Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2015
Dystans całkowity: | 541.39 km (w terenie 14.30 km; 2.64%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 38.67 km |
Więcej statystyk |
36er-em wewnątrzparafialnie ;)
Poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Kategoria 36" Kolisko, Mono
kilosy: | 4.96 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Po co fatygować aż 2 koła na taki dystans? ;)
Zlot rodzinny, gdzie otrzymałem od wujka-kolarza prezent: rowerową koszulkę z długiem rękawem, albowiem nie mógł patrzeć, że jeżdżę po cywilnemu. ;]
Zabójczo wyglądało zestawienie kół i opon lekkiej szosy i 36" Słonika... ;p
Zlot rodzinny, gdzie otrzymałem od wujka-kolarza prezent: rowerową koszulkę z długiem rękawem, albowiem nie mógł patrzeć, że jeżdżę po cywilnemu. ;]
Zabójczo wyglądało zestawienie kół i opon lekkiej szosy i 36" Słonika... ;p
ZAKOŃCZENIE sezonu kąpielowego 2014/15 plus kocie dedykacje ;)
Niedziela, 5 kwietnia 2015
Kategoria Morsowo i przeręblowo, Nielicho
kilosy: | 60.65 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nad ranem było -1, ale nie zdążyłem dojechać przed "lampą"....
Najpierw zdjęcie po kąpieli, bo ciekawsze ;)
Zdjęcie z wycieczki rowerowej ;) © mors
No i bezpośrednio po kąpieli. Co z resztą nawet widać. ;)
Dopiero było +1, lecz brak już oznak nocnego przymrozku :( © mors
Woda miała chyba ze 5*C - ZUPA!
Naprawdę była ciepła. :) Orzeźwienie minimalne...
Rano tak się spieszyłem, że nie jadłem, tylko wziąłem na drogę... tzn. wydawało mi się, że wziąłem...
Mimo tego pojechałem robić zaplanowane wiochy.
Tak, tak, całość z mokrymi skarpetami na kierownicy. :)
"Konkurencja" miała dziś nawiedzić pewną koto-podobną parafię, toteż ja postanowiłem ją przelicytować i nawiedzić dwie takie parafie. ;)
Tamże:
Studnia w Kotowicach, w tle Wzniesienia Zielonogórskie © mors
Kotowice są wybitnie pagórkowate, jak na niziny - spytajcie takiej jednej, co rok temu ze mną popylała tamże. ;))
A tu combo: KOCIE łby w KOTowicach:
deża wi, tyle że 11 miesięcy wcześniej. W tle taka jedna Starsza Pani ;))
Na podjeździe 2 © mors
No i czas na drugą parafię z dedykacją. Nawiedziłem, choć już mnie ostro ssało w brzuchu. Normalne organizmy w takiej sytuacji spalają tkankę tłuszczową a później mięśnie, a co mój miał zrobić? Zdychał sobie. ;p
Tablica smutna, sponiewierana życiem...
więc kończę optymistycznym akcentem. Dłuuugo ich szukałem... ;p
W tym samym momencie zaczął padać śnieg... przy +12*C! *-*
PS. niniejszym przekroczyłem 43kkm na Krossie.
Najpierw zdjęcie po kąpieli, bo ciekawsze ;)
Zdjęcie z wycieczki rowerowej ;) © mors
No i bezpośrednio po kąpieli. Co z resztą nawet widać. ;)
Dopiero było +1, lecz brak już oznak nocnego przymrozku :( © mors
Woda miała chyba ze 5*C - ZUPA!
Naprawdę była ciepła. :) Orzeźwienie minimalne...
Rano tak się spieszyłem, że nie jadłem, tylko wziąłem na drogę... tzn. wydawało mi się, że wziąłem...
Mimo tego pojechałem robić zaplanowane wiochy.
Tak, tak, całość z mokrymi skarpetami na kierownicy. :)
"Konkurencja" miała dziś nawiedzić pewną koto-podobną parafię, toteż ja postanowiłem ją przelicytować i nawiedzić dwie takie parafie. ;)
Tamże:
Studnia w Kotowicach, w tle Wzniesienia Zielonogórskie © mors
Kotowice są wybitnie pagórkowate, jak na niziny - spytajcie takiej jednej, co rok temu ze mną popylała tamże. ;))
A tu combo: KOCIE łby w KOTowicach:
deża wi, tyle że 11 miesięcy wcześniej. W tle taka jedna Starsza Pani ;))
Na podjeździe 2 © mors
No i czas na drugą parafię z dedykacją. Nawiedziłem, choć już mnie ostro ssało w brzuchu. Normalne organizmy w takiej sytuacji spalają tkankę tłuszczową a później mięśnie, a co mój miał zrobić? Zdychał sobie. ;p
Tablica smutna, sponiewierana życiem...
więc kończę optymistycznym akcentem. Dłuuugo ich szukałem... ;p
W tym samym momencie zaczął padać śnieg... przy +12*C! *-*
PS. niniejszym przekroczyłem 43kkm na Krossie.
Sorry, taki mamy klimat ;p (Ora et labora et zima w kwietniu 1-5.IV.2015)
Niedziela, 5 kwietnia 2015
Kategoria Standardowo
kilosy: | 43.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
A to przymrozki, a to śnieżyce - bardzo ładny kwiecień. :)
Dzięki śniegowi odczuwalna temp. bywała o 10* wyższa niż była, toteż międzypracowo chodziłem w samej koszuli bez żadnego przeginania. ;)
No chyba że akurat wyłaziło słońce - wtedy to chodziłem z podwiniętymi rękawami. :)
Dzięki śniegowi odczuwalna temp. bywała o 10* wyższa niż była, toteż międzypracowo chodziłem w samej koszuli bez żadnego przeginania. ;)
No chyba że akurat wyłaziło słońce - wtedy to chodziłem z podwiniętymi rękawami. :)
Po 27 latach przerwy... (zerwane więzi a kolarstwo) /Hrgn/
Sobota, 4 kwietnia 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 35.87 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wujka praktycznie nie znałem, miałem raptem 6 lat, gdy ustały stosunki międzyrodzinne (nie miejsce na zgłębianie tematu). Wiedziałem tylko, że działa w rowerowej branży i jest (za)wziętym kolarzem... ba! od czasu do czasu nawet mijaliśmy się na trasie, bo dzieli nas raptem kilkanaście km.
W tym roku nastąpił (nie)oczekiwany przełom (choć kilka innych pogrzebów już po drodze było...).
W tę (Wielką) Sobotę zaproponował mi pierwszą w życiu wspólną "przejażdżkę" - oczywiście parametry mojego Huragana go rozbroiły/załamały :D ale ja się cieszę, że mam taką pseudo-kolarkę, bo przynajmniej mam dla siebie usprawiedliwienie, dlaczego masakrował mnie jak chciał (np. wyprzedzał mnie pod górkę pedałując tylko jedną nogą ;D ). ;p;p
Dowiedziałem się, że moim tempem to jeżdżą emerytki na Jasną Górę ;D;D za co w odwecie odparłem, że jego Orlinki (15%) itp. "podjazdy" to szczyt marketingu, ale bynajmniej nie kolarstwa. ;] I zjutubiłem swoje popylanie pseudo-rowerami na merytorycznych legendach typu Gliczarów, Przeł. Karkonoska, Szkolna w Karpaczu (24-27%). Jest różnica. ;p
Co najważniejsze, mam teraz sporą ofertę używanych, ale "prawdziwych" kolarek, z osobistym serwisem i osobistą gwarancją, za rozsądne pieniądze... wspaniale, tylko jak ja się będę tłumaczył, jeśli i one nie za wiele mi pomogą... :>
PS. jazda do przy +6 i słońcu, powrót przy +2 o zachodzie. Przy takim wysiłku cały czas wydawało mi się, że jest wrzesień/babie lato - tak się zgrzałem. ;] Nawet nie chce sobie wyobrażać ostrej jazdy z nim powyżej 20*C...
W tym roku nastąpił (nie)oczekiwany przełom (choć kilka innych pogrzebów już po drodze było...).
W tę (Wielką) Sobotę zaproponował mi pierwszą w życiu wspólną "przejażdżkę" - oczywiście parametry mojego Huragana go rozbroiły/załamały :D ale ja się cieszę, że mam taką pseudo-kolarkę, bo przynajmniej mam dla siebie usprawiedliwienie, dlaczego masakrował mnie jak chciał (np. wyprzedzał mnie pod górkę pedałując tylko jedną nogą ;D ). ;p;p
Dowiedziałem się, że moim tempem to jeżdżą emerytki na Jasną Górę ;D;D za co w odwecie odparłem, że jego Orlinki (15%) itp. "podjazdy" to szczyt marketingu, ale bynajmniej nie kolarstwa. ;] I zjutubiłem swoje popylanie pseudo-rowerami na merytorycznych legendach typu Gliczarów, Przeł. Karkonoska, Szkolna w Karpaczu (24-27%). Jest różnica. ;p
Co najważniejsze, mam teraz sporą ofertę używanych, ale "prawdziwych" kolarek, z osobistym serwisem i osobistą gwarancją, za rozsądne pieniądze... wspaniale, tylko jak ja się będę tłumaczył, jeśli i one nie za wiele mi pomogą... :>
PS. jazda do przy +6 i słońcu, powrót przy +2 o zachodzie. Przy takim wysiłku cały czas wydawało mi się, że jest wrzesień/babie lato - tak się zgrzałem. ;] Nawet nie chce sobie wyobrażać ostrej jazdy z nim powyżej 20*C...