Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Mors na tropach zorzy polarnej
Sobota, 9 września 2017
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 99.27 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
"Staroeskimoskie podania mówią, że zorze polarne pojawiają się, gdy dusze zmarłych grają na niebie w piłkę czaszką morsa."
o_O
bez komentarza ;))
Tej nocy miała być widoczna na naszym niebie... zarwałem całą noc, w dodatku pojechałem na północ (by widzieć ją jak najlepiej) świadom, że wyjeżdżam w bezwietrzną pogodę a wracać będę pod wiatr. I tak też się stało. :) Za to zorzy nu nu. Chmur było mało, ale jak na złość wisiały głównie nad północnym niebem. Smutno. :(
Na otarcie łez nawiedziłem parę naprawdę urokliwych zakątków (pagórki z widokiem na Wał Zielonogórski). Wrażenia prawie jak w górach.. zwłaszcza dla i tak już strzelającego napędu (11,7 kkm). ;]
Odkryłem także okazałą wiatę w lesie - o tyle ciekawa, że nie widać jej z drogi ani nie ujawnia jej jakiekolwiek oznakowanie.

Nawiedziłem też nienawiedzaną dotąd część Kaczenic ;) która okazała się dużo większa niż ta część pozornie główna. ;]

i jeszcze mały demotywator :)

PS. dystans mój ulubiony tj. 99 - wyszedł całkiem przypadkiem. :)
Wielkie Koło - dpd, odcin 51
Piątek, 8 września 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zainspirowałem się...
Wielkie Koło i cyrk ;) (dpd, jubileuszowy odcin 49-50, 4-5.09.2018)
Wtorek, 5 września 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 6.60 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Po drodze mijałem stojący w korku cyrk. Pomachali mi. ;))
Prawie jesień, prawie Jasień ;)
Niedziela, 3 września 2017
Kategoria Nielicho
kilosy: | 107.05 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wyjechałem przed północą a wróciłem o 9 nad ranem, bo straszyli deszczami. Nic nie pada, ale przynajmniej uniknąłem temperatur powyżej 14*C. :D No i zdobyłem okienko. ;)
Po drodze padła mi lampka z nieustalonych przyczyn. Więcej ją naprawiałem niż jeździłem...
Ostatecznie poddałem się, ale jeździłem dalej... po żarskiej strefie przemysłowej. Przez 4 godziny, w te i nazad, odcinek ok. 1 km. Masakra. ;]
Puste i szerokie drogi dla TIRów ale bez TIRów wydawały się idealne do samotnej jazdy bez świateł, a jednak nie - okazało się, że całkiem sporo dzikiej zwierzyny tam biegało. A na niebie latały "spadające gwiazdy". W sensie perseidy, nie że liderzy Nowoczesnej. :)
A nawet chyba widziałem kometę, bo miała dwa warkocze. :O
Dopiero przed szóstą wyruszyłem dalej:

Ścięty pieniek się uśmiecha. :) Uprzedzając pytania - nie mam z tym nic wspólnego ;) © mors

Świbna © mors
Do Jasienia nie dojechałem, bo mnie chmury (i prognozy) wystraszyły. Niepotrzebnie. :/

Koniec wycieczki © mors

Mors już wybrał. Wybierz i Ty! ;) ;p © mors
Najlepszy był typek, co w lesie, o 1 w nocy łapał stopa i na mój widok zakrzyknął - dobra, k%$#! wracam po rower, bo coś nie mogę stopa złapać...
xD
Jeszcze śmieszniejsze, że trasę miał raptem 10 km - większość ludzi prędzej zrobi tyle taksówką lub pieszo niż na rowerze...
Po drodze padła mi lampka z nieustalonych przyczyn. Więcej ją naprawiałem niż jeździłem...
Ostatecznie poddałem się, ale jeździłem dalej... po żarskiej strefie przemysłowej. Przez 4 godziny, w te i nazad, odcinek ok. 1 km. Masakra. ;]
Puste i szerokie drogi dla TIRów ale bez TIRów wydawały się idealne do samotnej jazdy bez świateł, a jednak nie - okazało się, że całkiem sporo dzikiej zwierzyny tam biegało. A na niebie latały "spadające gwiazdy". W sensie perseidy, nie że liderzy Nowoczesnej. :)
A nawet chyba widziałem kometę, bo miała dwa warkocze. :O
Dopiero przed szóstą wyruszyłem dalej:

Ścięty pieniek się uśmiecha. :) Uprzedzając pytania - nie mam z tym nic wspólnego ;) © mors

Świbna © mors
Do Jasienia nie dojechałem, bo mnie chmury (i prognozy) wystraszyły. Niepotrzebnie. :/

Koniec wycieczki © mors

Mors już wybrał. Wybierz i Ty! ;) ;p © mors
Najlepszy był typek, co w lesie, o 1 w nocy łapał stopa i na mój widok zakrzyknął - dobra, k%$#! wracam po rower, bo coś nie mogę stopa złapać...
xD
Jeszcze śmieszniejsze, że trasę miał raptem 10 km - większość ludzi prędzej zrobi tyle taksówką lub pieszo niż na rowerze...
Wielkie Koło - dpd, odcin 48
Sobota, 2 września 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 3.30 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Szósty dzień roboczy z rzędu... doszły mnie plotki, że poza pracą też jest świat, ale to jakieś bujdy - wracam do Igloo, a tam jak zawsze: remonty, ogrody...
Na pocieszenie wyprzedziłem sobie na podjeździe emeryta na mono. W sensie, że ja na mono a emeryt na Ukrainie. ;)
Na pocieszenie wyprzedziłem sobie na podjeździe emeryta na mono. W sensie, że ja na mono a emeryt na Ukrainie. ;)
Wielkie Koło - dpd, odcin 47
Poniedziałek, 28 sierpnia 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 3.45 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Sierpień jest na tyle znośny, że przekroczyłem już 500+. Pomimo lata. ;)
A Wielkie Koło zaraz przekroczy 1 000 km i na tę okoliczność kopsnę garść (płetwę?) monocyklowych rekordów:
https://recordsetter.com/unicycle-world-records
Pobijałbym. ;p
A Wielkie Koło zaraz przekroczy 1 000 km i na tę okoliczność kopsnę garść (płetwę?) monocyklowych rekordów:
https://recordsetter.com/unicycle-world-records
Pobijałbym. ;p
Pomylone MRDP ;)
Niedziela, 27 sierpnia 2017
Kategoria Nielicho
kilosy: | 99.29 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
To wydawało się oczywiste: jeśli znajdą się dziś jacyś osakwieni rowerzyści w czeluściach Borów Dolnośląskich, to na pewno będą to "nasi" z MRDP.

Czarny humor ;)) © mors
Jak się później okazało... i tak i nie. ;)
Tak jak w poprzedniej edycji, podjechałem w rejon Gozdnicy (PK 30) uzbrojony w zestawy do pomocy technicznej, medycznej i różnorakiej, a dla zabicia czasu, zbierałem szkła z tych poboczy, których przejeżdżanie jest konieczne z uwagi na chamski bruk.
A było co zbierać - dość powiedzieć, że dopiero co Hipcia99 złapała tamże aż 2 kapcie - następnym razem niechaj czeka na mnie. ;))
![Demotywator dla szosowców: albo po kamolach, albo po szkłach ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,692941,20170828,demotywator-dla-szosowcow-albo-po-kamolach-albo-po-szklach.jpg)
Demotywator dla szosowców: albo po kamolach, albo po szkłach ;] © mors

Słynny bruk pod Gozdnicą - z datą tego nowszego ;)) © mors
No i nareszcie nadjeżdża jakiś zawodnik... centralnie po kamolach, w dodatku na fullu. O_O
Ale napis na plecach brzmi jednoznacznie...

Mrdp, ale jakiś samozwańczy ;) © mors
Przykolegowałem się, pytam, czy Maraton Rowerowy Dookoła Polski? Na co on, że tak...
No to opowiadam co i jak, a on słucha i słucha... zdziwiłem się, że nie zna bikestatsów ani mnie ;)) ale najbardziej się zdziwiłem, że gościu zupełnie nie był wyczerpany, a mimo to przetaczał się raptem 20 km/h (pod wiatr, ale z górki).
Toteż pytam go, czy aby zmieści się w limicie, na co on - ale osochozi? w jakim limicie??
xD
Dopiero wtedy, po chyba 8 km rozmowy, skapnąłem się, że to jego własne mrdp, a o tym "naszym", to on nawet nie słyszał. Niezły zbieg okoliczności - w tym samym czasie, miejscu i celu. ;]
Gdy na horyzoncie zobaczyłem kolejną osakwioną postać, to pomyślałem: tym razem to nie może być już przypadek i śmiało podjeżdżam... czym tylko napędziłem stracha niewinnej kobiecie. xD
Znów przypał :D i znów blisko prawdy, bo miała koszulkę Green Velo, więc całkiem możliwe, że to był kolejny, prywatny mrdp, ale tym razem już nawet nie zagadnąłem ;)
I kolejny przypadek - kołowałem wokół Gozdnicy 5 godzin i nikogo z "naszych" nie uświadczyłem. Okazało się później, że niemal co do minuty wstrzeliłem się w lukę między kolejnym zawodnikami. :D
Korzystając z "okazji", pozwiedzałem troszku to najbardziej prounijne miasteczko w PL (95% "na tak" w referendum przedakcesyjnym). Zaprawdę, powiadam Wam, większej degrengolady nie znam - normalnych ludzi i domów można zliczyć na palcach jednej płetwy. ;)
Były końskie odchody na szutrowej "ulicy", były 50-letnie kombajny, żule, dresiarze i te klimaty, notabene parę kilometrów od granicy ze "starą Unią". Sami mieszkańcy się nie zmienili, no ale przynajmniej są w Unii, tak jak chcieli. ;)

Gozdnica, "ulica" Wąska © mors

Gozdnica, "ulica" Wąska © mors

Basen miejski ;) © mors

Basen miejski ;) © mors

Takie tam na mieście ;) © mors
PS. dziś kondycyjnie (i blogowo ;) ) odbiłem się od dna - tym razem nikt mnie nie wyprzedził O_O mimo że turlałem się starym dziadem Krossem z zajechanym napędem (do wyboru był Huragan... z zajechanym suportem ;] ).
PS 2: niniejszym przekroczyłem (o 26 km) swój życiowy rekord dystansu na jednym napędzie (dotychczas: 11 329). I jadę dalej.. ;>

Czarny humor ;)) © mors
Jak się później okazało... i tak i nie. ;)
Tak jak w poprzedniej edycji, podjechałem w rejon Gozdnicy (PK 30) uzbrojony w zestawy do pomocy technicznej, medycznej i różnorakiej, a dla zabicia czasu, zbierałem szkła z tych poboczy, których przejeżdżanie jest konieczne z uwagi na chamski bruk.
A było co zbierać - dość powiedzieć, że dopiero co Hipcia99 złapała tamże aż 2 kapcie - następnym razem niechaj czeka na mnie. ;))
![Demotywator dla szosowców: albo po kamolach, albo po szkłach ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,692941,20170828,demotywator-dla-szosowcow-albo-po-kamolach-albo-po-szklach.jpg)
Demotywator dla szosowców: albo po kamolach, albo po szkłach ;] © mors

Słynny bruk pod Gozdnicą - z datą tego nowszego ;)) © mors
No i nareszcie nadjeżdża jakiś zawodnik... centralnie po kamolach, w dodatku na fullu. O_O
Ale napis na plecach brzmi jednoznacznie...

Mrdp, ale jakiś samozwańczy ;) © mors
Przykolegowałem się, pytam, czy Maraton Rowerowy Dookoła Polski? Na co on, że tak...
No to opowiadam co i jak, a on słucha i słucha... zdziwiłem się, że nie zna bikestatsów ani mnie ;)) ale najbardziej się zdziwiłem, że gościu zupełnie nie był wyczerpany, a mimo to przetaczał się raptem 20 km/h (pod wiatr, ale z górki).
Toteż pytam go, czy aby zmieści się w limicie, na co on - ale osochozi? w jakim limicie??
xD
Dopiero wtedy, po chyba 8 km rozmowy, skapnąłem się, że to jego własne mrdp, a o tym "naszym", to on nawet nie słyszał. Niezły zbieg okoliczności - w tym samym czasie, miejscu i celu. ;]
Gdy na horyzoncie zobaczyłem kolejną osakwioną postać, to pomyślałem: tym razem to nie może być już przypadek i śmiało podjeżdżam... czym tylko napędziłem stracha niewinnej kobiecie. xD
Znów przypał :D i znów blisko prawdy, bo miała koszulkę Green Velo, więc całkiem możliwe, że to był kolejny, prywatny mrdp, ale tym razem już nawet nie zagadnąłem ;)
I kolejny przypadek - kołowałem wokół Gozdnicy 5 godzin i nikogo z "naszych" nie uświadczyłem. Okazało się później, że niemal co do minuty wstrzeliłem się w lukę między kolejnym zawodnikami. :D
Korzystając z "okazji", pozwiedzałem troszku to najbardziej prounijne miasteczko w PL (95% "na tak" w referendum przedakcesyjnym). Zaprawdę, powiadam Wam, większej degrengolady nie znam - normalnych ludzi i domów można zliczyć na palcach jednej płetwy. ;)
Były końskie odchody na szutrowej "ulicy", były 50-letnie kombajny, żule, dresiarze i te klimaty, notabene parę kilometrów od granicy ze "starą Unią". Sami mieszkańcy się nie zmienili, no ale przynajmniej są w Unii, tak jak chcieli. ;)

Gozdnica, "ulica" Wąska © mors

Gozdnica, "ulica" Wąska © mors

Basen miejski ;) © mors

Basen miejski ;) © mors

Takie tam na mieście ;) © mors
PS. dziś kondycyjnie (i blogowo ;) ) odbiłem się od dna - tym razem nikt mnie nie wyprzedził O_O mimo że turlałem się starym dziadem Krossem z zajechanym napędem (do wyboru był Huragan... z zajechanym suportem ;] ).
PS 2: niniejszym przekroczyłem (o 26 km) swój życiowy rekord dystansu na jednym napędzie (dotychczas: 11 329). I jadę dalej.. ;>
54 kkm Krossem i incydent z ciepłym posiłkiem ;)
Sobota, 26 sierpnia 2017
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 53.66 | gruntow(n)e: | 1.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
54 kkm stalowym rowerem za 600 zł. ;>
Nie miewa się On już najlepiej, nie ma co kryć. W dobrym stanie są w nim właściwie tylko jego klocki hamulcowe A.D. 1999. :)
A ściślej: okładziny klocków, bo części metalowe nieźle już zardzewiały...
No i nie podjechałem dziś na trasę MRDP :/ od 6 rano praca, a po południu za każdym razem jak sprawdzałem prognozy, to straszyli burzami, że za chwilę mają być... tymczasem mała burza pojawiła się dopiero teraz, tj. o 23. ;]
Pojeździłem "wokół komina"... i się podłamałem: wyprzedziła mnie rodzinka samych tłuścioszków tudzież facet z dzieckiem na foteliku rowerowym. Więcej rowerzystów mnie nie wyprzedziło... bo ich więcej nie było. ;]
Zapaść rowerowa, zapaść bikestatsowa... ech... :/
Dziś było tylko 37 km - reszta to zbieranina z tygodnia, z którego prawie 2 doby miałem wycięte z rowerowego życiorysu - wyjazdowe wesele brata. I tu ciekawa anegdota: wytrzymałem bez roweru, wytrzymałem presję społeczną na picie i tańczenie, a nie wytrzymałem... ciepłych posiłków. :D
Przypomnę, że mija właśnie rok, odkąd ostatecznie zaprzestałem spożywania ciepłych posiłków (i napitków). :)
Wyjątki to tylko sytuacje nadzwyczajne, typu Wigilijna Wieczerza tudzież niniejsze wesele.
Po spożyciu ciepłego/gorącego kremu z borowików mój układ pokarmowy doznał bolesnego szoku - paliło mnie niczym żywym ogniem przez dobre paręnaście minut, że o zalaniu się potem nie wspomnę...
Do ciekawego doprowadziłem się stanu, nieprawdaż? :)
Nie miewa się On już najlepiej, nie ma co kryć. W dobrym stanie są w nim właściwie tylko jego klocki hamulcowe A.D. 1999. :)
A ściślej: okładziny klocków, bo części metalowe nieźle już zardzewiały...
No i nie podjechałem dziś na trasę MRDP :/ od 6 rano praca, a po południu za każdym razem jak sprawdzałem prognozy, to straszyli burzami, że za chwilę mają być... tymczasem mała burza pojawiła się dopiero teraz, tj. o 23. ;]
Pojeździłem "wokół komina"... i się podłamałem: wyprzedziła mnie rodzinka samych tłuścioszków tudzież facet z dzieckiem na foteliku rowerowym. Więcej rowerzystów mnie nie wyprzedziło... bo ich więcej nie było. ;]
Zapaść rowerowa, zapaść bikestatsowa... ech... :/
Dziś było tylko 37 km - reszta to zbieranina z tygodnia, z którego prawie 2 doby miałem wycięte z rowerowego życiorysu - wyjazdowe wesele brata. I tu ciekawa anegdota: wytrzymałem bez roweru, wytrzymałem presję społeczną na picie i tańczenie, a nie wytrzymałem... ciepłych posiłków. :D
Przypomnę, że mija właśnie rok, odkąd ostatecznie zaprzestałem spożywania ciepłych posiłków (i napitków). :)
Wyjątki to tylko sytuacje nadzwyczajne, typu Wigilijna Wieczerza tudzież niniejsze wesele.
Po spożyciu ciepłego/gorącego kremu z borowików mój układ pokarmowy doznał bolesnego szoku - paliło mnie niczym żywym ogniem przez dobre paręnaście minut, że o zalaniu się potem nie wspomnę...
Do ciekawego doprowadziłem się stanu, nieprawdaż? :)
Wielkie Koło - dpd, odcin 46
Piątek, 25 sierpnia 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 3.30 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wielkie Koło jest moją inspiracją, widzę je coraz większe... ;)
Oczywiście, że planowałem, tak jak w poprzedniej edycji, obstawiać trasę MRDP. Miałem nawet listę rzeczy do zabrania w ramach wsparcia i listę osób do poznania - m.in. autora słynnej sentencji, którą sparafrazowałem w pierwszych słowach tego wpisu. ;)
Tymczasem... w piątek praca do 22giej a w sobotę - od 6 rano. :) Dziękuję, dobranoc.. :/
Oczywiście, że planowałem, tak jak w poprzedniej edycji, obstawiać trasę MRDP. Miałem nawet listę rzeczy do zabrania w ramach wsparcia i listę osób do poznania - m.in. autora słynnej sentencji, którą sparafrazowałem w pierwszych słowach tego wpisu. ;)
Tymczasem... w piątek praca do 22giej a w sobotę - od 6 rano. :) Dziękuję, dobranoc.. :/
Wielkie Koło - dpd, odcin 45
Czwartek, 24 sierpnia 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 4.10 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pojawiały się niekiedy wątpliwości, odnośnie jazdy na mono po wybojach - powiem tak: często specjalnie najeżdżam na wyboje. :) Uczucie fajne, bo nie dość, że są prawie płaskie, to jeszcze najeżdżam na nie zawsze tylko raz. ;)