Nawet dało się zmarznąć ;) Huraganem w śnieżnym huraganie.
Piątek, 22 lutego 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 53.74 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wiater w porywach do 45km/h, temp. od -2,8 do -4 i prawie caly czas śnieg (drobny, ziarnisty).
Ponoć temp. odczuwalna to dziś -9*. Oczywiście jadąc pod wiatr wych(ł)odziło minus kilkanaście, więc chwilami było dość rześko ;) zwłaszcza, że nie mogłem się wczuć w kierunek wiatru i robiłem strategiczne błędy. ;)
Górne płetwy zmarzły mi trochę, a dolne bardzo (z "igiełkami" włącznie), ale zupełnie się tym nie przejmowałem. ;p
Buty te co zawsze zimą, te wieśniackie. :)
No i wciąż w cienkiej wiatrówce - całą zimę udało mi się w niej przejeździć, za wyjątkiem morsowania.
Silny wiater nanosił sporo śniegu nawet na główną drogę (krajowa 12), miejscami nawet zaczynało już mną rzucać.
Ale ma to walory estetyczne, bo jadąc zwłaszcza wśród pól, cały czas nad asfaltem falował latający dywan ze śnieżnego pyłu. Ładny spektakl. :)
A na mieście przejechałem (kolarką przecież) po rozkopanej, zaśniezonej i oblodzonej drodze, a zaraz za mną jakiś ktoś na dobrym, bujanym góralu glebnął donośnie.
Nie wiem, jak oni to robią..
A napęd tak zaśnieżony, że ledwo się kręcił..
/Trasa: do Szprotawy wioskami, powrót główną, z dokręcaniem/.
Ponoć temp. odczuwalna to dziś -9*. Oczywiście jadąc pod wiatr wych(ł)odziło minus kilkanaście, więc chwilami było dość rześko ;) zwłaszcza, że nie mogłem się wczuć w kierunek wiatru i robiłem strategiczne błędy. ;)
Górne płetwy zmarzły mi trochę, a dolne bardzo (z "igiełkami" włącznie), ale zupełnie się tym nie przejmowałem. ;p
Buty te co zawsze zimą, te wieśniackie. :)
No i wciąż w cienkiej wiatrówce - całą zimę udało mi się w niej przejeździć, za wyjątkiem morsowania.
Silny wiater nanosił sporo śniegu nawet na główną drogę (krajowa 12), miejscami nawet zaczynało już mną rzucać.
Ale ma to walory estetyczne, bo jadąc zwłaszcza wśród pól, cały czas nad asfaltem falował latający dywan ze śnieżnego pyłu. Ładny spektakl. :)
A na mieście przejechałem (kolarką przecież) po rozkopanej, zaśniezonej i oblodzonej drodze, a zaraz za mną jakiś ktoś na dobrym, bujanym góralu glebnął donośnie.
Nie wiem, jak oni to robią..
A napęd tak zaśnieżony, że ledwo się kręcił..
/Trasa: do Szprotawy wioskami, powrót główną, z dokręcaniem/.
Komentarze
Poprzednie wyprawy już prawie, prawie... może nawet, jeśli się zepnę, dodam dziś fotki do jednej z już opublikowanych.
Hipek - 14:18 sobota, 23 lutego 2013 | linkuj
Uważasz się za aż tak mało ciekawą osobę, że stawiasz się jako ostateczność dla wynudzonego człowieka?
Hipek - 14:17 sobota, 23 lutego 2013 | linkuj
Ciekawszych niż...? Aktualnie pracuję nad przygotowaniem wyprawy do Norwegii, to i sobie coś tam zaglądnę.
Hipek - 01:00 sobota, 23 lutego 2013 | linkuj
Po prostu mam na myśli to, że jak się człowiek czuje pewnie, to pozwala sobie na bardziej ryzykowną jazdę. Po wąskim mostku nad przepaścią nie będziesz sobie szedł tak nonszalancko jak po chodniku, prawda?
Hipek - 00:27 sobota, 23 lutego 2013 | linkuj
Jak się ma poczucie stabilności, to kusi do dziwnych zachowań ;)
Hipek - 23:54 piątek, 22 lutego 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!