Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2016
Dystans całkowity: | 574.16 km (w terenie 19.50 km; 3.40%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 33.77 km |
Więcej statystyk |
bez rąk (36er)
Sobota, 11 czerwca 2016
Kategoria 36" Kolisko, Mono
kilosy: | 7.20 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Po całym dniu pracy siekierą musiałem dać rękom odpocząć, a pojeździć się chciało... na szczęście ręce nie są potrzebne. ;)
Monocykl vs. kopara © mors
Monocykl vs. kopara © mors
To była dobra zmiana ;) tym bardziej po 20stej, gdy wciąż świeci słońce ale samochody już się wyszumiały.
No i w miarę rześko było (poniżej 20*C), o co przez najbliższe 2-3 miesiące będzie trudno...
Zabawne, przez pierwszy rok od kupienia pierwszego monocykla jeździłem (a raczej uczyłem się) przez 365 kolejnych dni z rzędu, a teraz... raz na parę miesięcy... O_O
Mimo roztrenowania odjechałem prawie bez problemów. Reakcje jak zwykle: 1/3 ludzi naprawdę nie zauważa niczego po drodze a druga 1/3 udaje, że nie widzi, nierzadko ostentacyjnie wręcz odwracając głowy. Ciekawe...
Bywają też pozytywne wyjątki (pomijam małe dzieci i pijaków): aż 1 pozdrowienie i aż 1 uśmiech. No cóż, letnia sobota, naród się wyluzował... ;)
Statsy specjalnie dla T-kinga:
maks.: 18,5
średn.: 14,2
przy jeździe rześko-turystycznej. Czyli niewiele wolniej niż na starym góralu za to wyraźnie wygodniej na nierównościach (!).
Monocykl vs. kopara © mors
Monocykl vs. kopara © mors
To była dobra zmiana ;) tym bardziej po 20stej, gdy wciąż świeci słońce ale samochody już się wyszumiały.
No i w miarę rześko było (poniżej 20*C), o co przez najbliższe 2-3 miesiące będzie trudno...
Zabawne, przez pierwszy rok od kupienia pierwszego monocykla jeździłem (a raczej uczyłem się) przez 365 kolejnych dni z rzędu, a teraz... raz na parę miesięcy... O_O
Mimo roztrenowania odjechałem prawie bez problemów. Reakcje jak zwykle: 1/3 ludzi naprawdę nie zauważa niczego po drodze a druga 1/3 udaje, że nie widzi, nierzadko ostentacyjnie wręcz odwracając głowy. Ciekawe...
Bywają też pozytywne wyjątki (pomijam małe dzieci i pijaków): aż 1 pozdrowienie i aż 1 uśmiech. No cóż, letnia sobota, naród się wyluzował... ;)
Statsy specjalnie dla T-kinga:
maks.: 18,5
średn.: 14,2
przy jeździe rześko-turystycznej. Czyli niewiele wolniej niż na starym góralu za to wyraźnie wygodniej na nierównościach (!).
ora et labora et 50.000% deszczu... (8-9.VI.2016)
Czwartek, 9 czerwca 2016
Kategoria Standardowo
kilosy: | 30.23 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wczoraj wróżbici od pogody przeszli samych siebie: miało spaść 0,1 mm deszczu a spadło 500 (PIĘĆSET) razy tyle! 50.000% tego co przewidzieli. ;]
Dla niezorientowanych: te pozornie niepozorne 50 mm to w przybliżeniu średnia suma opadów z całego miesiąca w tym kraju (!).
Lało sobie całe popołudnie, aż do nocy: raz ostro, a raz bardzo ostro, a w przerwach ekstremalnie...
Ponadto grad, wiater i burze z ciągłym rozłączaniem prądu. Nudzić się nie w sposób. ;)
PS. przewróciło mi śliwę w ogrodzie i to na owocujące właśnie truskawki. ;]
A dziś, w związku z ochłodzeniem odbiło mi i zrobiłem średnią 27 na starym góralu. 28 z wiatrem i 26 pod wiatr - jak to powiadam: to wiatr zmian, niektórym zawsze wieje w twarz, innym zawsze w plecy. ;)))
PS. taka średnia na dystansie 6 km, więc powodów do zadowolenia nie ma, choć przyznam, że mógłbym szybciej. Ale nie chciałem, bo jeszcze bym się zgrzał i co by było? ;)
Dyst. całk. Krossa: 49.617 km.
Dla niezorientowanych: te pozornie niepozorne 50 mm to w przybliżeniu średnia suma opadów z całego miesiąca w tym kraju (!).
Lało sobie całe popołudnie, aż do nocy: raz ostro, a raz bardzo ostro, a w przerwach ekstremalnie...
Ponadto grad, wiater i burze z ciągłym rozłączaniem prądu. Nudzić się nie w sposób. ;)
PS. przewróciło mi śliwę w ogrodzie i to na owocujące właśnie truskawki. ;]
A dziś, w związku z ochłodzeniem odbiło mi i zrobiłem średnią 27 na starym góralu. 28 z wiatrem i 26 pod wiatr - jak to powiadam: to wiatr zmian, niektórym zawsze wieje w twarz, innym zawsze w plecy. ;)))
PS. taka średnia na dystansie 6 km, więc powodów do zadowolenia nie ma, choć przyznam, że mógłbym szybciej. Ale nie chciałem, bo jeszcze bym się zgrzał i co by było? ;)
Dyst. całk. Krossa: 49.617 km.
ora et labora et dentystka (6-7.VI.2016)
Wtorek, 7 czerwca 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 29.25 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Takie tam zabawy aparatem...
Armia (zd)radziecka ze mną od dziecka...
Najlepsze było jednak, gdy na niepozornej wyniosłości terenu ujrzałem w dole swoją parafię w całej rozciągłości a zaraz nad nią, równolegle, Karkonosze. Nie do wiary, że pierwszy raz widziałem to w takim ujęciu...
Odległość ~105km, ale wciąż jeszcze rzec by można: miejscowość podgórska. ;)
PS. dyst. całk.: 49 587
Armia (zd)radziecka ze mną od dziecka...
Najlepsze było jednak, gdy na niepozornej wyniosłości terenu ujrzałem w dole swoją parafię w całej rozciągłości a zaraz nad nią, równolegle, Karkonosze. Nie do wiary, że pierwszy raz widziałem to w takim ujęciu...
Odległość ~105km, ale wciąż jeszcze rzec by można: miejscowość podgórska. ;)
PS. dyst. całk.: 49 587
kurs na egzamin (1-2 z 4)
Niedziela, 5 czerwca 2016
Kategoria Standardowo
kilosy: | 56.03 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Szybko zleciało, bo większość nauki w domu - oczywiście starym, studenckim zwyczajem na ostatnią chwilę, tj. od wczoraj popołudnia do dziś, do 4 rano. xD A egzaminy o 12 (w niedzielę?!) - uprzedzając pytania: nie był to kurs na ministranta. ;))
Oczy szeroko zamknięte, ale jakoś poszło. Chociaż bardziej jestem dumny z przeżycia temperatur od 28 w cieniu do 35 w słońcu i to jeszcze z dokręcaniem.
A wieczorem jeszcze 5 km do kościoła. ;p
PS. trzeci raz w życiu widziałem górala identycznego z moim (oprócz lakieru). Powoził młody "gimbus", lecz rower w idealnym stanie... pewnie dostał po ojcu, hehe...
PS. 2: dystans całkowity: 49 558 - odliczanie rozpoczęte. ;p
Oczy szeroko zamknięte, ale jakoś poszło. Chociaż bardziej jestem dumny z przeżycia temperatur od 28 w cieniu do 35 w słońcu i to jeszcze z dokręcaniem.
A wieczorem jeszcze 5 km do kościoła. ;p
PS. trzeci raz w życiu widziałem górala identycznego z moim (oprócz lakieru). Powoził młody "gimbus", lecz rower w idealnym stanie... pewnie dostał po ojcu, hehe...
PS. 2: dystans całkowity: 49 558 - odliczanie rozpoczęte. ;p
kurs na kurs (4)
Piątek, 3 czerwca 2016
Kategoria Standardowo
kilosy: | 35.74 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem nic ciekawego, prawie bez dokręcania, bez zdjęć no i bez hamowania, choć było ciężko. ;)
No może jedna ciekawostka: mimo silnego wiatru średnią prędkość miałem prawie taką samą z wiatrem jak i pod wiatr. ;]
Wyjaśnienie dla T-kinga, dla którego wiatr jest codzienną inspiracją ;) - to działa tak: jak stoisz w miejscu, to co za różnica, z której strony wieje? ;)
Ponadto pomogła grawitacja. ;)
No może jedna ciekawostka: mimo silnego wiatru średnią prędkość miałem prawie taką samą z wiatrem jak i pod wiatr. ;]
Wyjaśnienie dla T-kinga, dla którego wiatr jest codzienną inspiracją ;) - to działa tak: jak stoisz w miejscu, to co za różnica, z której strony wieje? ;)
Ponadto pomogła grawitacja. ;)
Kurs na psychotesty
Czwartek, 2 czerwca 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 38.58 | gruntow(n)e: | 2.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wpis z dedykacją dla Eranis. ;))
Stary już jestem - "Pani" psycholog była młodsza ode mnie (przynajmniej na oko, chociaż na oko to ja sam jestem dużo młodszy niż jestem, hehe), więc co ona tam może wiedzieć o ludziach i życiu... ;))
Godzinę mnie męczyła, ale zaliczyłem. Testy, w sensie.
Eranis - liczę na jakieś błyskotliwe votum separatum. ;)
Cała trasę lawirowałem przed sinymi chmurami niczym Ewka "Lawirantka" Kopacz przed pytaniami dziennikarzy. :)
Lawirując po mieście napotkałem pierwszy raz w życiu kobietę-kurierkę, i to taką niczym z amerykańskich, wyidealizowanych filmów - aż myślałem, że to pewnie plan filmowy do scenek z ukrytą kamerą, no ale kurierskiej furgonetki by nie podrobili... trza będzie se coś zamówić. ;p
A lawirując po lesie znalazłem takie cóś, pośrodku niczego:
W środku lasu © mors
Wiki mówi, że naziści postawili temu zawodnikowi ok. 140 pomników, więc to chyba jeden z nich. Ponoć jakoby użyli delikwenta do swej machiny propagandowej, ale żeby w środku lasu? to chyba tylko krasnoludki to widziały...
i jeszcze takie coś dla tej tam od rzepaku. ;p
Rzepak w studzience na moście w ciągu drogi krajowej © mors
Stary już jestem - "Pani" psycholog była młodsza ode mnie (przynajmniej na oko, chociaż na oko to ja sam jestem dużo młodszy niż jestem, hehe), więc co ona tam może wiedzieć o ludziach i życiu... ;))
Godzinę mnie męczyła, ale zaliczyłem. Testy, w sensie.
Eranis - liczę na jakieś błyskotliwe votum separatum. ;)
Cała trasę lawirowałem przed sinymi chmurami niczym Ewka "Lawirantka" Kopacz przed pytaniami dziennikarzy. :)
Lawirując po mieście napotkałem pierwszy raz w życiu kobietę-kurierkę, i to taką niczym z amerykańskich, wyidealizowanych filmów - aż myślałem, że to pewnie plan filmowy do scenek z ukrytą kamerą, no ale kurierskiej furgonetki by nie podrobili... trza będzie se coś zamówić. ;p
A lawirując po lesie znalazłem takie cóś, pośrodku niczego:
W środku lasu © mors
Wiki mówi, że naziści postawili temu zawodnikowi ok. 140 pomników, więc to chyba jeden z nich. Ponoć jakoby użyli delikwenta do swej machiny propagandowej, ale żeby w środku lasu? to chyba tylko krasnoludki to widziały...
i jeszcze takie coś dla tej tam od rzepaku. ;p
Rzepak w studzience na moście w ciągu drogi krajowej © mors
zboża po deszczu pachnące /poza(kon)kursowo/
Środa, 1 czerwca 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 23.07 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wiater wiał, zboża pachły i te klimaty. Ogólnie to udało mi się wstrzelić między poranne ulewy a popołudniowe burze. Zwariować idzie...
Po deszczach - czyli błoto w terenie a przed burzą - czyli podwójnie ciężko się oddychało. Dusiłem się jak przysłowiowy mors bez wody. ;)
A rano szkoda mi było roweru na deszcz i zaszalałem - kopnąłem się autobusami. I tak oczywiście część trzeba przejść z buta: przed kursem w deszczu a po kursie w słońcu i duchocie, grrrr. No i 14 zł jak psu w zupę. ;)
Zdjęcie z pieszej wycieczki.
To rozumiem!
Pierwszy raz widzę takie proste i rozsądne rozwiązanie - skuwać poniemieckie napisy, ale daty zostawiać.
Zdjęcie oczywiście z dedykacją dla licznych germanofilów. ;p
Po deszczach - czyli błoto w terenie a przed burzą - czyli podwójnie ciężko się oddychało. Dusiłem się jak przysłowiowy mors bez wody. ;)
A rano szkoda mi było roweru na deszcz i zaszalałem - kopnąłem się autobusami. I tak oczywiście część trzeba przejść z buta: przed kursem w deszczu a po kursie w słońcu i duchocie, grrrr. No i 14 zł jak psu w zupę. ;)
Zdjęcie z pieszej wycieczki.
To rozumiem!
Pierwszy raz widzę takie proste i rozsądne rozwiązanie - skuwać poniemieckie napisy, ale daty zostawiać.
Zdjęcie oczywiście z dedykacją dla licznych germanofilów. ;p