Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2019
Dystans całkowity: | 567.30 km (w terenie 8.00 km; 1.41%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 35.46 km |
Więcej statystyk |
Pracowity tydzień i pierwszy śnieg ;)) (9-13.IX.2019, Hrgn)
Piątek, 13 września 2019
Kategoria Standardowo
kilosy: | 26.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Szkoda klikać o jeździe, bo jej prawie nie było (praca na etat plus 3 małe "śmieciówki").
Anegdota: śnił mi się pierwszy śnieg w Karkach :D niestety, rzeczywistość jest trochę bardziej szara, ale i tak piękna, a widzę ją nawet w pracy - prawie cała i prawie niczym nieprzysłonięta panorama Karkonoszy, w tym Przeł. Kark. i Śnieżne Kotły :)) brakuje jedynie Szrenicy i Szklar. Por. ;)
Anegdota: śnił mi się pierwszy śnieg w Karkach :D niestety, rzeczywistość jest trochę bardziej szara, ale i tak piękna, a widzę ją nawet w pracy - prawie cała i prawie niczym nieprzysłonięta panorama Karkonoszy, w tym Przeł. Kark. i Śnieżne Kotły :)) brakuje jedynie Szrenicy i Szklar. Por. ;)
Opyliłem roczne zbiory puszek z gór ;) /Hrgn/
Poniedziałek, 9 września 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 12.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Z okazji 1. rocznicy bycia w Jeleniej (przez pierwsze 2 miechy żyjąc na dwa domy) zrobiłem sobie prezent, tj. spieniężyłem wszystkie puszki zebrane przez ten rok. Wyszło 3,8 kg AMELINIUM (prawie cały worek) - a przypomnijmy, że większość została zebrana w górach...
Otrzymałem w zamian 13,30 PLN. I co, łyso Wam? ;)
Dobra, nie musicie odpowiadać. ;p
Otrzymałem w zamian 13,30 PLN. I co, łyso Wam? ;)
Dobra, nie musicie odpowiadać. ;p
Dolina Szczęścia (Szklarska Poręba Średnia) /Kross/
Niedziela, 8 września 2019
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 45.17 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
/Sz. P. Średnia - brzmi średnio, a to jedno z najpiękniejszych miejsc!/
Tym razem postanowiłem pójść (pojechać) do kościoła w Szklarskiej Porębie :) tzn. byłem już kilka razy, ale zawsze na zewnątrz, a tym razem wziąłem zapinanie, dzięki czemu mogłem wejść do środka, przez co poczułem się jak lokals. :) Zawsze tak chciałem. ;)
Inna sprawa, że kluczyk od zapinania zostawiłem w zapięciu, a jakby tego było mało, to jeszcze w otwartej sakwie zostawiłem komórkę. xD Przynajmniej w kościele mi nie zadzwoniła, hehe.
Czyli generalnie tego zapinania nie musiałem w ogóle taszczyć po górach - kilkaset metrów przewyższenia i tak już ciężkim rowerem. ;]
Szkl. Por. Średnia, wbrew nazwie, to chyba jednak jest najlepsza: mało ludzi i ceprów ;) mało samochodów oraz mało badyli ;p co w połączeniu z południowymi stokami daje epickie widoczki:
Dojazd też był malowniczy - m.in. przez moje najulubieńsze pole....
... które chyba podupada, bo jeszcze 2 lata temu wyglądało o wiele mniej reliktowo. ;)
Przypomnijmy: to pole z widokiem na Śnieżne Kotły leży w mieście - górskim kurorcie, na wys. 500+, a kawałek dalej (po lewej) nagle ciągną się 10-metrowe, pionowe skały, wzdłuż których wije się w dolinie Kamiennej DK3/E65, którą to tysiące ceprów walą do zatłoczonego centrum Szklarskiej. Kontrasty nieprawdopodobne po prostu - i za to bardzo cenię te miasteczko. :))
Tradycyjnie wpadło kolejnych kilka nowych zakątków, choć tym razem Krossem, więc ryzykowałem, że trzeba będzie hamować. ;)
Nawiedziłem tę cześć ul. 11-go Listopoada, na której jest zakaz ruchu ;) oraz ul. Osiedle Grottgera, którego nazwa brzmi odpychająco, ale to ani ulica (w połowie szutr) ani osiedle (zaledwie kilka domków, z przewagą wiejskich):
Co więcej - to chyba jedyna droga w Szklarskiej, która wraz z równoległą ul. 11.XI. daje możliwość wytyczenia pętli bezhamulcowej i to w obu kierunkach - mieszkałbym! :))
Powrót - sprowadzałem tylko 900 m (w poziomie, nie w pionie ;) ) a cała reszta przejechana bezhamulcowo. :)
Tygodniowa rutyna i sobotnie "imprezy" /Hrgn, 2-7.IX.19/
Sobota, 7 września 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 67.00 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
31 km w tygodniu i 36 w sobotę, z tym, że w sobotę prawie całość w deszczu. Ale motywacja była, bo były aż dwie imprezy (ja i imprezy to taki oksymoron, jak gdyby T. albo L. jednego dnia byli na dwóch mszach xD).
Pierwsza porażkowa - pod Chojnikiem, główny organizator to Kark. Park. Nar. Ot, parę namiotów bez żadnych darmówek (pfff!) za to ze setka samochodów z Januszami i Brajankami. ;)) Odjechałem szybciej, niż przyjechałem. ;p
A druga to impreza firmowa - tym bardziej nie moje klimaty, no ale było darmowe jadło i napitek, więc się pofatygowałem.
Jadło jadłem nawet mięsne - bo darmo. Ale alko, to nawet za dopłatą nie wypiję ;pp ale frajerem nie jestem i swój przydział wymieniłem z kolegami na napoje bezalkoholowe - aż je ledwo do domu dowiezłem. ;]
I jeszcze przy okazji zaskarbiłem sobie wdzięczność nowopoznanego gościa, mieszkającego w Podgórzynie i to jeszcze bliziutko początku podjazdu na Przeł. Kark. Drzwi mam otwarte 24/7 a nawet są perspektywy na zakup części jego chałupy za rozsądne pieniądze. :O Cenny kontakt. :)
A jeszcze w piątek była na rynku w mieście nowa impreza "Wyprodukowano pod Śnieżką" w tym "Bitwa na smaki", gdzie jurorami byli zarówno profesjonaliści, jak i widzowie - czytaj: darmowe degustacje!
… ale się rozczarowałem, bo porcje były małe i ogólnie mało ich było, a zamiast degustatorów - ciżba nosaczy, a nawet chyba krzyżówek nosaczy i orangutanów - bo niektórzy mieli ręce normalnie po półtora metra i raz zdobytego miejsca nie oddawali, za to tymi długimi rękami podawali żarełko na tyły obstawione przez swoje Grażynki i Brajanki. Normalnie taka januszerka, że ledwo co ich zakiwałem. ;D;D;D
Pierwsza porażkowa - pod Chojnikiem, główny organizator to Kark. Park. Nar. Ot, parę namiotów bez żadnych darmówek (pfff!) za to ze setka samochodów z Januszami i Brajankami. ;)) Odjechałem szybciej, niż przyjechałem. ;p
A druga to impreza firmowa - tym bardziej nie moje klimaty, no ale było darmowe jadło i napitek, więc się pofatygowałem.
Jadło jadłem nawet mięsne - bo darmo. Ale alko, to nawet za dopłatą nie wypiję ;pp ale frajerem nie jestem i swój przydział wymieniłem z kolegami na napoje bezalkoholowe - aż je ledwo do domu dowiezłem. ;]
I jeszcze przy okazji zaskarbiłem sobie wdzięczność nowopoznanego gościa, mieszkającego w Podgórzynie i to jeszcze bliziutko początku podjazdu na Przeł. Kark. Drzwi mam otwarte 24/7 a nawet są perspektywy na zakup części jego chałupy za rozsądne pieniądze. :O Cenny kontakt. :)
A jeszcze w piątek była na rynku w mieście nowa impreza "Wyprodukowano pod Śnieżką" w tym "Bitwa na smaki", gdzie jurorami byli zarówno profesjonaliści, jak i widzowie - czytaj: darmowe degustacje!
… ale się rozczarowałem, bo porcje były małe i ogólnie mało ich było, a zamiast degustatorów - ciżba nosaczy, a nawet chyba krzyżówek nosaczy i orangutanów - bo niektórzy mieli ręce normalnie po półtora metra i raz zdobytego miejsca nie oddawali, za to tymi długimi rękami podawali żarełko na tyły obstawione przez swoje Grażynki i Brajanki. Normalnie taka januszerka, że ledwo co ich zakiwałem. ;D;D;D
Rzeczy za darmo i rzeczy bezcenne ;) /Kross, 2-6.IX.2019/
Piątek, 6 września 2019
Kategoria Standardowo
kilosy: | 62.26 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niby drobnica, uciułana wieczorami przez 5 dni roboczych, niby tylko po Kotlinie, ale cieszy, bo zostały już tylko 2 tygodnie do pięknego jubileuszu 20-lecia mojego Krossa. A smakuje ta jazda niczym wino - im rower starszy, tym lepiej. :)
Do tego ten klimacik z lekką nutką dekadencji - wczesnojesienne powietrze, no i jak zwykle pełna panorama gór "na tapecie". :)
Taka sytuacja:
Co ciekawe, ledwo dałem radę wejść do obcego domu, ale do poszczególnych mieszkań - już nie. Takie silne poczucie praworządności i przyzwoitości...
Skądinąd domek fajnie położony, bo po jego drugiej stronie s "om"siad ma klasyczne gospodarstwo rolne, z krowami, obornikiem, traktórami i kombajnem - jak najbardziej na terenie miasta (Jelenia Góra). :)
Do tego ten klimacik z lekką nutką dekadencji - wczesnojesienne powietrze, no i jak zwykle pełna panorama gór "na tapecie". :)
Taka sytuacja:
Co ciekawe, ledwo dałem radę wejść do obcego domu, ale do poszczególnych mieszkań - już nie. Takie silne poczucie praworządności i przyzwoitości...
Skądinąd domek fajnie położony, bo po jego drugiej stronie s "om"siad ma klasyczne gospodarstwo rolne, z krowami, obornikiem, traktórami i kombajnem - jak najbardziej na terenie miasta (Jelenia Góra). :)
Przyjemne pożegnanie (upalnego) lata w Szklar. Por. /Hrgn/
Niedziela, 1 września 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 32.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zaczęło się kiepsko - postanowiłem zaszaleć i pojechać do Jakuszyc pociągiem (z rowerem), ale pociąg był przepełniony rowerami, co mnie zaskoczyło - cepry jadO w góry w ostatni dzień wakacji?? Już w Jel. G. Zachodniej było ciasno, a na każdej kolejnej stacyjce dosiadało się jeszcze po kilka rowerów oraz ludzi. xDD
W dodatku zrobiła się kolejka do klopa ;pp co popsuło moje plany. ;))
Przejechałem aż 10 km (3 stacje) gdy pojawił się kanar - a że była akurat kolejna stacja (Piechowice Dln.) to wysiadłem jeszcze bardziej ochoczo, niż wsiadałem. Jak na jazdę za darmo to warunki nie były znowu takie złe. ;)
Planowałem uciec w góry przed upałami, co jest pomysłem dobrym, o ile ucieka się, zanim upał nastąpi. Stało się jednak inaczej. ;]
Dobrnąłem w potokach potu do Szklarskiej, gdzie było prawie znośnie termicznie i - jak zwykle - piknie. Oczywiście nie piszę tu o cepro-centrum. ;p
Wpadło kolejnych parę nowych sielskich zakątków z epickimi widoczkami:
Pociąg wjeżdża w Śnieżne Kotły ;>
a tu - w Szkl. Por. Średnią (w tle Szrenica):
Buddyjski ośrodek na końcu świata - koniec "ulicy" Podsudeckiej, ostatni przybytek idąc w kierunku Zakrętu Śmierci...
Opodal jest, za przeproszeniem, Ski&Sun - bodaj najwyższy budynek w Szklar. Por. wybudowany w jednym z najwyższych punktów miasta - również tuż pod Zakrętem Śmierci...
W sztucznym wąwozie (przekopie wśród skał):
Aż nadszedł czas i zaliczyłem świetną, mini-imprezę miejską w Szklar. Por. Dolnej (zupełnie lokalną, bez ceprów), gdzie pod pretekstem Babiego Lata (a więc, de facto - pożegnania lata właściwego) było darmowe jadło i napitek. :))
Woda z cytryną i miętą w upały bardzo się przydaje, a domowe ciacha - przydają się zawsze. ;] Jedynie pizza, choć robiona na bieżąco i z ciekawymi dodatkami, nie była przydatna - bo ciepła. ;p Oczywiście Janusze wcinali, aż im się wąsy trzęsły. ;))
Nażarłem się, cuksy do kieszeni i tyle mnie widzieli. xD
Później szybciutko (choć pod górę...) do Szk. P. Średniej - tamże msza polowa i jeszcze szybciej do domu - nie tylko dlatego, że z górki, ale i przez załamanie pogody - będąc już w Kotlinie (raptem z 15 minut zjazdu) podziwiałem wielkie chmury nad górami wraz ze spektakularnym oberwaniem chmury - notabene: tylko nad Szklarską Porębą! Znów mi uszło na sucho. Ufff. :)
Po powrocie do igloo załamanie dotarło nad Jelenią, no i odtąd upałów ani widu, ani słychu. :)))