Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2014
Dystans całkowity: | 682.53 km (w terenie 22.20 km; 3.25%) |
Czas w ruchu: | 02:55 |
Średnia prędkość: | 22.61 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 48.75 km i 2h 55m |
Więcej statystyk |
ZAKOŃCZENIE sezonu kąpielowego :)
Piątek, 14 marca 2014
Kategoria Morsowo i przeręblowo, Nielicho
kilosy: | 28.00 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
-1*C o poranku, więc jeszcze można. Tym bardziej, że to jeszcze (teoretycznie - astronomicznie) Zima... chociaż po południu lato: +16 w cieniu, grubo ponad 20 w słońcu...niezłe amplitudy, no ale takie uroki wiosny, sami chcieliście. ;p
Przez te gorące dni woda nie zdąża w nocy spaść do zera, ale i tak było nieźle. Co tu wiele gadać - zobaczcie sami:
Woda wyśmienita - wyraz twarzy mówi sam za siebie ;) © mors
Próby pływania z aparatem © mors
w ogóle to przyjechałem strasznie zaspany. A wyziębianie wyspanego stworzenia jest niczym, w porównaniu do wyziębiania stwora zaspanego... Toteż zdrzemnąłem się z lekka, tak zwyczajnie, w kucki, na -1*C, w stroju tym co zawsze. ;)
Musiałem się zdrzemnąć na plaży, bo spałem tylko 4,5 godziny - mina mówi sama za siebie;) © mors
W ramach przygotowań ;)
Ostatni posiłek - gomółka serka Almette ;)) © mors
/taki żart, kto ma wiedzieć o co chodzi, ten będzie wiedział ;p /
I jeszcze after party ;)
Dziś wprowadziłem innowację: pływanie w skarpetach, takich zwykłych.
Pomysł bardzo dobry, albowiem płetwy (dłonie i stopy) to jedyne podzespoły, które marzną podczas morsowania, a jednak zwykła skarpeta, mimo że przemoczona, to jednak hamuje przepływ wody wokół stopy i chroni od zmrożonego gruntu - niezły komfort.
Dla zimowych nurków i morsów polecane są skarpeto-buty neoprenowe. Kiedyś się nabrałem na ten "specjalistyczny" wyrób i pożałowałem - strasznie drogie, niepraktyczne (nie da się ich używać jako zwykłe buty ani jako zwykłe skarpety) a efekt nawet gorszy niż w zwykłych za ~3 zł. Zawsze twierdziłem, że "specjalistyczne" wyroby to chwyt na wyciąganie kasy od naiwnych i że można wszystko zastąpić wielokrotnie tańszymi metodami i tak jest też w tym przypadku. Raz się dałem skusić i tylko się utwierdziłem w owej teorii.
Skarpety na zmianę miałem, ale nie pomyślałem o woreczku na te mokre, więc rozwiesiłem je na gałęzi i przyjechałem po nie po kilku godzinach, jak już same wyschły. :)
Widok na "plażę" po południu... 17* cieplej niż rano, sielanka, letnie kolory... to już nie to © mors
A ponadto:
- na mieście sędziwy acz dziarski staruszek (ciekawa koncepcja projektantów tego dachu i drzwi w kontekście zim w Rosji/ZSRR):
Piękny okaz GAZ-a © mors
- koło domu (najlepsze motyw oczywiście przepadły - np. wyskoki w powietrze za owadami ;] ):
Popołudnie z kotem ;) © mors
Popołudnie z kotem ;p © mors
Ale to wszystko, to jeszcze nic. ;)
Na koniec bonus: o korzyściach z morsowania napisano wiele, ja się powtarzać nie będę, bo i tak nikt jeszcze mnie nie posłuchał (konstruktywnie), a poza tym zdrowia i samopoczucia nie da się sfotografować ani podlinkować.
Ale korzyści są jeszcze inne i mam na to dowody!
Zestaw A
*-*
Zestaw B
:D:D
Przez te gorące dni woda nie zdąża w nocy spaść do zera, ale i tak było nieźle. Co tu wiele gadać - zobaczcie sami:
Woda wyśmienita - wyraz twarzy mówi sam za siebie ;) © mors
Próby pływania z aparatem © mors
w ogóle to przyjechałem strasznie zaspany. A wyziębianie wyspanego stworzenia jest niczym, w porównaniu do wyziębiania stwora zaspanego... Toteż zdrzemnąłem się z lekka, tak zwyczajnie, w kucki, na -1*C, w stroju tym co zawsze. ;)
Musiałem się zdrzemnąć na plaży, bo spałem tylko 4,5 godziny - mina mówi sama za siebie;) © mors
W ramach przygotowań ;)
Ostatni posiłek - gomółka serka Almette ;)) © mors
/taki żart, kto ma wiedzieć o co chodzi, ten będzie wiedział ;p /
I jeszcze after party ;)
Dziś wprowadziłem innowację: pływanie w skarpetach, takich zwykłych.
Pomysł bardzo dobry, albowiem płetwy (dłonie i stopy) to jedyne podzespoły, które marzną podczas morsowania, a jednak zwykła skarpeta, mimo że przemoczona, to jednak hamuje przepływ wody wokół stopy i chroni od zmrożonego gruntu - niezły komfort.
Dla zimowych nurków i morsów polecane są skarpeto-buty neoprenowe. Kiedyś się nabrałem na ten "specjalistyczny" wyrób i pożałowałem - strasznie drogie, niepraktyczne (nie da się ich używać jako zwykłe buty ani jako zwykłe skarpety) a efekt nawet gorszy niż w zwykłych za ~3 zł. Zawsze twierdziłem, że "specjalistyczne" wyroby to chwyt na wyciąganie kasy od naiwnych i że można wszystko zastąpić wielokrotnie tańszymi metodami i tak jest też w tym przypadku. Raz się dałem skusić i tylko się utwierdziłem w owej teorii.
Skarpety na zmianę miałem, ale nie pomyślałem o woreczku na te mokre, więc rozwiesiłem je na gałęzi i przyjechałem po nie po kilku godzinach, jak już same wyschły. :)
Widok na "plażę" po południu... 17* cieplej niż rano, sielanka, letnie kolory... to już nie to © mors
A ponadto:
- na mieście sędziwy acz dziarski staruszek (ciekawa koncepcja projektantów tego dachu i drzwi w kontekście zim w Rosji/ZSRR):
Piękny okaz GAZ-a © mors
- koło domu (najlepsze motyw oczywiście przepadły - np. wyskoki w powietrze za owadami ;] ):
Popołudnie z kotem ;) © mors
Popołudnie z kotem ;p © mors
Ale to wszystko, to jeszcze nic. ;)
Na koniec bonus: o korzyściach z morsowania napisano wiele, ja się powtarzać nie będę, bo i tak nikt jeszcze mnie nie posłuchał (konstruktywnie), a poza tym zdrowia i samopoczucia nie da się sfotografować ani podlinkować.
Ale korzyści są jeszcze inne i mam na to dowody!
Zestaw A
*-*
Zestaw B
:D:D
13.III.2014 - pierwszym dniem lata (dpd 10.-13.III)
Czwartek, 13 marca 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 37.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jak w temacie, albowiem tego dnia po raz pierwszy było mi za gorąco idąc (z wiatrem) pomimo ubrania się na letniaka.
Już nawet kwiecień mnie niepokoi, maj przeraża, a o lecie staram się nie myśleć... ;]
"Sorry, taki mamy klimat", jak mawiają. ;))
Tydzień roboczy nudny, dobrze, że tylko 4-dniowy. ;p
Już nawet kwiecień mnie niepokoi, maj przeraża, a o lecie staram się nie myśleć... ;]
"Sorry, taki mamy klimat", jak mawiają. ;))
Tydzień roboczy nudny, dobrze, że tylko 4-dniowy. ;p
Dukty i wiadukty
Niedziela, 9 marca 2014
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Odkrywczo
kilosy: | 51.00 | gruntow(n)e: | 9.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
POMIMO ataku wiosny przełamałem się i coś tam pojeździłem, chyba w końcu się zaaklimatyzowałem. ;)
Jazda łatwa, lekka... i (nie)przyjemna - cóż to za satysfakcja, w taką pogodę? Za łatwo! ;p
I to jeszcze w tłumach innych rowerzystów, z których połowa (niedzielno-familijni) nie wiadomo czy jedzie czy ćwiczy stójkę ;) za to ogłuszająco świszczą łańcuchami, a druga połowa (trenujący szosowcy) jadą 3x szybciej, ale widzą wyłącznie nitkę asfaltu przed sobą...
Wychodzi na to, że tylko ja jechałem normalnie. ;)
Nawet wpadła dziś nowa parafia ;) tudzież 2 przysiółki, wszystko wybitnie zapyziałe (zero asfaltu w 3 sąsiednich wsiach, nieźle...) i to kilkanaście km od granicy z NRD...
Tym razem postawiłem nie na kilometry a na dokładność zwiedzania - będzie dużo mało ciekawych fot, raczej nie polecam. ;)
Dach rewelacyjny! © mors
Za dużo o 15 stopni ;p © mors
Są na BS ludzie jarający się wiaduktami... w niewielkich Lipinkach Łużyckich są aż 3:
Wiadukt w Lipinkach Łużyckich © mors
Wiadukt w Lipinkach Łużyckich © mors
Wiadukty w Lipinkach Łużyckich © mors
Tamże "odkryłem" skromny pałacyk. Ma tą fajną cechę, że jest słabo splądrowany i w środku uchowało się trochę detali z epoki, tak jak lubię (zazwyczaj albo jest wszystko w ruinie, albo sztucznie odnowione). Foto jest jakie jest, bo przeszkadzały krzaki i ogrodzenie:
Pałacyk w Lipinkach Łużyckich © mors
Niechcący nawiedziłem zapyziały przysiółek Tyliczki - parę domów wśród pól i lasów, gdzie nie wiodą nie tylko jakiekolwiek asfalty, ale nawet i bruki - ewenement wręcz, jak to to się uchowało..
Główna droga dojazdowa do Tyliczek, odcinek w najlepszym stanie © mors
Główna droga dojazdowa do Tyliczek © mors
Tyliczki nawet nie stać na normalne tabliczki... panorama wsi prawie pełna © mors
Takie klimaty pomiędzy NRD a w miarę bogatymi Żarami...
Dalej lasy, pola, nicości i...
Wjazd do Piotrowic od strony Tyliczek, czyli znikąd ;) © mors
Piotrowice, kilkanaście km od NRD © mors
Z tego przystanku nic nie odjeżdża, ale chociaż daje poczucie cywilizacji ;) © mors
Wjazd do Piotrowic. Dziwnie trochę © mors
Delikatnie ujmując ;) © mors
Droga z Piotrowic do cywilizacji © mors
Świetne drogi dla "sztywniaka" z rwącymi się ze starości oponami. ;)
W końcu asfalty i dojazd do wsi Dębinka, co ma wyjątkowo rozcapirzoną, gwiaździstą wręcz, sieć dróg wewnętrznych, a wszystkie są albo brukowane albo są zwykłymi, piaszczystymi polnemi drogami. Dojechać i wyjechać można asfaltami, ale we wsi ich nie ma zupełnie. Wymyśliłem zjeździć sobie każden zakamarek i jak znam życie, to żaden z mieszkańców, oprócz listonosza i proboszcza ;) nigdy tego nie zrobił - często jedzie się kilometr piachami w pole, a na końcu są 2 domy. :)
Raptem 70 domów a jeździłem tam bodajże 1,5 godziny, to się nazywa staranne zwiedzanie. :)
Jak dorosnę... wiadukt i wiadukcik w Dębince © mors
"Rozdzielony" kościół w Dębince © mors
Pałacyk w Dębince © mors
Dębinka. Do rzeczonych Tuplic jest 6 km i mają własną stację, więc nie wiem, co to za nomenklatura © mors
Skład towarowy śmiga przez Dębinkę w kierunku NRD, czyli kącik "Oelka" ;) © mors
Powrót leniwy - pociągiem, bo mam 50% zniżki, więc sobie pojechałem, by zaoszczędzić. ;)
Jazda łatwa, lekka... i (nie)przyjemna - cóż to za satysfakcja, w taką pogodę? Za łatwo! ;p
I to jeszcze w tłumach innych rowerzystów, z których połowa (niedzielno-familijni) nie wiadomo czy jedzie czy ćwiczy stójkę ;) za to ogłuszająco świszczą łańcuchami, a druga połowa (trenujący szosowcy) jadą 3x szybciej, ale widzą wyłącznie nitkę asfaltu przed sobą...
Wychodzi na to, że tylko ja jechałem normalnie. ;)
Nawet wpadła dziś nowa parafia ;) tudzież 2 przysiółki, wszystko wybitnie zapyziałe (zero asfaltu w 3 sąsiednich wsiach, nieźle...) i to kilkanaście km od granicy z NRD...
Tym razem postawiłem nie na kilometry a na dokładność zwiedzania - będzie dużo mało ciekawych fot, raczej nie polecam. ;)
Dach rewelacyjny! © mors
Za dużo o 15 stopni ;p © mors
Są na BS ludzie jarający się wiaduktami... w niewielkich Lipinkach Łużyckich są aż 3:
Wiadukt w Lipinkach Łużyckich © mors
Wiadukt w Lipinkach Łużyckich © mors
Wiadukty w Lipinkach Łużyckich © mors
Tamże "odkryłem" skromny pałacyk. Ma tą fajną cechę, że jest słabo splądrowany i w środku uchowało się trochę detali z epoki, tak jak lubię (zazwyczaj albo jest wszystko w ruinie, albo sztucznie odnowione). Foto jest jakie jest, bo przeszkadzały krzaki i ogrodzenie:
Pałacyk w Lipinkach Łużyckich © mors
Niechcący nawiedziłem zapyziały przysiółek Tyliczki - parę domów wśród pól i lasów, gdzie nie wiodą nie tylko jakiekolwiek asfalty, ale nawet i bruki - ewenement wręcz, jak to to się uchowało..
Główna droga dojazdowa do Tyliczek, odcinek w najlepszym stanie © mors
Główna droga dojazdowa do Tyliczek © mors
Tyliczki nawet nie stać na normalne tabliczki... panorama wsi prawie pełna © mors
Takie klimaty pomiędzy NRD a w miarę bogatymi Żarami...
Dalej lasy, pola, nicości i...
Wjazd do Piotrowic od strony Tyliczek, czyli znikąd ;) © mors
Piotrowice, kilkanaście km od NRD © mors
Z tego przystanku nic nie odjeżdża, ale chociaż daje poczucie cywilizacji ;) © mors
Wjazd do Piotrowic. Dziwnie trochę © mors
Delikatnie ujmując ;) © mors
Droga z Piotrowic do cywilizacji © mors
Świetne drogi dla "sztywniaka" z rwącymi się ze starości oponami. ;)
W końcu asfalty i dojazd do wsi Dębinka, co ma wyjątkowo rozcapirzoną, gwiaździstą wręcz, sieć dróg wewnętrznych, a wszystkie są albo brukowane albo są zwykłymi, piaszczystymi polnemi drogami. Dojechać i wyjechać można asfaltami, ale we wsi ich nie ma zupełnie. Wymyśliłem zjeździć sobie każden zakamarek i jak znam życie, to żaden z mieszkańców, oprócz listonosza i proboszcza ;) nigdy tego nie zrobił - często jedzie się kilometr piachami w pole, a na końcu są 2 domy. :)
Raptem 70 domów a jeździłem tam bodajże 1,5 godziny, to się nazywa staranne zwiedzanie. :)
Jak dorosnę... wiadukt i wiadukcik w Dębince © mors
"Rozdzielony" kościół w Dębince © mors
Pałacyk w Dębince © mors
Dębinka. Do rzeczonych Tuplic jest 6 km i mają własną stację, więc nie wiem, co to za nomenklatura © mors
Skład towarowy śmiga przez Dębinkę w kierunku NRD, czyli kącik "Oelka" ;) © mors
Powrót leniwy - pociągiem, bo mam 50% zniżki, więc sobie pojechałem, by zaoszczędzić. ;)
Wiosenna apatia (1-8.III.2014)
Sobota, 8 marca 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 60.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tydzień godzien tylko zapomnienia...
Uzupełniłem jeden z zaległych a konkretnych wpisów, nawet roku nie czekał. ;)
Foto na zachętę. ;)
Prawie 1250 lat starszy ode mnie © mors
Wizyta u najstarszego drzewa w Polsce
Uzupełniłem jeden z zaległych a konkretnych wpisów, nawet roku nie czekał. ;)
Foto na zachętę. ;)
Prawie 1250 lat starszy ode mnie © mors
Wizyta u najstarszego drzewa w Polsce