Góry, woda, rowery, upał, nawałnica i Mor(sic!)a ;) /Hrgn/
Niedziela, 19 lipca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 60.16 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jakieś bardzo dziwne czasy nastały, Morsica wkręca Morsa na wycieczkę i pływanie w upalny dzień... i w dodatku niczego nie żałuję. ;p
Skoro świt polecieliśmy co kon(ik MORSki) wyskoczy nad MORSkIE Oko (sic!).
Oczywiście nie to tatrzańskie, ale i tak były zacne widoki. ;p
Widoki były przednie ;) © mors
Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej. ;p
Skądinąd lody w wiejskim sklepiku oczywiście też były, obowiązkowo. ;)
I "ciekawe" rozmowy tamże z weteranem wojny w Afganistanie tudzież całonocnych libacji...
- Widzicie te blizny na brzuchu? Seria z Kałacha!
:)
I ciekawe rozmowy z obserwatorem z wieży p.poż. co jest na najwyższem wzniesieniu Ziemi Lubuskiej (227m - szczecinskie pagórski mogą mu naskoczyć ;p ).
Było MOko to i góry som:
I to góry w upale...
A później drugi raz w MOku. ;p
I powrót w ciężkim upale, z burzowemi chmurami na horyzoncie i zwalniającą tempa M. ;p
Jak schodziła poniżej 20 to zaczynałem ją pchać :) w przedziale 28-30 km/h, przy 32-37*C na liczniku i ok. 160 kg łącznej masy napędzanych rowerów i płetwonogich.
Jak to możliwe?!? :O
Rozstanie, półtora kilometra od mego igloo nieco się przeciągnęło ;) dzięki czemu kataklizm złapał mnie 1km od chałupy. Już witał się z gąską... ;)
Zabawnie jednak nie było - dookoła z hukiem i trzaskiem padały na drogę konary i drzewa, mnie zaś "tylko" spadająca gałąź uderzyła w głowę i przewróciła z roweru, po czym potężny poryw wiatru, by nie rzec huragan ;))) wypiaskował mi ręce i nogi miejscami aż do krwi...
robi na drutach...
a temi gałęziami oberwałem:
(zdjęcia robione już po ustaniu nawałnicy)
Oczywiście jak doczołgałem się do przystanku to najgorsze już minęło. ;p
Masakra totalna, ale i tak było warto... ;p
Skoro świt polecieliśmy co kon(ik MORSki) wyskoczy nad MORSkIE Oko (sic!).
Oczywiście nie to tatrzańskie, ale i tak były zacne widoki. ;p
Widoki były przednie ;) © mors
Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej. ;p
Skądinąd lody w wiejskim sklepiku oczywiście też były, obowiązkowo. ;)
I "ciekawe" rozmowy tamże z weteranem wojny w Afganistanie tudzież całonocnych libacji...
- Widzicie te blizny na brzuchu? Seria z Kałacha!
:)
I ciekawe rozmowy z obserwatorem z wieży p.poż. co jest na najwyższem wzniesieniu Ziemi Lubuskiej (227m - szczecinskie pagórski mogą mu naskoczyć ;p ).
Było MOko to i góry som:
I to góry w upale...
A później drugi raz w MOku. ;p
I powrót w ciężkim upale, z burzowemi chmurami na horyzoncie i zwalniającą tempa M. ;p
Jak schodziła poniżej 20 to zaczynałem ją pchać :) w przedziale 28-30 km/h, przy 32-37*C na liczniku i ok. 160 kg łącznej masy napędzanych rowerów i płetwonogich.
Jak to możliwe?!? :O
Rozstanie, półtora kilometra od mego igloo nieco się przeciągnęło ;) dzięki czemu kataklizm złapał mnie 1km od chałupy. Już witał się z gąską... ;)
Zabawnie jednak nie było - dookoła z hukiem i trzaskiem padały na drogę konary i drzewa, mnie zaś "tylko" spadająca gałąź uderzyła w głowę i przewróciła z roweru, po czym potężny poryw wiatru, by nie rzec huragan ;))) wypiaskował mi ręce i nogi miejscami aż do krwi...
robi na drutach...
a temi gałęziami oberwałem:
(zdjęcia robione już po ustaniu nawałnicy)
Oczywiście jak doczołgałem się do przystanku to najgorsze już minęło. ;p
Masakra totalna, ale i tak było warto... ;p
Wrocławskie Lotnisko, 23 lipca 2015, 03:30 nad ranem :)
Komentarze
Że hę? Powiedz jeszcze, że stara :P
No i całe szczęście, że jeszcze nie dostałam w łeb jakimś drzewem :P Mogę kontynuować wypisywanie głupot na Twoim blogasku :D starszapani - 06:34 sobota, 25 lipca 2015 | linkuj
No i całe szczęście, że jeszcze nie dostałam w łeb jakimś drzewem :P Mogę kontynuować wypisywanie głupot na Twoim blogasku :D starszapani - 06:34 sobota, 25 lipca 2015 | linkuj
Świat się kończy :P Wiecznie przegrzane Morsidełko jeździ rowerem w upale i do tego z jakąś podejrzaną panną, którą wytrzasnął nagle z nie wiadomo skąd :P Ale i tak ręka boska Ciebie dosięgła :P Za te swoje niecne postępki i grzeszki dostałeś gałęzią w łeb :P A teraz idź i nie grzesz więcy :P
starszapani - 18:38 piątek, 24 lipca 2015 | linkuj
Jeszcze powiedz, że takiej, że i jej mogą szczecińskie pagórki "naskoczyć"... ;)))
michuss - 16:15 piątek, 24 lipca 2015 | linkuj
Panowie !
Zauważyłem pewne ożywienie ... !
I nie mówię o Mors(kiej) kierownicy ! :-) Jurek57 - 20:21 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj
Zauważyłem pewne ożywienie ... !
I nie mówię o Mors(kiej) kierownicy ! :-) Jurek57 - 20:21 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj
Podpisuję się bez najmniejszych zastrzeżeń pod opinią Jurka. Ripostę, w sumie nie wiem czy "skromnisiową", czy też raczej "nie-skromnisiową", tak czy siak pomijam milczeniem. :P ;)))
Ponadto pragnę skierować do Cię wyrazy podzięki za przebogatą dokumentację fotograficzną tego wyjazdu. michuss - 15:15 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj
Ponadto pragnę skierować do Cię wyrazy podzięki za przebogatą dokumentację fotograficzną tego wyjazdu. michuss - 15:15 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj
Widok Twojej kierownicy w tym rowerze za każdym razem poprawia mi humor :))
Gdzie wybywasz? Grenlandia? :) rmk - 08:46 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj
Gdzie wybywasz? Grenlandia? :) rmk - 08:46 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj
Widok na pierwszym zdjęciu zaiste przedni. A jeśli - jak piszesz - to jeno wierzchołek lodowej góry, to jest czego zazdrościć. I to tłumaczy wszystko: i to pchanie bez zmęczenia, i przeciągające sie pożegnania, jak w piosence. Dla takich chwil warto nawet gałęzią po łbie dostać.
yurek55 - 07:02 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!