thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2013

Dystans całkowity:1002.14 km (w terenie 37.40 km; 3.73%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:23.31 km
Więcej statystyk

Najfajniejsza sprzedawczyni, 2 dniowe płacenie kartą i jazda MTB na szosowym Huraganie

Środa, 2 stycznia 2013
kilosy:60.13gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Najpierw do Żar, dokończyć wczorajszą transakcję - kupiłem na stacji benzynowej zapiekankę, była już w drodze, gdy okazało się, że mam tylko starą, nieważną kartę płatniczą. ;] Głupio wyszło, ale żarcie ostatecznie dostałem..
Sprzedawca jakby ryzykował swoją kasą, ale oczywiście dziś mu ją przywiozłem.
Przy okazji sprzedawca pozyskał sympatię klienta i, niech stracę, darmową reklamę: stacja LOTOS przy obwodnicy. ;)

Pierwsza połowa cały czas pod wiatr, a druga połowa dystansu cały czas w deszczu, z przemokniętym prawie wszystkim, m.in. z butami, czym bynajmniej się nie przejąłem. :) Przy +3* to nawet takie trochę morsowanie wyszło. ;)

W drodze powrotnej ostatecznie zdecydowałem, po kilkunastoletnich poszukiwaniach, o przyznaniu tytułu najprzesympatyczniejszej sprzedawczyni i sklepu, do którego chce się wracać. :)
Sklep jak sklep (mały, wiejski, drogi i byle jaki), ale sprzedawczyni! :)
Mimo ~50 lat wciąż dziewczęca duchem, a poniekąd nawet i ciałem. ;)
Inna sprawa, że w kategorii wiejskich sklepików konkurencji raczej nie miała - dominuje obsługa w stylu cash and carry (pol.: płać i spadaj ).
A ta Pani po parunastu minutach wypytała mnie już o wszystko i nawet próbowała swatać ;D ale wieś malutka, i nie było nic dla mnie.
Niestety. ;p
Raz mi tylko podpadła, jak powiedziała, że wyglądam na 21 lat.. ;]

Obrazek z Żar, uchwycone w krótkim "okienku" pogodowym:
Lokalizacja - rewelacja... © mors

Nigdy nie mogłem zrozumieć, jak można usytuować hotel z restauracją w sąsiedztwie największego truciciela w regionie (Kronopol).
Dość powiedzieć, że właściciel tego przybytku ma raka, i - jak sam zapewnia - winną tego jest rzeczona fabryka..niezła reklama.. ;)

Dziś dzień wolnego, i dlatego wciąż utrzymuję się w TOP 10 (a nawet chwilowo w top 2).
Chociaż przyznam, że ostatnio jakoś taka trochę kondycha mi się zrobiła (nareszcie!), i po takiej 60 km trasce jestem bardziej wypoczęty niż przed. Fajnie by było nie zmarnować tego - plan minimum na styczeń, to TOP 10 kobiet. ;)
W grudniu mi się nie udało.. ;)

PS. przejechałem kolarką przez wieś z nawierzchnią gruntową, w pełnym deszczu. Wygląda teraz jak rasowe MTB po przejściach..

wieczorem do kościoła ;p

Wtorek, 1 stycznia 2013
kilosy:4.50gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

Pierwszy świt 2013 w.. Słowiańskiej Germanii :) (Hrgn)

Wtorek, 1 stycznia 2013
kilosy:139.18gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Najlepszy dzień na nocną jazdę! Wszystkie samochody tej nocy śpią, lub są pijane i nigdzie nie jadą - nierzadko godzina jazdy bez żadnego samochodu!

Wyruszyłem zaraz przed północą, żeby uniknąć tej strzelaniny i sztucznej (bo na zawołanie) radochy*, i zaszyłem się w odludnych czeluściach Borów Dolnośląskich (wieś raz na 10km, dosłownie!).
Chciałem uderzyć na Izery, ale jednak bałem się zjazdów po ciemachu i ruszyłem do Słowiańskiej Germanii .
Nader ciekawa sprawa z nimi, ewidentnie równorzędni krewni z naszymi przodkami (plemionami, które utworzyły z czasem naród i państwo polskie), tyle że zawsze wewnątrz Niemiec.. a jednak - przetrwali! Zanikają dopiero teraz, po ponad 1000 lat, na naszych odwróconych oczach..
Próbka dolnołużyckiego.. © mors

Wjazd do powiatu Gorlitz.. © mors

W tle pierwszy dom po wjeździe do Niemiec (Przewóz-Podrosche).. można (?) go sobie oglądnąć - ma powybijane niektóre okna.
Większość sprzętów rozszabrowana, ale jest np. jedna żarówka, jak ktoś zainteresowany. ;)

Jechałem tak wolno (dziury, dziki i inna zwierzyna - i to wielokrotnie!), że nic się nie zmęczyłem, choć przysypiać i owszem, przysypiałem. ;)

Nadgraniczny Przewóz to spora wieś o charakterze mikro, a wręcz nano-miasteczka ;) i jako że to stolica gminy jest dość zadbana, w przeciwieństwie do pozostałych przysiółków w tej gminie. Ogólnie, to taki koniec świata, małe osady porozrzucane po lesie, ze ślepymi ulicami, itd. - porównywalne z Bieszczadami.
W Przewozie wszystko nastawione jest na zakupowych turystów niemieckich, prawie każdy napis jest dwujęzyczny, sporadycznie tylko po polsku, a czasem tylko po niemiecku.
Ale jest też czwarta droga ;D
Dwujęzyczne napisy w Przewozie.. chyba nie o to chodziło ;) © mors

Brechałem z tego jak Wy z mojej kolarki. ;)

W drodze powrotnej zaliczyłem..
Mielno, jakiego nie znacie ;) (gm. Przewóz, pow. żarski) © mors


Jestem zbyt leniwy na wrzucanie kolejnych zdjęć.. ;]

Jeszcze "pochwalę się" patologiami organizacyjnymi:
- PIERWSZY RAZ w życiu wziąłem ze sobą zapasową lampkę z bateriami i imbus (bo dzień wcześniej na trasie odkręciła mi się kiera) - NIGDY w życiu nie brałem jeszcze NICZEGO zapasowego - także na życiówkę (336km). :)
- 95% trasy bez świateł :) - księżyc ostro dawał, i nic nie jechało. Wlaczałem tylko na odcinkach typu "dziura na dziurze", ale i tak to bez sensu, bo nie było jak ich omijać...
- w tylnym kole trzeszczą mi szprychy - dla odciążenia go, wszystkie brzydkie odcinki pokonałem na stojąco - czasem po 6-8 km.. ;]
- jechałem w samej wiatrówce i koszulce - przy +2* i silnym wietrze po kilku godzinach było średnio ;) ale zupełnie się tym nie przejmowałem. :)

* Jak to jest, że Nowy Rok to jedyne święto, które nie jest kontestowane przez szeroko rozumiane młode pokolenie?
Czyżby dlatego, że jako jedyne jest bezideowe...?