thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:808.64 km (w terenie 13.40 km; 1.66%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:56.20 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:44.92 km
Więcej statystyk

OSTATECZNY PODJAZD - NR 1 WG ALTIMETR.PL: 29,1% /skocznia Mamucia w Harrachovie, a Mors na Huraganie/

Niedziela, 11 sierpnia 2019
kilosy:97.19gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo

/tak się ostatnio w źródle Łaby - nomen omen - obłowiłem, że aż kupiłem  w Czechach pocztówkę i jeszcze mi zostało. :) Ale na znaczek już nie styknęło - nie szkodzi, adresatka pewnie się nie skapnie, że wysłane z Jeleniej Góry :D
Pierwszy (!) raz w życiu coś kupiłem zagramanicą (bo za granicą jest diabeł, jak mawiał jutubowy klasyk). :)
Natomiast parafrazując klasyka literatury: zapłaciłem, bo nie swoimi. :)) /



Nadszedł dzień na ostateczny podjazd - nr 1 altimetra w kategorii "największe nachylenie na 100 m" nie tylko w PL, ale i ogólnie, w całej bazie!
A jest to strona, która zaniża podjazdy - takiej przykładowo Przeł. Karkonoskiej zazwyczaj dają 24%, a tutaj zaledwie 18,3!
Czyli inne pomiary pod tytułową skocznią mogłyby dać sporo ponad 30%!
I z całą pewnością 30% chwilowo łamałem - wszak te 29,1 to tylko ŚREDNIA z odcinka 100m!
A jak dobrze się zastanowić, to ten podjazd nie ma pierwszego miejsca w bazie... on ma dwa pierwsze miejsca! Służę dowodami:




Czy są pytania? ;)

2/3 tego podjazdu robiłem w pełnym słońcu xD więc rozgrzewka była gwarantowana. ;) Na szczęście krytyczne 200 m było w cieniu badyli ;p /zdjęcia robione oczywiście podczas zejścia ;p /
Tu jest ok. 30% - najbardziej stromy odcinek pod mamucią skocznią w Harrachovie
Tu jest ok. 30% - najbardziej stromy odcinek pod mamucią skocznią w Harrachovie © Morsowy
Wygląda prawie pionowo a prypominam, że zdjęcia mocno wypłaszczają... :)
Wygląda prawie pionowo a prypominam, że zdjęcia mocno wypłaszczają... :) © Morsowy

Jazda była nie tylko wielce siłowa, ale i wielce ekwilibrystyczna, zwłaszcza przy prędkościach poniżej 2 km/h i jazdy tylko na tylnym kole - w najtrudniejszych momentach (30%+) przednie więcej było w powietrzu, niż na drodze - i to pomimo wychylenia się do przodu!!!
Oj, przydało się doświadczenie z monocykli. :)
Ogólnie trudność dorównała trudności wjazdu monocyklem na Przeł. Kark. (!) z tą różnicą, że tutaj zabójczy odcinek ma zaledwie 200m a tam kilka kilometrów...
Chociaż z drugiej strony - najtrudniejsze 100 m na Karkonoskiej nawet nie zmieściło się do pierwszej setki w altimetrowym rankingu najtrudniejszych odcinków 100 metrowych..!

Jak do kogoś słabo przemawiają liczby i analizy, to służę wymownymi obrazkami:
I tam, na mono na Przeł. Kark. było równie ciężko, ale kilka razy dłużej :)
I tam, na mono na Przeł. Kark. było równie ciężko, ale kilka razy dłużej :) © Morsowy
Z tym, że ja żadnego energetyka nie piłem, za to byłem po 35 km dojazdu, w tym podjazd z Kotliny (350m) na Przeł. Szklarską (886). :)

A jeszcze warto dodać, że na końcu betonu (asfalt kończy się w najlepszym momencie - pewnie powyżej 25% zaczął spływać...) jest jeszcze szutrówka z kamieniami, taka ok. 25%, której nie ma w "programie", no ale jak jest godny podjazd, to się podjeżdża. :)


Oczywiście zachowałem podjazdowe continuum :) bez żadnego łapania oddechu i zbijania pulsu...

Widoki na końcu trasy...



Podczas zejścia robiłem foty oraz... jeszcze trochę potrenowałem ten krytyczny odcinek. :) M.in. stwierdzam, że da się ruszyć z miejsca przy nachyleniu ~30% - choć niektórzy na Przeł. Kark. twierdzą, że się nie da... Huragana se kupcie! ;pp
/i tu jest najlepszy moment, żeby hejterzy Huragana wleźli pod przysłowiowy stół.../

Oczywiście lekko nie było - na górze z lekka mnie odcięło, w przeciążonym kolanie pojawiły się "szpile", a w przeciążonym kole - straszne chrzęsty. o_O
Pięknie: ani zejść, ani zjechać... xDD
Na szczęście udało mi się to rozchodzić i rozjeździć i już parę minut później atakowałem Skocznię Mamucią bezpośrednio, tzn. pole zeskoku. :)

Dolne wypłaszczenie - spoko, ale tuż przed ścianą zeskokową spadł mi łańcuch - i to z obu zębatek jednocześnie. o_O
No i oczywiście do tego jeszcze się zakleszczył. :) Ataku nie ponawiałem, bo napęd, a nawet szprychy (!) tak już chrzęściły, że nie miałem serca. Poza tym bałem się, jak wrócę do domu...

Widok na całość - najtrudniejszy odcinek jest niewidoczny, bo zasłania go tablica redbulla ;p


Pomimo tychże obaw jeszcze pojeździłem sporo po Czechach i Karkonoszach. xD

Coś jak nasz Społem? ;)


Kaplica w Harrachovie - całe dwie ławki...


Na bungee nie skakałem (musiałbym chyba na głowę upaść... ;)) ) ale też byłem "padajici" ;]


Pojemnik na śmieszne odpady???


Vlak na stacji Korenov - w tle skocznia w Harrachovie.


Tak się zaczynają te Wasze Czechy ;pp garby i to na międzynarodowej E65 pffff ;p


Ostatni słupek hekso na DK3/E65 - 495,3 km od Świnoujścia...


"SKI&BIKE PIAST" - skisłem...

A gdy dotarłem do Szklarskiej Poręby, to jeszcze sobie pokręciłem po kilku najtrudniejszych dzielnicach. :) Raz - żeby nie przebijać się przez te jedyne w swoim rodzaju połączenie drogi krajowej/międzynarodowej z zatłoczonym, turystycznym deptakiem xD a dwa - dla widoków, bo trzeba mocno podkreślić, że pogoda tego dnia trafiła się rewelacyjna - rześki wiatr, nie za ciepło (22* na przełęczy) i - co bardzo rzadkie - powietrze było bardzo przejrzyste przez cały dzień. Zazwyczaj tak bywa tylko rano...

/rzępolenie pod Szrenicą.../


/kunie blisko centrum :)) /

Z górnych dzielnic Szklarskiej do dolnych sprowadzałem "ulicą" (głównie zarośnięte dróżki) o nazwie Osiedle Janosika (sic!) - prawie cały czas z pełną panoramą Karkonoszy *-* 


Widoki takie, że aż 3 razy wyrżnąłem na badylach. :D

/prawdopodobnie pic na wodę - ktoś sobie postawił przy górnym końcu tej ślepej (!) uliczki, żeby mieć jeszcze większy spokój wokół domu ;> /

A po dojechaniu do Jeleniej uznałem, że mi jeszcze za mało podjazdów na dziś :D i machnąłem sobie pętlę przez Goduszyn i Łapiguz (sic!) - zawsze to chociaż te 100 m w pionie więcej... ;)

Miło mieć świadomość, że każdą drogę w Europie Środkowo-Wschodniej mogę podjeżdżać w ciemno. :)

Dystans zawiera 5,76 km z soboty (równomiernie rozkładam siły, co? ;D )

Atak węża, psów i deszczu ;) /6-9.VIII., Hrgn/

Piątek, 9 sierpnia 2019
kilosy:62.67gruntow(n)e:1.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo


Tym razem pojechałem nietypowo, bo na płn.-wsch. W końcu nie samym hardcorem człowiek żyje. ;))
Miałem smaka na nowe rewiry, a i góry będą później lepiej smakowały. :)

Zamelinowałem się na żwirowni koło Wojanowa...
Takie tam kolo żwirowni Wojanów..
Takie tam kolo żwirowni Wojanów.. © Morsowy
... siedzę na brzegu jeziorka i obalam chleb z maślanką, a tu coś mnie smyra po nodze. Myślałem, że to badyle na wietrze, a to "biegał" po mnie wąż. xDD
Prawdopodobnie zaskroniec, stosunkowo duży: ponad metr i niewiele chudszy ode mnie. ;)) Widziałem kilka w życiu, ale znacznie mniejsze i nie na mnie. ;) No nie powiem - cukier mi skoczył. ;))

Później pojechałem do Jasiowej Doliny, dzielnicy Wojanowa na końcu świata. 
Moje oczekiwania:


Rzeczywistość ;))
hehe ;)
Psów atakujących było "tylko" 3, ale kręciło się także 3 Sebixów, wśród 3 ruder - bo dalej nie dojechałem i - wyjątkowo - zawróciłem. Sugeruję nazwę "Sebixowa Dolina". ;))

Następnie pojechałem do Maciejowej. Dawna wieś, od 43 już lat wcielona do Jeleniej Góry, ale wciąż zachowuje dość wiejski charakter - odkryłem sporo "nowych" traktorków a nawet 2 kombajny. :) W tym jeden Bizon. :))  To już łącznie 6 miejskich kombajnów (na terenie Jeleniej), a jeszcze nie spenetrowałem dokładnie jednej byłej wioski (Goduszyn). Poza tym niektóre mogły się ukryć - więc łącznie może być ich nawet 10. :) A traktorów - straciłem rachubę, ale pewnie ponad 20. :)) Nie ma co się dziwić, że w 1999 odebrano Jeleniej wojewódzkość. ;))

Spenetrowałem 100% Maciejowej, każden zaułek - czasochłonne to było, ale zawsze warto. ;) Odkryłem m.in. Malucha BIS-a na czarnych francuskich tablicach (wydawanych do 1992 r.). Ogólnie, od niedawna to spokojna wioska - odkąd wybudowano obwodnicę tejże parafii. Przebiegała tamże DK3/E65 i pamiętam, co się tam działo - tabuny TIRów wśród wiejskich domków o_O

Przy granicy z Jelenią - pierwszy komar, jakiego widziałem od chyba 2 miesięcy xD


Wracając do Jeleniej Góry właściwej - przeżyłem kolejny atak, tym razem mżawki. ;) Ale chmury były naprawdę groźne. ;p

Wycieczka na 40 km w czwartek + 22 km użytkowych od 6 do 9 sierpnia.

A jeśli komuś zabrakło kontrowersji, to proszę bardzo - na wjeździe do Maciejowej :)

To tu, to tamże ;) /6-9.VIII., Kross/

Piątek, 9 sierpnia 2019
kilosy:43.29gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Lawirowanie między chmurami bez wychylania nosa poza Kotlinę...
Po ostatniej czarnej passie tym razem wszystko przejechane bezhamulcowo. ;]

Kurs na prawko w Jeleniej - jak można się skupić w takich warunkach?? :)

Szrenica o świcie, źródło Łaby, Śnieżne Kotły i inne karkonoskie delicje :) /Hrgn/

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019
kilosy:57.13gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo


Całoroczny śnieg jest moja inspiracją, wypatruję go coraz bardziej...
Jeszcze na początku czerwca widziałem go z okien swojego domu *-*
Pod koniec czerwca był widoczny w najbliższej mojej okolicy - tak normalnie, stoisz se na światłach, a tu między budynkami widzisz śnieg xDD
Do połowy lipca wyraźnie był widoczny w Kotle Łomniczki i w Śnieżnych Kotłach, a pod koniec lipca już "tylko" w ŚK.
Na początku sierpnia widziałem jakąś białą kropkę w ŚK i nie bacząc na "cenę" (w przenośni, wszak dojazd i wstęp do Parku mam za darmo :))) ) - w poniedziałek wystartowałem o 02:40 w nocy - raz by uniknąć tłumów ceprów, dwa - uniknąć upałów, trzy - uniknąć strażników w parku.
Pogoda dała mi trochę popalić, bo w kotlinie było od 11 do 13* i silne mgły, aż zmokłem, a byłem w krótkich spodenkach i wiosennej bluzie, bez żadnej kurtałki - pozdro dla ciepłolubnych. ;) Wyszło małe morsowanie na rowerze ;) za to podjazdy w górach zapowiadały się rześko. Co ciekawe, w górach było tak samo (od 11 do 13*) a nawet cieplej, bo bez mgieł i rosy!

Do Szklarskiej P. jechało się jeszcze dobrze, cały czas DK3, z której zjechałem dopiero powyżej Szklarskiej, na wys. ok. 750 m, czyli 400 powyżej Kotliny. Zjazdu tego nie znałem jeszcze i zaskoczył mnie małym nachyleniem i asfaltem - zniszczonym, ale zawsze.
To trwało jednak tylko do Wodospadu Kamieńczyka i schroniska o tej samej nazwie (K.), na wysokości 830+.
Tamże "skończył się dzień dziecka" - zamiast łagodnego asfaltu wyrosła nagle ściana z wielkogabarytowego bruku. Parafrazując klasyka: Huragan, Doopa i Kamieni Kupa. 
Ruszyłem, choć pewien przegranej, no i przynajmniej miałem rację :) po kilkunastu metrach padłem plackiem - to było trudniejsze, niż Przeł. Kark. na monocyklu, tudzież cała reszta bieżącego dnia razem wzięte. o_O
Dalej było różnie - stromo, bardzo stromo, średnio stromo, ale po chamskim bruku to zawsze jest upierdliwe i najgorsze odcinki wprowadzałem. :) ;p No sorry, ale jak na kolarkę to i tak bardzo wiele przejechałem tego dnia. ;p
Później niespodzianka - zwykła trylinka, w miarę równa nawet. A później trylinka niezwykła, tj. beton z wkładem kamiennym.
W mniejszych i większych bólach dojechałem do schroniska na Hali Szrenickiej (1200m). Tzn. jechałem górną połowę, tą po trylince, a dolną połowę, tą po kamolach, to mało co. ;p





Powyżej tego schroniska już mnie odcinało i znów mało co jechałem, zwłaszcza że nawierzchnia była zmienna.
Za to na chłodek nie narzekałem, a chwilami wręcz przeciwnie - przy ok. 12*!

Planowałem, wzorem "Królowej Karkonoskiej", wjechać na Szrenicę o wschodzie słońca, ale się spóźniłem, chociaż miałem dojazd krótszy o ok. 80 km. ;D;D "Za to" na szczycie wiało naprawdę ostro i jeszcze akurat wtedy naszła jedyna tego dnia ciemna chmura, żeby nie było czuć słońca - temp. spadła do 9* a ja w krótkich spodenkach - patrz: tytułowe zdjęcie. :D
Chłodno było trochę, ale po takim podjeździe to zbytnio nie przeszkadzało. :) 


Później było tyle atrakcji, że aż odechciewa się pisać. ;p I wrzucać zdjęć, a popełniłem ich 57 - już po selekcji. ;]


Po lewej od tego słupka jest część czeska ;D


Już jesiennie - a dopiero co stopniały śniegi. to rozumiem! :D



Tym razem przed Śnieżnymi Kotłami kopsnąłem się 500 m w głąb Czech do legendarnego źródła Łaby - jednej z największych rzek Europy... W tej "studzience" była miła niespodzianka - sporo monet, głównie czeskich... :D Tak, wiem, cebularstwo poziom ekspert. ;D;D;D

Później, już pod Śnieżnymi Kotłami, widziałem z daleka jak podjechali tam Czesi z obsługi Parku i coś chyba krzyczeli... xDD

Same Kotły, jak zawsze, odbierają mnie mowę i dech - tak od dołu jak i na miejscu:
Poszukiwania sierpniowego śniegu w Śnieżnych Kotłach...
Poszukiwania sierpniowego śniegu w Śnieżnych Kotłach... © Morsowy



Niestety, śniegów nie znalazłem, a szukałem uczciwie. :((( Aczkolwiek były miejsca świeżego błota pośniegowego - jeszcze bez żadnej roślinności! *-*
Co ciekawe, na dole wciąż widzę tę tajemniczą, białą kropkę... a może to tylko ktoś wyrzucił w przepaść starą lodówkę? ;))

Dopiero koło Kotłów spotkałem pierwszych tego dnia turystów - po 6 godz. samotnej tułaczki. W środku sezonu! Można? ;p
W dół oczywiście głównie z buta ;p a jak jechałem na wypłaszczeniach, to mi cepry gratulowali podjazdu xDD
W dolnych partiach ceprów było już zatrzęsienie, aż nie szło jechać, choć akurat już się wypłaszczało. ;]
Najlepsza była Dżesika z Karyną: małoletnia "Dżesika" szła tylko w sportowym topie, a nieco starsza "Karyna" w tym samym momencie zakładała na bluzkę wiatrówkę - na podejściu, przy 22*C. xDDD  

Wycieczka zacna, ale tylko widokowo, bo z siebie nie jestem zadowolony - niektórzy ludzie podjeżdżają te najtrudniejsze odcinki bez większego halo. o_O
Z drugiej strony, sam "Genetyk" opisywał tę trasę jako trudniejszą od Karkonoskiej i tego będą się trzymać. ;pp

Prawie Tour de Kotlina Jeleniogórska /Kross/

Niedziela, 4 sierpnia 2019
kilosy:47.03gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Prawie robi różnicę - odpuściłem sobie tylko część północną Kotliny, bo raczej nie daje szans na przejazd bezhamulcowy. ;) No może w środku nocy...
W Łomnicy i okolicy, oraz w Mysłakowicach i okolicach ;) popełniłem więcej dygresji niż Jaro w typowym przemówieniu. ;)) Zapoznałem parę nowych ciapków, Maluchów, domów przysłupowych i bród na Łomnicy (w sensie, że na takiej rzece, chociaż brud we wsi Łomnica też widziałem ;)) ):


Zamknięte i "zabite dechami" xDD

Skądinąd w tym sklepiku (w Mysłakowicach) pracuje miss uniwersum sklepikarek O_O jak ktoś ma poniżej 30 lat, to polecam. ;p

No i jeszcze dedykacja dla naszego dewelopera ;))

Mają rozmach....

Generalnie nic ciekawego. ;) Za to w poniedziałek była petarda - szykujcie ściereczki do okularów i monitorów. ;)

Na góry naszły chmury, a chwilami nadchodziły i na mnie, ale spadło dosłownie kilka kropel.
Gdy wchodziłem już do igloo, to coś tam na niebie się trochę chmurzyło, a nie skończyłem jeszcze polerować chromów po wycieczce, a za oknem zrobiło się już sino i ściana wody. o_O

Baza Pod Ponurą Małpą /Kross/

Sobota, 3 sierpnia 2019
kilosy:37.00gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Najbardziej stroma ulica, jaką znam (Naumowicza, w Szklarskiej Porębie) :)
Najbardziej stroma ulica, jaką znam (Naumowicza, w Szklarskiej Porębie) :) © Morsowy

Zmienność pogody ostatnio nieźle mi się naprzykrza, a sprawę dobijają jeszcze bardziej zmienne prognozy - oczywiscie bez większej korelacji z rzeczywistością. ;]
Trudno zaplanować objazd komina, a co dopiero coś zaszaleć..
Dziś padło na Szkl. Por. Średnią i tytułową bazę, która ożywa chyba tylko raz w roku - gdy odbywa się tam rzępolenie ;)) /tj. przegląd piosenki turystycznej/

Stare pole namiotowe z ciekawą lokalizacją i historią w zestawieniu z reklamą kolejnego, za przeproszeniem, "resortu" - bez historii i bez ciekawej lokalizacji. ;]

Przy okazji  podziwiałem, jak cepry parkują przy mojej ulubionej (bo najstromszej) ulicy -  niektórzy chyba już tam zostaną. ;]
Niestety, na górze drogę blokowała Strasz Miejska, więc wolałem nie łamać zakazu wjazdu (w górę). Tym razem zdjęcia dobrze oddają stromiznę tej drogi - foto tytułowe, plus to:

Coś pięknego, ciężko wejść i zejść samemu, a co dopiero z rowerem. ;) T. to ja tam nie widzę. ;))

Za to na "szczycie" pojechałem w lewo, niewiele łagodniejszą ul. Kołłątaja (razem z tym po betonowych płytach, tworzą pakiecik rzędu 1/3 Przeł. Karkonoskiej, więc wiedz, że coś się dzieje. Tzn. tu jest bardziej stromo niż na PK(!), ino za krótko, żeby umrzeć. ;)
Z ulicy Kołłątaja są już konkretne widoki na Karkonosze, tylko że w 95% pozasłaniane przez badyle. ;pp Odsłonięty widok jest tylko na przedgórze:


Następnie oczywiście sprowadzanie do DK3 ;p (buty się ślizgają na każdym kamyku - nawet na betonie!) i udało się zjechać do Kotliny bezhamulcowo... ale nie bezdeszczowo. :/
Złapało mnie w Sobieszowie - schronić się przed deszczem na mieście to nie sztuka, sztuką jest wracać po mokrym i nie usyfić roweru. ;]


Pierwszy raz widziałem "Odrodzenie" z Kotliny (!). Akurat tego dnia był ścig rowerowy na Odrodzenie, ale zbojkotowałem go, nawet jako kibic - raz, że trasa jakaś wydziwiana, a dwa, że jakbym zobaczył wprowadzanie rowerów, to bym nie wytrzymał. ;pp :)

Mors na tropach śniegu - Szklarska Poręba (z)Dolna /Hrgn/

Piątek, 2 sierpnia 2019
kilosy:46.71gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Witam...

/nawet kamerę dorysował ;) / Miejsce o tyle wartościowe, że tuż obok widać Śnieżne Kotły, w których - klikajcie sobie co chcecie - wciąż widzę śnieg!! *-*


Podjechałem do Szklarskiej, przyjrzeć się sprawie z bliska, ale akurat naszły chmury. :((
Taka tam linia kolejowa...
Taka tam linia kolejowa... © Morsowy
Dodatkowo, w lewym dolnym rogu mamy kawałek pola najwyżej położonego w Szklarskiej, a chyba i w całych Karkonoszach. *-*

Ale jeżdżenie po Sz.P. to wartość sama w sobie. Dziś po raz pierwszy wjechałem do Dolnej z wiatrem w plecy, a i tak się ujechałem i przegrzałem (przy 22*C). Frustrujące to jest w kontekście, ze to najniższa dzielnica Sz.P., no ale kończy się ona na 600+, tj. 250 powyżej widocznej na horyzoncie Kotliny Jeleniogórskiej...

Remontują (nareszcie!) elewację kościółka w Dolnej, tudzież drogę, jednocześnie:

Tu widok na górski szpital:

A tutaj do niedawna był jeden z lepszych widoków na Śnieżne Kotły... ://


W drodze powrotnej pierwszy raz trafiłem na żeńską ekipę kolarską. 4 kolarki na kolarkach. ;)
Wyprzedziły mnie ;p ale to było na płaskim, poza tym ze zdjęcia widać, że spokojnie je doszedłem. ;pp



A ci tutaj podjeżdżają na 75% xDDD napędy wspomagane elektrycznie, ale i tak... O_O
https://youtu.be/c7a8XjeDRGg?t=250




Dramat ;) Krossa pod Śnieżką

Czwartek, 1 sierpnia 2019
kilosy:37.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Elewacja- rewelacja (Karpacz)
Elewacja- rewelacja (Karpacz) © Morsowy

Dokładniej to dramat był w Karpaczu, 1000 m poniżej Śnieżki, ale "dramat pod Śnieżką" brzmi dramatyczniej. ;))

Otóż od dziś (do niedzieli) w Karpaczu odbywa się XII zlot Harley-owców, a że dopuszczalne są inne chromowane klasyki, więc wraz z Krossem poczułem się wywołany do tablicy. ;D;D
Wypolerowałem chromy i co kon(ik MORSki) wyskoczy pojechałem na Karpacz. Po drodze minęło mnie tak ze 666 dudniących "Harlejów", co w połączeniu z dość ciemnymi chmurami dawało wrażenie nieustannej burzy. :D


Jak to się mówi... "fan-kluby wystawiły swoich członków do zjechania na odbycie" zlotu, ekhm...
Co do samych pojazdów, to odczucia mam mieszane i przeważają plusy ujemne:
- hałaśliwe;
- snobistyczne;
- amerykański imperializm ;p
+ przywiązanie i szacunek do tradycji, w szczególności do chromów ;pp
+ niektóre Harleistki ;pp
Poza tym pojawia się na takich zlotach sporo indywidualistów a wręcz cudaków (głównie chodzi mi o rękodzielnicze pojazdy), a takie rękodzieło to już zdecydowanie szanuję. :))

Było tam już pół Polski i sporo zagranicy, więc się można było odchamić i odjeleniogórzyć. ;))
Gorzej natomiast wyszedł mój plan z połyskiwaniem chromem - raz, że nie było słońca, a dwa, że konkurencja za duża. Tak z 50000 razy. :D
Akurat przy tym zdjęciu się zaczęło:

- i po chwili lunęło na dobre. A nawet na dobre i na złe... Ściana deszczu aż ciemno no i nabrałem się, że tego nie da się przeczekać i że trzeba zwiewać w dół, do Kotliny. Gorzej wymyśleć nie mogłem :) bo nawałnica przeszła jak tylko zjechałem w dół, natomiast zjazd okupiłem wielokrotnym hamowaniem (!) - pomimo jazdy główną drogą, bo co chwilę ktoś wymuszał, zajeżdżał drogę, albo ją korkował. Co mnie grawitacja rozpędzała do ~40km/h, to już trzeba było heblować niemal do zera - i tak wielokrotnie! :(((
Dodatkowo było bardzo niebezpiecznie, bo prawie nic nie widziałem na oczy, tak je zalewało. A samochodziarzom zalewało szyby (boczne nie mają wycieraczek...). Na domiar złego byłem wraz z rowerem ufajdany, jak stół Kamila D. ;) No i równie zalany. ;)))
No i moja ofiara też miała 20 lat. ;) ;p I też mi tego nigdy nie wybaczy. ;)
A na dole sucho, bezwietrznie, słonko świeci (i to od miesiąca xD )..

Wpadłem jeszcze po drodze do Sosnówki, "odkryć" klimatyczny podjazd - ul. Zamkowa. Wąska, stroma, kręta, bardzo zniszczona nawierzchnia ... i całe 2 domy przy niej. Do tego na stromym, północnym (mrocznym) stoku. Za to dość klimatyczne...



W Sosnówce odkryłem też drugi kombajn - tak ze 200 m od Karkonoszy. :) I krówki - tak z 50 m od gór :))


I jeszcze klasyczne, przydomowe złomowisko, niczym w lubuskiem. ;) Jeden z wraków był tak stary, że aż nie udało mi się go zidentyfikować. :O Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...


PS. dystans na oko, bo licznik mi zalało - mimo że w sakwie!