thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:674.20 km (w terenie 17.10 km; 2.54%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:19.83 km
Więcej statystyk

Kolisko i lotnisko

Sobota, 12 października 2013
kilosy:10.84gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko
Padło na lotnisko, bo dostatecznie szerokie i puste by poćwiczyć zawracanie...
Po drodze odcinki z pofalowaną nawierzchnią - trudno coś poczuć, podobnie jak szyny sterczące ponad drogę - ledwo-ledwo.
Na lotniku szerokości niestety nie wiem jakiej (15? 20m?) zawracało się W MIARĘ łatwo, a na typowej drodze przelotowej (chyba 6m szerokości) z trudem i to dopiero po kilku próbach... o_O
Max prędkość 22,6 i dałoby się jeszcze trochę...
Do jazdy już się przyzwyczaiłem, do hamowania, skręcania i rozpędzania - nie bardzo. ;p

Dystans dzisiejszy większy niż Żyrafą przez cały rok i prawie tyle co poprzedni właściciel od nowości (7 miechów). Byłoby więcej, ale znów cały dzień przepadł na pracy w ogrodzie. :/

PS. po drodze spotkałem kolesia z podstawówki (100% klasy na emigracji, oprócz mnie...), który mnie rozpoznał z daleka, oczywiście po rowerze ;) i zakrzyknął na wieś całą tymi słowy:
- HOOJOO! (oo=u)
- A?!
- A żebyś się tak k&^%wa wyp*&^%olił!

Co w jego przypadku jest zupełnie neutralnym emocjonalnie zagajeniem. ;]

Ponadto wrzucam wbrew sobie własne zdjęcie:
Monocykl 36" i człowiek 182 cm (na zdjęciu w drugim rzędzie) © mors

bo fanka prosiła. ;p

Koliskiem ponad wszystkiem (prawie)

Piątek, 11 października 2013
kilosy:5.80gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko
Fajnie się ogląda szpanerskie terenówki z góry... :)
Tym razem już jazda po drodze normalna, tzn. razem z samochodami.
Ludzie na wsi generalnie nie zwracali uwagi (polecam kosmitom tę okolicę do ewentualnego lądowania ;) ), ale samochody "zwracały" uwagę w ten sposób, że wyprzedzały mnie nie tyle szeroko (10x bardziej niż zawsze) co wolno.
Przedłużanie tego manewru do granic absurdu to ciekawa wizja bezpieczeństwa, zwłaszcza w kontekście bardzo wąskiej wiejskiej drogi i jazdy obok siebie na styk...
Terenówki oglądam z góry, dostawczaki zazwyczaj na równi z krawędzią dachu, autobusy poniżej dachu ale powyżej kierowców i pasażerów...

Prędkość max. 18,7 mocno rozczarowała. Tzn. mogę pojechać szybciej, ale niewiele powyżej 20...
A od zbyt długiej sztycy bolą mnie nienaturalnie rozciągnięte kolana i nie tylko. ;) Dzisiaj ją zmienię. ;p

Tutaj już z licznikiem:
Wszędzie się klinuje ;) © mors


a kot się zainspirował moimi zajawkami ;)
Ćwiczy balans ;) © mors

dpd

Piątek, 11 października 2013
kilosy:11.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

Pierwsza jazda na Kolisku 36" :)

Czwartek, 10 października 2013
kilosy:2.40gruntow(n)e:0.10
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko
Jest grubo! :)

No początek łatwy nie był... najpierw jazda pod ścianą, z asekuracją, a później normalna, na podwórku.
Cztery pierwsze próby zupełna porażka, piąta i szósta - przejechanie kilku metrów, siódma - mono wystrzeliło spode mnie do przodu, a mając taką bezwładność (rozmiar x masa) koła, jechało sobie samo niewzruszenie (wlokąc siodło) poprzez ogrodowe rośliny i rekwizyty hehe, kończąc dopiero w sadzawce. :/ Na szczęście większa połowa wciąż wystawała. :)
Od ósmej próby jazda powiedzmy że normalna, a od dziesiątej już po ulicy (w nocy).
Ogólnie początki trochę trudniejsze niż na Żyrafie - wszak to jest niewiele tylko niższe (sic!) za to przeskok w rozmiarze kół jest gigantyczny...
Biorąc pod uwagę, że na mono 24" nalatałem ponad 1OOO km (orientacyjnie 150+ godzin), to jednak myślałem, że będzie łatwiej.

Wady i zalety umieszczę tylko w profilu "rowerka", żeby się nie powtarzać.

Z wydarzeń z dzisiejszej jazdy to np. trafiłem na parę biegaczy (chyba miastowi, na wsi wyglądają jak kosmici, bardziej niż moje mono ;) ), którą kiedyś ścigałem na 24" i wyprzedziłem "plując płucami", a tym razem świstnąłem koło nich na lajcie. ;)

I nierówności (główny problem monocykli w bezpiecznym poruszaniu się wśród samochodów) - droga jest nowa, więc ma tylko parę nierównych studzienek, ale są one praktycznie NIEODCZUWALNE, a komfort jest WIĘKSZY niż na konwencjonalnym DWUKOŁOWYM sztywniaku MTB (26") - fenomenalne!

Założyłem siodło i sztycę od małego mono (skrócona z 300mm do 275), obniżyłem maksymalnie, i ledwo-ledwo dosięgam do pedała w dolnym położeniu...

Oczywiście założę licznik, bo zadaniem rowerka są tylko i wyłącznie trasy, do niczego innego się nie nadaje (skręca gorzej niż autobus przegubowy, wolno rusza, słabo hamuje, i - przynajmniej na razie - nie wyobrażam sobie wsiadania bez podpórki...). Tymczasem subiektywne poczucie prędkości to 40km/h :D (efekt emocji jazdy 218 cm nad ziemią - piesi i rowerzyści wyglądają jak robaczki ;p ), choć realnie prędkości zapewne oscylują wokół 15-20km/h.
Mało który emeryt podskoczy. ;)

36" vs. 26" © mors

36" vs. 26" © mors

dpd...

Czwartek, 10 października 2013
kilosy:8.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

dpd, DPD dpd i dpp ;)

Środa, 9 października 2013
kilosy:12.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho
No i jest, przyszło... jeszcze nie mogę ochłonąć... :)
Jeszcze nie złożony, więc Wy też musicie się poniecierpliwić ;D a jest na co czekać...
Pudełko z kółkiem... kot i zwykły MTB jako skala porównawcza © mors


Gratis. ;)
Zieeeew! ;p © mors


Tytuł oznacza: dom-praca-dom, później kurier z firmy DPD dużą przesyłkę dostarczył a wieczorem do pełna proszę! ;) - tankowanie kanistra, oczywiście przewóz rowerem.
Następnym razem pojadę już tym mastodontem! :)

PS. ta rudera na zdjęciu to nie mój dom ;p tzn. jest to bezludna, "niczyja" połowa mojego. ;p

dpd+

Wtorek, 8 października 2013
kilosy:12.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

dpd i najbardziej szalony zakup w życiu :)

Poniedziałek, 7 października 2013
kilosy:8.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Prawie całą wypłatę oddać za używany monocykl...
Dziś zamówiony, na dniach prezentacja. Będzie naprawdę "grubo"! :)

Wywiedziony w pole

Niedziela, 6 października 2013
kilosy:31.00gruntow(n)e:5.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Cóż to był za weekend... cała sobota na ogrodzie i BEZ ROWERU (!) - to drugi taki dzień w tym roku i trzeci przez ostatnie 2 lata (nie licząc kilku podróży służbowych bez możliwości rowerowania).
A w niedzielę też kicha wyszła i do tego szaruga, aż oczy bolały, a niewiele dalej ludzie się ponoć pławili w słońcu. ;p
Objazd polnym drogami paru wiosek, tak "od kuchni" - czasami ciekawe motywy można w ten sposób odkryć. Ale nie tym razem. ;p
Wszystkie polne drogi kończyły się o tak:
Kolejna oszukana polna droga © mors

Za którymś razem miałem dość i nie zawróciłem tylko przeszedłem "wpław" przez pole do najbliższej drogi (ok. 1km). ;p

Psy niby takie rozsądne, a też się dają przejechać... (uwaga - drastyczne!):
http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,pelne,435079,20131009,reksiu-uwazaj.jpg
Tym razem ktoś go sprzątnął z drogi przede mną, ewenement...

A ponadto wieczorem rowerem do kościoła. ;p

Pociąg do Legnicy ;)) /Hrgn/

Piątek, 4 października 2013
kilosy:51.44gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Zerwałem się masochistycznie o 5 nad ranem by wskoczyć w pociąg do Legnicy, bo to najdłuższe bezpośrednie połączenie z mojego wygwizdowia, bo okolice tamtejsze są epickie i bo wiater miałbym w drodze powrotnej cały czas w plery (chociaż niektórzy wolą tę trasę czaskać pod wiatr :D ).
A ponadto chciałem, acz niepewnie, zrobić komuś niespodziankę. ;p

Przygotowania bezbłętne jak chyba nigdy, rano jeszcze dopompowałem koła... i dokładnie o ten czas spóźniłem się na pociąg. ;p;p
Nie było żadnej ciekawej alternatywy (nieciekawej właściwie też nie), więc moje morale sięgnęło bruku. ;p Wróciłem na chatę i polazłem spać. ;p

Po południu małe kręcenie po wiochach żeby nie zmarnować do reszty wolnego dnia:
Moja trawka okazała się najlepszym towarem na dzielnicy ;) © mors

Mleka niestety nie miałem ;) © mors

Ponadto cmentarz z babcią i prababcią, na którym przyuważyłem nowy grób noworodka, z zabawkami, kolorowym wiatraczkiem i z nagrobkiem, zza którego "kuka" kamienny misio... (sceny zbyt drastyczne żeby publikować)...
Poza tym dużo słońca i wiatru. ;p