thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Szrenica o świcie, źródło Łaby, Śnieżne Kotły i inne karkonoskie delicje :) /Hrgn/

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019
kilosy:57.13gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo


Całoroczny śnieg jest moja inspiracją, wypatruję go coraz bardziej...
Jeszcze na początku czerwca widziałem go z okien swojego domu *-*
Pod koniec czerwca był widoczny w najbliższej mojej okolicy - tak normalnie, stoisz se na światłach, a tu między budynkami widzisz śnieg xDD
Do połowy lipca wyraźnie był widoczny w Kotle Łomniczki i w Śnieżnych Kotłach, a pod koniec lipca już "tylko" w ŚK.
Na początku sierpnia widziałem jakąś białą kropkę w ŚK i nie bacząc na "cenę" (w przenośni, wszak dojazd i wstęp do Parku mam za darmo :))) ) - w poniedziałek wystartowałem o 02:40 w nocy - raz by uniknąć tłumów ceprów, dwa - uniknąć upałów, trzy - uniknąć strażników w parku.
Pogoda dała mi trochę popalić, bo w kotlinie było od 11 do 13* i silne mgły, aż zmokłem, a byłem w krótkich spodenkach i wiosennej bluzie, bez żadnej kurtałki - pozdro dla ciepłolubnych. ;) Wyszło małe morsowanie na rowerze ;) za to podjazdy w górach zapowiadały się rześko. Co ciekawe, w górach było tak samo (od 11 do 13*) a nawet cieplej, bo bez mgieł i rosy!

Do Szklarskiej P. jechało się jeszcze dobrze, cały czas DK3, z której zjechałem dopiero powyżej Szklarskiej, na wys. ok. 750 m, czyli 400 powyżej Kotliny. Zjazdu tego nie znałem jeszcze i zaskoczył mnie małym nachyleniem i asfaltem - zniszczonym, ale zawsze.
To trwało jednak tylko do Wodospadu Kamieńczyka i schroniska o tej samej nazwie (K.), na wysokości 830+.
Tamże "skończył się dzień dziecka" - zamiast łagodnego asfaltu wyrosła nagle ściana z wielkogabarytowego bruku. Parafrazując klasyka: Huragan, Doopa i Kamieni Kupa. 
Ruszyłem, choć pewien przegranej, no i przynajmniej miałem rację :) po kilkunastu metrach padłem plackiem - to było trudniejsze, niż Przeł. Kark. na monocyklu, tudzież cała reszta bieżącego dnia razem wzięte. o_O
Dalej było różnie - stromo, bardzo stromo, średnio stromo, ale po chamskim bruku to zawsze jest upierdliwe i najgorsze odcinki wprowadzałem. :) ;p No sorry, ale jak na kolarkę to i tak bardzo wiele przejechałem tego dnia. ;p
Później niespodzianka - zwykła trylinka, w miarę równa nawet. A później trylinka niezwykła, tj. beton z wkładem kamiennym.
W mniejszych i większych bólach dojechałem do schroniska na Hali Szrenickiej (1200m). Tzn. jechałem górną połowę, tą po trylince, a dolną połowę, tą po kamolach, to mało co. ;p





Powyżej tego schroniska już mnie odcinało i znów mało co jechałem, zwłaszcza że nawierzchnia była zmienna.
Za to na chłodek nie narzekałem, a chwilami wręcz przeciwnie - przy ok. 12*!

Planowałem, wzorem "Królowej Karkonoskiej", wjechać na Szrenicę o wschodzie słońca, ale się spóźniłem, chociaż miałem dojazd krótszy o ok. 80 km. ;D;D "Za to" na szczycie wiało naprawdę ostro i jeszcze akurat wtedy naszła jedyna tego dnia ciemna chmura, żeby nie było czuć słońca - temp. spadła do 9* a ja w krótkich spodenkach - patrz: tytułowe zdjęcie. :D
Chłodno było trochę, ale po takim podjeździe to zbytnio nie przeszkadzało. :) 


Później było tyle atrakcji, że aż odechciewa się pisać. ;p I wrzucać zdjęć, a popełniłem ich 57 - już po selekcji. ;]


Po lewej od tego słupka jest część czeska ;D


Już jesiennie - a dopiero co stopniały śniegi. to rozumiem! :D



Tym razem przed Śnieżnymi Kotłami kopsnąłem się 500 m w głąb Czech do legendarnego źródła Łaby - jednej z największych rzek Europy... W tej "studzience" była miła niespodzianka - sporo monet, głównie czeskich... :D Tak, wiem, cebularstwo poziom ekspert. ;D;D;D

Później, już pod Śnieżnymi Kotłami, widziałem z daleka jak podjechali tam Czesi z obsługi Parku i coś chyba krzyczeli... xDD

Same Kotły, jak zawsze, odbierają mnie mowę i dech - tak od dołu jak i na miejscu:
Poszukiwania sierpniowego śniegu w Śnieżnych Kotłach...
Poszukiwania sierpniowego śniegu w Śnieżnych Kotłach... © Morsowy



Niestety, śniegów nie znalazłem, a szukałem uczciwie. :((( Aczkolwiek były miejsca świeżego błota pośniegowego - jeszcze bez żadnej roślinności! *-*
Co ciekawe, na dole wciąż widzę tę tajemniczą, białą kropkę... a może to tylko ktoś wyrzucił w przepaść starą lodówkę? ;))

Dopiero koło Kotłów spotkałem pierwszych tego dnia turystów - po 6 godz. samotnej tułaczki. W środku sezonu! Można? ;p
W dół oczywiście głównie z buta ;p a jak jechałem na wypłaszczeniach, to mi cepry gratulowali podjazdu xDD
W dolnych partiach ceprów było już zatrzęsienie, aż nie szło jechać, choć akurat już się wypłaszczało. ;]
Najlepsza była Dżesika z Karyną: małoletnia "Dżesika" szła tylko w sportowym topie, a nieco starsza "Karyna" w tym samym momencie zakładała na bluzkę wiatrówkę - na podejściu, przy 22*C. xDDD  

Wycieczka zacna, ale tylko widokowo, bo z siebie nie jestem zadowolony - niektórzy ludzie podjeżdżają te najtrudniejsze odcinki bez większego halo. o_O
Z drugiej strony, sam "Genetyk" opisywał tę trasę jako trudniejszą od Karkonoskiej i tego będą się trzymać. ;pp

Komentarze
Ja też - i to jeszcze w Parku Narodowym o_O
mors
- 22:46 środa, 14 sierpnia 2019 | linkuj
Trylinkę w górach pierwszy raz widzę.
barklu
- 18:05 środa, 14 sierpnia 2019 | linkuj
Łabądki same mi rzucają chleb. A bezdomni po złotówce. :)

Przecież komentowałem tamten wpis, to raczej go czytałem. ;) Co nie znaczy, że teraz zmałpowałem, bo trasa niemalże identyczna, ino wspak. ;)

Gdybym miał zjeżdżać z gór w takim stroju przy 9* to by było kiepsko, ale po podjazdo-podejściu to co innego. Za to kończyłem schodzić już przy 22*... no i było kiepsko. xDD No ale zawsze to lepiej niż podjeżdżać w takim Sajgonie. ;p :)

PS. te "wioski" o których pisałeś, że były widoczne z góry, to: miasto Jelenia Góra, miasto Piechowice i miasto Szklarska Poręba. xDDD
mors
- 20:22 piątek, 9 sierpnia 2019 | linkuj
Żebyś ino Łabądkom w parku chlebka nie podkradał :D

Wpis mega godny, aż mi się przypomniała nasza wycieczka w tamte strony => http://lapec.bikestats.pl/1718349,Sniezne-Kotly-1490m-npm.html. A na słupku granicznym fajnie się siedzi heh. Ogólnie to dużo podobnych zdjęć zrobiliśmy - ino szliśmy od różnych stron.

Szacun jednak za rower i te krótkie spodenki - mnie aż ćwiartki przeszły ;)
Lapec
- 17:06 piątek, 9 sierpnia 2019 | linkuj
Y55: no tak jakby... Chociaż po mojej wizycie jej poziom się nieco obniżył. ;))
Muszę wpadać tam częściej: dojazd za darmo, wstęp do Parku za darmo, a w studzience, jak się startuje w nocy i dojeżdża nad ranem to można się jeszcze - nomen omen - obłowić. :D Wszystko dokładnie na odwrót jak cepry. ;))

Nahtah: starałem się. ;) Największe wrażenie w Śnieżnych robił na mnie lipcowy śnieg, a teraz jestem niepocieszony i osierocony. ;)
mors
- 20:10 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
Z daleka robią wrażenie, z bliska jeszcze większe ale ze szczytów zdobytych....można się rozmarzyć!;)))
Super foty!:)
nahtah
- 19:27 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
To Łaba z tej studzienki wypływa? Ile koron uzbierałeś?
yurek55
- 18:50 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
Też mi się tak wydawało po napisaniu, ale później się wysiliłem i to zrozumiałem :D
mors
- 11:11 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
Morsie, jak bardzo to było bez sensu, co teraz napisałeś... ;)
Evita
- 11:07 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
Młoda damo ;) nie twierdzę, że znam całą Polskę - i właśnie dlatego nie chwalę Czech. ;))
mors
- 11:06 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
Hola hola, młody człowieku :) - Ty też nie znasz wszystkich polskich zakątków, a na rowerze chyba przejechałam wincyj polski bezdroży ;p
I zaglądam w te strony ze 2x w roku, więc chętnie udam się bajkiem poza Świeradów ;D
Evita
- 10:14 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
Evita: cudze (Czechy) chwalicie, swego nie znacie. ;))
Na Szrenicę da się wbić z rowerem wyciągiem z Szklarskiej, a później wzdłuż grzbietu to łatwizna, bo jest prawie płasko a czasem nawet gładko. ;)

G201: zjeżdżać/sprowadzać najlepiej inną trasą, wtedy zwiedzasz 2x tyle. Ja schodziłem przez schronisko Pod łabskim Szczytem.
mors
- 09:57 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
Dla takich widoków warto pospierać się nieco z samym sobą... Aż mi się znów zachciało jechać w góry.
Taką trasę mogłabym ( bajkiem albo i nie, a całość to bajkiem na pewno nie ;p;d ) przemierzyć co najmniej raz w tygodniu.
Yhh, aż się rozmarzyłam... ;]
Evita
- 07:49 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
i to się nazywa trip, są widoki są Karkonosze jest pięknie. Chodź Ja nie znoszę tej kostki co je na Szrenicę, na podjeździe jeszcze Ale na zjeździe to daje w ręce.
gizmo201
- 04:03 czwartek, 8 sierpnia 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!