Z Anglikiem i Huraganem w terenie
Środa, 22 maja 2013
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 27.24 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
1. raz w tym roku nie sam.
17. (słownie: siedemnasty) raz w dorosłym życiu - nie sam.
Wychodzi trochę więcej niż raz na rok...
361 km w sumie (dziś 23), czyli niemal 1% całkowitego przebiegu.
No i pierwszy raz z obcokrajowcem. ;)
Anglik prawie wżeniony w rodzinę i prawie mówiący po polsku (!), chwilami lepiej niż ja po angielsku....
"Juź kojaźe gdzie jesteśmy"
"Nie mam duźej pźeźutki z przodu, i to jest główna rizon że tak powoli jade"
"Ide do sklepu, chcesz coś jeś i pić?"
itd.
Rower dostał (nie ode mnie) zabójczy, z niezałączalnym blatem, popuszczającymi dętkami i dzwoniącym każdym możliwym elementem.
Paradoksalnie bardziej odstawał w terenie i na podjazdach, niż na asfalcie. Dziwne.
Jakkolwiek trochę się podbudowałem po licznych rujnujących opisach wycieczek bikestatsowych wymiataczy (w tym sporo bardzo drobnych kobiet ;p ), zwłaszcza z wojaży po górach. ;)
Tak wyszło, że jeździliśmy sporo po piachach i żwirach, co przy wąskich oponach przypominało "chód" węża, ale da się.
I znów bez kapcia, nawet jeżdżąc po byłych biwakach (niespodzianki w wysokiej trawie!).
Zbiegając z tej góry żwiru nie nadążyłem przebierać nogami i zamaszystym lotem wylądowałem żebrami na komórce. :)
/na zdjęciu rzeczony Anglik opróżniający buty ;) /
==============================================================================
/do pracy też Huraganem, dzięki czemu byłem ok. 3 minut szybciej niż zwykle ;) /
17. (słownie: siedemnasty) raz w dorosłym życiu - nie sam.
Wychodzi trochę więcej niż raz na rok...
361 km w sumie (dziś 23), czyli niemal 1% całkowitego przebiegu.
No i pierwszy raz z obcokrajowcem. ;)
Anglik prawie wżeniony w rodzinę i prawie mówiący po polsku (!), chwilami lepiej niż ja po angielsku....
"Juź kojaźe gdzie jesteśmy"
"Nie mam duźej pźeźutki z przodu, i to jest główna rizon że tak powoli jade"
"Ide do sklepu, chcesz coś jeś i pić?"
itd.
Rower dostał (nie ode mnie) zabójczy, z niezałączalnym blatem, popuszczającymi dętkami i dzwoniącym każdym możliwym elementem.
Paradoksalnie bardziej odstawał w terenie i na podjazdach, niż na asfalcie. Dziwne.
Jakkolwiek trochę się podbudowałem po licznych rujnujących opisach wycieczek bikestatsowych wymiataczy (w tym sporo bardzo drobnych kobiet ;p ), zwłaszcza z wojaży po górach. ;)
Tak wyszło, że jeździliśmy sporo po piachach i żwirach, co przy wąskich oponach przypominało "chód" węża, ale da się.
I znów bez kapcia, nawet jeżdżąc po byłych biwakach (niespodzianki w wysokiej trawie!).
Terenowa kolarka i nieterenowy góral ;)© mors
Zbiegając z tej góry żwiru nie nadążyłem przebierać nogami i zamaszystym lotem wylądowałem żebrami na komórce. :)
/na zdjęciu rzeczony Anglik opróżniający buty ;) /
==============================================================================
/do pracy też Huraganem, dzięki czemu byłem ok. 3 minut szybciej niż zwykle ;) /
Komentarze
Anglik oberwał wszelkimi Szczebrzeszynami, czy byłeś litościwy? ;)
Savil - 14:51 piątek, 24 maja 2013 | linkuj
Sądziłam, iż to głównie o pewnej damie z miasta Vratislavia:)
Sądzę, że spokojnie pokonałbyś nasze trasy, na mono w Tatrach jeździsz, siłę masz:) Skowronek - 21:45 czwartek, 23 maja 2013 | linkuj
Sądzę, że spokojnie pokonałbyś nasze trasy, na mono w Tatrach jeździsz, siłę masz:) Skowronek - 21:45 czwartek, 23 maja 2013 | linkuj
Grunt, że żebra całe, komórka ocalała a wycieczka udana:)
Skowronek - 21:04 czwartek, 23 maja 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!