11. i 15.VI
Czwartek, 15 czerwca 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 26.50 | gruntow(n)e: | 1.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Rozpocząłem procedurę przekaszania łańcucha, coby tylko przedłużyć życie napędu. ;]
Do mojego rekordu zostało jeszcze 706 km i na nieużywanych zębatkach dałoby się zrobić jeszcze nawet kilka tysiaków, tylko ten łańcuch - wygląda jak wyciągnięty psu z gardła, że tak polecę czarnym humorem... ;]
Do mojego rekordu zostało jeszcze 706 km i na nieużywanych zębatkach dałoby się zrobić jeszcze nawet kilka tysiaków, tylko ten łańcuch - wygląda jak wyciągnięty psu z gardła, że tak polecę czarnym humorem... ;]
Na co dzień i od święta (Wielkie Koło)
Czwartek, 15 czerwca 2017
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono, 36" Kolisko
| kilosy: | 3.60 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Nawet dziś, w święto, byłem w pracy. Ale tylko na moment, tj. pół godziny. ;]
Oczywiście pojechałem na mono, tak dla psychicznej równowagi. ;))
Tym wyjazdem osiągnąłem łącznie 800 km na Wielkim Kole (+ok. 20 km poprzedn. właść.), a już niedługo dobiję do 2 kkm na jednokołowcach (wszystkich łącznie).
Oczywiście pojechałem na mono, tak dla psychicznej równowagi. ;))
Tym wyjazdem osiągnąłem łącznie 800 km na Wielkim Kole (+ok. 20 km poprzedn. właść.), a już niedługo dobiję do 2 kkm na jednokołowcach (wszystkich łącznie).
Skołowany ;) (36")
Środa, 14 czerwca 2017
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono, 36" Kolisko
| kilosy: | 4.30 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Dziś/wczoraj skończyłem pracę o 1 w nocy, siejąc wesoły zamęt na Kolisku wśród skołowanych pracą współtowarzyszy niedoli tudzież wśród skołowanej alkoholowo młodzieży na mieście. ;]
żeby życie miało smaczek...Hrgn /12-13.06.17/
Wtorek, 13 czerwca 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 17.70 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Dla odmiany - Huraganem. Fajnie czasem przekroczyć 20 km/h na płaskim... ;]
Wielkie Koło vs. wielki krawężnik plus tablice z morsami. ;)
Sobota, 10 czerwca 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 5.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Dziś (w sobotę) znów praca. Ale przynajmniej dojazd na Kolisku.
Zjechałem sobie Koliskiem z pełnometrażowego krawężnika - fizycznie na luziku, ale psychicznie był stres, bo gdyby się szprychy wygły, to nowe tylko na zamówienie...
Przez 17 lat istnienia indywidualnych tablic rejestracyjnych znana była w internecie tylko jedna z tekstem "MORS", z 2009 r...

/źródło: wptr.pl/
aż tu nagle, w końcówce maja br., pojawiły się "dwie drugie":

/źródło: wptr.pl/
i jeszcze P1 MORS (niebieska Kia Rio, nauka jazdy, gdzieś w Wlkp.), ale bez zdjęcia - wyzwanie dla Wielkopolan. ;))
Zjechałem sobie Koliskiem z pełnometrażowego krawężnika - fizycznie na luziku, ale psychicznie był stres, bo gdyby się szprychy wygły, to nowe tylko na zamówienie...
Przez 17 lat istnienia indywidualnych tablic rejestracyjnych znana była w internecie tylko jedna z tekstem "MORS", z 2009 r...

/źródło: wptr.pl/
aż tu nagle, w końcówce maja br., pojawiły się "dwie drugie":

/źródło: wptr.pl/
i jeszcze P1 MORS (niebieska Kia Rio, nauka jazdy, gdzieś w Wlkp.), ale bez zdjęcia - wyzwanie dla Wielkopolan. ;))
Dorzynacz niezłomny ;) /7 i 9.VI.2017/
Piątek, 9 czerwca 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 16.40 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Coraz delikatniej pedałuję, ale i tak napęd strzela coraz częściej. Aktualny ma już nalatane 10.639 i do mojego osobistego rekordu brakuje mu jeszcze 732. Ciężko będzie... ;]
36" Kolisko i 4 policjantów. ;)
Czwartek, 8 czerwca 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 3.55 | gruntow(n)e: | 0.05 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Po pracy Koliskiem na zakupy a następnie, podczas jazdy, zdjąłem z pleców plecak pełen łakoci i zacząłem je pałaszować - cały czas podczas jazdy. :) Poszło całkiem łatwo i sprawnie, no i bezpiecznie, bo droga była z minimalnym ruchem, więc sobie trochę pozwalałem, aż tu nagle zza krzaka... dwa radiowozy z dwoma parami nudzących się policjantów. :)
Ich miny, łączące bulwersację i konsternację - bezcenne. :)
Poza tym było parę "lajków" od znajomych i nieznajomych a także krótki odcinek przełajowy w terenie - Koło szło, jak trenażer. :)
Ich miny, łączące bulwersację i konsternację - bezcenne. :)
Poza tym było parę "lajków" od znajomych i nieznajomych a także krótki odcinek przełajowy w terenie - Koło szło, jak trenażer. :)
W kółko to samo. Ale za to jakie kółko! ;)
Wtorek, 6 czerwca 2017
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Standardowo
| kilosy: | 3.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
36-calowe, oczywiście. ;p
ora et labora ;) /4-5.VI.17/
Poniedziałek, 5 czerwca 2017
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 24.40 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Atlasy i mapy chłonę od 6 (!) roku życia, a mimo to nie zauważyłem dotąd, że...

pozdro spod kota :)

pozdro spod kota :)
Czerwcowa hipotermia :)
Niedziela, 4 czerwca 2017
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 110.15 | gruntow(n)e: | 0.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Na niedzielę zapowiadali deszcze a w sobotę miałem robotę okołodomową. W dodatku ostatnio zrobiono mnie nieźle w bambuko, co rozwaliło moje strategiczne plany, więc byłbym się upił, gdybym w porę nie przypomniał sobie, że jestem abstynentem. ;))
Rozwiązaniem była jazda nocna. Start o północy, meta o 10 nad ranem (średnia brutto 11 km/h ;D ).
Pola pachły zbożem rozmaitem, zwierzyny bez liku (w tym mnóstwo rozjechanych jeży, aż się włos na głowie jeży), ale i także.. przelotna mżawka, choć podług prognoz, prawdopodobieństwo deszczu wynosiło ok. 5%. ;]
Za to nad ranem, gdzie deszcz miał być na 15%... rozpadało się na dobre. ;] A ja na letniaka, a tu mokro i z 17* spadło do 14. ;]
Mokry wpadłem na przystanek, zmarnowałem pół godziny, jak tylko trochę odpuściło ruszam dalej... i znów lunęło. I tak trzy razy. xD
Za trzecim razem już mnie zmuliło (20h bez snu) i uciąłem sobie małą drzemkę - po obudzeniu się doznałem niczego sobie hipotermii. ;]
Wycieczka stylem klasycznym, czyli żadnych map (przez co raz się zgubiłem) i żadnych dętek/pompek/łatek - jednak się nie złamałem po pierwszym kapciu na Krossie i wciąż jeżdżę w ten sposób (53kkm + ;p ).
Udało się nawiedzić aż 4 nowe parafie koło Nowej Soli (Modrzyca, Otyń, Lubiechów, Studzieniec), oraz zjeździłem wszerz i wzdłuż New Salt City, podziwiając fenomenalną gospodarność miasta, które jeszcze kilkanaście lat temu opisywały literki 'HDKK'. ;))
W Otyniu przegapiłem sanktuarium ;) za to nie mogłem się nadziwić wiejskiemu rynkowi z fontannami i chodnikom o perfekcyjnej gładkości. Do tego eleganckie domki, żadnych wraków i żuli - ja się ostatnio coraz bardziej nie odnajduję na polskiej wsi. ;]
Jedyną ostoją "normalnej" wsi był nawiedzony niechcący Studzieniec, pewnie dlatego, że z dala od miasta.
Tak oto wyniknęły 2 paradoksy: hipotermia w czerwcu i czerwcowe okienko na głównej (na chwilę, ale jednak). ;)
Zdjęcia później. ;p
Rozwiązaniem była jazda nocna. Start o północy, meta o 10 nad ranem (średnia brutto 11 km/h ;D ).
Pola pachły zbożem rozmaitem, zwierzyny bez liku (w tym mnóstwo rozjechanych jeży, aż się włos na głowie jeży), ale i także.. przelotna mżawka, choć podług prognoz, prawdopodobieństwo deszczu wynosiło ok. 5%. ;]
Za to nad ranem, gdzie deszcz miał być na 15%... rozpadało się na dobre. ;] A ja na letniaka, a tu mokro i z 17* spadło do 14. ;]
Mokry wpadłem na przystanek, zmarnowałem pół godziny, jak tylko trochę odpuściło ruszam dalej... i znów lunęło. I tak trzy razy. xD
Za trzecim razem już mnie zmuliło (20h bez snu) i uciąłem sobie małą drzemkę - po obudzeniu się doznałem niczego sobie hipotermii. ;]
Wycieczka stylem klasycznym, czyli żadnych map (przez co raz się zgubiłem) i żadnych dętek/pompek/łatek - jednak się nie złamałem po pierwszym kapciu na Krossie i wciąż jeżdżę w ten sposób (53kkm + ;p ).
Udało się nawiedzić aż 4 nowe parafie koło Nowej Soli (Modrzyca, Otyń, Lubiechów, Studzieniec), oraz zjeździłem wszerz i wzdłuż New Salt City, podziwiając fenomenalną gospodarność miasta, które jeszcze kilkanaście lat temu opisywały literki 'HDKK'. ;))
W Otyniu przegapiłem sanktuarium ;) za to nie mogłem się nadziwić wiejskiemu rynkowi z fontannami i chodnikom o perfekcyjnej gładkości. Do tego eleganckie domki, żadnych wraków i żuli - ja się ostatnio coraz bardziej nie odnajduję na polskiej wsi. ;]
Jedyną ostoją "normalnej" wsi był nawiedzony niechcący Studzieniec, pewnie dlatego, że z dala od miasta.
Tak oto wyniknęły 2 paradoksy: hipotermia w czerwcu i czerwcowe okienko na głównej (na chwilę, ale jednak). ;)
Zdjęcia później. ;p

















