Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2013
Dystans całkowity: | 823.42 km (w terenie 13.00 km; 1.58%) |
Czas w ruchu: | 02:28 |
Średnia prędkość: | 21.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.90 km/h |
Liczba aktywności: | 35 |
Średnio na aktywność: | 23.53 km i 1h 14m |
Więcej statystyk |
dpd ;p
Piątek, 22 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
dpd ;p
Czwartek, 21 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
dpd+ i nowy kociak
Środa, 20 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Znajda, ale bynajmniej nie dziki. Pierwszy dzień w domu (to jest rupieciarnia, a nie mieszkanie ;p ):
Zdrowy, wypasiony, otwarty, towarzyski (bardziej woli przytulanki niż zabawy ruchowe).
Pierwszy dzień w domu i (prawie) nic się nie boi© mors
Kot, który lubi cebulę ;) w tle ZZR Maraton i pudło po 36" monocyklu ;)© mors
Zdrowy, wypasiony, otwarty, towarzyski (bardziej woli przytulanki niż zabawy ruchowe).
No i znów jestem w TOP 10 kobiet ;D;D /dpd+/
Wtorek, 19 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
A nawet w TOP 5, ale tego nie widać, bo mam zaległe wpisy. ;)
Najlepszy znak, że zima idzie....
W styczniu 2012 byłem nawet drugi, a OPEN... 25-ty. No ale gdyby odjąć trenażerowców.... ;p
Tej zimy może być nawet ciekawiej. ;p
Najlepszy znak, że zima idzie....
W styczniu 2012 byłem nawet drugi, a OPEN... 25-ty. No ale gdyby odjąć trenażerowców.... ;p
Tej zimy może być nawet ciekawiej. ;p
Krótki, nocny, dżdżysty Huragan
Wtorek, 19 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 9.19 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
dpd ;p
Poniedziałek, 18 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
do kościoła i sprawdzić wodę ;)
Niedziela, 17 listopada 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 20.50 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Woda wciąż jeszcze za ciepła, w dzień 5 czy 6*C, to nawet nocne przymrozki nie ratują sytuacji.
Inne takie z okolic żwirowiska Gryżyce:
Byle do zimy! ;p;p
17.XI i woda wciąż za ciepła (aż mi żyły wyszły) :)© mors
Inne takie z okolic żwirowiska Gryżyce:
Dowolne ograniczenie ;)© mors
Historyczny poziom Bobru (kreska na dole) - ok 200 m od koryta rzeki© mors
Ślady bobrów nad Bobrem© mors
Byle do zimy! ;p;p
Kolarką przez serce Gór Izerskich :)
Sobota, 16 listopada 2013
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 140.79 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jakkolwiek góry Izerskie są dzikie, wspaniałe, niepowtarzalne a nawet w pewnych kwestiach ekstremalne, to jednak jazda w nich, nawet poza sezonem, ale na zwykłym rowerze MTB była dla mnie zbyt konwencjonalna, tak więc kopsnąłem się tam kolarką. :)
Wyjazd: 06:20, powrót: 23:56 :)
Jazda to mniej niż połowa czasu, dlatego dystans taki nieadekwatny. ;p
Jako nocny marek lepiej mi się jechało w nocy, po 17 godzinach, niźli rano. :)
Wypadzik konkretny z paru względów:
- 17,5 godz. o 1 czekoladzie, 2 bułkach, 2 naleśnikach i 0,8 l wody. Więcej to by było niepotrzebne obżarstwo.
- letnia wiatrówka, zwykłe spodnie (bez kalesonów i wkładek) i zwykłe "adidasy", za 39 PLN :D a to w temperaturach max 6,7*C do min. -1,6*C w nocy.
Ostatnie 30km przemarzły mi stopy, ale nie zwracam na takie rzeczy uwagi, a poza tym było w sam raz na płaskim i za gorąco na podjazdach. :)
- Huraganowi odkręciłem od samego początku przedni hamulec a ten tylny działa marnie, więc w górach bywało (nie)wesoło...
- odcinek w sercu Izerów (od schroniska Orle do Chatki Górzystów) ma nawierzchnię szutrową, miejscami mocno kamienistą, a kolarka nie dość, że nie ma małej tarczy z przodu (tylko 48 i 38), oczywiście nie ma amortyzacji, to jeszcze, tak jak zawsze tak i teraz nie wziałem jakichkolwiek dętek, pompek, łatek itp. bajerów. I jak zawsze się opłaciło (cóż, chociaż w jednym jestem szczęściarzem). Ani jazda po ostrych kamieniach, ani po szkłach w zapyziałych miastach - jak zawsze bez szwanku. Tu pozdrawiam licznych MTB- owców łapiących po 2-3 kapcie na wycieczkę. Kupcie se lepiej Huragana. ;p
Dojazd do Szklarskiej Poręby (Górnej) pociągiem, a moment to był zacny, bo to pierwszy dzień po remontach torów i mostów, taka reaktywacja, dość huczna nawet. Koleje Dolnośląskie zrobiły jakieś tam festyny itp. oraz woziły tego dnia z Jeleniej do Szklarskiej za darmochę (ponoć ludzi było jak w Indiach), a "moje" Przew. Reg. temat olały do tego stopnia, że nawet nie zmieniły napisów na wyświetlaczu szynobusa...
Sama jazda oczywiście ciekawa, bo pierwszy raz jechałem pociągiem w tunelu i pierwszy raz przebiłem się pociągiem ponad chmury (rano pogoda wyglądała beznadziejnie w sensie widoczków i jakości zdjęć z komórki - a tu taka niespodzianka).
Ponadto jest to jedna z najwyżej położonych stacji w Polsce (707m, Zakopane 840 a Jakuszyce - formalnie też Szklarska - 871m, a to już rekord Polski).
Se pojeździłem po Szklarskiej - Górnej, bo jeszcze nigdy tam nie byłem rowerowo, zachodząc w głowę, jak ludzie tam se radzą zimą - otóż na paru uliczkach Huragan poległ, mimo szarpania za kierownicę i stania na pedałach.
Raz nawet poległem na zjeździe - nie wyrobiłem się na zakręcie i wleciałem w jakąś ścieżynkę usłaną "telewizorami" - myślałem, że połamię siebie i rower, a tu nic. :)
Już w samym miasteczku użyłem więcej hamulców niż przez całe życie (pomijając monocykle i składaki z dzieciństwa). :)
Po Szklarskiej wypadzik na Jakuszyce...
Mieszkać na wysokości ~865m to ciekawy pomysł ;) na pewno rekord karkonosko-izerski, ale do mieszkańców Tatr to jednak im jeszcze daleko.
Natomiast nadrabiają klimatem (jak widać, ale także i dosłownie - Izery mają najostrzejszy klimat, jak na ich wysokość, w całej Europie Środkowej).
"Jakiś lepszy cwaniak". ;)
Do legendarnego schroniska jeszcze wiedzie (stary i podniszczony) asfalt...
ale dalej...
Co kawałek ruiny Wielkiej Izery - strasznie ubolewam, że po 1945 zlikwidowano tę wieś (jakimś cudem równie nadgraniczne Jakuszyce ocalały, choć szczątkowo), byłaby dziś najbardziej wyizolowaną i najzimniejszą w kraju (w styczniu do -42* a nawet w środku lipca zdarzaja się tam przymrozki!).
WIększośc bywalców (przeczytałem kilkadziesiąt relacji z tej Hali)woli się skupiać na jedzeniu w schroniskach, pogodzie i nastrojach... cóż, mi się wydaje za pożyteczniejsze wskazanie, dokąd prowadzą asfalty, gdzie jest szuter (miejscami mocno kamienisty) czy choćby to, że jest to najniższe naturalne stanowisko kosodrzewiny w PL - poniżej 900m, podczas gdy w Tatrach drzewa owocowe i stali mieszkańcy występują do 1150... zaskakująco duża różnica klimatów...
Śniegi widziałem, w nikłych ilościach, tylko na głównych szczytach Karkonoszy, tak gdzieś od 1200m, a na Hali niestety go nie było... chociaż nierozmarznięte do końca kałuże (+5 w cieniu plus ostre słońce!) dawały nadzieję... i oto w końcu:
Mój pierwszy śnieg od kwietnia! :D Nacierałem sobie nim twarz i ręce i ogólnie kontemplowałem go sobie. :)
Misja wypełniona do końca, mogę wracać. A nawet muszę, bo zaraz będzie ciemno...
Na tejże Polanie Izerskiej ostatecznie zaszło słońce i Celsjusz w nieprawdopodonym tempie zaczął spadać na pysk, normalnie w kilkanaście minut z 5* na 1,5. :) Ciekawe, ile było w nocy...
Tymczasem zjazd z Polany (965m) do Świeradowa (~555m), bardzo krętą, stromą, wąską i wilgotną drogą (asfaltową - Stara Droga Izerska i w bok na Drogę Tartaczną) - a to wszystko na cienkich oponach i o jednym, słabym hamulcu! :)
Średnia prędkość zjazdu to 38km/h, miejscami tyle jechałem wciskając hamulec do końca...
Ale znów jakimś cudem się wszystko udało...
W Świeradowie tez jeszcze nie byłem nigdy rowerem, a że gapić się na szalone, strome osadnictwo mogę godzinami, więc było miło. ;)
Niektórzy naprawdę chyba jednak przesadzają:
Jak to ogarnąć zimą? Albo latem, ale pogotowie, straż pożarna, listonosz, śmieciarka, seniorzy na piechotę...
Nawet nie próbowałem tego podjeżdżać na Huraganie a i na mono mogłoby być różnie...
Niniejszym uprasza się ludzi posiadających stosowny sprzęt pomiarowy do publikacji wartości nachylenia. ;>
Powrót miał być lajtowy, trochę pogórzem i na pociąg...
Wydawało mi się, że mam sporo czasu do odjazdu, więc zwiedzałem Mirsk nocą, spamowałem ludziom sms-ami ;) i... spóźniłem się o DWIE minuty na ostatni kurs! :) Jeszczem go z drogi widział, jak ruszał. ;]
Początkowo się pocieszałem, że tak to przynajmniej więcej kilosków wpadnie, ale przestało mi być do śmiechu, jak jadąc po ciemku po nieznanych sobie wioskach zrobiła się konkretna mgła - tzn. na stromych i krętych zjazdach było naprawdę nieciekawie.... czasami nawet hamowałem na trasie, ale ile można tak jechać...
Wymyśliłem dotarcie do najbliższej stacji z lepszymi połączeniami, po drodze myląc trasy władowałem się w uliczkę szerokości osobówki... cóż, myślałem, że to tak musi być, ale wpadnięcie na cudze podwórko (koniec trasy) jakiś metr od stawu (zauważony w ostatniej chwili) zdawało się sugerować, że coś jest nie tak. ;)
Koniec końców dobrnąłem do "wymarzonej" wiochy, tym razem 2 minuty przed ostatnim pociągiem, z którego pożytek był niewielki, bo jechał dużo "w lewo" i dużo "w prawo", a mało co do góry mapy, z resztą za ciężkie pieniądze. :/
Ale najważniejsze, że byłem już na bezpiecznych nizinach i nie było tam mgieł - powrót był już tylko formalnością, pomimo 3,5 godz. do domu, temp. poniżej 0* i kilkunastu godzin na chodzie.
Jeszcze tytułem ciekawostki - dwie dyskusje sms-owe (z ludźmi z BS ;) ) w czasie jazdy:
- X twierdziła, że to niebezpiecznie tak samemu po nocach, i że kiedyś mnie zgwałcą (<lol>), oraz przestrzegała, yhm... co może odmarznąć. ;)))
- Y bardzo się przejmowała, pomimo moich zapewnień, że martwić się o mnie można, ale latem. ;D Musiałem meldować o szczęśliwym powrocie (23:56) bo inaczej nie mogła iść spać :D przez co nie mogłem dokręcić do 150. ;)
Ale bynajmniej nie narzekam. ;)
Mieszkańcy i bywalcy gór i pogórza niemal zgodnie powtarzają od dłuższego czasu, że z górami to już koniec gdzieś do maja "bo listopad"... nie mam pojęcia, co kartki w kalendarzu mają tu do rzeczy - jak widać, przynajmniej na razie, pogoda jest perfekcyjna, no i pustki niesamowite - tylko puste szlaki pasują do ducha surowych Izerów... no i bezpieczniej na zjazdach. ;)
W planach urlopowych jest odtąd szczegółowa penetracja Izerów, Świeradowa i Szklarskiej na monocyklu - jak najbardziej wykonalna.
I bezpieczna, pomimo jednego, "nienormalnego" hamulca. ;p
Umiłowane pogranicze świata "tundry" i "tajgi" osiągnięte rowerem szosowym... :D© mors
Wyjazd: 06:20, powrót: 23:56 :)
Jazda to mniej niż połowa czasu, dlatego dystans taki nieadekwatny. ;p
Jako nocny marek lepiej mi się jechało w nocy, po 17 godzinach, niźli rano. :)
Wypadzik konkretny z paru względów:
- 17,5 godz. o 1 czekoladzie, 2 bułkach, 2 naleśnikach i 0,8 l wody. Więcej to by było niepotrzebne obżarstwo.
- letnia wiatrówka, zwykłe spodnie (bez kalesonów i wkładek) i zwykłe "adidasy", za 39 PLN :D a to w temperaturach max 6,7*C do min. -1,6*C w nocy.
Ostatnie 30km przemarzły mi stopy, ale nie zwracam na takie rzeczy uwagi, a poza tym było w sam raz na płaskim i za gorąco na podjazdach. :)
- Huraganowi odkręciłem od samego początku przedni hamulec a ten tylny działa marnie, więc w górach bywało (nie)wesoło...
- odcinek w sercu Izerów (od schroniska Orle do Chatki Górzystów) ma nawierzchnię szutrową, miejscami mocno kamienistą, a kolarka nie dość, że nie ma małej tarczy z przodu (tylko 48 i 38), oczywiście nie ma amortyzacji, to jeszcze, tak jak zawsze tak i teraz nie wziałem jakichkolwiek dętek, pompek, łatek itp. bajerów. I jak zawsze się opłaciło (cóż, chociaż w jednym jestem szczęściarzem). Ani jazda po ostrych kamieniach, ani po szkłach w zapyziałych miastach - jak zawsze bez szwanku. Tu pozdrawiam licznych MTB- owców łapiących po 2-3 kapcie na wycieczkę. Kupcie se lepiej Huragana. ;p
Dojazd do Szklarskiej Poręby (Górnej) pociągiem, a moment to był zacny, bo to pierwszy dzień po remontach torów i mostów, taka reaktywacja, dość huczna nawet. Koleje Dolnośląskie zrobiły jakieś tam festyny itp. oraz woziły tego dnia z Jeleniej do Szklarskiej za darmochę (ponoć ludzi było jak w Indiach), a "moje" Przew. Reg. temat olały do tego stopnia, że nawet nie zmieniły napisów na wyświetlaczu szynobusa...
Miasto cudów - stamtąd wystartowałem ;)© mors
Spore tłumy celebrowały odtworzone połączenie do Szklarskiej (na zdjęciu już przerzedzone)© mors
Szynobus Przew. Regionalnych na tle stacji© mors
Szklarska Poręba Górna - świeżo po wyjeździe z chmur (jeszcze widoczne na trzecim planie)© mors
Sama jazda oczywiście ciekawa, bo pierwszy raz jechałem pociągiem w tunelu i pierwszy raz przebiłem się pociągiem ponad chmury (rano pogoda wyglądała beznadziejnie w sensie widoczków i jakości zdjęć z komórki - a tu taka niespodzianka).
Ponadto jest to jedna z najwyżej położonych stacji w Polsce (707m, Zakopane 840 a Jakuszyce - formalnie też Szklarska - 871m, a to już rekord Polski).
Se pojeździłem po Szklarskiej - Górnej, bo jeszcze nigdy tam nie byłem rowerowo, zachodząc w głowę, jak ludzie tam se radzą zimą - otóż na paru uliczkach Huragan poległ, mimo szarpania za kierownicę i stania na pedałach.
Raz nawet poległem na zjeździe - nie wyrobiłem się na zakręcie i wleciałem w jakąś ścieżynkę usłaną "telewizorami" - myślałem, że połamię siebie i rower, a tu nic. :)
Już w samym miasteczku użyłem więcej hamulców niż przez całe życie (pomijając monocykle i składaki z dzieciństwa). :)
Taki tam zjazd w Szklarskiej P. Grn© mors
Huragan w Szklarskiej Porębie© mors
Po Szklarskiej wypadzik na Jakuszyce...
Jakieś robaczki na Kruczych Skałach zaraz nad Szklarską P. ;)© mors
Jakuszyce - to nie tylko baza turystyczna, to także (a dla mnie przede wszystkim) osada© mors
Mieszkać na wysokości ~865m to ciekawy pomysł ;) na pewno rekord karkonosko-izerski, ale do mieszkańców Tatr to jednak im jeszcze daleko.
Natomiast nadrabiają klimatem (jak widać, ale także i dosłownie - Izery mają najostrzejszy klimat, jak na ich wysokość, w całej Europie Środkowej).
Budują coś dużego w Jakuszycach© mors
Wjazd do Jakuszyc od strony CZ© mors
Nartorolkarz pomykał z Jakuszyc do schroniska Orle 18-20 km/h po nierównym asfalcie ii nie tylko© mors
"Jakiś lepszy cwaniak". ;)
Do legendarnego schroniska jeszcze wiedzie (stary i podniszczony) asfalt...
Romet Huragan i schronisko Orle© mors
Kolarką pod Orle :)© mors
ale dalej...
Koniec asfaltu, ale jedziemy dalej - szosówką w serce Izerów... :)© mors
Nad Izerką - woda za ciepła, pobrodził sobie tylko Huragan© mors
Umiłowane pogranicze świata "tundry" i "tajgi" osiągnięte rowerem szosowym... :D© mors
Huragan w piękny, choć listopadowy, bezwietrzny dzień w sercu Izerów© mors
Hala Izerska - na drugim planie czescy chłopcy MTB - owcy wprowadzają swoje "górale"... ;p© mors
Kolarka w sercu Izerów - w tle Chatka Górzystów© mors
Co kawałek ruiny Wielkiej Izery - strasznie ubolewam, że po 1945 zlikwidowano tę wieś (jakimś cudem równie nadgraniczne Jakuszyce ocalały, choć szczątkowo), byłaby dziś najbardziej wyizolowaną i najzimniejszą w kraju (w styczniu do -42* a nawet w środku lipca zdarzaja się tam przymrozki!).
WIększośc bywalców (przeczytałem kilkadziesiąt relacji z tej Hali)woli się skupiać na jedzeniu w schroniskach, pogodzie i nastrojach... cóż, mi się wydaje za pożyteczniejsze wskazanie, dokąd prowadzą asfalty, gdzie jest szuter (miejscami mocno kamienisty) czy choćby to, że jest to najniższe naturalne stanowisko kosodrzewiny w PL - poniżej 900m, podczas gdy w Tatrach drzewa owocowe i stali mieszkańcy występują do 1150... zaskakująco duża różnica klimatów...
Ruiny Wielkiej Izery :/© mors
Drzewa nie z tej bajki (drzewa liściaste w "tundrze"?)© mors
Chatka za Chatką Górzystów - takich ujęć nie ma w folderach ;p© mors
Rowery pod Chatką Górzystów... MTB to każdy głupi... ;p© mors
Pod Chatką Górzystów (słoneczne popołudnie w listopadzie: 4 rowery)© mors
Widok na Chatkę Górzystów© mors
Najlepiej zachowana ruina w Wielkiej Izerze :/© mors
Rzut oka na ruinę po Wielkiej Izerze© mors
Śniegi widziałem, w nikłych ilościach, tylko na głównych szczytach Karkonoszy, tak gdzieś od 1200m, a na Hali niestety go nie było... chociaż nierozmarznięte do końca kałuże (+5 w cieniu plus ostre słońce!) dawały nadzieję... i oto w końcu:
Jest wyczekiwany śnieg! Radość bezbrzeżna, zwłaszcza po niezłym podjeździe na Polanę Izerską (965m)© mors
Mój pierwszy śnieg od kwietnia! :D Nacierałem sobie nim twarz i ręce i ogólnie kontemplowałem go sobie. :)
Misja wypełniona do końca, mogę wracać. A nawet muszę, bo zaraz będzie ciemno...
Na tejże Polanie Izerskiej ostatecznie zaszło słońce i Celsjusz w nieprawdopodonym tempie zaczął spadać na pysk, normalnie w kilkanaście minut z 5* na 1,5. :) Ciekawe, ile było w nocy...
Tymczasem zjazd z Polany (965m) do Świeradowa (~555m), bardzo krętą, stromą, wąską i wilgotną drogą (asfaltową - Stara Droga Izerska i w bok na Drogę Tartaczną) - a to wszystko na cienkich oponach i o jednym, słabym hamulcu! :)
Średnia prędkość zjazdu to 38km/h, miejscami tyle jechałem wciskając hamulec do końca...
Ale znów jakimś cudem się wszystko udało...
W Świeradowie tez jeszcze nie byłem nigdy rowerem, a że gapić się na szalone, strome osadnictwo mogę godzinami, więc było miło. ;)
Niektórzy naprawdę chyba jednak przesadzają:
Bodaj najstromszy podjazd jaki widziałem - Świeradów, zaraz przy wylocie na Mirsk. Jak ludzie to ogarniają zimą?!?© mors
Jak to ogarnąć zimą? Albo latem, ale pogotowie, straż pożarna, listonosz, śmieciarka, seniorzy na piechotę...
Nawet nie próbowałem tego podjeżdżać na Huraganie a i na mono mogłoby być różnie...
Niniejszym uprasza się ludzi posiadających stosowny sprzęt pomiarowy do publikacji wartości nachylenia. ;>
Powrót miał być lajtowy, trochę pogórzem i na pociąg...
Wydawało mi się, że mam sporo czasu do odjazdu, więc zwiedzałem Mirsk nocą, spamowałem ludziom sms-ami ;) i... spóźniłem się o DWIE minuty na ostatni kurs! :) Jeszczem go z drogi widział, jak ruszał. ;]
Początkowo się pocieszałem, że tak to przynajmniej więcej kilosków wpadnie, ale przestało mi być do śmiechu, jak jadąc po ciemku po nieznanych sobie wioskach zrobiła się konkretna mgła - tzn. na stromych i krętych zjazdach było naprawdę nieciekawie.... czasami nawet hamowałem na trasie, ale ile można tak jechać...
Wymyśliłem dotarcie do najbliższej stacji z lepszymi połączeniami, po drodze myląc trasy władowałem się w uliczkę szerokości osobówki... cóż, myślałem, że to tak musi być, ale wpadnięcie na cudze podwórko (koniec trasy) jakiś metr od stawu (zauważony w ostatniej chwili) zdawało się sugerować, że coś jest nie tak. ;)
Koniec końców dobrnąłem do "wymarzonej" wiochy, tym razem 2 minuty przed ostatnim pociągiem, z którego pożytek był niewielki, bo jechał dużo "w lewo" i dużo "w prawo", a mało co do góry mapy, z resztą za ciężkie pieniądze. :/
Ale najważniejsze, że byłem już na bezpiecznych nizinach i nie było tam mgieł - powrót był już tylko formalnością, pomimo 3,5 godz. do domu, temp. poniżej 0* i kilkunastu godzin na chodzie.
Jeszcze tytułem ciekawostki - dwie dyskusje sms-owe (z ludźmi z BS ;) ) w czasie jazdy:
- X twierdziła, że to niebezpiecznie tak samemu po nocach, i że kiedyś mnie zgwałcą (<lol>), oraz przestrzegała, yhm... co może odmarznąć. ;)))
- Y bardzo się przejmowała, pomimo moich zapewnień, że martwić się o mnie można, ale latem. ;D Musiałem meldować o szczęśliwym powrocie (23:56) bo inaczej nie mogła iść spać :D przez co nie mogłem dokręcić do 150. ;)
Ale bynajmniej nie narzekam. ;)
Mieszkańcy i bywalcy gór i pogórza niemal zgodnie powtarzają od dłuższego czasu, że z górami to już koniec gdzieś do maja "bo listopad"... nie mam pojęcia, co kartki w kalendarzu mają tu do rzeczy - jak widać, przynajmniej na razie, pogoda jest perfekcyjna, no i pustki niesamowite - tylko puste szlaki pasują do ducha surowych Izerów... no i bezpieczniej na zjazdach. ;)
W planach urlopowych jest odtąd szczegółowa penetracja Izerów, Świeradowa i Szklarskiej na monocyklu - jak najbardziej wykonalna.
I bezpieczna, pomimo jednego, "nienormalnego" hamulca. ;p
Bezwietrzny wieczór z Huraganem ;)
Piątek, 15 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 34.44 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Bierę się do roboty, najwyższy to czas. ;) Jeszcze resztki ciepła w powietrzu (stabilne +6*) ale da się już miło jeździć. :)
A jutro Szklarska Poręba i te sprawy - na Huraganie, co ma tylko jeden, słaby hamulec...
Bez odbioru. ;))
A jutro Szklarska Poręba i te sprawy - na Huraganie, co ma tylko jeden, słaby hamulec...
Bez odbioru. ;))
dpd
Piątek, 15 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 7.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |