :>
Ostatecznie jednak niewiasty dzięki mnie się zeszły, nastąpiły wielkie szlochy i takie tam. ;]
Upewniwszy się, że wracają skąd przyszły, pojechałem do domu, wszak na ramę przecież żadnej nie wezmę. ;p
Po dłuższym czasie loszki wróciły, ale akcja była dopiero w połowie. xD
Mała cały czas ryczała, co chwilę wołając:
- Milusiaaaaaa!!! beeeeeeeeeeee!
Na co Pani Matka za każdym razem miała przygotowane takie oto wsparcie psychologiczne...
- Nie ma jej! Kur#@! Zamknij się!
xDDDD
Ogólnie długo by strzępić klawiaturę o tych niewiastach, ale już mi ich trochę jednak szkoda. ;]
Dla mnie to była tylko przygoda detektywistyczno-rowerowa, jedyna taka pewnie w całym życiu. No bo jednak stan psychiczny małej pozwalał domniemywać, że gdyby nie ja, to skończyłaby kiepsko, albo jeszcze gorzej... :> Szukałem nieraz psów i kotów, ale tutaj było znacznie grubiej...
A za zużyty czas wciśnięto mi (na siłę!) prawie cały poczet królów polskich ;)) więc ostatecznie nie narzekam. ;))
Gdy o 21szej wychodziłem do pracy, mała dopiero zasypiała.
A teraz, na koniec, najlepsze: zgadywać, ile "mała" ma lat? ;>
.
.
.
.
Żebyście nie zerkali na dół strony przed zgadnięciem to dospamuję, że wpis zawiera śmieciowe przejazdy z bodajże 7 dni od początku miesiąca aż do daty wpisu i że sporo padało, czasem się nie chciało, czasem przysypiało (mając na 6 rano) i ogólnie słabe to było. Natomiast mała ma lat trzydzieści. Zatkało, co? :)
Komentarze
Spłakałem się ze śmiechu ;) Miluuusiaaaa, błeeeee ;)))
michuss - 13:18 wtorek, 20 października 2020 | linkuj
Paleniem na klatce to nawet ja gardzę xD.
Loszka uczuciowa - pocieszyłbyś, a nie! :) :P. I bardzo dobre śledztwo - jeszcze ino fryzura "na kwadrat" i możesz biuro detektywistyczne otwierać ;) Lapec - 06:08 wtorek, 20 października 2020 | linkuj
Loszka uczuciowa - pocieszyłbyś, a nie! :) :P. I bardzo dobre śledztwo - jeszcze ino fryzura "na kwadrat" i możesz biuro detektywistyczne otwierać ;) Lapec - 06:08 wtorek, 20 października 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!