Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2011
Dystans całkowity: | 376.13 km (w terenie 12.25 km; 3.26%) |
Czas w ruchu: | 02:36 |
Średnia prędkość: | 16.92 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.30 km/h |
Liczba aktywności: | 43 |
Średnio na aktywność: | 8.75 km i 1h 18m |
Więcej statystyk |
sam spam
Środa, 14 grudnia 2011
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
+6*
Dziś po dworze łaziłem w samym swetrze.
A pół listopada złaziłem na krótki rękawek.
Dziś po dworze łaziłem w samym swetrze.
A pół listopada złaziłem na krótki rękawek.
3 zajechania drogi na 50 metrach (rekord?)
Wtorek, 13 grudnia 2011
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niby codzienny standardzik, a tu taki "ładny" rekord. I to mimo że jeszcze było widno, a i światełka włączyłem.
Raz nawet musiałem wskoczyć na chodnik (via krawężnik 20cm) :/:/
Raz nawet musiałem wskoczyć na chodnik (via krawężnik 20cm) :/:/
Borsucze ścierwo
Poniedziałek, 12 grudnia 2011
Kategoria Nielicho
kilosy: | 60.16 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
60km w dniu roboczym, tego jeszcze nie było od czasu ostatniego urlopu... bo dziś oczywiście kolejny, acz jednodniowy.
Od 2 m-cy się lenię, czasem zrobię ok. 50km, ale nie dość, że nie wrzucam tego na BS, to jeszcze to zbyt blisko, by "odkryć" nowe przysiółki i/lub rewiry.
Tym razem głód nowości i kilometrów choć trochę zaspokojony.
Pod wiatr robiłem ok. 15km/h, a pod wiatr i pod górki ok. 13, ino że na stojąco, ciągnąc kierownicę. :D
W Miodnicy, przy trasie Nowogród Bobrzański-Żagań, głupi wiejski bar (+poczta i coś tam) ma taką ambitną elewację:
Kropla oryginalności w morzu rozpaczy.
Wściekam się na kazdy jeden betonowy, szary kloc, albo szarą elewację, bez najmniejszego detalu.
A przecież można inaczej...
Nieco dalej, w Gorzupi, rozwaliła mnie przyczepa do drewna marki tył Trabanta:
Przypomnijmy, że budę one miały z "plastiku" (ściślej to z Duroplastu).
Szkoda jeszcze, że nie w kamieniołomie służy! ;D:D
Parę metrów dalej fajny (?) motyw: matka wiezie rowerem dziecko ze szkoły... z tym że rower to rozklekotana, stara "koza", a matka.. ciśnie się napisać, że też... ;)) ogólnie bieda z nędzą, i to jeszcze na zniszczonym, drewnianym mostku.
Sfociłem na szybkiego komórką, ale nie chce mi się wyciągać kabla. ;D
Niechaj wyobraźnia popracuje. ;)
Tytułowy borsuczek leżał w rowie przy granicy Żar, kierunek na Żagań.
Ścierwo, bo już się rozkładał.. smutne, pierwszy w życiu borsuk, jakiego widziałem (nie licząc modnych, niestety, fryzur ;) ).
Od 2 m-cy się lenię, czasem zrobię ok. 50km, ale nie dość, że nie wrzucam tego na BS, to jeszcze to zbyt blisko, by "odkryć" nowe przysiółki i/lub rewiry.
Tym razem głód nowości i kilometrów choć trochę zaspokojony.
Pod wiatr robiłem ok. 15km/h, a pod wiatr i pod górki ok. 13, ino że na stojąco, ciągnąc kierownicę. :D
W Miodnicy, przy trasie Nowogród Bobrzański-Żagań, głupi wiejski bar (+poczta i coś tam) ma taką ambitną elewację:
Mozaika na barze "Ułańskim" w Miodnicy© mors
Kropla oryginalności w morzu rozpaczy.
Wściekam się na kazdy jeden betonowy, szary kloc, albo szarą elewację, bez najmniejszego detalu.
A przecież można inaczej...
Nieco dalej, w Gorzupi, rozwaliła mnie przyczepa do drewna marki tył Trabanta:
Przyczepa do drewna marki bagażnik Trabanta© mors
Przypomnijmy, że budę one miały z "plastiku" (ściślej to z Duroplastu).
Szkoda jeszcze, że nie w kamieniołomie służy! ;D:D
Parę metrów dalej fajny (?) motyw: matka wiezie rowerem dziecko ze szkoły... z tym że rower to rozklekotana, stara "koza", a matka.. ciśnie się napisać, że też... ;)) ogólnie bieda z nędzą, i to jeszcze na zniszczonym, drewnianym mostku.
Sfociłem na szybkiego komórką, ale nie chce mi się wyciągać kabla. ;D
Niechaj wyobraźnia popracuje. ;)
Tytułowy borsuczek leżał w rowie przy granicy Żar, kierunek na Żagań.
Ścierwo, bo już się rozkładał.. smutne, pierwszy w życiu borsuk, jakiego widziałem (nie licząc modnych, niestety, fryzur ;) ).
Mono. Wracam na pokoje, lizać rany ;)
Niedziela, 11 grudnia 2011
Kategoria Mono
kilosy: | 0.59 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Trochę się obtłukłem po pierwszej szarży na dworze, więc by nie było gorzej, zawróciłem na pokoje, toczyć dalsze boje.
Wniosek: po równym to każdy głupi... :/
Wniosek: po równym to każdy głupi... :/
Prawie otwarcie sezonu kapielowego.
Niedziela, 11 grudnia 2011
Kategoria Nielicho
kilosy: | 16.00 | gruntow(n)e: | 0.70 |
czasokres: | śr. km/h: |
Bym se zaczął, ino że lodu nie było, mimo mrozu w nocy, no i ZBYT CIEPŁO: +5 mianowicie, ;D
Powinienem był wystartować rano, jeno rano to ja śpię. ;p
Na otarcie łez ambitna ścieżka nad urwiskiem, wokół stawu.
Powinienem był wystartować rano, jeno rano to ja śpię. ;p
Na otarcie łez ambitna ścieżka nad urwiskiem, wokół stawu.
Mono. Pierwsza szarża w terenie...
Sobota, 10 grudnia 2011
Kategoria Mono
kilosy: | 2.32 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | 00:25 | śr. km/h: | 5.57 |
W pomieszczeniach już się marnowałem. Prawie 100% czystych przejazdów dywanowych zaczęło nudzić, a poza tym, z dywanów pobrzmiewa fałszywa nuta trenażerów... ;)
Więc wyszedłem na dwór, wieczorową porą.. o, jak fajnie się nosi <6kg rower po schodach!
Teren koło domu mam niby prawie równy, niewiele gorszy od podłóg w mieszkaniu, a tu ciężkie rozczarowanie... wszystko przeszkadza, każda nierówność podcina, minimalny zjazd nie pozwala kontrolować roweru (brak nacisku na pedały!), a minimalny podjazd nie pozwala na rozwinięcie optymalnej, stabilizującej prędkości! Dziwne to i ciekawe: masa jak pół roweru, nieistniejące "przełożenie" to ekwiwalent 1:1 (taka sama zębatka p/t) w zwykłym, no i brak oporów mechanicznych: łańcuch, zębatki, kółka prowadnic... wszystko to na nic.
25 minut prób, a najdłuższy przejazd to jakieś 12-15m ... :/
Bezsilność graniczącą z rezygnacją osłodziły kontrolne przejazdy po powrocie do domu: rower sam jedzie, jak po trójwymiarowych szynach! ;)
Czyli postęp niby był...
Więc wyszedłem na dwór, wieczorową porą.. o, jak fajnie się nosi <6kg rower po schodach!
Teren koło domu mam niby prawie równy, niewiele gorszy od podłóg w mieszkaniu, a tu ciężkie rozczarowanie... wszystko przeszkadza, każda nierówność podcina, minimalny zjazd nie pozwala kontrolować roweru (brak nacisku na pedały!), a minimalny podjazd nie pozwala na rozwinięcie optymalnej, stabilizującej prędkości! Dziwne to i ciekawe: masa jak pół roweru, nieistniejące "przełożenie" to ekwiwalent 1:1 (taka sama zębatka p/t) w zwykłym, no i brak oporów mechanicznych: łańcuch, zębatki, kółka prowadnic... wszystko to na nic.
25 minut prób, a najdłuższy przejazd to jakieś 12-15m ... :/
Bezsilność graniczącą z rezygnacją osłodziły kontrolne przejazdy po powrocie do domu: rower sam jedzie, jak po trójwymiarowych szynach! ;)
Czyli postęp niby był...
sprawunki-spamunki
Sobota, 10 grudnia 2011
Kategoria Standardowo
kilosy: | 13.96 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jedyne co ciekawego dziś, to pierwsze kilka KRUP śnieżnych. Atak trwał z 10 sekund i ustał. A ludki ze wschodniej PL od kilku dni mają już śniegi, eh...
A wieczorem lunęło deszczem, a po 15 min. było już czyste niebo, dzięki czemu ścięło wodę zanim spłynęła. Szklanka jednym słowem. :)
A wieczorem lunęło deszczem, a po 15 min. było już czyste niebo, dzięki czemu ścięło wodę zanim spłynęła. Szklanka jednym słowem. :)
Mono. Monotematycznie.
Piątek, 9 grudnia 2011
Kategoria Mono
kilosy: | 0.91 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Rozwijam skrzydła, odkąd opuściłem ciasny przedpokój. W sensie łapami mogę machać do woli, co prawie zawsze ratuje krzywe starty. Inna sprawa, że coraz rzadziej trzeba coś ratować. :)
Chyba czas wyjść w przestrzeń...okołodomową....
Chyba czas wyjść w przestrzeń...okołodomową....
sam spam
Piątek, 9 grudnia 2011
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Mono. Zbiorczo.
Czwartek, 8 grudnia 2011
Kategoria Mono
kilosy: | 1.28 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Co ja się będę rozdrabniał, daję wpis z 2 dni, może nie wywali mnie na główną i modowie się nie skapną. ;))
1280 METRÓW, możecie się śmiać, ale nawet nie wiecie, jak to daleko. ;)))
Najważniejsze, że puszczam się śmiało, jak... latawiec.
1280 METRÓW, możecie się śmiać, ale nawet nie wiecie, jak to daleko. ;)))
Najważniejsze, że puszczam się śmiało, jak... latawiec.