Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2020
Dystans całkowity: | 557.56 km (w terenie 3.30 km; 0.59%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 49.13 km/h |
Suma podjazdów: | 3008 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 29.35 km |
Więcej statystyk |
(niezbyt) Zimna Przełęcz, za to z dobrymi panoramami /Hrgn/
Sobota, 11 stycznia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 37.64 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niemało silnej woli wymagało wyruszenie w mżawce/kapuśniaczku (syf na drogach, syfiaste morale, syfiasta przejrzystość, syfiaste widoki)... ale w niedalekiej przyszłości sobie podziękowałem. ;))
Idealnie wykorzystane okno pogodowe © Morsowy
Oto po półgodzinnej mitrędze rozpogodziło się i to nietypowo, bo od strony gór, do których właśnie dojeżdżałem. *-*
Tym razem miałem smaka na coś nowego i nawiedziłem Zimną Przełęcz (525 m). Pierwszy i jedyny raz byłem tamże parę lat temu, jeszcze za cepra ;)) w dodatku latem, gdy badyle zasłaniały prawie wszystko. ;p
Nawet tamże, w rejonie Zimnej Przełęczy, na wysokości 500+, w środku zimy (!) i to jeszcze po zachodzie słońca i tak było na plusie (+1,5 stopnia CIEPŁA) i zero śladów śniegu - zima stulecia...
Zrobiłem małą pętelkę po parafii Kromnów - fajnie było: cicho, pusto, płaskowyżowo, trochę sielsko, a trochę patolsko. ;]
Rolnictwa "małotraktorkowego" ;) więcej niż w Starej Morsownii, choć położone o 400 m wyżej. :O
Zjazd serpentynami, ale niezbyt ciasnymi - na rzadko której musiałem hamować. ;p Prędkości od 35 do 48 przez ładnych parę kilometrów (po krętym i mokrym... :>).
Powrót przez Piechowice właściwe, gdzie najpierw wpakowałem się w zamknięty przejazd kolejowy, a później się zgubiłem (w miasteczku wielkości dużej wioski). xD
Ale najlepsze na koniec - a najlepszy był początek. ;] Podjazd przez Piastów i Latoniów - przysiółki Piechowic: wszędy pełno wraków, widoków, a nieraz jednego i drugiego na raz:
Samych Maluchów w tej dawnej wsi doliczyłem się aż pięciu. A co drugi, to gorszy, klimaty jak w latach 90tych. ;)
Oczywiście widoki psuły badyle, ale jak się dobrze poszuka...
Pod rowerem - Piastów, na środkowym planie - Piechowice właściwe, dalej Chojnik, Śnieżka i te sprawy. :)
Po prawo - Śnieżne Kotły (pod słońce).
/po lewo: kolarka na kolarce (może Maja? ;) ) - pierwszy(!) raz widzę taki zestaw tej niezimowej przecież zimy...
Podjazdy: 301 m, prędk. maks.: 48,01 ( na serpentynach :) ).
Idealnie wykorzystane okno pogodowe © Morsowy
Oto po półgodzinnej mitrędze rozpogodziło się i to nietypowo, bo od strony gór, do których właśnie dojeżdżałem. *-*
Tym razem miałem smaka na coś nowego i nawiedziłem Zimną Przełęcz (525 m). Pierwszy i jedyny raz byłem tamże parę lat temu, jeszcze za cepra ;)) w dodatku latem, gdy badyle zasłaniały prawie wszystko. ;p
Nawet tamże, w rejonie Zimnej Przełęczy, na wysokości 500+, w środku zimy (!) i to jeszcze po zachodzie słońca i tak było na plusie (+1,5 stopnia CIEPŁA) i zero śladów śniegu - zima stulecia...
Zrobiłem małą pętelkę po parafii Kromnów - fajnie było: cicho, pusto, płaskowyżowo, trochę sielsko, a trochę patolsko. ;]
Rolnictwa "małotraktorkowego" ;) więcej niż w Starej Morsownii, choć położone o 400 m wyżej. :O
Zjazd serpentynami, ale niezbyt ciasnymi - na rzadko której musiałem hamować. ;p Prędkości od 35 do 48 przez ładnych parę kilometrów (po krętym i mokrym... :>).
Powrót przez Piechowice właściwe, gdzie najpierw wpakowałem się w zamknięty przejazd kolejowy, a później się zgubiłem (w miasteczku wielkości dużej wioski). xD
Ale najlepsze na koniec - a najlepszy był początek. ;] Podjazd przez Piastów i Latoniów - przysiółki Piechowic: wszędy pełno wraków, widoków, a nieraz jednego i drugiego na raz:
Samych Maluchów w tej dawnej wsi doliczyłem się aż pięciu. A co drugi, to gorszy, klimaty jak w latach 90tych. ;)
Oczywiście widoki psuły badyle, ale jak się dobrze poszuka...
Pod rowerem - Piastów, na środkowym planie - Piechowice właściwe, dalej Chojnik, Śnieżka i te sprawy. :)
Po prawo - Śnieżne Kotły (pod słońce).
/po lewo: kolarka na kolarce (może Maja? ;) ) - pierwszy(!) raz widzę taki zestaw tej niezimowej przecież zimy...
Podjazdy: 301 m, prędk. maks.: 48,01 ( na serpentynach :) ).
Niemało się działo... (7-10.I.2020 /Hrgn/)
Piątek, 10 stycznia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 35.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
… jednakże w obszarach pozarowerowych, więc nie opiszę. Aż szkoda tylu kontrowersji nie opublikować... ;))
Na mieście,, a nawet w dolnych partiach gór, wciąż zero śniegu - najśnieżniejszy w tym sezonie był... listopad :D a najmniej - styczeń. "Za to" tyle syfu na drogach, że aż się zastanawiam, czy nie wpisywać tego jako jazda w terenie. xDD
Na mieście,, a nawet w dolnych partiach gór, wciąż zero śniegu - najśnieżniejszy w tym sezonie był... listopad :D a najmniej - styczeń. "Za to" tyle syfu na drogach, że aż się zastanawiam, czy nie wpisywać tego jako jazda w terenie. xDD
Czerwona Dolina, ul. Czerwona Dolina :) (atak na ścianę wschodnią) /Hrgn/
Poniedziałek, 6 stycznia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 30.02 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niedawno ustaliłem, że "ściana" zachodnia (ul. Górska) miała do 18% (daje radę ;) ), a widoczna po lewej ul. Czerwona Dolina prowadzi "ścianą" wschodnią, na której okazuje się, że maks. to "zaledwie" 14%. Był za to bonus w postaci częściowego oblodzenia (powyżej 10% koło zaczynało się ślizgać) tudzież śniegu w górnej części Doliny - to ostatnio najlepsza nagroda za wyjeżdżanie nieco powyżej podnóża gór. ;]
Pływałbym!
Na horyzoncie widać jasną stronę świata - ale niektórzy wolą żyć w półmroku. :> Nawet solidna wycinka niewiele tu pomaga ;))
Jest klimacik! Żadnych khym ;) SUVów! ;)
Oczywiście, jak to na północnych stokach, trwała górska "noc polarna" - dla porównania świat w tej samej parafii, ale po jej jasnej stronie (akurat naszły chmury, ale i tak widać różnicę):
Maks. popylanie: 46,51 km/h (oczywiście najbardziej strome odcinki sprowadzałem na piechotę :D ), podjazdy: 373 m.
Pływałbym!
Na horyzoncie widać jasną stronę świata - ale niektórzy wolą żyć w półmroku. :> Nawet solidna wycinka niewiele tu pomaga ;))
Jest klimacik! Żadnych khym ;) SUVów! ;)
Oczywiście, jak to na północnych stokach, trwała górska "noc polarna" - dla porównania świat w tej samej parafii, ale po jej jasnej stronie (akurat naszły chmury, ale i tak widać różnicę):
Maks. popylanie: 46,51 km/h (oczywiście najbardziej strome odcinki sprowadzałem na piechotę :D ), podjazdy: 373 m.
Na tropach Michussa - JG Jagniątków i Stare Miasto /Hrgn/
Niedziela, 5 stycznia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 26.72 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Michaił Michussowicz zmotywował mnie (niechcący) do nawiedzenia Jagniątkowa, co rzadko mi się zdarzało. Trafiłem na wiele ciekawostek, oprócz Michussa, który wówczas upalał na nartach, choć nie umiał. ;D;D
Kwitnący krzew pod Chojnikiem - w środku zimy! :O © Morsowy
Na wjeździe do Jagniątkowa - komentarz może być tylko jeden: ło kurła! ;)))
Pod Dębami i pod Kotłami (Śnieżnymi):
Nawiedziłem nieznane mi jeszcze wzgórze (ul. Kręta) - fajnie było: z widoczkami i klimatami. Cóż z tego, jak 3 (!) najlepsze zdjęcia przysłoniłem płetwą (paluchem). xDDD
/Info dla @Lapec: za tym wzgórzem jest góra Żar xD/
Natomiast wieczorem zeszliśmy się, choć nie bez perypetii, na rynku w Jeleniej właściwej (i to w restauracji! o_O). Tamże szeroko zostały omówione problemy BSa i jego autorów, tudzież 15 milionów innych problemów tego świata, a nawet i nie z tego świata. :)
Michuss przyjechał w tę bezśnieżną zimę.. bez roweru (sic!) - cóż, jego strata, pff. ;) Ale obiecał, ze następnym razem się poprawi. ;p ;)
Podjazdy: 223 m, prędk. maks.: 49,13 - było nie było: po mieście. ;)
Kwitnący krzew pod Chojnikiem - w środku zimy! :O © Morsowy
Na wjeździe do Jagniątkowa - komentarz może być tylko jeden: ło kurła! ;)))
Pod Dębami i pod Kotłami (Śnieżnymi):
Nawiedziłem nieznane mi jeszcze wzgórze (ul. Kręta) - fajnie było: z widoczkami i klimatami. Cóż z tego, jak 3 (!) najlepsze zdjęcia przysłoniłem płetwą (paluchem). xDDD
/Info dla @Lapec: za tym wzgórzem jest góra Żar xD/
Natomiast wieczorem zeszliśmy się, choć nie bez perypetii, na rynku w Jeleniej właściwej (i to w restauracji! o_O). Tamże szeroko zostały omówione problemy BSa i jego autorów, tudzież 15 milionów innych problemów tego świata, a nawet i nie z tego świata. :)
Michuss przyjechał w tę bezśnieżną zimę.. bez roweru (sic!) - cóż, jego strata, pff. ;) Ale obiecał, ze następnym razem się poprawi. ;p ;)
Podjazdy: 223 m, prędk. maks.: 49,13 - było nie było: po mieście. ;)
0,3 godziny - ile to minut? ;) /Hrgn 3-4.I.2020/
Sobota, 4 stycznia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 7.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W piątek głównie jeździłem Krossem a w sobotę głównie padało, toteż na Hrgn tylko drobne przejazdy użytkowe po mieście, ale na pocieszenie dodaję mini-anegdotę ;)
Moja Zarządca/-dczyni? nieruchomości nie może zrozumieć, że 0,3 godziny to nie jest 30 minut. o_O
Wytłumaczenie jej takich podstaw matematyki zajęło mi jakieś 0,3 godziny. ;)))
Badyle mnie prześladują nawet w opakowaniu z bakaliami ;]
Moja Zarządca/-dczyni? nieruchomości nie może zrozumieć, że 0,3 godziny to nie jest 30 minut. o_O
Wytłumaczenie jej takich podstaw matematyki zajęło mi jakieś 0,3 godziny. ;)))
Badyle mnie prześladują nawet w opakowaniu z bakaliami ;]
Biała plama /Kr/
Piątek, 3 stycznia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 17.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Szaro i wietrznie, ale bez syfu i soli, więc znów na emerycie - Krossie. 100 kkm jest moją inspiracją... ;)
Powstaje nowy przybytek w Jeleniej, z oddolnej inicjatywy społeczników - szacun:
.. i to z pełną panoramą Karkonoszy *-*
A z panoramy wynikała rzecz ciekawa: w dolnych partiach Karkonoszy śniegu nie było, za wyjątkiem zabielonej Szklarskiej Poręby. Oj, jak ja bym tym mieszkał!
Obok nowego przybytku.
Nawet ja się nie skusiłem. ;)
Powstaje nowy przybytek w Jeleniej, z oddolnej inicjatywy społeczników - szacun:
.. i to z pełną panoramą Karkonoszy *-*
A z panoramy wynikała rzecz ciekawa: w dolnych partiach Karkonoszy śniegu nie było, za wyjątkiem zabielonej Szklarskiej Poręby. Oj, jak ja bym tym mieszkał!
Obok nowego przybytku.
Nawet ja się nie skusiłem. ;)
Piechowice i okolice plus bażant w Jeleniej :O /Kross/
Czwartek, 2 stycznia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 34.27 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tegoroczna zima najbardziej zaskoczyła chyba mojego Krossa :) dziś znów jeździł, bo choć szron w zacienieniach utrzymywał się cały dzień, to ogólnie było bardzo sucho i słonecznie. I znów wpadło niecałe 1/1000 dystansu pozostałego do celu. :> Jak zdążę nabić te 100 kkm przed 50tką, to będzie dobrze...
Znów wycieczka z Evit(t)ą ;) ;p Tutaj - pałac Pakoszów:
A w Jeleniej duża niespodzianka - bażant! :O Nigdy w życiu nie widziałem "gada" na żywo, a ten był na mieście, w strefie przemysłowej. xDD
Jeździłbym!
rower na 36" kołach
Znów wycieczka z Evit(t)ą ;) ;p Tutaj - pałac Pakoszów:
A w Jeleniej duża niespodzianka - bażant! :O Nigdy w życiu nie widziałem "gada" na żywo, a ten był na mieście, w strefie przemysłowej. xDD
Jeździłbym!
rower na 36" kołach
Harce pod Przełęczą Kowarską, czyli dalsze dzieje po kąpieli w wodospadzie /Kross/
Środa, 1 stycznia 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 47.58 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Po powrocie z noworocznej kąpieli w wodospadzie naładowałem telefon, a dla zabicia czasu - zdrzemnąłem się (4 godz.). Po czym wstałem i znów pojechałem w góry. :))
Kowary i Karkonosze spod pierwszej serpentyny (Jęzor Teściowej) © Morsowy
Ale tym razem na Krossie, więc wpis osobny (no i sen jakiś był ;) ).
Najpierw pojechałem do Kowar i w kierunku Przeł. Kowarskiej, do źródełka wody radocznynnej. I z 5-litrową butlą wody (pełną w 3/4) pojechałem dalej/wyżej, serpentynami w kierunku Przełęczy. Było ciężko, za to z każdym metrem przybywało śniegu. :))
Woda jest darmowa, wielce zdrowotna i do tego nadzwyczaj smaczna - polecam! Co ciekawe, była znacznie cieplejsza od powietrza (+1). Takie zacne źródło, a tak "zagospodarowane":
Mineralka płynie po parkingu i robi z niego błoto, a później spływa wzdłuż serpentyn, co w górskim klimacie często kończy się oblodzeniem podjazdu - genialnie! o_O
Po przekroczeniu wysokości 600m zjechałem starą, opuszczoną drogą do starej, opuszczonej (?) fabryki leżącej na zboczu góry :O
Z tamże, kompletnie na przełaj, sprowadziłem rower w dół, do Kowar Górnych, trafiając w istne jądro ciemności (ruiny, hałdy śmieci...). Fenomenalnie zmarnowany potencjał.... o_O
Dalej też z buta, przez miasto, bo było w dół. :)
W górnych częściach miasteczka były relikty pół-górskiego, cienistego, smogowego, syfiastego pato-rolnictwa ;] a w niższych częściach miasta brakowało tylko rolnictwa. ;) Żarty żartami, ale zrobić wysypisko śmieci z górskiej rzeki, to naprawdę dramat...
PS. w Kowarach popełnili most wzdłuż rzeki xD
Do chałupy powróciłem zdrów i wesół, po prawie 90 km tego dnia, w tym ponad 20 z ładunkiem na plerach. ;]
Kowary i Karkonosze spod pierwszej serpentyny (Jęzor Teściowej) © Morsowy
Ale tym razem na Krossie, więc wpis osobny (no i sen jakiś był ;) ).
Najpierw pojechałem do Kowar i w kierunku Przeł. Kowarskiej, do źródełka wody radocznynnej. I z 5-litrową butlą wody (pełną w 3/4) pojechałem dalej/wyżej, serpentynami w kierunku Przełęczy. Było ciężko, za to z każdym metrem przybywało śniegu. :))
Woda jest darmowa, wielce zdrowotna i do tego nadzwyczaj smaczna - polecam! Co ciekawe, była znacznie cieplejsza od powietrza (+1). Takie zacne źródło, a tak "zagospodarowane":
Mineralka płynie po parkingu i robi z niego błoto, a później spływa wzdłuż serpentyn, co w górskim klimacie często kończy się oblodzeniem podjazdu - genialnie! o_O
Po przekroczeniu wysokości 600m zjechałem starą, opuszczoną drogą do starej, opuszczonej (?) fabryki leżącej na zboczu góry :O
Z tamże, kompletnie na przełaj, sprowadziłem rower w dół, do Kowar Górnych, trafiając w istne jądro ciemności (ruiny, hałdy śmieci...). Fenomenalnie zmarnowany potencjał.... o_O
Dalej też z buta, przez miasto, bo było w dół. :)
W górnych częściach miasteczka były relikty pół-górskiego, cienistego, smogowego, syfiastego pato-rolnictwa ;] a w niższych częściach miasta brakowało tylko rolnictwa. ;) Żarty żartami, ale zrobić wysypisko śmieci z górskiej rzeki, to naprawdę dramat...
PS. w Kowarach popełnili most wzdłuż rzeki xD
Do chałupy powróciłem zdrów i wesół, po prawie 90 km tego dnia, w tym ponad 20 z ładunkiem na plerach. ;]
Powitanie Nowego Roku w górskim wodospadzie i co z tego wynika /Hrgn/
Środa, 1 stycznia 2020
Kategoria Morsowo i przeręblowo, Nielicho
kilosy: | 43.49 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam ozięble. ;))
Wahałem się do samego końca, ale jednak to zrobiłem: nowy rok powitałem w Wodospadzie Podgórnej w Przesiece, w sercu Karkonoszy. :)
Trochę strach, bo ciemno a śliskich kamieni pod wodą mnogo...
Temperatura - szalona: o północy +3,5* i zero śniegu nawet w dolnych partiach gór. Dopiero przy samym Wodospadzie mikroklimacik: 2,2*. Wciąż bardzo dużo (w środku zimy, w środku Karkonoszy i w środku nocy!), a nawet wyszło cieplej niż na dole, bo niecka Wodospadu jest bardzo zaciszna i zupełnie nic tamże nie wiało.
Niestety i stety spóźniłem się pół godziny i stadko morsów było już "po", okupując ognisko, pff! ;pp
Wypluskałem się zatem sam. Nikt mi nie przyświecał, a jak wyszedłem, to nikt mnie niczym nie poczęstował, pff! ;p
Jeden tylko Janusz dziwował, jak ja tamże dojechałem na kolarce (po kamienistym szlaku). ;p
Czemu stety się spóźniłem? Bo zapewne wszyscy zanurzyli się po pas i trzymali płetwy nad głową - tego bym nie wytrzymał ;p
Czemu niestety? Bo było stosunkowo dużo fajnych foczek. ;p;p A w niecce ciasno... ;pp
Wiele osób dziwuje, że ja po takich kąpielach jeszcze pomykam rowerem, i to srogo w dół (oczywiście byłem jedynym morsem na rowerze tamże...). Tymczasem po tejże kąpieli doznałem strzału adrenaliny i endorfin, jakiego jeszcze chyba w życiu nie miałem. :O
Rzadko który narkoman by mnie zrozumiał ;D;D nawet pod górkę i pod wiatr roznosiła mnie energia. Mnie! Energia!
A na zjazdach dokręcałem i to jeszcze szarpiąc za kierownicę - żeby tylko energia mnie nie rozniosła. O_O
W planach miałem przejechanie połowy Karkonoszy i finisz na Przełęczy Okraj, ale między Karpaczem a Kowarami odpuściłem i zawróciłem, ale to wyłącznie dlatego, że kończyła mi się bateria w telefonie. :/
Zdjęcia nie wyszły WSZYSTKIE :/ ale na pocieszenia łapcie foto zastępcze z Niemiec (+18). ;ppp
Podjazdy: 505 m. A miał być 1000 + 100 km w poziomie. ;p