Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2012
Dystans całkowity: | 582.59 km (w terenie 77.98 km; 13.39%) |
Czas w ruchu: | 00:59 |
Średnia prędkość: | 23.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.00 km/h |
Liczba aktywności: | 47 |
Średnio na aktywność: | 12.40 km i 0h 59m |
Więcej statystyk |
raczej sam spam
Wtorek, 10 lipca 2012
Kategoria Standardowo
kilosy: | 12.00 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
"Ten Pan jedzie na jednym kole! Ale jak?!" :D
Poniedziałek, 9 lipca 2012
Kategoria Mono
kilosy: | 3.11 | gruntow(n)e: | 0.70 |
czasokres: | śr. km/h: |
Taki cytat dnia. ;)
A motyw dnia: jazda na mono wokół karuzeli (trzymając krzesełko rękami) - po 5 czy 6 szybkich kółkach odjechanie okazało się niemożliwe. :>
Poza tym męczą mnie wizje takich monocykli, że sam da Vinci, gdyby żył, to by się w grobie przewracał. ;)
A motyw dnia: jazda na mono wokół karuzeli (trzymając krzesełko rękami) - po 5 czy 6 szybkich kółkach odjechanie okazało się niemożliwe. :>
Poza tym męczą mnie wizje takich monocykli, że sam da Vinci, gdyby żył, to by się w grobie przewracał. ;)
59kg przy 182 cm :]
Poniedziałek, 9 lipca 2012
Kategoria Nielicho
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tak mi się ostatnio zdawało, że chyba schudłem, no ale niby z czego?
A jednak...
Nadziwić się nigdy nie mogę ludziom, którzy mimo że jeżdżą 2-3 razy tyle co ja, to ważą spooooro więcej, i tak też wyglądają...
PS. Moja norma to 62. :]
A jednak...
Nadziwić się nigdy nie mogę ludziom, którzy mimo że jeżdżą 2-3 razy tyle co ja, to ważą spooooro więcej, i tak też wyglądają...
PS. Moja norma to 62. :]
Studnice - ostatnia taka wioska (nowe foty)
Niedziela, 8 lipca 2012
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 51.34 | gruntow(n)e: | 4.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Paczcie, paczcie, młodzi, czy to nie ostatni, co tak krowy wodzi ;D
Gumofilce, rower - stara "koza", wypas główną drogą we wsi wolnej od asfaltu (i GMO ;) )... ginące klimaty, może jeszcze nie w Podlaskiem, ale na pewno na Ziemiach Zachodnich.
Prawdziwa praca, "prawdziwy" rolnik, ten akurat stosunkowo młody, jak na "prawdziwka".
A co będzie za 10-20 lat? Tego już nigdy więcej nie będzie, na naszych oczach kończy się prastara epoka "prawdziwego chłopa".
Wieś Studnice doprawdy epicką jest: nie ma jej na prawie żadnej mapie, nie ma jej na drogowskazach, nie ma w niej asfaltu, a dojazd jest 1 do wyboru. ;)
W prasie gadają, że mają im zrobić drogę jeszcze w tym roku, więc czem prędzej pobieżałem utrwalić ostatki.
Dojazd jest ciekawy: z miasteczka Kożuchów wojewódzką 296 na Żagań, za Stypułowem zjazd na Chotków, skąd do Studnic można trafić wyłącznie przypadkiem. A inaczej jak przez Chotków - nie da się. :)
Tajemniczy zjazd:
opuszczamy cywilizację...
Stąd asfaltu jest ostatni kilometr, aż nagle wśród pól...
Miejscami jest gorzej:
...chociaż pamiętam, jak byłem tam pierwszy i jedyny raz 10 lat temu, to było tam naturalne, żwirowate klepisko, więc może to już jest ta droga po "zrobieniu"? ;)
No ale, raptem 1.3km kurzawy/błota i wjazd w teren zabudowany...
Zestaw powitalny:
W lewo wiedzie piaszczysty gościniec wśród pól, są przy nim 3 niebrzydkie domki, wszystkie opuszczone... a na prawo leci główna arteria:
Ma ze 400m i 5 czy 6 zagród..
W tle wspomniany na początku Prawdziwy Rolnik. "Wsi spokojna, wsi wesoła..." - otóż jegomość nerwowym był, spieszył się (w przeciwieństwie do krów) - stresująca robota. ;)
W brzydką pogodę wyglądałoby to "ładniej"...
Chcielibyście tam mieszkać?
Wspomniany Stypułów, to do niedawna legenda na pół województwa: przelotowa droga wojewódzka nr 296 w tej wsi obierała formę czerwonych kocich łbów o wybitnie parszywej (nie)równości. Co więcej, miała chyba 2,5 m szerokości i wiła się między domostwami, podwórzami.. TIRy, dalekobieżne autobusy, rowery szosowe..
Dziś to wygląda tak:
I to ze 4 kilometry takiej cza-czy było! ;] Chyba do 2011r.
Tranzytowcy jadący tędy po kocich łbach robili surrealistyczne wrażenie...
Ależ to był klimat!
Mimo szerokiej drogi aż 2 debili minęło mnie praktycznie w ZEROWEJ odległości. o_O
Nie wiem, ocb :/
Patrzcie, patrzcie, młodzi, czy to nie ostatni, co tak krowy wodzi? ;D© mors
Gumofilce, rower - stara "koza", wypas główną drogą we wsi wolnej od asfaltu (i GMO ;) )... ginące klimaty, może jeszcze nie w Podlaskiem, ale na pewno na Ziemiach Zachodnich.
Prawdziwa praca, "prawdziwy" rolnik, ten akurat stosunkowo młody, jak na "prawdziwka".
A co będzie za 10-20 lat? Tego już nigdy więcej nie będzie, na naszych oczach kończy się prastara epoka "prawdziwego chłopa".
Wieś Studnice doprawdy epicką jest: nie ma jej na prawie żadnej mapie, nie ma jej na drogowskazach, nie ma w niej asfaltu, a dojazd jest 1 do wyboru. ;)
W prasie gadają, że mają im zrobić drogę jeszcze w tym roku, więc czem prędzej pobieżałem utrwalić ostatki.
Dojazd jest ciekawy: z miasteczka Kożuchów wojewódzką 296 na Żagań, za Stypułowem zjazd na Chotków, skąd do Studnic można trafić wyłącznie przypadkiem. A inaczej jak przez Chotków - nie da się. :)
Tajemniczy zjazd:
Tajemniczy, wiecznie nieoznakowany, zjazd z Chotkowa do Studnic© mors
opuszczamy cywilizację...
Początek tajemniczej drogi na Studnice© mors
Stąd asfaltu jest ostatni kilometr, aż nagle wśród pól...
Koniec luksusów...© mors
Miejscami jest gorzej:
Jedyna droga do Studnic© mors
...chociaż pamiętam, jak byłem tam pierwszy i jedyny raz 10 lat temu, to było tam naturalne, żwirowate klepisko, więc może to już jest ta droga po "zrobieniu"? ;)
No ale, raptem 1.3km kurzawy/błota i wjazd w teren zabudowany...
Studnice- teren zabudowany ;D© mors
Zestaw powitalny:
Początek i zarazem ścisłe centrum wsi Studnice© mors
W lewo wiedzie piaszczysty gościniec wśród pól, są przy nim 3 niebrzydkie domki, wszystkie opuszczone... a na prawo leci główna arteria:
Główna arteria Studnic© mors
Ma ze 400m i 5 czy 6 zagród..
W tle wspomniany na początku Prawdziwy Rolnik. "Wsi spokojna, wsi wesoła..." - otóż jegomość nerwowym był, spieszył się (w przeciwieństwie do krów) - stresująca robota. ;)
W brzydką pogodę wyglądałoby to "ładniej"...
Chcielibyście tam mieszkać?
Wspomniany Stypułów, to do niedawna legenda na pół województwa: przelotowa droga wojewódzka nr 296 w tej wsi obierała formę czerwonych kocich łbów o wybitnie parszywej (nie)równości. Co więcej, miała chyba 2,5 m szerokości i wiła się między domostwami, podwórzami.. TIRy, dalekobieżne autobusy, rowery szosowe..
Dziś to wygląda tak:
Stpułów, wjazd "na podwórza" - jeszcze do niedawna po wąskim bruku© mors
I to ze 4 kilometry takiej cza-czy było! ;] Chyba do 2011r.
Tranzytowcy jadący tędy po kocich łbach robili surrealistyczne wrażenie...
Stypułów, słynne centrum, już bez kocich łbów...© mors
Ależ to był klimat!
Mimo szerokiej drogi aż 2 debili minęło mnie praktycznie w ZEROWEJ odległości. o_O
Nie wiem, ocb :/
do kościoła (na 2 kołach - za ciepło na mono)
Niedziela, 8 lipca 2012
Kategoria Standardowo
kilosy: | 1.65 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Deszcze, deszcze, ile jeszcze? :D
Sobota, 7 lipca 2012
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 35.92 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niezły paradoks: ludzie w sobotę się przegrzewały, a mors zmorzł.
Kolejny dzień z dominującą burzą. Zmokłem jak rzadko kiedy, co nie byłoby takie złe, gdyby nie łączyło się z silnym wiatrem i nie trwało ponad 2 godziny.
Co trochę przycichało i ruszałem, to znów poprawiny. Zmarnowałem chyba 4 czy 5 godzin dla 35km. :/ A obeschłem dopiero pod domem. ;]
18* i silny wiater, podczas gdy 95% narodu słaniało się z upałów..
Przy okazji zmoczyłem se nowy aparat. :/
Zimno jest OK, ale na krótką metę. Nie mogąc obeschnąć, po 2 godzinach zaczęło mnie telepać i zesztywniał mi kark i ręce... wtedy wpadłem na świetny pomysł - wskoczyć do wody. :)
W upał nigdy do wody nie włażę, nie jestem hardcorem, ale tym razem, wyjątkowo, woda była cieplejsza od powietrza. :]
Kolejny bruk...
... nareszcie, chociaż tkwi jakiś sentymentalny urok w tych nawierzchniach.
No ale na drodze powiatowej to już była lekka przesada (pogranicze lubusko-dolnośląskie).
Też ma melancholijny urok:
">Przemoknięte serca miast
..ale trochę przymula. ;)
Kolejny dzień z dominującą burzą. Zmokłem jak rzadko kiedy, co nie byłoby takie złe, gdyby nie łączyło się z silnym wiatrem i nie trwało ponad 2 godziny.
Co trochę przycichało i ruszałem, to znów poprawiny. Zmarnowałem chyba 4 czy 5 godzin dla 35km. :/ A obeschłem dopiero pod domem. ;]
"Przemoknięte serca miast..." - centrum miasteczka Małomice (3,7k mieszkańców)© mors
18* i silny wiater, podczas gdy 95% narodu słaniało się z upałów..
Przy okazji zmoczyłem se nowy aparat. :/
Zimno jest OK, ale na krótką metę. Nie mogąc obeschnąć, po 2 godzinach zaczęło mnie telepać i zesztywniał mi kark i ręce... wtedy wpadłem na świetny pomysł - wskoczyć do wody. :)
W upał nigdy do wody nie włażę, nie jestem hardcorem, ale tym razem, wyjątkowo, woda była cieplejsza od powietrza. :]
Kolejny bruk...
Kolejny bruk zanika...© mors
... nareszcie, chociaż tkwi jakiś sentymentalny urok w tych nawierzchniach.
No ale na drodze powiatowej to już była lekka przesada (pogranicze lubusko-dolnośląskie).
Też ma melancholijny urok:
">Przemoknięte serca miast
..ale trochę przymula. ;)
Need for balance ;) (mono)
Piątek, 6 lipca 2012
Kategoria Mono
kilosy: | 3.86 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Need fot tits ;)) /gorączka w mieście/
Piątek, 6 lipca 2012
Kategoria Standardowo
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pure wiocha na mono ;)
Czwartek, 5 lipca 2012
Kategoria Mono, Nielicho
kilosy: | 2.37 | gruntow(n)e: | 2.35 |
czasokres: | śr. km/h: |
Polne drogi to stanowczo za mało, dziś postanowiłem wyżyć się na pastwisku. :)
Wiocha.pl klasy pure*.
Zjazd z wzgórza był trudny (żeby nie paść na niewidocznych przez trawę koleinach traktóra, musiałem jechać cały czas na stojaka).
Zgrzałem się jak mors po westernie (northternie?) wielorybników. ;D;D
I to pomimo "tylko" 25 st., ożywczego wiaterku i Żarówie poniżej horyzontu.
Natomiast podjazd to już był extreme*-pure*-full*-wiocha - wypas.
Co 4 metry albo zgon (termiczny), albo gleba - sensu stricto. ;D;D
Epickim motywem było, gdy rolnicy zatrzymali traktór by się na mnie paczeć mimo że mieli zwozić siano, a właśnie zaczynała się mega* burza.
*Słownictwo dedykowane tym wszystkim, którym polski język nie wystarcza do oddania emocji i powagi sytuacji. ;p Ani do nazywania psów, kotów, rowerów itd...
Wiocha.pl klasy pure*.
Zjazd z wzgórza był trudny (żeby nie paść na niewidocznych przez trawę koleinach traktóra, musiałem jechać cały czas na stojaka).
Zgrzałem się jak mors po westernie (northternie?) wielorybników. ;D;D
I to pomimo "tylko" 25 st., ożywczego wiaterku i Żarówie poniżej horyzontu.
Natomiast podjazd to już był extreme*-pure*-full*-wiocha - wypas.
Co 4 metry albo zgon (termiczny), albo gleba - sensu stricto. ;D;D
Epickim motywem było, gdy rolnicy zatrzymali traktór by się na mnie paczeć mimo że mieli zwozić siano, a właśnie zaczynała się mega* burza.
*Słownictwo dedykowane tym wszystkim, którym polski język nie wystarcza do oddania emocji i powagi sytuacji. ;p Ani do nazywania psów, kotów, rowerów itd...
Coraz częściej się podczepiam
Czwartek, 5 lipca 2012
Kategoria Standardowo
kilosy: | 9.00 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Stojąc na skrzyżowaniu za TIRem, zwłaszcza w gorąc i na wzniesieniu, coraz częściej ręka sama mi się wyciąga. ;)
Przejechałem se tak za darmo 2 spore skrzyżowania, w tym nieregularne rondo. :)
Później (od)puściłem, bo ten TIR jakoś dychawicznie ruszał.
Spaliłby sprzęgło i byłoby na mnie. ;)
Minusy: ręka uwalana w czarnym błoto-smarze oraz rodzona kuzynka, przypadkowo jadąca za mną w puszce. :)
Przejechałem se tak za darmo 2 spore skrzyżowania, w tym nieregularne rondo. :)
Później (od)puściłem, bo ten TIR jakoś dychawicznie ruszał.
Spaliłby sprzęgło i byłoby na mnie. ;)
Minusy: ręka uwalana w czarnym błoto-smarze oraz rodzona kuzynka, przypadkowo jadąca za mną w puszce. :)