Polska - Anglia 2:0 ;) /Hrgn/
Sobota, 15 marca 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 28.70 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jeździłem z Anglikiem, prawie już wżenionym w rodzinę, z tym samym co latem zeszłego roku.
Biega on sporo, ale nie jeździ, więc zmasakrowanie go chwały raczej nie przynosi. ;)
Na początku się szarpał: 22-26 km/h pod strasznie silny wiatr z deszczem i to na miejskim rowerze (moim, tym brązowym) i to z całkiem wyprostowaną pozycją. Ja, na lżejszym przecież Huraganie, leżałem poziomo a i to ledwo dawałem mu radę, ale to tylko przez pierwsze 2 km. ;]
Siłę jak widać gościu ma, ale wytrzymałości bynajmniej... tak jak rok temu, lekki podjazd albo trochę piachu i po chwili znika z oczu (wstecz). ;]
Później jechał coraz wolniej i wolniej... aż po 20 km zaliczył odcięcie prądu. ;]
Ale się nie cieszę, bo gdybym to ja miał biegać (nie dałem się namówić), to bym wypadł 100x gorzej...
Prawie cała trasa przegadana, ja po angielsku ;) a On po polsku (sic!) - i zdaje się, że jego język obcy zaczął przeganiać mój obcy...
Dostałem nawet status "Źelaznej łydki", co oczywiście jest bardzo dalekie od rzeczywistości.
Kolejne "popsucie" moich statystyk samotnych jazd, ale i nowe doświadczenie - nawet nie przypuszczałem, że przegadanie długich prostych pod silny, czołowy wiatr może je tak bardzo "skrócić".
Trasa przez "wieś morderców" i terenem przez las, czyli zupełnie bez sensu, ale samo tak wyszło. ;]
A na sam koniec wyszło także słońce...
Biega on sporo, ale nie jeździ, więc zmasakrowanie go chwały raczej nie przynosi. ;)
Na początku się szarpał: 22-26 km/h pod strasznie silny wiatr z deszczem i to na miejskim rowerze (moim, tym brązowym) i to z całkiem wyprostowaną pozycją. Ja, na lżejszym przecież Huraganie, leżałem poziomo a i to ledwo dawałem mu radę, ale to tylko przez pierwsze 2 km. ;]
Siłę jak widać gościu ma, ale wytrzymałości bynajmniej... tak jak rok temu, lekki podjazd albo trochę piachu i po chwili znika z oczu (wstecz). ;]
Później jechał coraz wolniej i wolniej... aż po 20 km zaliczył odcięcie prądu. ;]
Ale się nie cieszę, bo gdybym to ja miał biegać (nie dałem się namówić), to bym wypadł 100x gorzej...
Prawie cała trasa przegadana, ja po angielsku ;) a On po polsku (sic!) - i zdaje się, że jego język obcy zaczął przeganiać mój obcy...
Dostałem nawet status "Źelaznej łydki", co oczywiście jest bardzo dalekie od rzeczywistości.
Kolejne "popsucie" moich statystyk samotnych jazd, ale i nowe doświadczenie - nawet nie przypuszczałem, że przegadanie długich prostych pod silny, czołowy wiatr może je tak bardzo "skrócić".
Trasa przez "wieś morderców" i terenem przez las, czyli zupełnie bez sensu, ale samo tak wyszło. ;]
A na sam koniec wyszło także słońce...
Komentarze
Zawsze to coś ;)
Przynajmniej podszkoliłeś lengłydż ;) starszapani - 05:39 czwartek, 20 marca 2014 | linkuj
Przynajmniej podszkoliłeś lengłydż ;) starszapani - 05:39 czwartek, 20 marca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!