Zorze, milicja, koniec napędu... i nie tylko
Niedziela, 17 września 2017
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 61.91 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
W nocy z soboty na niedzielę znów "łowiłem" zorze. Problemów było co nie miara - pochmurno, popadywało, wszędy pełno świateł cywilizacyjnych a na dobitkę w pobliskim w pobliskim miasteczku leciały fajerwerki we wszystkich barwach zórz. ;]
No i jeszcze jeden problem, typowo lubuski - gdzie by nie wyjechać - tam drzewa. ;)))
Ale, ale ale! W obszarach cienkich chmur na północnym horyzoncie w pewnym momencie niebo zaczęło mrygać i wszystko wskazuje, że były to zorze! :D Nie przyszedł Mahomet do góry, to przyszła góra do Mahometa... ;))
W niedzielę, za dnia, znalazłem tablicę rejestracyjną, już szóstą w życiu (w tym 5 w ostatnie 2 lata). Było blisko do komendy policji, to się pofatygowałem, a tam dyżurny MILICJANT odburknął mi, że "BIURO RZECZY ZNALEZIONYCH JEST W STAROSTWIE POWIATOWYM!"
o_O

Moje "prywatne śledztwo" wykazało, co następuje:
http://www.phototrans.eu/14,49854,0,Autosan_A0808T...
We wtorek aż 3 "wycieczki", ale wszystkie bezwartościowe. ;)
ndz: 27,4
wt: 17,8
czw: 14,3
W niedzielę dokręcałem ostatnie kilometry do równych 54 399 km. ;) Równych w sensie, że napęd wytrzymał 11 700 km (przebitka dotychczasowego rekordu o 371 km). Chociaż w sumie... strzelał tylko przy ruszaniu na skrzyżowaniach i jeździe pod górkę, więc odpowiednio dobierając trasy można by było wytrzymać do 12 kkm ... # cebula ;))
Ale jednak jutro będzie wymiana (przeciągałem ją rok czasu! O_O ), co genialnie się zbiega z jutrzejszą 18-stką tego roweru. :)
Dziś wieczorem nastąpił także koniec agonii mojego wujka-piromana (ale i kolarza z kilkudzięsiecioletnim stażem tudzież rowerowego serwisanta), co pół roku temu sfajczył mi pół chałupy...
Odpokutował srodze - pół roku (bez paru dni) agonii, cierpiąc każdego dnia bardziej i bardziej. Pod koniec lista ciężkich dolegliwości była potężna: całkowita niewydolność płuc i nerek, odleżyny, cały czas poparzony układ pokarmowy oraz skóra z zewnątrz, pod koniec zakażenie krwi i inne...
Pamiętajcie - ostrożnie z ogniem!
Wieczne odpoczywanie...
No i jeszcze jeden problem, typowo lubuski - gdzie by nie wyjechać - tam drzewa. ;)))
Ale, ale ale! W obszarach cienkich chmur na północnym horyzoncie w pewnym momencie niebo zaczęło mrygać i wszystko wskazuje, że były to zorze! :D Nie przyszedł Mahomet do góry, to przyszła góra do Mahometa... ;))
W niedzielę, za dnia, znalazłem tablicę rejestracyjną, już szóstą w życiu (w tym 5 w ostatnie 2 lata). Było blisko do komendy policji, to się pofatygowałem, a tam dyżurny MILICJANT odburknął mi, że "BIURO RZECZY ZNALEZIONYCH JEST W STAROSTWIE POWIATOWYM!"
o_O

Moje "prywatne śledztwo" wykazało, co następuje:
http://www.phototrans.eu/14,49854,0,Autosan_A0808T...
We wtorek aż 3 "wycieczki", ale wszystkie bezwartościowe. ;)
ndz: 27,4
wt: 17,8
czw: 14,3
W niedzielę dokręcałem ostatnie kilometry do równych 54 399 km. ;) Równych w sensie, że napęd wytrzymał 11 700 km (przebitka dotychczasowego rekordu o 371 km). Chociaż w sumie... strzelał tylko przy ruszaniu na skrzyżowaniach i jeździe pod górkę, więc odpowiednio dobierając trasy można by było wytrzymać do 12 kkm ... # cebula ;))
Ale jednak jutro będzie wymiana (przeciągałem ją rok czasu! O_O ), co genialnie się zbiega z jutrzejszą 18-stką tego roweru. :)
Dziś wieczorem nastąpił także koniec agonii mojego wujka-piromana (ale i kolarza z kilkudzięsiecioletnim stażem tudzież rowerowego serwisanta), co pół roku temu sfajczył mi pół chałupy...
Odpokutował srodze - pół roku (bez paru dni) agonii, cierpiąc każdego dnia bardziej i bardziej. Pod koniec lista ciężkich dolegliwości była potężna: całkowita niewydolność płuc i nerek, odleżyny, cały czas poparzony układ pokarmowy oraz skóra z zewnątrz, pod koniec zakażenie krwi i inne...
Pamiętajcie - ostrożnie z ogniem!
Wieczne odpoczywanie...
Pierwszy tysiak na Wielkim Kole (dpd, odciny 52-54)
Piątek, 15 września 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 9.90 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Jednak przechodzę na zbiorówki monocyklowe, bo inaczej przekroczę 202 wpisy w tym roku, co źle by wyglądało w sytuacji, że 2 ostatnie lata było równo po 202. ;) Pozostaje tylko ryzyko i dylemat, czy zdołam uzbierać ilość komentarzy na poziomie minimum przyzwoitości. ;))
Jazdy w poniedziałek, środę i piątek. W środę duło prawie jak w przysłowiowej Wielkopolsce. ;)) Co nie mniej jechało się znośnie - miotało mną mniej, niż drzewami. :) ;p
A w piątek - Wielkie Koło przekroczyło 1.000 km. Ja jeszcze nie - bo pierwsze ~20 km zrobił poprzedni właściciel.
Cieszy oczywiście, że napęd i hamulce nic się nie zużyły. ;)
Jazdy w poniedziałek, środę i piątek. W środę duło prawie jak w przysłowiowej Wielkopolsce. ;)) Co nie mniej jechało się znośnie - miotało mną mniej, niż drzewami. :) ;p
A w piątek - Wielkie Koło przekroczyło 1.000 km. Ja jeszcze nie - bo pierwsze ~20 km zrobił poprzedni właściciel.
Cieszy oczywiście, że napęd i hamulce nic się nie zużyły. ;)
Mors na tropach zorzy polarnej
Sobota, 9 września 2017
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 99.27 | gruntow(n)e: | 1.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
"Staroeskimoskie podania mówią, że zorze polarne pojawiają się, gdy dusze zmarłych grają na niebie w piłkę czaszką morsa."
o_O
bez komentarza ;))
Tej nocy miała być widoczna na naszym niebie... zarwałem całą noc, w dodatku pojechałem na północ (by widzieć ją jak najlepiej) świadom, że wyjeżdżam w bezwietrzną pogodę a wracać będę pod wiatr. I tak też się stało. :) Za to zorzy nu nu. Chmur było mało, ale jak na złość wisiały głównie nad północnym niebem. Smutno. :(
Na otarcie łez nawiedziłem parę naprawdę urokliwych zakątków (pagórki z widokiem na Wał Zielonogórski). Wrażenia prawie jak w górach.. zwłaszcza dla i tak już strzelającego napędu (11,7 kkm). ;]
Odkryłem także okazałą wiatę w lesie - o tyle ciekawa, że nie widać jej z drogi ani nie ujawnia jej jakiekolwiek oznakowanie.

Nawiedziłem też nienawiedzaną dotąd część Kaczenic ;) która okazała się dużo większa niż ta część pozornie główna. ;]

i jeszcze mały demotywator :)

PS. dystans mój ulubiony tj. 99 - wyszedł całkiem przypadkiem. :)
Wielkie Koło - dpd, odcin 51
Piątek, 8 września 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Zainspirowałem się...
1, 6 i 7.IX. /Hrgn/
Czwartek, 7 września 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 15.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Parę dni temu minął rok, odkąd kupiłem drugiego Krossa Grand Adventure (ten pod folią). Zgodnie z planem, przez ten rok nie przejechał ani metra :) a dodatkowo, udało mu się przetrwać bez szwanku pożar. I nawet się nie zakurzył. ;)
Przypomnijmy: przez 16 pierwszych lat robił 18 km rocznie, następnie przejechałem nim z miejsca zakupu do domu 19 km (sprzedający był mocno zdziwiony, że chcę jechać taki kawał drogi na rowerze.. xD ).
Dziś rower ma 17 lat i 307 km przebiegu - na stare lata może wyjść z tego ciekawa "żywa skamienielina".
PS. miałem dziś pierwszy raz w życiu sen monocyklowy :) że wsiadałem na Wielkie Koło przy policjancie i dopiero wtedy odkryłem, że da się wsiąść i ruszyć równie łatwo, jak na zwykłym rowerze. Niestety, to był tylko sen... ;p
Przypomnijmy: przez 16 pierwszych lat robił 18 km rocznie, następnie przejechałem nim z miejsca zakupu do domu 19 km (sprzedający był mocno zdziwiony, że chcę jechać taki kawał drogi na rowerze.. xD ).
Dziś rower ma 17 lat i 307 km przebiegu - na stare lata może wyjść z tego ciekawa "żywa skamienielina".
PS. miałem dziś pierwszy raz w życiu sen monocyklowy :) że wsiadałem na Wielkie Koło przy policjancie i dopiero wtedy odkryłem, że da się wsiąść i ruszyć równie łatwo, jak na zwykłym rowerze. Niestety, to był tylko sen... ;p
Wielkie Koło i cyrk ;) (dpd, jubileuszowy odcin 49-50, 4-5.09.2018)
Wtorek, 5 września 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 6.60 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Po drodze mijałem stojący w korku cyrk. Pomachali mi. ;))
Prawie jesień, prawie Jasień ;)
Niedziela, 3 września 2017
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 107.05 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Wyjechałem przed północą a wróciłem o 9 nad ranem, bo straszyli deszczami. Nic nie pada, ale przynajmniej uniknąłem temperatur powyżej 14*C. :D No i zdobyłem okienko. ;)
Po drodze padła mi lampka z nieustalonych przyczyn. Więcej ją naprawiałem niż jeździłem...
Ostatecznie poddałem się, ale jeździłem dalej... po żarskiej strefie przemysłowej. Przez 4 godziny, w te i nazad, odcinek ok. 1 km. Masakra. ;]
Puste i szerokie drogi dla TIRów ale bez TIRów wydawały się idealne do samotnej jazdy bez świateł, a jednak nie - okazało się, że całkiem sporo dzikiej zwierzyny tam biegało. A na niebie latały "spadające gwiazdy". W sensie perseidy, nie że liderzy Nowoczesnej. :)
A nawet chyba widziałem kometę, bo miała dwa warkocze. :O
Dopiero przed szóstą wyruszyłem dalej:

Ścięty pieniek się uśmiecha. :) Uprzedzając pytania - nie mam z tym nic wspólnego ;) © mors

Świbna © mors
Do Jasienia nie dojechałem, bo mnie chmury (i prognozy) wystraszyły. Niepotrzebnie. :/

Koniec wycieczki © mors

Mors już wybrał. Wybierz i Ty! ;) ;p © mors
Najlepszy był typek, co w lesie, o 1 w nocy łapał stopa i na mój widok zakrzyknął - dobra, k%$#! wracam po rower, bo coś nie mogę stopa złapać...
xD
Jeszcze śmieszniejsze, że trasę miał raptem 10 km - większość ludzi prędzej zrobi tyle taksówką lub pieszo niż na rowerze...
Po drodze padła mi lampka z nieustalonych przyczyn. Więcej ją naprawiałem niż jeździłem...
Ostatecznie poddałem się, ale jeździłem dalej... po żarskiej strefie przemysłowej. Przez 4 godziny, w te i nazad, odcinek ok. 1 km. Masakra. ;]
Puste i szerokie drogi dla TIRów ale bez TIRów wydawały się idealne do samotnej jazdy bez świateł, a jednak nie - okazało się, że całkiem sporo dzikiej zwierzyny tam biegało. A na niebie latały "spadające gwiazdy". W sensie perseidy, nie że liderzy Nowoczesnej. :)
A nawet chyba widziałem kometę, bo miała dwa warkocze. :O
Dopiero przed szóstą wyruszyłem dalej:

Ścięty pieniek się uśmiecha. :) Uprzedzając pytania - nie mam z tym nic wspólnego ;) © mors

Świbna © mors
Do Jasienia nie dojechałem, bo mnie chmury (i prognozy) wystraszyły. Niepotrzebnie. :/

Koniec wycieczki © mors

Mors już wybrał. Wybierz i Ty! ;) ;p © mors
Najlepszy był typek, co w lesie, o 1 w nocy łapał stopa i na mój widok zakrzyknął - dobra, k%$#! wracam po rower, bo coś nie mogę stopa złapać...
xD
Jeszcze śmieszniejsze, że trasę miał raptem 10 km - większość ludzi prędzej zrobi tyle taksówką lub pieszo niż na rowerze...
Wielkie Koło - dpd, odcin 48
Sobota, 2 września 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 3.30 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Szósty dzień roboczy z rzędu... doszły mnie plotki, że poza pracą też jest świat, ale to jakieś bujdy - wracam do Igloo, a tam jak zawsze: remonty, ogrody...
Na pocieszenie wyprzedziłem sobie na podjeździe emeryta na mono. W sensie, że ja na mono a emeryt na Ukrainie. ;)
Na pocieszenie wyprzedziłem sobie na podjeździe emeryta na mono. W sensie, że ja na mono a emeryt na Ukrainie. ;)
Końcówa miesiąca i popsuty wykres /Hrgn/
Czwartek, 31 sierpnia 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 3.45 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Przekombinowałem i w sierpniu wykres mi się nie podniósł, a nawet opadł - zabrakło zaledwie 5 km do zrównania się z lipcem. Głupio wyszło. ;)
29-30.08
Środa, 30 sierpnia 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 32.33 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Napęd w Krossie dochodzi już do 11,5 kkm (rekord życiowy pobity), co mnie bardzo cieszy. Aczkolwiek jakość pracy tegoż napędu zdecydowanie nie cieszy...
Anegdotka samochodziarsko-rowerowa:
Przyjechał do pracy dostawca spod Wałbrzycha i się żali, że kawał drogi jeszcze przed nim...
Ja mu na to, że znam tę jego parafię, bo byłem tam rowerem. ;)
On: rowerem?! Przecież to prawie 150 km! To ileś Pan tam jechał? Tydzień?
:O xD
Anegdotka samochodziarsko-rowerowa:
Przyjechał do pracy dostawca spod Wałbrzycha i się żali, że kawał drogi jeszcze przed nim...
Ja mu na to, że znam tę jego parafię, bo byłem tam rowerem. ;)
On: rowerem?! Przecież to prawie 150 km! To ileś Pan tam jechał? Tydzień?
:O xD

















