Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2017
Dystans całkowity: | 805.25 km (w terenie 16.53 km; 2.05%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 49.80 km/h |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 44.74 km |
Więcej statystyk |
Operacja "Sajgon w lutym"
Środa, 15 lutego 2017
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 27.01 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dobijało (mnie) do +10*C w południe - i to w cieniu! W słońcu - wolę nie wiedzieć. ;]
Nawet pod wieczór niewiele się poprawiło - dość powiedzieć, że średnią miałem 15,9 - coby się nie przegrzać. ;]
I że widziałem "aż" dwie młode rowerzystki dzisiaj - to więcej, niż przez resztę tego roku łącznie...
Zdjęcia z upadku królestwa bieli (większość powierzchni wciąż biała przy takich temperaturach, fajny paradoks):
Zakaz kąpieli w wodzie. A w lodzie? ;) © mors
Zalew w Małomicach © mors
W moich rejonach zielono w połowie lutego ;) © mors
W lasach wszędy śniegi. Gratis betonowy znak. ;) © mors
A cyfrą jego czterdzieści i cztery ;) © mors
PS. śniło mi się, że zaczął szczelać mi napęd ;D na szczęście nie szczelał, mimo że własnie szczeliło mu 9,5kkm.
No i mamy już 1 200 km bez hamowania. :) Tak jak podejrzewałem - tylko ja mogę pobić swój poprzedni rekord. ;))
Zdążyć przed atakiem wiosny :) /Hrgn/
Wtorek, 14 lutego 2017
Kategoria Standardowo
kilosy: | 33.14 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Robi się już ciężko, nawet w cieniu popołudniami jest na plusie, wiater żaden, słońce praży... Jechałem porozpinany, a i tak się przegrzałem. ;] W najbliższych dniach chyba będę musiał dokręcać po nocach. ;]
12-13.II.2017 /Hrgn/
Poniedziałek, 13 lutego 2017
Kategoria Standardowo
kilosy: | 25.95 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Aż 6 "wycieczek" w dwa dni - średnio 4,3 km na "wycieczkę". :D
Wszystkie w obrębie własnej i sąsiedniej parafii, ech..
I na Huraganie, bo było dużo skrzyżowań. ;p Ale i tak obyło się bez hamowań. ;]
PS. w słońcu już powyżej 0*C - wracam do zamrażarki. ;p
Wszystkie w obrębie własnej i sąsiedniej parafii, ech..
I na Huraganie, bo było dużo skrzyżowań. ;p Ale i tak obyło się bez hamowań. ;]
PS. w słońcu już powyżej 0*C - wracam do zamrażarki. ;p
10-11.II.2017 /Hrgn/
Sobota, 11 lutego 2017
Kategoria Nielicho
kilosy: | 91.37 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pięknie duje ze wschodu. :) Dziś w letnich skarpetach plus mini-piętówki, jeszcze bardziej letnie, no i chwilami tego żałowałem. :p
W piątek 12 km, dziś reszta. Planowałem odnaleźć pewną ulicę Księżycową, która niby jest, a niby jej nie ma. :) Ale zabrakło czasu. Na pociechę znalazłem dedykację dla samego siebie. Może zacznę je kolekcjonować...? ;)
Inspirujące ;) © mors
szkoda, że nie widać dotkliwości tego wschodniego wiatru...
Kotowice, ul. Zimna, © mors
reszta:
Dedykacja dla MLJ ;) © mors
Kaplico-biblioteka w Jeleniowie © mors
Niespodzianka - zamarznięta Brzeźnic(zank)a © mors
PS. dziś użyłem raz hamulca. ;[
W piątek 12 km, dziś reszta. Planowałem odnaleźć pewną ulicę Księżycową, która niby jest, a niby jej nie ma. :) Ale zabrakło czasu. Na pociechę znalazłem dedykację dla samego siebie. Może zacznę je kolekcjonować...? ;)
Inspirujące ;) © mors
szkoda, że nie widać dotkliwości tego wschodniego wiatru...
Kotowice, ul. Zimna, © mors
reszta:
Dedykacja dla MLJ ;) © mors
Kaplico-biblioteka w Jeleniowie © mors
Niespodzianka - zamarznięta Brzeźnic(zank)a © mors
PS. dziś użyłem raz hamulca. ;[
8-9.II.2017
Czwartek, 9 lutego 2017
Kategoria Standardowo
kilosy: | 29.18 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Przy tym wschodnim wietrze to się czuje, że się żyje. ;))
Takie tam po drodze (połączenie klasycznej WSKi, rikszy i quada:
kto kojarzy ten budynek w tle? ;>
Zwraca uwagę kuriozalnie duża tylna zębatka (minimalizująca prześwit) tudzież siedzonko, wykonane... z desek. o_O
Takie tam po drodze (połączenie klasycznej WSKi, rikszy i quada:
kto kojarzy ten budynek w tle? ;>
Zwraca uwagę kuriozalnie duża tylna zębatka (minimalizująca prześwit) tudzież siedzonko, wykonane... z desek. o_O
Historyczny dzień - pierwszy kapeć w Krossie - po 52 102 km (17 lat, 4 m-ce, 20 dni)
Wtorek, 7 lutego 2017
Kategoria Nielicho
kilosy: | 70.28 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Mors mówi jak jest - do porażek też się przyznaję, przynajmniej tych rowerowych. ;)
Krakali, krakali i wykrakali. A ja tak bezgranicznie zaufałem swoim oponom, że uwierzyłem, że nigdy w życiu kapcia na Dębicach nie złapię. A jednak...
Chociaż musicie przyznać, że 52 102 km (ponad 17 lat) to sporo. ;pp Nadto trzeba zauważyć, że przebita dętka miała nalatane prawie 13,5kkm a opona miała równe 20 lat (co do miesiąca), a po takim czasie konkurencja by się już zbiodegradowała. ;pp
Oczywiście nie mogło się to stać koło domu ;p choć mogło być i dużo gorzej...
Mianowicie 29 km od domu, podczas jazdy pod wiatr ze śniegiem, przy zapadającym powoli zmroku. :D
A co, miejcie sobie pożywkę. ;p
Oczywiście, jak ZAWSZE na Dębicach nie miałem żadnych dętek, łatek, narzędzi itd. :D A w kieszeni jeno 5 pln.
Kapcia złapałem prawdopodobnie najeżdżając na stłuczoną lampę samochodową w trawie, między Borowem Wlk. a Koninem (taki przysiółek, nie miasto). Wybrnąłem nie najgorzej: tylko 100 m bikewalkingu do najbliższego gospodarstwa.. gdzie przeszkadzałem rolnikom w akcji z traktórem na oblodzonym podjeździe. ;]
Nawet nie wiedziałem, że stary, poczciwy "ciapek" (Ursus C-330) ma możliwość pompowania kół - podłączyli mnie kompresora od silnika i się udało, oczywiście na krótko. Szczęście w nieszczęściu, że do mojego celu podroży były tylko 3 km - dojechałem na s(t)yk. Tamże, w Nowym Miasteczku, miałem do ogarnięcia pewne "szemrane" ;)) interesy, a ludziska okazali się tak uczynni, że nie tylko dali zestaw narzędzi wszelakich, ale jeszcze podwieźli samochodem do jedynego w (M/m)iasteczku sklepu gdzie dają dętki (sklep ogólnotechniczny). No i oczywiście zaproponowali mnie gorącą herbatę xD na co się zbulwersowałem, niczym "Bolek" pytany o "Bolka". ;D;D
Drucik w oponie okazał się cieniutki (z czego on był? stal chirurgiczna? grafen?), co mnie zszokowało, bo już nie raz wyciągałem z Dębic, grube druty, spinacze biurowe, kolce róż i akacji, szkiełka rozmaite, no i zawsze, jak jeden mąż, wbijały się tylko w samą gumę, nigdy nie naruszając wewnętrznej osnowy.
Reszta wycieczki też z przygodami: jeszcze na dojeździe wymyśliłem sobie skrót Jelenin-Siecieborzyce przez pola i lasy. Wg map to jest normalna droga publiczna, i choć wiedziałem, że to nieprawda, to i tak mocno się zdziwiłem, co tam zastałem:
Wg różnych map, to jest droga publiczna Jelenin-Siecieborzyce © mors
Wg różnych map, to jest droga publiczna Jelenin-Siecieborzyce © mors
Na przełaj, przez pola, po zmrożonym śniegu © mors
...a później było jeszcze gorzej, bo było gładko, ale tak lodowato, że nie szło ustać, ani tym bardziej ujechać. Miotało mną jak lawetą. ;))
Cały ten odcinek, ok. 3 km, pokonywałem godzinę czasu :D wliczając w to zeskrobywanie lodu z obręczy - wyglądał ładnie, ale cokolwiek przeszkadzał. ;]
Niezła była też akcja w jednym wiejskim sklepiku, gdzie kwiat wiejskich piwoszy sączyłte szczochy ten trunek...
- a to to tak, rowerem? po ciemachu? w zimie?
- e tam, mały śnieg i mały mróz to nie zima, a 70 km to nie dystans...
No i się zaczęło... ;D;D
Krakali, krakali i wykrakali. A ja tak bezgranicznie zaufałem swoim oponom, że uwierzyłem, że nigdy w życiu kapcia na Dębicach nie złapię. A jednak...
Chociaż musicie przyznać, że 52 102 km (ponad 17 lat) to sporo. ;pp Nadto trzeba zauważyć, że przebita dętka miała nalatane prawie 13,5kkm a opona miała równe 20 lat (co do miesiąca), a po takim czasie konkurencja by się już zbiodegradowała. ;pp
Oczywiście nie mogło się to stać koło domu ;p choć mogło być i dużo gorzej...
Mianowicie 29 km od domu, podczas jazdy pod wiatr ze śniegiem, przy zapadającym powoli zmroku. :D
A co, miejcie sobie pożywkę. ;p
Oczywiście, jak ZAWSZE na Dębicach nie miałem żadnych dętek, łatek, narzędzi itd. :D A w kieszeni jeno 5 pln.
Kapcia złapałem prawdopodobnie najeżdżając na stłuczoną lampę samochodową w trawie, między Borowem Wlk. a Koninem (taki przysiółek, nie miasto). Wybrnąłem nie najgorzej: tylko 100 m bikewalkingu do najbliższego gospodarstwa.. gdzie przeszkadzałem rolnikom w akcji z traktórem na oblodzonym podjeździe. ;]
Nawet nie wiedziałem, że stary, poczciwy "ciapek" (Ursus C-330) ma możliwość pompowania kół - podłączyli mnie kompresora od silnika i się udało, oczywiście na krótko. Szczęście w nieszczęściu, że do mojego celu podroży były tylko 3 km - dojechałem na s(t)yk. Tamże, w Nowym Miasteczku, miałem do ogarnięcia pewne "szemrane" ;)) interesy, a ludziska okazali się tak uczynni, że nie tylko dali zestaw narzędzi wszelakich, ale jeszcze podwieźli samochodem do jedynego w (M/m)iasteczku sklepu gdzie dają dętki (sklep ogólnotechniczny). No i oczywiście zaproponowali mnie gorącą herbatę xD na co się zbulwersowałem, niczym "Bolek" pytany o "Bolka". ;D;D
Drucik w oponie okazał się cieniutki (z czego on był? stal chirurgiczna? grafen?), co mnie zszokowało, bo już nie raz wyciągałem z Dębic, grube druty, spinacze biurowe, kolce róż i akacji, szkiełka rozmaite, no i zawsze, jak jeden mąż, wbijały się tylko w samą gumę, nigdy nie naruszając wewnętrznej osnowy.
Reszta wycieczki też z przygodami: jeszcze na dojeździe wymyśliłem sobie skrót Jelenin-Siecieborzyce przez pola i lasy. Wg map to jest normalna droga publiczna, i choć wiedziałem, że to nieprawda, to i tak mocno się zdziwiłem, co tam zastałem:
Wg różnych map, to jest droga publiczna Jelenin-Siecieborzyce © mors
Wg różnych map, to jest droga publiczna Jelenin-Siecieborzyce © mors
Na przełaj, przez pola, po zmrożonym śniegu © mors
...a później było jeszcze gorzej, bo było gładko, ale tak lodowato, że nie szło ustać, ani tym bardziej ujechać. Miotało mną jak lawetą. ;))
Cały ten odcinek, ok. 3 km, pokonywałem godzinę czasu :D wliczając w to zeskrobywanie lodu z obręczy - wyglądał ładnie, ale cokolwiek przeszkadzał. ;]
Niezła była też akcja w jednym wiejskim sklepiku, gdzie kwiat wiejskich piwoszy sączył
- a to to tak, rowerem? po ciemachu? w zimie?
- e tam, mały śnieg i mały mróz to nie zima, a 70 km to nie dystans...
No i się zaczęło... ;D;D
5-6.II.2017
Poniedziałek, 6 lutego 2017
Kategoria Standardowo
kilosy: | 13.74 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dystans zabójczy ;D no ale wiadomo, że zimą potrafię zaskakiwać. ;))
A średnia jeszcze lepsza: 12,0 ;D;D no ale gdzie tu się spieszyć, gdy kończąc pracę prawie o północy (nie mówię, że od rana... ;) ) na zupełnie (!) pustym mieście można jeździć bezhamulcowo zupełnie bezstresowo, w dodatku nieprzepisowo i jak się rzewnie podoba, a z nieba prószy kolejny śnieżek... <3 ;)
Pogoda wciąż zadziwia: w niedzielę przy +5 odczuwalna była -2, a w poniedziałek - odwrotnie... O_O
A średnia jeszcze lepsza: 12,0 ;D;D no ale gdzie tu się spieszyć, gdy kończąc pracę prawie o północy (nie mówię, że od rana... ;) ) na zupełnie (!) pustym mieście można jeździć bezhamulcowo zupełnie bezstresowo, w dodatku nieprzepisowo i jak się rzewnie podoba, a z nieba prószy kolejny śnieżek... <3 ;)
Pogoda wciąż zadziwia: w niedzielę przy +5 odczuwalna była -2, a w poniedziałek - odwrotnie... O_O
Na przypale albo wcale ;))
Sobota, 4 lutego 2017
Kategoria Standardowo
kilosy: | 29.24 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wczoraj testowałem "rękawiczki" z woreczków foliowych. Efekt łatwy do przewidzenia: nie leje, nie wieje, ale "ciągnie" chłodem, a po dłuższej chwili woreczki są zaparowane, co na długą metę skończyłoby się nawet gorzej, niż jazda bez nich. ;]
Ale na krótką jazdę w wichurach i ulewach to nawet by miało jakiś sens... chociaż na krótko to można jechać z gołymi rekami. ;]
A dziś przeczekałem, aż ustąpi słońce i ponad +5*C (w cieniu!), odpiąłem lampki i wyruszyłem... by po chwili "błądzić" we mgle. ;]
PS. na DK 12 znalazłem śrubę od koła samochodowego. Pozdro dla kierowcy - o ile jeszcze żyje... ;))
Ale na krótką jazdę w wichurach i ulewach to nawet by miało jakiś sens... chociaż na krótko to można jechać z gołymi rekami. ;]
A dziś przeczekałem, aż ustąpi słońce i ponad +5*C (w cieniu!), odpiąłem lampki i wyruszyłem... by po chwili "błądzić" we mgle. ;]
PS. na DK 12 znalazłem śrubę od koła samochodowego. Pozdro dla kierowcy - o ile jeszcze żyje... ;))
01-02.02.2017 (Mors w fabryce Morsów ;) )
Czwartek, 2 lutego 2017
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 28.42 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
To tutaj powstawały legendarne lodówki i zamrażarki marki "Mors".. Pozostał jeden budynek, zabytkowy. Pozostałe zostały wyburzone...
Ciekawostką jest, że cała fabryka mieści(ła) się na wyspie (na Bobrze).
Niestety, nie posiadam żadnego emblematu z tych sprzętów. :((
Byli tam "odkrywcy" z Urbex - nagrali film tylko nie "odkryli" jednego szczegółu: że cały czas gadają o zupełnie innej fabryce. ;D
W ogólności, pogoda była dziś epicka. Jeśli nawet moja 10-letnia komórka czaska takie zdjęcia to wiedz, że coś się dzieje:
Ciekawostką jest, że cała fabryka mieści(ła) się na wyspie (na Bobrze).
Niestety, nie posiadam żadnego emblematu z tych sprzętów. :((
Byli tam "odkrywcy" z Urbex - nagrali film tylko nie "odkryli" jednego szczegółu: że cały czas gadają o zupełnie innej fabryce. ;D
W ogólności, pogoda była dziś epicka. Jeśli nawet moja 10-letnia komórka czaska takie zdjęcia to wiedz, że coś się dzieje: