thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2020

Dystans całkowity:652.44 km (w terenie 7.40 km; 1.13%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:51.10 km/h
Suma podjazdów:3586 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:34.34 km
Więcej statystyk

Prawie-Karpacz (Miłków) /Kross/

Niedziela, 15 marca 2020
kilosy:36.01gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Obowiązkowy ładny tytuł zdjęcia ;)
Obowiązkowy ładny tytuł zdjęcia ;) © Morsowy

Miałem tym razem kopsnąć się do Karpacza, bo jak wyjeżdżałem, to wiatr był północny, ale jak dojechałem, to już był południowy, a to bardzo źle - i nie tyle co chodzi mi o podjazd pod wiatr, co bardziej o zjazd z wiatrem. :) Rondo poniżej Karpacza psuje całą zabawę :( i kolejny już raz zrezygnowałem z Karpacza. :/

Dojechałem do Miłkowa, tamże powitałka, oraz:

Tory do Karpacza - ostatnia prosta...


Droga prawie pusta - jasna strona koronawirusa istnieje ;)


Poniemiecki cmentarz i ruiny kościoła, z wieży którego odpadł spory kawałek elewacji, wprost na drogę wojewódzką. o_O
Ów odcinek zamknięto (tasiemkami..) - czy musi dojść do tragedii, by w końcu zajęto się tą wieża??

Takie tam z dojazdu...


Lubicie aleje, to proszę bardzo ;ppp

/kilkaset metrów od Karkonoszy.../

Tamże spacer ul. Spacerową (w Podgórzynie), ale po słuchawkach T-kinga wszelki słuch dawno zaginął. ;))

Zdjęcie niebawem będzie archiwalne, zważywszy na tempo zabudowywania Podgórzyna oraz plany budowy kompleksu narciarskiego koło Sosnówki...

/Ursus "seta" a w tle zbiornik Sosnówka i parafia Sosnówka/

Udało się powrócić bezhamulcowo, mimo przeszkadzającego wiatru w plecy. ;))

Powrót na Wielkie Koło - wkoło komina, w cieniu Śnieżnych Kotłów i koronawirusa ;)

Niedziela, 15 marca 2020
kilosy:11.00gruntow(n)e:0.10
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
(Pato)geneza xD

Miałem pojechać z J. do Jakuszyc, na moje pierwsze w życiu narty (a zarazem ostatnie w sezonie). Ale znów się nie dogadaliśmy - pod jego domem dowiedziałem się, że jest już w Jakucji Jakuszycach. Szkoda, bo byłem na Wielkim Kole i marzyło mi się pojeździć tamże. Ale coby Kolisko się nie marnowało, to zrobiłem koło wokół komina (Celwiskozy ;) ). Oto foto ;p

Widoki spod giełdy w Cieplicach, którą zamknął koronawirus ;)
Widoki spod giełdy w Cieplicach, którą zamknął koronawirus ;) © Morsowy


Takie tam na mieście /szron, bo było -3/


Przerwa na reklamę...


Znajdź przepiórkę. ;] Bez szans, bo wygląda jak gruda ziemi - sam jej nie widzę na tym zdjęciu. ;] To był pierwszy taki "gad" jakiego widziałem na własne oczy, w dodatku na mieście, pod Kotłami i to jeszcze koło mojej pracy. xDD


Jechało, to sfociłem. ;] Motyw chyba ujdzie. ;p

Na otarcie łez po Jakuszycach zbierałem puszki, wyszło 7. ;]

Interakcji tym razem bardzo mało, bo i większość siedzi w domach. Przynajmniej blachosmrodów mało.
Ale trafił się jeden szoszon, co ciekawe - cudzoziemiec, raczej ciapaty (Gruzja? Rumunia? - nietypowo) - najpierw mnie śledził, później nagrywał od tyłu, od boku i od przodu i zagadnął jakoś tak "prekny masz rower". ;ppp

Szklarska Poręba marzeń - wyludnione centrum mimo słońca i krystalicznego powietrza /Kross/

Sobota, 14 marca 2020
kilosy:50.03gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho

/Jelenia Góra, między Śródmieściem a Cieplicami/

Wycieczka "sponsorowana" przez koroniastego. ;) I to jeszcze przy krystalicznym powietrzu przez cały dzień - wielka rzadkość!
W Szklarskiej było bezceprowo i ogólnie genialnie, nawet w centrum...
Śnieżne Kotły ze Szklarskiej Poręby
Śnieżne Kotły ze Szklarskiej Poręby © Morsowy


/koteł idzie do domu - takie klimaty tylko w Szklar. Por. ;) /


/dedykacja dla J57 i Y55 ;) /



W całym mieście było może z 10 ludzi, z czego 1/3  ;) to miejscowi. Coś pięknego.
Aczkolwiek część przybytków już była zamknięta (reszta się zamknie, jak zbankrutuje xD) - w tym cel mojej podróży: nowa pączkarnia Al Pączino (sic!).

Miałem jechać do Jakuszyc, ale się nie wyrobiłem - m.in. przez to, że na dojeździe, w Pakoszowie, wpakowałem się najpierw w błotnistą miedzę którą dotarłem do rozlewiska z kozami, krzakami itp. Oczywiście umytym rowerem, przesmarowanym łańcuchem i nowiutkimi, jasnymi butami - klasyka! Jak ja to robię??
Cały czas byłem kilkaset metrów od DK3 i łudziłem się, że się do niej przebiję, ale ostatecznie musiałem się wracać po śladach. Wtedy to przeczytałem, w co się wpakowałem...

:>

Inne takie z dojazdu:
1) powitałka;

2) Sobieszów:


3) Os. Orle:


4) tuż za osiedlem /miejski traktór, Kotły i ciuf-ciuf ;p /

Ogólnie sporo traktorów widziałem w tej końcówce zimy, jakby nie było. Zamiast jeździć z pługami śnieżnymi, to orały tymi ornymi. ;]

5) Pakoszów - tu się wpakowałem w niezłe bagno...


6) Powoli kończą (od)budowę ul. Nadbrzeżnej w Jeleniej - będzie piękny azyl: ponad 2 km wzdłuż rzeki, prawie bez samochodów ("strefa zamieszkania") ale i prawie bez ludzi, bo to raptem z kilkanaście domków, z czego połowa wiejskich reliktów, z reliktami rolnictwa :).
Padają ostatnie punkty oporu:

Wszelki opór jest daremny! ;p
/w tle Szrenica/

Dziękuję za uwagę ;p było przezacnie! ;p

dpd z Mrozem i Polarnikiem ;) /Hrgn, 9-13.III.2020/

Piątek, 13 marca 2020
kilosy:25.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
W zeszłym tygodniu tasowałem się w korkach z samochodem firmy "Morsik" i z reklamą reniferów na autobusie MZK, a w tym tygodniu - z samochodami firm "Mróz" i "Polarnik". Zawsze to łatwiej znieść kolejne ataki wiosny. ;p

Świątynia Ateny i farma widokowa z widokiem na Śnieżkę (Bukowiec) /Kr/

Niedziela, 8 marca 2020
kilosy:45.08gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo

Nie ma co za wiele pisać i zdjęć wciepywać, bo mało kogo to obchodzi. ;p

Farma widokowa/ozdobna na południowym zboczu, w dodatku z widokiem na Śnieżkę to coś bliskiego moim ideałom. Oczywiście tak było za Niemca ;ppp a po wojnie wszystko popadło w ruinę - klasyka. Dopiero parę lat temu wszystko wyremontowano, ale farmy nie reaktywowano. :((
Tzw. Świątynia Ateny w Bukowcu
Tzw. Świątynia Ateny w Bukowcu © Morsowy
Akurat trafiłem na cały autokar niemieckich korona-emerytów. xD Do tego parę ruskich, a Polacy byli rzadkością. Ale za to jaką głośną... ;)

Jak zwykle chmury ochoczo imały się Śnieżki - nawet gdy całe niebo, poza Karkonoszami, było zupełnie bezchmurne. :/

Za owym wzgórzem, jak na ironię, relikty polskiej "farmy" (bez)widokowej: bez - bo osłonięte wzgórzem, no i klasyczna degrengolada, aż karty pamięci pękają. :/

A tu kolejna już na moim blogu postindustrialna degrengolada (Mysłakowice) pod Śnieżką...


Nawiedziłem też uliczkę, którą widziałem tydzień wcześniej pod północnym stokiem Brzeźnika. Dziwiłem się, że budują się z zasłoniętym widokiem na płd-wsch, co nie mniej i tak mają niezłe widoki...

A na koniec, tradycyjnie już, krótka wspinaczka do źródełka pod Przeł. Kowarską. Tym razem taszczyłem prawie 6 litrów. ;]

Wisienka na torcie:

Bez tego żadne rowerowanie nie ma większego sensu. :) ;ppp

dpd z reniferami i "Morsikiem" ;) /Hrgn, 5-7.III.2020/

Sobota, 7 marca 2020
kilosy:16.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Takie rzeczy to tylko w Jeleniej (tym razem jasna strona Jeleniej ;) ):
- jednego dnia tasowałem się w korku z samochodem dostawczym firmy "Morsik" (z takowymi napisami i miniaturką rzeczonego gada ;)) ), a drugiego dnia tasowałem się z autobusem MZK, oklejonym dużymi reklamami Kalevali (lapońskiej osady w pobliskich Borowicach), której "maskotką" i ilustracją są prawdziwe, żywe renifery. Milusio. :))


W sobotę praktycznie cały dzień padało, a przynajmniej odkąd zwlokłem się z barłogu. ;) Zamiast wycieczki - 1 km po bułki. :(

Tymczasem w czelusciach OLXów jest do kupienia...
https://www.olx.pl/oferta/rower-romet-huragan-24-C...
Hrgn na kołach 24"! To dopiero byłaby jazda! ^-^ Gdyby mi nie było szkoda kasiory, to bym kupił - jak bLoga kocham! :D
/nie przeoczcie tej fenomenalnej kiery - miałem identyczną, zanim podnieslem i skróciłem ;] /

Zastępczo Krossem

Środa, 4 marca 2020
kilosy:11.97gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Jak już wspomniano - w czasie rozkręcenia Huragana zastępstwo przejął staruteńki Kross (za parę dni będzie miał 20,5 urodziny ;) ).
Jeździł d-p-d tudzież przywoził swojemu młodszemu "koledze" części ze sklepu i od mechaniora (koło z odkręconym wolnobiegiem).
Oczywiście wszystko bezhamulcowo. :)

Wiedzieliście, że w języku czeskim istnieje imię 'Melina"? xDD

Góra Brzeźnik (555m), łydek i badyli rzeźnik /Kross/

Niedziela, 1 marca 2020
kilosy:40.13gruntow(n)e:0.60
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo

/z cyklu: dziwne rzeźby w Kostrzycy, a w tle Karki/

Wprzódy na Huraganie na cieplicką giełdę (w osobnym wpisie), po drodze n-ty raz trafiając na J. (tego od wprowadzania rowerów po polskich i czeskich górach ;) ). J. niedawno kupił sobie wypasiony rower elektryczny - część rozmów mogę odtwarzać tylko z pamięci, ale jedną mam "na piśmie" :D

Załamka... ;]
Ale to jeszcze nic - najlepsze okazało się w praktyce. :)

W trasie do Kowar i źródełka nie udało nam się zjechać. Być może przez to, że zrobiłem nieplanowane odbicie na górę Brzeźnik (555m) ;p a doganiający mnie właśnie J. pojechał dalej, do źródełka. ;]
Podjazd na górę srogi maksymalnie: ponad 100 m w pionie od ulicy, ok. 600 m w poziomie (średnie nachylenie rzędu 15%), ale droga/ścieżka nijak nieutwardzona, podłoże miękkie do błotnistego, a ja na 21-letnim stalowym góralu na 20/23 (!) -letnich Dębicach. :)
W porywach było powyżej 20% i jadąc na stojąco, tylne koło kopało się w błocie, a jadąc na siedząco, przednie koło uczyło się latać.
Ale wjechałem, i to czysto: bez trawersowania i postojów. ;pp


Inna sprawa, że na szczycie płynęły ze mnie wodospady. ;pp
Chyba z pół godziny łaziłem w samym podkoszulku, zanim się schłodziłem. :>
Ale było warto...
Widok z góry Brzeźnik (555m) na Przełęcz Kowarską, kowarski zalew oraz Kowary właściwe ;)
Widok z góry Brzeźnik (555m) na Przełęcz Kowarską, kowarski zalew oraz Kowary właściwe ;) © Morsowy

Widok na północ - to dla mnie terra trochę incognita. ;)


A te piękne widoki zawdzięczamy solidnej wycince badyli na szczycie ;ppp Nie zawsze tak tu było...
/tu miało się pojawić zdjęcie tablicy na szczycie, na której napisano coś w sensie, że na szczęście (sic!) powycinano drzewa z zarastającego szczytu, ale się nie pojawi, bom te zdjęcie niechcący... usunął ;] /

Tymczasem nasz J. wrócił swoim "wyczynowo-sportowym" elektrykiem ze źródełka i dowiedziawszy się ode mnie o istnieniu tejże góry (stykającej się z drogą wojewódzką, którą jeździł setki razy xDDD ) - postanowił ją zaatakować...
Dojechał tylko do pierwszej konkretnej ścianki! xDDDD
A taki fajny ten rower był, aaamerykański, hyhyhy! ;pppp
Czy są pytania? ;pp

Podobnież na zjeździe od źródełka: ten "wyczynowy" elektryk rozbujał się do 53 km/h, a mój zabytkowy góral na zajechanych Debicach - do 49. Fajny ten "wyczynowy": taki nie za szybki, nie za górski....



Pozostałe foty z trasy:

Na pastwisku na skraju gór i Kowar pojawiły się tym razem chyba bawoły afrykańskie (??). Na mój widok zwarły szeregi, aż mnie ćwiartki przeszły. ;)


Kowary - zakała Karkonoszy. ;) Za dymami kryje się (w oddali) Karpacz, a widoczne badyle (drewno) niechybnie pochodzi z górskich wycinek... :>


Sentymentalny relikt w Jeleniej Górze. Mój KRZESTNY miał takie Mirafiori, tudzież pewien bohater znanego przeboju. ;))


Jeszcze anegdotka ze sprowadzania (a jakże) roweru z tejże góry: mijany emeryt zaczął mi opowiadać o swojej wilczycy, z którą szedł. Powiedział, że woli ją, niż żonę, ykhm... o_O
A za wysłuchanie dał mi nawet krówkę (cukierka, nie alko ;D ).


Jak zwykle moje rowery robią swoim hejterom pod górkę.;) Ale oni nadal sobie hejtują - o ile akurat nie łatają swoich dętek albo nie  wprowadzają rowerów pod górkę. ;pppp

Wymiana napędu w Hrgn, sezon 3, odciny 1-6 :D

Niedziela, 1 marca 2020
kilosy:14.46gruntow(n)e:1.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

Giełda bez disco-polo, to nie giełda. ;)) No chyba, że Giełda Papierków (bez)Wartościowych. ;))
Jak zwykle w niedziele mieli wszystko, oprócz tego, co trzeba, czyli monocykli i rowerowych Dębic. ;p

Wypełniły się dni, dokręciłem w bólach do w miarę równych 7,6 kkm na bieżącym napędzie i go wymieniłem i rozpocząłem procedurę wymieniania. Mogłem dużo wcześniej, bo wszystkie niezbędne "graty" miałem na stanie, no ale po co wyprzedzać śmierć techniczną? ;)
Cały weekend trwały przygotowania psychiczne xD, w poniedziałek przed pracą zacząłem walczyć z wolnobiegiem i poległem. :(
Staruszkiem Krossem zawiezłem samo koło Huragana do mechaniora, dzięki czemu za samo zakręcenie kołem w imadle skasował mnie jeno 5 PLN. To i tak o 5 za dużo, pff!
Za łańcuch się nie zabierałem nawet - i tak do roboty zdążyłem z językiem na brodzie. ;] Efekt byl straszny - stary łańcuch  masakrycznie zgrzytał po nowym wolnobiegu. :(

We wtorek padało na tyle mocno, że odpuściłem rowery i pojechałem autobusem (!) i tu anegdota: wsiadłem do złego autobusu i jeszcze gorzej wysiadłem :D dzięki czemu biegłem biegiem z językiem na brodzie i w deszczu, na ostatnia chwilę - nie dość, że wyszło 2x dalej, niż gdybym biegł z domu :D to jeszcze zapłaciłem za tę przyjemność 3 PLN, grrr! ;ppp

W środę zaatakowałem łańcuch ;] i poległem na pinie (do łańcuchów, nie do kart). xD
Do pracy - pierwszy raz chyba od roku - pojechałem starym, poczciwym Krossem /wyjazd w słońcu, ale powrót w kałużach i mgle :( /

W czwartek skapłem się, że mam nie tylko pin, ale i sPINkę (której raczej nigdy nie kupowałem :> ) no i kolejny dzień walki (czyt. start godzinę przed pracą i ręce trzęsące się z pośpiechu :D ). I tu stało się coś zaskakującego - po połgodzinnej walce udało mi się zapiać spinkę. :O
Rower (tzn. Hrgn xD) na chodzie, zmarnowane tylko (i aż ;p ) 5 zł, ale satysfakcja tak duża, że nawet fatalna praca łańcucha niewiele mi doskwiera. ;]

Statystyki wymian napędów Hrgn:
1) XI.2015: łańcuch, wielotryb, kółeczka - 8 772,06 km / 3 lata i 7 m-cy;
2) VII.2018 - łańcuch i wielotryb przy 19kkm, czyli po 10 227,94 / 2 lata i 8 m-cy;
3) III.2020 - łańc. i wielotr. przy 26,7 kkm, czyli po zaledwie 7 600 km / 1 rok i 8 m-cy.

Poza tym była jedna wymiana korby i suportu, w 2018, przy 20 040 kkm / 6 lat i 6 m-cy.

Szykując dane do tego wpisu dopiero po lekturze własnego archiwum przypomniał mi się bodaj najlepszy numer, jaki odwaliłem na Hrgn: gdy pękła mi sprężyna w manetce tylnej przerzutki, to przez półtora roku blokowałem napięty wichajster palcem podczas jazdy. :D