Noc z monocyklem (powrót z Tatr).
Poniedziałek, 6 maja 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
O, jakimż wyczuciem wykazali się kierowcy autobusu Zakopane - Zielona Góra!
Korki były nie tylko na Zakopiance, ale i na autostradach (na bramkach), plus 2 wypadki po drodze, a oni oszacowali opóźnienie i godzinę dojazdu bezbłędnie - co do 1 minuty! :) Niezła precyzja w skali 12 godzin i 15 minut...
Byłoby to może i zabawne, gdybym miał z tejże Zielonej jakiś powrót o północy.
I gdybym za 6h nie musiał szykować sie do pracy...
Rowerowanie w tym tygodniu chcąc niechcąc zacząłem w poniedziałek o godz. 0.00, na mono, z pełnym, cięzkim plecakiem...
Jeździłem sobie, szukałem ładnych podjazdów, przysypiałem na ławkach jak ostatni menel, chowałem się przed patrolami policji - parę razy nawet mnie zauważyli, ale nie zareagowali (!), oraz dostarczałem radochy pijanej młodzieży. ;)
I tak prawie do godziny 5... chociaż ścinało mnie jak białko, 4-głowe ud paliły, więc szybko zaniechałem jazdy na rzecz oglądania wystaw i letargu na ławkach. ;p
Później upragniony PKS, a z autobusu (ja: płacę coś za bagaż? kierowca: yyy... a sam nie wiem!) jeszcze dojazd do domu - o 6.20.
Ledwo wytrzymałem czekanie do 7.00 by móc zadzwonić ws. wolnego na żądanie. ;]
Wspomnienie z wypadu, tak na okrasę:
Korki były nie tylko na Zakopiance, ale i na autostradach (na bramkach), plus 2 wypadki po drodze, a oni oszacowali opóźnienie i godzinę dojazdu bezbłędnie - co do 1 minuty! :) Niezła precyzja w skali 12 godzin i 15 minut...
Byłoby to może i zabawne, gdybym miał z tejże Zielonej jakiś powrót o północy.
I gdybym za 6h nie musiał szykować sie do pracy...
Rowerowanie w tym tygodniu chcąc niechcąc zacząłem w poniedziałek o godz. 0.00, na mono, z pełnym, cięzkim plecakiem...
Jeździłem sobie, szukałem ładnych podjazdów, przysypiałem na ławkach jak ostatni menel, chowałem się przed patrolami policji - parę razy nawet mnie zauważyli, ale nie zareagowali (!), oraz dostarczałem radochy pijanej młodzieży. ;)
I tak prawie do godziny 5... chociaż ścinało mnie jak białko, 4-głowe ud paliły, więc szybko zaniechałem jazdy na rzecz oglądania wystaw i letargu na ławkach. ;p
Później upragniony PKS, a z autobusu (ja: płacę coś za bagaż? kierowca: yyy... a sam nie wiem!) jeszcze dojazd do domu - o 6.20.
Ledwo wytrzymałem czekanie do 7.00 by móc zadzwonić ws. wolnego na żądanie. ;]
Wspomnienie z wypadu, tak na okrasę:
Murzasihle - Budzowa. Trochę nostalgii między-hardcorowej. ;)© mors
Komentarze
Plecak pod głowę to nie jest zła myśl. Z laptopem gorzej. Kiedyś, na posterunku spałem w kucki, oparty plecami o ścianę hangaru. Z bronią na plecach. Nie polecam. Budzisz się "połamany" i zasypiasz na stojąco gdy się oprzesz. :)
romulus83 - 20:47 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Tylko się proszę żwawo zabrać do tworzenia relacji:)
Bo z życiówki tośmy się zdjęć do dziś nie doczekali... Skowronek - 17:05 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Bo z życiówki tośmy się zdjęć do dziś nie doczekali... Skowronek - 17:05 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Patentów jest dużo. Zresztą jeśli alternatywą jest błądzenie po mieście do piątej rano, to lepszy kiepski sen niż żaden.
Hipek - 07:44 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj
Trza się umieć ułożyć, żeby musieli zbudzić, żeby okraść... chyba, że śpisz jak zabity.
Hipek - 22:35 poniedziałek, 6 maja 2013 | linkuj
A jaki problem jest położyć się na ławce i kimnać? Policja za to zwija z automatu do wytrzeźwiałki?
Hipek - 22:22 poniedziałek, 6 maja 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!