Góra Brzeźnik (555m), łydek i badyli rzeźnik /Kross/
Niedziela, 1 marca 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 40.13 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
/z cyklu: dziwne rzeźby w Kostrzycy, a w tle Karki/
Wprzódy na Huraganie na cieplicką giełdę (w osobnym wpisie), po drodze n-ty raz trafiając na J. (tego od wprowadzania rowerów po polskich i czeskich górach ;) ). J. niedawno kupił sobie wypasiony rower elektryczny - część rozmów mogę odtwarzać tylko z pamięci, ale jedną mam "na piśmie" :D
Załamka... ;]
Ale to jeszcze nic - najlepsze okazało się w praktyce. :)
W trasie do Kowar i źródełka nie udało nam się zjechać. Być może przez to, że zrobiłem nieplanowane odbicie na górę Brzeźnik (555m) ;p a doganiający mnie właśnie J. pojechał dalej, do źródełka. ;]
Podjazd na górę srogi maksymalnie: ponad 100 m w pionie od ulicy, ok. 600 m w poziomie (średnie nachylenie rzędu 15%), ale droga/ścieżka nijak nieutwardzona, podłoże miękkie do błotnistego, a ja na 21-letnim stalowym góralu na 20/23 (!) -letnich Dębicach. :)
W porywach było powyżej 20% i jadąc na stojąco, tylne koło kopało się w błocie, a jadąc na siedząco, przednie koło uczyło się latać.
Ale wjechałem, i to czysto: bez trawersowania i postojów. ;pp
Inna sprawa, że na szczycie płynęły ze mnie wodospady. ;pp
Chyba z pół godziny łaziłem w samym podkoszulku, zanim się schłodziłem. :>
Ale było warto...
Widok z góry Brzeźnik (555m) na Przełęcz Kowarską, kowarski zalew oraz Kowary właściwe ;) © Morsowy
Widok na północ - to dla mnie terra trochę incognita. ;)
A te piękne widoki zawdzięczamy solidnej wycince badyli na szczycie ;ppp Nie zawsze tak tu było...
/tu miało się pojawić zdjęcie tablicy na szczycie, na której napisano coś w sensie, że na szczęście (sic!) powycinano drzewa z zarastającego szczytu, ale się nie pojawi, bom te zdjęcie niechcący... usunął ;] /
Tymczasem nasz J. wrócił swoim "wyczynowo-sportowym" elektrykiem ze źródełka i dowiedziawszy się ode mnie o istnieniu tejże góry (stykającej się z drogą wojewódzką, którą jeździł setki razy xDDD ) - postanowił ją zaatakować...
Dojechał tylko do pierwszej konkretnej ścianki! xDDDD
A taki fajny ten rower był, aaamerykański, hyhyhy! ;pppp
Czy są pytania? ;pp
Podobnież na zjeździe od źródełka: ten "wyczynowy" elektryk rozbujał się do 53 km/h, a mój zabytkowy góral na zajechanych Debicach - do 49. Fajny ten "wyczynowy": taki nie za szybki, nie za górski....
Pozostałe foty z trasy:
Na pastwisku na skraju gór i Kowar pojawiły się tym razem chyba bawoły afrykańskie (??). Na mój widok zwarły szeregi, aż mnie ćwiartki przeszły. ;)
Kowary - zakała Karkonoszy. ;) Za dymami kryje się (w oddali) Karpacz, a widoczne badyle (drewno) niechybnie pochodzi z górskich wycinek... :>
Sentymentalny relikt w Jeleniej Górze. Mój KRZESTNY miał takie Mirafiori, tudzież pewien bohater znanego przeboju. ;))
Jeszcze anegdotka ze sprowadzania (a jakże) roweru z tejże góry: mijany emeryt zaczął mi opowiadać o swojej wilczycy, z którą szedł. Powiedział, że woli ją, niż żonę, ykhm... o_O
A za wysłuchanie dał mi nawet krówkę (cukierka, nie alko ;D ).
Jak zwykle moje rowery robią swoim hejterom pod górkę.;) Ale oni nadal sobie hejtują - o ile akurat nie łatają swoich dętek albo nie wprowadzają rowerów pod górkę. ;pppp
Komentarze
bawoły afrykańskie - widać, że jeszcze wielu ras krów, szczególnie mięsnych, nie spotkałeś.
oelka - 11:23 środa, 11 marca 2020 | linkuj
Powyżej 25km/h elektryk nie daje żadnej przewagi - jedynie większą masę do wyhamowania ;) A z jakiego powodu nie mógł podjechać? Za mocne wspomaganie i koło się ślizgało, czy zabrakło mocy?
barklu - 18:19 wtorek, 10 marca 2020 | linkuj
Po raz kolejny mogłem się przekonać że nie wysokość górki się liczy => kapitalne widoki :)
Dobrze że żywej Krówki Ci Pan nie dał :P
BTW: ja ciągle chodzę ubrany na mrozy, bo zimno :P Lapec - 09:17 poniedziałek, 9 marca 2020 | linkuj
Dobrze że żywej Krówki Ci Pan nie dał :P
BTW: ja ciągle chodzę ubrany na mrozy, bo zimno :P Lapec - 09:17 poniedziałek, 9 marca 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!