Grafitowy tydzień, czyli przyszła kryska na matyska (24-28.II.)
Piątek, 28 lutego 2014
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 30.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tydzień grafitowy, czyli niemal czarny. ;)
- musiałem raz hamować :) (9. raz w tym roku w tym 6. na Krossie);
- kolejne ambitne i stanowcze próby rozjechania mnie na mieście, szczególnie na rondach jestem chyba jakiś niewidzialny, blachosmrodziarze robią ze mną co chcą... ale mimo to nie hamowałem w takich akcjach ani razu :) i wbrew pozorom, wcale nie jest to takie głupie - zaprawdę, lepiej się skupić na aktualnej i prognozowanej trajektorii jazdy...
- przeciągający się ATAK WIOSNY i brak motywacji do dłuższych jazd...
- tylko 770 km nalatane w lutym (plan: 960) - kompletna demolka wykresu rocznego :/
i najlepsze na koniec, normalnie hit ostatniej pięciolatki:
- przeziębiłem się i to ostro (sic!), a dokładniej, to przeziębiono mnie: nowy-stary współpracownik nie tylko nie daje otwierać drzwi i okien, ale nawet zalepia otwory wentylacyjne. W zamian zaś, zaoferował całodzienne emisje wirusów...
Do tego siedzę przy wielkim kaloryferze i równie wielkim oknie, co daje przegrzane i przesuszone powietrze, tak jak "lubię".
No i po kilku dniach takich ośmiogodzinnych "inhalacji" poległem...
Żeby było śmieszniej, to przecież mijającej Zimy (XII-II) przejechałem 2,7 kkm, całość w letnich butach i cieniutkiej wiatrówce, a sporą z tego część z odmrożonymi płetwami. I co? I nic. A tu teraz takie głupstwo...
W piątek miało być ~200 kilosków, a wyszło 0 i leżenie w wyrku...
W sobotę też...
Tragedia i do tego upokorzenie. ;)
- musiałem raz hamować :) (9. raz w tym roku w tym 6. na Krossie);
- kolejne ambitne i stanowcze próby rozjechania mnie na mieście, szczególnie na rondach jestem chyba jakiś niewidzialny, blachosmrodziarze robią ze mną co chcą... ale mimo to nie hamowałem w takich akcjach ani razu :) i wbrew pozorom, wcale nie jest to takie głupie - zaprawdę, lepiej się skupić na aktualnej i prognozowanej trajektorii jazdy...
- przeciągający się ATAK WIOSNY i brak motywacji do dłuższych jazd...
- tylko 770 km nalatane w lutym (plan: 960) - kompletna demolka wykresu rocznego :/
i najlepsze na koniec, normalnie hit ostatniej pięciolatki:
- przeziębiłem się i to ostro (sic!), a dokładniej, to przeziębiono mnie: nowy-stary współpracownik nie tylko nie daje otwierać drzwi i okien, ale nawet zalepia otwory wentylacyjne. W zamian zaś, zaoferował całodzienne emisje wirusów...
Do tego siedzę przy wielkim kaloryferze i równie wielkim oknie, co daje przegrzane i przesuszone powietrze, tak jak "lubię".
No i po kilku dniach takich ośmiogodzinnych "inhalacji" poległem...
Żeby było śmieszniej, to przecież mijającej Zimy (XII-II) przejechałem 2,7 kkm, całość w letnich butach i cieniutkiej wiatrówce, a sporą z tego część z odmrożonymi płetwami. I co? I nic. A tu teraz takie głupstwo...
W piątek miało być ~200 kilosków, a wyszło 0 i leżenie w wyrku...
W sobotę też...
Tragedia i do tego upokorzenie. ;)
Komentarze
Prawda wyszła na jaw, czemu Morsie nie kręcisz ;-)
WrocNam - 16:25 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Nie pisałem o moim blogu. Patrz: w tej dyskusji brałeś udział.
Hipek - 14:46 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Ojjj... myślałam, że Ty nigdy nie chorujesz;p
Ciebie zarażał jeden pracownik, a ja jestem narażona codziennie na setki wirusów;p
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia:) alouette - 12:05 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Ciebie zarażał jeden pracownik, a ja jestem narażona codziennie na setki wirusów;p
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia:) alouette - 12:05 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Tomekoko: źle wpisał Ci się wiek w profilu. Masz wpisane 36, a powinno być 76, bo znowu ględzisz jak emeryt.
Służę swoim przykładem: jak się ubieram - wiesz. Wyobraź sobie, że w przypadku kręcących się w pracy wirusów (nie mamy okien, tylko klimę), padam jako ostatni. Ci, którzy trzymają się ciepło, ubierają tak, jak mama kazała i dbają o siebie, lecą jako pierwsi.
Coś jeszcze na temat odporności?
Mors wyraźnie podkreślił, że problemy ze zdrowiem zostały wywołane przez brak wietrzenia i siedzenie w wirusach, a nie przez to, że nie założył czapki tak, jak dziadek Tomek kazał.
Bestia:
Przecież Mors już jechał z jednym ledwo sprawnym hamulcem gdzieś w góry, całkiem spora dyskusja o tym była. Hipek - 10:28 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Służę swoim przykładem: jak się ubieram - wiesz. Wyobraź sobie, że w przypadku kręcących się w pracy wirusów (nie mamy okien, tylko klimę), padam jako ostatni. Ci, którzy trzymają się ciepło, ubierają tak, jak mama kazała i dbają o siebie, lecą jako pierwsi.
Coś jeszcze na temat odporności?
Mors wyraźnie podkreślił, że problemy ze zdrowiem zostały wywołane przez brak wietrzenia i siedzenie w wirusach, a nie przez to, że nie założył czapki tak, jak dziadek Tomek kazał.
Bestia:
Przecież Mors już jechał z jednym ledwo sprawnym hamulcem gdzieś w góry, całkiem spora dyskusja o tym była. Hipek - 10:28 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
A ja ostatnio jechałem przy 3 stopniach w letnik rękawiczkach. Wyzwanie dla prawdziwego mężczyzny.
Btw. nie myślałeś nad wykręceniem hamulców? Zaoszczędziłoby to wiele wagi, a z tego co widzę, to są kompletnie Ci niepotrzebne. bestiaheniu - 07:23 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Btw. nie myślałeś nad wykręceniem hamulców? Zaoszczędziłoby to wiele wagi, a z tego co widzę, to są kompletnie Ci niepotrzebne. bestiaheniu - 07:23 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Ja po tym jak zostałem w ubiegłą sobotę potrącony właśnie na rondzie, z dużą obawą patrzę na samochody zbliżające się i myślę: widzi mnie, czy nie widzi?, zatrzyma się, czy nie zatrzyma? Też byłem dla pani za kierownicą niewidzialny
yurek55 - 18:40 niedziela, 2 marca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!