Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2013
Dystans całkowity: | 1002.14 km (w terenie 37.40 km; 3.73%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 43 |
Średnio na aktywność: | 23.31 km |
Więcej statystyk |
Najfajniejsza sprzedawczyni, 2 dniowe płacenie kartą i jazda MTB na szosowym Huraganie
Środa, 2 stycznia 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 60.13 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najpierw do Żar, dokończyć wczorajszą transakcję - kupiłem na stacji benzynowej zapiekankę, była już w drodze, gdy okazało się, że mam tylko starą, nieważną kartę płatniczą. ;] Głupio wyszło, ale żarcie ostatecznie dostałem..
Sprzedawca jakby ryzykował swoją kasą, ale oczywiście dziś mu ją przywiozłem.
Przy okazji sprzedawca pozyskał sympatię klienta i, niech stracę, darmową reklamę: stacja LOTOS przy obwodnicy. ;)
Pierwsza połowa cały czas pod wiatr, a druga połowa dystansu cały czas w deszczu, z przemokniętym prawie wszystkim, m.in. z butami, czym bynajmniej się nie przejąłem. :) Przy +3* to nawet takie trochę morsowanie wyszło. ;)
W drodze powrotnej ostatecznie zdecydowałem, po kilkunastoletnich poszukiwaniach, o przyznaniu tytułu najprzesympatyczniejszej sprzedawczyni i sklepu, do którego chce się wracać. :)
Sklep jak sklep (mały, wiejski, drogi i byle jaki), ale sprzedawczyni! :)
Mimo ~50 lat wciąż dziewczęca duchem, a poniekąd nawet i ciałem. ;)
Inna sprawa, że w kategorii wiejskich sklepików konkurencji raczej nie miała - dominuje obsługa w stylu cash and carry (pol.: płać i spadaj ).
A ta Pani po parunastu minutach wypytała mnie już o wszystko i nawet próbowała swatać ;D ale wieś malutka, i nie było nic dla mnie.
Niestety. ;p
Raz mi tylko podpadła, jak powiedziała, że wyglądam na 21 lat.. ;]
Obrazek z Żar, uchwycone w krótkim "okienku" pogodowym:
Nigdy nie mogłem zrozumieć, jak można usytuować hotel z restauracją w sąsiedztwie największego truciciela w regionie (Kronopol).
Dość powiedzieć, że właściciel tego przybytku ma raka, i - jak sam zapewnia - winną tego jest rzeczona fabryka..niezła reklama.. ;)
Dziś dzień wolnego, i dlatego wciąż utrzymuję się w TOP 10 (a nawet chwilowo w top 2).
Chociaż przyznam, że ostatnio jakoś taka trochę kondycha mi się zrobiła (nareszcie!), i po takiej 60 km trasce jestem bardziej wypoczęty niż przed. Fajnie by było nie zmarnować tego - plan minimum na styczeń, to TOP 10 kobiet. ;)
W grudniu mi się nie udało.. ;)
PS. przejechałem kolarką przez wieś z nawierzchnią gruntową, w pełnym deszczu. Wygląda teraz jak rasowe MTB po przejściach..
Sprzedawca jakby ryzykował swoją kasą, ale oczywiście dziś mu ją przywiozłem.
Przy okazji sprzedawca pozyskał sympatię klienta i, niech stracę, darmową reklamę: stacja LOTOS przy obwodnicy. ;)
Pierwsza połowa cały czas pod wiatr, a druga połowa dystansu cały czas w deszczu, z przemokniętym prawie wszystkim, m.in. z butami, czym bynajmniej się nie przejąłem. :) Przy +3* to nawet takie trochę morsowanie wyszło. ;)
W drodze powrotnej ostatecznie zdecydowałem, po kilkunastoletnich poszukiwaniach, o przyznaniu tytułu najprzesympatyczniejszej sprzedawczyni i sklepu, do którego chce się wracać. :)
Sklep jak sklep (mały, wiejski, drogi i byle jaki), ale sprzedawczyni! :)
Mimo ~50 lat wciąż dziewczęca duchem, a poniekąd nawet i ciałem. ;)
Inna sprawa, że w kategorii wiejskich sklepików konkurencji raczej nie miała - dominuje obsługa w stylu cash and carry (pol.: płać i spadaj ).
A ta Pani po parunastu minutach wypytała mnie już o wszystko i nawet próbowała swatać ;D ale wieś malutka, i nie było nic dla mnie.
Niestety. ;p
Raz mi tylko podpadła, jak powiedziała, że wyglądam na 21 lat.. ;]
Obrazek z Żar, uchwycone w krótkim "okienku" pogodowym:
Lokalizacja - rewelacja...© mors
Nigdy nie mogłem zrozumieć, jak można usytuować hotel z restauracją w sąsiedztwie największego truciciela w regionie (Kronopol).
Dość powiedzieć, że właściciel tego przybytku ma raka, i - jak sam zapewnia - winną tego jest rzeczona fabryka..niezła reklama.. ;)
Dziś dzień wolnego, i dlatego wciąż utrzymuję się w TOP 10 (a nawet chwilowo w top 2).
Chociaż przyznam, że ostatnio jakoś taka trochę kondycha mi się zrobiła (nareszcie!), i po takiej 60 km trasce jestem bardziej wypoczęty niż przed. Fajnie by było nie zmarnować tego - plan minimum na styczeń, to TOP 10 kobiet. ;)
W grudniu mi się nie udało.. ;)
PS. przejechałem kolarką przez wieś z nawierzchnią gruntową, w pełnym deszczu. Wygląda teraz jak rasowe MTB po przejściach..
wieczorem do kościoła ;p
Wtorek, 1 stycznia 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 4.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pierwszy świt 2013 w.. Słowiańskiej Germanii :) (Hrgn)
Wtorek, 1 stycznia 2013
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 139.18 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najlepszy dzień na nocną jazdę! Wszystkie samochody tej nocy śpią, lub są pijane i nigdzie nie jadą - nierzadko godzina jazdy bez żadnego samochodu!
Wyruszyłem zaraz przed północą, żeby uniknąć tej strzelaniny i sztucznej (bo na zawołanie) radochy*, i zaszyłem się w odludnych czeluściach Borów Dolnośląskich (wieś raz na 10km, dosłownie!).
Chciałem uderzyć na Izery, ale jednak bałem się zjazdów po ciemachu i ruszyłem do Słowiańskiej Germanii .
Nader ciekawa sprawa z nimi, ewidentnie równorzędni krewni z naszymi przodkami (plemionami, które utworzyły z czasem naród i państwo polskie), tyle że zawsze wewnątrz Niemiec.. a jednak - przetrwali! Zanikają dopiero teraz, po ponad 1000 lat, na naszych odwróconych oczach..
W tle pierwszy dom po wjeździe do Niemiec (Przewóz-Podrosche).. można (?) go sobie oglądnąć - ma powybijane niektóre okna.
Większość sprzętów rozszabrowana, ale jest np. jedna żarówka, jak ktoś zainteresowany. ;)
Jechałem tak wolno (dziury, dziki i inna zwierzyna - i to wielokrotnie!), że nic się nie zmęczyłem, choć przysypiać i owszem, przysypiałem. ;)
Nadgraniczny Przewóz to spora wieś o charakterze mikro, a wręcz nano-miasteczka ;) i jako że to stolica gminy jest dość zadbana, w przeciwieństwie do pozostałych przysiółków w tej gminie. Ogólnie, to taki koniec świata, małe osady porozrzucane po lesie, ze ślepymi ulicami, itd. - porównywalne z Bieszczadami.
W Przewozie wszystko nastawione jest na zakupowych turystów niemieckich, prawie każdy napis jest dwujęzyczny, sporadycznie tylko po polsku, a czasem tylko po niemiecku.
Ale jest też czwarta droga ;D
Brechałem z tego jak Wy z mojej kolarki. ;)
W drodze powrotnej zaliczyłem..
Jestem zbyt leniwy na wrzucanie kolejnych zdjęć.. ;]
Jeszcze "pochwalę się" patologiami organizacyjnymi:
- PIERWSZY RAZ w życiu wziąłem ze sobą zapasową lampkę z bateriami i imbus (bo dzień wcześniej na trasie odkręciła mi się kiera) - NIGDY w życiu nie brałem jeszcze NICZEGO zapasowego - także na życiówkę (336km). :)
- 95% trasy bez świateł :) - księżyc ostro dawał, i nic nie jechało. Wlaczałem tylko na odcinkach typu "dziura na dziurze", ale i tak to bez sensu, bo nie było jak ich omijać...
- w tylnym kole trzeszczą mi szprychy - dla odciążenia go, wszystkie brzydkie odcinki pokonałem na stojąco - czasem po 6-8 km.. ;]
- jechałem w samej wiatrówce i koszulce - przy +2* i silnym wietrze po kilku godzinach było średnio ;) ale zupełnie się tym nie przejmowałem. :)
* Jak to jest, że Nowy Rok to jedyne święto, które nie jest kontestowane przez szeroko rozumiane młode pokolenie?
Czyżby dlatego, że jako jedyne jest bezideowe...?
Wyruszyłem zaraz przed północą, żeby uniknąć tej strzelaniny i sztucznej (bo na zawołanie) radochy*, i zaszyłem się w odludnych czeluściach Borów Dolnośląskich (wieś raz na 10km, dosłownie!).
Chciałem uderzyć na Izery, ale jednak bałem się zjazdów po ciemachu i ruszyłem do Słowiańskiej Germanii .
Nader ciekawa sprawa z nimi, ewidentnie równorzędni krewni z naszymi przodkami (plemionami, które utworzyły z czasem naród i państwo polskie), tyle że zawsze wewnątrz Niemiec.. a jednak - przetrwali! Zanikają dopiero teraz, po ponad 1000 lat, na naszych odwróconych oczach..
Próbka dolnołużyckiego..© mors
Wjazd do powiatu Gorlitz..© mors
W tle pierwszy dom po wjeździe do Niemiec (Przewóz-Podrosche).. można (?) go sobie oglądnąć - ma powybijane niektóre okna.
Większość sprzętów rozszabrowana, ale jest np. jedna żarówka, jak ktoś zainteresowany. ;)
Jechałem tak wolno (dziury, dziki i inna zwierzyna - i to wielokrotnie!), że nic się nie zmęczyłem, choć przysypiać i owszem, przysypiałem. ;)
Nadgraniczny Przewóz to spora wieś o charakterze mikro, a wręcz nano-miasteczka ;) i jako że to stolica gminy jest dość zadbana, w przeciwieństwie do pozostałych przysiółków w tej gminie. Ogólnie, to taki koniec świata, małe osady porozrzucane po lesie, ze ślepymi ulicami, itd. - porównywalne z Bieszczadami.
W Przewozie wszystko nastawione jest na zakupowych turystów niemieckich, prawie każdy napis jest dwujęzyczny, sporadycznie tylko po polsku, a czasem tylko po niemiecku.
Ale jest też czwarta droga ;D
Dwujęzyczne napisy w Przewozie.. chyba nie o to chodziło ;)© mors
Brechałem z tego jak Wy z mojej kolarki. ;)
W drodze powrotnej zaliczyłem..
Mielno, jakiego nie znacie ;) (gm. Przewóz, pow. żarski)© mors
Jestem zbyt leniwy na wrzucanie kolejnych zdjęć.. ;]
Jeszcze "pochwalę się" patologiami organizacyjnymi:
- PIERWSZY RAZ w życiu wziąłem ze sobą zapasową lampkę z bateriami i imbus (bo dzień wcześniej na trasie odkręciła mi się kiera) - NIGDY w życiu nie brałem jeszcze NICZEGO zapasowego - także na życiówkę (336km). :)
- 95% trasy bez świateł :) - księżyc ostro dawał, i nic nie jechało. Wlaczałem tylko na odcinkach typu "dziura na dziurze", ale i tak to bez sensu, bo nie było jak ich omijać...
- w tylnym kole trzeszczą mi szprychy - dla odciążenia go, wszystkie brzydkie odcinki pokonałem na stojąco - czasem po 6-8 km.. ;]
- jechałem w samej wiatrówce i koszulce - przy +2* i silnym wietrze po kilku godzinach było średnio ;) ale zupełnie się tym nie przejmowałem. :)
* Jak to jest, że Nowy Rok to jedyne święto, które nie jest kontestowane przez szeroko rozumiane młode pokolenie?
Czyżby dlatego, że jako jedyne jest bezideowe...?